-
Artykuły
Rękopis „Chłopów” Władysława Stanisława Reymonta na liście UNESCOAnna Sierant1 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 21 czerwca 2024LubimyCzytać540 -
Artykuły
Wejdź do świata, który przyspiesza bicie serca. Najlepsze kryminały w StorytelLubimyCzytać2 -
Artykuły
W poszukiwaniu autentyczności. Idea przewodnia i pierwsi goście 16. Festiwalu Conrada ogłoszeniLubimyCzytać1
Biblioteczka
2023-04-20
2023-01-19
Roalda Dahla kojarzyłem wcześniej głównie z dość kontrowersyjnym w dzisiejszych czasach Charliem i fabryką czekolady. Do Matyldy podszedłem więc sceptycznie. Początki były dla mnie mocno wstrząsające, bo nie spotkałem się jeszcze z autorem dla dzieci operującym tak sarkastycznym, cynicznym i wręcz mrocznym językiem. Nie jestem pewien czy to do końca dydaktyczne dla mniejszych milusińskich. Szczerze jednak nie jestem pewien czy ta książka do końca dla nich jest. Nie tylko narracja wypada w groteskowy sposób mrocznie. Sama historia również ma sporo takich elementów. Większość występujących tu dorosłych jest absurdalnie wręcz złych mnie to bawiło dzieciaki mogło nieźle przestraszyć. Rodzice dziewczynki traktują ją jako 5 koło u wozu, a ich moralność bywa powiedzmy wątpliwa. Dyrektorka jej szkoły to istna metafora piekła. Cały czas te postacie w tym przerysowaniu wypadają całkiem nieźle w formie antagonistów. Generalnie długo nie mogłem załapać, dlaczego właściwie proza anglika jest uważana za taką klasykę, ale w końcu zacząłem rozumieć.
Utwór bardzo mocno stawia na kontrast między dobrem i złem i gdy w końcu zaczyna się tu pojawiać jakieś dobro w postaci relacji Matyldy z mądrą Nauczycielką to robi się naprawdę ciepło i tekst mocno grzeje jednocześnie pozbawiono go kompletnie jakiś tanich wzruszeń pojawiająca się tu relacja po prostu zwyczajnie jest przejmująca. Dodatkowo Matylda kompletnie nie sili się na moralizowanie, a przesłanie choć dla wielu dorośców może być szokujące wypada bardzo świeżo przy tych wszystkich Pinokiach mówiących o słuchaniu rodziców. Dahl mówi na odwrót nie zawsze musisz słuchać i szanować autorytety zwłaszcza, kiedy one nie szanują ciebie. Strasznie mi się to podoba tak naprawdę każde dziecko powinno to wiedzieć.
Pewnie główna bohaterka mogła mieć nieco więcej charakteru bo bardziej przypomina taki symbol określonych postaw niż rzecywistą osobę lecz i tak całkiem fajnie rospisany symbol.
Także po mimo wielu dziwnych elementów kak np utożsamianie telewizji z czymś z automatu złymi i gorszym od książek to wbrew pozorom polecam, bo to całkiem bystrze pomyślana opowieść z kilkoma fajnymi z twistami i uroczo złowrogo przerysowanym światem choć dla może trochę starszych pociech bo nie jestem pewien czy odbiorą to tak jak powinny .
Roalda Dahla kojarzyłem wcześniej głównie z dość kontrowersyjnym w dzisiejszych czasach Charliem i fabryką czekolady. Do Matyldy podszedłem więc sceptycznie. Początki były dla mnie mocno wstrząsające, bo nie spotkałem się jeszcze z autorem dla dzieci operującym tak sarkastycznym, cynicznym i wręcz mrocznym językiem. Nie jestem pewien czy to do końca dydaktyczne dla...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-23
Pierwsze spotkanie z Whartonem motywowane chęcią przeczytania jakiejś świątecznej książki przed gwiazdką. Ta jednostronna konwersacja nie powiedziało mi o pisarzu zbyt wiele. Nie ma specjalnie jakiegoś charakterystycznego stylu jego narracja pierwszoosobowa jest poczytna czuć w niej nieco postaci lecz nie na tyle, żeby można było jakoś specjalnie ją chwalić. Po prostu sobie jest nie szczególnie chce się rzucać w oczy.
Trochę skoda bo gdyby ta historia była nieco ciekawiej napisana może by dała z siebie wyciągnąć nieco więcej. Sama koncepcja prób dogadania się zmęczonych żołnierzy dwóch stron konfliktu wydaje się dość ładna. Twórca jakoś bardzo mocno tego motywu nie eksploruje nie odkrywa za jego pomocą nowych niezbadanych jeszcze w literaturze myśli, ale całkiem nieźle ogrywa antywojenny przekaz,
Pewnie powieść była by dość nudne gdyby nie udało się autorowi stworzyć całkiem barwnego grona bohaterów. Dzięki nim opowieść jest dość żywa.
