-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-02-20
2014-11-09
2014-11-12
"W grobie" to już trzeci tom z cyklu Nocnej Łowczyni, która wyszła spod pióra Jeaniene Frost. Kobieta o milionach twarzy, Kitten, Cat, Cathy, Cathriene lub jak najczęściej można o niej usłyszeć w świecie cieni Ruda Kostucha, w swojej misji przeciwko wampirom była już w połowie drogi do grobu, później wdepnęła do niego jedną nogą, a w końcu i dwoma. Czy dalsze losy namiętnych kochanków sprostają wymaganiom czytelników?
Półwampirzyca Cat wraz ze swoim nieumarłym mężem Bonesem w dalszym ciągu współpracuje z jednostką FBI do zwalczania tych, którzy jako główne danie preferują ciemnoczerwone płyny z dużą ilością żelaza. Dokonania Cathy szybko obiegają świat cieni, a jej sława staje się niebezpieczna zarówno dla niej, jak i dla całej jednostki. Powodzenie misji staje pod znakiem zapytania. Bones oferuje Donowi poszerzenie szeregów jednostki o kolejnego nieumarłego. Jednak decyzja podjęta z niewłaściwych pobudek może kosztować bardzo wiele, tym bardziej, jeśli na jej odżałowanie ma się całą wieczność. Sytuacji nie ułatwi kolejny wróg, który już ostrzy zęby na Cat i jej męża.
W tej części nasza nieokrzesana i zadziorna Cat traci lekko na ostrości. W głównej mierze jej działania opierają się na bezbronności i oczekiwaniu na ratunek z opresji. Na szczęście w drugiej połowie książki rehabilituje się, wszystko wraca do normy i powraca nasza mała, waleczna Buffy. Bones jest jak zwykle uroczy, szarmancki i ... piekielnie zazdrosny. Temperaturę podgrzewa Tate, który tym razem zamierza ostro walczyć o wybrankę swojego serca. Dodatkowo na scenę wkracza kilka nowych interesujących postaci, jak ojciec Cathy czy Vladimir Drakula. Powróci również kilka starych, które będziemy mieli okazje lepiej poznać. Jak zwykle kreacja bohaterów Jeaniene Frost jest na mistrzowskim poziomie, więc bez obaw, nie poczujecie się rozczarowani.
Akcja już od "W pół drogi do grobu" nie zwalnia ani na moment. Wrogowie giną i znikają, a na ich miejsce pojawiają się nowi, jeszcze bardziej niebezpieczni. Dowiadujemy się coraz więcej o świecie nie umarłych, a Frost nigdy nie brakuje wyobraźni. Świat przez nią stworzony jest barwny, nieobliczalny i perwersyjny, a jego bohaterowie są przepyszną wisienką na torcie. Były jednak chwile, kiedy odnosiłam wrażenie, że wszystko przychodzi Cathy za łatwo. Pokonywanie kolejnych przeciwności losu było jak coś oczywistego, gdzie nie trzeba się nawet wysilić, a ona mimo, że przeżyła dopiero ponad ćwierć wieku pokonuje bez trudu istoty, które żyją setki lat. Kolejnym powtarzanym i przetwarzanym motywem jest to, że każdy kocha i pragnie Cat. Nie ważne czy z pulsem czy nie, każdy musi wleźć jej do łóżka. Na szczęście, ona ma więcej rozumu i błahostki miłosne nie są jej w głowie.
Zabrakło mi natomiast pikanterii, jaką pierwsze dwa tomy były przesączone do cna. Z jednej strony, ileż można czytać o łóżkowych podbojach Bonesa i Cathy. Z drugiej jednak te sceny najbardziej przypadały mi do gustu. Między wszystkim powinna być zachowana równowaga, a tym razem jej nie było. Seksu było zdecydowanie za mało! Momentami rzeczywiście się działo i sypały się iskry, ale odniosłam wrażenie, że za rzadko.
Zakończenie i finał książki okazało się okrutnie rozczarowujące. Akcja potoczyła się za szybko i bez żadnych fajerwerków. Dodatkowo liczyłam na wyjaśnienie kilku wątków, a wtedy okazało się, że... to koniec, a cykl Nocnej Łowczyni ma aż siedem części! W gruncie rzeczy cieszy mnie to bardzo, ponieważ zdecydowanie nie jestem gotowa by żegnać się z bohaterami zaserwowanymi przez Jeaniene Frost!
