-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
2010
1996
2018-06-03
1991
1991
Znakomita, dogłębna, pełna trafnych spostrzeżeń analiza reżimu Pahlawich w Iranie. Poznajemy genezę tej dynastii, jej cechy charakterystyczne, wreszcie różne przyczyny jej upadku. Poznajemy też losy zwykłych ludzi, którzy znaleźli się na "kursie kolizyjnym" z bezwzględnym aparatem władzy. Często byli to ludzie torturowani i zabijani za samą aluzję na temat tyranii.
Autor pokazuje nam niziny społeczne, z których wywodziła się dynastia Pahlawich. Najpierw dziadka ostatniego szacha - potomka pańszczyźnianych chłopów, który "zaistniał" doprowadzając na miejsce kaźni zabójcę szacha Naser ed-Dina (1896), następnie Rezę, który dzięki tężyźnie fizycznej i silnej osobowości został dowódcą kozaków perskich, a w 1925 r. przejął władzę w tym kraju jako pierwszy rodowity Pers po wielu stuleciach panowania dynastii pochodzenia tureckiego na tronie szachów. Był to władca, który chłopskim zwyczajem umiał dać w gębę albo obłożyć kijem tego, kto mu stanął na drodze. Nie trzeba dodawać, jak wiele brakowało temu gminnemu osiłkowi do sznytu takich np. Windsorów. Wreszcie widzimy samego Mohammada Rezę, który - podobnie jak jego ojciec - usiłował europeizować Iran walcząc z szyickim klerem i czerpiąc ze wzorców sąsiedniej Republiki Tureckiej, pierwszego państwa laickiego w świecie islamu. Obaj szachowie w celu modernizacji zacofanego Iranu uciekali się do najbardziej okrutnych metod walki z jakąkolwiek opozycją. Mohammad Reza nie wahał się obalić przy pomocy i za namową CIA demokratycznego rządu Mosaddeka w 1953 r. Tyrania i reformatorskie zapędy Pahlawich nasuwają skojarzenie z carem-reformatorem Piotrem I w Rosji, który również nie stronił od brutalnych metod sprawowania władzy. Jednak pomiędzy Pahlawimi i słynnym Romanowem istniała zasadnicza różnica. Piotr I dużo lepiej znał zarówno swój kraj, jak i świat. Podróżował, a nawet szukał zatrudnienia w innych krajach, by poznać ich zwyczaje i poziom techniczny, a potem przenieść je na rodzimy grunt. Owszem, słynny Romanow popełniał błędy, ale uczynił z Rosji silnego gracza na arenie międzynarodowej. Tymczasem Pahlawi, mimo swoich - jak powiedzieliśmy - skromnych korzeni, żyli w oderwaniu od realiów. Nie wzięli pod uwagę siły oddziaływania szyickiego kleru, niezadowolonej młodzieży oraz szeroko rozumianej opozycji na społeczeństwo. Nie umieli zorganizować sprawnego doboru kadr (poza rozbudową sieci donosicieli i agentów irańskiej bezpieki - SAVAK), wreszcie - co dotyczy zwłaszcza ostatniego szacha - skupiali się na zewnętrznych rekwizytach potęgi, zamiast podjąć złożony, żmudny trud stworzenia infrastruktury potrzebnej do rozwoju kraju. W Iranie zapanował terror paraliżujący jakąkolwiek inicjatywę. Z natury nieśmiały, zakompleksiony Mohammad Reza, za młodu żyjący w cieniu ojca, już jako monarcha "dowartościowywał się" luksusowym trybem życia i megalomańskimi projektami. Zamiast postawić na użytecznych doradców otoczył się pochlebcami niezdolnymi do jakiegokolwiek konstruktywnego działania. Fragment mówiący o tym, jak to szach decydował, by zamawiać najnowocześniejsze myśliwce czy helikoptery, ale "nie wiedział" (bali się mu powiedzieć?), że maszyny te potrzebują hangarów - to perełka. Upadek tego człowieka był kwestią czasu. Nie mogły tego zmienić tortury, masakry protestujących, ani poparcie - niezbyt zdecydowane - ze strony USA, zakłopotanych, że mają sojusznika o tak marnym wizerunku. Ostatnia dynastia perskich szachów upadła otoczona powszechną pogardą i nienawiścią Irańczyków, oburzonych ostentacyjnym bogactwem obozu władzy, jego niekompetencją, korupcją i brutalnością. Dramatem Iranu było to, że zamiast "wyjść na prostą", znalazł się pod władaniem religijnych ekstremistów i - sprowokowany przez Saddama Husajna - ugrzązł w ośmioletniej, wyniszczającej wojnie z Irakiem. Ale to już temat na inną książkę.
