rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Przepiękna okładka, książkę wygrzebałem w koszu z książkami w hipermarkecie za 9,99zł.
Lissa Price opisuje świat po wojnie bakteriologicznej, która zabiła wszystkich pomiędzy 20-60 rokiem życia, bo ci nie zostali zaszczepieni. Historia Callie wciąga, mimo wielu nieścisłości czy braku logiki. Nie bardzo rozumiem, gdzie zmierza cywilizacja, która musi się oprzeć na coraz starszych (wolniejszych, słabszych, gorzej widzących itd.) Enderach i Starterach. Przecież w takiej sytuacji każdy nastolatek jest na wagę złota, nawet ten z wadą serca. Na pewno nikt nie powinien go chcieć zabijać, ścigać, dręczyć. To ci ludzie będą musieli "zarobić" na całe społeczeństwo, rozwijać PKB itd. Właśnie dziadkowie i babcie po apokalipsie byliby zbędni w takim świecie (poza garstką uprzywilejowanych). Może Enderzy będą logiczniejsi. Nie wiem, czy mając pod opieką malutkiego brata, scedowałbym opiekę nad nim koledze i zniknął na miesiąc. Czy chorujący rodzice (wiedząc, że ich koniec jest blisko) nie powinni byli zawczasu poszukać opiekuna prawnego swoim dzieciom zamiast opracowywać dla nich drogę ucieczki, uczyć kodów i haseł? Tak czy inaczej czyta się lekko, choć końcówka jest za płaska, nie rozwiązuje wątków, traktuje je po macoszemu. Główna bohaterka ciekawa, jej braciszek rozkoszny. Szkoda że i po apokalipsie u władzy są nadal mężczyźni (senatorowie, szefowie Prime Destinations).

Przepiękna okładka, książkę wygrzebałem w koszu z książkami w hipermarkecie za 9,99zł.
Lissa Price opisuje świat po wojnie bakteriologicznej, która zabiła wszystkich pomiędzy 20-60 rokiem życia, bo ci nie zostali zaszczepieni. Historia Callie wciąga, mimo wielu nieścisłości czy braku logiki. Nie bardzo rozumiem, gdzie zmierza cywilizacja, która musi się oprzeć na coraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię wracać do Idy po latach, przeczytać od deski do deski albo przekartkować ją ledwie i przenieść się do świata ciepła, miłości, dowcipu i happy endu.

Lubię wracać do Idy po latach, przeczytać od deski do deski albo przekartkować ją ledwie i przenieść się do świata ciepła, miłości, dowcipu i happy endu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Lepsza od filmu. Ja niestety najpierw widziałem film. Dobrze się czyta, lekko, choć porusza do głębi i zmusza do zastanowienia się nad paroma sprawami.

Lepsza od filmu. Ja niestety najpierw widziałem film. Dobrze się czyta, lekko, choć porusza do głębi i zmusza do zastanowienia się nad paroma sprawami.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Podobała mi się. Mieszanka horroru (potworem może być wszystko, nawet jedzenie) i humoru. Śmiałem się non stop, a potem w ciemnościach albo na wycieraczce przed drzwiami widziałem pana w niebieskim kapeluszu.

Podobała mi się. Mieszanka horroru (potworem może być wszystko, nawet jedzenie) i humoru. Śmiałem się non stop, a potem w ciemnościach albo na wycieraczce przed drzwiami widziałem pana w niebieskim kapeluszu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie porwała mnie, może dlatego, że gdzieś już o tym czytałem, gdzieś słyszałem. Poznajemy Komisarza Frederika Beiera, świeżo po rozwodzie. Podejmuje się rozwiązania trywialnej z pozoru sprawy - zabójstwa członka chrześcijańskiej sekty „Światło Boga”. Pomaga mu Kafa Iqbal. Okazuje się, że zbrodnia wiąże się z genetycznymi doświadczeniami prowadzonymi przez faszystów w czasie II wojny światowej.
Pełno mamy tu mylnych tropów, krew dosłownie wylewa się z kart powieści. Na plus na pewno można wziąć to, że Autor mierzy się z trudnymi dla Europy i jego ojczyzny tematami.

