Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Grace ma plan. Chce zemścić się na rodzinie swojego ojca, który wyrzekł się jej i odrzucił prośbę o pomoc jej umierającej matki. Postanawia stać się seryjną morderczynią i zniknąć z tego świata całą rodzinę ojca. A przy tym nieźle się wzbogacić. Wszystko idzie całkiem sprawnie, Grace realizuje swój plan. Wszystko się komplikuje w momencie, kiedy trafia do wiezenia za morderstwo, którego akurat nie popełniła. 

Brzmi abstrakcyjnie, prawda? 
"Jak zabiłam swoją rodzinę" to książka pełna absurdów, czarnego humoru i złośliwości. Bije z niej poczcie niesprawiedliwości i krzywdy. 
Grace jest bohaterką trudną. Ciężko z nią sympatyzować, choć po części rozumiem jej motywacje. 

Mam pewien dylemat. Zastanawiam się, czy jestem bardziej przerażona, czy pod wrażeniem wyobraźni autorki. 
Bo umówmy się, bohaterka książki chce pozbyć się swojej rodziny, jest przy tym opanowana i spokojna, a jej pomysły często nie należą do normalnych. 
Bella Mackie ma zdecydowanie ogromną wyobraźnię. Do tego pisze w sposób, który angażuje czytelnika. Bo choćbym nie chciała, to "Jak zabiłam swoją rodzinę" pochłonęło mnie do tego stopnia, że zapomniałam o innych rzeczach. 

Nie jest to jednak książka, która zostanie ze mną na lata. Podczas czytania bawiłam się całkiem nieźle, ale ulubieńcem to ona nie zostanie. 

"Jak zabiłam swoją rodzinę" Belli Mackie to dobra książka na raz. Główna bohaterka intryguje, ale nie jest to postać, z którą chcielibyście się zaprzyjaźnić ani mieć w niej wroga. 

Cieszę się, że mogłam ją przeczytać. Rozumiem pozytywne opinie, jak również wiem, co dlaczego może się nie podobać. 
Ja mogę zaliczyć się do grupy tych pozytywnych, bo mimo że ulubieniec to nie będzie, to spędziłam z nią całkiem przyjemnych kilka chwil. ✨️

Grace ma plan. Chce zemścić się na rodzinie swojego ojca, który wyrzekł się jej i odrzucił prośbę o pomoc jej umierającej matki. Postanawia stać się seryjną morderczynią i zniknąć z tego świata całą rodzinę ojca. A przy tym nieźle się wzbogacić. Wszystko idzie całkiem sprawnie, Grace realizuje swój plan. Wszystko się komplikuje w momencie, kiedy trafia do wiezenia za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Ataraksja" była moją pierwszą książką autora. Wcześniej znałam go głównie ze słyszenia. I mogę śmiało przyznać, że był to przyjemny powrót do dawno nieczytanego przeze mnie gatunku.

Głównym bohaterem jest Wacław Wolf. Jest zmęczonym życiem czterdziestolatkiem. W wyniku śmieci ciotki, której nigdy nie poznał jedzie do Jastrzębia-Zdroju. I tutaj się wszystko zaczyna. Wacław ląduje w środku przedziwnych zdarzeń. Dowiaduje się, że odziedziczył po ciotce dom i mnóstwo starych listów, które kryją dzieje zakazanej miłości i tajemnicy dotyczącej rodziny Wacława. W tle pojawia się też pewna organizacja, bardzo niebezpieczna. A w tym wszystkim jest Wacław i Klementyna, blogerka, którą poznał w Jastrzębiu.

"Ataraksja" jest pełna tajemnic, które cały czas się przenikają. I nie opuszczają one czytelnika aż do ostatnich stron. Autor poprowadził opowiadaną przez siebie historię bardzo dynamicznie.
I chociaż czasami miałam wrażenie, że gdzieś tam się gubię, to nie byłam w stanie odłożyć książki.
Styl Tomasza Żaka jest bardzo specyficzny. Na pewno nie jest nudny i pozbawiony wyrazu. Wręcz przeciwnie, jest bardzo wyrazisty, co uważam za duży plus. Na plus też kreacja postaci. Zarówno Wacław, jak i Klementyna, byli bardzo charakterystyczni i widoczni. Nie zlewali się w jednego bohatera, a dopełniali, jak ying j yang.

"Ataraksja" jest bez wątpienia ciekawym kryminałem. Przenoszącym na Górny Śląsk. Ma wszystkie cechy, które wciągający kryminał powinien mieć. Jest tajemnica, wartka akcja i plot twisty.

Polecam nie tylko fanom tego gatunku!

"Ataraksja" była moją pierwszą książką autora. Wcześniej znałam go głównie ze słyszenia. I mogę śmiało przyznać, że był to przyjemny powrót do dawno nieczytanego przeze mnie gatunku.

Głównym bohaterem jest Wacław Wolf. Jest zmęczonym życiem czterdziestolatkiem. W wyniku śmieci ciotki, której nigdy nie poznał jedzie do Jastrzębia-Zdroju. I tutaj się wszystko zaczyna....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zabawna, zwariowana i lekka. Te trzy słowa idealnie opisują tę książkę.

Wiecie, że komedie kryminalne to ja kocham. Więc tej nie mogłam sobie odmówić.
Nie powstrzymał mnie nawet fakt, że jest to druga część "Z tobą będzie inaczej". Wszak małe spoilery jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Na usprawiedliwienie podam, że audiobook już czeka i będę teraz nadrabiać!

Za bardzo chyba odpłynęłam. Skupmy się na "Tobie się uda".
Iwona Borkowska to kobieta sukcesu, z kochającym mężem, hobby i urodą z tych oszałamiających. I wbrew plotokm nie ma żadnego romansu, chociaż sąsiedzi i ciotka jej męża mają na ten temat inne zdanie.
Pewnego dnia spokojne życie Iwony zmienia się w karuzelę absurdu. A to za sprawą śmieci sąsiada Iwony, bardzo przystojnego.
Iwonie radą i pomocą będą służyć przyjaciółki. W tym Celina z poprzedniej części. Będzie też ciotka Anatola, bardzo ekstrawagancka postać. Pokochacie ją!

"Tobie się uda" to komedia, która faktycznie bawi. I to nie w sposób wymuszony. Widać, że autorka wie co robi. To zdecydowanie mój poziom humoru. Zaliczam tę książkę do kategorii jakościowej rozrywki.
Jest przyjemnie, bohaterowie bardzo wyraziści, rozwiązanie zagadki dla mnie zaskakujące, sama obstawiałam coś innego.

I w gruncie rzeczy nie mam się do czego przyczepić. Fani komedii kryminalnych będą zadowoleni z lektury.

Z chęcią będę sięgać po inne książki autorki. I nie ukrywam, że poczytałabym jeszcze o ciotce Anatoli! Cóż to za kobieta. Bardzo przypomina mi Narcyzę Koźlak z książek Anety Jadowej. Obie panie zdecydowanie by się ze sobą dogadały.

