rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Heartstopprer porusza we mnie takie struny, o których istnieniu czasem nie miałam nawet pojęcia

Nie sięgam często po literaturę młodzieżową, tym dziwniejsze, że pewnego zimnego poranka wiele miesięcy temu przeczytałam w Legimi pierwszy tom. Przepadłam. Nigdy nie czytałam tak emocjonalnej powieści graficznej, tak głęboko dotykającej pewnych problemów. Nie wiem, jak Heartstopprer to robi, ale porusza momentami tak ciężkie tematy, jednocześnie nadal będąc bardzo komfortową historią.

A może wpadniesz po więcej recenzji na instagrama? Book_mosh_pit

Heartstopprer porusza we mnie takie struny, o których istnieniu czasem nie miałam nawet pojęcia

Nie sięgam często po literaturę młodzieżową, tym dziwniejsze, że pewnego zimnego poranka wiele miesięcy temu przeczytałam w Legimi pierwszy tom. Przepadłam. Nigdy nie czytałam tak emocjonalnej powieści graficznej, tak głęboko dotykającej pewnych problemów. Nie wiem, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie rozumiem. Jak się nie ma nic do powiedzenia, to się nic nie mówi.

"Mama od tortur" to ujma dla całego true crime i reportażu.

Książka jest napakowana po brzegi kilkoma rzeczami, które stanowią o jej absolutnej porażce.

1. Rzeczy, których Gertrude dopuściła się na swojej podopiecznej są wystarczająco okrutne. Nie potrzebują napakowanych epitetami akapitów. Nie potrzebują sadystycznego grafomaństwa autora i jego powtarzalnych w strukturze opisów.

2. Autor tworzy historię złożoną ze słów innych osób, nie podając na podstawie czyich zeznań kreuje "opowieść"

3. Podawanie przemyśleń ofiary, którymi ta nigdy nie była w stanie się podzielić jest częstym zabiegiem w true crime. Tutaj Green używa jej jak jakiegoś obrzydliwego click baitu.

4. Nie ma strony reporterskiej. Nie ma niczego potwierdzającego wersję wydarzeń opisaną w książce. Green bierze cudzą tragedię i zbija na niej ogromny kapitał poprzez jak najmocniejsze opisanie tortur Sylvii.

Katastrofa.

Nie rozumiem. Jak się nie ma nic do powiedzenia, to się nic nie mówi.

"Mama od tortur" to ujma dla całego true crime i reportażu.

Książka jest napakowana po brzegi kilkoma rzeczami, które stanowią o jej absolutnej porażce.

1. Rzeczy, których Gertrude dopuściła się na swojej podopiecznej są wystarczająco okrutne. Nie potrzebują napakowanych epitetami akapitów. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cały czas chciałam szczerze poznać fenomen Kinga i zobaczyć to, co tysiące fanów widzą w jego książkach. I znowu dostałam nudną, mało angażującą historię ze sztampowymi bohaterami i fabułą bez kręgosłupa.

Jest sobie Roland, umie w pif-paf, niby jest sprytny, ale jednak nie. Szuka jakiegoś typa i tytułowej Wieży. Nuda nuda nuda. Świat przedstawiony? Meh, wieje pustynią, jest sucho, jakieś tam demony, trochę magii. Inne postacie? Czy mogłabym poprosić kogoś ciekawego? Nie? Skończyli się? Och.

Przepraszam za tę gorycz, ale serio tak mnie wynudziła i poirytowała ta książka, że nie mogę napisać inaczej. Cóż, najwidoczniej King to absolutnie nie moje klimaty. Mówi się trudno i płynie się dalej 🐟

po więcej opinii zapraszam na instagrama: pani_johannes

Cały czas chciałam szczerze poznać fenomen Kinga i zobaczyć to, co tysiące fanów widzą w jego książkach. I znowu dostałam nudną, mało angażującą historię ze sztampowymi bohaterami i fabułą bez kręgosłupa.

Jest sobie Roland, umie w pif-paf, niby jest sprytny, ale jednak nie. Szuka jakiegoś typa i tytułowej Wieży. Nuda nuda nuda. Świat przedstawiony? Meh, wieje pustynią,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiedziałam, że życie siostry zakonnej jest ciężkie. Nie miałam pojęcia, że aż tak.