Nie porwała mnie, może dlatego, że gdzieś już o tym czytałem, gdzieś słyszałem. Poznajemy Komisarza Frederika Beiera, świeżo po rozwodzie. Podejmuje się rozwiązania trywialnej z pozoru sprawy - zabójstwa członka chrześcijańskiej sekty „Światło Boga”. Pomaga mu Kafa Iqbal. Okazuje się, że zbrodnia wiąże się z genetycznymi doświadczeniami prowadzonymi przez faszystów w czasie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Serdeczna, wciągająca, wyciskająca łzy, polecana dla dzieci i młodzieży, ale ja polecam ją także rodzicom, nauczycielom i każdemu innemu.
"Mama często pyta, jak mi się coś podoba w skali od jednego o dziesięciu. Zaczęła to robić, gdy po operacji szczęki nie mogłem mówić, bo druty uniemożliwiały mi otworzenie ust. Lekarze wyjęli mi kawałek kości z biodra i włożyli w brodę, żeby wyglądała normalniej, więc bolało mnie wiele różnych części ciała."
Poznajemy Augusta, który z powodu mutacji jednego genu wygląda inaczej, niż większość ludzi. Jego oczy znajdują się o 2,5 cm niżej niż normalnie, uszy są maleńkie i przypominają kalafiorki, powieki górne opadają tak, że sprawia wrażenie zasypiającego, dolne powieki są wywinięte i widać naczynka krwionośne, prawie nie ma brody, a twarz jest pełna blizn po wykonaniu dwudziestu paru operacji. A to wszystko w ciągu 10 lat życia. Akcja powieści zaczyna się, kiedy rodzice wymyślili posłać Augusta do szkoły. Dotąd uczyła go matka w domu. August boi się, i słusznie, reakcji dzieci i nauczycieli. Ze wszystkich sił pragnie normalności, aby traktowano go jak normalnego, zwykłego chłopca, a nie trędowatego, dziwoląga, zniekształconego, żeby nie musiał ukrywać się pod czapką z daszkiem, uwielbiać święta Halloween, kiedy można się schować za maską czy kaskiem.
Urzekli mnie rodzice Augusta: no ideały. On potrafiący rozśmieszyć w każdej sytuacji i rozładować każdą sytuację, ona ciepła, kochana i przede wszystkim dzielna i wytrwała. Wytrzymać miesiące niespania, bo trzeba pilnować syna czy nie przestanie oddychać, czy rurka się nie wysunie, wytrzymać miesiące w szpitalach i jeszcze znaleźć siłę być podporą dla cierpiącego dziecka. Ryczałem, gdy czytałem o jej próbach opanowania stresu i rozpaczy po tym, jak August poszedł do szkoły i okazało się, że łatwo nie było.
Via
"August jest Słońcem. Ja, mama i tato jesteśmy planetami, które krążą wokół Słońca."
Drugą narratorką powieści jest Via, czyli Olivia - nastoletnia siostra Augusta. Druga po matce najdzielniejsza postać. Tu znów ryczałem, jak czytałem o jej cichym bohaterstwie.
Daisy
Tu znów ryczałem. No ta książka to wyciskacz łez.
PS: każdemu dziecku w szkole, czy ładnemu, czy mniej ładnemu życzę, aby mieli taką koleżankę jak Summer.

