-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać13 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać7
Biblioteczka
2009-01-01
Niesamowicie klimatyczna książka. Zapolska niesamowicie trafnie maluje portret głównej bohaterki. Monologi wewnętrzne są szalenie rozbudowane i, jak dla mnie, fascynujące. Naprawdę piękna, pełna namiętności i podkreślę raz jeszcze, klimatyczna powieść.
Niesamowicie klimatyczna książka. Zapolska niesamowicie trafnie maluje portret głównej bohaterki. Monologi wewnętrzne są szalenie rozbudowane i, jak dla mnie, fascynujące. Naprawdę piękna, pełna namiętności i podkreślę raz jeszcze, klimatyczna powieść.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niestety "Scarlett" mnie rozczarowała. Różnica poziomów między wybitną i ponadczasową powieścią Mitchell a książką Ripley, przypomina mi trochę różnicę między "Dumą i uprzedzeniem" Jane Austen a jej kontynuacjami, np. "Zarozumiałością". To po prostu kolejny dowód na to, że jeśli ktoś już musi kontynuować popularne powieści, to powinien to być tylko i wyłącznie ich pomysłodawca i oryginalny autor.
"Scarlett" jest napisana kiepsko. Gdyby nie sentyment do samej historii, prawdopodobnie nie dokończyłabym tej książki. Autorka operuje dość infantylnym językiem i prostym stylem, co w tym przypadku średnią jest zaletą. Powieść jest na poziomie typowego romansidła ze średniej półki - brakuje tu epickiego rozmachu, którym po brzegi wypełnione było "Przeminęło z wiatrem".
Nie do końca udały się też wątki zawarte w powieści. Niby ta Irlandia bardzo ciekawa, ale jakoś ci bohaterowie roztaczają wokół siebie zupełnie inną aurę, niż ci z oryginału. Przede wszystkim zaś zupełnie inni są Rhett i Scarlett. Rozumiem oczywiście, że książka ta ma traktować o przemianie i dojrzewaniu bohaterów, zwłaszcza tytułowej bohaterki, ale jakoś zbyt daleko z tym Ripley poszła i zgubiła trochę Scarlett O'Harę taką, jaką stworzyła ją Mitchell.
Co ciekawe, film/mini-serial powstały na podstawie "Scarlett", uważam za całkiem udany. Aktorom naprawdę przyzwoicie wyszło połączenie nowej jakości, o której traktować miała kontynuacja z duchem oryginalnej historii. Gdybym więc miała komuś polecić kontynuację "Przeminęło z wiatrem", doradziłabym raczej obejrzenie filmu, niż przeczytanie książki Ripley.
Niestety "Scarlett" mnie rozczarowała. Różnica poziomów między wybitną i ponadczasową powieścią Mitchell a książką Ripley, przypomina mi trochę różnicę między "Dumą i uprzedzeniem" Jane Austen a jej kontynuacjami, np. "Zarozumiałością". To po prostu kolejny dowód na to, że jeśli ktoś już musi kontynuować popularne powieści, to powinien to być tylko i wyłącznie ich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Po raz pierwszy przeczytałam tę książkę, mając jakieś 17 lat. Zachwyciłam się nieprzytomnie - że taka głęboka, piękna, pełna emocji, o miłości i w ogóle. I od tej pory żyłam w przekonaniu, że Wiśniewski wielkim pisarzem jest. Po jakichś trzech latach wróciłam do książki, by znów przeżyć oczarowanie jej cudowną treścią. Okazało się jednak, że wrażenia były zgoła odmienne. Czy ktoś podmienił treść, czy może w złym dniu ją złapałam i stąd nieporozumienie w odbiorze? Przebrnęłam przez jakieś 40 stron - później nie wiedziałam, czy bardziej chcę pociąć siebie, czy autora. Ta książka jest skrajną grafomanią. Jest pełna egzaltacji, patosu, niedorzecznych banałów na tematy wszelakie i do tego okraszona jakimiś pseudo-naukowymi ciekawostkami, żeby nam stale przypominać, jakim to wykształconym mężczyzną jest autor. Trudno o bardziej papierowe postacie - główni bohaterowie są niedorzeczni i przerysowani, a ich tragiczna miłość zakrawa na farsę.
Na osobną uwagę zasługuje ta część wydania, w której autor postanowił wdać się w dyskusje z czytelnikami i przytoczył kilkadziesiąt maili wypełnionych zachwytami o tym, jak to jego książka zmieniła życie tychże czytelników. Ciekawy wyraz samouwielbienia.
Nie wiem, może to jest dobra lektura dla młodych, wrażliwych czytelników, którzy lubią się wzruszać ckliwymi historiami miłosnymi. Wydaje mi się jednak, że czytelnik nieco dojrzalszy może mieć problem z przyswojeniem tego tekstu - jest on niebywale ciężkostrawny.
Po raz pierwszy przeczytałam tę książkę, mając jakieś 17 lat. Zachwyciłam się nieprzytomnie - że taka głęboka, piękna, pełna emocji, o miłości i w ogóle. I od tej pory żyłam w przekonaniu, że Wiśniewski wielkim pisarzem jest. Po jakichś trzech latach wróciłam do książki, by znów przeżyć oczarowanie jej cudowną treścią. Okazało się jednak, że wrażenia były zgoła odmienne....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to