Witamy we Wszechświecie. Podróż astrofizyczna
- Kategoria:
- popularnonaukowa
- Tytuł oryginału:
- Welcome to the Universe
- Wydawnictwo:
- Zysk i S-ka
- Data wydania:
- 2019-04-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-04-23
- Data 1. wydania:
- 2017-02-14
- Liczba stron:
- 528
- Czas czytania
- 8 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381165020
- Tłumacz:
- Jacek Bieroń
- Tagi:
- kosmos astrofizyka
Podróż astrofizyczna
Trzej czołowi współcześni astrofizycy proponują fascynującą wyprawę w kosmos - od planet, gwiazd i galaktyk, po czarne dziury, tunele czasoprzestrzenne i podróże w czasie.
Opisując najnowsze odkrycia astrofizyki, pouczająca i zarazem interesująca narracja przenosi czytelnika z naszego własnego układu słonecznego do najdalszych granic przestrzeni.
Jak żyją gwiazdy i jak giną? Dlaczego Pluton stracił status planety? Jakie są widoki na inteligentne życie gdzie indziej we Wszechświecie? Jak zaczął się Wszechświat? Dlaczego Wszechświat się rozszerza i dlaczego robi to coraz szybciej? Czy nasz Wszechświat jest jedyny czy jest tylko elementem nieskończonego multiświata?
Odpowiadając na te i wiele innych pytań, autorzy pomagają nam otworzyć oczy na pełen cudów kosmos, dzieląc się wiedzą o tym, jak funkcjonuje Wszechświat.
Imponująca pod względem zakresu materiału, pełna wspaniałych ilustracji, napisana przez światowej klasy astrofizyków książka Witaj we Wszechświecie daje czytelnikowi pełen wgląd w obraz naszego ewoluującego Wszechświata.
Jedna z 10 najlepszych popularnonaukowych książek według magazynu „Forbes”!
Lektura przypomina spacer po muzeum z ekspertem w charakterze prywatnego przewodnika. … Autorzy prezentują trudne zagadnienia w przystępny sposób, prowadząc czytelników od naszego Układu Słonecznego po granice widzialnego Wszechświata, zgłębiając niemal wszystko, co trzeba wiedzieć na temat kosmosu. … Gdy Tyson, Strauss i Gott wyjaśniają nowinki fizyki multiświatów, teorii superstrun, M-teorii, pożytków z kolonizacji kosmosu, nawet wytrawny czytelnik-miłośnik nauk ścisłych dowie się czegoś nowego.
„Publishers Weekly”
Jako obywatele kosmosu, mamy obowiązek go badać. Tak uważają astrofizycy Neil deGrasse Tyson, Michael Struass Strauss i Richard Gott, przewodnicy w tej orzeźwiającej i pouczającej wyprawie przez pełne pyłu galaktyki oraz przez rozległe konsekwencje teorii odkrytych przez Alberta Einsteina.
„Nature”
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Usłysz wołanie Wszechświata
„Najpiękniejsza rzecz, jakiej możemy doświadczyć, to oczarowanie tajemnicą” – stwierdził Albert Einstein. Gdzie indziej zaś zaznać możemy tego, co tajemnicze i nieokreślone, jeśli nie wśród odległych gwiazd? Neil deGrasse Tyson, Michael A. Strauss oraz J. Richard Gott połączyli siły, żeby zabrać czytelnika w astrofizyczną podróż i udowodnić mu, że Wszechświat jest niesamowity. Będzie to wyprawa „na koniec świata i jeszcze dalej”, jakby stwierdził bohater „Toy Story” Buzz Astral.
Gdzie kończy się Wszechświat? Dzięki swojej erudycji oraz poczuciu humoru Neil deGrasse Tyson w bardzo sugestywny sposób przedstawia nam świat liczb tak olbrzymich, że na co dzień nieużywanych, jak googol czy googolplex (żartując przy okazji z Google’a). Dyrektor Hayden Planetarium od samego początku zaskakuje niecodziennymi porównaniami oraz błyskotliwymi anegdotami. Zainspirowany reklamą McDonald’s stwierdza na przykład: „Weźmy 100 miliardów hamburgerów i ułóżmy jeden na drugim. (…) Okrążamy Ziemię 216 razy! I nadal mamy spory zapas hamburgerów. (…) Układając grube na 2 cale hamburgery jeden na drugim, dotrzemy do Księżyca i wciąż zostanie jeszcze sporo. Dopiero po 216 okrążeniach Ziemi, po wycieczce na Księżyc i po powrocie zużyjemy nasze 100 miliardów hamburgerów. To dlatego krowy tak się boją McDonald’sa”.