Serdeczna, wciągająca, wyciskająca łzy, polecana dla dzieci i młodzieży, ale ja polecam ją także rodzicom, nauczycielom i każdemu innemu.
"Mama często pyta, jak mi się coś podoba w skali od jednego o dziesięciu. Zaczęła to robić, gdy po operacji szczęki nie mogłem mówić, bo druty uniemożliwiały mi otworzenie ust. Lekarze wyjęli mi kawałek kości z biodra i włożyli w brodę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To już ostatnia część Nagiego Boga. Trudno pożegnać się z bohaterami, z którymi się zżyło od lat. W tym tomie wszystkie wątki splatają się w zgrabną całość. Hamilton pięknie przedstawia swoją wizję połączenia wiary z nauką, pozwalając nam wierzyć, ale i ufać nauce i w niej pokładać nadzieję dla ludzkości. Majstersztyk. Tłumaczy, że dusze ludzi spełnionych za życia, ludzi, któzy osiągnęli pełnię, nie chcą wracać z raju do nas.
Niesamowita wizja świata, którym jednak rządzi pieniądz. Na szczęście ludzie zaczynają rozumieć, że każdy pojedynczy człowiek jest ważny i dla naszego wspólnego dobra będzie lepiej, jeśli każdy z nas "spełni się" na tym ludzkim padole.

To już ostatnia część Nagiego Boga. Trudno pożegnać się z bohaterami, z którymi się zżyło od lat. W tym tomie wszystkie wątki splatają się w zgrabną całość. Hamilton pięknie przedstawia swoją wizję połączenia wiary z nauką, pozwalając nam wierzyć, ale i ufać nauce i w niej pokładać nadzieję dla ludzkości. Majstersztyk. Tłumaczy, że dusze ludzi spełnionych za życia, ludzi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z lepszych powieści tamtego okresu. Nieco moralizatorska, poruszająca istotne zmiany społeczne. Celowo nie porównuję jej tylko do innych powieści Jane Austin, bo Mansfield Park to powieść o niezłomności, o wartościach, jakimi się powinniśmy kierować w życiu, o przyzwoitości postępowania, którego coraz mniej w naszych współczesnym życiu, o poczuciu obowiązku. Inaczej kierowca nie zostawiałby na pastwę losu potrąconych przez siebie pieszych, pracodawca, nie ze strachu przed konsekwencjami, ale przede wszystkim w pogoni za pieniędzmi, nie podrzucałby do parku pracownicy Ukrainki z udarem mózgu zamiast wieźć ją do szpitala, kiedy liczy się każda minuta...
Ale zacznijmy od początku. Fanny Price trafia do domu siostry jej matki i wuja - pana Craforda, który jest przedstawiany jako niezłomny, sprawiedliwy, absolutnie przyzwoity człowiek, a jednak ma kolonie z niewolnikami, a z nimi jakieś problemy. Taki zgrzyt. Gdy Fanny musi opuścić swój dom i trafić do pałacu Mansfield Park, ma kilka lat i wszyscy są przekonani, że ona będzie szczęśliwa, iż bogata ciotka z mężem od teraz będą łożyć na jej wychowanie, wykształci się za darmo przy swoich kuzynkach, nabierze manier. Fanny płacze, bo tęskni za domem, a przede wszystkim za swoim malutkim bratem, którym się niejednokrotnie opiekowała. Martwi się, co z nim teraz będzie, bo matka nie radzi sobie z liczną gromadką, a przede wszystkim faworyzuje niektóre ze swoich dzieci. W tym całym pięknym domu tylko Edmund, młodszy syn Bertramów przejmuje się uczuciami Fanny, wspiera ją, pomaga pisać listy do brata, staje się jej mentorem, opiekunem. Z czasem okazuje się, że to Fanny jest tą niezłomną, tą przyzwoitą, inteligentną i musi zawracać Edmunda ze złych decyzji, stawiać go do pionu, zwłaszcza, gdy ten pozna pustą a posażną pannę Crawford.
Oczywiście, że Mansfield Park czyta się łatwiej, jeśli zna się charakterystykę i realia epoki XVIII i XIX wieku, wie, czym była dla młodego proboszcza prebenda, co oznaczała wysokość posagu, jakie znaczenie w towarzystwie miałoby wystawienie wyuzdanej sztuki teatralnej w domowym teatrze przez panny na wydaniu i kawalerów.
Wydaje mi się, że Jane Austin chciała napisać "bardziej poważną" powieść, która mogłaby się stać drogowskazem dla młodych, wchodzących w dorosłość ludzi.
"....w procesie wychowania młodego człowieka czy młodej dziewczyny, którym, przede wszystkim, bardziej niż wszelkie nauki wpajany winien być nawyk przyzwoitego postępowania i poczucie obowiązku.."
Już za czasów Austin otaczający świat zaczyna się szybko zmieniać. Zmienia się przemysł, budownictwo, ale przede wszystkim społeczeństwo. Łatwo się w tym pogubić młodym ludziom, bo choć są uczeni, co "wypada" a co "nie wypada", to nikt nie tłumaczy im, dlaczego.
Bardzo mnie ucieszyło, że siostra Fanny też trafiła na wychowanie do domu Bertramów, że też otrzyma wychowanie i jakiś posag, aby mogła "godnie" wyjść za mąż, szokują dalsze losy córek państwa Bertram i osobiście uważam, że Edmund nie zasłużył na Fanny. Jeśli kręciło go złoto, co się świeci, a nie zauważał czystego serca, kryształowej duszy kobiety, która była cały czas obok gotowa oddać wszystko dla miłości, ale nie poświęcić na jej ołtarzu przyzwoitości i poczucia obowiązku, to powinien dostać nauczkę a nie nagrodę.

