-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-05-20
2019-09-08
Jak dla mnie - zdecydowanie najlepszy tom z całej serii. Rozdziały w nim zawarte czytałam z wypiekami na twarzy. Tutaj wszystko się wyjaśnia i od tego momentu właściwie wiemy już do czego dążyć będzie zakończenie ataku tytanów.
Rozdział 121 to prawdziwy majstersztyk - jestem pełna podziwu dla autora, że wykreował taki plot twist. Kiedy zderzyłam się z tym rozdziałem po praz pierwszy, absolutnie nie spodziewałam się tego co tam zobaczę. Zresztą nie tylko tutaj, ale w każdym z rozdziałów tego tomu autorowi udało się mnie zaskoczyć.
Myślę, że można śmiało powiedzieć, że to tutaj, wraz z rozdziałem "Do Ciebie sprzed dwóch tysięcy lat" zamyka się ta historia. Kolejne tomy mają nam tylko pokazać jak zakończy się współczesna bitwa, ale tak naprawdę zwieńczenie serii następuje tutaj.
Jak dla mnie - zdecydowanie najlepszy tom z całej serii. Rozdziały w nim zawarte czytałam z wypiekami na twarzy. Tutaj wszystko się wyjaśnia i od tego momentu właściwie wiemy już do czego dążyć będzie zakończenie ataku tytanów.
Rozdział 121 to prawdziwy majstersztyk - jestem pełna podziwu dla autora, że wykreował taki plot twist. Kiedy zderzyłam się z tym rozdziałem po...
2020-07-03
Przyjemnie i szybko się czyta. Na tyle dobra, że sięgam po kolejną część.
Przyjemnie i szybko się czyta. Na tyle dobra, że sięgam po kolejną część.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-03
Niezbyt ładna kreska, ale w kolejnych tomach jest coraz lepsza - i trzeba przyznać, że jak na mangę bardzo oryginalna.
Pierwszy tom dopiero wprowadza nas w świat opanowany przez tytanów. To jest niesamowity początek fantastycznej przygody.
Niezbyt ładna kreska, ale w kolejnych tomach jest coraz lepsza - i trzeba przyznać, że jak na mangę bardzo oryginalna.
Pierwszy tom dopiero wprowadza nas w świat opanowany przez tytanów. To jest niesamowity początek fantastycznej przygody.
2019-07
2019-07
2019-08-01
2019-08-01
2019-04-28
Bardzo fajne sci-fi. Nastawione bardziej na przemyślenia niż na jakąkolwiek akcję. Przyjemnie i szybko się czyta. Ciekawy pomysł na świat przedstawiony ukazany bardzo klarownie. Łatwo się wczuć i wyobrazić sobie to miejsce. Ówcześnie powieść nawiązywała do czasów PRLu, obecnie możemy ją traktować także jako ciekawą wizję przyszłości, do której prawdopodobnie dążymy.
Uwaga: opis książki z tyłu okładki zawiera spoilery - właściwie zdradza zakończenie, do którego dąży cała fabuła. Także, nie czytajcie tego opisu przed przeczytaniem powieści.
Bardzo fajne sci-fi. Nastawione bardziej na przemyślenia niż na jakąkolwiek akcję. Przyjemnie i szybko się czyta. Ciekawy pomysł na świat przedstawiony ukazany bardzo klarownie. Łatwo się wczuć i wyobrazić sobie to miejsce. Ówcześnie powieść nawiązywała do czasów PRLu, obecnie możemy ją traktować także jako ciekawą wizję przyszłości, do której prawdopodobnie dążymy.
Uwaga:...
2017-07-08
2015-12-26
Może na początek warto zaznaczyć, że przed przeczytaniem tej części, przeczytałam już pierwszą i trzecią. To, że znałam zakończenie trylogii, nie przeszkadzało mi w czerpaniu radości z czytania tej książki. Czyta się ją jednym tchem. To było dla mnie świetne dopełnienie trylogii. Polecam :)
Może na początek warto zaznaczyć, że przed przeczytaniem tej części, przeczytałam już pierwszą i trzecią. To, że znałam zakończenie trylogii, nie przeszkadzało mi w czerpaniu radości z czytania tej książki. Czyta się ją jednym tchem. To było dla mnie świetne dopełnienie trylogii. Polecam :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-11-08
Bardzo dobra książka. Co tu dużo mówić? Autorka wymyśliła bardzo pomysłowe zakończenie dla tej trylogii. Strasznie podobały mi się wątki miłosne wplecione w fabułę. Wszystko było opisane naturalnie, widać, że bohaterowie do siebie pasują. Nie było nic wymuszonego. Mniej spodobał mi się wątek Dannyla, charaker tego bohatera podobał mi się bardziej w pierwszej części. Tutaj mam wrażenie, że został zmieniony - już nie jest tak zabawną postacią jak na początku. Ale ogólem przyjemnie się czytało - polecam.