Znakomita, dogłębna, pełna trafnych spostrzeżeń analiza reżimu Pahlawich w Iranie. Poznajemy genezę tej dynastii, jej cechy charakterystyczne, wreszcie różne przyczyny jej upadku. Poznajemy też losy zwykłych ludzi, którzy znaleźli się na "kursie kolizyjnym" z bezwzględnym aparatem władzy. Często byli to ludzie torturowani i zabijani za samą aluzję na temat tyranii.
Autor...
2017-06-25
Ile może być warta ideologia, która rości sobie pretensje do uszczęśliwienia ludzkości, a jednocześnie jest przyczyną niezliczonych milionów ludzkich tragedii? Autor daje jednoznaczną odpowiedź: "I mnie, i bardzo wielu współczesnym mi ludziom rosyjskim lata wojny i rewolucji, w szczególności zaś lata bolszewizmu, mocno wbiły w głowę zdecydowane przekonanie, że wszelkie historyczno-filozoficzne czy socjalistyczne teorie nie są warte złamanego grosza."
Niniejsza książka to nie tylko opowieść o ucieczce z sowieckiego łagru do "zgniłej, burżuazyjnej" Finlandii, ale przede wszystkim relacja z pierwszej ręki o tym, czym było życie w sowieckich łagrach i w ogóle w ZSRR w epoce Stalina. Choć nie sposób odmówić Autorowi talentu i typowo rosyjskiego soczyście emocjonalnego pisania, a miejscami wisielczego humoru, nie jest to łatwa ani przyjemna lektura. Opowiada o życiu w kraju zupełnie zdewastowanym przez bezwzględny terror i najbardziej niedorzeczne eksperymenty społeczno-ekonomiczne. Przedstawia sprawy i zjawiska budzące wstręt i niedowierzanie, że ludzkie umysły mogą zrodzić tyle głupoty i podłości. To lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce bliżej poznać, czym de facto był komunizm w wersji stalinowskiej. Zarazem stanowi poważne ostrzeżenie dla tych, którym - na przekór doświadczeniom ludzkości - wydaje się, że w końcu jakiemuś mądrali uda się "wynaleźć" ustrój powszechnej szczęśliwości.
Ile może być warta ideologia, która rości sobie pretensje do uszczęśliwienia ludzkości, a jednocześnie jest przyczyną niezliczonych milionów ludzkich tragedii? Autor daje jednoznaczną odpowiedź: "I mnie, i bardzo wielu współczesnym mi ludziom rosyjskim lata wojny i rewolucji, w szczególności zaś lata bolszewizmu, mocno wbiły w głowę zdecydowane przekonanie, że wszelkie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1992
1993
1994
2010
2019-07-27
1993
Swoista podróż przez wieki burzliwej historii Afganistanu, kraju nie bez powodu nazywanego grobowcem mocarstw. To tu bowiem toczyły boje militarne potęgi: Macedończyków pod wodzą Aleksandra Wielkiego, Heftalitów (tzw. Białych Hunów), Mongołów, Brytyjczyków, Związku Sowieckiego, wreszcie międzynarodowej koalicji pod wodzą USA - za każdym razem ponosząc ciężkie straty. Sam tytuł nawiązuje do postaci afgańskiego króla Amanullaha, który panował w latach 1919-29. Władca ten próbował zmodernizować Afganistan, czerpiąc z europejskich wzorców. Jednak wskutek rebelii konserwatystów został zmuszony do abdykacji i udania się na wygnanie. Perypetie króla Amanullaha ilustrują siłę tradycji w Afganistanie - jednym z najbardziej konserwatywnych krajów muzułmańskich i obecnie najuboższym kraju Azji. Co ciekawe, Afganistan - starożytna Ariana - to kraj zamieszkany przede wszystkim przez ludy indoeuropejskie (gł. Pusztunów i Tadżyków), a także tureckie (Uzbecy, Turkmeni, Hazarowie) - kraj, którego poza religią (islam sunnicki) i alfabetem zapożyczonym od Arabów, nic nie łączy ze światem arabskim. Pomimo sympatii Autora do ówczesnych komunistycznych władz w Kabulu i pomimo upływu ponad trzech dekad od wydania książki, zasługuje ona na uwagę. Bardzo pomaga bowiem zrozumieć historyczne uwarunkowania tego, co obecnie dzieje się Afganistanie.