Jedna z lepszych powieści tamtego okresu. Nieco moralizatorska, poruszająca istotne zmiany społeczne. Celowo nie porównuję jej tylko do innych powieści Jane Austin, bo Mansfield Park to powieść o niezłomności, o wartościach, jakimi się powinniśmy kierować w życiu, o przyzwoitości postępowania, którego coraz mniej w naszych współczesnym życiu, o poczuciu obowiązku. Inaczej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od razu zaznaczę, że jestem po pierwszym tomie "Pierwszego śniegu" wydanego przez Wydawnictwo Dolnośląskie, który liczy prawie 300 stronic.

W Oslo znikają kobiety, ale dochodzeniowcom dużo czasu zajmie skojarzyć, że giną zawsze, gdy spadnie pierwszy śnieg i zawsze wtedy przed ich domami pojawia się bałwan. I że podobne przypadki zdarzały się w innych miastach. I że zaginione to zawsze są mężatki, matki.

Powieść ma ciekawych bohaterów, niejednoznacznych i wielopłaszczyznowych. Mi szczególnie przypadła do gustu Katrine Bratt.

Ale najbardziej zastanawia mnie:
Dlaczego tak wielu seryjnych morderców musi uwziąć się na kobiety, które zdradzają swoich mężów? Dlaczego żaden seryjny morderca nie zabierze się za zdradzających mężczyzn?

Poluję teraz na II tom, gdzie zagadka zostanie rozwiązana.

Od razu zaznaczę, że jestem po pierwszym tomie "Pierwszego śniegu" wydanego przez Wydawnictwo Dolnośląskie, który liczy prawie 300 stronic.

