-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant25
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać424
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
Nie była to pierwsza książka Puzyńskiej bo zaczęłam czytać od środka bo koleżanka twierdziła że nie trzeba czytać od początku ale w sumie mogłam poczekać bo już wiedziałam, jak poszczególne postaci się zmienią... No cóż książka podobna do innych w tym samym klimacie ale jak zawsze intrygująca, pełna tajemnic i powiązanych wątków. W tej książce pomijając już sam motyw zabójstwa przerażała mnie historia która ciągnęła się od 1950 roku. Jaki wpływ na życie mają rożne historie. Lekarz żeni się z biedną dziewczyną, pomiata nią, po urodzeniu dziecka odbiera jej syna a jej się pozbywa. Synowi wmawia, że przez niego umarła przy porodzie. Syna traktuje jak śmiecia, bije, więzi w domu w końcu wysyła na studia w między czasie umiera. Syn sie zakochuje próbuje normalnie żyć, obiecuje sobie że ona nie za funduje takiego życia własnemu dziecku... Niestety los zatacza koło. Umiera jego żona aby syn mógł przeżyć. I teraz on obwinia go o śmierć swojej ukochanej... Traktuje syna tak samo jak on był traktowany i to wszystko sprowadza się do zbrodni, które zostały popełnione...
Nie była to pierwsza książka Puzyńskiej bo zaczęłam czytać od środka bo koleżanka twierdziła że nie trzeba czytać od początku ale w sumie mogłam poczekać bo już wiedziałam, jak poszczególne postaci się zmienią... No cóż książka podobna do innych w tym samym klimacie ale jak zawsze intrygująca, pełna tajemnic i powiązanych wątków. W tej książce pomijając już sam motyw...
więcej mniej Pokaż mimo toTym razem autorka poruszyła problem prześladowania w szkole. Chłopak dokonuje mordu na uczniach szkoły do której uczęszcza. I znów Jodi przedstawia nam głównego bohatera oraz całą resztę w taki sposób, że nie jesteśmy w stanie jednogłośnie stwierdzić że morderca jest osobą złą. Przedstawienie Petera jako ofiary prześladowań szkolnych daje wiele do myślenia... Przecież tak właśnie w życiu jest i to nie tylko w szkole,. Zawsze znajdzie sie ktoś kto prześladuje drugiego, bo inaczej się ubiera, bo słucha innej myzyki i wiele innych rzeczy. Rodzi się pytanie kto daje im ku temu prawo? Niestety tak było od zawsze, to ludzie wymyślają głupie podziały i pielęgnują nietolerancje i agresje. A jak z tym walczyć? Nie mam zielonego pojęcia, sama nie wiem jak mogłabym pomóc własnemu dziecku... Jeszcze jeden problem jaki został tam poruszony to sytuacja Josie, która stała się popularna chociaż w głębi duszy nie była jedną z nich ale wygrał w niej strach przed odrzuceniem, przed napieknowaniem tego że jest się innym niż reszta... W elicie do której należała nie było prawdziwych przyjaciół każdy udawał kogoś byle tylko być popularnym i nie stać się pośmiewiskiem. Jeden błąd a mogłeś się stać jedną z tych osób, które były nikim. Ile osób postępuje właśnie tak? Wtapia się w tło byle tylko jakoś przetrwać? Zakończenie trochę zaskakujące ale chyba nie ono było najważniejsze, ważniejsze było to jak pozornie niegroźne sytuację mogą doprowadzić prześladowaną osobę do tak makabrycznych czynów. Dla mnie osobiście przedstawienie upokorzeń Petera było nie do pojęcia, przerażało mnie to z jaką premedytacją niszczono mu życie, jaki to musiał być dla niego koszmar... I to było dla mnie gorsze niż popełnienie przez niego tej zbrodni..
Tym razem autorka poruszyła problem prześladowania w szkole. Chłopak dokonuje mordu na uczniach szkoły do której uczęszcza. I znów Jodi przedstawia nam głównego bohatera oraz całą resztę w taki sposób, że nie jesteśmy w stanie jednogłośnie stwierdzić że morderca jest osobą złą. Przedstawienie Petera jako ofiary prześladowań szkolnych daje wiele do myślenia... Przecież tak...