Tyson, mówiąc potocznie, „kradnie show” dwóm pozostałym współautorom. Naukowiec w bardzo przystępnym i szalenie zajmującym stylu opowiada o narodzinach, śmierci gwiazd oraz omawia sposób, w jaki emitują one energię. Żeby jeszcze lepiej wyjaśnić laikom te niezwykle trudne zagadnienia, posługuje się analogią z pistoletem do masła. Dzięki powyższemu porównaniu znacznie lepiej zrozumiemy zasadę rozprzestrzeniania się światła! Trudno natomiast nie uśmiechnąć się, gdy opowiada o własnych perypetiach związanych z pozbawieniem Plutona statusu planety. Z pewnością wielu z nas będzie zaskoczonych, jak wiele emocji wywołała owa decyzja, za którą stały racjonalne i logiczne przesłanki. Autor przytacza nawet wypowiedzi naukowca z NASA, twierdzącego: „Pluton jest prawdziwą, niebieską, amerykańską planetą odkrytą przez Amerykanina”, oraz treść listu od jednego z amerykańskich uczniów: „Co jest nie tak z Plutonem? To dlatego, że jest inny? Dlaczego nie uważacie go za planetę? Jeżeli tak, to to jest rasizm”.
Michael A. Strauss koncentruje się natomiast na zagadnieniach związanych z Drogą Mleczną oraz innymi galaktykami, a także wyjaśnia sposób, w jaki narodził się Wszechświat, tłumacząc przy okazji jego ekspansję. Czyni to być może mniej żartobliwie od swojego poprzednika, lecz równie rzetelnie i przystępnie. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie ogrom opisywanych przez niego zjawisk? Z całą pewnością po lekturze tej części będzie to łatwiejsze zadanie nawet dla osoby nieparającej się zawodowo astronomią. Dodatkowy zachwyt wzbudzają zaś zamieszczone w publikacji przepiękne zdjęcia mgławic i galaktyk.
Razem z Richardem Gottem wkraczamy w najtrudniejszą część książki, ponieważ naukowiec stara się przybliżyć czytelnikowi ogólną teorię względności Einsteina oraz najnowsze odkrycia kosmologii. Zdaje się, że zamysłem autorów było stopniowe oswajanie czytelnika z coraz trudniejszymi zagadnieniami, zaś ostatnia część, zatytułowana „Einstein i wszechświat”, okazuje się najbardziej wymagająca i najgęściej wypełniona naukową terminologią. Przyznać muszę, iż mi osobiście najwięcej przyjemności dostarczył rozdział poświęcony podróżom w czasie, w którym Gott odwołuje się do własnych badań. W „Naszej przeszłości we Wszechświecie” naukowiec zastanawia się natomiast nad perspektywami, jakie roztaczają się przed homo sapiens w kosmosie. Czy zgodzisz się, drogi czytelniku, że „powinniśmy się rozprzestrzeniać, zanim wymrzemy”, „pozostaniemy uwięzieni na Ziemi”? Moim zdaniem musimy przede wszystkim zadbać o ten nasz „maleńki pyłek w ogromnym Wszechświecie”, naszą rodzimą planetę, ale naturalnie można mieć na ten temat zupełnie odmienny pogląd.
„Witajcie we Wszechświecie” to pięknie wydana książka, która z pewnością stanowić będzie cenny nabytek do domowej biblioteczki. Nie jest być może najlepszą pozycją dla osoby rozpoczynającej swoją przygodę z astronomią, jednak do jej lektury można powracać wielokrotnie, zaś zawartą w niej wiedzę dawkować stopniowo. To jedna z najlepiej opracowanych (co nie znaczy najłatwiejszych) publikacji popularnonaukowych, z jaką miałam do czynienia, udowadniająca po raz kolejny, że naukowcy to niesamowicie ciekawi ludzie, odznaczający się wyjątkowym poczuciem humoru.