W zasadzie nie powiem nic więcej to na tyle prosta i dość zapomnialna książka pomimo swej niezłości, że większość przemyśleń niezwykle szybko wyleciało mi z głowy. Okej czytadło do sprawdzenia wracając do domu na święta lecz po nich już raczej nic z niego nie będziecie pamiętać.
Pierwsze spotkanie z Whartonem motywowane chęcią przeczytania jakiejś świątecznej książki przed gwiazdką. Ta jednostronna konwersacja nie powiedziało mi o pisarzu zbyt wiele. Nie ma specjalnie jakiegoś charakterystycznego stylu jego narracja pierwszoosobowa jest poczytna czuć w niej nieco postaci lecz nie na tyle, żeby można było jakoś specjalnie ją chwalić. Po prostu sobie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Najlepszy King jakiego do tej pory czytałem, świetne portrety psychologiczne postaci, ciągłe napięcie, zero dłużyzn, masa pamiętnych scen, ach gdyby każda jego książka taka była.
Najlepszy King jakiego do tej pory czytałem, świetne portrety psychologiczne postaci, ciągłe napięcie, zero dłużyzn, masa pamiętnych scen, ach gdyby każda jego książka taka była.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Jedna z tych książek Kinga które mają ciekawy pomysł i nic więcej. Fajny materiał do zekranizowania dla jakiegoś reżysera z wizją.
Jedna z tych książek Kinga które mają ciekawy pomysł i nic więcej. Fajny materiał do zekranizowania dla jakiegoś reżysera z wizją.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Prachet przedstawia nam w tej książce tytułowy Świat Dysku, zasypuje nas żartami, aluzjami, nawiązaniami zapominając przy tym o opowiedzeniu jakiejś ciekawej histori. Myśle że teraz, jak polubiłem się z tym autorem przy następnych tomach serii powinienem kiedyś wrócić do tych pierwszych części.
Prachet przedstawia nam w tej książce tytułowy Świat Dysku, zasypuje nas żartami, aluzjami, nawiązaniami zapominając przy tym o opowiedzeniu jakiejś ciekawej histori. Myśle że teraz, jak polubiłem się z tym autorem przy następnych tomach serii powinienem kiedyś wrócić do tych pierwszych części.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Ekspozycji ciąg dalszy, wszystkie zarzuty do pierwszego tomu przenosze tutaj bo mi się nie chce powtarzać.
Ekspozycji ciąg dalszy, wszystkie zarzuty do pierwszego tomu przenosze tutaj bo mi się nie chce powtarzać.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-15
Przeczytałem drugi raz i przeczytam na pewno kolejny, to jest tak mądra książka z tak inteligentnym podejściem do tematu przemijania, jednocześnie będąc naprawde zabawną, fajnie bawi się tym oklepanym motywem ucznia i mistrza. Nie moge się doczekać kiedy zabiore się za następne książki z tej serii.
Przeczytałem drugi raz i przeczytam na pewno kolejny, to jest tak mądra książka z tak inteligentnym podejściem do tematu przemijania, jednocześnie będąc naprawde zabawną, fajnie bawi się tym oklepanym motywem ucznia i mistrza. Nie moge się doczekać kiedy zabiore się za następne książki z tej serii.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-02
Kolejne spotkanie z dyskiem, tym razem niestety trochę rozczarowujące. To, co rzuciło mi się pierwsze w oczy to dość mała ilość żartów, było parę niezłych, ale mimo wszystko brakowało mi ich, szczególnie że fabuła nie należy do najciekawszych, na plus nawiązania do Czarnoksiężnika z Archipelagu, ale niestety historia jest mocno rozciągnięta i dość nużąca. Prachet po raz pierwszy w serii, porusza jakiś współczesny problem i wychodzi to dość średnio, polega to głównie na tym, że postacie męskie mówią tu jakieś absurdalne teksty, a kobieta to tego nie może, tamtego też i okazuje się, że jednak może, no cóż dobre i to niektórzy cały czas mają z tym problem. Mam takie wrażenie, że Prachet nadal próbował na tym etapie różnych rzeczy i ta książka jest takim eksperymentem, bo następny w kolejności Mort wyszedł mu super.
