-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać140
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2024-04-29
2024-01-08
2023-12-06
Jak wyjaśniła w posłowiu autorka, chciała w przystępny sposób przedstawić wiedzę historyczną o mało znanej, często pomijanej w podręcznikach epoce hellenistycznej. I udało jej się to znakomicie. Wydarzeń, dat i osób jest dokładnie tyle ile potrzeba - nie przytłaczają laika swoją liczbą, ale też nie ma się wrażenia czytania samych tylko ogólników. Dużym plusem są fragmenty biograficzne, rozważania nad motywacją postaci historycznych, przebiegiem ważnych rozmów, zgromadzeń itd., trudno później pozostać obojętnym wobec takich postaci jak np. Demetriusz Poliorketes, Antygon Gonatas, Arat z Sykionu, Antioch Wielki, Polibiusz. Należy oczywiście mieć na względzie (na co zwraca autorka), że obraz tych postaci i wydarzeń jaki wynika z nielicznych dostępnych źródeł historycznych może różnić się od rzeczywistości. Po lekturze tej książki, nawet jeśli nie jest się wielkim fanem starożytności i epoki hellenistycznej, rośnie apetyt na więcej.
Jak wyjaśniła w posłowiu autorka, chciała w przystępny sposób przedstawić wiedzę historyczną o mało znanej, często pomijanej w podręcznikach epoce hellenistycznej. I udało jej się to znakomicie. Wydarzeń, dat i osób jest dokładnie tyle ile potrzeba - nie przytłaczają laika swoją liczbą, ale też nie ma się wrażenia czytania samych tylko ogólników. Dużym plusem są fragmenty...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-22
2023-07-10
2023-05-26
2023-04-20
2023-03-07
2023-01-11
2022-08
2022-07
2022-06-15
Moim zdaniem istnienie portali takich jak lubimyczytać ma sens o tyle, o ile użytkownicy odnoszą się do swoich subiektywnych odczuć wynikających z lektury, a nie silą się na ocenę danej pozycji z punktu widzenia jej znaczenia dla rozwoju kultury, wartości literackiej, naukowej itd. (chyba, że rzeczywiście są ekspertami w danej dziedzinie). Tematyka jest dość hermetyczna, nie znam na tyle dobrze np. malarstwa niderlandzkiego, literatury francuskiej i kultury dworskiej w XIV i XV wieku, żeby wystarczająco dobrze zrozumieć myśli zawarte w tej książce, a zatem lektura w dużej części była męcząca i nie dała satysfakcji. Wobec tego nie mogę przyznać wyższej oceny tylko dlatego, że "wypada", bo jest to uznany tytuł i ma bogatą bibliografię.
Moim zdaniem istnienie portali takich jak lubimyczytać ma sens o tyle, o ile użytkownicy odnoszą się do swoich subiektywnych odczuć wynikających z lektury, a nie silą się na ocenę danej pozycji z punktu widzenia jej znaczenia dla rozwoju kultury, wartości literackiej, naukowej itd. (chyba, że rzeczywiście są ekspertami w danej dziedzinie). Tematyka jest dość hermetyczna,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-27
Książka napisana przez szwedzkich autorów, więc skupia się szczególnie na szwedzkim udziale w wojnie trzydziestoletniej i stosunkach panujących w Szwecji w tym okresie. Dziwne rozwiązanie co do podawania dat (co do zasady wg kalendarza juliańskiego, bo taki wówczas był stosowany w większości państw protestanckich, ale niektóre wg kalendarza gregoriańskiego) sprawia, że daty części bitew i innych wydarzeń są inne niż w polskiej historiografii. Nie ustrzeżono się błędów (np. podanie że w I bitwie pod Nördlingen zginęło lub trafiło do niewoli 1 000 Szwedów i ich sojuszników, podczas gdy z pewnością musiała to być znacznie większa liczba, omyłka co do roku urodzenia jednej z osób, łatwa do sprawdzenia, wspomniano o bitwie z Polakami pod Gurznem, zamiast pod Górznem), skoro zauważył jakieś nawet taki laik jak ja, to z pewnością jest ich znacznie więcej. Nie przetłumaczono lub niekonsekwentnie tłumaczono nazwy miejscowości na potrzeby polskiego wydania (jest np. Trier zamiast Trewiru, ale już Moguncja, a nie Mainz). Razi brak map przedstawiających plany bitew (są jedynie mapy przedstawiające cały teatr działań wojennych w danym okresie), jeśli np. szeroko, na kilka stron, przedstawiono oblężenie Magdeburga, wymieniono poszczególne bramy i umocnienia, opisano rozmieszczenie i ruchy wojsk, to należało załączyć mapę, bo obraz wart tysiąca słów:).
