Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Głównym bohaterem i narratorem jest Ezra, szkolna gwiazda, świetny tenisista, przewodniczący samorządu, człowiek z którym każdy chce się przyjaźnić. Ezra ma piękną dziewczynę Charlotte, paczkę przyjaciół, plany na przyszłość związane ze sportem. Wszystko zmienia się podczas imprezy: Charlotte go zdradza, a Ezra wpada pod rozpędzony samochód i trafia do szpitala. Bohater musi pożegnać się z karierą, zastanowić się, czy ludzie, z którymi się zadawał są jego prawdziwymi przyjaciółmi, a także rozpocząć życie na nowo. Pewnego dnia w szkole spotyka Cassidy, która wywraca jego życie do góry nogami. Dziewczyna jest inna niż Charlotte, ale ma w sobie "to coś", co sprawia że Ezra czuje się nią zafascynowany. Ich znajomość jest pełna burzliwych momentów, ale dzięki temu ta para bohaterów nie jest mdła, z zaciekawieniem przyglądałam się rodzącemu się między nimi uczuciu.

Autorka bardzo ciekawie zarysowała też pojęcie przyjaźni. Toby i Ezra, mimo kilku lat bycia w zupełnie innych grupach znajomych, potrafią odnaleźć znowu być dla siebie najlepszymi przyjaciółmi i być dla siebie tak ważnym oparciem. Ezra czuje się rozdarty między grupą najpopularniejszych uczniów a przyjaciółmi z klubu debat. Pierwsza grupa jest bardzo stereotypowa, ich główną ambicją i zajęciem jest imprezowanie, a podstawą ich szkolnej egzystencji jest trzymanie się razem w grupie gwiazd. Toby, Luke, Sam, Austin i Phoebe czyli towarzystwo "debatowe" zrywa za to z opinią beznadziejnych kujonów. Mimo początkowych zgrzytów, to właśnie oni stają się w powieści najbardziej wartościowymi przyjaciółmi, stanowią zgrany zespół, który może na sobie nawzajem polegać.

Zdecydowanie polecam tę książkę fanom twórczości Johna Greena. Autorka w podobny sposób porusza problemy młodych ludzi, pokazuje że jedna mała rzecz może zmienić życie człowieka i w sumie tylko od nas zależy, jak wykorzystamy to, co przyniósł nam kolejny dzień. Bardzo podkreślona jest też rola przyjaźni i posiadania prawdziwych przyjaciół, że jest to jedna z najcenniejszych wartości w życiu. Wprost nie mogę się doczekać kiedy książka dotrze do mnie w wersji papierowej, bo ma taką piękną, klimatyczną okładkę, że aż miło będzie zerkać na nią na półce :). Bardzo Wam polecam sięgnąć po tę pozycję, myślę że nie poczujecie się zawiedzeni.

Głównym bohaterem i narratorem jest Ezra, szkolna gwiazda, świetny tenisista, przewodniczący samorządu, człowiek z którym każdy chce się przyjaźnić. Ezra ma piękną dziewczynę Charlotte, paczkę przyjaciół, plany na przyszłość związane ze sportem. Wszystko zmienia się podczas imprezy: Charlotte go zdradza, a Ezra wpada pod rozpędzony samochód i trafia do szpitala. Bohater...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnio jakoś mało sięgałam po typowe młodzieżówki, mimo że bardzo lubię ten gatunek. Zazwyczaj takie powieści są wciągające, ale nie spodziewałam się, że twórczość S. J. Kincaid aż tak mnie porwie :).

Diaboliki są istotami wyglądającymi jak ludzie, ale zaprogramowane jako pozbawione uczuć zabójcy. Ich głównym zadaniem jest chronić jedną, konkretną osobę, której zostały przypisane. Nadludzka siła, umiejętności walki idealnie sprawdzają się w przypadku niebezpieczeństwa. Rodzina Impirianów, do której trafiła opiekunka ich córki - Nemezis, nie należy do faworytów cesarza. Ich poglądy, oparte na kulcie nauki nie przypadły do gustu władcy i jego sprzymierzeńcom, dlatego senator Impirian jest pod szczególną obserwacją. Cesarz żąda, aby jego jedyna córka stawiła się na dworze, co od razu wzbudza podejrzenia rodziny Impirian. Wskutek spisku na dwór cesarza trafia Nemezis, podająca się za Sydonię Impirian.

Autorka przedstawia bardzo ważny wątek, w którym polityka zderza się z nauką. Cesarz nie chce pozwolić poddanym na rozwój intelektualny, chce aby dalej pozostali mu ślepo wierni. Z drugiej strony, technika w powieści jest bardzo rozwinięta. Dowolnie można modyfikować swój wygląd, wszelkie rany zaraz leczą medboty, można komunikować się w wirtualnym świecie poprzez awatary.

Bohaterowie to bardzo mocna strona tej powieści. Nemezis - diabolika, która nie umie kochać, nie doświadczyła w swoim życiu bliskości. Pomijając Sydonię, która traktuje ją jak członka rodziny, Nemezis nie ma przyjaciół, nie ma na kim się oprzeć. Jej celem jest za wszelką cenę chronić jedyną potomkinię rodu Impirianów. Sydonia zyskuje ogromną sympatię swoim podejściem do istoty, która jej służy. Nie zgadza się na podkreślanie ich różnic, na to, aby Nemezis chociaż przez chwilę czuła się gorsza. Wreszcie cesarz, jego matka i bratanek czyli ród Domitrianów. Nestorka rodziny - gotowa zamordować nawet własne dzieci, cesarz - bez mrugnięcia okiem usuwający przeszkody na drodze do pełnej władzy i szalony Tyrus. Każde z nich jest bardzo ciekawą osobowością, autorka nie stworzyła dwóch takich samych postaci. Bohaterowie mają swoje indywidualne cechy, ciągle nas zaskakują.

Książka jest przepełniona zwrotami akcji. Gdy wydaje nam się, że losy bohaterów są przesądzone, nagle zjawia się ktoś, kto ratuje ich z opresji. Gdy kogoś polubimy, za chwilę autorka tak pokieruje akcją, że zaczynamy czuć nienawiść do danej postaci. Wydarzenia nie są jednak chaotyczne, wszystko jest ze sobą dosyć spójne. Do samego końca ciężko jest określić, jak tak naprawdę zakończy się ta opowieść i za to autorka ma u mnie ogromnego plusa :).

Ostatnio jakoś mało sięgałam po typowe młodzieżówki, mimo że bardzo lubię ten gatunek. Zazwyczaj takie powieści są wciągające, ale nie spodziewałam się, że twórczość S. J. Kincaid aż tak mnie porwie :).

Diaboliki są istotami wyglądającymi jak ludzie, ale zaprogramowane jako pozbawione uczuć zabójcy. Ich głównym zadaniem jest chronić jedną, konkretną osobę, której zostały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Główny bohater jest wychowany w rodzinie, rządzonej przez wiele lat niepodzielnie przez ojca - stolarza. Mężczyzna nie potrafił wykrzesać z siebie odrobiny miłości, nie był w stanie okazać jej synom i żonie. Zwłaszcza na bohaterze wywarło to ogromny wpływ, jego życie zostało w jakiś sposób przez to ukształtowane. Brak wsparcia i dobrego, ojcowskiego przykładu sprawił, że pogubił się w szukaniu własnej życiowej drogi. Próbuje odnaleźć swoją drogę w klasztorze, ale czeka go tam ogromne rozczarowanie i niezrozumienie. Nieuchronnie stacza się w stronę autodestrukcji i zniszczenia swojego młodego istnienia.




Bardzo rzuciło mi się w oczy to, że autor nie przywiązał dużej wagi do imion, do nazwisk, do miejsc. Sam bohater dopiero w trakcie otrzymuje imię Rilian, inspirowane "Opowieściami z Narnii". Ważne są tu jedynie wydarzenia i emocje im towarzyszące. Prawie każdy rozdział rozpoczyna się cytatem, którego treść nawiązuje i zapowiada to, co za chwilę wydarzy się w tekście. Sny przeplatają się z jawą, a metafory czają się właściwie na każdej stronie.