Kolejne spotkanie z dyskiem, tym razem niestety trochę rozczarowujące. To, co rzuciło mi się pierwsze w oczy to dość mała ilość żartów, było parę niezłych, ale mimo wszystko brakowało mi ich, szczególnie że fabuła nie należy do najciekawszych, na plus nawiązania do Czarnoksiężnika z Archipelagu, ale niestety historia jest mocno rozciągnięta i dość nużąca. Prachet po raz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-08-31
Od dawna miałem ochotę zabrać się za twórczość Marqueza. Byłem pewien, że jego książki naprawde mnie oczarują. Natomiast kompletnie nie spodziewałem się rozczarowania. Na pewno czekają mnie większe, ale obecnie to chyba największy czytelniczy zawód jaki miałem. Spodziewałem się najwyższych ocen a dostałem ładnie zapakowane nic.
Konceptualnie powieść wydaje się być bardzo ciekawa. Bohater czekający na swoją wielką miłość 51 lata, 6 miesięcy i 4 dni od razu mnie ruszył. Naprawdę zaintrygowało, jak autor ugryzie ten temat. Niestety choć jest tu parę całkiem na papierze interesujących wątków to wypada to pusto. Cały czas poszukiwałem tu czegoś głębszego i się nie doszukałem. Jasne mamy te motywy, że miłość jest trochę jak choroba, motyw z rodzajami miłości tą wypracowaną i tą szaloną od pierwszego spojrzenia tylko, żeby to wszystko lepiej wybrzmiało i rzeczywiście prowadziło do czegoś chciałbym również to czuć. Postacie są mi kompletnie, obce, dalekie choć spędziłem z nimi masę czasu. Miłość między nimi jest, ale jej nie rozumiem, bo charaktery są zbyt słabo napisane. W dodatku książka jest naprawdę długa, dużo za długa dzięki czemu te wszystkie rzeczy, które są w niej zawarte są bardzo rozwodnione.
Jeszcze trochę o stylu Marqueza i jest mi on po Miłości w czasie zarazy obojętny. Czasami pisze całkiem urokliwie a innym razem nie za bardzo rozumiem, co chce danym zdaniem przekazać.
Jestem chyba w mniejszości, ale naprawdę nie spodobała mi się ta książka. Jeśli cała twórczość autora jest na takim poziomie to nasza relacja na 100 Latach Samotności się zakończy.
Od dawna miałem ochotę zabrać się za twórczość Marqueza. Byłem pewien, że jego książki naprawde mnie oczarują. Natomiast kompletnie nie spodziewałem się rozczarowania. Na pewno czekają mnie większe, ale obecnie to chyba największy czytelniczy zawód jaki miałem. Spodziewałem się najwyższych ocen a dostałem ładnie zapakowane nic.
Konceptualnie powieść wydaje się być bardzo...
2021-06-27
Postanowiłem przeczytać coś lekkiego przed grubymi tomiszczami zaplanowanymi na lipiec. Wybór wypadł na książkę na podstawie, której powstał bardzo popularny serial Netflixa. Nie zabrałem się jeszcze za niego, bo chciałem najpierw przeczytać powieść. Po zrobieniu tego kompletnie nie rozumie jak udało się z tej historii zrobić coś angażującego. Być może pojedynki na ekranie wypadają ciekawiej.
Żaden element Gambitu królowej nie wypada dla mnie zbyt dobrze. Jasne czyta się to szybko i dość przyjemnie, co jest głównym atutem, jednak wartośći literackiej tu nie wiele. Opisy walk szachowych po prostu są nie budują specjalnie napięcia laik raczej przelatuje przez nie wzrokiem i nie wiele rozumie. Nie są jakąś ważną częścią całości. Reszta tekstu literacko nie robi wiele więcej.
Można powiedzieć, że szachy to tylko pretekst dla fabuły, a najważniejsza jest psychologia i bohaterka... tylko tak nie jest. Główna postać poboczne też nie ma specjalnie charakteru. Wszystkie mają naciosane grubą kreską jedną cechę i się jej trzymają. Sama historia jest typową opowieścią o sportowcu, który z zera staje się mistrzem. Książka niestety nie potrafi nawet pociągnąć tego schematu. Nasza protagonistka przez pierwszą połowę jest tak nie zniszczalne, że robi to się nudne. Zagrożenie pojawia się dopiero dalej gdy mamy już to wszystko gdzieś. Wątek alkoholizmu to jakiś żart pojawia się na chwilę i nawet nie jest rozwiązany nie mówiąc nawet o jakimś sensownym go ugryzieniu.
Nie spodziewałem się po Gambicie wybitnej literatury liczyłem jednak na dobrą rozrywkę, a tu nie ma niczego, co by ją mi mogło zapewnić.
