rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Znakomita, wyjątkowa, fascynująca.

Znakomita, wyjątkowa, fascynująca.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie jest pierwsza książka, którą przeczytałem Smoleńskiego, ale zdecydowanie najsłabsza. Odniosłem wrażenie, że była pisana zza biurka i to nie jest to czego oczekuję od reportera. Chcę bezpośrednich relacji, żeby dziennikarz dotknął miejsca, które mi pokazuje, rozmawiał z ludźmi, był w centrum itp. A tu jak zrozumiałem Smoleński był kiedyś z Millerem, czyli ponad 10 a może i 15 lat temu i teraz nagle zabiera się za pisanie książki. Sprawny język, ale nic poza tym. To o czym pisze jest przede wszystkim historia. Jeśli ktoś nic nie wie o Kurdach, to może sięgnąć.

To nie jest pierwsza książka, którą przeczytałem Smoleńskiego, ale zdecydowanie najsłabsza. Odniosłem wrażenie, że była pisana zza biurka i to nie jest to czego oczekuję od reportera. Chcę bezpośrednich relacji, żeby dziennikarz dotknął miejsca, które mi pokazuje, rozmawiał z ludźmi, był w centrum itp. A tu jak zrozumiałem Smoleński był kiedyś z Millerem, czyli ponad 10 a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozczarowanie. Kydryński ma ładny głos i "siesta" jest cudowna, ale książek pisać nie powinien. Słaba językowo. Widać żmudną redaktorską robotę. Ale to jest najmniejszy problem. Mnie irytował poziom megalomani. Ciagle: ja, mnie, ze mną. Autor jest cudowny i dzielny, ale słuchacze i czytelnicy o tym wiedzą, i nie trzeba nam tego przypominać co kilka stron. Jeśli to autobiografia, to powinna być szczera a tu taki portrecik - "co ja poradzę, że jestem ładny, fotogeniczny, i taki zgrabny". Nawet słoń w Afryce nosi imię od dzielnego autora. Opinie są pobieżne, takie turystyczne, szybkie. Refleksje płytkie. Za to robi świetne zdjęcia.

Rozczarowanie. Kydryński ma ładny głos i "siesta" jest cudowna, ale książek pisać nie powinien. Słaba językowo. Widać żmudną redaktorską robotę. Ale to jest najmniejszy problem. Mnie irytował poziom megalomani. Ciagle: ja, mnie, ze mną. Autor jest cudowny i dzielny, ale słuchacze i czytelnicy o tym wiedzą, i nie trzeba nam tego przypominać co kilka stron. Jeśli to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z najciekawszych pozycji reporterskich w 2014. Nie tylko dlatego, że otrzymujemy relację z kraju niedostępnego dla mediów, ale to przede wszystkim dobrze napisana „ludzka historia”. Ciekawą recenzję tej książki można znaleźć w lipcowej "Twórczości". Swoją drogą ten miesięcznik skończył już 70 lat i to wciąż świetne pismo o literaturze. Zatem 100 lat!

Jedna z najciekawszych pozycji reporterskich w 2014. Nie tylko dlatego, że otrzymujemy relację z kraju niedostępnego dla mediów, ale to przede wszystkim dobrze napisana „ludzka historia”. Ciekawą recenzję tej książki można znaleźć w lipcowej "Twórczości". Swoją drogą ten miesięcznik skończył już 70 lat i to wciąż świetne pismo o literaturze. Zatem 100 lat!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Słyszałem kiedyś taką anegdotę. Przychodzi klientka do Empiku i pyta o książkę Małgorzaty Szejnert "Czarny ogród". Ekspedientka chwilę szuka w komputerze, a potem odpowiada "książki ogrodnicze są w dziale poradników. Tam proszę szukać". Podobną pomyłką jest umieszczenie Theroux czy Terzaniego w dziale literatura podróżnicza w towarzystwie Cejrowskiego, Wojciechowskiej, których książki to nic innego jak dodatki reklamowe do celebryckich programów telewizyjnych (zamiast książek bierzcie smycz lub koszulki). Theroux w przeciwieństwie do nich jest prawdziwym pisarzem, a podróż to tylko pretekst o opowieści o naturze człowieka i otaczającym go świecie. Jeśli szukacie czegoś więcej niż tylko ładnych zdjęć, garści stereotypów o innych krajach, to Theroux jest dla was. Wolę jego "Safari mrocznej gwiazdy", ale Wielki bazar kolejowy" też jest niezły.