Z racji, że jak dowiadujemy się z okładki, jest to literatura zaliczana do wspomnień, dostajemy nieco chaotyczny tekst. Jest napisany trochę tak, jakby autor nagle doznał olśnienia, wymyślił fabułę i usiadł do pisania. Brakowało mi nieco tych przejść pomiędzy kolejnymi rozdziałami, które bardziej scalałyby cały tekst.

Jest to właściwie mój jedyny zarzut, bo ogólnie historia napisana przez Łukasza Skibińskiego wciąga. Gdy zaczęłam czytać w autobusie to nie odłożyłam, dopóki nie skończyłam i ciężko mi było rozpocząć kolejną lekturę, bez wracania myślami do książki "Trzy czwarte". Rewelacyjny prolog, świetne dwa epilogi, naprawdę dobry środek - tę książkę warto poznać.

Główny bohater jest wychowany w rodzinie, rządzonej przez wiele lat niepodzielnie przez ojca - stolarza. Mężczyzna nie potrafił wykrzesać z siebie odrobiny miłości, nie był w stanie okazać jej synom i żonie. Zwłaszcza na bohaterze wywarło to ogromny wpływ, jego życie zostało w jakiś sposób przez to ukształtowane. Brak wsparcia i dobrego, ojcowskiego przykładu sprawił, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Eleonora i Park są nastolatkami i oboje czują, że nie pasują do swojego świata. Poznają się przypadkowo, a wspólne podróże szkolnym autobusem stopniowo ich do siebie zbliżają. Zaczynają słuchać razem muzyki, czytać, a wreszcie dochodzą do wniosku, że chcą spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Niestety, Eleonora ma problemy, których wychowująca ją matka nie dostrzega. Dziewczyna, wraz ze swoim młodszym rodzeństwem musi skrywać się przed wiecznie pijanym ojczymem, który traktuje swoje przybrane dzieci jak śmieci. Eleonora może tylko pomarzyć o normalnym dorastaniu. Jej rude włosy, nieco większa sylwetka oraz przedziwny ubiór nie zyskują akceptacji u rówieśników i jest traktowana jak dziwadło.

"Eleonora i Park" to piękna opowieść o przyjaźni w miłości i miłości w przyjaźni. O tym, że ktoś obok nas, pod swoją skorupą kryje naprawdę poważne problemy. O tym, że nastolatkowie potrzebują ogrom wsparcia i miłości ze strony najbliższych. Momentami śmieszy, za chwilę porusza, ale ani razu nie nudzi. Akcja prowadzona raz z punktu widzenia Eleonory, za chwilę przedstawiona przez Parka wciąga i mimo, że nie obfituje w dramatyczne wydarzenia, to i tak tę książkę czyta się z napięciem.

Eleonora i Park są nastolatkami i oboje czują, że nie pasują do swojego świata. Poznają się przypadkowo, a wspólne podróże szkolnym autobusem stopniowo ich do siebie zbliżają. Zaczynają słuchać razem muzyki, czytać, a wreszcie dochodzą do wniosku, że chcą spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Niestety, Eleonora ma problemy, których wychowująca ją matka nie dostrzega....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka rozpoczyna się ogromną tragedią Holdera: jego siostra popełnia samobójstwo. Utrata drugiej z najważniejszych dziewczyn w jego życiu jest dla niego bardzo trudna, powoli oswaja się ze stratą. Niestety, po drodze spotyka ludzi, dla których jego tragedia jest okazją do sensacyjnych plotek. Powrót do szkoły owocuje poznaniem Sky. Początki ich znajomości są trudne, gdyż oboje skrywają swoje tajemnice. Zarówno on, jak i ona są postrzegani przez rówieśników przez pryzmat zakłamanych informacji. Dopiero pogłębiająca się relacja nastolatków zaczyna na nich wpływać, zbliżają się do siebie i stają się dla siebie całym światem. Nagle oboje odkrywają straszną prawdę...

"Losing Hope" jest błędnie reklamowane jako "kontynuacja powieści Hopeless", gdyż nie dowiadujemy się z niej jak wygląda dalsze życie Sky, co porabia Dean Holder. "Losing Hope" jest za to doskonałym uzupełnieniem "Hopeless" gdyż wyjaśnia to, co zostało niedopowiedziane. Autorka przedstawia znaną już nam historię z perspektywy Holdera oraz z jego listów pisanych do siostry. Dowiadujemy się jakie emocje wzbudzały w nim kolejne wydarzenia znane z "Hopeless", co czuł spotykając się z Sky, jak bardzo trudno było mu odkrywać tajemnice z przeszłości. Dean Holder jest jeszcze bardziej idealnym (ale nie przesłodzonym) bohaterem, a opowiadana przez niego historia znowu mnie zachwyciła. Po raz kolejny mogę Wam szczerze polecić sięgnięcie po książki Colleen Hoover, jestem przekonana, że przypadną Wam do gustu :)

Książka rozpoczyna się ogromną tragedią Holdera: jego siostra popełnia samobójstwo. Utrata drugiej z najważniejszych dziewczyn w jego życiu jest dla niego bardzo trudna, powoli oswaja się ze stratą. Niestety, po drodze spotyka ludzi, dla których jego tragedia jest okazją do sensacyjnych plotek. Powrót do szkoły owocuje poznaniem Sky. Początki ich znajomości są trudne, gdyż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mija blisko 2 lata, odkąd po raz pierwszy spotkałam się z twórczością Niny Reichter. Zaintrygował mnie fakt, że powstała książka, która mimo, że jest fikcją literacką, to główni bohaterowie są wzorowani na popularnym zespole Tokio Hotel. Wzbudziło to mnóstwo komentarzy, że autorka powinna to wyraźniej zaznaczyć, czytelnicy pisali, że gdyby wiedzieli o sytuacji, nie przeczytaliby tej książki. Po cichu zazdrościłam tym, którzy już od kilku lat podglądali co dzieje się u braci - Bradina i Toma, gdyż ta historia powstawała na blogu autorki. W środę listonosz przyniósł do mnie książkę, no i się zaczęło...

Brade i Ally wreszcie są szczęśliwi. Planują wspólną przyszłość, myślą o dziecku. Świat fotografii stoi przed dziewczyną otworem, jej ukochany opuszcza ją jednak na kilkutygodniowe trasy koncertowe. Oboje bardzo tęsknią, zwłaszcza że wciąż nie mogą oficjalnie się ujawnić. Kilka dramatycznych wydarzeń i nieporozumień sprawia, że para rozstaje się w gniewie. Do akcji wkracza Tom, któremu przypadkowe spotkanie z Ally daje nadzieję na polepszenie ich relacji. Autorka lawiruje tu na granicy typowego trójkąta miłosnego, ale wyszła z niego obronną ręką.

Bardzo podobała mi się relacja, która została tutaj przedstawiona. Bracia może i się nie lubią, kłócą się, ale bardzo mocno kochają. Walka o Ally nie przesłania im braterskiej miłości i lojalności. Bohaterka jest przedstawiona jako zagubiona dziewczyna, której los rzuca kłody pod nogi. Na szczęście ma ludzi, którzy ją naprawdę kochają i wspierają w każdym momencie, zwłaszcza jest to świetnie pokazane na ostatnich stronach. Niestety, nie wszyscy kibicują związkowi Ally i Bradina i chcą za wszelką cenę zniszczyć ich miłość.

Jeżeli miałabym Wam napisać o czym jest ta książka, to zdecydowanie o cenie, jaką się płaci za sławę. Czasami nie zdajemy sobie sprawy, jakie zapisy w kontraktach mają gwiazdy, czego muszą się wyrzekać. O miłości, przebaczaniu, przyjaźni i zdradzie. O szczęściu i cierpieniu.