"Tobie się uda" zdecydowanie zasługuje na Waszą uwagę! Gwarantuję dobrą zabawę i dużą dawkę humoru ✨️

Zabawna, zwariowana i lekka. Te trzy słowa idealnie opisują tę książkę.

Wiecie, że komedie kryminalne to ja kocham. Więc tej nie mogłam sobie odmówić.
Nie powstrzymał mnie nawet fakt, że jest to druga część "Z tobą będzie inaczej". Wszak małe spoilery jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Na usprawiedliwienie podam, że audiobook już czeka i będę teraz nadrabiać!

Za bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Maciej Siembieda jest autorem po którego książki sięgam w ciemno. Darzę go bezgranicznym zaufaniem i wiem, że wszystko, co wyjdzie spod jego pióra będzie rewelacyjną powieścią.

I właśnie dziś chciałabym Was zaprosić do tego byście stanęli oko w oko z Nemezis, boginią zemsty, sprawiedliwości i przeznaczenia. Jesteście na to gotowi?

Bruno i Herbert, bracia Janoschek z opolskiego Zaodrza. Jedność w dwóch ciałach, pójdą są sobą w ogień. Gdy starszy z braci zginął, Bruno przysiągł zemstę, która stała się jego wierną towarzyszką. Jest z nim, gdy wciela się z cyrkowego artystę, gdy w czasie II wojny światowej pełni służbę jako komandos w oddziale Otta Skorzenego. Zemsta nie opuszcza Bruna, gdy staje się więźniem PRL-u ani gdy wplątuje się w niebezpieczną grę o przyszłość Śląska i Europy.
Losy Bruna splotą się z rodziną Tosidowskich, Greków, których mogliśmy poznać w "Katharsis".

"Nemezis" to brawurowa opowieść, gdzie zaciera się granica między fikcją a historią, gdzie prawdziwi bohaterowie przeplatają się z tymi, którzy powstali w wyobraźni Autora. To rollercoaster emocji i wydarzeń.
Maciej Siembieda w mistrzowski sposób prowadzi czytelnika przez meandry historii, którą tworzą jego bohaterowie, ci prawdziwi i ci fikcyjni. A przy tym snuje opowieść o zemście, która może zaślepić człowieka.

Tak, jak w przypadku innych książek Autora, w "Nemezis" czuć ogromy szacunek dla historii. Maciej Siembieda pisze w taki sposób, że zachęca czytelnika do sięgnięcie do źródeł. I nawet jeżeli czujecie, że historia nie jest Waszą mocną stroną, to gwarantuję Wam, że po przeczytaniu "Nemezis" złapiecie choć małego bakcyla.

I nie myślałam, że to będzie możliwe, ale Pan Maciej znowu przebił ustawioną przez siebie poprzeczkę. Chapeau bas!

Szykujcie się, że nie dam Wam szybko zapomnieć o "Nemezis".
To fenomenalna powieść, pełna tajemnic, potężnych ludzi, tajnych planów i zemsty. Angażuje od pierwszej strony i nie odpuszcza aż do ostatniego zdania.
A posłowie rozbudza ciekawość na nowo, tak że ma się ochotę zacząć książkę od początku.
Przynajmniej ja tak miałam.
Nie pozostaje mi nic innego, jak z całego serca polecić Wam "Nemezis" i wystawić jej najwyższą z możliwych ocen.

Maciej Siembieda jest autorem po którego książki sięgam w ciemno. Darzę go bezgranicznym zaufaniem i wiem, że wszystko, co wyjdzie spod jego pióra będzie rewelacyjną powieścią.

I właśnie dziś chciałabym Was zaprosić do tego byście stanęli oko w oko z Nemezis, boginią zemsty, sprawiedliwości i przeznaczenia. Jesteście na to gotowi?

Bruno i Herbert, bracia Janoschek z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Żeby dowiedzieć się o czym jest "Kołysanka" Macieja Siembiedy, trzeba przeczytać "Kołysankę" Macieja Siembiedy. Tak zapewne powiedziałaby komisarz Barska 😉

I ja bym się z nią zgodziła! Bo tę książkę trzeba przeczytać. Po pierwsze dlatego, że to książka Pana Macieja Siembiedy, mojego ulubionego Autora, a po drugie dlatego, że jest to książka FENOMENALNA
(jak wszystko, co wyjdzie spod pióra Pana Macieja).

"Kołysanka" to piąta część z Jakubem Kanią, genialnym prokuratorem IPN. Tym razem Kania swoje śledztwo będzie prowadził w Grodkowie. Ma za zadanie dowiedzieć się czego tam szukał Aram Chaczaturian, wysłannik NKWD. Nie spodziewał się jednak, że ta sprawa okaże się tak zawiła. Śledztwo prowadzi Kanię do małżeństwa Kernów, Iwony, wpływowej radnej w sejmiku województwa i jej męża Tomasza. Niby nic takiego, jednak rodziny z których pochodzą małżonkowie żywią do siebie nienawiść i głęboką urazę. Tajemnice wylewają się bokami, każdy coś ukrywa i nie chce o tym mówić. Do tego dochodzi historia o Karolu Goduli, XIX-wiecznym przedsiębiorcy. A to wszystko owiane tajemniczą melodią.
Czy Jakub Kania rozwiąże tę tajemnicę? Jaką cenę przyjdzie mu za to zapłacić? I czy to naprawdę będzie jego ostatnie śledztwo?

Można by pomyśleć, że kołysanka powinna uśpić. Jednak nie ta w wykonaniu Pana Macieja. Jego "Kołysanka" to powieść najwyższych lotów. Misternie utkana sieć łącząca fikcję z prawdą nie pozwala odłożyć książki choć na chwilę. Rozbudza w czytelniku ciekawość i angażuje w 100%.
Wszyscy fikcyjni bohaterowie mogliby istnieć naprawdę. A opisne przez Pana Macieja wydarzenia mogłyby faktycznie mieć miejsce.

Śledztwo prowadzone przez Kanię jest niezwykle trudne. Pełne pytań bez odpowiedzi, pułapek i milczenia. Jednak, kto jak nie Jakub Kania sobie z nim poradzi? Pan Maciej genialnie prowadzi swojego bohatera, a przy tym go nie oszczędza. To jeden z tych bohaterów, których od razu się lubi.

W "Kołysance" Autor pokazuje to, co ma najlepsze. To sensacyjna bomba, której wybuch brzmi, jak ta tajemnicza melodia, jak najpiękniejsza kołysanka.
Choć uwielbiam całą serię z Jakubem Kanią, to właśnie "Kołysanka" stała się moją ulubioną częścią.

Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zachęcić Was do sięgnięcia po "Kołysankę" Macieja Siembiedy. Dajcie wciągnąć się w wir, gdzie fikcja przenika się z historią.

Żeby dowiedzieć się o czym jest "Kołysanka" Macieja Siembiedy, trzeba przeczytać "Kołysankę" Macieja Siembiedy. Tak zapewne powiedziałaby komisarz Barska 😉

I ja bym się z nią zgodziła! Bo tę książkę trzeba przeczytać. Po pierwsze dlatego, że to książka Pana Macieja Siembiedy, mojego ulubionego Autora, a po drugie dlatego, że jest to książka FENOMENALNA
(jak wszystko, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy macie takie książki, które okazały się Waszym zaskoczeniem? Ja mam całkiem długą listę tych tytułów. I teraz mogę do niej dopisać "Kobietę, która kochała owady" Sejli Ahavas od Wydawnictwa Relacja.