Ewa Szymczak
Oceny
Książka na półkach
- 895
- 212
- 116
- 40
- 17
- 16
- 9
- 9
- 7
- 6
OPINIE i DYSKUSJE
Nie pytajcie o motywy, którymi matematyczny półgłówek, jakim jestem, kierował się uznając tą lekturę za genialną! Cóż, tytaniczna próba przekonanie mnie, że funkcje rozkładu Plancka można przedstawić za pomocą "cudownego równania" chyba przyniosła rezultat...a już rozłożenie wzoru Drake i sprowadzenie go do logicznego i zabawnego wyniku jest rewelacyjne.
Jest to książka, która z zatwardziałego humanisty potrafi, być może nie uczynić miłośnika wzorów i równań, ale chociaż sprawić, że zaczyna coś rozumieć... i docierać do niego, że to nie jest takie straszne.
Trwało to długo, ale nic to, liczy się efekt końcowy. Chwała autorom i tym co przebrnęli do końca!!!
Nie pytajcie o motywy, którymi matematyczny półgłówek, jakim jestem, kierował się uznając tą lekturę za genialną! Cóż, tytaniczna próba przekonanie mnie, że funkcje rozkładu Plancka można przedstawić za pomocą "cudownego równania" chyba przyniosła rezultat...a już rozłożenie wzoru Drake i sprowadzenie go do logicznego i zabawnego wyniku jest rewelacyjne.
więcej Pokaż mimo toJest to książka,...
Niby dla początkujących, ale stawia pewne wymagania, moim zdaniem to dobrze. Ciężko oczekiwać, że w książce o tej tematyce nie pojawią się żadne elementy matematyki, a tylko wartko płynąca akcja. Bonusowo: śliczne., staranne wydanie.
Niby dla początkujących, ale stawia pewne wymagania, moim zdaniem to dobrze. Ciężko oczekiwać, że w książce o tej tematyce nie pojawią się żadne elementy matematyki, a tylko wartko płynąca akcja. Bonusowo: śliczne., staranne wydanie.
Pokaż mimo toEwidentnie nie mogę się oprzeć książkom popularnonaukowym o WSZECHŚWIECIE. Są to tematy, które po prostu mnie bardzo interesują i pozwalają odpocząć od codzienności. Nie wiem jak to się dzieje, ale KOSMOS mnie odpręża. Idąc tym tropem nie mogłam nie zaopatrzyć swej zacnej biblioteczki w "WITAMY WE WSZECHŚWIECIE podróż astrofizyczna". Jest to bardzo znana pozycja, a cytując okładkę JEDNA Z 10 NAJLEPSZYCH popularnonaukowych książek w historii według magazynu "Forbes". Nie wiem, czy aż tak bym ją wysoko ustawiła, ale z pewnością jest świetna.
Zdecydowanie uwagę przykuwa nazwisko jednego z autorów, a mowa tutaj o Neilu deGrasse Tyson'ie, dobrze znanym jako prowadzący program KOSMOS. Lecz cała trójka jest ciekawa Michael A. Strauss i J. Richard Gott, to wybitni astrofizycy, którzy potrafią zgrabnie tłumaczyć rzeczy "nie do pojęcia".
Oczywiście nie jest to pozycja do przeczytania na raz - to niemożliwe, ale też i nie to jest jej celem. Ta książka została bardzo inteligentnie zaprojektowana. Dostajemy szereg wykładów, które nie onieśmielają swą długością. To mądrze podzielone teksty, które wpakowana w konkretne zagadnienia. Mamy trzy części: GWIAZDY, PLANETY I ŻYCIE; GALAKTYKI; EINSTEIN I WSZECHŚWIAT. Te trzy części składają się z rozdziałów w formie właśnie takich krótkich wykładów.
Znajdziecie tu także sporo pięknych fotografii i ilustracji. Najbardziej cenię te, które pokazują skalę, porównanie np. Ziemi do gazowych olbrzymów (robi wrażenie!). Ogólnie książka jest rewelacyjnie wydana, na pięknym papierze i w twardej oprawie.