więcej mniej Pokaż mimo toLekka książka, którą miło sie czyta. Początkowo nic a nic mnie nie ciekawiła wręcz denerwowała, ale z czasem się wkręciłam. Główna bohaterka nie odrazu przypadła mi do gustu... Zastanawiałam się czy denerwuje mnie to że jest gruba, czy może mam jakieś uprzedzenia do takich ludzi!? Ale nie z czasem zrozumiałam że nad wyraz irytuje mnie jej uzależnienia się nad sobą! Dobrze że w miarę szybko zaczęła być nieco bardziej optymistyczna aczkolwiek jej entuzjazm i pomysł pomocy samotnemu ojcu wprawił mnie w lekkie zakłopotanie lub coś takiego że wstydziłam sie za nią. Suma sumarum wszystko szczęśliwie sie skończyło i dobrze. Może fabuła banalna główna bohaterka dowiaduje się że jest chora i zmienia zupełnie swoje życie, poznaje przyjaciół, wyprowadza się z domu, w końcu zakochuje itd. Ale jedno trzeba przyznać że autorka umieszcza to wszystko w polskich realiach, bohaterka nie wyrusza w podróż swojego życia bo jest chora i rzuca wszystko. Nie.. Porostu przestaje się nad sobą użalać, otwiera się na ludzi i bierze swoje życie w garść. Podobał mi się również wątek pewnego małżeństwa. Żona zostawia męża ponieważ ma dość codziennego życia i tego że w niczym jej nie pomaga, na kursie oczywiście prowadząca przekonała ją że kobieta ma inne priorytety aniżeli stanie przy garach. Ale w porę uświadomiła sobie że tęskni za mężem i dziećmi. Wraca do domu i nie jest idealnie dalej sie kłócą ale pracują nad tym oboje. Jedno wie na pewno, że szczęście nie polega tylko na samorealizacji, ale dla rodziny tez trzeba coś poświęcić, nie ma złotego środka jak niektórzy mówią że można być spełnionym zawodowo i rodzinnie, w tym przypadku pokazane jest realne życie, gdzie owszem można pracować i mieć szczęśliwy dom ale minimalne koszty trzeba tego ponieść. Książka daje dużo pozytywnej energii!
Lekka książka, którą miło sie czyta. Początkowo nic a nic mnie nie ciekawiła wręcz denerwowała, ale z czasem się wkręciłam. Główna bohaterka nie odrazu przypadła mi do gustu... Zastanawiałam się czy denerwuje mnie to że jest gruba, czy może mam jakieś uprzedzenia do takich ludzi!? Ale nie z czasem zrozumiałam że nad wyraz irytuje mnie jej uzależnienia się nad sobą! Dobrze...
więcej mniej Pokaż mimo toPłakałam co chwilę. Początkowo książka mnie nieco drażniła tym, że nikt nie chciał powiedzieć jej kim jest i co wydarzyło się w jej życiu. Później to aie zmieniło i czytałam z zapartym tchem nie mogąc doczekać się końca. Oczywiście zakończenie było do samego końca zagadką ale dziękuję że skończyło się tak wspaniale. To znak że miłość musi być górą (niektórzy powiedzą że to przekolorowane w życiu tak nie ma, ale ro jest książka więc dlaczego nie może skończyć się dobrze, przecież nawet w życiu chcielibyśmy aby zawsze był happy end). Książka daje wiele powodów do refleksji i dyskusji. Ile jest małżeństw popadających w rutynę, przez co częściej się kłócą i doprowadzają do tego że są dla siebie zupełnie obcymi ludźmi? Nie zdają sobie sprawy z tego że o związek trzeba walczyć a nie machnąć na niego ręką i powiedzieć,, trudno zbyt wiele się już wydarzyło '' może wtedy każdemu przydało by się walnąć w głowę i spojrzeć na życie uczuciami sprzed kilkunastu lat. Druga sprawa to sztuczne zapłodnienie i problem niepłodności czy raczej nie możności zajścia w ciążę. Znów rodzi się pytanie czy za wszelką cenę? To któraś z kolei książka którą czytam z podobnym wątkiem i dochodzę do wniosku że chyba nie powinno być za wszelką cenę... Mimo że tutaj kończy się dobrze, jednak bohaterka sama przyznaje rację że w pewnym momencie trzeba odpuścić bo można zniszczyć sobie życie. I ostatnia kwestia to eutanazja, troszkę liźnięty temat ale jednak. Dobrze przedstawione życie staruszków, że do samego końca warto korzystać z życia bo ono może nas jeszcze zakończyć...