To jedna z tych książek, gdzie akcja płynie powoli, a przy tym skrywa wiele tajemnic.
Pozwala odbyć niezapomnianą podróż od okresu palenia czarownic do współczesnego Berlina.

Nie chcę zdradzać Wam za dużo historii. Chciałabym abyście sami_e ją odkrywali. Abyście poznali Marię i jej miłość do owadów.

"Kobieta, która kochała owady" całkiem pozytywnie mnie zaskoczyła. Co prawda czytało mi się ją ciężko, momentami musiałam odkładać by odpocząć. Czasami brakowało mi akcji. Czy mogę powiedzieć, że się nudziłam podczas czytania? W sumie to nie. Wiem, że to miała być taka opowieść.

"Kobieta, która kochała owady" zdecydowanie zasługuje na Waszą uwagę. Choć nie będzie to moja ulubiona książka, to mogę Wam ją polecić.

Czy macie takie książki, które okazały się Waszym zaskoczeniem? Ja mam całkiem długą listę tych tytułów. I teraz mogę do niej dopisać "Kobietę, która kochała owady" Sejli Ahavas od Wydawnictwa Relacja.

To jedna z tych książek, gdzie akcja płynie powoli, a przy tym skrywa wiele tajemnic.
Pozwala odbyć niezapomnianą podróż od okresu palenia czarownic do współczesnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałam najlepszą książkę tego roku. Idealne 10/10. Historię tak wspaniałą i dopracowaną, że aż chce się ją czytać cały czas.
Tą książką jest "Katharsis" Macieja Siembiedy. Mojego ulubionego Autora.

Czy kogoś jeszcze dziwi, że Pan Maciej dostarcza nam fenomenalną, porywająca historię? Mnie nie.

Z "Katharsis" wiązałam ogromne nadzieję. Poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko. Nie zawiodłam się na żadnej stronie. Zatraciłam się w tej historii.

No właśnie, ale co to za historia? "Katharsis" to wielka polsko-grecka saga. Łącząca Saloniki z Gdynią, wyspą Wolin. Ciągnąca się do Wrocławia i Kariu.
Opowieść o Kostasie Tosidosie, bohaterze greckiej partyzantki przeplata się z "Sacharyną", królem przedwojennej przemytniczej Gdyni.
Syn Kostasa, Janis przerywa karierę bokserską i zostaje milicjantem, prowadzi śledztwo, które doprowadzi go do rozwiązania tajemnicy jego ojca. Wychowanek "Sacharyny", "Zulus" dopisze własną historię do przemytniczej Gdyni.
Z pozoru różne historie, różni bohaterowie, spotkają się w kopalni uranu, gdzie Sowieci prowadzili wydobycie by stworzyć własną bombę atomową.

Maciej Siembieda nie oszczędza swoich bohaterów. Jest dla nich bezlitosny. Wystawia ich na trudne próby. Doprowadza do rozlewu krwi. W mistrzowski sposób tworzy intrygi. Lawiruje między wielką historią, jakby to było jego naturalne środowisko. Jakby wsiąkł w grecką partyzantkę, przemytniczą Gdynię, jakby był górnikiem w kopalni uranu.

Od pierwszych stron wciągnęłam się w "Katharsis". Czytając o greckiej partyzantce, Kostasie konstruującym bomby czułam się, jakbym tam była. Jakbym wraz z nim i innymi Grekami przemierzała góry, walczyła i doznawała obrażeń. Słyszałam każdy wybuch, każdy strzał.
Wraz z "Sacharyną" narażałam swoje życie by przemycać różne rzeczy przez granicę. Byłam w kopalni Uranu, byłam z Janisem. Byłam z każdym z bohaterów. Nie opuściłam ich nawet po odłożeniu książki. Wrosłam w nich.
"Katharsis" serwuje rollercoaster emocji. To powieść idealna w każdym calu. Jeżeli mielibyście przeczytać jedną książkę z mojego polecenia, to chciałabym żeby to było "Katharsis". Zrobicie to dla mnie? Przeczytacie? Nie dajcie się dłużej prosić.

Przeczytałam najlepszą książkę tego roku. Idealne 10/10. Historię tak wspaniałą i dopracowaną, że aż chce się ją czytać cały czas.
Tą książką jest "Katharsis" Macieja Siembiedy. Mojego ulubionego Autora.

Czy kogoś jeszcze dziwi, że Pan Maciej dostarcza nam fenomenalną, porywająca historię? Mnie nie.

Z "Katharsis" wiązałam ogromne nadzieję. Poprzeczka była zawieszona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W obecnym świecie, który jest bardzo ze sobą połączony, splątany, pełno jest samotnych ludzi. Wyobcowani, pod presją zwalczania tego, co odróżnia nas od innych, szukamy swojego prawdziwego ja.

"Przynależność" to poradnik o tym, jak znaleźć głębię ze światem. Co zrobić by poczuć się częścią całości. Autorka uczy nas, jak poczuć prawdziwą przynależność. Że potrzebujemy do tego chociażby miłości do siebie.

I jak nie czytam poradników, tak ten uważam za fajny i potrzebny. Pomógł mi otworzyć się na nowe doświadczenia i przemyśleć kilka spraw. Przyznam, że nie spodziewałam się, że tak do mnie trafi i że wezmę sobie do serca jego treść. Będę cały czas wracać i wdrażać w życie, to co przeczytałam. A przynajmniej będę się starać.

Serdecznie polecam Wam "Przynależność. Jak przypomnieć sobie drogę do domu". Uważam, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie ✨

W obecnym świecie, który jest bardzo ze sobą połączony, splątany, pełno jest samotnych ludzi. Wyobcowani, pod presją zwalczania tego, co odróżnia nas od innych, szukamy swojego prawdziwego ja.

"Przynależność" to poradnik o tym, jak znaleźć głębię ze światem. Co zrobić by poczuć się częścią całości. Autorka uczy nas, jak poczuć prawdziwą przynależność. Że potrzebujemy do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Przypadek? Nie sądzę" to komedia obyczajowa o Agacie, początkującej aktorce i o Ryśku, który jest magnesem na pechowe zdarzenia.
Obydwoje rzucają życie w Warszawie i ruszają na poszukiwanie szczęścia. Nie znają się, ale ich drogi przecinają się w Żyworódce, na pozór spokojniej miejscowość. Co z tego wyniknie?
.
.
Powiem Wam, że to całkiem udany debiut. Fajnie i lekko napisany. Z ciekawymi bohaterami (tak Marcelo, tutaj mówię o Tobie. I o Tobie Fatimo też). Książka pełna była momentów, które rozbawiały mnie do łez. Zdarzyło się, że czytałam podczas wykładów zdalnych i tylko sprawdzałam, czy aby na pewno mam wyłączony mikrofon. Miło spędziłam z nią czas.
Nie mogę jednak powiedzieć, że jest to książka bez wad. Do pewnego momentu akcja toczyła się trochę leniwie, na pozór spokojnie. I mi to bardzo pasowało. I nagle wszystko przyspieszyło. Końcówka książki leciała na łeb na szyję. I trochę było dla mnie tego za dużo. Za dużo bohaterów w jednym miejscu i wprost niemożliwych do spełnienia wydarzeń. Czułam się trochę przytłoczona.
Nie zmienia to faktu, że "Przypadek? Nie sądzę" to dobra komedia obyczajowa. Idealna na odstresowanie się po ciężkim i męczącym dniu.
.
.
Kibicuję dalej Michałowi i czekam na jego kolejne książki, bo coś czuję, że on nam wszystkim jeszcze pokaże, jak się pisze komedie.