Ten reportaż to zbiór kilkunastu różnych, chociaż dosyć podobnych, opowieści byłych zakonnic. Jedne odeszły jeszcze w nowicjacie, inne po ślubach wieczystych i ponad dwudziestu latach spędzonych za klasztornymi murami. Co ciekawe, zdecydowana większość (jeśli nie wszystkie) z nich nie porzuciła wiary wraz z habitem. Pomimo doświadczonej przemocy, często nie żałują lat spędzonych w zakonie.

Nie miałam pojęcia, że życie zakonne wiąże się z aż tak wieloma ciężkimi wyrzeczeniami. Szczerze mówiąc, nie wiem nawet, czy mogę to nazywać wyrzeczeniami - to było umartwianie się za życia. Setki bezsensownych, zatwardziałych reguł, problemy o najmniejsze pierdoły, samotność, choroby, przemoc, skrajne ubóstwo i skrajna głupota - tymi słowami podsumowałabym problemy poruszane przez książkę. Momentami nie chciałam wierzyć, że takie nadużycia mają miejsce. Ale cóż, czytałam już u Justyny Kopińskiej o siostrze Bernadetcie, więc nic nie powinno mnie już zdziwić.

A jednak, zdziwiło. Bo jak można jeść dżem truskawkowy albo zamiatać podłogę w ten jeden określony sposób, bo Bóg tak chciał?

Bardzo polecam audiobook

A i mojego bookstagrama również: pani_johannes

Wiedziałam, że życie siostry zakonnej jest ciężkie. Nie miałam pojęcia, że aż tak.

Ten reportaż to zbiór kilkunastu różnych, chociaż dosyć podobnych, opowieści byłych zakonnic. Jedne odeszły jeszcze w nowicjacie, inne po ślubach wieczystych i ponad dwudziestu latach spędzonych za klasztornymi murami. Co ciekawe, zdecydowana większość (jeśli nie wszystkie) z nich nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzieło o małych gabarytach, ale za to z jak gorzkim przekazem

Fabuła i konstrukcja postaci są raczej proste, bo też nie one grają najważniejszą w książce rolę. Głównym celem tego klasyka, jak to w klasykach bywa często, jest komentarz społeczny.

Przede wszystkim autor obala mit dziecięcej niewinności. Do tego dokłada zaprzeczenie teorii, według której człowiek jest inherentnie dobry. A wszystko to poprzez obraz wyspy pełnej rozbitków - chłopców, którym daleko jeszcze do dorosłości.

Przyznam szczerze, że czytając w nocy, momentami czułam niepokój. Jakaś dziwna tajemniczość zawarta w tej książce i fakt, że wszystko zmierzało ku zagładzie, sprawiło, że nieco się jeżył włos na głowie

Po więcej opinii zapraszam na Instagram: pani_johannes

Dzieło o małych gabarytach, ale za to z jak gorzkim przekazem

Fabuła i konstrukcja postaci są raczej proste, bo też nie one grają najważniejszą w książce rolę. Głównym celem tego klasyka, jak to w klasykach bywa często, jest komentarz społeczny.

Przede wszystkim autor obala mit dziecięcej niewinności. Do tego dokłada zaprzeczenie teorii, według której człowiek jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowieść bardzo miła, dobry wstęp do fantasy dla dzieci, a że moje wewnętrzne dziecko jeszcze nie umarło (do końca), to natchnęło mnie coś, żeby 2023 kończyć i 2024 rozpoczynać z miłą lekturą.

Czytając, miałam pewnego rodzaju prześwity wspomnień z omawiania Narni w podstawówce. Miłe to były czasy, a przynajmniej te wspomnienia z czytaniem książek były miłe.

Cóż mam rzec, ładna książka. Jeśli zdecyduję się mieć dzieci, to na pewno przeczytam im niejedną stronę na dobranoc

pozwolę sobie zaprosić również na instagram z recenzjami książek: pani_johannes

Opowieść bardzo miła, dobry wstęp do fantasy dla dzieci, a że moje wewnętrzne dziecko jeszcze nie umarło (do końca), to natchnęło mnie coś, żeby 2023 kończyć i 2024 rozpoczynać z miłą lekturą.

Czytając, miałam pewnego rodzaju prześwity wspomnień z omawiania Narni w podstawówce. Miłe to były czasy, a przynajmniej te wspomnienia z czytaniem książek były miłe.

