-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-04-05
2023-12-10
2023-12-10
2023-12-07
2023-12-07
2023-12-07
2023-08-29
2023-07-12
2023-07-01
2023-06-21
2023-06-21
2023-06-09
2019-07-16
Nie twierdzę, że zła - po prostu zupełnie nie w moim guście. Choć lubię i spokojną narrację, i literackie "snuje", i brak fajerwerków fabularnych, to jednak tym razem mówię pas.
Myślałam, że skoro Nobel, to mnie zachwyci, bo jak inaczej? Że to będzie coś poruszającego, coś do przeżywania długo po odłożeniu na półkę, coś pięknego. Tymczasem powieść kompletnie beznamiętna, wyprana z emocji. Gdy główna bohaterka, spodziewająca się dziecka, mówi, że czuje się szczęśliwa, tyle w tym optymizmu i entuzjazmu, co w dworcowych zapowiedziach odjazdu pociągu. Treść zupełnie mnie nie porwała, a i forma zadziałałała zniechęcająco. Ani w stylu, ani w języku nie ma nic szczególnego, ot, poprawnie wykonana praca literacka.
Kto chce, niech czyta i niech się nawet zachwyca. Ja po raz kolejny po cichu stawiam sobie pytanie, gdzie się podziały te dawne, wspaniałe "noble"...
Nie twierdzę, że zła - po prostu zupełnie nie w moim guście. Choć lubię i spokojną narrację, i literackie "snuje", i brak fajerwerków fabularnych, to jednak tym razem mówię pas.
Myślałam, że skoro Nobel, to mnie zachwyci, bo jak inaczej? Że to będzie coś poruszającego, coś do przeżywania długo po odłożeniu na półkę, coś pięknego. Tymczasem powieść kompletnie beznamiętna,...
2023-06-08
2023-06-08
2023-06-08
2023-06-08
2023-06-08
Zupełnie nie wiem, gdzie podziała się Pani-Gałuszkowa magia, która tak ujęła mnie w jej innych książkach. Trudno powiedzieć, by w "Zmowie byłych żon" wyczuwalny był choćby cień tego wszystkiego, co oczarowuje przy lekturze "Gdybyś mnie kochała" lub "Złotego snu". Tam była jakaś taka... cudowność, czar niezwykły i niesamowita siła - zarówno bohaterek, jak i samej opowieści. Tymczasem historia w tej książce cały czas jakby stoi na progu tego wszystkiego, obiecuje, że już za chwilę czytelnik znów wkroczy do tego wspaniałego świata, ale do końca słowa nie dotrzymuje i po odwróceniu ostatniej stronicy czuje się tylko straszliwe rozczarowanie i niedosyt. A także ulgę. Tak, mniej więcej od połowy książki niecierpliwiła mnie ta nieco rozmemłana i nie przynosząca żadnego zachwyconego "Aaaach!" opowieść, i przyłapałam się na tym, że guzik mnie obchodzi dalszy los głównych bohaterek. Powiem więcej, wydały mi się okropnie niedojrzałe i zwyczajnie głupie - w swoim bezmyślnym najczęściej gadulstwie, niedowarzonych pomysłach, hałaśliwości, niepotrzebnej uszczypliwości. To nie były kobiety, z którymi chętnie usiadłabym w letnie popołudnie w ogrodzie i porozmawiała o życiu, czując, jak wiele możemy sobie nawzajem dać.
Książkę od razu "uwolniłam" i staram się jak najszybciej o niej zapomnieć. Mam nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy i te powieści Jeromin-Gałuszki, których jeszcze nie znam, znów przyniosą mi chwile prawdziwej czytelniczej przyjemności.
Zupełnie nie wiem, gdzie podziała się Pani-Gałuszkowa magia, która tak ujęła mnie w jej innych książkach. Trudno powiedzieć, by w "Zmowie byłych żon" wyczuwalny był choćby cień tego wszystkiego, co oczarowuje przy lekturze "Gdybyś mnie kochała" lub "Złotego snu". Tam była jakaś taka... cudowność, czar niezwykły i niesamowita siła - zarówno bohaterek, jak i samej opowieści....
więcej Pokaż mimo to