Autorka po raz kolejny postawiła na świetne podkłady muzyczne. Tę książkę po prostu trzeba czytać z włączonym komputerem czy telefonem, aby od razu odsłuchiwać je na Youtube. Poruszające utwory dodają dramaturgii rozgrywającym się wydarzeniom. Ta książka, w przeciwieństwie do swoich poprzedniczek najczęściej wzbudza w czytelniku współczucie, wywołuje smutek spowodowany problemami bohaterów.

Muszę Wam się przyznać, że zrobiłam 2 głupoty. Po pierwsze, czytałam recenzję, w której był kluczowy dla fabuły spoiler, po drugie, podczas sprawdzania ilości stron zerknęłam na tekst na ostatniej stronie. Trochę osłabiło to efekt szoku, jaki pewnie mieli inni czytelnicy, gdy autorka odkrywała swoje ostatnie karty.

Mimo, że częściowo wiedziałam co się wydarzy, to ta książka była dla mnie naprawdę dobrą lekturą, po której chyba ciężko mi się będzie pozbierać. W czwartek, kiedy byłam już w połowie książki po prostu nie chciałam jej kończyć. Nie chciałam żegnać się z bohaterami, chociaż byłam ciekawa zakończenia tej historii. W tym momencie naprawdę żałuję, że to już koniec.

Mija blisko 2 lata, odkąd po raz pierwszy spotkałam się z twórczością Niny Reichter. Zaintrygował mnie fakt, że powstała książka, która mimo, że jest fikcją literacką, to główni bohaterowie są wzorowani na popularnym zespole Tokio Hotel. Wzbudziło to mnóstwo komentarzy, że autorka powinna to wyraźniej zaznaczyć, czytelnicy pisali, że gdyby wiedzieli o sytuacji, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy zobaczyłam, że Egmont wydaje nową książkę Ewy Nowak byłam niezwykle mile zaskoczona. Dorastałam czytając jej powieści, nawet teraz uwielbiam je czytać. Mam do tej autorki ogromną sympatię i sentyment, a seria miętowa, która liczy już 16 części należy do jednej z moich ulubionych serii.

Wszystkie części tomu "Niebieskie migdały" zostały już opublikowane w 2004 roku w oddzielnych książkach. Są to: "Chłopak Beaty", "Cztery łzy", "Lina Karo", "Furteczki" i "Piątki". Część z nich już znałam, część czytałam po raz pierwszy. Wszystkie przekazują uniwersalne wartości: nie warto kłamać, bo kłamstwo ma krótkie nogi, często wystarczy szczera rozmowa, aby rozwikłać różne problemy i nieporozumienia. Ewa Nowak pokazuje czytelnikowi, że to rodzina jest najważniejsza, a miłości po prostu warto dać szansę.

Prawdę mówiąc, kolejne opowieści są do siebie bardzo podobne, opierają się na podobnym motywie. Przed bohaterkami otwiera się szansa na pierwszą, młodzieńczą miłość, która jest jeszcze bardzo nieśmiała, rodzi się bardzo powoli. Jednocześnie dziewczyny mają problem w domu (rozwód rodziców, choroba, nadopiekuńczość, złośliwi starsi bracia), z którym muszą właściwie same się uporać. Akcja jest ze sobą powiązana, pierwszoplanowi bohaterowie schodzą na drugi plan w kolejnych częściach, dzięki czemu możemy trochę podejrzeć kontynuację ich losów.

Ten zbiór jest dobrą książką, ale nie trafi do każdego. Polecałabym ją raczej nieco młodszym czytelniczkom. Bohaterki to 13 - 14 letnie dziewczyny, więc takiej grupie wiekowej łatwiej jest się z nimi utożsamić, może zrozumieć i znaleźć podpowiedź jak rozwiązywać nastoletnie problemy. Podrzućcie ją więc Waszym młodszym siostrom, kuzynkom, bądź sięgnijcie po nią z sentymentu, jeżeli znaliście już te książki wcześniej. Polecam :)

Gdy zobaczyłam, że Egmont wydaje nową książkę Ewy Nowak byłam niezwykle mile zaskoczona. Dorastałam czytając jej powieści, nawet teraz uwielbiam je czytać. Mam do tej autorki ogromną sympatię i sentyment, a seria miętowa, która liczy już 16 części należy do jednej z moich ulubionych serii.

Wszystkie części tomu "Niebieskie migdały" zostały już opublikowane w 2004 roku w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mark Helprin to autor, z którym miałam okazję zapoznać się już za sprawą "Zimowej opowieści". Ta pełna metafor i fantastyki powieść nieco zamieszała mi w głowie, miałam co do niej mieszane uczucia, dlatego tym chętniej postanowiłam sięgnąć po inną pozycję napisaną przez autora. Pod względem wizualnym obie bardzo fajnie wyglądają, jak było z zawartością?

Oscar Progresso to postać naprawdę niezwykła. Poznajemy jego historię za sprawą spisywanych przez niego wspomnień, które są później odkładane do tytułowej mrówkoszczelnej kasety. A jest co wspominać: dokonane morderstwo, dzieciństwo w zakładzie psychiatrycznym, zestrzelenie przez Luftwaffe, praca dla Eugene'a B.Edgara - od chłopca na posyłki do wspólnika, wielkie miłości i spektakularne rozstanie, zyskanie gigantycznej fortuny, napad na bank.

Historia Oscara nie jest spisywana chronologicznie, właściwie przeskakujemy od dzieciństwa bohatera, przez jego starość, do czasu wojny i znowu do najwcześniejszych lat. Okazuje się, że jednak jest w tym jakaś metoda i wbrew pozorom czytelnik nie gubi się w tej historii.

Moim zdaniem ta książka jest dobra, autor pokazuje się z nieco innej strony niż w "Zimowej opowieści" i chyba taka forma bardziej przypadła mi do gustu. "Pamiętnik z mrówkoszczelnej kasety" będzie świetnym odstraszaczem dla wszystkich miłośników kawy - główny bohater walczy z nią, prowadzi wywody na temat jej obrzydliwości, wreszcie to te kilka ziarenek staje się przyczyną jego poważnych życiowych decyzji.

"Pamiętnik z mrówkoszczelnej kasety" jest książką, w której sceny wesołe, niesamowity humor autora miesza się z przerażającymi i przygnębiającymi wydarzeniami, dając tym samym pełny obraz życia bohatera. Jeżeli jesteście ciekawi, jak kawa może wpłynąć na życie, albo lubicie Helprina - gorąco polecam! :)

Mark Helprin to autor, z którym miałam okazję zapoznać się już za sprawą "Zimowej opowieści". Ta pełna metafor i fantastyki powieść nieco zamieszała mi w głowie, miałam co do niej mieszane uczucia, dlatego tym chętniej postanowiłam sięgnąć po inną pozycję napisaną przez autora. Pod względem wizualnym obie bardzo fajnie wyglądają, jak było z zawartością?

Oscar Progresso to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jesień to dobry czas na klasykę. Krople deszczu bębniące o parapet, ciągle zachmurzone niebo, wcześnie zapadający zmrok często przyprawia mnie o przygnębienie. Jak się okazało, trafiłam z jedną lekturą wręcz idealnie i jej wydźwięk skomponował się z nastrojem za oknem. Tą powieścią jest "Proces" Franza Kafki.

W książce został opisany rok z życia Józefa K., człowieka, który został oskarżony. O co? Tego nie udaje mu się wyjaśnić. Nie znając swojej winy, nie jest w stanie się bronić. Szuka pomocy u innych, próbuje znaleźć dojścia do sędziów, ale wciąż jest odprawiany z kwitkiem. Bohater jest wplątany w zupełnie bezsensowne sytuacje, podczas których spotyka ludzi conajmniej dziwnych. Problem z toczącym się procesem, niewiedza o winie, brak możliwości zmiany sytuacji niszczy go psychicznie. Wszystko w jego życiu staje się abstrakcyjne.

