-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2016-11-26
2023-03-02
Bałam się tej książki. Odkładałam jej lekturę z dnia na dzień. Obawiałam się rozczarowania. Potem któregoś wieczoru zaczęłam czytać i przepadłam. Już pierwsza strona wstrząsnęła mną do głębi. To rozdział, w którym narratorem jest matka Baczyńskiego trzymająca się nadziei, że jej syn żyje – mimo że to początek 1947 roku … Dwie strony czystych emocji. Czytałam niemal na wdechu. Niesamowity fragment!
Potem są rozdziały zarówno z punktu widzenia Krzysztofa jak i Barbary, przeplatane narracją pani Stefanii Baczyńskiej. Jej stosunek do synowej najlepiej oddaje fragment: „Krzych i tamta składają przysięgę i wymieniają się obrączkami – a zatem koniec. Nie mam już syna. Wszystko przepadło”. Zaborcza matczyna miłość zderza się z miłością młodych ludzi, którzy nie widzą świata poza sobą.
Muszę przyznać, że „Szklane ptaki” to jedna z najpiękniejszych książek o miłości i wojnie. Napisana przepięknym, poetyckim, wyrafinowanym językiem, jakiego ze świecą szukać w innych tego typu pozycjach. Co drugie zdanie można by zapisywać jako ważny cytat do smakowania i zapamiętania. Jestem bardzo wdzięczna autorce, że pozwoliła mi „poznać” Krzysztofa Kamila Baczyńskiego na nowo.
Bałam się tej książki. Odkładałam jej lekturę z dnia na dzień. Obawiałam się rozczarowania. Potem któregoś wieczoru zaczęłam czytać i przepadłam. Już pierwsza strona wstrząsnęła mną do głębi. To rozdział, w którym narratorem jest matka Baczyńskiego trzymająca się nadziei, że jej syn żyje – mimo że to początek 1947 roku … Dwie strony czystych emocji. Czytałam niemal na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-06-07
„Martwy sad” to jedna z ciekawszych książek, jakie ostatnio miałam okazję przeczytać. Głównym bohaterem jest komisarz Marcin Zakrzewski. Poznajemy jego rodzinę, przyjaciół, kolegów z pracy, a także bolesny sekret z przeszłości. Razem z nim wchodzimy do domu, w którym zostało popełnione brutalne morderstwo. To nie pierwsza sprawa Marcina, jednak będzie się różnić od wszystkich pozostałych.
Powieść jest mroczna, niepokojąca i trzymająca w napięciu. Już sam tekst o diable chodzącym w sadzie na palcach jest na tyle tajemniczy i dziwaczny, że nie daje czytelnikowi spokoju. Powraca niczym mantra. Pomysł na fabułę i całą intrygę bardzo mi się spodobał, a rozmowa głównego bohatera z księdzem to- moim zdaniem - jedna z najciekawszych scen w tej książce. Może trochę naciągane wyjaśnienie motywów sprawcy nie do końca mnie przekonało, ale „Martwy sad” czytało mi się tak dobrze, że na to niedociągnięcie przymykam oko. A Mieczysława Gorzkę dodaję do ulubionych autorów.
„Martwy sad” to jedna z ciekawszych książek, jakie ostatnio miałam okazję przeczytać. Głównym bohaterem jest komisarz Marcin Zakrzewski. Poznajemy jego rodzinę, przyjaciół, kolegów z pracy, a także bolesny sekret z przeszłości. Razem z nim wchodzimy do domu, w którym zostało popełnione brutalne morderstwo. To nie pierwsza sprawa Marcina, jednak będzie się różnić od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-02-06
2022-01-21
Lubię książki Wojciecha Chmielarza. Do tej pory przeczytałam osiem powieści tegoż autora. „Prosta sprawa” to moja ostatnia lektura, z której jestem więcej niż zadowolona.
Chmielarz wykorzystał konwencję westernu – główny bohater to samotny wilk, który pojawia się w miejscu o złej sławie i robi porządek. Chyba w każdym z nas drzemie tęsknota za kimś, kto opowie się po stronie uciśnionych i potrzebujących pomocy. Lubimy, gdy ci źli dostają łomot. A tych złych w „Prostej sprawie” pojawia się całkiem sporo.