Cóż mam rzec,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ok, przeczytałam ufo-porno.
Ok, nie było aż takie złe.
Ok, chciałam na tle okładki dać wysypisko śmieci, ale jestem na to zbyt miła.

Po obejrzeniu 10 minut filmu Prostracji o tymże niechlubnym dziele, postanowiłam, że ta książka może być kopalnią durnoctwa i pozwoli mi przeżyć prawdziwe katharsis, i ja dosłownie muszę przeczytać ten szajs.

Początki przypominały mi nieco bizarro fiction, ale potem zdałam sobie sprawę z tego, że ten początek jest po prostu źle, głupio i śmiesznie napisany. Książka próbuje robić coś, czego bizarro nie robi - próbuje być poważna. Przepraszam, ale nieudolne science-fiction i międzygatunkowy romans z niebieskim typem nie może być poważny XDD.

Ale dobra, zostawmy ten seks, bo ma on najwięcej sensu z całej tej powieści.

Książka jest płytka i dość nudna. Zwłaszcza pod koniec miałam ochotę przestać czytać, bo to całe gadanie Georgie było tak denne, że czułam w ustach muł jak podczas jedzenia karpia. Albo jakbym była karpiem.

Przez pierwsze dwieście stron jeszcze się trochę śmiałam, potem straciłam tę zdolność, bo zdałam sobie sprawę, że książka poziomem przypomina fanfika, którego pisałam w gimnazjum, ale ja go nie wydałam i nie jestem obrzydliwie bogata

Po więcej opinii zapraszam na Instagram: pani_johannes

Ok, przeczytałam ufo-porno.
Ok, nie było aż takie złe.
Ok, chciałam na tle okładki dać wysypisko śmieci, ale jestem na to zbyt miła.

Po obejrzeniu 10 minut filmu Prostracji o tymże niechlubnym dziele, postanowiłam, że ta książka może być kopalnią durnoctwa i pozwoli mi przeżyć prawdziwe katharsis, i ja dosłownie muszę przeczytać ten szajs.

Początki przypominały mi nieco...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mieli wieść spokojne życie w rytmie amerykańskiego snu. Rzeczywistość przyniosła poważne problemy.

Schizofrenia to choroba trudna, dotykająca całą rodzinę. Co więc zrobić, gdy choruje na nią aż szóstka dzieci? Galvinowie nie mieli łatwo i bynajmniej nie radzili sobie z tym wszystkim dobrze. Narastające krzywdy i wynikające z nich napięcia niemalże zniszczyły wszystkich członków rodziny, ale podjąwszy konkretne kroki, udało im się jakoś przetrwać. No, przynajmniej niektórym.

Reportaż niezwykle szczegółowy i ciekawy, wnikający nie tylko w historię i losy samej rodziny Galvinów, ale też w schizofrenię jako chorobę. Wielowątkowa, opowiedziana z kilku perspektyw, absolutnie niezwykła narracja, która prowadzi nas przez wszystkie dzieci Galvinów od ich dzieciństwa przez czasy nastoletnie aż do dorosłości i niekiedy starości.

Interesujący, dobrze poprowadzony i rzetelny tekst, który polecam każdemu, kto chciałby zainteresować się tym dziwnym przypadkiem

Podobała się recenzja? Zapraszam po więcej! Instagram: pani_johannes

Mieli wieść spokojne życie w rytmie amerykańskiego snu. Rzeczywistość przyniosła poważne problemy.

Schizofrenia to choroba trudna, dotykająca całą rodzinę. Co więc zrobić, gdy choruje na nią aż szóstka dzieci? Galvinowie nie mieli łatwo i bynajmniej nie radzili sobie z tym wszystkim dobrze. Narastające krzywdy i wynikające z nich napięcia niemalże zniszczyły wszystkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To była najlepsza książka, jaka mogła mi się trafić w okresie przedświątecznym ❤️🌈

Ciepło które roztacza ten komiks jest naprawdę otulające dla czytelnika. Ten tom jest jednak poważniejszy niż trzy poprzednie.

