-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Spora część jest poświęcona rodzajom narzędzi, sposobu pozyskiwania, suszenia, magazynowania drewna etc. Trzeba przyznać, że jak na taki "drewniany" temat, autor popisał się dużą inwencją i zdołał go przedstawić w dość interesujący i osobisty sposób, ubierając w swoistą filozofię stylu życia na styku z naturą. Nie oczekujmy jednak zbyt wiele. Dla osób nie mających kominka w domu lub kupujących gotowe drewno od dostawcy, nie będą to zbyt odkrywcze ani ciekawe wynurzenia.
Autor jest zwolennikiem dwukrotnego zwiększenie zużycia energetycznego drewna do 2020 roku jako energii odnawialnej. Zauważa przy tym, że małe miejscowości mają w okresie zimowym większe zanieczyszczenie powietrza niż centrum Oslo, ale to wina przestarzałych pieców, w których pali się przy zdławionym dopływie powietrza. Wniosek - należy spalać drewno w nowoczesnych piecach.
Końcówka książki to już pełen ukłon w stronę firm Jotul i Sintef, i omówienie ich nowoczesnych pieców. Szczególnie promowana jest firma Sintef (choć dyskretnie) i nadejście ery jej najnowocześniejszych prototypowych pieców, które w handlu mają się ukazać w 2016 roku. Biorąc pod uwagę, że książka ukazała się w 2011 roku, wypada uchylić czapki przed tym majstersztykiem nowoczesnego premarketingu.
Mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Spora część jest poświęcona rodzajom narzędzi, sposobu pozyskiwania, suszenia, magazynowania drewna etc. Trzeba przyznać, że jak na taki "drewniany" temat, autor popisał się dużą inwencją i zdołał go przedstawić w dość interesujący i osobisty sposób, ubierając w swoistą filozofię stylu życia na styku z naturą. Nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Oryginalna proza. Płatonow posiada niezwykłą zdolność malowania słowami. Kilkoma zwrotami jest w stanie nakreślić najciemniejsze odcienie duszy. Po kilkudziesięciu stronach niestety to się przejada, a poza tym ma się wrażenie, że tkwi się w miejscu. Mroczna atmosfera nuży i ciąży, brak jest konkretnej fabuły. Całą książkę przenika poetyka śmierci i nekrofilli. Dół przypomniał mi Jądro ciemności Conrada. Symbolika destrukcji, śmierci i grobu przenika oba dzieła.
Książka jest interpretowana jako krytyka totalitaryzmu. Pełna zgoda o tyle, że każdy totalitaryzm jest w swym charakterze destruktywny wobec życia i nekrofilny. Można też spojrzeć na dylemat w powieści jako walkę tendencji nekrofilnych (destruktywnych) i biofilnych w człowieku i nadzieję zwycięstwa zasady życia (chociaż mam wrażenie, że Płatonow jest już zbyt pesymistyczny, i tę nadzieję wyraża tylko werbalnie)
Generalnie polecam, chociażby po to by zapoznać się z niezwykle oryginalnym stylem
Poniżej link do dobrej imho recenzji:
https://www.tygodnikpowszechny.pl/kto-wtedy-bedzie-ludzmi-148000
Oryginalna proza. Płatonow posiada niezwykłą zdolność malowania słowami. Kilkoma zwrotami jest w stanie nakreślić najciemniejsze odcienie duszy. Po kilkudziesięciu stronach niestety to się przejada, a poza tym ma się wrażenie, że tkwi się w miejscu. Mroczna atmosfera nuży i ciąży, brak jest konkretnej fabuły. Całą książkę przenika poetyka śmierci i nekrofilli. Dół...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCiekawie skonstruowana historia z kilkunastoletnią dziewczynką jako narratorem. "Dziecięcy" styl narracji dodaje tej historii siły wyrazu, chociaż większość jest wytworem wyobraźni autora. Pozycja raczej skierowana do młodego czytelnika. Z pewnością znacznie przyczyniła się do powstania legendy Iqbala Masiha i uświadomienia zachodnich społeczeństw na temat problemu niewolniczej pracy dzieci w biednych krajach.