Główny bohater to niewątpliwie mój faworyt, bije na głowę innych bohaterów powieści Wojciecha Chmielarza: siła + inteligencja + doświadczenie + tajemnica = ciekawa całość. Akcja jest bardzo dynamiczna i wciągająca. Zakończenie mnie zaintrygowało. Już się cieszę na kolejne spotkanie z „Bezimiennym” w „Długu honorowym”.
Lubię książki Wojciecha Chmielarza. Do tej pory przeczytałam osiem powieści tegoż autora. „Prosta sprawa” to moja ostatnia lektura, z której jestem więcej niż zadowolona.
Chmielarz wykorzystał konwencję westernu – główny bohater to samotny wilk, który pojawia się w miejscu o złej sławie i robi porządek. Chyba w każdym z nas drzemie tęsknota za kimś, kto opowie się po...
2021-02-27
Już prolog „Miasteczka Salem” zapowiada, że czeka nas kawał dobrej literatury. Rzadko czytam Kinga, ale już wiem, że starsze powieści mistrza nie mają sobie równych w budowaniu klimatu. Zazwyczaj mocną stroną autora są też znakomicie przedstawieni bohaterowie. Tak też jest w przypadku „Miasteczka Salem”. Nawet postaci drugoplanowe czy epizodyczne są świetnie sportretowane, charakterystyczne poprzez jakiś szczegół zachowania czy wyglądu. Oczywiście – Ben Mears i Mark Petrie budzą szczególne zainteresowanie i sympatię czytelnika. King tak ich pokazał, że nie ma bata – trzeba ich polubić i im kibicować.
Niesamowita historia, sugestywna, działająca na wyobraźnię, przerażająca. Chyba najlepszy horror, jaki czytałam.
Już prolog „Miasteczka Salem” zapowiada, że czeka nas kawał dobrej literatury. Rzadko czytam Kinga, ale już wiem, że starsze powieści mistrza nie mają sobie równych w budowaniu klimatu. Zazwyczaj mocną stroną autora są też znakomicie przedstawieni bohaterowie. Tak też jest w przypadku „Miasteczka Salem”. Nawet postaci drugoplanowe czy epizodyczne są świetnie sportretowane,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-09-24
Nie sądziłam, że pisarz, który ma na koncie 450 milionów sprzedanych książek, może mnie jeszcze zaskoczyć. Zaskoczyć zmianą warsztatu pracy. Dzięki „Miastu” poznałam zupełnie innego Deana Koontza. Jego najnowsza powieść mnie wzruszyła, skłoniła do refleksji. Do tej pory książki pisarza dostarczały mi - li i jedynie - rozrywki. Nie pozostawiały w stanie zauroczenia, nie napełniały optymizmem. Mimo sporego ładunku zła w postaci kilku destrukcyjnych bohaterów w „Mieście”, w pamięci czytelnika pozostaje blask piękna i dobra. Zauroczyła mnie historia Jonasza Kirka, jego rodziny, znajomych. Zachwyciło oczywiste przesłanie: „Bez względu na to, co się wydarzy, bez względu na nieszczęścia, które na ciebie spadną, w końcu wszystko i tak będzie dobrze.” Banalne? Bajkowe? Owszem, ale potrzebne.