W Oslo znikają kobiety, ale dochodzeniowcom dużo czasu zajmie skojarzyć, że giną zawsze, gdy spadnie pierwszy śnieg i zawsze wtedy przed ich domami pojawia się bałwan. I że podobne przypadki zdarzały się w innych miastach. I że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Język powieści jest brutalny, nadto dosadny, prymitywny, wręcz wulgarny. Choć z początku odrzuca, zniesmacza, to wgłębiając się w treść należy go uznać za jedną z głównych sił powieści. Czytelnik powinien odnieść wrażenie, że słucha opowieści czarnej, prymitywnej kobiety. Tu nikt nie umiera, a zdycha, dziecko to bąk, twarz to gęba albo pysk, mocz to szczyny, męskie przyrodzenie to kutasik, dyszel, robal, piersi to cyce, a już określeń na spółkowanie nie powinno się cytować...
Powieść zaczyna się w 1785 roku, kiedy na świat przychodzi mała dziewczynka. Jej matka, rodząca na podłodze jak zwierzę, nawet nie czternastoletnia, umiera przy porodzie, rzucając na córkę klątwę. Choć czasami Autor wraca do zdarzeń sprzed 1785 dotyczących powstań niewolników na Jamajce, to głównie dorastamy razem z Lilit i poznajemy jej dalsze losy życia w jamajskiej kolonii na plantacji pełnej niewolników, gdzie niewolnik jest tak tani, że "nowy niewolnik tańszy od leniwego". Lilit ma pełne usta, piękne nogi jak słupy, czarną skórę, włosy bardziej kręcone niż wełna i oczy skradzione białej damie, najzieleńsze ze wszystkich, co zdradza, że jej ojcem jest biały - zarządca kolonii Jack Wilkins.
Właściwie to całe sedno powieści - nikt tu nie jest do końca biały ani czarny - po prostu nie ma bohaterów krystalicznie dobrych. I to jest kolejna siła "Księgi nocnych kobiet".
Zawsze, gdy jeden człowiek (albo grupa, w tym przypadku to biali ludzie) ma pełną władzę nad innym człowiekiem, musi dochodzić do patologii, do gwałtów, morderstw, znęcania się, tortur, molestowania, po prostu - do barbarzyństwa.
Jedynym minusem powieści (a piszę to jako zdeklarowany feminista) jest stosunek autora do kobiet. Czy biała, czy czarna - wszystkie tracą najwięcej i cierpią najwięcej. Wystarczy porównać, jak przyszło zapłacić białej pannie Isobel a białemu massa Humphrey'a za swoje czyny.

Nie polecam jej do czytania na urlopie. Za bardzo wchodzi w głowę i nie można się od niej oderwać. I proszę uważać, aby nie przesiąknąć językiem tej powieści.

Język powieści jest brutalny, nadto dosadny, prymitywny, wręcz wulgarny. Choć z początku odrzuca, zniesmacza, to wgłębiając się w treść należy go uznać za jedną z głównych sił powieści. Czytelnik powinien odnieść wrażenie, że słucha opowieści czarnej, prymitywnej kobiety. Tu nikt nie umiera, a zdycha, dziecko to bąk, twarz to gęba albo pysk, mocz to szczyny, męskie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przewidywalne, ale satysfakcjonujące zakończenie. Jak zawsze, gdy dobro wygrywa ze złem.

Przewidywalne, ale satysfakcjonujące zakończenie. Jak zawsze, gdy dobro wygrywa ze złem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszamy do Whistle Stop. Na smażone zielone pomidory. Właśnie teraz, gdy za oknem deszcz, mżawka, stópki marzną, jesień blisko. Ta powieść to taka wylęgarnia dobrych emocji, ciepła, czułości, ale też żartów i kilku dramatycznych zdarzeń trzymających czytelnika w uścisku. Rozgrzeje każdego.

Zapraszamy do Whistle Stop. Na smażone zielone pomidory. Właśnie teraz, gdy za oknem deszcz, mżawka, stópki marzną, jesień blisko. Ta powieść to taka wylęgarnia dobrych emocji, ciepła, czułości, ale też żartów i kilku dramatycznych zdarzeń trzymających czytelnika w uścisku. Rozgrzeje każdego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałem problem z tą książką.
Najpierw brawo za okładkę, która jest świetna.
Książkę pożyczyła mi koleżanka, która na skrzydełkach okładki umieściła notatki, kto jest kim. Mimo tej ściągi, bohaterowie się mi mylili, bo ich imiona brzmiały dla mnie podobnie. Ciągłe przeskakiwanie z narracji jednego bohatera na drugiego irytowało mnie. Choć to thriller, to jednak nie porywający. Choć mamy tu wiele "psychologii", to w bohaterów trudno "wejść". Postacie wydały mi się suche, z naciąganymi emocjami. Nie uwierzyłem im, zwłaszcza córce Nel Abbott, Lenie - agresywnej i niemiłej. Choć na przykład postać Nickie mnie zainteresowała i szkoda, że Autorka nie poświęciła jej więcej uwagi. Mimo to powieść czyta się płynnie, ciekawi, co będzie dalej, choć samo zakończenie odrobinę mnie rozczarowało.
"Ale nikt jej nie słuchał. Stale powtarzała, że w miasteczku są tacy, którzy od razu cię potępią, że zawsze tu byli. Ale ludzie przymykali i wciąż przymykają na to oko. Bo kto by chciał pamiętać, że woda w rzece jest skażona żółcią i krwią tych udręczonych nieszczęśnic. Przecież codziennie ją piją."