Uwaga, kolejny akapit zawiera spoilery, jest oznaczony tęczami.
🌈🌈🌈🌈
Kiedy Charlie trafia do szpitala psychiatrycznego, łzy napływają mi do oczu. Poprowadzenie narracji przez pryzmat pamiętników obu chłopaków pozwala przyjrzeć się sprawie z dwóch stron - osoby chorej i jej bliskich. Był to genialny zabieg, który oddał złożoność sytuacji, jednocześnie całość ani trochę nie przygnębia. Wszystko napisane jest przez pryzmat troski i miłości do drugiej osoby.
🌈🌈🌈🌈

Naprawdę, łapie za serce 💓

Bardzo miło poczytać sobie o nastoletniej miłości, o wsparciu ze strony rodziny i przyjaciół. Złe rzeczy nikną w świetle dobrych, bohaterowie dojrzewają, próbują słuchać swoich emocji. Piękne i, o dziwo, wcale nie sztuczne

To była najlepsza książka, jaka mogła mi się trafić w okresie przedświątecznym ❤️🌈

Ciepło które roztacza ten komiks jest naprawdę otulające dla czytelnika. Ten tom jest jednak poważniejszy niż trzy poprzednie.

Uwaga, kolejny akapit zawiera spoilery, jest oznaczony tęczami.
🌈🌈🌈🌈
Kiedy Charlie trafia do szpitala psychiatrycznego, łzy napływają mi do oczu. Poprowadzenie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Genialny aktor czy ofiara własnej psychiki?

Oto Billy Milligan, najcięższy udokumentowany przypadek rozszczepienia osobowość.

Billy popełnia przestępstwa, których nie jest do końca świadomy. Gdy łapie go policja, funkcjonariusze od razu spostrzegają, że z Milliganem jest coś nie w porządku.

Reportaż zaliczam do DNF'ów. DNF - to skrót od did not finish, czyli (książka) nie skończona. Do połowy było super, bardzo ciekawie i wręcz przejmująco. Nie jestem jednak w stanie przeczytać ani strony więcej, bo zwyczajnie dowiedziałam się na ten temat już wystarczająco i straciłam zupełnie jakiekolwiek zainteresowanie. Reportaż liczy sobie prawie 600 stron i okazał się dla mnie nie do przebrnięcia.

Raczej zamiast zachęcać do przeczytania, zachęciłabym do przesłuchania jakiegoś solidnego podcastu na ten temat.

Ogrom szczegółów może być tutaj albo zaletą albo wadą. W moim przypadku okazało się to zgubne - straciłam całkowicie zapał do kartkowania i odłożyłam na tył półki.

Genialny aktor czy ofiara własnej psychiki?

Oto Billy Milligan, najcięższy udokumentowany przypadek rozszczepienia osobowość.

Billy popełnia przestępstwa, których nie jest do końca świadomy. Gdy łapie go policja, funkcjonariusze od razu spostrzegają, że z Milliganem jest coś nie w porządku.

Reportaż zaliczam do DNF'ów. DNF - to skrót od did not finish, czyli (książka)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nasza bohaterka, Viv, bardzo chce zamienić miecz na kubek z kawą. Kiedyś łamała kręgosłupy, teraz serwuje gorące napoje. Czy to może się udać?☕☕

"Legendy i Latte" to miła, dość krótka opowieść, w której pierwsze skrzypce grają kawa i bułki cynamonowe. Prostota narracji, postaci i fabuły pozwala wziąć oddech i zanurzyć się w opowieści✨

Z kartek sączy się odrobina magii i zapach mielonych ziaren. Klimat tego cudownego comfort fantasy jest tak przyjemny i łagodny, że chciałoby się zostać w "Legendach..." jak najdłużej ☕❤️☕

Macie dość rozlewu krwi, dołującej atmosfery, ciężkich reportaży i motywów śmierci? Zapraszam do "Legendy i Latte"

Po więcej opinii zapraszam na instagrama pani_johannes

Nasza bohaterka, Viv, bardzo chce zamienić miecz na kubek z kawą. Kiedyś łamała kręgosłupy, teraz serwuje gorące napoje. Czy to może się udać?☕☕

"Legendy i Latte" to miła, dość krótka opowieść, w której pierwsze skrzypce grają kawa i bułki cynamonowe. Prostota narracji, postaci i fabuły pozwala wziąć oddech i zanurzyć się w opowieści✨

Z kartek sączy się odrobina magii i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Doktor Jekyll i Pan Hyde to utwór, który siedział na mojej liście "do przeczytania" zdecydowanie najdłużej, bo od dwunastu lat. Książka została przytoczona na zajęciach z angielskiego, kiedy byłam w czwartej klasie podstawówki i aż do dzisiaj czekała na swoje przeczytanie. Imienia anglistki, która nam książkę przedstawiła, już nie pamiętam, ale tytuł wydawał się na tyle ciekawy, że pozostał w mojej głowie na 12 lat.