Ciekawie skonstruowana historia z kilkunastoletnią dziewczynką jako narratorem. "Dziecięcy" styl narracji dodaje tej historii siły wyrazu, chociaż większość jest wytworem wyobraźni autora. Pozycja raczej skierowana do młodego czytelnika. Z pewnością znacznie przyczyniła się do powstania legendy Iqbala Masiha i uświadomienia zachodnich społeczeństw na temat problemu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiektórzy uważają, że ta książka to thriller psychologiczny, ale mam wątpliwości czy samo straszenie bohaterki do tego wystarczy. Gdzie portret psychologiczny, gdzie dreszczyk? Książka jest bardzo przeciętnym czytadłem. Napięcia tu tyle co w baterii AAA. Styl pisarski nie odbiega od co lepszych prac w konkursach literackich LC więc dramatu nie ma, ale to nie jest rekomendacja. Do wad zaliczam pompowanie książki bezsensownymi opisami. Naprawdę wystarczy mi wiadomość, że na biurku stoi komputer, nie muszę wiedzieć ile rdzeniowy procesor tkwi w środku i jaka karta grafiki (no chyba, żeby ten procesor miał się zawiesić w kluczowym punkcie opowieści:)) Nie oczekuję też pasjonujących opisów pączków czy jajecznicy które konsumuje bohaterka. Z powyższych powodów przez połowę lektury uczucie irytacji kazało mi cisnąć książką w kąt, ale... wytrwałem, przezwyciężyłem, przyzwyczaiłem się do stylu autorki i resztę książki przetrwałem bez cierpienia. Do plusów zaliczam dobre mnożenie tropów, ciekawą wyobraźnię erotyczną autorki i nabytą wiedzę w zakresie sposobu oświetlania fotografowanych przedmiotów;)
Niektórzy uważają, że ta książka to thriller psychologiczny, ale mam wątpliwości czy samo straszenie bohaterki do tego wystarczy. Gdzie portret psychologiczny, gdzie dreszczyk? Książka jest bardzo przeciętnym czytadłem. Napięcia tu tyle co w baterii AAA. Styl pisarski nie odbiega od co lepszych prac w konkursach literackich LC więc dramatu nie ma, ale to nie jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kryzys wieku średniego doprawiony kokainą.
Hesse, dzięki romantyzmowi, poświęceniu się twórczości, idealizacji kultury dający sobie radę z depresją, ulega z wiekiem zniechęceniu, a dotychczasowe obrony zawodzą. U progu pięćdziesiątki dokonuje rozrachunku z zakłamaną kulturą, społeczeństwem i własną zakłamaną osobowością. Niestety, jakieś to nieskładne, a nade wszystko doprawione ucieczką w świat wizji.
Trudno dokonać oceny tej pozycji, bo jest wyjątkowo nierówna. Szczególnie początkowe partie, tzw. traktat o wilku stepowym, rozczarowują poziomem dociekań.
Nie polecam.
Kryzys wieku średniego doprawiony kokainą.
Hesse, dzięki romantyzmowi, poświęceniu się twórczości, idealizacji kultury dający sobie radę z depresją, ulega z wiekiem zniechęceniu, a dotychczasowe obrony zawodzą. U progu pięćdziesiątki dokonuje rozrachunku z zakłamaną kulturą, społeczeństwem i własną zakłamaną osobowością. Niestety, jakieś to nieskładne, a nade wszystko...
2015-11-03
To jedna z książek mojego dzieciństwa, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie, a Edmund Niziurski stał się jednym z ulubionych pisarzy. Pomyślałem, powrócę po latach, zeby sprawdzić czy rzeczywiście było czym się zachwycać. Fabuła ma w gruncie rzeczy trzy warstwy. Wątek przygodowy jest najwyższej klasy na "dychę". Druga warstwa to szkolna dydaktyka tak charakterystyczna dla Niziurskiego, podana jak zwykle nienachalnie i z wyczuciem. Jednak całość psuje warstwa propagandowa wczesnego PRLu. Jako dziecko w ogóle jej nie wyczułem czyli "brawa" dla autora, ale... Co innego gdyby autor pisał książkę młodzieżowo przygodową, w której od przypadku znalazłyby się jakieś propagandowe wtręty, ale ewidentnie propaganda to podstawowe założenie książki, a wątek przygodowy to tylko niezbędny kwiatek dla przyciągnięcia młodzieżowego czytelnika i nafaszerowania go politycznie. Autor zresztą w tekście nie kryje, jaka literatura była dla niego wzorcem, mlodzieżowe radzieckie przygodówki dla pionierów. Dzisiaj trudno nie czuć irytacji przesytem instruktażu politycznego i bardzo to zaniża wartość książki, którą bez tego bagażu oceniałbym na 9-10.