Nie sądziłam, że pisarz, który ma na koncie 450 milionów sprzedanych książek, może mnie jeszcze zaskoczyć. Zaskoczyć zmianą warsztatu pracy. Dzięki „Miastu” poznałam zupełnie innego Deana Koontza. Jego najnowsza powieść mnie wzruszyła, skłoniła do refleksji. Do tej pory książki pisarza dostarczały mi - li i jedynie - rozrywki. Nie pozostawiały w stanie zauroczenia, nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-03-22
„Blizny” Marka Stelara to jedno z milszych, czytelniczych zaskoczeń. Podejrzewałam, że powieść może być naprawdę dobra, zważywszy na oceny czytelników, ale nie przypuszczałam, że tak bardzo mi się spodoba. Świetna historia opowiedziana w sposób wciągający i realistyczny. Wątek śledztwa przeplata się z wątkiem wycieczki klasowej zakończonej z hukiem. Nieźle zagmatwana, ale znakomita narracja! I te delikatne odwołania do sytuacji z 2020 roku – deficyt rękawiczek, 2-tygodniowa kwarantanna, dezynfekcja po podaniu ręki, wakacje pod znakiem zapytania itp. Wplecione w akcję niby mimochodem, a „klimacik” robią.
Bohaterzy różnorodni, ale każdy wiarygodny. Główny śledczy zdecydowanie na plus – żaden heros czy tak modny w kryminałach alkoholik. Po prostu człowiek z krwi i kości, który lubi drążyć sprawę do bólu. Ma intuicję, ale potknięcia też nie są mu obce.
Mogłoby się wydawać, że liczba postaci i wątków będzie trudna do ogarnięcia. Nic z tych rzeczy. Ta powieść jest jak puzzle - tysiąc elementów zgrabnie się dopasowuje i tworzy spójną całość. Chciałbym, żeby wszystkie kryminały były tak świetnie napisane!
„Blizny” Marka Stelara to jedno z milszych, czytelniczych zaskoczeń. Podejrzewałam, że powieść może być naprawdę dobra, zważywszy na oceny czytelników, ale nie przypuszczałam, że tak bardzo mi się spodoba. Świetna historia opowiedziana w sposób wciągający i realistyczny. Wątek śledztwa przeplata się z wątkiem wycieczki klasowej zakończonej z hukiem. Nieźle zagmatwana, ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-10-06
Utalentowana skrzypaczka Julia Ansdell nabywa w rzymskich antykwariacie bardzo starą książkę z nutami, w której znajduje kartkę z odręcznie spisanym walcem. To wydarzenie na zawsze odmieni jej życie i życie jej rodziny. Z tą muzyką bowiem wiąże się straszna tajemnica …
Tess Gerritsen cenię od czasu, gdy zaczęłam czytać cykl thrillerów „Rizzoli/Isles”. „Igrając z ogniem” to zupełnie inna historia, ale równie zajmująca. Wspaniały, niepowtarzalny klimat, niezwykła opowieść z przeszłości umiejętnie wpleciona w wątek współczesny, ciekawi bohaterowie. Muzyka w tej powieści jest jednym z bohaterów i widać jak na dłoni, że autorka zna temat od podszewki. Wciągnęły mnie losy Julii i Lorenza, poruszyły, a nawet zaskoczyły dzięki nieoczekiwanym zwrotom akcji. Myślę, że tę opowieść zapamiętam na długo.
Utalentowana skrzypaczka Julia Ansdell nabywa w rzymskich antykwariacie bardzo starą książkę z nutami, w której znajduje kartkę z odręcznie spisanym walcem. To wydarzenie na zawsze odmieni jej życie i życie jej rodziny. Z tą muzyką bowiem wiąże się straszna tajemnica …
Tess Gerritsen cenię od czasu, gdy zaczęłam czytać cykl thrillerów „Rizzoli/Isles”. „Igrając z ogniem” to...
2019-05-26
Zupełnie się nie spodziewałam, że „Załącznik” skradnie mój czas i moje serce. Początek książki był nijaki. Lincoln – spec od komputerów, zatrudniony na nocnej zmianie – otrzymał zadanie czytania e-maili wysłanych w godzinach pracy ze służbowych komputerów przez pracowników gazety. Jako „administrator bezpieczeństwa danych” wysyłał upomnienia osobom, których korespondencję zatrzymał specjalny filtr. Aż natrafił na e-maile dwóch przyjaciółek – Beth i Jennifer …
„Załącznik” na początku wydawał mi się taki sobie – ani ziębi, ani grzeje. Szybko jednak historia mnie wciągnęła i zainteresowała. Polubiłam bohaterów, każdy wydał mi się w jakiś sposób interesujący. Moim zdaniem, to wspaniała, pozytywnie zakręcona historia. Aż chciałoby się, żeby miała ciąg dalszy.