Swoista podróż przez wieki burzliwej historii Afganistanu, kraju nie bez powodu nazywanego grobowcem mocarstw. To tu bowiem toczyły boje militarne potęgi: Macedończyków pod wodzą Aleksandra Wielkiego, Heftalitów (tzw. Białych Hunów), Mongołów, Brytyjczyków, Związku Sowieckiego, wreszcie międzynarodowej koalicji pod wodzą USA - za każdym razem ponosząc ciężkie straty. Sam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2007
"Sprytny Hitler, głupi Stalin"? Pan Wiktor Suworow rozprawia się z tym pokutującym tu i ówdzie mitem. Czyni to w sposób skuteczny, posługując się zarówno sprawozdaniami naocznych świadków poczynań obu dyktatorów, jak i zdrową logiką. Hitler ukazuje się naszym oczom nie tylko jako zbrodniarz, ale także jako szaleniec i dyletant, który lekceważył dobór kadr oraz pracę wywiadu, jako przypadkowy "lider", którego niedorzeczne decyzje i nieudolność doprowadziły Niemcy do klęski w II wojnie światowej. Widzimy Hitlera żądnego chwały i pochlebstw, otaczającego się głównie lizusami i karierowiczami, poza nielicznymi wyjątkami ludźmi nie posiadającymi większej wartości profesjonalnej czy przywódczej (np. na Goeringu nie pozostawiono tu suchej nitki). Widzimy Hitlera do późnych godzin nocnych zanudzającego swoich słuchaczy idiotycznymi tyradami na najrozmaitsze tematy. Widzimy wreszcie Hitlera - oczywistego psychopatę, który w ataku furii demoluje sprzęty, tarza się po podłodze i gryzie dywan... Aż się wierzyć nie chce, że Niemcy, właśnie Niemcy uchodzące za wzór porządku i organizacji, były po dyktatorsku rządzone przez chorego psychicznie kaprala wrzeszczącego na feldmarszałków i generałów niczym belfer na uczniaków. Dowodem nieudolności aparatu władzy III Rzeszy było m.in. katastrofalne nieprzygotowanie Wehrmachtu do prowadzenia długotrwałej wojny na froncie wschodnim. Walorem książki jest cięty, a przy tym niepozbawiony poczucia humoru język Autora; sprawia on, że zarówno "Samobójstwo", jak i inne książki Pana Suworowa czyta się jednym tchem. Polecam!
"Sprytny Hitler, głupi Stalin"? Pan Wiktor Suworow rozprawia się z tym pokutującym tu i ówdzie mitem. Czyni to w sposób skuteczny, posługując się zarówno sprawozdaniami naocznych świadków poczynań obu dyktatorów, jak i zdrową logiką. Hitler ukazuje się naszym oczom nie tylko jako zbrodniarz, ale także jako szaleniec i dyletant, który lekceważył dobór kadr oraz pracę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09
2009
W serii "Kontynenty" ukazało się niemało ciekawych i udanych pozycji, m.in. poświęcona Birmie książka "Kraj tysięcy pagód" autorstwa Moniki Warneńskiej, "Nepal, królestwo wśród chmur" Krzysztofa Dębnickiego czy "Świt nad Nigrem" Władysława Śliwki-Szczerbica, która to książka dotyczy Nigerii. Znając te udane publikacje, a także "Różne barwy Sahelu" autorstwa samej Pani Czekały-Muchy, sięgałem po niniejszą książkę licząc na ciekawą lekturę, wręcz czytelniczą przygodę krajoznawczą. Tak się jednakowoż nie stało. Zamiast tytułowych wędrówek po Angoli mamy tu "wędrówki" po historii i polityce tego kraju, ze szczególnym uwzględnieniem upadku portugalskiego panowania w Angoli oraz trudnych pierwszych lat niepodległości. Nie dyskwalifikuje to książki, jednak myślę, że lepiej byłoby ją zatytułować inaczej. Tymczasem, trudno - stało się. Szkoda, bo wędrówek w "Wędrówkach..." jak na lekarstwo, a Czytelnik szukający informacji o geografii i kulturze tego malowniczego kraju zwyczajnie się rozczaruje.