Miałem problem z tą książką.
Najpierw brawo za okładkę, która jest świetna.
Książkę pożyczyła mi koleżanka, która na skrzydełkach okładki umieściła notatki, kto jest kim. Mimo tej ściągi, bohaterowie się mi mylili, bo ich imiona brzmiały dla mnie podobnie. Ciągłe przeskakiwanie z narracji jednego bohatera na drugiego irytowało mnie. Choć to thriller, to jednak nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zatracić się w zabawie bez telefonów, gierek, tabletów. Przeżywać przygody z najlepszymi przyjaciółmi, być bardzo samodzielnymi i kreatywnymi - tego życzę dzisiejszym dzieciom, bo na osiedlach i placach zabaw coraz częściej słychać: "Taaatooo, w co się mamy bawić?!"
Polecam do samodzielnego czytania i z dziećmi.

Zatracić się w zabawie bez telefonów, gierek, tabletów. Przeżywać przygody z najlepszymi przyjaciółmi, być bardzo samodzielnymi i kreatywnymi - tego życzę dzisiejszym dzieciom, bo na osiedlach i placach zabaw coraz częściej słychać: "Taaatooo, w co się mamy bawić?!"
Polecam do samodzielnego czytania i z dziećmi.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Eugeniusz Oniegin, poemat dygresyjny, powstawał aż – według obliczeń samego autora - przez 7 lat, 4 miesiące i 17 dni (od 1824 do 1831 roku). Powstało dzieło skończone, doskonałe, napisane oryginalną 14-wersową strofą (nie oddaną niestety w żadnym przekładzie). Jego akcja skupia się wokół trójki głównych bohaterów. Tytułowy Eugeniusz to młodzieniec pochodzący z biednej rodziny ziemiańskiej, który otrzymuje spadek po wuju i kompletnie nie potrafiąc zarządzać pieniędzmi, trwoni je na hulanki, podróże. Ten bywalec salonów i uzdrowisk, hipokryta, egoista, cynik i totalnie niedojrzały emocjonalnie człowiek ląduje na wsi, gdzie poznaje Włodzimierza Leńskiego, a także siostrę ukochanej Włodzimierza Tatianę Łarinę. Według Oniegina Tatiana jest prosta, wręcz prowincjonalna lecz ona zakochuje się w młodzieńcu, wyznaje swoje uczucie w liście – pięknym i naiwnym. Eugeniusz odbiera jej zakochanie w nim jako niemal obrazę. Sam kieruje oczy na siostrę Tatiany, którą chce uwieść.
Po latach Oniegin spotyka na moskiewskich salonach Tatianę, teraz już światową damę, żonę generała i uzmysławia sobie, że ją kocha.
Poemat jest pełen dygresji Puszkina na temat win, zwyczajów i jego osobistych losów. Naprawdę polecam przeczytać choć fragmencik w oryginale. Cudo.

Eugeniusz Oniegin, poemat dygresyjny, powstawał aż – według obliczeń samego autora - przez 7 lat, 4 miesiące i 17 dni (od 1824 do 1831 roku). Powstało dzieło skończone, doskonałe, napisane oryginalną 14-wersową strofą (nie oddaną niestety w żadnym przekładzie). Jego akcja skupia się wokół trójki głównych bohaterów. Tytułowy Eugeniusz to młodzieniec pochodzący z biednej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść wciąga niczym czarna dziura. Tracisz kontakt z rzeczywistością, rodzina się obraża.
W drugiej części trylogii Mikael Blomkvist schodzi na drugi plan,a akcja kręci się wokół pokręconej, tajemniczej i nieziemsko inteligentnej Lisbeth Salander. Bardzo niewielu autorów, zwłaszcza po tym, jak część I cyklu Millenium okazała się bestsellerem, decyduje się na taki śmiały krok. Zwłaszcza, że Lisbeth nie jest długonogą blondyną, jej uroda jest... można powiedzieć dyskusyjna. Dzięki ci Autorze za tą bohaterkę, która nie jest kwiatkiem, ozdóbką przy męskim bohaterze!
Oskarżonona o brutalne morderstwo dziennikarzy tropiących aferę dotyczącą handlu kobietami w Szwecji postanawia sama sobie poradzić (nie zwykła z problemami zwracać się do władz i w ogóle z nimi rozmawiać).

