-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2020-08-03
2020-04-03
Pan deGrasse Tyson jak zwykle w formie... Szkoda tylko, że po tylu latach od ukazania się oryginalnych felietonów autora.
Kosmiczne Rozterki to dużo luźniejsze podejście do tematów związanych z astrofizyką, mnóstwo ciekawostek i wyjaśnień wielu zagadnień, które mogły się pojawić w głowie po lekturze poprzednich książek autora. To przeplatająca się wiedza z poziomu fizyki kwantowej, atomów, wiązań, itp. oraz liczne luźne komentarze, w stylu czy ludzie mogą zniszczyć swoim zachowaniem ziemię, lub ... Nie, dalszych ciekawostek nie zdradzę.
Autor podejmuje też ryzykowne w mojej opinii próby zmierzenia astrofizyki z religiami, choć tutaj muszę przyznać - wychodzi obronną ręką. Ale to już nie raz nam pan Neil udowodnił, że wraz z ogromną wiedzą o kosmosie jest mądrym autorem pełnym szacunku dla drugiego człowieka.
Lekturę zdecydowanie polecam, czyta się szybko, przyjemnie, mimo takich dziwnych słów jak kwant, fuzja termojądrowa itp.
:)
Pan deGrasse Tyson jak zwykle w formie... Szkoda tylko, że po tylu latach od ukazania się oryginalnych felietonów autora.
Kosmiczne Rozterki to dużo luźniejsze podejście do tematów związanych z astrofizyką, mnóstwo ciekawostek i wyjaśnień wielu zagadnień, które mogły się pojawić w głowie po lekturze poprzednich książek autora. To przeplatająca się wiedza z poziomu fizyki...
2019-12-20
2019-04-15
2019-01-16
Czytając Kosmiczne Zachwyty pana Tysona odniosłem wrażenie, że w porównaniu do Astrofizyki dla zabieganych trochę się cofnąłem w wiedzy... I z punktu widzenia wydawcy ma to sens - nie wiem czemu w Polsce książka ta pojawiła się tyle lat po publikacji oryginalnej. Więc dla mnie przez większość czasu mogłem czytać o faktach które znam w ciekawej wersji językowej.
A dla kogoś kto zaczyna czytać - najpierw Zachwyty, potem Astro dla zabieganych.
Czytając Kosmiczne Zachwyty pana Tysona odniosłem wrażenie, że w porównaniu do Astrofizyki dla zabieganych trochę się cofnąłem w wiedzy... I z punktu widzenia wydawcy ma to sens - nie wiem czemu w Polsce książka ta pojawiła się tyle lat po publikacji oryginalnej. Więc dla mnie przez większość czasu mogłem czytać o faktach które znam w ciekawej wersji językowej.
A dla kogoś...
2018-02-24
2018-01-26
2018-04-23
2018-08-03
2018-10-23
Książka, będąca raczej jednostronną polemiką z opiniami wyrażonymi przez Hawkinga z jego książki "Wielki projekt", trafia w punkt sporny między ateistami a wierzącymi. Lennox przywołuje fragmenty napisane przez Hawkinga, po czym rozbraja je na czynniki proste, podaje kontragrumenty i kończy wywody, że Hawking się mylił. Niestety, tym dziełem nie przekona chyba ani jednego ateisty. W mojej opinii książka jest zbyt krótka (choć powstała by skonfrontować naukowca-ateistę z naukowcem-chrześcijaninem), aby wyjaśnić wiele argumentów podanych przez autora, być może odpowiedź na te pytania znajdziemy w jego kolejnej książce. Mimo to polecam, bo choć nie dostajemy odpowiedzi na wiele postawionych pytań, to można się sporo dowiedzieć!
Książka, będąca raczej jednostronną polemiką z opiniami wyrażonymi przez Hawkinga z jego książki "Wielki projekt", trafia w punkt sporny między ateistami a wierzącymi. Lennox przywołuje fragmenty napisane przez Hawkinga, po czym rozbraja je na czynniki proste, podaje kontragrumenty i kończy wywody, że Hawking się mylił. Niestety, tym dziełem nie przekona chyba ani jednego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-06
Ta książka musiała trochę przeleżeć na półce; niemalże dojrzeć do tego, by ją przeczytać. I to był błąd. Niestety.
Popularyzator wiedzy i faktów - Radek Kotarski - zabiera nas w podróż do własnej głowy, by tam odblokować nowe schematy myślenia, lub jak to on napisał "kodowania wiedzy". Po krótkim wstępie, w którym wyjaśnia m. in. dlaczego dzisiejszy system szkolnictwa wydaje się być nieudolny, zostajemy zaproszeni na 13 lekcji i bonusowy wykład o tym, jak skutecznie się uczyć.