To, co mnie zawsze uszczęśliwia w tego typu książkach, to ich poziom trudności. Nawet jeśli czegoś od razu nie zrozumiem, to przynajmniej mam o czym myśleć - a lepiej myśleć o nauce, niż o głupotach. Bardzo wam polecam tę pozycję, jak i inne w tym temacie. Ja się wciągnęłam i staram się każdego dnia przeczytać choć parę zdań ZE ZROZUMIENIEM.
jesteśmy kropelką w morzu niesamowitości
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Ewidentnie nie mogę się oprzeć książkom popularnonaukowym o WSZECHŚWIECIE. Są to tematy, które po prostu mnie bardzo interesują i pozwalają odpocząć od codzienności. Nie wiem jak to się dzieje, ale KOSMOS mnie odpręża. Idąc tym tropem nie mogłam nie zaopatrzyć swej zacnej biblioteczki w "WITAMY WE WSZECHŚWIECIE podróż astrofizyczna". Jest to bardzo znana pozycja, a cytując...
więcej Pokaż mimo toAutorzy prowadzą nas przez wszechświat, ten bliżej nas i ten od nas oddalony, a także od jego przeszłości przez teraźniejszość do ewentualnej przyszłości. Zapoznani zostajemy z wiedzą o planetach, gwiazdach, galaktykach, czarnych dziurach, teoriach kosmologicznych oraz badaniach, jakie prowadzi się w tej dziedzinie nauki.
Jak zaznaczone zostało to we wstępie, książka powstała, jako zapis prowadzonej przez nich serii wykładów. Nie jest to na pewno książka na taki pierwszy, pierwszy kontakt z tematyką astrofizyki. Czytelnik powinien mieć już o niej pewne pojęcie, a tym samym znać co nieco pojęć. No i nie może bać się wzorów, bo autorzy przedstawiają ich trochę więcej niż znane wszystkim E = mc².
Książkę czyta się przyjemnie, chociaż nie jest to klasyczna lektura lekka i łatwa. Dla osób, które już interesują się tym tematem, będzie to ciekawie spędzony czas.
Autorzy prowadzą nas przez wszechświat, ten bliżej nas i ten od nas oddalony, a także od jego przeszłości przez teraźniejszość do ewentualnej przyszłości. Zapoznani zostajemy z wiedzą o planetach, gwiazdach, galaktykach, czarnych dziurach, teoriach kosmologicznych oraz badaniach, jakie prowadzi się w tej dziedzinie nauki.
więcej Pokaż mimo toJak zaznaczone zostało to we wstępie, książka...
Książka posiada wiele wzorów i nie jest łataa do czytania za to bardziej szczegółowa niż inne książki które czytałem o wszechświecie. Nie polecam dla początkujących, raczej dla tych co już mają ogólną wiedzę o wszechświecie.
Książka posiada wiele wzorów i nie jest łataa do czytania za to bardziej szczegółowa niż inne książki które czytałem o wszechświecie. Nie polecam dla początkujących, raczej dla tych co już mają ogólną wiedzę o wszechświecie.
Pokaż mimo toBardzo chciałem ją przeczytać i się nie zawiodłem. Osobiście styl Neila de Grasse-Tysona był dla mnie ciężko strawny od połowy, gdy już mniej więcej w połowie się przejadał. Żarty choć dobrze obrazujące omawiane zagadnienia była za bardzo płytkie. Jeszcze gorzej ze stylem Straussa, który za bardzo poszedł w formułę matematyczną. Jego wywody obliczeniowe są dość nurzące.
Bardzo chciałem ją przeczytać i się nie zawiodłem. Osobiście styl Neila de Grasse-Tysona był dla mnie ciężko strawny od połowy, gdy już mniej więcej w połowie się przejadał. Żarty choć dobrze obrazujące omawiane zagadnienia była za bardzo płytkie. Jeszcze gorzej ze stylem Straussa, który za bardzo poszedł w formułę matematyczną. Jego wywody obliczeniowe są dość nurzące.