To jedna z książek mojego dzieciństwa, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie, a Edmund Niziurski stał się jednym z ulubionych pisarzy. Pomyślałem, powrócę po latach, zeby sprawdzić czy rzeczywiście było czym się zachwycać. Fabuła ma w gruncie rzeczy trzy warstwy. Wątek przygodowy jest najwyższej klasy na "dychę". Druga warstwa to szkolna dydaktyka tak charakterystyczna dla...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-11-15
Multiinterpretacyjna, symboliczna opowieść. Najczęściej interpretowana, jako krytyka kolonializmu. Wydaje się jednak, że interpretacja oparta na wybranych fragmentach tekstu z pominięciem niepasujących.
Interpretacji Jądra ciemności można też szukać w życiorysie Conrada, w jego depresyjnej naturze, problemach z funkcjonowaniem w życiu, a podróż Marlowa jest podróżą pisarza w głąb samego siebie. Opowieść jest przesycona akcentami rozpadu, rozpaczy i destrukcji, w jakiej znajduje sie psychika bohatera. W toku opowieści Marlowa, wielokrotnie odnosi się wrażenie, że Kurtz jest jego swoistym alter ego.
Hanna Segal pisała o Conradzie:
"Aż do początków trzydziestki mógł, mimo poważnej próby samobójczej we wczesnej młodości, dawać sobie radę z depresją dzięki młodzieńczemu romantyzmowi, niebezpiecznym przygodom, działaniu oraz idealizacji statków, morza oraz, co ciekawe, Brytyjskiej Marynarki Handlowej. Gdy osiągnął kryzys wieku średniego, te obrony zaczęły zawodzić i owładnęło nim "zniechęcenie późnej młodości". Aktywność zewnętrzna nie mogła już wystarczyć. Musiał zajrzeć w głąb siebie, dojść do porozumienia ze swoim światem wewnętrznym i podjąć próbę jego rekonstrukcji. Musiał stanąć wobec jądra ciemności, swoich destrukcyjnych, morderczych i samobójczych impulsów, wobec destrukcji swego wewnętrznego świata." http://ksiazki.onet.pl/fragmenty-ksiazek/joseph-conrad-a-kryzys-wieku-sredniego/l1rgw
Oprócz tego polecam: http://www.odnlomza.pl/files/1702859077/file/jadro_ciemnosci_josepha_conrada.pdf
Multiinterpretacyjna, symboliczna opowieść. Najczęściej interpretowana, jako krytyka kolonializmu. Wydaje się jednak, że interpretacja oparta na wybranych fragmentach tekstu z pominięciem niepasujących.
Interpretacji Jądra ciemności można też szukać w życiorysie Conrada, w jego depresyjnej naturze, problemach z funkcjonowaniem w życiu, a podróż Marlowa jest podróżą...
Uff, przebrnąłem. Przyciężka biografia. Nie da się powiedzieć, że wciąga. Drugi zarzut, że bezkrytyczna. Choć autor miał dostęp do mnóstwa żyjących znajomych Londona, z treści wynika, że biografię oparł głównie na dokumentacji Londona i materiałów jakie ten przygotował do własnej autobiografii.