"W grobie" to świetna kontynuacja Nocnej Łowczyni. Porywająca akcja, barwni i świetliści bohaterowie, namiętność i pasja, które przyprawiają o szybsze bicie serca. Pomimo swoich wad, pewnych niedociągnięć i momentami idealizowania głównych bohaterów, książka pochłania i wciąga aż do ostatnich stron. Czyta się ją błyskawicznie, a Caty i Bonesa nigdy nie ma się dość. Z przyjemnością sięgnę po wszystko co ukaże się pod nazwiskiem Jeaniene Frost.
"W grobie" to już trzeci tom z cyklu Nocnej Łowczyni, która wyszła spod pióra Jeaniene Frost. Kobieta o milionach twarzy, Kitten, Cat, Cathy, Cathriene lub jak najczęściej można o niej usłyszeć w świecie cieni Ruda Kostucha, w swojej misji przeciwko wampirom była już w połowie drogi do grobu, później wdepnęła do niego jedną nogą, a w końcu i dwoma. Czy dalsze losy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-11-10
Genialna kontynuacja "W pół drogi do grobu"! Po raz drugi Jeanine Frost walczy ze schematami i stereotypami na nowo odkrywając temat krwiożerczych istot nocy. Waleczna Caty i nieokiełznany Bones ponownie nas zaskoczą, rozbawią i nie jeden raz zgorszą.
Wartka akcja, nowe zaskakujące postacie, sceny przyprawiające o szybsze bicie serca. To wszystko i jeszcze więcej znajdziecie w drugim, świetnym tomie cyklu Nocnej Łowczyni. Powieść taka jak jej główni bohaterowie: zabawna, szokująca, perwersyjna. Godna polecenia pozycja dla fanów urban fantasy.
Genialna kontynuacja "W pół drogi do grobu"! Po raz drugi Jeanine Frost walczy ze schematami i stereotypami na nowo odkrywając temat krwiożerczych istot nocy. Waleczna Caty i nieokiełznany Bones ponownie nas zaskoczą, rozbawią i nie jeden raz zgorszą.
Wartka akcja, nowe zaskakujące postacie, sceny przyprawiające o szybsze bicie serca. To wszystko i jeszcze więcej...
2014-07-13
"Świat zginie bez nich. Oni zginą bez siebie"
Świat, który znaliśmy rozpada się. Trwające burze eterowe z każdym dniem nasilają się paląc wszystko na swojej drodze. Przed Arią i Perrym najważniejsze zadanie. Muszą za wszelką cenę uwolnić Cindera i odnaleźć legendarny Wielki Błękit, który jeśli rzeczywiście istnieje, może być ich jedyną szansą na przetrwanie. W ich rekach spoczywają losy setek ludzi, nie tylko plemienia Fal, ale i ocalonych Osadników. Czy po trzystu latach segregacji będą potrafili się zjednoczyć, aby stanąć razem do walki i odnaleźć drogę do nowego świata?
Często zdarza się tak, że trafiamy na cudowną książkę, która jednak z każdą kolejną częścią traci swój blask. Na szczęście w tym przypadku tak nie jest. Veronica Rossi cały czas trzyma bardzo wysoki poziom i nawet na chwile nie zwalnia tępa. Już od pierwszych stron wrzuca nas w gwałtowny wir wydarzeń, który nie ustępuje aż do ostatnich stron. "Wielki Błękit" jest jak rwąca rzeka - porywista, wciągająca i niezwykle niebezpieczna.
To, co najbardziej cenie sobie w serii "Przez burze ognia" to kreacje głównych bohaterów. Aria nie jest typową bohaterką, jaką spotykamy w literaturze młodzieżowej. Daleko jej od płaczliwej szarej myszki, użalającej się nad swoim strasznym losem. Inteligentna, rozważna, waleczna, nie czeka na ratunek księcia z bajki, ale sama bierze los w swoje ręce. Tak samo jak Perry, odbiega od standardów do których przyzwyczajają nas autorzy powieści dla nastolatków, które mają być proste i nieskomplikowane. Perry ma w sobie więcej ikry niż połowa męskich ideałów, z jakimi spotykam się od bardzo długiego czasu w tego rodzaju literaturze.
"Wielki Błękit" porwał mnie i zachwycił. Emocje bohaterów odbierałam, jak własne. Nie byłam tylko biernym obserwatorem, ale uczestnikiem wszystkich wydarzeń. Śmiałam się wraz z nimi i wraz z nimi płakałam. W Arii i Perrym zakochałam się już dawno, ale jeszcze dłużej nie będę mogła o nich zapomnieć. Istnieją takie książki, które zostają z nami na zawsze. To jest właśnie jedna z nich. Nie wątpię w to, że jeszcze nie raz do nich wrócę. Ba! Nie mogę się doczekać, aby odbyć tę podróż jeszcze raz.