Zupełnie się nie spodziewałam, że „Załącznik” skradnie mój czas i moje serce. Początek książki był nijaki. Lincoln – spec od komputerów, zatrudniony na nocnej zmianie – otrzymał zadanie czytania e-maili wysłanych w godzinach pracy ze służbowych komputerów przez pracowników gazety. Jako „administrator bezpieczeństwa danych” wysyłał upomnienia osobom, których korespondencję...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-05-08
Martin Schwartz – główny bohater „Pasażera 23” wymyka się schematom. Jego postępowanie trudno określić jako racjonalne. Jest policyjnym detektywem, który działa pod przykrywką i podejmuje decyzje mocno wybiegające poza jakiekolwiek standardy. Aby być wiarygodnym w światku przestępczym, posuwa się do samookaleczeń czy zarażenia groźnym wirusem. Czy złapanie przestępców na gorącym uczynku jest dla niego aż tak ważne? A może ryzykuje życie, bo nie jest ono nic dla niego warte? I co zrobi, aby wyjaśnić tajemnicę z przeszłości? Do czego się posunie, aby rzucić światło na tragedię, która dotknęła jego rodzinę?
Akcja toczy się głównie na luksusowym wycieczkowcu o nazwie „Sułtan Mórz”. Już prolog sprawia, że poziom adrenaliny wzrasta. W kolejnych rozdziałach czytelnik jest bombardowany informacjami, które mrożą krew w żyłach, wywołują obrzydzenie lub przerażenie. Jak na dobry thriller przystało, napięcie nie spada, a zwroty akcji niejednokrotnie zaskakują. Moim zdaniem, to jedna z lepszych powieści z dreszczykiem. Warto przeczytać.
Martin Schwartz – główny bohater „Pasażera 23” wymyka się schematom. Jego postępowanie trudno określić jako racjonalne. Jest policyjnym detektywem, który działa pod przykrywką i podejmuje decyzje mocno wybiegające poza jakiekolwiek standardy. Aby być wiarygodnym w światku przestępczym, posuwa się do samookaleczeń czy zarażenia groźnym wirusem. Czy złapanie przestępców na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Anna Serafin trafia do Gliwic. Ma prowadzić wykłady z socjologii dla studentów Politechniki Śląskiej. Wciąż chodzi na terapię, aby uporać się z traumatycznymi wspomnienia z pobytu w Murzasichlu (szczegółowy opis wydarzeń znajduje się w I części cyklu – „Śleboda”). Gdy w gliwickim parku zostają znalezione zwłoki studentki, media przypominają sprawę wampira z Szombierek, który za kilka lat ma wyjść na wolność. Dziennikarz Sebastian Strzygoń namawia Ankę, aby spotkała się z osławionym mordercą i przeprowadziła z nim wywiad.
„Pionek” Małgorzaty i Michała Kuźmińskich to, moim zdaniem, bardzo dobry kryminał. Współczesność przeplata się z przeszłością. Stopniowo, niemal krok po kroku poznajemy historię zabójstw kobiet z 1982 roku. Nieznane fakty wychodzą na światło dzienne i wyzwalają w bohaterach skrajne reakcje, od niedowierzania po krwawą zemstę. Akcja trzyma w napięciu i po prostu jest ciekawa, intrygująca. Dużo się dzieje. Naprawdę solidny kryminał.