Pokaż mimo to"Jacob Bekenstein wyprowadził wzór, który pozwala oszacować maksymalną liczbę różnych stanów kwantowych, które mają masę i rozmiary porównywalne z naszym obserwowalnym wszechświatem. Uwzględniając kwantowe rozmycie, byłaby to liczba różnych obserwowalnych wszechświatów podobnych do naszego. Jest to 10^(10^124),liczba, która ma 10^24 więcej zer niż googolpex. Wśród tych 10^(10^124) wszechświatów są takie, które wyglądają dokładnie jak nasz, lecz w twoich nozdrzach brakuje jednej cząsteczki tlenu, a w nozdrzach mieszkańca jakiejś odległej planety jest jedna cząsteczka więcej (19).
"Praca Bekensteina określa granicę ilości informacji, jaka się może zmieścić w kuli o promieniu widzialnego wszechświata, co oznacza, że maksymalna liczba obserwowalnych wszechświatów, o podobnych rozmiarach i energii jak nasz, wynosi 10^(10^124)" (368).
"Według obliczeń Dona Page'a czarna dziura o masie 3 x 10^9 mas Słońca potrzebuje 3 x 10^95 lat, by całkowicie wyparować" (370).
"Guth [...] zaproponował wersję, w której inflacja produkuje 'wszechświaty bąbelkowe' - każdy bąbelek rozszerza się i tworzy wszechświat - taki jak nasz. W moim teoretycznym modelu żyjemy wewnątrz jednego z bąbelków o niskiej gęstości. [...] Skoro rozpad energii próżni nie był natychmiastowy, to po powstaniu bąbelka rozpad nastąpiłby na hiperbolicznej powierzchni, tworząc jednorodną, hiperboliczną kosmologię Friedmana o ujemnej krzywiźnie. [...] Bąbelek rozszerza się z prędkością bliska prędkości światła, ale morze inflacji rozszerza się tak szybko, że bąbelek nigdy nie wypełni całej przestrzeni. Nieustannie powstają nowe bąbelkowe wszechświaty, a morze inflacji rozszerza się miedzy nimi, tworząc miejsce dla kolejnych bąbelkowych wszechświatów. Wyobraziłem sobie nieskozaczoną liczbę bąbelkowych wszechświatów powstających w nieustannie rozszerzającym się morzy inflacji, które obecnie nazywamy wieloświatem. Te bąbelkowe wszechświaty miałyby ujemną krzywiznę i rozszerzałyby się w nieskończoność - byłby hiperbolicznymi wszechświatami Friedmana. [...] Ostatecznie, gdy w przyszłości bąbelek rozszerzy się do nieskończonej objętości po nieskończonym czasie, powstanie nieskończona liczba galaktyk. W ten sposób nieskończona liczba nieskończonych bąbelkowych wszechświatów może powstać z początkowo bardzo małej, o wysokiej gęstości przestrzeni de Sittera.
To może wydawać się dziwne. Jak ze skończonego początku może powstać nieskończona liczba wszechświatów, każdy o nieskończonych rozmiarach?
Poczynając od epoki, w której inflacyjna próżna de Sittera się kończy i zamienia swoją energię w cząstki, a zaczyna się model Friedmana
zaczyna się [w talii] na skończonym wszechświecie 3-sfery, po czym rozszerza się w nieskończoność, do nieskończonych rozmiarów
Ta zadziwiająca geometria czasoprzestrzeni, w której inflacja trwa w nieskończoność, a przestrzeń staje się nieskończenie duża, pozwala na stworzenie nieskończonej liczby nieskończonych wszechświatów bąbelkowych w nieustannie rozszerzającym się morzu inflacji. .
W różnych wszechświatach bąbelkowych mogą obowiązywać różne prawa fizyki. [...] Prawa fizyki, które obwiązują w naszym wszechświecie, mogą być tylko lokalnymi prawami (bylaws).
Jest istotne, aby inflacyjny wszechświat de Sittera zaczął się w talii. Nie chcemy poprzedzającej inflacje fazy nieskończonej kontrakcji. [W fazie kontrakcji także powstawałyby bąbelki o niskiej gęstości, które rozszerzałyby się w kurczącej się przestrzeni. Bąbelki zderzałyby się ze sobą, wypełniłyby całą przestrzeń, zakończyłyby inflację i uniemożliwiły osiągnięcie talii i fazy ekspansji. Dostalibyśmy osobliwość Wielkiego Krachu. Bąbelki nie miałyby wewnątrz ujemnego ciśnienia, które wymusza przejście talii. Borde i Vilenkin doszli do wniosku, że początek inflacyjnego wieloświata stanowi skończony obszar inflacyjnego morza. Prawdopodobnie jest mały, rzędu 3 x 10^-27 cm".