Książka napisana przez szwedzkich autorów, więc skupia się szczególnie na szwedzkim udziale w wojnie trzydziestoletniej i stosunkach panujących w Szwecji w tym okresie. Dziwne rozwiązanie co do podawania dat (co do zasady wg kalendarza juliańskiego, bo taki wówczas był stosowany w większości państw protestanckich, ale niektóre wg kalendarza gregoriańskiego) sprawia, że daty...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12
2021-12
2021-11-08
2021-02-01
2020-05-28
Bardzo irytowało mnie pozostawienie w tekście anglosaskich jednostek miar. O ile jeszcze mile i funty można od biedy znieść (można przynajmniej mieć wyobrażenie o jaki rząd wielkości chodzi), to zostawienie w kilkudziesięciu miejscach w książce jednostki akra powoduje, że w tylu miejscach informacja jest nie do ogarnięcia przez polskiego czytelnika. Ile to jest 120 mln akrów? To jakaś duża liczba, która nic nam nie "powie". Czy tak trudno było napisać (choćby w nawiasie albo w przypisie dolnym) że jest to 485,6 tys. km2, a więc liczba, którą czytelnik może sobie wyobrazić (aha, to mniej więcej 1,5x powierzchnia Polski)?
Poza tym szczegółem książkę czyta się dobrze i zawiera ona tony (a także buszle, baryłki i galony:)) ciekawych informacji o historii i współczesności Zachodu USA.
Bardzo irytowało mnie pozostawienie w tekście anglosaskich jednostek miar. O ile jeszcze mile i funty można od biedy znieść (można przynajmniej mieć wyobrażenie o jaki rząd wielkości chodzi), to zostawienie w kilkudziesięciu miejscach w książce jednostki akra powoduje, że w tylu miejscach informacja jest nie do ogarnięcia przez polskiego czytelnika. Ile to jest 120 mln...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-31
Dużo błędów, przynajmniej w polskim wydaniu, jak np. zaliczenie do triumwirów Marka Aureliusza, źle pooznaczane mapy (Bospor/Królestwo Bosporańskie, czyli okolice dzisiejszego Krymu, podpisane jako "Cieśnina Bosfor", miasto Vienna/Vienne nad Rodanem podpisane jako "Wiedeń", błędne legendy). Można odnieść wrażenie, że tłumacz nie zawsze zastanawiał się nad sensem tłumaczonego tekstu, zdarza się że umyka gdzieś logika wywodu. Po tytule można by oczekiwać więcej opisów działań wojennych i porządnych planów bitew/kampanii wojennych, natomiast mniej - streszczenia historii starożytnego Rzymu.
Dużo błędów, przynajmniej w polskim wydaniu, jak np. zaliczenie do triumwirów Marka Aureliusza, źle pooznaczane mapy (Bospor/Królestwo Bosporańskie, czyli okolice dzisiejszego Krymu, podpisane jako "Cieśnina Bosfor", miasto Vienna/Vienne nad Rodanem podpisane jako "Wiedeń", błędne legendy). Można odnieść wrażenie, że tłumacz nie zawsze zastanawiał się nad sensem...
więcej Pokaż mimo to