Anna Serafin trafia do Gliwic. Ma prowadzić wykłady z socjologii dla studentów Politechniki Śląskiej. Wciąż chodzi na terapię, aby uporać się z traumatycznymi wspomnienia z pobytu w Murzasichlu (szczegółowy opis wydarzeń znajduje się w I części cyklu – „Śleboda”). Gdy w gliwickim parku zostają znalezione zwłoki studentki, media przypominają sprawę wampira z Szombierek,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04-19
„Poziom śmierci” to świetnie skonstruowana powieść. Podoba mi się bardziej niż najnowsze propozycje wydawnictw w dziedzinie kryminału czy sensacji. Akcja jest szybka, wątki ciekawe, bohaterzy różnorodni, a intryga wciąga. Główny bohater ma wiele z herosa, ale mnie to wcale nie przeszkadza. Wolę dedukcyjne myślenie i ponadprzeciętne zdolności Jacka Reachera niż upojenie alkoholowe innych detektywów pojawiających się w przeróżnych kryminałach, bardzo do siebie podobnych w kwestii życiorysów, poglądów i podejścia do kobiet.
Lee Child ciekawie przedstawił świat małego miasteczka i jego mieszkańców, miejscowego posterunku, w którym można natrafić na przeróżne typy policjantów – od fachowców oddanych sprawie do skorumpowanych morderców. I w tym wszystkim musi się odnaleźć przybysz znikąd, który zostaje aresztowany i z miejsca oskarżony o brutalne morderstwo.
Jack Reacher awansował do ligi moich ulubionych bohaterów. Ma sporo atutów: wojskowa przeszłość, skrupulatność, trzeźwość myślenia, inteligencja, niezłomność, pomysłowość. Mnie się to uśmiecha. Jeszcze dziś sięgnę po „Uprowadzonego”.
„Poziom śmierci” to świetnie skonstruowana powieść. Podoba mi się bardziej niż najnowsze propozycje wydawnictw w dziedzinie kryminału czy sensacji. Akcja jest szybka, wątki ciekawe, bohaterzy różnorodni, a intryga wciąga. Główny bohater ma wiele z herosa, ale mnie to wcale nie przeszkadza. Wolę dedukcyjne myślenie i ponadprzeciętne zdolności Jacka Reachera niż upojenie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-19
„Żona nazisty” to wspomnienia Edith Hahn, austriackiej Żydówki, która miała więcej szczęścia niż inni. Przeżyła II wojnę światową w Niemczech, udając aryjkę. Właściwie już sam podtytuł jest swoistego rodzaju spoilerem. Także pierwsza strona publikacji to streszczenie życia bohaterki, które poznajemy w skrócie już na początku naszej przygody z lekturą. Najważniejsze wydają się jednak szczegóły.
Przyznam, że z ogromną ciekawością poznawałam koleje losu Edith Hahn. To była książka z kategorii tych, które bardzo wciągają czytelnika. Napisana jest nieskomplikowanym językiem, ale ta prostota działa tutaj na korzyść całej historii. Nie ma epatowania grozą, przemocą, a jednak z każdej strony bije tragizm wojennej egzystencji, wojennych przeżyć, wojennej rzeczywistości.
Dzieje Edith Hahn różnią się od innych tego typu wspomnień, gdyż bohaterka nie w pełni podzieliła los współbraci. Napotkała na swej drodze niezwykle wrażliwych, odważnych, dobrych i pomysłowych ludzi, którzy pomogli jej w realizacji niebywale śmiałego planu. To nietypowa historia i dzięki temu jest tak porywająca. Gorąco zachęcam do przeczytania „Żony nazisty”. Warto.
„Żona nazisty” to wspomnienia Edith Hahn, austriackiej Żydówki, która miała więcej szczęścia niż inni. Przeżyła II wojnę światową w Niemczech, udając aryjkę. Właściwie już sam podtytuł jest swoistego rodzaju spoilerem. Także pierwsza strona publikacji to streszczenie życia bohaterki, które poznajemy w skrócie już na początku naszej przygody z lekturą. Najważniejsze wydają...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-06-08
Każdorazowy powrót do serii „Milicjanci z Poznania” to gwarancja świetnej lektury. Wcześniej przeczytałam „Upiory spacerują nad Wartą” oraz „Mocne uderzenie”. Obie bardzo mi się podobały. „Śmiertelnie poważna sprawa” je zdeklasowała.