W serii "Kontynenty" ukazało się niemało ciekawych i udanych pozycji, m.in. poświęcona Birmie książka "Kraj tysięcy pagód" autorstwa Moniki Warneńskiej, "Nepal, królestwo wśród chmur" Krzysztofa Dębnickiego czy "Świt nad Nigrem" Władysława Śliwki-Szczerbica, która to książka dotyczy Nigerii. Znając te udane publikacje, a także "Różne barwy Sahelu" autorstwa samej Pani...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1993
W japońskiej kulturze szpiegostwo zawsze było cenione jako integralna, niezwykle istotna część przygotowywania i prowadzenia wojny. Książka Pana Lewickiego przedstawia stosunkowo mało znane aspekty działalności japońskich służb specjalnych Kempeitai w okresie rozwoju japońskiego imperializmu, tzn. od końca XIX w. do końca II wojny światowej. Obserwujemy, na jaką skalę Japończycy prowadzili działania wywiadowcze i dywersyjne w krajach, z którymi weszli w rywalizację - często jeszcze zanim doszło do działań wojennych, np. w carskiej Rosji czy w USA. Obserwujemy tez Kempeitai w okupowanych przez Japonię krajach. "Pod znakiem chryzantemy" to niezwykle wciągająca i ciekawie napisana książka. Powiem więcej, to obowiązkowa lektura dla każdego, kogo interesują dzieje Azji i Pacyfiku, jak również historia służb specjalnych.
W japońskiej kulturze szpiegostwo zawsze było cenione jako integralna, niezwykle istotna część przygotowywania i prowadzenia wojny. Książka Pana Lewickiego przedstawia stosunkowo mało znane aspekty działalności japońskich służb specjalnych Kempeitai w okresie rozwoju japońskiego imperializmu, tzn. od końca XIX w. do końca II wojny światowej. Obserwujemy, na jaką skalę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2008
W obozie komunistycznym było tak, że Polskę zwano "najweselszym barakiem w obozie wschodnim". My z kolei zazdrościliśmy mieszkańcom Czechosłowacji, Węgrom i NRD-owcom braku kolejek i niezłego zaopatrzenia w sklepach, Bułgarom i Jugosłowianom - łagodnego klimatu, a tym ostatnim - także niezależności od sowieciarzy oraz łatwego dostępu do paszportów i "dewiz". Jedynie ZSRR, Albania i Rumunia nie budziły w nas zazdrości. A to z prostych przyczyn: Ich mieszkańcy żyli w ubóstwie, praktycznie nie mogli wyjechać za granicę, nie dowiadywali się z rodzimych mediów niczego o życiu poza "żelazną kurtyną", a ich kontakty z cudzoziemcami podlegały ścisłym ograniczeniom.