Można by było wiele napisać o przedstawionym portrecie psychologicznym Józefa K., o tym, czy wzbudza współczucie, czy razem z sędziami go oceniamy. K. Jest postacią na tyle uniwersalną, że możemy odnaleźć w nim kogoś kogo znamy, może nawet nas samych, często uwikłanych w beznadziejne sytuacje. Józef K. prowadzi z jednej strony normalne życie, może chodzić do pracy i odwiedzać innych ludzi, z drugiej wisi nad nim widmo toczącego się procesu.

Jeżeli chodzi o wydanie, to zostało one wzbogacone o grafiki wykonane przez tłumacza książki. Bruno Schulz zmierzył się z dziełem Kafki i dzięki temu mogłam również stawić tej powieści czoło. Książka jest obszerna (prawie 450 stron), ale sporo miejsca zajmują wspomniane ilustracje, więc czyta się ją wyjątkowo szybko.

Przyznam szczerze, że nie był to mój pierwszy raz z tą książką. 3 - 4 lata temu zaczęłam ją czytać, ale odrzuciło mnie po kilkunastu stronach. Teraz czuję, że to była dobra decyzja, żeby przeczytać tę ksiażkę kilka lat później. Zmieniłam się, jestem bogatsza o nowe doświadczenia, spotkałam się już z wieloma sytuacjami, które tak jak u Kafki były wręcz irracjonalne, pozbawione jakiegokolwiek sensu.

Podsumowując, "Proces" jest powieścią pełną metafor, niecodziennej, nieco przygnębiającej atmosfery. Jest to klasyka idealna na jesień, na mnie zrobiła ogromne wrażenie. Jeżeli jeszcze nie znacie tej książki, to koniecznie musicie po nią sięgnąć, mam nadzieję, że nasze odczucia będą podobne ;).

Jesień to dobry czas na klasykę. Krople deszczu bębniące o parapet, ciągle zachmurzone niebo, wcześnie zapadający zmrok często przyprawia mnie o przygnębienie. Jak się okazało, trafiłam z jedną lekturą wręcz idealnie i jej wydźwięk skomponował się z nastrojem za oknem. Tą powieścią jest "Proces" Franza Kafki.

W książce został opisany rok z życia Józefa K., człowieka, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Julia. Trzy tajemnice" to wydana ostatnio przez wydawnictwo Otwarte książeczka o losach Julii, Adama i Warnera. 200 stron zawiera wydarzenia po tomie pierwszym ukazane z perspektywy Warnera oraz historię rozgrywającą się pomiędzy drugą i trzecią częścią, o której opowiada Adam. Oprócz tych dwóch nowelek Tahereh Mafi zawarła pamiętnik Julii, który przedstawia myśli Julii sprzed rozpoczęcia akcji trylogii.

Książka dzieli się na trzy części i w taki właśnie mogę ją ocenić. Dobra, kiepska, dobra. Ogólnie od drugiego tomu straciłam sympatię do Adama, bardzo mnie ten bohater irytował, a tutaj osiągnęło to apogeum. Cały czas tylko podkreślał jaki to jest wspaniały, a reszta nie nadaje się do walki, nie jest bohaterska i odważna. Muszę szczerze przyznać, że ze znudzeniem czytałam kolejne strony, ale odważnie brnęłam, żeby tylko uwolnić się od tego bohatera. Zdecydowanie się nie lubimy.

Co innego historia Warnera. Chłopak pokazuje się od zupełnie innej strony, bardzo się zmienia. Zyskuje ludzką twarz, nie jest tylko zabawką do zabijania, potworem wykreowanym przez swojego ojca. Dowiadujemy się co nim motywowało, dlaczego podejmował takie, a nie inne decyzje. Razem z nim przeżywamy jego spotkania z Julią, jego tęsknotę za nią, chęć poznania jej myśli.

Znajdujący się na końcu pamiętnik, razem z pierwszą częścią dają nam szeroki obraz dramatu, jaki Julia przeżywała. Dziewczyna, obdarzona nienaturalnym darem została uznana przez środowisko za obłąkaną morderczynię, rodzina traktowała ją niczym potwora. Autorka odkrywa przed nami naprawdę przerażające tajemnice związane z bohaterką.

Podsumowując, jeżeli polubiliście trylogię o Julii to z pewnością ta pozycja również zdobędzie Wasze uznanie. Jej lektura nie jest jednak obowiązkowa, chociaż z pewnością kilka spraw pomaga zrozumieć. Niestety "Julia. Trzy tajemnice" ma u mnie dużego minusa za środkową część, dlatego też ocenię ją odrobinę mniej pozytywnie niż tomy trylogii.

"Julia. Trzy tajemnice" to wydana ostatnio przez wydawnictwo Otwarte książeczka o losach Julii, Adama i Warnera. 200 stron zawiera wydarzenia po tomie pierwszym ukazane z perspektywy Warnera oraz historię rozgrywającą się pomiędzy drugą i trzecią częścią, o której opowiada Adam. Oprócz tych dwóch nowelek Tahereh Mafi zawarła pamiętnik Julii, który przedstawia myśli Julii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Elizabeth Gaskell podjęła się bardzo trudnego zadania. Postanowiła napisać biografię swojej przyjaciółki, Charlotte Bronte. Musiała zachować obiektywność, a jednocześnie nie prowokować nikogo z żyjących. Musiała zgłębiać dzieje kobiety, która zawsze była cicha i zamknięta w sobie. Jak jej się to udało?

Książkę "Życie Charlotte Bronte" otwiera wstęp napisany przez Eryka Ostrowskiego. W grudniu miałam okazję czytać książkę jego autorstwa, konkretnie "Charlotte Bronte i jej siostry śpiące", która również opisuje dzieje genialnego rodzeństwa. Różnica pomiędzy tymi dwiema książkami jest jednak ogromna: Elizabeth Gaskell opisuje to, co widziała, co opowiadała jej sama Charlotte i osoby z nią związane, Eryk Ostrowski mógł bazować jedynie na dokumentach źródłowych, bez możlwości uczestnictwa w tych wydarzeniach. Wstęp jest bardzo obszerny, wyjaśnia nam historię powstawania tej biografii, pracy autorki nad materiałem, problemy, jakie napotykała na swojej drodze.

Sama biografia jest podzielona zasadniczo na dwie części. Pierwsza z nich to młodość, nauka i nauczanie panien Bronte. Autorka odmalowuje nam relacje panujące w Haworth, ludzi zamieszkujących okolice, wczesne próby twórczości Charlotte i jej brata. Mamy wgląd w listy i wypracowania skreślone ręką przyszłej autorki "Shirley". Poznajemy ludzi, którzy stanęli na jej drodze, jej szkolne koleżanki, trudności Charlotte w zawieraniu nowych znajomości.

Druga część jest znacznie ciekawsza i to na niej chciałabym się skupić. Elizabeth Gaskell przedstawia okoliczności powstawania i wydawania powieści sióstr Bronte. Dzięki listom poznajemy reakcje Charlotte na pozytywne i negatywne recenzje jej powieści, a także literaturę, która ją pasjonowała. Autorka nie chciała rozgłosu, dlatego też wraz z siostrami pisała pod męskimi pseudonimami.

Z tekstu wyłania się naprawdę niezwykła postać. Chciałabym przytoczyć tutaj dwie kwestie, które szczególnie mnie uderzyły. Po pierwsze, Charlotte Bronte, wiedząc że Elizabeth Gaskell planuje wydać "Ruth" postanowiła przesunąć premierę "Villette", aby nie zajmować przyjaciółce miejsca w rubrykach poświęconych interesującym powieściom. Piękny gest ze strony Charlotte. Drugą istotną sprawą jest to, jak panna Bronte traktowała swoją rodzinę. Za każdym razem, w listach do przyjaciółek zawierała choćby jedno zdanie odnośnie wahań stanu zdrowia ojca. Jego choroby bardzo ją przygnębiały, zwłaszcza w momencie, kiedy zostali już tylko we dwoje. Charlotte również nie odznaczała się dobrym zdrowiem, miewała naprady kilkudniowego bólu, właściwie od najmłodszych lat chorowała.