"Wszystko, czego nauczyliśmy się w astronomii, mówi nam, że powinniśmy traktować poważnie zasadę kopernikańską (czyli tezę, że nasze położenie raczej nie jest wyróżnione). Zaczęliśmy od przekonania, że zajmujemy szczególne, wyróżnione miejsce w centrum wszechświata. Później dowiedzieliśmy się, że żyjemy na jednej z kilku planet krążących wokół Słońca. Następnie odkryliśmy, że nasze Słońce jest zwykłą gwiazdą, która nie leży w centrum Galaktyki, lecz znajduje się w niczym niewyróżniającym się miejscu, gdzieś w połowie galaktycznego dysku. Przekonaliśmy się, że nasza Galaktyka jest jedną z kilkudziesięciu galaktyk tworzących przeciętną grupę galaktyk, a grupa należy do przeciętnej supergromady. Im więcej odkrywaliśmy, tym mniej wyjątkowe stawało się nasze miejsce".
"Jacob Bekenstein wyprowadził wzór, który pozwala oszacować maksymalną liczbę różnych stanów kwantowych, które mają masę i rozmiary porównywalne z naszym obserwowalnym wszechświatem. Uwzględniając kwantowe rozmycie, byłaby to liczba różnych obserwowalnych wszechświatów podobnych do naszego. Jest to 10^(10^124),liczba, która ma 10^24 więcej zer niż googolpex. Wśród tych...
więcej Pokaż mimo toKsiążkę przeczytałem całą. Zrozumiałem może 80%. Szczególnie ciężkie są ostatnie rozdziały, dotyczące najnowszych odkryć i teorii. Ale co zrozumiałem to moje :) Teraz musiałbym tę książkę przeczytać jeszcze ze dwa razy, by to zapamiętać.
Książkę przeczytałem całą. Zrozumiałem może 80%. Szczególnie ciężkie są ostatnie rozdziały, dotyczące najnowszych odkryć i teorii. Ale co zrozumiałem to moje :) Teraz musiałbym tę książkę przeczytać jeszcze ze dwa razy, by to zapamiętać.
Pokaż mimo toPozycja dla tych zdecydowanie pewnych swojego zainteresowania omawianymi tematami. Autorzy raczej nie wymagają niemożliwego, mimo to lektura nie jest łatwa, momentami niestety zbyt szczegółowa i przynudzająca. Prosty jest sam początek i pierwsza część, ale nawet tutaj dobrze jest kojarzyć podstawy mechaniki klasycznej.
W paru fragmentach książka genialnie tłumaczy pewne podstawowe zagadnienia i odpowiada na fundamentalne pytania, które samemu czasem ciężko sformułować. Wyróżnia ją spora ilość wzorów wraz z wyprowadzeniami, które można sobie przeanalizować, a poza tym na prawdę dobrze się czyta Neila deGrasse Tyson'a, który trzyma się konkretnego wątku nie skacząc chaotycznie po tematach.
Pozycja dla tych zdecydowanie pewnych swojego zainteresowania omawianymi tematami. Autorzy raczej nie wymagają niemożliwego, mimo to lektura nie jest łatwa, momentami niestety zbyt szczegółowa i przynudzająca. Prosty jest sam początek i pierwsza część, ale nawet tutaj dobrze jest kojarzyć podstawy mechaniki klasycznej.
więcej Pokaż mimo toW paru fragmentach książka genialnie tłumaczy pewne...
Nie ma co książka fascynująca ale dla mnie jako kompletnego laika jeśli idzie o fizykę czy zaawansowaną matematykę momentami piekielnie trudna:) Mimo wszystko gorąco polecam jest bardzo ciekawa ale zdecydowanie nie lekka do poduszki
Nie ma co książka fascynująca ale dla mnie jako kompletnego laika jeśli idzie o fizykę czy zaawansowaną matematykę momentami piekielnie trudna:) Mimo wszystko gorąco polecam jest bardzo ciekawa ale zdecydowanie nie lekka do poduszki
Pokaż mimo to