Książka przybliża nam fragment z dziejów Rumunii u schyłku lat 70-tych, tuż zanim Autor - gen. Ion Pacepa, zdecydował się uciec na Zachód i obnażyć kulisy przestępczej dyktatury Ceausescu. Nie sposób się nudzić, czytając wspomnienia obdarzonego fenomenalną pamięcią rumuńskiego generała, jakkolwiek chwilami smutna to lektura. Pokazuje bowiem kraj, który przez prawie ćwierć wieku był prywatnym folwarkiem jednego z najbardziej prymitywnych i zachłannych spośród komunistycznych dyktatorów. Obserwujemy, jak cwany kmiotek Nicolae Ceausescu, udając liberała wkradał się w łaski przywódców Zachodu, mając na celu zdobycie ułatwień w handlu i dostępie do najnowszych technologii. Patrzymy, jak tyran i jego rodzina nie żałowali sobie zbytku - starannie ukrywając to przed spauperyzowanym i sterroryzowanym narodem. Niedowierzanie budzi obsesja Ceausescu na punkcie podsłuchiwania wszystkich wokół tudzież jego paranoja w kwestii osobistego bezpieczeństwa. Niesmak budzi chamstwo, lubieżność i samouwielbienie Eleny - żony dyktatora, osoby bez wykształcenia, za to pretendującej do... miana wybitnego naukowca. Uzupełnieniem książki jest zapis procesu Ceausescu i jego małżonki, która - zajmując szereg odpowiedzialnych stanowisk - była współodpowiedzialną za wiele popełnionych w czasie dyktatury zbrodni. Książka nie rości sobie pretensji do odpowiedzi na to, czy proces pary dyktatorów był sprawiedliwy i czy nie byli oni kozłami ofiarnymi swoich dawnych towarzyszy partyjnych (z Ionem Iliescu na czele), mających inną wizję Rumunii. Mających wizję kraju z uwłaszczoną partyjną nomenklaturą - używając sformułowania Wiktora Suworowa - "gładko lądującą w nowej rzeczywistości". To, co było po Ceausescu, to już materiał na inną, być może nie mniej ciekawą książkę.
W obozie komunistycznym było tak, że Polskę zwano "najweselszym barakiem w obozie wschodnim". My z kolei zazdrościliśmy mieszkańcom Czechosłowacji, Węgrom i NRD-owcom braku kolejek i niezłego zaopatrzenia w sklepach, Bułgarom i Jugosłowianom - łagodnego klimatu, a tym ostatnim - także niezależności od sowieciarzy oraz łatwego dostępu do paszportów i "dewiz". Jedynie ZSRR,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-07
Pitcairn, maleńka wysepka zagubiona gdzieś na południowym Pacyfiku. To tu znaleźli schronienie buntownicy ze słynnego HMS "Bounty" oraz ich tahitańskie kobiety. Praktycznie cała, licząca kilkadziesiąt osób społeczność wyspy - to ich potomkowie. W tej - zdawałoby się - sielankowej atmosferze przez dekady rozgrywa się dramat, któremu towarzyszy milczenie miejscowej społeczności. Dramat, który pogłębia izolacja wyspy Pitcairn i ledwo ukrywana ksenofobia jej mieszkańców. Warto przeczytać, choćby po to, by uprzytomnić sobie, jak łatwo ludzka moralność pod wpływem różnych czynników może ulec wywróceniu do góry nogami.
Pitcairn, maleńka wysepka zagubiona gdzieś na południowym Pacyfiku. To tu znaleźli schronienie buntownicy ze słynnego HMS "Bounty" oraz ich tahitańskie kobiety. Praktycznie cała, licząca kilkadziesiąt osób społeczność wyspy - to ich potomkowie. W tej - zdawałoby się - sielankowej atmosferze przez dekady rozgrywa się dramat, któremu towarzyszy milczenie miejscowej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1991
2018-08-01
Seria "Przewodniki historyczne" wydawnictwa Bellona to znakomity pomysł: połączenie podróży z historią. W niniejszym tomie przedstawiono Chorwację, piękny kraj położony na pograniczu Europy Środkowej i świata śródziemnomorskiego. Pan Koper zapoznaje nas z urokami Chorwacji i jej dziejami, zarówno tymi niedawnymi, jak i tymi sięgającymi początków słowiańskiej obecności nad Adriatykiem, dokąd Chorwaci przybyli z terenów dzisiejszej Małopolski, a nawet jeszcze wcześniej, gdy ziemiami tymi władali Ilirowie, Grecy i Rzymianie. Poznajemy zmagania Chorwatów z wpływami regionalnych mocarstw dybiących na ich niepodległość: Bizancjum, Wenecji, Austro-Węgier, Turcji. Dowiadujemy się o uskokach - "kozakach Adriatyku". Poznajemy mało znane fakty z okresu drugiej wojny światowej i kolaboracji reżimu Pavelicia z Hitlerem, a także późniejszej epoki Tity, przy czym Autor bez ceregieli obala różne mity krążące na temat tej postaci. Dowiadujemy się, jak przebiegał rozpad państwa południowych Słowian przy jednoczesnym rozbudzeniu na nowo nacjonalizmów zamieszkujących go nacji. Oprócz tego, zgodnie z zapowiedzią na okładce, mamy informacje kulinarne, a także świetne zdjęcia, wreszcie chorwackie polonica. Moim zdaniem, Autor trochę po macoszemu potraktował wschodnią, środkowoeuropejską część Chorwacji, niemniej pogodny, gawędziarski styl oraz fakt, że sporo miejsca poświęcił rozmowom z samymi Chorwatami - częstokroć naocznymi świadkami opisywanych wydarzeń, sprawiają, że jest to nie tylko ciekawa lektura, ale i zaproszenie do odwiedzenia tego malowniczego kraju, bliskiego nam etnicznie, kulturowo i językowo.