Bardzo dobra książka. Co tu dużo mówić? Autorka wymyśliła bardzo pomysłowe zakończenie dla tej trylogii. Strasznie podobały mi się wątki miłosne wplecione w fabułę. Wszystko było opisane naturalnie, widać, że bohaterowie do siebie pasują. Nie było nic wymuszonego. Mniej spodobał mi się wątek Dannyla, charaker tego bohatera podobał mi się bardziej w pierwszej części. Tutaj...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-11-05
Fajne, przyjemnie się czyta. Dla miłośników fantasy, polecam :)
Fajne, przyjemnie się czyta. Dla miłośników fantasy, polecam :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-11-08
Przed wydaniem książki, wiele osób obawiało się, że Flanagan nie podoła zadaniu i książka o młodym Halcie i Crowley'u nie utrzyma poziomu "Zwiadowców". Nic bardziej mylnego! Książka jest ciekawa i wciągająca, śmiałabym nawet rzec, że lepsza od niektórych książek z oryginalnej serii. Flanagan na bardzo dobry styl pisania, czytając nie można się nudzić. Autor nie ma w zwyczaju zapełniać powieści niepotrzebnymi "zapychaczami" - w książce ciągle się coś dzieje, tak, że nie sposób się od niej oderwać. Oczywiście nie zabrakło wielu śmiesznych scen, które dodawały tej książce uroku, tak, że czytając ją, nie można było się nudzić. Bardzo zadowolił mnie także fakt, że autor nie popełnił takiego samego błędu jak w poprzednich częściach "Zwiadowców" - nie idealizował swoich bohaterów. Owszem chyba raz było wspomniane, kto jest najlepszy w swoim fachu, ale nie było czegoś takiego, że ktoś jest najlepszy we wszystkim. Flanagan nie idealizował Halta i Crowleya, tak jak miał w zwyczaju idealizować Willa i Horacego. Dzięki czemu wszystko wygląda bardziej naturalnie, a książkę miło się czyta. Polecam :)
Przed wydaniem książki, wiele osób obawiało się, że Flanagan nie podoła zadaniu i książka o młodym Halcie i Crowley'u nie utrzyma poziomu "Zwiadowców". Nic bardziej mylnego! Książka jest ciekawa i wciągająca, śmiałabym nawet rzec, że lepsza od niektórych książek z oryginalnej serii. Flanagan na bardzo dobry styl pisania, czytając nie można się nudzić. Autor nie ma w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cassandra Clare ma dość specyficzny sposób pisania. Nie oryginalny. Bo tak samo piszą opowiadania dzieci z podstawówki, które publikują swoje fanfiki w internecie. Ja też w podstawówce pisałam w ten sposób. Czyli: same dialogi, brak opisów, a jeśli już są to krótkie i dane w takich miejscach, w których już dialogiem nie dało się ich zastąpić.
Czytałam tę książkę jakiś czas temu i od razu po przeczytaniu ją znienawidziłam. Postacie są płytkie. Tak płytkie, że nawet nie pamiętam ich imion. Nawet tej głównej bohaterki. Wiem, że nazywała się na "C", więc będę jej mówić panna C. Więc panna C, jest nudną osobowością, która zakochuje się w nowo poznanym chłopaku (to było wręcz nie do przewidzenia!). Pan-chłopak-głównej-bohaterki, również się w niej zakochuje i opowiada jej głupie historie na dobranoc, o tym jak mu ojciec zabił Sokoła. Bosze... Jakie to romantyczne. Gdyby jeszcze autorka postarała się nad jakimś opisaniem ich uczuć, a nie buduje ich miłość na samych dialogach...
Byli też jacyś ich dwaj przyjaciele, ale tak niegodni zapamiętania, że nie pamiętam ich imion (jak większości postaci, zresztą). Nie można się z nimi utożsamić.
Wątek o "tajemniczym" pochodzeniu głównej bohaterki i sekretach jej matki, nie jest tak zajmujący i ciekawy, że nie można się oderwać od książki. Z trudem doczytałam ją do końca.