Niewątpliwe atuty tej części to naprawdę ciekawa intryga kryminalna, przeniesienie akcji do Grodziska Wielkopolskiego oraz niesamowity humor sytuacyjny i słowny. Jest też cała masa scenek rodzajowych z dawnego PRL-u, jak choćby rozważania starszych kobiet stojących od 3 nad ranem przed sklepem mięsnym czy wizyta Teosia u kuzyna trudniącego się wyrobem wędlin. Ogólnie w tej części Teofil Olkiewicz przeszedł sam siebie. Antybohater w każdym calu, który swoim zachowaniem rozkłada na łopatki. Akcja w kurniku nokautuje, ale moim bezsprzecznym faworytem jest scena, w której Olkiewicz wypowiada się na temat papieża Jana Pawła II, kartek i cukru.
Już zarezerwowałam w bibliotece kolejną część i z niecierpliwością czekam, kiedy będzie dostępna.
Każdorazowy powrót do serii „Milicjanci z Poznania” to gwarancja świetnej lektury. Wcześniej przeczytałam „Upiory spacerują nad Wartą” oraz „Mocne uderzenie”. Obie bardzo mi się podobały. „Śmiertelnie poważna sprawa” je zdeklasowała.
Niewątpliwe atuty tej części to naprawdę ciekawa intryga kryminalna, przeniesienie akcji do Grodziska Wielkopolskiego oraz niesamowity humor...
2019-11-17
Od początku miałam dobre przeczucia co do „Gospody pod Bocianem”. To piękna saga rodzinna. Akcja toczy się głównie w Kalinowie na Podlasiu, prowincjonalnym miasteczku, przez które prowadził szlak podróżny do Warszawy, Grodna, Wilna, Moskwy czy Galicji. Ramy czasowe są dość obszerne, od powstania styczniowego do czasów współczesnych.
Fabuła opisuje koleje losu kilku pokoleń rodziny Bogoszów. Autorka wybrała taki przedział czasowy, w którym bohaterzy zostali uwikłani w historię – walkę z bolszewizmem, II wojnę światową, działalność NKWD, aresztowania, wszechobecność partii i czasy Polski Ludowej, nastanie Solidarności.
Atutem powieści są silne postaci kobiet, które muszą sobie radzić z przeciwnościami losu, gdy mężczyźni walczą na froncie, w konspiracji, giną bez wieści czy odchodzą z własnej woli.
Cieszę się, gdy uda mi się w tym literackim tyglu natrafić na interesującą książkę obyczajową, napisaną pięknym językiem, z klimatem i duszą.
Od początku miałam dobre przeczucia co do „Gospody pod Bocianem”. To piękna saga rodzinna. Akcja toczy się głównie w Kalinowie na Podlasiu, prowincjonalnym miasteczku, przez które prowadził szlak podróżny do Warszawy, Grodna, Wilna, Moskwy czy Galicji. Ramy czasowe są dość obszerne, od powstania styczniowego do czasów współczesnych.
Fabuła opisuje koleje losu kilku...
2017-04-10
I połowa XIX wieku. Marianna Pawłowska różni się od rówieśniczek. Jest inteligentna i oczytana. Razi ją naiwność, głupota i egzaltacja dziewcząt uczących się w klasztorze. Z politowaniem słucha opowieści panny Klementyny o chusteczce, przez którą dochodzi do pojedynku między młodzieńcami, konkurującymi o rękę próżnej panny. Gdy wybucha powstanie listopadowe, Marianna postanawia w nim walczyć, przebierając się za mężczyznę.
Powieść Magdaleny Wali niezmiernie przypadła mi do gustu. Autorka pokusiła się o wplecenie w akcję ciekawostek dotyczących XIX-wiecznej etykiety, odnośnie składania wizyt, wypisywania i przekazywania biletów wizytowych, ukłonów, rozmów, zajmowania miejsca w salonie. Fabuła uzmysławia, że w dawnych czasach kobiety były postrzegane jako ozdoba, a nie partner do dyskusji. Ojciec, mąż, brat decydował o losie swych „podopiecznych”, nierzadko posuwając się do rękoczynów.