Płakałam co chwilę. Początkowo książka mnie nieco drażniła tym, że nikt nie chciał powiedzieć jej kim jest i co wydarzyło się w jej życiu. Później to aie zmieniło i czytałam z zapartym tchem nie mogąc doczekać się końca. Oczywiście zakończenie było do samego końca zagadką ale dziękuję że skończyło się tak wspaniale. To znak że miłość musi być górą (niektórzy powiedzą że to...
więcej mniej Pokaż mimo toWspaniała książka... Jak autorka to robi to ja nie wiem. Umie ująć temat prawie w 100%. Każdą postać umie przedstawić tak jak w życiu, czyli z jej zaletami i wadami. Dlatego ojciec dziecka, który jest zapalonym rasistą budzi we mnie również ludzkie współczucie gdyż cierpi po stracie swojego syna, kocha żonę i ma '' ludzkie uczucie'' pomimo jego odrazajacych czynów, wypowiedzi i ideologii. Autorka skupiła się na rasiźmie białych wobec czarnych ale nie uniknęła tematu, że występuje to również w drugą stronę, że czarni także są uprzedzeni w stosunku do białych (patrz siostra Ruth). Tak naprawdę punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wiele można by pisać na temat tej książki gdyż pobudza ona do refleksji w stosunku do różnych aspektów naszego życia... Jak radzić sobie z utratą dziecka, czy mamy prawo oceniać ludzi pod względem koloru skóry, dlaczego nie możemy patrzeć na drugiego po prostu jak na człowieka, w momencie w którym okazuje się że osoba którą kochamy ma powiązanie z ideologią ktorej nie popieramy czy wówczas patrzymy na nią przez ten pryzmat czy przez pryzmat miłości, jak ważne jest kogo spotykamy na drodze swojego życia, gdyż może to wpłynąć na nie diametralnie... I wiele wiele innych tematów z których oczywiście najważniejszy jest rasizm, tak wielu ludzi jest jak Kennedy.. Upiera się że nie jest rasistami ale tak naprawdę to puste frazesy bo skąd możemy wiedzieć jak to jest być w skórze tych ludzi? Czy kiedykolwiek mieliśmy pod górkę z powodu koloru skóry? Ja się tylko zastanawiam dlaczego niektóre książki Jodi Picoult nie są obowiązkowymi lekturami w szkole? Interpretuje sie mnóstwo lektur,(być może Harry Potter to lektura, która jest konieczna do zdrowego rozwoju) których dzisiaj większość z nas nie pamięta, nawet nie chętnie czytało a co dopiero zastanawiać się nad ich głębszym sensem...dlaczego nie przygotowuje się młodzieży do rozmowy i interpretacji wielu życiowych sytuacji, być może wiele osób mogłoby obrać swój światopogląd a tak pozostawieni są sami sobie, internetowi lub właśnie osobom werbującym ich do różnych grup szerzących nienawistne ideologie. Albo po prostu dobrze jest dla wielu tak jak jest i lepiej milczeć na ten temat, bo skinhedzi schowali się w internecie, wszyscy deklarują tolerancję i jest ok a to co dzieje się poza zasięgiem naszego wzroku to już nie nasza sprawa... Do czasu...
Wspaniała książka... Jak autorka to robi to ja nie wiem. Umie ująć temat prawie w 100%. Każdą postać umie przedstawić tak jak w życiu, czyli z jej zaletami i wadami. Dlatego ojciec dziecka, który jest zapalonym rasistą budzi we mnie również ludzkie współczucie gdyż cierpi po stracie swojego syna, kocha żonę i ma '' ludzkie uczucie'' pomimo jego odrazajacych czynów,...
więcej mniej Pokaż mimo toJakoś nie przekonała mnie do siebie ta książka. Za dużo opisów przyrody, opisy pożarów, później Afryki, wojny w Syrii. W pewnym momencie już sie pogubiłam. Niby historia miłosna ale w tak rozwleczonym czasie opowiedziana i w tak różnych miejscach, że w połowie książki już zapomniałam, że bohaterowie kiedyś byli strażakami... A co do samego wątku miłosnego to jak dla mnie średnio, niby trójka przyjaciół przedtawiona jest w dobrym świetle, nikomu nic nie można zarzucić bo wobec siebie postępują honorowo, ale jednak staciłam sympatię do Julii i Connora, pomimo że książka zakończyła się dobrze. Jakoś nie mogę uwierzyć w to że Eda kochała, myśląc wciąż o Connorze. Trochę to było fałszywe z jej strony... Sama nie wiem może gdyby Ed był złą postacią byłoby inaczej a polubiłam go szczerze w szczególności jego poczucie humoru. Autor za mało skupił się na opisie uczuć głównych bohaterów, w szczególności Julii sprowadzajac je jedynie do stwierdzenia że zakochała się w Connorze od pierwszego wejrzenia ale Eda też kocha. Tak do końca nie wiem czy była szczęśliwa w małżeństwie czy jedynie z poczucia obowiązku została z Edem. Bądź co bądź książka daje swoje powody do przemyśleń o trudnej miłości, o sytuacji w Afryce ale jednak coś mi nie grało w niej.