Dzięki książce napisanej przez przyjaciółkę Charlotte Bronte mamy bardzo dokładną charakterystykę autorki. Korespondencja i bezpośrednie wspomnienia sprawiają, że przestaje być nieżyjącą od blisko 160 lat autorką kilku wielkich powieści i siostrą dwóch pisarek. Staje się za to istotą niemal namacalną, bliską znajomą, która pisze do nas listy.

Zdecydowanie warto przeczytać tę książkę po lekturze dzieł Charlotte. Pojawia się bowiem w niej kilka istotnych faktów dotyczących wydarzeń zawartych w jej powieściach. Szczególnie polecam tę książkę fanom twórczości Charlotte Bronte a także tym, którzy mają za sobą którąś z biografii autorki. Fakt, pojawiają się tutaj dłużyzny, ale mimo to jest to pozycja niemalże obowiązkowa.

Elizabeth Gaskell podjęła się bardzo trudnego zadania. Postanowiła napisać biografię swojej przyjaciółki, Charlotte Bronte. Musiała zachować obiektywność, a jednocześnie nie prowokować nikogo z żyjących. Musiała zgłębiać dzieje kobiety, która zawsze była cicha i zamknięta w sobie. Jak jej się to udało?

Książkę "Życie Charlotte Bronte" otwiera wstęp napisany przez Eryka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Philippa Gregory to autorka, która napisała wiele książek o tematyce historycznej. Jej młodzieżowy cykl "Zakon Ciemności", podobno bardzo odmienny od wcześniejszych dokonań pisarki zbiera jednak grono zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Mimo kilku niedociągnięć w "Odmieńcu" i "Krucjacie" należę do tych pierwszych, a trzeci tom serii, czyli "Złoto głupców" tylko mnie w tym postanowieniu umacnia.

Luca Vero - inkwizytor, jego skryba brat Piotr, sługa Freize oraz ich dwie towarzyszki: Izolda i Iszrak wyruszają do Wenecji. Mają za zadanie odkryć źródło pochodzenia złotych monet, które z dnia na dzień stają się w Wenecji główną i najbardziej pożądaną walutą, a ich wartość rośnie z dnia na dzień. Bohaterowie poznają parę alchemików, która prowadzi badania nad przemianą metali w najcenniejszy z kruszców. Śledztwo prowadzone przez inkwizytora prowadzi do zaskakujących odkryć, które mają wpływ na wiele osób. Luca próbuje też zasięgnąć informacji o ojcu, który został kilka lat wcześniej uprowadzony przez handlarzy niewolników. Okazuje się, że Vero żyje, a syn zyskuje możliwość jego spotkania. Bohaterowie, z racji wagi swojej misji postanawiają występować incognito jako rodzeństwo kupców, nastręcza im to jednak wiele kłopotów.

Oprócz wątku złotych monet autorka bardzo mocno rozwija relacje uczuciowe. Luca i Izolda coraz bardziej się w sobie zakochują, dochodzi między nimi do czułych gestów i pocałunku. Oboje wiedzą, że ten związek nie powinien się rozpoczynać, że dzieli ich zbyt wiele, aby zostali zaakceptowani. Pobyt w Wenecji staje się istną męczarnią dla brata Piotra. Zakonnik jest przeciwnikiem rozpusty, swobodnych zachowań, hazardu i potajemnych schadzek, jakie mają miejsce podczas karnawału. Jedna z wenecjanek usilnie próbuje uwieść jego towarzysza, co spotyka się z protestem ze strony Izoldy. Bohaterka pokazuje charakterek, staje się prawdziwą zazdrośnicą o ukochanego.

Charakterystyczną już cechą dla tej serii jest ukazywanie przez autorkę piękna przyjaźni. Bohaterowie są gotowi skoczyć za sobą w ogień, narazić się na pośmiewisko, poświęcić się dla siebie nawzajem. Oczywiście wpadają kilkukrotnie w tarapaty, ale taka grupa potrafi stawić czoła każdemu wyzwaniu.

"Złoto głupców" jest ciekawą historią, która bardzo dobrze kontynuuje losy piątki podróżników. Z zaciekawieniem śledziłam kolejne wydarzenia i mocno trzymałam kciuki, żeby udało im się wydostać z każdej opresji i zyskać upragniony cel. Jestem ogromnie ciekawa co autorka wymyśli w tomie czwartym, mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy od tych trzech, które już poznałam. Polecam i Wam zapoznać się z Zakonem Ciemności :)

Philippa Gregory to autorka, która napisała wiele książek o tematyce historycznej. Jej młodzieżowy cykl "Zakon Ciemności", podobno bardzo odmienny od wcześniejszych dokonań pisarki zbiera jednak grono zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Mimo kilku niedociągnięć w "Odmieńcu" i "Krucjacie" należę do tych pierwszych, a trzeci tom serii, czyli "Złoto głupców" tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

John Tallow i James Rosato dostają wezwanie: nagi mężczyzna wpada w szał i grozi współlokatorom bronią. James zostaje przez niego zabity, a John w afekcie strzela do napastnika. Podczas oględzin miejsca strzelaniny Tallow odkrywa świetnie zabezpieczone mieszkanie, w którym znajduje się skład przeróżnej broni. Okazuje się, że z każdej z nich kogoś już zamordowano, a śledztwa zostały umorzone. Śledczy mają teraz niemały problem: muszą powrócić do zapomnianych spraw. Zadanie otrzymuje John Tallow, dla którego jest to kwestia być albo nie być w policji. Do pomocy zostaje mu przydzielona przedziwna para: Bat i Scarly, którzy są naprawdę charakterystycznymi postaciami, które w każdej chwili są totalnie nieprzewidywalne. Ich rozmowy, wzajemne docinki, zaskakujące zachowania zdecydowanie ubarwiają treść w momentach, kiedy zaczyna się robić nudno.

Bardzo fajnym zabiegiem, który podoba mi się w kryminałach jest przedstawianie akcji również z perspektywy mordercy. Jesteśmy o krok przed śledczymi, to co oni zaczynają podejrzewać, my już wiemy. Wcześniej niż Tallow orientujemy się, że miał styczność z mordercą.

Mi osobiście spodobała się również oprawa graficzna i mam nadzieję, że nie zostanie ona zmieniona w egzemplarzu finalnym, który za blisko dwa tygodnie trafi na półki w księgarniach. Podział na krótkie rozdziały czyni lekturę wygodniejszą i akurat pod tym względem nie mogę na nic narzekać.

"Wzorzec zbrodni" to książka, która ma dobry pomysł, fajnie stworzonych bohaterów, w ciekawy sposób poprowadzoną akcję, nawiązanie do kultury i symboliki indiańskiej. Było dobrze, ale to za mało, żebym mogła się tą historią zachwycić. Zabrakowało mi napięcia, czegoś, co zapadłoby mi w pamięć, może poza Scarly i Batem. Za 2 - 3 tygodnie prawdopodobnie zapomnę o tej książce i z pewnością do niej nie wrócę.