Co skłoniło mnie do sięgnięcia po nią akurat teraz? Cóż, prawdę mówiąc, leżenie w łóżku i 39 stopni gorączki.

Klasyka horroru i przyznać trzeba, że napięcie trzyma. Dziś jesteśmy przyzwyczajeni do znacznie straszniejszych i brutalniejszych koncepcji, ale moim zdaniem "Doktor Jekyll..." nadal się broni. Ważniejszy od horroru jest jednak komentarz społeczny, nieco przywodzący mi na myśl "Wyspę doktora Moreau", ponieważ w pewnej mierze znów skupiamy się na nauce i na pojęciu człowieczeństwa.

Głównym konceptem książki jest dualizm ludzkiego charakteru (a może duszy?), historia jest krótka, ciekawa jak diabli, a przesłanie jasne i czytelne.

Szalenie polecam komuś, kto ma dwie godzinki wolnego czasu.

Doktor Jekyll i Pan Hyde to utwór, który siedział na mojej liście "do przeczytania" zdecydowanie najdłużej, bo od dwunastu lat. Książka została przytoczona na zajęciach z angielskiego, kiedy byłam w czwartej klasie podstawówki i aż do dzisiaj czekała na swoje przeczytanie. Imienia anglistki, która nam książkę przedstawiła, już nie pamiętam, ale tytuł wydawał się na tyle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy raz piszę recenzję, kiedy łzy jeszcze nie wyschły mi na policzkach. "Droga" to książka o niezwykłym ładunku emocjonalnym.

McCarthy w "Drodze" ujmuje sens i bezsens życia ludzkiego. Na zasadzie kontrastu zestawia ze sobą dobro i zło, których granica momentami się przesuwa w jedną lub drugą stronę.

Postapokaliptyczny świat. I dwie osoby - ojciec i syn - przemierzające jego zgliszcza. Brutalne oblicze spalonej ziemii i nikłe szanse na przetrwanie spotykają się z ludzkim uporem i moralnością. Cel jest jeden - przeżyć.

Nie jest to jednak powieść post-apo typu brawurowy bohater ratuje świat. Jest to książka przytłaczająca, pokazująca beznadzieję i upadek całego ludzkiego gatunku, upadek cywilizacji i wszystkiego, co ją cechowało. Zostały tylko dwie podstawowe rzeczy, dwa najsłynniejsze podziały - dobro i zło. Ach, i jeszcze odwieczne pytanie - kim jesteśmy?

Z całego serca polecam.

Pierwszy raz piszę recenzję, kiedy łzy jeszcze nie wyschły mi na policzkach. "Droga" to książka o niezwykłym ładunku emocjonalnym.

McCarthy w "Drodze" ujmuje sens i bezsens życia ludzkiego. Na zasadzie kontrastu zestawia ze sobą dobro i zło, których granica momentami się przesuwa w jedną lub drugą stronę.

Postapokaliptyczny świat. I dwie osoby - ojciec i syn -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po wielu bataliach z czytaniem osiemnastowiecznego pamiętnika Hester Lynch Thrale potrzebowałam chociaż trochę eskapizmu. "Czarne Miecze" dały mi dokładnie to, czego szukałam.

Pierwsze strony i co rusz napotykanie słowa "kunsztowny" trochę ostudziły mój zapał do książki, ale potem było coraz lepiej i lepiej. Zanurzyłam się w świecie Nipponu (z małymi elementami fantastyki) i ani myślałam się od niego odrywać. Sześć godzin podróży po japońskim świecie samurajów pozwoliło mi wziąć głęboki oddech i zapewniło przyjemny umysłowy odpoczynek. "Czarne Miecze" były do tego stopnia wciągające, że wstawszy o 4:30 na poranny pociąg na studia ani myślałam by półtorej godziny podróży spędzić na spaniu, zamiast tego wolałam dowiedzieć się, jak dalej potoczą się losy bohaterów.

po więcej opinii zapraszam na bookstagrama: pani_johannes

Po wielu bataliach z czytaniem osiemnastowiecznego pamiętnika Hester Lynch Thrale potrzebowałam chociaż trochę eskapizmu. "Czarne Miecze" dały mi dokładnie to, czego szukałam.