Słyszałem kiedyś taką anegdotę. Przychodzi klientka do Empiku i pyta o książkę Małgorzaty Szejnert "Czarny ogród". Ekspedientka chwilę szuka w komputerze, a potem odpowiada "książki ogrodnicze są w dziale poradników. Tam proszę szukać". Podobną pomyłką jest umieszczenie Theroux czy Terzaniego w dziale literatura podróżnicza w towarzystwie Cejrowskiego, Wojciechowskiej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Parafrazująca autora. Dasz radę! No dasz radę chłopie, przeczytasz! Mówiłem sobie od chwili, kiedy otworzyłem tę książkę. Poziom egzaltacji połączony z brakiem talentu literackiego tworzy wyjątkowo niestrawną mieszankę. Bardzo zła i co gorsza naiwna.

Parafrazująca autora. Dasz radę! No dasz radę chłopie, przeczytasz! Mówiłem sobie od chwili, kiedy otworzyłem tę książkę. Poziom egzaltacji połączony z brakiem talentu literackiego tworzy wyjątkowo niestrawną mieszankę. Bardzo zła i co gorsza naiwna.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Szejnert nie schodzi poniżej pewnego poziomu i można tę książkę kupić w ciemno i z pewnością się nie rozczarować. O ile, o ile... lubimy i darzymy sentymentem PRL oraz pewien szczególny styl opowiadania o nim. Taki trochę jakby w wykrzywionym zwierciadle, lekko kpiącym, zwracającym uwagę na detal, nieco chaotyczny, ale zarazem mało literacki. Szejnert zaszczepiła ten styl w GW i znajdziemy go we wczesnym Szczygle (Niedziela, która zdarzyła się w środę). Notabene ponoć jej najzdolniejszy uczeń. Mnie nie przekonują takie, krótkie obrazki z rzeczywistości, co nie znaczy, że książka mnie znudziła. Po prostu wolę opowieści pogłębione. Szejnert zresztą też odeszła od takiego reportażu. I obecne dzieła (Wyspa Klucz, Zanzibar) - tak to bez wątpienia dzieła! - są pełno wymiarowe. Szczygieł z kolei wyciągnął z niego to, co najcenniejsze: humor, udziwnianie rzeczywistości. Dołożył literacki język i napisał świetne książki o Czechach.

Szejnert nie schodzi poniżej pewnego poziomu i można tę książkę kupić w ciemno i z pewnością się nie rozczarować. O ile, o ile... lubimy i darzymy sentymentem PRL oraz pewien szczególny styl opowiadania o nim. Taki trochę jakby w wykrzywionym zwierciadle, lekko kpiącym, zwracającym uwagę na detal, nieco chaotyczny, ale zarazem mało literacki. Szejnert zaszczepiła ten styl w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Komu się nie spodoba. Jeśli czytałeś jedynie lirykę młodopolską, a twoje najdalsze odkrycia literackie to pokolenie „Współczesności”, to daj sobie spokój z Bargielską. Najpierw trzeba odrobić lekcje ze 100 lat rozwoju poezji. Bargielska tworzy świetną współczesną poezja nawiązującą kontakt ze światową liryką od Nowego Jorku przez Bałkany. Świeża, wyrazista, mocna. Jedna z tych poetek, które nie zostaną zapomniane.