John Tallow i James Rosato dostają wezwanie: nagi mężczyzna wpada w szał i grozi współlokatorom bronią. James zostaje przez niego zabity, a John w afekcie strzela do napastnika. Podczas oględzin miejsca strzelaniny Tallow odkrywa świetnie zabezpieczone mieszkanie, w którym znajduje się skład przeróżnej broni. Okazuje się, że z każdej z nich kogoś już zamordowano, a śledztwa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sophie Hannah i spadkobiercy Agaty Christie kilka miesięcy temu wywołali prawdziwą burzę. Oświadczyli bowiem, że autorka wskrzesza postać Poirota, jednego z najlepszych detektywów literatury. Rozbrzmiały dyskusje, czy tak w ogóle powinno się robić, czy powinno się, korzystając z dorobku innego autora kontynuować żywot jego bohaterów? Czy wreszcie można zdobywać się na naśladownictwo takiej legendy, jaką niewątpliwie była królowa kryminałów? Muszę przyznać, że z ciekawością śledziłam wieści o nadchodzącej dacie wydania tej książki, której byłam niezmiernie ciekawa. Sophie Hannah znam za sprawą "Traumy" - jest to thriller psychologiczny, który naprawdę przypadł mi do gustu. Wyłączyłam więc myślenie o nazwiskach na okładce i o tym, kto stworzył niezapomnianą postać Poirota i zagłębiłam się w "Inicjały zbrodni".

Herkules Poirot spędza zwykły wieczór w kafeterii, kiedy pewna kobieta wyznaje mu, że zostanie wkrótce zamordowana. Detektyw oczywiście oferuje jej pomoc, ale Jennie twierdzi, że jej śmierć załatwi wszystkie sprawy i wyrówna rachunki i prosi Poirota o to, aby nie szukał jej mordercy. W krótkim czasie po tej niecodziennej rozmowie Herkules dowiaduje się, że w pobliskim hotelu zostały zamordowane 3 osoby: mężczyzna i dwie kobiety. Ofiary łączy to, że zostały tak samo ułożone, a w ustach mają spinki do mankietów z inicjałami PIJ. Edward Catchpool - młody i niedoświadczony policjant i przyjaciel Poirota ma genialne wsparcie - sam detektyw postanawia mu pomóc w śledztwie i uchronić Jennie od śmierci. Krąg podejrzanych się zawęża, a Catchpool i Poirot odkrywają spisek sprzed lat, który znacząco wpływa na tok śledztwa.

Książka posiada to, co dobry kryminał powinien posiadać: zbrodnię, nieco zapętloną akcję, śledztwo i zaskakujący finał. Muszę przyznać, że Sophie Hannah zamotała z tymi morderstwami, wręcz było to nieprawdopodobne. Gdy w 2/3 książki było teoretyczne wyjaśnienie całej sprawy myślałam, że dalszą część autorka poświęci dogłębnej analizie, a tymczasem dostarczyła jeszcze więcej faktów, które niemal w całości niszczą poprzednie wyobrażenia.

Trochę przeszkadzał mi narrator w osobie Edwarda, akurat w tym przypadku był to nietrafiony zabieg. Poza tym Herkules Poirot mógłby mu (i przede wszystkim czytelnikowi) trochę zdradzić swój tok rozumowania. Detektyw chciał jednak, żeby Catchpool doszedł do wielu wniosków sam, wskutek czego zatajał przed nim swoje przemyślenia.

Podsumowując (nadal nie myśląc o tym, co napisałam w pierwszym akapicie) uznaję tę książkę za naprawdę DOBRĄ. Spróbujcie nie patrzeć na Sophie Hannah i "Inicjały zbrodni" jako kontynuację, naśladownictwo Agaty Christie tylko na odrębną historię na motywach znanych powieści. Bo Hannah napisała naprawdę świetny kryminał, w sumie szkoda tylko, że inspirowała się twórczością Christie. Bo teraz czytelnicy będą na nią patrzyli w dużej mierze właśnie pod tym kątem.

Ja Wam tę książkę mogę szczerze polecić. Wciąga, trzyma w napięciu, a zakończenie jest naprawdę dobre i zaskakujące. Ale najlepiej przekonajcie się sami.

Sophie Hannah i spadkobiercy Agaty Christie kilka miesięcy temu wywołali prawdziwą burzę. Oświadczyli bowiem, że autorka wskrzesza postać Poirota, jednego z najlepszych detektywów literatury. Rozbrzmiały dyskusje, czy tak w ogóle powinno się robić, czy powinno się, korzystając z dorobku innego autora kontynuować żywot jego bohaterów? Czy wreszcie można zdobywać się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przepis na typową książkę dla nastolatków: ona i on poznają się w najbardziej nieoczekiwanym momencie życia. Jeżeli akcja dzieje się w Ameryce, to z pewnością spotykają się na zajęciach w szkole. Zakochują się w sobie szybko, początkowo jest wręcz sielankowo, ale nagle wszystko sypie się w ruinę. Któreś z bohaterów musi skrywać jakiś sekret, który rzuca cień na związek. Interweniują przyjaciele, a para do siebie wraca i wszystko kończy się happy endem.

Pozornie historia Sky i Holdera wygląda podobnie. Najpierw spotykają się w sklepie, od razu przyciągają swoją uwagę. Później następuje wspólne bieganie, weekend, podczas którego bohaterowie mocno zbliżają się do siebie, romantyczne spotkania we dwoje. Oboje mają złą reputację: ona jest uważana za dziwkę, on pobił chłopaka, który źle wypowiedział się o siostrze Holdera. Oboje uwielbiają biegać, wpatrywać się w niebo, podziwiać gwiazdy.

Sky od 13 lat jest adoptowana przez Karen, która wyjątkowo dba o to, aby technika nie przysłoniła dziewczynie życia. Sky nie wie jak wysłać maila czy smsa, nie ogląda telewizji, dopiero w wieku prawie 18 lat idzie do szkoły, gdyż wcześniej była uczona przez matkę w domu. Jej jedynymi przyjaciółmi są sąsiadka Six, która akurat wyjeżdża z kraju i Breckin - nowopoznany w szkole gej. W piątkowy wieczór, zamiast imprezować ze znajomymi, piecze ciasteczka. Spotyka się co prawda z przyjacielami chłopaków Six, ale traktuje to bardziej jako przykry obowiązek, niż radosne doznanie. Dopiero pojawienie się Holdera i odkrycie prawdy o przeszłości przewraca jej życie do góry nogami...

Autorka postawiła na podkreślenie wyjątkowości chwil w związku Sky i Holdera. Pierwszy pocałunek, czy wypowiedziane słowo "kocham" powinno według bohaterów cechować się niepowtarzalnością i pewnego rodzaju magią. Holder jest zdecydowanym przeciwieństwem poprzednich chłopaków Sky, którzy traktowali ją tylko i wyłącznie przez pryzmat ciała, jako obiekt do zaliczenia. Dla bohatera Sky jest wyjątkowa, najważniejsza, chce ją ochronić przed całym złem, jakie mogłoby ją dotknąć. Trwa przy niej w najtrudniejszych chwilach życia. Najlepszy przykład prawdziwej miłości, która powinna połączyć dwoje młodych ludzi.

"Hopeless" to idealny tytuł dla tej książki, dlatego też cieszę się, że wydawnictwo postanowiło go zachować. Początkowo mało znaczący, ale z biegiem wydarzeń dowiadujemy się, że jest jednak ogromnie istotny. Także powrót do sytuacji sprzed 13 lat, z wczesnego dzieciństwa Sky powoli zaczyna dopełniać przerażającego obrazu jej przeszłości. Kolejne wspomnienia zostają odkrywane, a życie Sky nagle zostaje zniszczone. Dziewczyna gubi się, ale ma Holdera, przy którym wszystko staje się prostsze i łatwiejsze do zniesienia.

Colleen Hoover stworzyła opowieść, w której zauroczenie, "lubowanie się", a wreszcie miłość grają pierwsze skrzypce. Większość książki to subtelne, delikatne opisy drobnych gestów tego uczucia. Nie jest to jednak płaskie pisanie wkoło o miłości, bo pojawia się niewyobrażalne cierpienie, odkrywanie mrocznych tajemnic z przeszłości. Przez długi czas wiele sytuacji zostaje niedopowiedzianych, niejednoznacznych, podobnie działo się ze zmienną postacią Holdera. Nie mogłam początkowo rozgryźć jego intencji, ale stał się naprawdę świetnym bohaterem, jednym z moich ulubionych nastolatków w książkach.