"Przypadek? Nie sądzę" to komedia obyczajowa o Agacie, początkującej aktorce i o Ryśku, który jest magnesem na pechowe zdarzenia.
Obydwoje rzucają życie w Warszawie i ruszają na poszukiwanie szczęścia. Nie znają się, ale ich drogi przecinają się w Żyworódce, na pozór spokojniej miejscowość. Co z tego wyniknie?
.
.
Powiem Wam, że to całkiem udany debiut. Fajnie i lekko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest rok 1938. W Chwalimiu, wsi na niemiecko-polskim pograniczu, żyją ostatni potomkowie Wendów. Właśnie w tym miejscu mieszka Marta Neumann, luteranka próbująca utrzymać gospodarstwo odziedziczone po rodzicach, jej córka Matylda i kuzynka Janka. W na pozór spokojne życie wkrada się polityka, ideologia faszystowska i wojna, która pewnego dnia puka do drzwi Neumannów.
.
.
Sama nie wiem od czego zacząć. Mam bardzo mieszane odczucia. Bardzo lubię powieści historyczne, wobec tej książki miałam bardzo duże oczekiwania. Mimo bardzo przyjemnego stylu autorki, czegoś mi zabrakło i męczyłam się przy czytaniu jak nigdy 😅
Pogoda za oknem nie nastraja do tego typu literatury.
Sama historia jest bardzo ciekawa. Autorka niezwykle wiarygodnie przedstawia to, jak ludzie żyli na wsi i w Berlinie w czasie II wojny światowej. Podobają mi się również wykreowani bohaterowie. Każdego wyróżnia coś innego. Oczywiście, zdarzyli się tacy, których wcale nie polubiłam oraz tacy, którzy z miejsca zyskali moją sympatię.
Wiem, że w przyszłości będę chciała sięgnąć po kolejne części aby poznać losy bohaterów. Jednak zostawię to sobie na okres jesienny, kiedy najlepiej czyta mi się takie książki. Może docenię je bardziej niż teraz.

Jest rok 1938. W Chwalimiu, wsi na niemiecko-polskim pograniczu, żyją ostatni potomkowie Wendów. Właśnie w tym miejscu mieszka Marta Neumann, luteranka próbująca utrzymać gospodarstwo odziedziczone po rodzicach, jej córka Matylda i kuzynka Janka. W na pozór spokojne życie wkrada się polityka, ideologia faszystowska i wojna, która pewnego dnia puka do drzwi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapytacie o czym jest ta książka? O Matěju urodzonym w sierpniu 1951 roku, o jego szkolnych latach, o młodość, w tym o Londyn '69 i o Grecję '70. To książka z dziwnym stryjem. I o babciach, w których oparcie znajduje Matêj. A to wszystko okraszone klimatem Bloku Wschodniego i zakończone na aksamitnej rewolucji 1989 roku. .
.
Babcie Matêja to dwie zupełnie różne kobieta. Babcia Irena jest subtelna, wychowała się w klasztorze. Płynnie mówi po francusku i czyta Matêjowi Szekspira. Babcia Maria jest komunistką, chleb smaruje palcem. Z nikim się nie certoli, a wszystkie choroby leczy winem domowej roboty.
Łączy je jedna wspólna cecha. Obie kochają swojego wnuka i są dla niego stabilnym i bezpiecznym oparciem. .
.
To nie było moje pierwsze spotkanie z autorem. My się już znamy i lubimy. Sięgając po "Babcie" wiedziałam czego mogę się spodziewać. Przeczuwałam, że autor zaserwuje nam z pozoru prostą historię z nutą czeskiego humoru. I się nie pomyliłam! Petr Šabach w "Babciach" pokazał to wszystko, a nawet więcej. Bo "Babcie" nie tylko śmieszą, ale również wzruszają. Autor w subtelny sposób pokazuje nam, jak wyglądały z punktu widzenia zwykłego obywatela ważne wydarzenia i
przemiany. Inwazja na Czechosłowację czy aksamitna rewolucja nie grają w tej historii pierwszych skrzypiec, ale są wyraźnie obecne.
Wielkie ukłony dla autora, że tak to przedstawił.
Powiem Wam, że "Babcie" są najzabawniejszą książką Šabacha, którą czytałam. Uwielbiam ten czeski, trochę czarny humor. Idealnie pasuje do tego, co mnie śmieszy.
I zakończę bardzo optymistycznie, bo morałem, który idealnie pasuje do bajek babci Marii "kto bliźniemu buchnie, temu dupa spuchnie" 🌼
Sięgajcie po prozę Perta Šabacha i zachwycajcie się nią tak jak ja.

Zapytacie o czym jest ta książka? O Matěju urodzonym w sierpniu 1951 roku, o jego szkolnych latach, o młodość, w tym o Londyn '69 i o Grecję '70. To książka z dziwnym stryjem. I o babciach, w których oparcie znajduje Matêj. A to wszystko okraszone klimatem Bloku Wschodniego i zakończone na aksamitnej rewolucji 1989 roku. .
.
Babcie Matêja to dwie zupełnie różne kobieta....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Georgia uwielbia wino, oglądanie telewizji na kanapie i tworzenie rysunków. Jest bardzo utalentowana. Zorganizowanie ślubu szefowej, wysokość czy stan konta bankowego są rzeczami, których szczerze nienawidzi. Aaaa no i zmian nie lubi.
Zupełnym przeciwieństwem jest jej siostra- Amy. Jest odważna i rozsadna. Stworzyła nawet Listę-Rzeczy-Do-Zrobienia-Przed30-stką. Niestety nagła choroba uniemożliwi Amy jej dokończenie. Prosi zatem Georgię o pomoc. A ona nie może odmówić.
Georgia ma mało czasu aby wykonać wszystkie punkty z listy. A są one różne, od randki z Tindera przez skok ze spadochronem.
Georgia nie zdaje sobie sprawy jak ta lista zmieni jej życie. .
.
Uwielbiam tę książkę. Po prostu uwielbiam. Dawno nie czytałam tak zabawnej i życiowej komedii romantycznej. Trochę obawiałam się, że może być ona nierealna, ale miło się zaskoczyłam. To wszystko co przytrafiło się naszej głównej bohaterce, może spotkać każdego z nas. Georgia jest bohaterką z którą wiele kobiet może się utożsamiać. W wielu opisanych przez autorkę sytuacjach miałam takie "no skąd ja to znam?" 😅
To też jedna z tych książek w których nie ma denerwujących bohaterów, każdego można polubić. Sama Georgia jest tak sympatyczna w swoim niedociągnięciu, że gdybym ją poznała w rzeczywistości, to bym się z nią z miejsca zaprzyjaźniła. Bardzo podobała mi się też relacja między siostrami. Na pochwałę zasługuje fakt, że autorka pokazała trudy w walce z chorobą.
Podobała mi się również narracja. Do tego typu książek idealnie pasuje narracja pierwszoosobowa. Ma się wtedy wrażenie, że główny bohater zwraca się bezpośrednio do czytelnika.
Wiadomo, jak to bywa z komediami romantycznymi wszystko dobrze się kończy.
Wszystko w tej książce grało. Uważam, że jest to rewelacyjna komedia romantyczna.