Pierwsze strony i co rusz napotykanie słowa "kunsztowny" trochę ostudziły mój zapał do książki, ale potem było coraz lepiej i lepiej. Zanurzyłam się w świecie Nipponu (z małymi elementami fantastyki)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Spędziłam dziś nad nią trzy godziny, bo od połowy zwyczajnie nie mogłam się oderwać.

Od mojej ostatniej przygody z komisarzem Brudnym minęło kilka miesięcy. Nie zapomniałam jednak o serii i co wizytę w Empiku zerkałam w stronę półek z kryminałem. W końcu "Zaraza" wpadła na mój czytnik i w ciągu kilku dni została pochłonięta przez moje spragnione kryminału oczy
👁️👄👁️

Jak zwykle się nie zawiodłam i jak zwykle sięgnę po więcej.

Przy okazji piątka do autora za wyjątkowo celne punktowanie "obecnego rządu" i narzekanki bohaterów na władzę. Nadawało to realizmu i cieszyło czytelnika.

Spędziłam dziś nad nią trzy godziny, bo od połowy zwyczajnie nie mogłam się oderwać.

Od mojej ostatniej przygody z komisarzem Brudnym minęło kilka miesięcy. Nie zapomniałam jednak o serii i co wizytę w Empiku zerkałam w stronę półek z kryminałem. W końcu "Zaraza" wpadła na mój czytnik i w ciągu kilku dni została pochłonięta przez moje spragnione kryminału oczy
👁️👄👁️

Jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Macie jakieś książki, do których wróciliście po ponad dziesięciu latach? Ja mam Igrzyska 🔥

"W Pierścieniu Ognia" to druga część najbardziej kultowej młodzieżowej trylogii. W pierwszej części Suzanne Collins bombarduje nas emocjami, ale ta część to prawdziwa bomba wodorowa. 💥

Nowe postacie, nowe wyzwania i nowe zagrożenia. Nasi bohaterowie z tragicznej sytuacji wpadają w śmiertelne już niebezpieczeństwo. Czy sobie z nim poradzą? O tym dopiero w trzeciej części. "W Pierścieniu Ognia" zostawia nas z pełnym wachlarzem emocji i potrzebą natychmiastowego sięgnięcia po "Kosogłosa". Powiem szczerze - nie będę się tej potrzebie opierać 📚

po więcej opinii zapraszam na bookstagrama pani_johannes

Macie jakieś książki, do których wróciliście po ponad dziesięciu latach? Ja mam Igrzyska 🔥

"W Pierścieniu Ognia" to druga część najbardziej kultowej młodzieżowej trylogii. W pierwszej części Suzanne Collins bombarduje nas emocjami, ale ta część to prawdziwa bomba wodorowa. 💥

Nowe postacie, nowe wyzwania i nowe zagrożenia. Nasi bohaterowie z tragicznej sytuacji wpadają w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak zawsze setki stron dobrej zabawy

Jak zawsze setki stron dobrej zabawy

Pokaż mimo to


Na półkach:

eśli odpowiedź brzmi "tak", to ta pozycja koniecznie musi znaleźć się na waszej półce.

Przez cały czas słuchania (wybrałam audiobook) czułam absolutne obrzydzenie postacią Pękalskiego. I to było w tej książce najlepsze - już spieszę z wyjaśnieniem dlaczego.

Dobre true crime to takie, które nie robi z mordercy celebryty, a pokazuje go jako skrzywioną, obrzydliwą bestię, jaką naprawdę jest. Kojarzycie show Netflixa o Dahmerze? No właśnie, on poległ na polu przedstawienia mordercy. Magda Omilianowicz natomiast robi świetną robotę. Ani przez chwilę nie czułam współczucia do mordercy. Nawet historia jego dzieciństwa nie sprawiła, żebym zobaczyła w tym człowieku cokolwiek wartościowego.