Każda z lekcji ma swój schemat - wprowadzenie -> badania -> proces -> przykład -> PODSUMOWANIE. Czemu podsumowanie jest z CapsLockiem? Bo jest to genialny zabieg, niczym w dobrym podręczniku do nauki... Czym tę książkę w sumie można nazwać.
Po lekturze okazało się, że w dotychczasowej karierze stosowałem 3 metody. 3 z 13. Czy dziś stosowałbym wszystkie 13? Nie. Ale dzięki tej książce wiem, że miałbym wybór, jaką metodą czego się uczyć.
Ps. Dlaczego 10 gwiazdek? Bo to książka, którą każdy powinien przeczytać. Może nie ze względu na kwiecisty język, styl autora czy inne argumenty, ale przede wszystkim że zdobyta wiedza z jego książki może pomóc nam samym, czy naszym dzieciom w ciężkim procesie nauki. PLUS - metody oparte na faktach - takiej obszernej bibliografii daaaawno już nie widziałem.
Pps. Czy ktoś oprócz mnie, czytając tę książkę, słyszał w głowie głos Radka czytającego nam tę książkę? :D
Ppps. Dziś stosowałbym ok. 10 metod :)
Ta książka musiała trochę przeleżeć na półce; niemalże dojrzeć do tego, by ją przeczytać. I to był błąd. Niestety.
Popularyzator wiedzy i faktów - Radek Kotarski - zabiera nas w podróż do własnej głowy, by tam odblokować nowe schematy myślenia, lub jak to on napisał "kodowania wiedzy". Po krótkim wstępie, w którym wyjaśnia m. in. dlaczego dzisiejszy system szkolnictwa...
Kolejna kosmiczna pozycja ląduje na półce 'przeczytane'. Neil deGrasse Tyson zaprasza 2 innych, równie wybitnych astrofizyków (Michael J. Strauss oraz J. Richard Gott) do wspólnej podróży po świecie astrofizyki. Pomysł zrodzony na auli wykładowej, przekuty na pokaźnych rozmiarów książkę. I jest co czytać.
Możemy dowiedzieć się paru typowo barowych ciekawostek, choć jest ich mniej niż w innych publikacjach Tyson'a; ale zaraz potem jesteśmy zarzucani typowo fizyczną teorią. Trudną do zrozumienia, tak na pierwszy rzut oka.
Gdyby odpowiednio zmienić tytuł, trochę przeredagować, to książka mogłaby być podręcznikiem dla studentów do przedmiotu "Wstęp do astrofizyki 01'. Niestety, dla czytelników którym słowa takie jak kwant, relatywizm czy widmo promieniowania niewiele mówią, powinni spróbować swoich sił z innymi książkami (choćby z "Wszechświat w twojej dłoni" lub "Nie mamy pojęcia"). Tam autorzy wprowadzają czytelnika w świat nauki, jednak robią to delikatnie, subtelnie, obrazowo. A we "Witamy we wszechświecie" mamy niejako rzut na głęboką wodę, gdzie po pierwszych w miarę zrozumiałych stronach pojawiają się nowe pojęcia, terminy, wzory, teorie, zgadnienia. To wszystko trzeba przetrawić, co sprawia że nie jest to książka na 2 wieczory. 24 rozdziały, z których lepiej nie ruszać więcej niż 2-3 maksymalnie jednego dnia. Tematy, do których się wraca, żeby się upewnić, że dobrze rozumiemy daną teorię. To wszystko sprawia, że choć książka jest z gatunu popularnonaukowych, to według mnie w samej kategorii jest o poziom lub nawet dwa poziomy wtajemniczenia niż wiele innych pozycji, choćby tych wcześniej wymienionych. Ale jeżeli mieliście już styczność z astrofizyką - nie czekajcie, tylko sięgnijcie po tę pozycję. Choć momentami trudna, to sprawi że wasze patrzenie w gwiazdy będzie wyglądało zupełnie inaczej niż do tej pory.
Kolejna kosmiczna pozycja ląduje na półce 'przeczytane'. Neil deGrasse Tyson zaprasza 2 innych, równie wybitnych astrofizyków (Michael J. Strauss oraz J. Richard Gott) do wspólnej podróży po świecie astrofizyki. Pomysł zrodzony na auli wykładowej, przekuty na pokaźnych rozmiarów książkę. I jest co czytać.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMożemy dowiedzieć się paru typowo barowych ciekawostek, choć jest...