Georgia uwielbia wino, oglądanie telewizji na kanapie i tworzenie rysunków. Jest bardzo utalentowana. Zorganizowanie ślubu szefowej, wysokość czy stan konta bankowego są rzeczami, których szczerze nienawidzi. Aaaa no i zmian nie lubi.
Zupełnym przeciwieństwem jest jej siostra- Amy. Jest odważna i rozsadna. Stworzyła nawet Listę-Rzeczy-Do-Zrobienia-Przed30-stką. Niestety...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To opowieść o miłości, szaleństwie i zarazie. Spinalonga, to grecka wyspa na której znajdowało się ostatnie w Europie Leprozorium. Miejsce gdzie zsyłano ludzi chorych na trąd. "Szepty z wyspy samotności" opowiadają o czasach zarazy i trudnych relacjach międzyludzkich. To opowieść o samotności, izolacji ale także o pasji życia. Niby życie toczy się podobnie do życia ludzi zdrowych, ale jednak to zupełnie co innego. Jaką tajemnicę skrywa Spinalonga?
.
.
Zacznę może od tego, że nie jest to lektura łatwa zażywszy na tematykę poruszoną przez autorkę. Początkowo miałam mały problem aby połapać się w całej historii. A to za sprawą zawiłej narracji. Chociaż to nie do końca dobre słowo. Całą historię poznajemy w trzech perspektyw. Z dzienników Thimiosa Demetriou i Talosa Samsrasa oraz z perspektywy Mirka Junga. Thimios był chorym na trąd mieszkańcem wyspy, Talos swoją historię zaczyna gdy ma 13 lat, a Mirek jest wykładowcą filologii antycznej. Później dochodzą jeszcze listy, które rzucają więcej świata na całą historię.
I tutaj moje wielkie ukłony dla autorki. Za stworzenie tak wciągającej fabuły, gdzie każdy element jest przemyślany i w odpowiednim momencie łączy się z innymi. Tworząc wtedy historię pełną bólu, cierpienia, szaleństwa i trudnej miłości. Magda Knedler stworzyła bardzo realistycznych bohaterów. Od Thimiosa, trędowatego faceta, który pragnie rozwiązać jedną zagadkę, przez Talosa i jego szaleństwo aż do Mirka Junga, człowieka pełnego pasji, świetnego wykładowcę i faceta ze złamanym sercem. Bo Mirek ma złamane serce. Złamała mu je Aga, która teraz próbuje w dość pokrętny sposób opowiedzieć mu całą historię. A to wszystko dzieje się na Krecie.
Autorka posługuje się pięknym piórem. Książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko, chociaż nie jest to łatwy temat. Pani Magdzie udało się stworzyć historię, która składnia do refleksji. Do zatrzymania się na chwilę i docenienia tego co mamy.
Polecam Wam sięgnąć po "Szepty z wyspy samotności" i gwarantuję, że się nie zawiedźcie. I teraz już wiem, że sięgnę po inne książki autorki, zarówno te już wydane, jak i te które dopiero powstaną.

To opowieść o miłości, szaleństwie i zarazie. Spinalonga, to grecka wyspa na której znajdowało się ostatnie w Europie Leprozorium. Miejsce gdzie zsyłano ludzi chorych na trąd. "Szepty z wyspy samotności" opowiadają o czasach zarazy i trudnych relacjach międzyludzkich. To opowieść o samotności, izolacji ale także o pasji życia. Niby życie toczy się podobnie do życia ludzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lord jest rasowym kocurem. To kot brytyjski z rodowodem! Jest kotem Ali. Ala jest artystką, tworzy ilustrację do książeczek dla dzieci. Lord bardzo nie lubi chłopaka dziewczyny i postanawia go przepędzić gdzie pieprz rośnie. Delikatnie zachęca swoją właścicielkę do wyjazdu do pewnego dworku. Wraz z dziewiątka innych artystów Alicja i Lord jadą do pana Stefana, który wybierze z nich swojego spadkobiercę. A majątek mały nie jest. Rywalizacja pomiędzy artystami jest zaciekła, a Lord zrobi wszystko żeby w końcu żyć w luksusie, tak jak prawdziwy kot powinien. Tylko że pewnego dnia znajduje zwłoki. Jak myślicie czy Lord uratuje Alicję? .
.
Jeszcze nigdy nie czytałam książki z narracją kota. I to jeszcze jakiego kota! Lord to prawdziwy arystokrata. Nie biega kiedy nie musi, uwielbia luksus, no wypisz wymaluj prawdziwy kot. Do tego lubi wchodzić w ciasne miejsca. No i nie lubi weterynarza. Gdyby zamienić narrację z perspektywy kota na narrację z perspektywy człowieka to już by nie było to samo. Dzięki temu, że to Lord opowiada nam całą historię śmiałam się do łez. Niezwykły kociak! Cała intryga kryminalna też jest bardzo ciekawa. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw! Lord chyba też tego nie przewidział, ale był zawsze o krok przed innymi! Rozczuliła mnie relacja między Alicją i Lordem. Autorka pokazała, że koty też kochają bezwarunkowo i są cudownymi zwierzakami. Ale nie są idealne, niestety. Przy czytaniu niektórych stwierdzeń Lorda wymownie patrzyłam się na moje koty. 😅
Ale wracając do głównego tematu. "Ja Cię kocham, a Ty miau" to bardzo lekka i zabawna komedia kryminalna, która idealnie sprawdzi się w tych trudnych czasach.

