-
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Dostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3 -
Artykuły
Magda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1 -
Artykuły
Los zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2021-02-25
2020-08-03
Kolejna kosmiczna pozycja ląduje na półce 'przeczytane'. Neil deGrasse Tyson zaprasza 2 innych, równie wybitnych astrofizyków (Michael J. Strauss oraz J. Richard Gott) do wspólnej podróży po świecie astrofizyki. Pomysł zrodzony na auli wykładowej, przekuty na pokaźnych rozmiarów książkę. I jest co czytać.
Możemy dowiedzieć się paru typowo barowych ciekawostek, choć jest ich mniej niż w innych publikacjach Tyson'a; ale zaraz potem jesteśmy zarzucani typowo fizyczną teorią. Trudną do zrozumienia, tak na pierwszy rzut oka.
Gdyby odpowiednio zmienić tytuł, trochę przeredagować, to książka mogłaby być podręcznikiem dla studentów do przedmiotu "Wstęp do astrofizyki 01'. Niestety, dla czytelników którym słowa takie jak kwant, relatywizm czy widmo promieniowania niewiele mówią, powinni spróbować swoich sił z innymi książkami (choćby z "Wszechświat w twojej dłoni" lub "Nie mamy pojęcia"). Tam autorzy wprowadzają czytelnika w świat nauki, jednak robią to delikatnie, subtelnie, obrazowo. A we "Witamy we wszechświecie" mamy niejako rzut na głęboką wodę, gdzie po pierwszych w miarę zrozumiałych stronach pojawiają się nowe pojęcia, terminy, wzory, teorie, zgadnienia. To wszystko trzeba przetrawić, co sprawia że nie jest to książka na 2 wieczory. 24 rozdziały, z których lepiej nie ruszać więcej niż 2-3 maksymalnie jednego dnia. Tematy, do których się wraca, żeby się upewnić, że dobrze rozumiemy daną teorię. To wszystko sprawia, że choć książka jest z gatunu popularnonaukowych, to według mnie w samej kategorii jest o poziom lub nawet dwa poziomy wtajemniczenia niż wiele innych pozycji, choćby tych wcześniej wymienionych. Ale jeżeli mieliście już styczność z astrofizyką - nie czekajcie, tylko sięgnijcie po tę pozycję. Choć momentami trudna, to sprawi że wasze patrzenie w gwiazdy będzie wyglądało zupełnie inaczej niż do tej pory.
Kolejna kosmiczna pozycja ląduje na półce 'przeczytane'. Neil deGrasse Tyson zaprasza 2 innych, równie wybitnych astrofizyków (Michael J. Strauss oraz J. Richard Gott) do wspólnej podróży po świecie astrofizyki. Pomysł zrodzony na auli wykładowej, przekuty na pokaźnych rozmiarów książkę. I jest co czytać.
Możemy dowiedzieć się paru typowo barowych ciekawostek, choć jest...
2020-04-03
Pan deGrasse Tyson jak zwykle w formie... Szkoda tylko, że po tylu latach od ukazania się oryginalnych felietonów autora.
Kosmiczne Rozterki to dużo luźniejsze podejście do tematów związanych z astrofizyką, mnóstwo ciekawostek i wyjaśnień wielu zagadnień, które mogły się pojawić w głowie po lekturze poprzednich książek autora. To przeplatająca się wiedza z poziomu fizyki kwantowej, atomów, wiązań, itp. oraz liczne luźne komentarze, w stylu czy ludzie mogą zniszczyć swoim zachowaniem ziemię, lub ... Nie, dalszych ciekawostek nie zdradzę.
Autor podejmuje też ryzykowne w mojej opinii próby zmierzenia astrofizyki z religiami, choć tutaj muszę przyznać - wychodzi obronną ręką. Ale to już nie raz nam pan Neil udowodnił, że wraz z ogromną wiedzą o kosmosie jest mądrym autorem pełnym szacunku dla drugiego człowieka.
Lekturę zdecydowanie polecam, czyta się szybko, przyjemnie, mimo takich dziwnych słów jak kwant, fuzja termojądrowa itp.
:)
Pan deGrasse Tyson jak zwykle w formie... Szkoda tylko, że po tylu latach od ukazania się oryginalnych felietonów autora.