„Marianna” to piękna powieść o poszukiwaniu miłości, o obowiązkach wobec rodziny i ojczyzny, o funkcjonowaniu polskich dworów i pałaców. To także powieść o rodzinnych tajemnicach, które kładą się cieniem na przeszłości bohaterów, wpływają na ich teraźniejszość i przyszłość. Dawno nie czytałam tak dobrej powieści obyczajowej.
I połowa XIX wieku. Marianna Pawłowska różni się od rówieśniczek. Jest inteligentna i oczytana. Razi ją naiwność, głupota i egzaltacja dziewcząt uczących się w klasztorze. Z politowaniem słucha opowieści panny Klementyny o chusteczce, przez którą dochodzi do pojedynku między młodzieńcami, konkurującymi o rękę próżnej panny. Gdy wybucha powstanie listopadowe, Marianna...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-12
Gdy wybuchła II wojna światowa, Gerda Weissmann miała 15 lat. Jej cudowne, dostatnie życie zostało wywrócone do góry nogami. Nagle już nic nie było takie jak przedtem …
„Wszystko za życie” to książka, którą czyta się jednym tchem. I choć w ostatnim czasie pojawiło się kilka podobnych pozycji wydawniczych, wspomnienia Gerdy Weismann Klein zrobiły na mnie kolosalne wrażenie. Zwraca uwagę realizm przeżyć, autentyczność opisów i ogromna dawka emocji. Na mnie najsilniej oddziaływały fragmenty, w których autorka drobiazgowo opisywała jakąś sytuację czy poznaną osobę i nagle stwierdzała: „Nigdy więcej już go nie zobaczyłam” lub „To była nasza ostatnia rozmowa” czy też „Pochowałam ją w dniu wyzwolenia obozu przez wojska amerykańskie”. Nie były to jednak tanie chwyty czy bezwstydne granie na emocjach czytelnika. Po prostu fakty.
Podobnie jak inne więźniarki różnych obozów, tak i Gerda Weismann Klein - w obliczu zbliżającej się klęski Niemców - wyruszyła w 350-kilometrowy marsz śmierci przez Saksonię i Czechy. Drogę pokonały tylko nieliczne. Z 4000 przeżyło 120 kobiet. Opisy tego, co się działo, są naprawdę wstrząsające. Za równie emocjonujące uważam rozdziały opisujące wyzwolenie i pobyt w szpitalu.
Zachęcam do przeczytania tej wspaniałej książki. Tym bardziej, że na polskie wydanie trzeba było czekać 62 lata.
Gdy wybuchła II wojna światowa, Gerda Weissmann miała 15 lat. Jej cudowne, dostatnie życie zostało wywrócone do góry nogami. Nagle już nic nie było takie jak przedtem …
„Wszystko za życie” to książka, którą czyta się jednym tchem. I choć w ostatnim czasie pojawiło się kilka podobnych pozycji wydawniczych, wspomnienia Gerdy Weismann Klein zrobiły na mnie kolosalne...
2019-07-26
„Pani Jeziora” zamyka cykl Andrzeja Sapkowskiego o wiedźminie Geralcie z Rivii. Czy zamyka w sposób definitywny? Z tym bym dyskutowała.
Czytając tę część, nie oczekiwałam żadnych niespodzianek. Znam sagę niemal na wyrywki. Czytałam, bo raz na jakiś czas nachodzi mnie tęsknota i muszę wrócić do cyklu o Geralcie.
W tej części najbardziej lubię:
- wątek Nimue i Condwiramurs, bo wspaniale łączy się z postacią Ciri,
- niezwykle barwnie opisany pobyt drużyny w pałacu Beauclair,
- Ciri przemieszczającą się w czasie i przestrzeni,
- szpital polowy niziołka Rusty’ego i jego uwagi do „personelu”,
- znakomite sceny w zamku Stygga.