Uff, przebrnąłem. Przyciężka biografia. Nie da się powiedzieć, że wciąga. Drugi zarzut, że bezkrytyczna. Choć autor miał dostęp do mnóstwa żyjących znajomych Londona, z treści wynika, że biografię oparł głównie na dokumentacji Londona i materiałów jakie ten przygotował do własnej autobiografii.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka jednego z moich ulubionych autorów młodziezowego czasu. Chyba jedna z najlepszych książek przygodowych jakie czytałem. Ukształtowała mój obraz Indian i nawet jeśli jest on może nieco fałszywy, to wartość edukacyjna tej książki jest nie do przecenienia. Bardzo polecam.
Książka jednego z moich ulubionych autorów młodziezowego czasu. Chyba jedna z najlepszych książek przygodowych jakie czytałem. Ukształtowała mój obraz Indian i nawet jeśli jest on może nieco fałszywy, to wartość edukacyjna tej książki jest nie do przecenienia. Bardzo polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiegdyś o tej własnie książki zacząłem przygodę z książkami Szklarskiego i całą serią o Tomku. Polecam.
Niegdyś o tej własnie książki zacząłem przygodę z książkami Szklarskiego i całą serią o Tomku. Polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Verne należał kiedyś do moich ulubionych pisarzy, a Podróż do wnętrza ziemi, pozostawiła największe wrażenia. Jaskinie, dinozaury, wulkany, czy może być lepsza sceneria dla opowieści przygodowej?
Póżniej też odbyłem swoje podróże do wnętrza ziemi, wciskając się do różnych jaskiń, ale nie dotarłem zbyt głęboko.
Verne należał kiedyś do moich ulubionych pisarzy, a Podróż do wnętrza ziemi, pozostawiła największe wrażenia. Jaskinie, dinozaury, wulkany, czy może być lepsza sceneria dla opowieści przygodowej?
Póżniej też odbyłem swoje podróże do wnętrza ziemi, wciskając się do różnych jaskiń, ale nie dotarłem zbyt głęboko.
Szybko się czyta. Porażający obraz indolencji i niekompetencji ze strony polskiej podczas śledztwa. Takie książki zazwyczaj dyktuje się, żeby się wybielić lub usprawiedliwić. Wg mnie Klichowi się nie udało. Wszystko wskazuje na to, że w rękach Rosjan okazał się przysłowiowym "pożytecznym idiotą". Ci od razu mieli nakreślony plan. Zadzwonili do niego tuż po katastrofie i zasugerowali działanie wg 13 załącznika, który był dla nich bardzo wygodny. Klich łyknął przynętę, bo w takim przypadku to on grałby, ze strony polskiej, główne skrzypce w badaniu katastrofy. I taką procedurę podsunął polskim ministrom. W rezultacie katastrofę badano wg procedur cywilnych, chociaż samolot, lotnisko w Smoleńsku i wszystkie procedury obowiązujące podczas lotu były wojskowe. Na miejscu Rosjanie bez trudu rozegrali Klicha przeciw polskiej grupie wojskowych, która próbowała badać katastrofę. W rezultacie ani oni, ani Klich nic nie uzyskali. Jak na kilka miesięcy przebywania w Rosji efekty pracy Klicha mówią same za siebie. Są prawie zerowe.
Skandaliczne jest to, że wszyscy przyjechali na miejsce katastrofy, aby badać przyczyny, ale z gotowymi tezami. Rosjanie, że wina pilotów, Klich, że wina polskiego lotnictwa wojskowego i bałaganu w nim, ekipa wojskowa i prokurator wojskowy, że wina pilotów i wieży (Rosjan), a lotnictwo wojskowe w porządku. I każdy szukał tylko tych elementów, które pasowały mu do z góry postawionej tezy. Rezultat? Błędy i zaniechania. Do dziś nie w pełni wiadomo, jakie były pełne przyczyny katastrofy. Typowy, jak to my mówimy, ruski bardak. Niestety, tym razem polski.
Szybko się czyta. Porażający obraz indolencji i niekompetencji ze strony polskiej podczas śledztwa. Takie książki zazwyczaj dyktuje się, żeby się wybielić lub usprawiedliwić. Wg mnie Klichowi się nie udało. Wszystko wskazuje na to, że w rękach Rosjan okazał się przysłowiowym "pożytecznym idiotą". Ci od razu mieli nakreślony plan. Zadzwonili do niego tuż po katastrofie i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to