Historia Sky i Holdera ogromnie mnie wciągnęła, gdyby nie zdrowy rozsądek i świadomość wczesnej pobudki następnego dnia to porządnie zarwałabym noc dla tej książki. Nie chciałam zostawiać bohaterów, tak jak teraz nie chce mi się kończyć tej opinii o "Hopeless", mogłabym jeszcze pisać, pisać i pisać :). Tyle myśli kłębi mi się w głowie po lekturze, tyle emocji, że tuż po premierze, czyli już 18 czerwca sięgnę po nią ponownie, a Was szczerze zachęcam, warto!

Przepis na typową książkę dla nastolatków: ona i on poznają się w najbardziej nieoczekiwanym momencie życia. Jeżeli akcja dzieje się w Ameryce, to z pewnością spotykają się na zajęciach w szkole. Zakochują się w sobie szybko, początkowo jest wręcz sielankowo, ale nagle wszystko sypie się w ruinę. Któreś z bohaterów musi skrywać jakiś sekret, który rzuca cień na związek....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Zorkownia" to książka, której okładka jest jedną wielką zmyłką. Wydawałoby się, że będzie to lekkie czytadełko dla kobiet, ale wystarczy przeczytać opis, a okaże się, że jest to historia niezwykłej osoby, Agnieszki Kalugi, wolontariuszki hospicjum.

Agnieszka Kaluga rozpoczęła swoją opowieść na blogu. Miał on być odskocznią od wolontariatu w hospicjum, w którym autorka pomagała chorym w codziennych czynnościach, była przy nich i wysłuchiwała ich opowieści. Pocieszała rodziny, pomagała się pogodzić z losem. Sama autorka kilka lat wcześniej przeżyła ogromną tragedię, gdyż zmarła jej maleńka córeczka. Pani Kaluga obiecała sobie i małej Martynce, że będzie walczyć, że się nie podda. I jak widać, obietnicy dotrzymała.

Agnieszka Kaluga jest dla mnie kimś naprawdę niezwykłym. Swój wolny czas poświęca na pomoc innym. Nie jest to łatwa pomoc, bo przypadki w hospicjum są naprawdę ciężkie. Dla pani Kalugi nie są to jednak kolejne numerki ewidencyjne, to ludzie, z którymi mogła się zaprzyjaźnić, wysłuchać, pomóc. Z kartek książki wywiązuje się ogromna zażyłość. Jest w samym centrum cierpienia, ale radzi sobie, wspiera pacjentów, dba o nich do ostatniej chwili.

"Zorkownia" jest książką bardzo emocjonalną i trudno podczas jej lektury powstrzymać łzy. Mimo, że wciąga, to nie da się jej czytać w pośpiechu, trzeba dłuższej chwili, aby pochylić się nad losami pacjentów hospicjum.

Nie da się ocenić czyjegoś życia, wyjątkowości i dobroci, więc dzisiaj bez oceny. Zdecydowanie warto sięgnąć. Ja jestem zachwycona.

"Zorkownia" to książka, której okładka jest jedną wielką zmyłką. Wydawałoby się, że będzie to lekkie czytadełko dla kobiet, ale wystarczy przeczytać opis, a okaże się, że jest to historia niezwykłej osoby, Agnieszki Kalugi, wolontariuszki hospicjum.

Agnieszka Kaluga rozpoczęła swoją opowieść na blogu. Miał on być odskocznią od wolontariatu w hospicjum, w którym autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ostatnio wpadła mi w ręce książka o bardzo tajemniczo brzmiącym tytule - "Tajemnica Niny". Autorka, Monika Siuda, jest debiutantką, a jej pierwsza książka jest poświęcona złu, które może nieoczekiwanie objawić się w człowieku, do którego mamy zaufanie.

Akcja rozgrywa się w Domu, czyli miejscu, w którym mieszka kilkoro dzieci, które z różnych powodów nie mogą mieszkać w rodzinnych domach. Nina, Kuba, Marta i Tomek to opiekunowie, którzy chcą stworzyć im jak najlepszą atmosferę. Dzieci pomagają w domowych obowiązkach, a z dorosłymi utrzymują przyjacielskie relacje. Wszystko układa się dobrze do czasu, kiedy dwójka podopiecznych, bliźniaki - Edi i Mała zaczynają mieć nocne koszmary, a opiekunka, Nina, zaczyna się dziwnie zachowywać. Zarówno dzieci, jak i Marta z Tomkiem przestają jej ufać. Znaleziony podczas porządków stary album sprawia, że Marta i Tomek zaczynają poszukiwania informacji o Domu i jego historii. Śledztwo doprowadza ich do dwóch starszych panów, którzy opowiadają im straszną historię...

Do książki podchodziłam z pewnym zaciekawieniem i ogromnym pokładem nadziei na dobrą, wciągającą lekturę. Nie pomyliłam się, gdyż debiut okazał się historią z makabrą w tle. Autorka przedstawia niby zwyczajnych ludzi, którzy skrywają swoje ogromne sekrety. Przerażające sny Ediego i Małej, dziwne zachowanie Niny, obsesyjnie szukającej pewnego przedmiotu, Marta i Tomek poszukujący prawdy o wydarzeniach sprzed 100 lat. Wszystko zaczyna się ze sobą układać w jedną, przerażającą całość.

Momentami akcja zawiera pewne dłużyzny i odrobinę się nudziłam przegadanymi scenami, które mało wnosiły do fabuły. Za to jak się zaczęło dziać, to na dobre :). Razem z bohaterami odczuwałam pewien niepokój, a ostatnie kilkadziesiąt stron było pełne napięcia i trzymało w niepewności do ostatniej strony. Bardzo fajnie, bo nie takiego zakończenia się spodziewałam, więc niespodzianka była mile widziana. Rozwiązanie zagadki, ze względu na swoje okrucieństwo, na długo zapadnie mi w pamięć.

Początkowo trudno mi było przyzwyczaić się do języka, jakim posługiwała się autorka, ale wrażenie "dziwności" szybko przeminęło.

Ogólnie jest to książka naprawdę godna polecenia, zwłaszcza wielbicielom polskich książek z dreszczykiem. Zapewniam, że przygody zarówno młodszych, jak i starszych mieszkańców Domu są interesujące i zapewnią kilka godzin dobrej, chociaż oczywiście niepozbawionej pewnych niedociągnięć lektury. Mimo to warto dać autorce szansę i zmierzyć się z tajemnicami skupionymi wokół historii Domu.

Ostatnio wpadła mi w ręce książka o bardzo tajemniczo brzmiącym tytule - "Tajemnica Niny". Autorka, Monika Siuda, jest debiutantką, a jej pierwsza książka jest poświęcona złu, które może nieoczekiwanie objawić się w człowieku, do którego mamy zaufanie.

Akcja rozgrywa się w Domu, czyli miejscu, w którym mieszka kilkoro dzieci, które z różnych powodów nie mogą mieszkać w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trzecia część serii, podobnie jak dwie poprzednie skupia się na losach Allie, jej przyjaciół oraz walki z Nathanielem, który chce przejąć kontrolę nad Cimmerią. Żeby tego dokonać, on i jego ludzie nie cofną się przed niczym, nawet przed morderstwem.

W tym tomie bohaterowie przekonują się, że tak naprawdę szpiegiem Nathaniela może być każdy, a atak może nastąpić w każdej chwili. Nikt nie jest bezpieczny, nikomu nie można ufać. Zwłaszcza, że nauczyciele na jakiś czas znikają, a jest tylko kilka osób, które nie miałyby nigdy możliwości ataku. Muszą współpracować, aby ocalić siebie i innych. Dotychczasowi wrogowie jednoczą siły. Allie staje się cennym łupem, a Nathaniel próbuje ją przeciągnąć na swoją stronę, obiecując wpływowe i dostatnie życie, tak jak jest to zgodne z dziedzictwem jej rodziny.