Komu się nie spodoba. Jeśli czytałeś jedynie lirykę młodopolską, a twoje najdalsze odkrycia literackie to pokolenie „Współczesności”, to daj sobie spokój z Bargielską. Najpierw trzeba odrobić lekcje ze 100 lat rozwoju poezji. Bargielska tworzy świetną współczesną poezja nawiązującą kontakt ze światową liryką od Nowego Jorku przez Bałkany. Świeża, wyrazista, mocna. Jedna z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobra pozycja. Wziąłem się za nią od razu po Rosiaku, Wojciechowskiej, Michniewiczu i o ile afrykańskie książki Wojciechowskiej czy Michniewicza - pod względem wiedzy, znajomości tematu, to taka lekcja geografii w gimnazjum, Rosiaka - matura, Leszczyński to już poziom uniwersytecki. To nie jest reportaż, choć zawiera jego śladowe ilości. To przede wszystkim próba analizy z czego biorą się kłopoty Afryki. Wiadomo - syzyfowa praca. Na szczęście Leszczyński nie zamyka się jedynie w Afryce, ale opowieści osadza w szerszym kontekście. Wskazuje na podobieństwa między Afryką, Azją czy Polską. Świetna jest Kenia i zjawisko jaboya (seks za usługi) aż chciałoby się, aby reporter wszedł głębiej w te środowisko. Pokazał przyczyny, konsekwencje takich zachowań. Przypuszczam, że część o Kenii jest najlepsza, gdyż poświecił jej dużo czasu przy swojej książce o HIV w Afryce. Cenna w tej książce jest perspektywa Leszczyńskiego. O ile wspomniani wcześniej pisarze bywali tylko okazjonalnie w Afryce jako turyści. On patrzy na nią od 2002 roku jako reporter. 10 lat robi swoje. Zatem bierzcie i czytajcie! Tym bardziej, że książka jest do ściągnięcia za darmo ze strony PAH-u w PDF-e. Być może bardziej przystępną wersją tej książki są jego "Zbawcy mórz". Ponoć rozszerzona i bardziej reporterska.

Bardzo dobra pozycja. Wziąłem się za nią od razu po Rosiaku, Wojciechowskiej, Michniewiczu i o ile afrykańskie książki Wojciechowskiej czy Michniewicza - pod względem wiedzy, znajomości tematu, to taka lekcja geografii w gimnazjum, Rosiaka - matura, Leszczyński to już poziom uniwersytecki. To nie jest reportaż, choć zawiera jego śladowe ilości. To przede wszystkim próba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety zaczyna się słabo, bo tytułem „Żar” i opisem gorąca. Metafora? Nie, bo wydaje się, że autor traktuje ten żar całkiem serio. Czyżby zapominał, że od dziewiętnastego wieku wszyscy Europejczycy piszą o temperaturze i wilgotności w Afryce? Raczej nie, ale może zakłada iż czytelnik nic wcześniej o Afryce nie czytał. I to jest chyba właściwy trop. Rosiak to rasowy dziennikarz i traktuje czytelników jak niezapisaną kartkę. Generalnie ma rację, bo nas Afryka to wyłącznie „orzeszki ziemne w Gambii”. Otrzymujemy zatem solidne kompendium dość podstawowej wiedzy na temat kilkunastu krajów, ale niestety nic po za tym.

Konstrukcja książki jest prosta. Każdy rozdział to jeden kraj. Na początku jest krótki literacki opis, a potem długi monolog o historii kraju, konfliktu, czy dyktatora czerpany z jakiś materiałów źródłowych. I tak rozdział o Kongo to spory fragment z Hochschilda.

Czy oznacza to, że nie należy sięgać po tę książkę? I tak i nie. Jeśli dotąd czytaliśmy tylko Cejrowskiego, Wojciechowską, Pawlikowska, Michniewicza, czyli tak zwaną literaturę podróżniczą, a nic poważnego o Afryce, to lektura obowiązkowa. Dariusz Rosiak to klasyczny dziennikarz, analityk. Jest solidny, ma dobre pióro, a co ważniejsze nie ma skłonności do fantazjowania i mrugania okiem do czytelnika typu: „przedzierałem się przez dżunglę, a potem zjadłem węża i zrobiłem sobie zdjęcie ze zmumifikowaną głową Indianina”. Natomiast, jeśli przebrnęliśmy przez afrykańskie książki Jagielskiego, Kapuścińskiego, Szejnert, Tochmana, Hatzfelda, Godwina, Hochschilda, Theroux itp. to będzie już dla nas za mało.

Niestety zaczyna się słabo, bo tytułem „Żar” i opisem gorąca. Metafora? Nie, bo wydaje się, że autor traktuje ten żar całkiem serio. Czyżby zapominał, że od dziewiętnastego wieku wszyscy Europejczycy piszą o temperaturze i wilgotności w Afryce? Raczej nie, ale może zakłada iż czytelnik nic wcześniej o Afryce nie czytał. I to jest chyba właściwy trop. Rosiak to rasowy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie spodziewałem się wiele, ale liczyłem na jakieś ciekawostki.Książka pomyłka.