Kiedyś, gdy przeczytałam tę część po raz pierwszy, nie mogłam zaakceptować tego, co spotkało drużynę w zamku Stygga. Absolutnie nie godziłam się na Geralta pchniętego widłami. Dopiero wiele lat później doszłam do wniosku, że tak być musiało. Nie było innego wyjścia. Sapkowski od początku przemycał pewne sygnały, przygotowywał czytelnika na taki, a nie inny koniec. Tyle razy powracał symbol węża Uroborosa: „Każde odejście jest zarazem powrotem, każde pożegnanie powitaniem, każdy powrót rozstaniem. Wszystko jest jednocześnie początkiem i końcem.”
„Pani Jeziora” zamyka cykl Andrzeja Sapkowskiego o wiedźminie Geralcie z Rivii. Czy zamyka w sposób definitywny? Z tym bym dyskutowała.
Czytając tę część, nie oczekiwałam żadnych niespodzianek. Znam sagę niemal na wyrywki. Czytałam, bo raz na jakiś czas nachodzi mnie tęsknota i muszę wrócić do cyklu o Geralcie.
W tej części najbardziej lubię:
- wątek Nimue i...
2019-07-15
Na „Apartament w Paryżu” polowałam od dawna. Najpierw w ramach lutowego wyzwania. Później pasowała mi ta książka do zadania na czerwiec. Na próżno. Dopiero teraz wpadła w moje ręce. I długo w nich nie pozostała, bo powieści Musso czytam szybko i zazwyczaj zachłannie.
Od początku spodobał mi się pomysł z powrotem bohaterki poznanej dzięki książce „Telefon od anioła”. Pierwszy rozdział był jak celny cios w okolice nerek. Szok. Masa emocji. Wiele pytań.
Pobyt w Paryżu w czasie świąt Bożego Narodzenia jest dosyć mocno eksploatowany zarówno przez pisarzy jak i filmowców. Tym razem bynajmniej nie chodziło o klimat, bo równie dobrze akcja mogłaby się toczyć w czasie innej pory roku. Guillaume Musso poszedł zupełnie innym, nieświątecznym tropem. Tajemnica i połączony z nią wątek kryminalny sprawiły, że jako czytelnik nie mogłam doczekać się finału. Koniec roztrzaskał mnie na kawałki. Kiedyś tak podziałało na mnie zakończenie innej powieści Musso - „Central Park”. Coś niesamowitego.
Na „Apartament w Paryżu” polowałam od dawna. Najpierw w ramach lutowego wyzwania. Później pasowała mi ta książka do zadania na czerwiec. Na próżno. Dopiero teraz wpadła w moje ręce. I długo w nich nie pozostała, bo powieści Musso czytam szybko i zazwyczaj zachłannie.
Od początku spodobał mi się pomysł z powrotem bohaterki poznanej dzięki książce „Telefon od anioła”....
„Piękna książka” – taka była moja pierwsza myśl po przeczytaniu „Obietnicy pod jemiołą”. Powieść Richarda Paula Evansa porusza trudną kwestię - przebaczenia samemu sobie. Główna bohaterka Elise już na samym początku zadaje pytanie: „Gdybyście mogli wymazać tylko jeden dzień ze swojego życia, wiedzielibyście który? Części z was przyszłaby do głowy konkretna data, dzień osobistej tragedii i hańby. (…) Jestem jedną z tych osób, które nie miałyby żadnego problemu ze wskazaniem takiego dnia. To dzień, który przyniósł mi niewypowiedziany ból, a jego następstwa nieustannie niszczą mój świat niczym rdza.” Kobieta karze samą siebie latami. Tkwi w przekonaniu, że po tym, co się stało, nie zasługuje na miłość i przebaczenie. Jej życie zmienia się w chwili, gdy znany z widzenia prawnik składa jej zaskakującą propozycję…
„Piękna książka” – taka była moja pierwsza myśl po przeczytaniu „Obietnicy pod jemiołą”. Powieść Richarda Paula Evansa porusza trudną kwestię - przebaczenia samemu sobie. Główna bohaterka Elise już na samym początku zadaje pytanie: „Gdybyście mogli wymazać tylko jeden dzień ze swojego życia, wiedzielibyście który? Części z was przyszłaby do głowy konkretna data, dzień...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to