Lord jest rasowym kocurem. To kot brytyjski z rodowodem! Jest kotem Ali. Ala jest artystką, tworzy ilustrację do książeczek dla dzieci. Lord bardzo nie lubi chłopaka dziewczyny i postanawia go przepędzić gdzie pieprz rośnie. Delikatnie zachęca swoją właścicielkę do wyjazdu do pewnego dworku. Wraz z dziewiątka innych artystów Alicja i Lord jadą do pana Stefana, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

https://www.instagram.com/p/B_ulJhFJxR7/
Miałam kaca książkowego. Po skończeniu "Wierzyliśmy jak nikt" i "Blizny" dopadła mnie niemoc czytelnicza. Zaczęłam w tym czasie dwie książki, ale żadna z nich to nie było to. Nie mówię, że były złe, bo były dobre, ale chyba nie na ten czas. Aż tu nagle przychodzi czwartek 30 kwietnia. Listonosz przyniósł mi pewną paczkę, a w niej książkę ze zdjęcia. I tego mi było trzeba. "Przysięgnij, że mnie kochasz" Renee Carlino od Wydawnictwa Kobiecego okazała się idealną pozycją na kaca książkowego.
Już spieszę się aby Wam opowiedzieć o tym tytule. A Wy tymczasem dajcie znać jak radzicie sobie z kacem książkowym i czy w ogóle macie coś takiego? 🌺
.
.
Emiline jest molem książkowym i uczy kreatywnego pisania. Za namową przyjaciółki sięga po najnowszy bestseller tajemniczego J. Collbiego. Jakież jest jej zdziwienie gdy się orientuje, że ta książka opowiada o jej dzieciństwie. Że ta dwójka dzieciaków to ona i jej przyjaciele, jej pierwsza miłość z którą marzyła o lepszym życiu. Emi wie kto jest autorem tej książki. I wie, że musi się z nim spotkać i dowiedzieć się dlaczego to zrobił. .
.
To była przyjemna książka. Taka na jeden dzień, bo tyle zajęło mi jej przeczytanie. Mamy tutaj dość nietypowy schemat. Mamy książkę w książce, bo w "Przysięgnij, że mnie kochasz" pojawiają się fragmenty wspomnianego bestsellera. Dużo tutaj opisów przeszłości, tego jak ciężko miała Emi i jej przyjaciele Jase, tajemniczy autor.
Główną bohaterką jest Emiline. Dziewczyna próbuje uciec od przeszłości. Chowa się przy tym za maską innego człowieka, nie zwierza się sowim bliskim z tego co ją spotkało. Głęboko chowa w sobie uczucia, którymi cały czas darzy Jase'a, choć nie widzieli się od 12 lat. Aż tu nagle pojawia się jego książka i wszystko do niej wraca. Powiem Wam, że bardzo ją polubiłam. W sumie polubiłam każdego bohatera w tej książce. "Przyciągnij, że mnie kochasz" to dobrze napisana, przyjemna książka. Mamy tutaj niebanalny romans, główna bohaterka jest molem książkowym, jest też motyw trudniej przeszłości i cudowne zakończenie, które wiedziałam, że będzie dobre.
Jeżeli szukacie czegoś lekkiego, na odstresowanie się, to sięgnięcie po "Przysięgnij, że mnie kochasz" Renee Carlino.
🌺🌺🌺🌺

https://www.instagram.com/p/B_ulJhFJxR7/
Miałam kaca książkowego. Po skończeniu "Wierzyliśmy jak nikt" i "Blizny" dopadła mnie niemoc czytelnicza. Zaczęłam w tym czasie dwie książki, ale żadna z nich to nie było to. Nie mówię, że były złe, bo były dobre, ale chyba nie na ten czas. Aż tu nagle przychodzi czwartek 30 kwietnia. Listonosz przyniósł mi pewną paczkę, a w niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

https://www.instagram.com/p/B_VJczRpfcm/
"Blizna" jest siódmą książka z Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich od Wydawnictwa Poznańskiego . Swoją premierę ma 6 maja tego roku.
To było moje pierwsze spotkanie z tą serią. Bardzo się cieszę, że mogłam w końcu sięgnąć po jakiś tytuł. Już dawno za mną chodziła💛
Dajcie znać czy znacie tę serię czy może macie ją w planach? 🌼
.
.
"Blizna" autorstwa Audur Ava Ólafsdóttir to islandzka opowieść o poszukiwaniu swojego miejsca na świecie.
Głównym bohaterem jest Jonas Ebeneser, facet zbliżający się do pięćdziesiątki. Jest po rozwodzie, wyremontował już pięć kuchni, położył kafelki w siedmiu łazienkach, ale nie umie ułożyć sobie życia. Za cel obrał sobie ułożenie sobie śmierci. Spakował potrzebne narzędzia i wyruszył do kraju, gdzie jeszcze niedawno toczyła się wojna. .
.
To specyficzna książka. Bardzo przewrotna, ale świetnie napisana. Styl jakim posługuje się autorka, z jednej strony jest surowy, a z drugiej bardzo poetycki.
Nasz główny bohater przeżywa kryzys. Nie potrafi znaleźć sobie miejsca w świecie. Myśli, że uda mu się rozwiązać ten problem zabijając się. Nie chce obciążać tym swojej córki, więc wybiera kraj, gdzie niedawno toczyła się wojna. Jonas nie zdaje sobie sprawy jak ta wyprawa zmieni jego życie. Czytając "Bliznę" i poznając Jonasa stajemy się świadkami jego przemiany. Jesteśmy widzami cichego sprzeciwu wobec wojny, wobec jej okrucieństwa. Obserwujemy jego poszukiwania sensu życia, odkrywania człowieczeństwa i dążenia do miłości do siebie i do innych.
Bardzo się cieszę, ze swoją przygodę z Serią Pisarzy Dzieł Skandynawskich zaczęłam właśnie od "Blizny". Była to bardzo dobra książka, która sprawiła, że zatrzymałam się aby pomyśleć o tym jak wygląda moje życie. Żeby docenić to co mam, gdzie się znajduję i co mogę osiągnąć. Gorąco polecam Wam "Bliznę" i gwarantuję, że spodoba Wam się tak samo jak mnie 💛

https://www.instagram.com/p/B_VJczRpfcm/
"Blizna" jest siódmą książka z Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich od Wydawnictwa Poznańskiego . Swoją premierę ma 6 maja tego roku.
To było moje pierwsze spotkanie z tą serią. Bardzo się cieszę, że mogłam w końcu sięgnąć po jakiś tytuł. Już dawno za mną chodziła💛
Dajcie znać czy znacie tę serię czy może macie ją w planach?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