Była w tej książce jedna fajna akcja z wampirami - to chyba było jedyne co się autorce udało.
Było dużo mowy o tajemniczym Valentinie (jego jedynie imię zapamiętałam, bo to jedyna postać która budziła jakiekolwiek zainteresowanie). Valentin pojawił się na końcu. I okazał się psycholem, który robi... cokolwiek robi... bez większego celu. Gdyby jeszcze miał jakiś fajny cel, a psycholem był w tym pozytywnym sensie...
Nie. Nie polecam tej książki. Totalna strata czasu. Wolę czytać fanfiki w internecie, niż wydawać kasę na takie gnioty, albo jeździć do biblioteki i takie gnioty wypożyczać.
Już nawet "Zmierzch" był lepszy.
Nie mam zamiaru czytać kontynuacji i już raczej nigdy nie sięgnę po żadną książkę Cassandry Clare. Miałam zamiar przeczytać "Diabelskie maszyny", bo słyszałam o tym dużo dobrych opinii. Ale jak tylko zobaczyłam pierwszą część, przerzuciłam kilka kartek i ujrzałam same dialogi... zrezygnowałam. Jeśli autorka nie wysili się na jakieś opisy, które ubarwiłyby jej książkę i sprawniej opisałyby postacie, nie mam zamiaru czytać jej "pseudo powieści". Równie dobrze mogłaby pisać dramatem zamiast prozą. W jej książkach i tak nie ma żadnych opisów.
Cassandra Clare ma dość specyficzny sposób pisania. Nie oryginalny. Bo tak samo piszą opowiadania dzieci z podstawówki, które publikują swoje fanfiki w internecie. Ja też w podstawówce pisałam w ten sposób. Czyli: same dialogi, brak opisów, a jeśli już są to krótkie i dane w takich miejscach, w których już dialogiem nie dało się ich zastąpić.
Czytałam tę książkę jakiś czas...
2015-08-06
Zawyżoną ocenę daję chyba tylko przez wielką sympatię do "Gwiezdnych wojen". To pierwsza książka z serii "Star wars", którą czytałam.
Muszę przyznać, że uśmiech pojawiał mi się na twarzy, ilekroć widziałam nazwiska moich ulubionych filmowych bohaterów: Vadera, Lei, Luke'a i Solo.
Dla fanów GW: książka nie ma wielkiego wpływu na uniwersum, może służyć głównie jako ciekawostka. Filmowi bohaterowie niestety nie odgrywają tutaj za dużej roli. W tej powieści dużą wagę przywiązano do wątku miłosnego, co mnie osobiście irytowało, bo GW kojarzą mi się głównie z walkami Jedi i ich przygodami. Denerwująca też była naiwność głównej bohaterki.
Jednakże warto to przeczytać, choćby po to, żeby na nowo przenieść się do wspaniałego świata Gwiezdnych Wojen.
Zawyżoną ocenę daję chyba tylko przez wielką sympatię do "Gwiezdnych wojen". To pierwsza książka z serii "Star wars", którą czytałam.
Muszę przyznać, że uśmiech pojawiał mi się na twarzy, ilekroć widziałam nazwiska moich ulubionych filmowych bohaterów: Vadera, Lei, Luke'a i Solo.
Dla fanów GW: książka nie ma wielkiego wpływu na uniwersum, może służyć głównie jako...
Nie wiem od czego zacząć. Nie spodziewałam się, że ocenię książkę o przygodzie Nica w Tartarze 5/10... Ale od początku:
Zapowiadało się nieźle, ale w miarę rozwoju fabuły poziom podupadał. Książka miała swoje śmieszne i urocze momenty, ale były też takie, że po prostu mi się nudziła - dla porównania serię o Apollinie pochłonęłam bez przerwy w całości (nie mówiąc już o Percym Jacksonie czy Olimpijskich Herosach).
Książka miała swoje miłe i urocze momenty, świetnie się czytało o relacji Nica i Willa, a ich poczucie humoru do mnie przemawiało, jednak...
Czasem odnosiłam wrażenie, że czytam jakiś fanfik albo wpisy nastolatków na twitterze. Mam wrażenie, że bohaterowie za dużo rozmyślali nad swoimi problemami (i to po kilka razy myśleli dosłownie o tym samym), a za mało książka skupiała się na akcji.