Jakoś nie przekonała mnie do siebie ta książka. Za dużo opisów przyrody, opisy pożarów, później Afryki, wojny w Syrii. W pewnym momencie już sie pogubiłam. Niby historia miłosna ale w tak rozwleczonym czasie opowiedziana i w tak różnych miejscach, że w połowie książki już zapomniałam, że bohaterowie kiedyś byli strażakami... A co do samego wątku miłosnego to jak dla mnie...
więcej mniej Pokaż mimo toCiekawa książka. Szybko się czyta porusza ciekawe tematy miłości, problemu HIV. Nie podejrzewałam, że tak się skończy. Podobało mi się również wyjaśnienie autorki co chciała przekazać w książce.
Ciekawa książka. Szybko się czyta porusza ciekawe tematy miłości, problemu HIV. Nie podejrzewałam, że tak się skończy. Podobało mi się również wyjaśnienie autorki co chciała przekazać w książce.
Pokaż mimo toJak zawsze świetna książka poruszająca życiowe tematy. Tym razem jest to homoseksualizm oraz in vitro dwie sprawy o których tak naprawdę nigdy do końca nie miałam zdania. Autorka w otwarty sposób przekazuje te kwestie ale nie narzuca zdania, trzeba wyrobić je sobie samemu. Zakończenie jak dla mnie nie mogło być lepsze, do samego końca nie miałam pojęcia jak autorka ugryzie tą sprawę.
Jak zawsze świetna książka poruszająca życiowe tematy. Tym razem jest to homoseksualizm oraz in vitro dwie sprawy o których tak naprawdę nigdy do końca nie miałam zdania. Autorka w otwarty sposób przekazuje te kwestie ale nie narzuca zdania, trzeba wyrobić je sobie samemu. Zakończenie jak dla mnie nie mogło być lepsze, do samego końca nie miałam pojęcia jak autorka ugryzie...
więcej mniej Pokaż mimo toDobra książka! Pełna wzruszeń. Tyle trudnych decyzji do podjęcia. Sama obecnie jestem w ciąży i przeżywałam tą książkę nieco osobiście. Co ja bym zrobiła na miejscu Małgorzaty czy miałabym tyle siły by oddać własne dziecko? Ani przez moment jej nie potępiłam ponieważ autorka w wspaniały sposób ukazała całą sytuację.. Ile szczęścia i radości to dziecko dało ludziom którzy tak bardzo jej pragnęli a sama Małgorzata również nie była ukazana jako osoba pozbywająca sie problemu i przede wszystkim nie doszło do aborcji, widzimy ile szczęścia może dać nawet takie '' niechciane życie''. To co mnie również urzekło w tej książce to nie owijanie w bawełnę i niepotrzebne rozciąganie akcji, której tam w sumie brak bardziej można skupić się na osobach i ogólnej sytuacji która miała miejsce. Jeśli chodzi o osoby to mile zaskoczyło mnie to, że większość postaci jest pozytywna i nie odczułam słodkości która mogłaby denerwować. To nawet było mile zaskoczenie że wszyscy są tacy uprzejmi choć można by się spodziewać że wszystko mogło się rozwalić ze względu na okoliczności. Daje dużego plusa
Dobra książka! Pełna wzruszeń. Tyle trudnych decyzji do podjęcia. Sama obecnie jestem w ciąży i przeżywałam tą książkę nieco osobiście. Co ja bym zrobiła na miejscu Małgorzaty czy miałabym tyle siły by oddać własne dziecko? Ani przez moment jej nie potępiłam ponieważ autorka w wspaniały sposób ukazała całą sytuację.. Ile szczęścia i radości to dziecko dało ludziom którzy...
więcej mniej Pokaż mimo to2013
Jak większość książek autorki ta również była świetna. Nie mogłam doczekać się momentu kiedy moje dziecko pójdzie spać i będę mogła czytać :) zakończenie jak dla mnie mogło być inne (nie wiem czy wybaczenie moim zdaniem wchodziłoby w grę) chyba bym tak łagodnie nie potraktowała Camerona, ale może autorka chciała dać coś do przemyślenia...