Kosmiczne Rozterki to dużo luźniejsze podejście do tematów związanych z astrofizyką, mnóstwo ciekawostek i wyjaśnień wielu zagadnień, które mogły się pojawić w głowie po lekturze poprzednich książek autora. To przeplatająca się wiedza z poziomu fizyki...
2019-12-20
2019-01-16
Czytając Kosmiczne Zachwyty pana Tysona odniosłem wrażenie, że w porównaniu do Astrofizyki dla zabieganych trochę się cofnąłem w wiedzy... I z punktu widzenia wydawcy ma to sens - nie wiem czemu w Polsce książka ta pojawiła się tyle lat po publikacji oryginalnej. Więc dla mnie przez większość czasu mogłem czytać o faktach które znam w ciekawej wersji językowej.
A dla kogoś kto zaczyna czytać - najpierw Zachwyty, potem Astro dla zabieganych.
Czytając Kosmiczne Zachwyty pana Tysona odniosłem wrażenie, że w porównaniu do Astrofizyki dla zabieganych trochę się cofnąłem w wiedzy... I z punktu widzenia wydawcy ma to sens - nie wiem czemu w Polsce książka ta pojawiła się tyle lat po publikacji oryginalnej. Więc dla mnie przez większość czasu mogłem czytać o faktach które znam w ciekawej wersji językowej.
A dla kogoś...
2018-02-24
2018-01-26
2018-04-23
2018-10-23
Książka, będąca raczej jednostronną polemiką z opiniami wyrażonymi przez Hawkinga z jego książki "Wielki projekt", trafia w punkt sporny między ateistami a wierzącymi. Lennox przywołuje fragmenty napisane przez Hawkinga, po czym rozbraja je na czynniki proste, podaje kontragrumenty i kończy wywody, że Hawking się mylił. Niestety, tym dziełem nie przekona chyba ani jednego ateisty. W mojej opinii książka jest zbyt krótka (choć powstała by skonfrontować naukowca-ateistę z naukowcem-chrześcijaninem), aby wyjaśnić wiele argumentów podanych przez autora, być może odpowiedź na te pytania znajdziemy w jego kolejnej książce. Mimo to polecam, bo choć nie dostajemy odpowiedzi na wiele postawionych pytań, to można się sporo dowiedzieć!
Książka, będąca raczej jednostronną polemiką z opiniami wyrażonymi przez Hawkinga z jego książki "Wielki projekt", trafia w punkt sporny między ateistami a wierzącymi. Lennox przywołuje fragmenty napisane przez Hawkinga, po czym rozbraja je na czynniki proste, podaje kontragrumenty i kończy wywody, że Hawking się mylił. Niestety, tym dziełem nie przekona chyba ani jednego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka o eksploracji kosmosu, ale jakże inna od większości dotychczas przeczytanych.
Clark do tematyki kosmosu podszeł zgoła inaczej niż jego koledzy po fachu. Nie zabiera nas w podróż od arcymałych cząstek elementarnych po krańce wszechświata, o nie. W tym przypadku mamy historię (i to dosłownie) badań nad materią tego, co poza Ziemią. Więcej jest tu faktów historycznych anieżeli fizycznych czy chemicznych. Owszem, i takich tu nie brakuje, jednak są tu umieszczone jakby tylko w celu potwierdzenia, że dalej czytamy o astrofizyce a nie biologii organicznej lub rozwoju silników parowych. Do tego mamy szczyptę humoru, i w wyniku takiej kombinacji powstała przyjemna lektura pokazująca ówczesne nurt i kierunki badań. Jestem przekonany, że gdyby w podobnym tonie pisane były podręczniki do historii, to nasza wiedza o tym co już za nami byłaby zdecydowanie większa.
Książka o eksploracji kosmosu, ale jakże inna od większości dotychczas przeczytanych.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toClark do tematyki kosmosu podszeł zgoła inaczej niż jego koledzy po fachu. Nie zabiera nas w podróż od arcymałych cząstek elementarnych po krańce wszechświata, o nie. W tym przypadku mamy historię (i to dosłownie) badań nad materią tego, co poza Ziemią. Więcej jest tu faktów historycznych...