Fabuła, mimo pojawiających się w niej koszmarów sennych, mimo całej wyprawy do tartaru, wydawała mi się... lekka. Jakoś mimo przepowiedni, nie potrafiłam emocjonalnie zaangażować się na tyle by przejmować się losem bohaterów i tym, że się im nie powiedzie. Książce nie udało się zbudować we mnie napięcia, że coś może pójść nie tak - po prostu wiedziałam, że bohaterom się uda. Nie mówiąc o tym, że większość fabuły nawet nie rozegrała się w tartarze, a to co się w nim wydarzyło, wydawało mi się banalne jak kaszka z mleczkiem. Wątek Percego i Annabeht uwięzionych w tartarze był moim ulubionym spośród całego uniwersum, zaś Nico to mój ulubiony bohater - chyba po tym jak zobaczyłam, że dostanę w jednym dwie ulubione rzeczy z tego uniwersum, liczyłam na coś więcej. Nie było też żadnych zaskakujących zwrotów akcji (UWAGA SPOILER! bo dzieci Nyks buntujące się przeciwko niej to nie jest dla mnie zwrot akcji tylko pójście na łatwiznę).
Trochę nudził mnie też ten cały melodramatyzm wokół bohaterów, rozmawianie o zmianach i o tym, że trzeba je akceptować, bla bla. Raczej oczekuję po książkach, że to działania bohaterów pokazują nam, że istotnie są gotowi na zmiany, że ich przeżycia ich kreują - nie potrzebuję do tego ich przemyśleń i rozmów. To jest jak próba wyjaśniania czytelnikowi, jak ma to rozumieć - to interpretacja książki w samej książce, czyli odbieranie czytelnikowi tego co jest najfajniejsze, po przeczytaniu: możliwości analizy bohaterów. Po co to robić jak autor zrobił to za nas, chyba nie o to chodzi?
Nie mówiąc już o próbie zrozumienia zachowań potworów (dialog Nica i Willa o Nyks - "Zrodziła się z Chaosu, całe jej istnienie składa się z cierpienia") - gdzie się podział ten poziom Percego Jacksona, w którym on obciął głowę meduzie, wysłał ją w paczce matce, a ona użyła jej by zamienić męża w kamień? Cała seria opowiada o walce herosów z potworami, czy naprawdę konieczna jest jakakolwiek próba zrozumienia tego oczami potworów?
Osobiście, dla mnie to średniak, do którego już pewnie nie wrócę (dla porównania serię o Percym Jaksonie czytałam po kilka razy i pewnie jeszcze przeczytam nie raz). Może współczesnym nastolatkom i fanom "więcej rozmyślań mniej akcji" ta książka się spodoba, aczkolwiek do mnie nie przemówiła.
Swoją drogą użycie rodzaju nijakiego w stosunku do osób niebinarnych było ciekawą decyzją tłumacza. Po angielsku wystarczy "they/them" polski ma nieco bardziej zagmatwaną gramatykę. I o ile jeszcze w trzeciej osobie da się to jakoś znieść ("Epilates zaryczało" trochę jak "Dziecko zaryczało"), tak w pierwszej i drugiej osobie ("gdybym chciało", "jak to ujęłoś", "tylko pomogłom") wygląda to dziwnie i niepoprawnie gramatycznie, choć niektórzy twierdzą, że rodzaj nijaki w pierwszej jak i drugiej osobie jest jak najbardziej poprawny. Niemniej mi ciężko się to czytało, a po długim czasie patrzenia na czasowniki w tym rodzaju dostawałam oczopląsu. Powodzenia więc dla innych czytelników, może wy nie będziecie mieć co do tego takich zarzutów jak ja.
I UWAGA SPOILER:
Pomimo tego, że książka traktowała o traumie i związku, i w całej powieści ciągnęły się nieskończone rozmowy na ten temat, miałam wrażenie, że został on strasznie spłycony. Nico leczy się z wieloretniej traumy w tydzień, a wystaczyło to by Nyks wyciągnęła z niego jego demony i by zrozumiał, że musi je zaakceptować. To tak nie działa.
Nie wiem od czego zacząć. Nie spodziewałam się, że ocenię książkę o przygodzie Nica w Tartarze 5/10... Ale od początku:
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZapowiadało się nieźle, ale w miarę rozwoju fabuły poziom podupadał. Książka miała swoje śmieszne i urocze momenty, ale były też takie, że po prostu mi się nudziła - dla porównania serię o Apollinie pochłonęłam bez przerwy w całości (nie mówiąc już o...