Jak większość książek autorki ta również była świetna. Nie mogłam doczekać się momentu kiedy moje dziecko pójdzie spać i będę mogła czytać :) zakończenie jak dla mnie mogło być inne (nie wiem czy wybaczenie moim zdaniem wchodziłoby w grę) chyba bym tak łagodnie nie potraktowała Camerona, ale może autorka chciała dać coś do przemyślenia...
Pokaż mimo to2015-08
2015-07
2015-04
2011
2014-10
2013
2007
Nie szczególnie przepadam za takimi tematami jak duchy i zjawiska paranormalne, nie to żeby mi przeszkadzały ale jakoś nie pasują mi do Picoult (choć w książce "jesień cudów" można wyczuć podobny klimat). I tak jakoś ledwie przebrnęłam przez 100 stron zapoznając sie z bohaterami, ich historiami układając sobie wszystko w głowie. Ale później mile się zaskoczyłam, że moja ulubiona autorka i tym razem mnie nie zawiodła! Pomimo całej "duchowej" scenerii potrafiła wpleść w nią jakże ludzki i realny problem dotyczący eugeniki. Wcześniej nawet nie miałam pojęcia o takiej tematyce a w owej książce można wiele dowiedzieć się o tym zagadnieniu. Ross traci narzeczoną i chce umrzeć aby znów z nia być wówczas poznaje ducha zamordowanej Cecylii i zakochuje się w niej (swoją drogą ten wątek troszkę mi się nie podobał skoro tak bardzo kochał narzeczoną to nie mogę pojąć dlaczego tak zafascynował się Cecylią, albo mi coś umknęło podczas czytania, w którym momencie stali się dla siebie pokrewnymi duszami). I tutaj rozpoczyna się się prawdziwa historia! Wychodzą na jaw sprawy dotyczące jej małżeństwa, pochodzenia, dziecka, śmierci. Te różne sploty osób, które na początku są nie do okiełznania zaczynają się zazębiać i układać w jedną całość. Dowiadujemy się, że w latach 20,30 naukowcy pracowali nad eugeniką, chcieli wyeliminować najsłabsze ogniwa naszego społeczeństwa, niepełnosprawnych, bandytów i wszystkich tych którzy nie pasowali do ich teorii (sam Hitler opierał swoje poczynania właśnie na owej eugenice stworzonej w Stanach). Zmuszają ich do sterylizacji, bądź nie raz bez ich wiedzy wykonują na nich ten zabieg. Podobnym tematem zajmuje się jedna z bohaterek tylko że już we współczesnych czasach. Pracuje w klinice do której zgłaszają sie małżeństwa mające jakieś obciążenia genetyczne i nie chcą przekazać je pokoleniom. W tym celu Meredith zapładnia embriony i wybiera tylko te, które nie są chore. I tutaj rodzi się pytanie na ile możemy sobie pozwolić!? Z jednej strony wydawałoby się to rozsądne gdyż badania potwierdzają dziedziczenie wielu chorób (a po co skazywać kogoś na życie w cierpieniu), potwierdzają również skłonności patologiczne, co wiemy również nie jest dobrą ścieżką życia. Ale! Kto dał nam prawo decyzji kto może się urodzić a kto nie, kto może mieć dzieci lub nie. Jeśli teraz przeszkadza nam niepełnosprawność to czy w przyszłości będziemy decydować że osoby o niebieskich oczach też nie powinny się rodzić!? Gdzie jest ta granica? Ludzie często lubią ją przesuwać. Zamiast grzebać przy genetyce powinniśmy zająć się raczej tym jak tym osobom pomóc, wiele niepełnosprawnych osób jest radością dla swojej rodziny i tak to w książce jest przypadek chłopaka chorego na XP jego matka stwierdziła, że woli tych kilka lat spędzonych z nim aniżeli całego życia bez niego. I to jest ważne! Podobnie jest z przestępcami itp. Przecież nie można odmówić im szansy na resocjalizacje, ludzie mogą się zmienić ale trzeba im w tym pomóc... I to nie w taki sposób aby w ogóle się nie urodzili... Ciężki temat ale wart przemyślenia
Nie szczególnie przepadam za takimi tematami jak duchy i zjawiska paranormalne, nie to żeby mi przeszkadzały ale jakoś nie pasują mi do Picoult (choć w książce "jesień cudów" można wyczuć podobny klimat). I tak jakoś ledwie przebrnęłam przez 100 stron zapoznając sie z bohaterami, ich historiami układając sobie wszystko w głowie. Ale później mile się zaskoczyłam, że moja...
więcej Pokaż mimo to