Słońce i gwiazda Rick Riordan 8,0
ocenił(a) na 93 tyg. temu Nierzadko bywa tak, iż naszymi ulubionymi bohaterami konkretnej serii, nie są postacie pierwszoplanowe. Wówczas jesteśmy sfrustrowani i oczekujemy, że nasi ulubieńcy powinni dostać zdecydowanie więcej “czasu antenowego” lub wręcz zasługują na dedykowaną im opowieść. Najczęściej, to tylko płonne nadzieje. Jednak czasem marzenia czytelników się spełniają…
Rick Riordan, twórca monumentalnego uniwersum Percy'ego Jacksona (PJ) i wielu innych fantastycznych książek, postanowił niejako zrobić fanom uniwersum PJ psikusa. Z jednej strony wydawało się, że wszystkie wątki wraz z ostatnią próbą Apolla zostały pozamykane. Z drugiej, podczas końcowej uczty dowiedzieliśmy się, że pewni siedzący na uboczu herosi chyba mają poważne kłopoty. Zapewne mało kto podejrzewał co w związku z tym czytelnikom szykował autor.
“Słońce i gwiazda…” to historia drugo i trzecioplanowej postaci uniwersum PJ, syna Hadesa - Nico Di Angelo i syna Apolla - Willa Solace’a. Nico jest ciemnowłosym, bladym jak śmierć nastolatkiem, którego styl ubioru jest wypadkową tragicznego dzieciństwa i mrocznego charakteru. Jego boskim darem jest umiejętność wzywania i kontrolowania nieumarłych oraz podróżowanie cieniem. Will to niesamowicie przystojny wysoki, opalony, blondyn ubrany jak wieczny surfer. Apollin w genach przekazał mu po troszę każdego ze swych talentów, oraz jeden bardzo niezwykły dar. Pomimo ogromnych różnic, chłopaki od jakiegoś już czasu są parą. Spotykamy ich w momencie, gdy Wyrocznia przekazuje im (po raz kolejny) przepowiednię. Zważywszy na swoje koszmary, Nico jest pewien, że to co usłyszał, dotyczy uratowania jego przyjaciela - tytana Boba. Tym samym Nico i Will rozpoczynają oficjalną misję obozu herosów. Pewną trudność może stanowić fakt, iż Boba trzeba wyciągnąć z najniebezpieczniejszego miejsca greckiej mitologii, z Tartaru.
Zacznijmy od dwóch najważniejszych faktów. Po pierwsze, ta powieść jest kooperacją Ricka Riordana i Marka Oshiro. Co dość intrygujące, jako fan twórczości Ricka niemal tego nie odczułem. Po drugie, książka jest pełnoprawną kontynuacją uniwersum PJ, więc czytelnik nie znający lore’u będzie totalnie pogubiony.
Nie mam zamiaru udawać obiektywnego, bo powieści spod pióra Ricka pochłaniam jednym tchem i na tą książkę czekałem z ogromną niecierpliwością. Jakie są moje wrażenia po zakończonej lekturze? Przede wszystkim byłem ogromnie uradowany, że jedne z moich ulubionych, a zarazem i jedne z najciekawszych postaci PJ dostały swoją książkę. Historia chłopaków, choć ma wątki romantyczne, absolutnie nie jest ckliwym romansidłem. Pisarze w piękny sposób pokazali, że idealny związek to mit, a brak szczerości i sekrety mogą sprowadzić zgubę. Nadali też głównym bohaterom dodatkowej głębi uświadamiając, że zarówno światło jak i mrok kryje się w każdym.
Temat relacji “międzyludzkich” był, w mojej ocenie, zawsze niezwykle mocną stroną książek Ricka. I tym razem, do spółki z Markiem, w tym obszarze nie zawiódł. Powieść jest po brzegi wypełniona ciekawymi relacjami. Niektóre wywołają u fanów nostalgiczny uśmiech, inne dają do myślenia, a jeszcze inne jak, np. historia tragicznej miłości pewnej nimfy i bóstwa, ściskają za serce. To co łączy twórczość obu panów to wątki LGBTQ+. Jak zawsze u Ricka tęczowe postaci traktowane są z wielkim szacunkiem i pełną akceptacją. I co również typowe, nigdy czytelnik nie ma poczucia “wciskania takich wątków na siłę”.
Niby oczywistą, ale niezmiennie fascynująca wartością dodaną ksiązki jest mitologia. Nigdy nie przestanie mnie zachwycać ta reinterpretacja bogów i całej mitologii. Nie przestanę chylić czoła dla ogromu wątków, także mniej znanych, które na kartach powieści się przewijają. To nieustannie absolutnie wyjątkowo udany sposób na propagowanie greckich i rzymskich mitów.
Co tyczy się mankamentów powieści. Jeden to sztandarowy problem niemal każdej książki autorstwa Ricka: nieudane finalne walki. O ile pomniejsze potyczki opisywane są na poziomie, o tyle ZAWSZE ale to ZAWSZE, finałowe walki to jakieś nieporozumienie. I tu jest niestety tak samo. Drugi to kooperacja. Jak wyżej wspomniałem, niemal zupełnie nie odczułem wpływu Marka. Być może, panowie aż tak dobrze się zgrali, niemniej jednak chyba po prostu współtworzenie i zróżnicowanie w obrębie autorskiego uniwersum Ricka okazało się dla współautora zbyt problematyczne.
Podsumowując “Słońce i gwiazda…” to wyśmienita kontynuacja serii, mająca wszystkie wady i zalety swych poprzedniczek. Dla każdego fana lub osoby zaznajomionej z Uniwersum PJ pozycja absolutnie obowiązkowa. A wszystkim innym potencjalnym czytelnikom radzę: nie tykać, póki nie przebrnięcie przez kilkanaście poprzednich książek!