P.S. Nie obyło się bez pojedynczych błędów, głównie interpunkcyjnych. Poza tym w bibliografii powinno być: Steven Runciman, nie Ruciman. Niemniej nie są to rzeczy rażące i nie wpływają zasadniczo na jakość lektury jako takiej. Z czystym sumieniem polecam nie tylko tym z Państwa, którzy wybierają się nad Adriatyk.
Seria "Przewodniki historyczne" wydawnictwa Bellona to znakomity pomysł: połączenie podróży z historią. W niniejszym tomie przedstawiono Chorwację, piękny kraj położony na pograniczu Europy Środkowej i świata śródziemnomorskiego. Pan Koper zapoznaje nas z urokami Chorwacji i jej dziejami, zarówno tymi niedawnymi, jak i tymi sięgającymi początków słowiańskiej obecności nad...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Leciwa i niepozorna, a jednak nietuzinkowa książka. Po pierwsze, jej Autorka (1922-2010) była prawdziwą znawczynią Dalekiego Wschodu. Po drugie zaś, to jedna z wciąż niezbyt licznych polskich publikacji poświęconych Korei, jej kulturze i dziejom. To z jej kart tej dowiedziałem się, kim byli jangbanowie. Była to koreańska szlachta, ongiś prawdziwi panowie życia i śmierci miejscowego chłopstwa, podobnie jak samuraje w Japonii epoki szogunatu czy bojarzy w dawnej Rosji. Tu kieruję "ukłon" w stronę redaktorów polskiej Wikipedii; polski jest jednym z nielicznych języków, w którym hasło "jangban" świeci nieobecnością, podobnie jak i niektóre inne hasła dotyczące Korei.
Jak nietrudno zgadnąć, książka - napisana w epoce tow. Gomułki - nie mogła nie nawiązać do różnic pomiędzy komunistyczną Północą a kapitalistycznym Południem Korei. To ostatnie to miejsce zniewolone przez imperialistyczny wyzysk, gdzie rządzą amerykańskie marionetki. I takim obrazem Korei Pd. karmiono nas aż do 1988 r., kiedy to zdumieni zobaczyliśmy, jak kraj ten zaskoczył świat perfekcyjną organizacją Igrzysk Olimpijskich w Seulu, tak różną od dziadostwa i prowizorki, które zdarzało się widzieć u innych organizatorów. Już wtedy było wyraźnie widać, kto dokąd doszedł.
Atutem książki są bez wątpienia rozdziały poświęcone wielowiekowej historii i przebogatej kulturze Kraju Porannej Świeżości. Być może zachęcą one kogoś do bliższego poznania tego fascynującego i wciąż mało nam znanego kraju.
Leciwa i niepozorna, a jednak nietuzinkowa książka. Po pierwsze, jej Autorka (1922-2010) była prawdziwą znawczynią Dalekiego Wschodu. Po drugie zaś, to jedna z wciąż niezbyt licznych polskich publikacji poświęconych Korei, jej kulturze i dziejom. To z jej kart tej dowiedziałem się, kim byli jangbanowie. Była to koreańska szlachta, ongiś prawdziwi panowie życia i śmierci...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to