https://www.instagram.com/p/B_IMMgCBQEO/
Czy macie czasami tak, że widzicie zdjęcie jakiejś książki i wiecie, że to będzie coś dobrego i że musicie to przeczytać? Ja tak miałam z "Wierzyliśmy jak nikt" Rebecci Makkai od Wydawnictwa Poznańskiego 🌼
Wierzcie lub nie, ale brakuje mi słów aby wyrazić jaka ta książka była dobra. .
.
Zacznę może od początku. Od tego o czym ona jest. A jest o przyjaźni i o odkupieniu w obliczu tragedii.
Mamy rok 1985, mamy Chicago i młodego Yale'a Tishmana, dyrektora rozwoju jednej z chicagowskich galerii sztuki. Yale zamierza trochę namieszać w środowisku amerykańskiej bohemy. Chce wprowadzić na wystawę pewien zbiór obrazów z lat dwudziestych. Kariera Yale'a nabiera rozpędu, ale AIDS ma inne plany. Przyjaciele Tishmana umierają jeden po drugim, aż w końcu Yale zostaje sam.
Mija trzydzieści lat. Fiona, przyjaciółka Yale'a wyrusza do Paryża, a jej celem jest odnalezienie córki. Zatrzymuje się u starego przyjaciela, znanego fotografa, który w latach 80 uwiecznił epidemię AIDS w Chicago. Fiona zaczyna zdawać sobie sprawę, że wydarzenia z przed lat mocno wpływają i kształtują człowieka. Losy Yale'a i Fiony przeplatają się ze sobą na przestrzeni lat i zabierają nas w podróż od lat osiemdziesiątych po czasy współczesne. .
.
"Wierzyliśmy jak nikt" to powieść kompletna. Fenomenalna, rozdzierająca, wzruszająca i skłaniająca do refleksji nad życiem. Nad tym co mamy, a co możemy z dnia na dzień stracić. A możemy stracić tak wiele. Miłość, zdrowie, najbliższych.
Mamy tutaj wielu bohaterów. Każdy z nich jest ważny i odgrywa jakąś rolę. Jest Yale i jest Fiona. To z ich perspektywy poznajemy całą historię. Jesteśmy świadkami wszystkich szczęśliwych i smutnych chwil. Dowiadujemy się jak okropne żniwo zebrało AIDS w Chicago. Jak grupa przyjaciół stawała się coraz mniejsza. I mniejsza. Jesteśmy z nimi na paradzie. Na proteście. W Paryżu szukamy wraz z Fioną jej córki. Trafiamy w sam środek ataków terrorystycznych, które miały miejsce w Paryżu w 2015. Stajemy się częścią tej historii, częścią ich życia. A przynajmniej ja się nią stałam.
Cała opowieść pochłonęła mnie do tego stopnia, że po skończeniu czułam jakąś dziwną pustkę. Jakby mi czegoś brakowało. To powieść smutna, łamiąca serce. Nie będziecie płakać aż do ostatnich stron. Nie będziecie płakać, ale będziecie odczuwać niewyobrażalny smutek. Aż przyjdzie zakończenie i pojawią się łzy. "Wierzyliśmy jak nikt" Rebecci Makkai to powieść obowiązkowa. Książka z którą powinien zapoznać się każdy. Autorka pisze tak, że ciężko będzie Wam odłożyć książek chociaż na chwilę. Do tego dodajcie rozdzielająca serce historię i wyjdzie Wam powieść doskonała. Gwarantuję Wam, że pokochacie te powieść. "Wierzyliśmy jak nikt" trafia to mojej topki, zarówno tego roku jak i całego życia. Będę Wam ją polecać na każdym kroku 🖤
Bardzo dziękuję

https://www.instagram.com/p/B_IMMgCBQEO/
Czy macie czasami tak, że widzicie zdjęcie jakiejś książki i wiecie, że to będzie coś dobrego i że musicie to przeczytać? Ja tak miałam z "Wierzyliśmy jak nikt" Rebecci Makkai od Wydawnictwa Poznańskiego 🌼
Wierzcie lub nie, ale brakuje mi słów aby wyrazić jaka ta książka była dobra. .
.
Zacznę może od początku. Od tego o czym ona...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ostatnia godzina Anna Bartłomiejczyk, Marta Gajewska
Ocena 5,9
Ostatnia godzina Anna Bartłomiejczyk...

Na półkach:

Takie debiuty to ja mogę czytać codziennie. Bo "Ostatnia godzina" to debiut autorstwa Anny Bartłomiejczyk i Marty Grajewskiej znanych Wam jako @bestselerki
Dziewczyny, z całego serca gratuluję Wam wydania Waszego pierwszego książkowego dziecka 💜
.
.
Ale o czym jest "Ostatnia godzina"? Mamy tutaj budzącego się Wezuwiusza, dziwne i niebezpieczne zjawiska klimatyczne w Australii. Czarne chmury zwiastujące ogromną burzę nad Amsterdamem. Wszystko to nieuchronnie zbliża do końca świata. I w tym wszystkim mamy Mercy i Alexandra. Mercy jest młodą lekarką. Alex to niepokorny, tajemniczy pragmatyk ze skomplikowaną przeszłością. Ich pierwsze spotkanie może wydać się przypadkowe. Jednak szybko orientują się, że w ich losy splotła siła, której nie znają. Stali się częścią wielkiego planu, gdzie żywioły szaleją i nie wiadomo czy Ziemia przetrwa. Historia dzieje się na oczach Mercy i Alexa.
Świat zmierza ku końcowi i to właśnie w rękach Mercy i Alexa leżą losy świata i jego zbawienia. .
.
"Ostatnia godzina" to rewelacyjny debiut z gatunku urban fantasy, od którego ciężko się oderwać.
Nie powiem, bo miałam jeden mały problem z tą książką. Otóż bardzo chciałam szybko ją skończyć, a z drugiej strony nie chciałam kończyć wcale 😅 🌼
Szczerze polubiłam Mercy i Alexa. Na pierwszy rzut oka wcale do siebie nie pasują. Z pozoru nic ich nie łączy. Ale kiedy poznacie ich bliżej, przekonacie się, że są sympatyczni i z przyjemnością będziecie im kibicować. Mówiąc o bohaterach nie można zapominać o Knoxie, przyrodnim bracie Alexa. To taki czarny charakter. Jego postać ma potencjał i bardzo chciałam przeczytać więcej o jego historii. W książce pojawia się także Gilles, młody chłopak zamieszany w całą sprawę tak samo jak Alex i Mercy. Pojawia się także Joanne, bliźniaczka Alexandra. I ją również polubiłam. Podobał mi się jej cięty język i bezpośredniość. Zupełne przeciwieństwo swojego brata.
eżeli chodzi o samą fabułę, jak dla mnie, wszystko grało. Począwszy od spotkania Mercy i Alexa aż po samo zakończenie. Dziewczyny stworzyły świat dopięty na ostatni guzik. Opisy kataklizmów, nawiązania do biblijnej apokalipsy, wszystko pięknie się ze sobą łączyło. Dużo czytałam, że zakończenie jest rozczarowujące. I wiecie co? Dla mnie nie było. Powiem więcej. Podobało mi się i w żadnym stopniu nie czuję się rozczarowana.
Słowem podsumowania. "Ostatnia godzina" to bardzo dobry debiut, który pochłonie Was bez reszty. Śmiało sięgacie po tę książkę i dzielcie się swoimi wrażeniami po lekturze. Polecam Wam ją z całego serduch i z niecierpliwością czekam na kolejne książki Bestselerek.