"Dziewczyna,która igrała z ogniem",jest jeszcze lepsza niż pierwsza część trylogii. Tempo akcji nie słabnie, a finał zbija z nóg.

Powieść wciąga niczym czarna dziura. Tracisz kontakt z rzeczywistością, rodzina się obraża.
W drugiej części trylogii Mikael Blomkvist schodzi na drugi plan,a akcja kręci się wokół pokręconej, tajemniczej i nieziemsko inteligentnej Lisbeth Salander. Bardzo niewielu autorów, zwłaszcza po tym, jak część I cyklu Millenium okazała się bestsellerem, decyduje się na taki śmiały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do czasów "Anny Kareniny" kobiece bohaterki były tylko obiektem westchnień męskim bohaterów, przedmiotem a nie podmiotem. Tołstoj pierwszy "pochylił się" na wnętrzem kobiety.
To grube tomiszcze to świetny rys psychologiczny bohaterów i znowu potwierdzenie zasady, że na łamaniu konwenasów i ogólnie przyjętych zasad tracą tylko i wyłącznie kobiety.

Do czasów "Anny Kareniny" kobiece bohaterki były tylko obiektem westchnień męskim bohaterów, przedmiotem a nie podmiotem. Tołstoj pierwszy "pochylił się" na wnętrzem kobiety.
To grube tomiszcze to świetny rys psychologiczny bohaterów i znowu potwierdzenie zasady, że na łamaniu konwenasów i ogólnie przyjętych zasad tracą tylko i wyłącznie kobiety.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bierzesz tą książkę do ręki i stwierdzasz, że okładka jest dziwna. Storczyk w oknie? Potem czytasz pierwszy rozdział i utwierdzasz się, że jest... dziwnie. A potem wszystko zaczyna ze sobą pięknie grać: treść, tempo narracji, okładka.
Coś cudownego. Ku pokrzepieniu serc i nabraniu siły do walki o swoje sprawy, o swoje życie, czyli życie naszych bliskich.
Polecam!

Bierzesz tą książkę do ręki i stwierdzasz, że okładka jest dziwna. Storczyk w oknie? Potem czytasz pierwszy rozdział i utwierdzasz się, że jest... dziwnie. A potem wszystko zaczyna ze sobą pięknie grać: treść, tempo narracji, okładka.
Coś cudownego. Ku pokrzepieniu serc i nabraniu siły do walki o swoje sprawy, o swoje życie, czyli życie naszych bliskich.
Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo że doprowadza do rozpaczy, wyciska łzy, to uważam, że każde dziecko/mody człowiek powinien ją przeczytać. Nie każda historia kończy się całkowicie dobrze.

Mimo że doprowadza do rozpaczy, wyciska łzy, to uważam, że każde dziecko/mody człowiek powinien ją przeczytać. Nie każda historia kończy się całkowicie dobrze.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mistrzostwo.
Intryga goni intrygę, wszyscy coś kombinują i knują, a najuczciwszy okazuje się Żyd. A słodka Zosia sobie biega, podskakuje, kompletnie nieświadoma, co się dzieje w domu wuja.

Mistrzostwo.
Intryga goni intrygę, wszyscy coś kombinują i knują, a najuczciwszy okazuje się Żyd. A słodka Zosia sobie biega, podskakuje, kompletnie nieświadoma, co się dzieje w domu wuja.

Pokaż mimo to