Nie spodziewałem się wiele, ale liczyłem na jakieś ciekawostki.Książka pomyłka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z najsłabszych książek o Afryce,które czytałem. Naprawdę wolę już sięgać po prozę podróżniczą niż pseudo-reportaż.

Jedna z najsłabszych książek o Afryce,które czytałem. Naprawdę wolę już sięgać po prozę podróżniczą niż pseudo-reportaż.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bez wątpienia wybitna reporterka. Również książka jest ważna, bo ocala to, co trzeba chronić. Jednak czyta się dosyć ciężko, bo to nie jest klasyczny reportaż, a coś jak reportaż historyczny. Momentami strasznie przynudza, bo musi. Moim zdaniem książki o Polsce ("Śród żywych duchów" jest więcej niż wybitna) wychodzą jej o klasę lepiej niż tematyka zagraniczna. Jeśli komuś podobał się "Zanzibar" (mnie nie), to Polesie również go zachwyci.

Bez wątpienia wybitna reporterka. Również książka jest ważna, bo ocala to, co trzeba chronić. Jednak czyta się dosyć ciężko, bo to nie jest klasyczny reportaż, a coś jak reportaż historyczny. Momentami strasznie przynudza, bo musi. Moim zdaniem książki o Polsce ("Śród żywych duchów" jest więcej niż wybitna) wychodzą jej o klasę lepiej niż tematyka zagraniczna. Jeśli komuś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nadżib pokazuje nam Egipt i islam jakiego nie znamy. Wyedukowany, ciekawy świata, otwarty i ogromnie czuły. Głównym bohaterem jest jednak Kair. Ogromne, różnorodne miasto, które chyba do dziś niewiele się zmieniło (akcja toczy się w czasie II wojny światowej). Wystarczy wyjść na jedną z uliczek w Chan al-Chalili wciągnąć nosem dym z fajek wodnych, aby poczuć się jak w powieści. I odwrotnie! Nadżib cudownie maluje te miasto. To prosta historia o miłości, choć innej niż ta, którą znamy w Europie, ale jakoś nam bliska. Może dlatego, że wszyscy kochamy tak samo, pragniemy tak samo i boimy się tak samo. Dla mnie ta książka ma jeszcze jedno znaczenia. Wczasach współczesnych to głos przeciwko prymitywnej nienawiści, która nas otacza w Polsce, która próbuje nam wtłoczyć do głowy, że islam jest "jakiś". W każdym razie tą książką zaczęła się moja przygoda z Nadżibem Mahfuzem i czuję że będzie naprawdę długa.

Ostrzeżenie! Ona jest jak mocna herbata serwowana w kairskich lokalach. Trzeba pić ją powoli, a nawet bardzo powoli, bo nie chodzi tu o nasycenie pragnienia, a o siedzenie i patrzenie. Tym którzy nie lubią Orientu lub kochają wartką akcję może się nie podobać.

Nadżib pokazuje nam Egipt i islam jakiego nie znamy. Wyedukowany, ciekawy świata, otwarty i ogromnie czuły. Głównym bohaterem jest jednak Kair. Ogromne, różnorodne miasto, które chyba do dziś niewiele się zmieniło (akcja toczy się w czasie II wojny światowej). Wystarczy wyjść na jedną z uliczek w Chan al-Chalili wciągnąć nosem dym z fajek wodnych, aby poczuć się jak w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest to najlepsza książka Tochmana, ale bardzo, bardzo dobra. Z Wełnickim (fotografem) tworzą naprawdę świetny duet. Czytając te książkę zagłębiamy się w slumsy i czujemy je bardzo, nieprzyjemnie dokładnie.

Nie jest to najlepsza książka Tochmana, ale bardzo, bardzo dobra. Z Wełnickim (fotografem) tworzą naprawdę świetny duet. Czytając te książkę zagłębiamy się w slumsy i czujemy je bardzo, nieprzyjemnie dokładnie.

Pokaż mimo to

Okładka książki Kontener Katarzyna Boni, Wojciech Tochman
Ocena 7,2
Kontener Katarzyna Boni, Woj...

Na półkach:

Dawno nie czytałem tak słabego reportażu. W warstwie literackiej jest szalenie nieporadna. Naiwne dialogi (do 30 strony nie da czytać) i nudne. Irytują przeniesione z polskich mediów stereotypowe opinie. To jest bardzo zaskakujące, bo Tochman, to przecież wybitny reporter. Najgorsze, że ta książka nic nie wnosi, jeśli chodzi o konflikt syryjski. Podobne opowieści reporterzy mogli spokojnie zebrać w polskim ośrodku dla uchodźców. Tylko dla fanów Tochmana.