Takie debiuty to ja mogę czytać codziennie. Bo "Ostatnia godzina" to debiut autorstwa Anny Bartłomiejczyk i Marty Grajewskiej znanych Wam jako @bestselerki
Dziewczyny, z całego serca gratuluję Wam wydania Waszego pierwszego książkowego dziecka 💜
.
.
Ale o czym jest "Ostatnia godzina"? Mamy tutaj budzącego się Wezuwiusza, dziwne i niebezpieczne zjawiska klimatyczne w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Ocalało tylko serce" to było moje pierwsze spotkanie z autorką. Od premiery pierwszej książki Klaudii wiedziałam, że będę chciała przeczytać coś jej autorstwa. I padło właśnie na "Ocalało tylko serce". .
.
No dobrze, ale o czym jest książka? Jest o dwójce ludzi, którzy różnią się na prawie wszystkich płaszczyznach życia. On i ona, poznają się niespodziewanie. Dziewczyna ma na imię Klara, jest młoda, piękna, ambitna. Jest też niepewna siebie. Stoi na życiowym rozdrożu i próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie czy istnieje prawdziwa miłość. I nagle poznaje Aleksandra. Facet, który jest prawdziwym bohaterem. Narażając swoje życie ocalił innych. Na pierwszy rzut oka jest arogancki i bardzo tajemniczy. Stracił już nadzieję na lepsze życie. I wtedy na jego drodze staje Klara. Dziewczyna, która może pokochać go takim jakim jest.
Czy bolesna przeszłość Aleksandra pozwoli mu żyć normalnie? Czy otworzy się przed Klarą i wyjawi jej co tak naprawdę się wydarzyło? Czy oboje mają szansę na ocalenie? .
.
Przyznam się Wam, że trochę obawiałam się tej książki. Że będzie typowa, że będą powielała utarte schematy. Na szczęście nic takiego nie było, albo było w tak małym stopniu, że nie zwróciłam na to uwagi. Jasne mamy dwóch bohaterów i od pierwszych stron wiemy, że prędzej czy później coś ich ku siebie pchnie. W książce najważniejsi są bohaterowie. Ich uczucia, emocje, historie. To skoro jesteśmy przy Klarze i Aleksandrze. To fajnie wykreowane postacie. Klaudia stworzyła osoby tak rzeczywiste, że miałam ochotę się z nimi zaprzyjaźnić. Klara urzekła mnie swoją naturalnością i szczerością. Podobało mi się to, że okazywała wszystkie uczucia. Łącznie z gniewem i wściekłością. Była w tym dla mnie autentyczna. Gdyby tylko częściej w siebie wierzyła byłaby bohaterką idealną.
eżeli chodzi o Aleksandra, to początkowo nie zapałałam do niego sympatią. Właśnie przez tę jego arogancję. Jednak gdy poznałam jego historię mój stosunek do niego się poprawił. Polubiłam mu i trzymałam mocno za niego kciuki żeby dalej walczył o lepsze życie. Do tego dochodzi jego przyjaźń z Przemkiem. Młodym chłopakiem, dla którego Aleks jest prawdziwym bohaterem, jest jego aniołem stróżem. Są dla siebie jak bracia.
Fajnym pomysłem było prowadzenie narracji z dwóch perspektyw. Z perspektywy Klary i Aleksa. Pozwoliło mi to ich jeszcze lepiej poznać. I dzięki temu o historii Aleksandra wiedziałam wcześniej niż Klara. Nie odebrało mi to jednak czerpania przyjemności z rozważań Klary nad tym co z nim jest nie tak. I czekałam z niecierpliwością kiedy ona się o tym dowie. Bardzo im kibicowałam, bo mimo że bardzo się od siebie różnili, to byli dla siebie stworzeni.
W miarę czytania i zagłębiania się w tą historię zrozumiałam swój błąd. Zapytacie jaki to błąd. A taki, że za długo zwlekałam przed sięgnięciem po którąś z książek Kaludii. Bardzo podoba mi się sposób w jaki tworzy całą historię i to jak pisze. A pisze bardzo fajnie. Przez całą opowieść się płynie. To lekki i przyjemny styl. Nie męczy mnogością niepotrzebnych opisów czy przemyśleń, a dialogi są dobrze przemyślane. Widać, że Klaudia wkłada w pisanie całe serce.
"Ocalało tylko serce" to piękna i ciepła opowieść o szukaniu miłości, która porusza ważne tematy. Obiecuję Wam, że gdy tylko zaczniecie poznawać tę historię zrobi Wam się ciepło na sercu 💜

"Ocalało tylko serce" to było moje pierwsze spotkanie z autorką. Od premiery pierwszej książki Klaudii wiedziałam, że będę chciała przeczytać coś jej autorstwa. I padło właśnie na "Ocalało tylko serce". .
.
No dobrze, ale o czym jest książka? Jest o dwójce ludzi, którzy różnią się na prawie wszystkich płaszczyznach życia. On i ona, poznają się niespodziewanie. Dziewczyna ma...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Małe kobietki. Wydanie ilustrowane Louisa May Alcott, Frank Thayer Merrill
Ocena 7,3
Małe kobietki.... Louisa May Alcott, ...

Na półkach:

o historia czterech sióstr March: Meg, Jo, Beth oraz Amy. Rzecz dzieje się w Ameryce w latach 60. XIX wieku. Pan March, ojciec dziewcząt, walczy w wojnie secesyjnej, a opiekę nad czterema córkami sprawuje ich matka, Marmee. Dziewczęta starają się jak mogą by, mimo braku pieniędzy, urozmaicić swoje życie. Nie ważne czy dziewczęta wystawiają sztukę, planują zabawę czy zakładają tajne stowarzyszenie. Zawsze są pełne optymizmu i dobrego humoru, że wszystkich nim zarażają. Urokowi dziewcząt poddaje się nawet Laurie, chłopiec z sąsiedztwa oraz jego dziadek. 🌼 .
.
"Małe kobietki" to klasyka sama w sobie. Nie sposób jej nie lubić. Może jest to historia już trochę podstarzała, może morały w niej zawarte nie są już aktualne. Może, ale co z tego? 🌼 To piękna i optymistyczna książka dla czytelnika w każdym wieku. Siostry March są tak kochanki bohaterkami, że aż chciałoby się jej poznać. Najbardziej zżyłam się z Jo i Beth. Jo jest wybuchowa, żywa jak iskra, wszędzie jej pełno. A Beth jest nieśmiała i bardzo uzdolniona muzycznie. I ma koty! 🐈 Oczywiście Meg I Amy również bardzo lubię.
W "Małych kobietach" bardzo podobała mi się nauka zawarta w każdym rozdziale. I to, że z każdej przygody dziewczęta wyciągają ważną lekcję. Widać jak się zmieniają. Jak stają się bardziej dojrzałe. Stają się Małymi kobietkami.
Czas spędzony z tą książką był bardzo przyjemny. Cieszę się, że sięgnęłam po "Małe kobietki" i wiem, że sięgnę również po "Dobre żony", ponieważ jestem ciekawa dalszych losów naszych dziewcząt. Powiem Wam, że już się za nimi stęskniłam 💖

o historia czterech sióstr March: Meg, Jo, Beth oraz Amy. Rzecz dzieje się w Ameryce w latach 60. XIX wieku. Pan March, ojciec dziewcząt, walczy w wojnie secesyjnej, a opiekę nad czterema córkami sprawuje ich matka, Marmee. Dziewczęta starają się jak mogą by, mimo braku pieniędzy, urozmaicić swoje życie. Nie ważne czy dziewczęta wystawiają sztukę, planują zabawę czy...

więcej Pokaż mimo to