Główna bohaterka, pogrążona w żałobie po przyjaciółce musi też uporządkować swoje życie uczuciowe. Rozdarta między Sylvainem a Carterem nadal nie potrafi się określić którego kocha, a którego darzy tylko przyjaźnią. Pomaga jej i wsparcie zapewnia francuska przyjaciółka, Nicole. Nieoczekiwanie pomoc oferuje osoba, po której Allie by się tego zupełnie nie spodziewała...

Muszę przyznać, że mój odbiór tej książki został bardzo wypaczony i po pierwszych 5 minutach od przeczytania stwierdziłam, że autorka zrobiła mnie w konia kończąć trylogię w taki sposób i po prostu jej za to nie lubię. No właśnie, cały czas, nie wiem czemu byłam przekonana, że powstaną tylko 3 części i szczęśliwa czytałam książkę, żeby jak najszybciej poznać wszystkie zagadki. A niestety, oprócz przybliżenia powiązań Cimmerii i Nocnej Szkoły z rządem i innymi organizacjami nie odkryliśmy żadnej tajemnicy. Autorka rzuciła też cień podejrzeń na jedną z bohaterek, ale czy to właśnie ona jest szpiegiem Nathaniela?

Ta część pod względem akcji jest chyba najsłabsza, bo dużo miejsca przeznaczono na wyjaśnienie i omówienie spraw dotyczących organizacji. Na plus zaliczę jednak kilka scen, które naprawdę trzymały w napięciu (zwłaszcza końcowa scena z Nathanielem). No i okładka jest najlepsza spośród wszystkich :).

Podsumowując, ta książka, podobnie jak "Wybrani" i "Dziedzictwo" daje świetną rozrywkę, ale niestety na krótko, bo czyta się ją naprawdę błyskawicznie :). Fani obowiązkowo muszą przeczytać, a tym, którzy nie znają serii Wybrani gorąco ją polecam.

Trzecia część serii, podobnie jak dwie poprzednie skupia się na losach Allie, jej przyjaciół oraz walki z Nathanielem, który chce przejąć kontrolę nad Cimmerią. Żeby tego dokonać, on i jego ludzie nie cofną się przed niczym, nawet przed morderstwem.

W tym tomie bohaterowie przekonują się, że tak naprawdę szpiegiem Nathaniela może być każdy, a atak może nastąpić w każdej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po twórczość pani Katarzyny Szelenbaum sięgnęłam już po raz czwarty. Na każdy kolejny tom czekałam z niecierpliwością, więc i ten z miejsca przyjęłam entuzjastycznie. Oczywiście o ile można mówić o entuzjazmie, gdy czyta się o bólu, cierpieniu i upodleniu człowieka.

Rin i Kruk przebywają na książęcym dworze. Dla porucznika jest to czas, w którym musi ukorzyć się przed wyższymi rangą i pełnić rolę zabawki. Dodatkowo spotyka człowieka z przeszłości, o której chciałby zapomnieć na zawsze. Mikadejo otrzymuje polecenie trzymania się na uboczu, z daleka od dworskiego życia. Dlaczego Kruk chce go odseparować? Czyżby był to początek końca służby u porucznika?

Nie powiem, ucieszyłam się, gdy autorka przestała w końcu męczyć Rina i dała mu trochę oddechu. Ale żeby za chwilę zwielokrotnić pasmo nieszczęść i uderzyć nim w Kruka? Odważnego, walecznego żołnierza, który nigdy się nie łamał? Przed którym drżeli wszyscy, a on nikogo się nie bał? Demony przeszłości uderzają w niego tak mocno, że było to dla mnie aż nieprawdopodobne, jak bardzo mógł się z tomu na tom poniżyć i pohańbić. Z drugiej strony Leslun przyjmuje arcyciekawą postawę wobec swojego Mikadejo - Rina. Dopóki nie padły w powieści motywy takiego zachowania, nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo postać porucznika może być zmienna.

Tak jak w przypadku poprzednich części, tak i "Los" naszpikowany jest metaforami, ukrytymi znaczeniami i tajemnicą. Co prawda autorka odkrywa kilka zagadek, ale jestem przekonana, że ma jeszcze kilka asów w rękawie i tom piąty zakończy się naprawdę spektakularnie.

Po twórczość pani Katarzyny Szelenbaum sięgnęłam już po raz czwarty. Na każdy kolejny tom czekałam z niecierpliwością, więc i ten z miejsca przyjęłam entuzjastycznie. Oczywiście o ile można mówić o entuzjazmie, gdy czyta się o bólu, cierpieniu i upodleniu człowieka.

Rin i Kruk przebywają na książęcym dworze. Dla porucznika jest to czas, w którym musi ukorzyć się przed...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Akcja powieści rozpoczyna się już po wojnie, kiedy Julia dostaje zawiadomienie, że Michał został skazany na śmierć. Kobieta stara się żyć normalnie, ale nie da się zapomnieć o przeszłości. Po kilku latach jej mąż nieoczekiwanie wraca, ale dawne uczucie już wygasło i oboje nie potrafią tego naprawić. Ponad 10 lat później Julia postanawia wyjechać do sanatorium, gdzie spotyka swoją dawną miłość, a Michał odwiedza miejsca, w których przebywał podczas służby dla NKWD. Dla małżeństwa jest to czas, w którym rozliczają się z przeszłością. Edward Łysiak nagle przyśpiesza i przenosi nas do schyłku XX wieku. W mieszkaniu Michała Jakubowskiego zostaje zamordowany człowiek. Siostra Michała rozpoznaje go jako brata i śledztwo zostaje zawieszone z braku podejrzanego. W 2010 roku śledczy: Ewa i Andrzej otrzymują wiadomość, która nimi wstrząsa i wznawia całą sprawę. Policjanci próbują dotrzeć do tego, dlaczego Jakubowski musiał zginąć i kto jest za to odpowiedzialny.

Autor zastosował w drugiej części swojej opowieści ciekawy zabieg, polegający na odkrywaniu tajemnicy dzięki pierwszemu tomowi. Policjanci, a także inne osoby otrzymują od Edwarda Łysiaka (który umieścił siebie jako jedną z postaci) egzemplarze "Michała" i ma im to pomóc w odkryciu co tak naprawdę wydarzyło się kilkadziesiąt lat wcześniej.

Edward Łysiak postawił na wątek kryminalny, nie zapominając jednocześnie o historii i dawnych bohaterach. Poznajemy ich losy, które nie były zakończone happy endem. Wszystko było świetnie dograne, logiczne, ale mam jedno zastrzeżenie: wątek Ewy i Andrzeja był nieco zbyt płasko przedstawiony. Niby jest dobrze, zaczyna się między nimi coś dziać, ale dialogi między tymi bohaterami leżą i kwiczą, aż bije z nich brak naturalności. Autor jest mistrzem jeśli chodzi o opisywanie trudnych historii miłosnych sprzed lat, ale ta, którą uwspółcześnił po prostu mnie odrzuciła. Na szczęście nie zdominowała ona reszty akcji, więc mogę to przeboleć.

Zakończenie wyjaśnia nam wszystkie zagadki, więc nie możemy liczyć na tom 3. Te dwa mogę jednak z całą szczerością polecić, mimo kilku słabszych fragmentów. "Kresowa opowieść" jest dla wszystkich tych, którzy chcą poznać trudną historię i dramatyczne przeżycia doprawione szczyptą kryminału. Polecam.

Akcja powieści rozpoczyna się już po wojnie, kiedy Julia dostaje zawiadomienie, że Michał został skazany na śmierć. Kobieta stara się żyć normalnie, ale nie da się zapomnieć o przeszłości. Po kilku latach jej mąż nieoczekiwanie wraca, ale dawne uczucie już wygasło i oboje nie potrafią tego naprawić. Ponad 10 lat później Julia postanawia wyjechać do sanatorium, gdzie spotyka...

więcej Pokaż mimo to