Dawno nie czytałem tak słabego reportażu. W warstwie literackiej jest szalenie nieporadna. Naiwne dialogi (do 30 strony nie da czytać) i nudne. Irytują przeniesione z polskich mediów stereotypowe opinie. To jest bardzo zaskakujące, bo Tochman, to przecież wybitny reporter. Najgorsze, że ta książka nic nie wnosi, jeśli chodzi o konflikt syryjski. Podobne opowieści reporterzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myśliwski leży u mnie na półce obok Szymborskiej, Różewicza, Miłosza. To jeden z najwybitniejszych naszych prozaików. Kiedy przeglądam listę laureatów Nike, a pierwszym był Myśliwski (dwukrotnie), Miłosz, Barańczak, Różewicz, to mam wrażenie, że pokolenie gigantów naszej literatury już przeminęło/przemija i długo jeszcze nie będziemy mieli takich pisarzy. "Kamień na kamieniu" to cudowna wciągająca opowieść o wsi. Świecie który przeminął. To w zasadzie monolog, który nawet na chwilę się nie nudzi. Ta proza jest jak rzeka, która nas gdzieś unosi. Czasem płyniemy środkiem nurtu, niekiedy utkniemy na jakieś mieliźnie, albo wyrzuci nas na piaszczysty brzeg. Co ciekawe znamy tę rzekę bardzo dobrze, bo w tym świecie żyli nasi dziadkowie. Słyszeliśmy ten język, te dylematy jako dzieci. Warto dać się porwać Myśliwskiemu.

Myśliwski leży u mnie na półce obok Szymborskiej, Różewicza, Miłosza. To jeden z najwybitniejszych naszych prozaików. Kiedy przeglądam listę laureatów Nike, a pierwszym był Myśliwski (dwukrotnie), Miłosz, Barańczak, Różewicz, to mam wrażenie, że pokolenie gigantów naszej literatury już przeminęło/przemija i długo jeszcze nie będziemy mieli takich pisarzy. "Kamień na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To była moja pierwsza książka tego autora. Wstrząsnęła mną i zachwyciła. Czytałem ją na przemian z Charlesem Bukowskim i polecam z zimną krwią :)

To była moja pierwsza książka tego autora. Wstrząsnęła mną i zachwyciła. Czytałem ją na przemian z Charlesem Bukowskim i polecam z zimną krwią :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Są książki do których lubię wracać i ta należy właśnie do tych. Lubię w niej taką nierealność. Tu nie ma błyskotliwej fabuły, wartkiej akcji. Jest literatura.

Są książki do których lubię wracać i ta należy właśnie do tych. Lubię w niej taką nierealność. Tu nie ma błyskotliwej fabuły, wartkiej akcji. Jest literatura.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Obydwa tomy to obowiązkowa lektura dla tych, którzy interesują się literaturą faktu. Te książki to nie tylko zbiór niezwykłych osobowości, różnorodnych stylów pisarskich, ale przede wszystkim zapis długiej i trudnej historii Polski. Patrzymy na przeszłość oczami reporterów, nie pisarzy. Bez zbytniej egzaltacji, bez fałszu. Naprawdę wchodzi się w te brudne, zaniedbane uliczki Warszawy razem z Korczakiem. Czuje jak szczypie ta zaśnieżona, mroźna Syberia Sieroszewskiego. Cudowna podróż przez długie, momentami straszne, sto lat. Jedne reportaże są słabsze, inne wspaniałe, niektóre śmieszą naiwnością, to zamysł jako całość tej antologii jest genialny i naprawdę warto po te książki sięgnąć.

Obydwa tomy to obowiązkowa lektura dla tych, którzy interesują się literaturą faktu. Te książki to nie tylko zbiór niezwykłych osobowości, różnorodnych stylów pisarskich, ale przede wszystkim zapis długiej i trudnej historii Polski. Patrzymy na przeszłość oczami reporterów, nie pisarzy. Bez zbytniej egzaltacji, bez fałszu. Naprawdę wchodzi się w te brudne, zaniedbane...

więcej Pokaż mimo to