Postanowiłem przeczytać coś lekkiego przed grubymi tomiszczami zaplanowanymi na lipiec. Wybór wypadł na książkę na podstawie, której powstał bardzo popularny serial Netflixa. Nie zabrałem się jeszcze za niego, bo chciałem najpierw przeczytać powieść. Po zrobieniu tego kompletnie nie rozumie jak udało się z tej historii zrobić coś angażującego. Być może pojedynki na ekranie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-07-20
Króciutka książeczka Stephena Kinga kompletnie zbiła mnie z tropu. Jest to przecież całościowo prawie wyłącznie opis morderstw, które spokojnie mogłyby rozpocząć jakiś Slasher. Wydało mi się to bardzo leniwe i pasowało do czego dodadawanego do kalendarza, a tak ponoć było z Rokiem Wilkołaka. Nie spojarzłem jednak przed czytaniem na datę wydania jest to 1983 rok. Czytając miałem wrażenie, że powieść ma być nostalgiczną historyjką w stylu tej epoki, a ona po prostu z niej jest i doskonale wpasowała się w mode w tamtejszej popkulturze.
Cóż będę więc trochę łagodniejszy w ocenie, choć bardzo jej nie zmienię. Rok Wilkołaka nadal jest praktycznie tylko zbiorem fatality rodem z Piątku trzynastego czy Halloween. Ja bardzo lubię takie rzeczy, ale jednak dają mi one radość głównie na ekranie, a czytanie tego tak po prostu bez prawie żadnej fabuły to spinającej dla mnie jest takie żadne. Mordy te nie mają też specjalnie jakiego dobija ego klimatu, który wpływa na ich czytanie to nie jest Lovecraft. Chociaż ta króciutka opowieść o chłopcu na wózku jest bardzo w stylu dekady w tej prostocie i dziecinnej naiwności, ma w sobie sporo uroku dla mnie to trochę za mało w takiej formie. Mógłby też King się posilić na oryginalniejszego potwora, bo Wilkołaka na serio.
Jeśli coś o czym tu pisałem wydaje wam się interesujące pewnie warto się za to zabrać. Ja sam jakbym usłyszał o takim filmie zaraz bym do niego usiadł. W formie książkowej natomiast nie specjalnie daje mi to rozrywkę.
Króciutka książeczka Stephena Kinga kompletnie zbiła mnie z tropu. Jest to przecież całościowo prawie wyłącznie opis morderstw, które spokojnie mogłyby rozpocząć jakiś Slasher. Wydało mi się to bardzo leniwe i pasowało do czego dodadawanego do kalendarza, a tak ponoć było z Rokiem Wilkołaka. Nie spojarzłem jednak przed czytaniem na datę wydania jest to 1983 rok. Czytając...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie miałem absolutnie żadnych oczekiwań. Zabrałem się głównie ze względu na znany tytuł. Pachnidło to jedna z tych książek, za po które zwykle sięgają ludzie nie specjalnie czytający. Jako osoba lubiącą sprawdzać różnego rodzaju fenomeny postanowiłem wypróbować i ten. Podobnie jak zwykle oczywiście się nabrałem, bo pachnidło nie jest niczym szczególnym.
Opowieść od początku mówi nam do jakiego punktu zmierza i szokuje nas konceptem alchemika prónującego zdobyć ukochany zapach coraz bardziej radykalnymi sposobami. Wiemy o morderstwach, do których dojdzie możemy tylko obserwować jak to się stanie. Poznajemy więc cała historie życia naszego bohatera. Całkiem nieźle pokazanego jego piecie się po szczeblach kariery i drogę do kluczowego momentu. Niestety nie da się nie zauważyć jak bardzo karykatularna to postać oparta zasadniczo tylko i wyłącznie na jednej marnej cesze wyczulonemu wechowi. Jakiejś większej psychologi ze świecą tu szukać przez, co śledzi się całość z średnim zainteresowaniem.
Książkę jednak chce się dojończyć głównie ze względu na narrację choć osobiście nie przypadła mi ona specjalnie do gustu nie odmówię jej wciągającej formy. Autor obiera drogę przedstawiania świat za pomocą zapachu opierając się głównie na prostym kontraście smrodu, odoru z pięknem. Można to uznać za proste, dość infamtymne jak i niezwykle efektowne. Dodaje powieści wiele charakteru ośmielę się nawet o tezę, że stoi za jej sukcesem. Na pewno wolę coś takiego innego, ciekawego niż kolejne nudne klepanie pierwsosobowej bezosobowej paplaniny.
Kilka ciekawych pomysłów lecz dla mnie niestety trochę za mało by mi się jakoś szczególnie spodobało.
Nie miałem absolutnie żadnych oczekiwań. Zabrałem się głównie ze względu na znany tytuł. Pachnidło to jedna z tych książek, za po które zwykle sięgają ludzie nie specjalnie czytający. Jako osoba lubiącą sprawdzać różnego rodzaju fenomeny postanowiłem wypróbować i ten. Podobnie jak zwykle oczywiście się nabrałem, bo pachnidło nie jest niczym szczególnym.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOpowieść od...