Przeczytaj, jeśli chcesz poznać najgorszego polskiego przestępcę

Po więcej opinii zapraszam na bookstagrama pani_johannes

eśli odpowiedź brzmi "tak", to ta pozycja koniecznie musi znaleźć się na waszej półce.

Przez cały czas słuchania (wybrałam audiobook) czułam absolutne obrzydzenie postacią Pękalskiego. I to było w tej książce najlepsze - już spieszę z wyjaśnieniem dlaczego.

Dobre true crime to takie, które nie robi z mordercy celebryty, a pokazuje go jako skrzywioną, obrzydliwą bestię,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jest OK. To dlaczego nie chcę żyć? Marek Sekielski, Małgorzata Serafin
Ocena 7,2
Jest OK. To dl... Marek Sekielski, Ma...

Na półkach:

Jeśli w Polsce nadal będziemy mówić o depresji tak jak w tej książce, to zbyt wiele sobie nie wywalczymy.

Mam problem z tym reportażem. Jest on zbiorem historii osób z depresją. To tyle. Mówienie o chorobie tylko po to, żeby o niej opowiedzieć. Myślę, że w czasach normalizowania (a może destygmatyzacji?) chorób psychicznych, podzielenie się samymi historiami, często tragicznymi, to nadal za mało.

Znam dziesiątki trudnych historii, znam osoby, które były lub są w kryzysie zdrowia psychicznego. Każda z nich jest w stanie opowiedzieć o sobie tak, żeby wpisać się w ramy tego reportażu. Jeśli chcemy przestać demonizować depresję, trzeba opowiedzieć o niej z kilku perspektyw, nie jednej. Rozumiem, że książka może być pomocna w dwóch zakresach: informacyjnym dla osób, które nie zetknęły się z chorobą i dla osób samotnych w chorobie, które potrzebują zobaczyć, że nie są same.

Ja nie jestem żadną z tych osób, więc dla mnie "Jest ok" nie wniosło właściwie niczego.

Zabrakło mi wypowiedzi specjalistów, bliskich osób chorych. Zabrakło statystyk, zabrakło powiedzenia o stanie polskiej psychiatrii. Zabrakło ukazania problemu jako wielopoziomowego. Była tylko jedna perspektywa.

Po więcej opinii zapraszam na bookstagrama: pani_johannes

Jeśli w Polsce nadal będziemy mówić o depresji tak jak w tej książce, to zbyt wiele sobie nie wywalczymy.

Mam problem z tym reportażem. Jest on zbiorem historii osób z depresją. To tyle. Mówienie o chorobie tylko po to, żeby o niej opowiedzieć. Myślę, że w czasach normalizowania (a może destygmatyzacji?) chorób psychicznych, podzielenie się samymi historiami, często...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Początkowo była to typowo nostalgiczna wycieczka - przemierzając przez strony przypominałam sobie jak wiele znaczyła dla mnie ta książka lata temu. A potem przepadłam.

Wraz z wylosowaniem wiadomego nazwiska z puli potencjalnych trybutów, emocje poszły w górę, a ja, momentami ze łzami w oczach, pochłaniałam kolejne strony. Nim się obejrzałam, po dokładnie pięciu godzinach czytania, odwróciłam ostatnią stronę z jedną myślą w głowie - chcę więcej.

Igrzyska znaczą dla mnie wiele. Od rozprawek, na których namiętnie powoływałam się na Katniss, do kręconych ze znajomymi parodii i oglądania drugiej części filmu w kinie razem z mamą. Igrzyska były książką, która wprowadziła mnie na dobre w świat popkultury, bo pokazała, jak dobre może być słowo pisane.

Z perspektywy lat książka ani trochę nie traci. Ba! Dopiero teraz dostrzegłam pewne elementy, na które jako nastolatka byłam zwyczajnie niewrażliwa.

I niech los zawsze wam sprzyja

Po więcej opinii zapraszam na bookstagram pani_johannes

Początkowo była to typowo nostalgiczna wycieczka - przemierzając przez strony przypominałam sobie jak wiele znaczyła dla mnie ta książka lata temu. A potem przepadłam.

Wraz z wylosowaniem wiadomego nazwiska z puli potencjalnych trybutów, emocje poszły w górę, a ja, momentami ze łzami w oczach, pochłaniałam kolejne strony. Nim się obejrzałam, po dokładnie pięciu godzinach...

więcej Pokaż mimo to