Veronica Rossi w podziękowaniach napisała: "Wreszcie dziękuje Wam, Drodzy Czytelnicy - za to, że zechcieliście poznać historie dziewczyny i chłopaka, którzy dokonali czegoś niezwykłego. Kolej na Was. Obierzcie właściwy kurs i odnajdźcie swój Wielki Błękit. Wiem, że Wam się uda". Odnoszę wrażenie, że dzięki Arii, Perremu, Roarowi i Soanowi mi się udało. Teraz kolej na Ciebie.
"Świat zginie bez nich. Oni zginą bez siebie"
Świat, który znaliśmy rozpada się. Trwające burze eterowe z każdym dniem nasilają się paląc wszystko na swojej drodze. Przed Arią i Perrym najważniejsze zadanie. Muszą za wszelką cenę uwolnić Cindera i odnaleźć legendarny Wielki Błękit, który jeśli rzeczywiście istnieje, może być ich jedyną szansą na przetrwanie. W ich rekach...
2014-07-03
2014-06-30
Świat, jaki znaliśmy przestał istnieć.
Trzysta lat temu ogromne rozbłyski słoneczne uszkodziły strefę Ziemi, otwierając ją na burze kosmiczne. Spowodowały niewyobrażalne zniszczenia i pojawienie się eteru - niezwykle groźnych ognistych lejów spadających z nieba, palących wszystko na swojej drodze. Życie na ziemi stało się niezwykle niebezpieczne. Istnieje milion sposób, aby umrzeć. Cześć ocalałych skryła się pod ochronnymi kapsułami Podu, gdzie funkcjonują w Strefach - wirtualnej rzeczywistości, w które wszystko jest możliwe. Jednak nie wszyscy mieli tyle szczęścia.
Aria, Osadniczka z Reverie zostaje wyrzucona z kapsuł Podu na pewną śmiercią za zbrodnie, których nie popełniła. W Umieralni poznaje Perrego, człowieka żyjącego w świecie na zewnątrz. Dzikusa. Pomimo wszelkich różnic, jakie ich dzielą zawierają sojusz i wyruszają w podróż, aby odzyskać to co zostało im brutalnie odebrane.
"Przez burze ognia" zaskakuje świetnie wykreowanym i przedstawionym światem. Barwne opisy ukazują świat dobrodziejstw, gdzie nie ma rzeczy niemożliwych - wszystko można mieć dzięki jednej myśli oraz zupełnie inny brutalny świat, w którym walka o przetrwanie toczona jest każdego dnia. I chociaż początkowe opisy książki mogą sugerować podobieństwo to trylogii Suzanne Collins, szybko o tym zapomnimy. Nie rażące na pierwszy rzut oka zbieżności zanikają dzięki genialnie kreacji świata, wartkiej akcji i niebanalnych postaciach.
Zarówno Aria, jak i Perry nie pasują do standardów literatury młodzieżowej do jakich przywykłam. Nie działają w sposób nieprzemyślany, starannie planują każde działanie, nie obrażają się na siebie i nie marnują czasu na niepotrzebne kłótnie i spory, nie targa nimi burza hormonów. Nie płaczą po nocach. Oboje są urodzonymi wojownikami. Starannie wykreowane i przemyślane postacie zaskakują pomysłowością, inteligencją i urzekającym poczuciem humoru. Należą do tej kategorii bohaterów, których uwielbiamy, kochamy i z którymi nie możemy się rozstać. Każda ukazana postać ma swoją specyfikę, dynamikę i barwę.
"Przez burze ognia" od czasów "Igrzysk Śmierci" jest moim zdaniem jedną z najlepszych trylogii osadzonych w świecie fantasty, since-fiction na przestrzeni ostatnich lat. Nie ważne ile razy ją się czyta, w dalszym stopniu porusza, zaskakuje i wzrusza, tak samo jak za pierwszym razem. Nie wiem, jak można nie zwariować na punkcie Arii i Perrego, ponieważ dla mnie są doskonali w swojej niedoskonałości. Wciągająca akcja, która nie pozwala oderwać się nawet na chwile, zachwycająca i niebanalna fabuła, świetnie kreowana dramaturgia, fascynujące i barwne postacie. To wszystko oprawione w piękne wnętrze. Książka do której z rozkoszą wrócę nie jeden raz i z przyjemnością przeczytam każdą pozycje, jaka ukaże się spod pióra Veronici Rossi.
Świat, jaki znaliśmy przestał istnieć.
Trzysta lat temu ogromne rozbłyski słoneczne uszkodziły strefę Ziemi, otwierając ją na burze kosmiczne. Spowodowały niewyobrażalne zniszczenia i pojawienie się eteru - niezwykle groźnych ognistych lejów spadających z nieba, palących wszystko na swojej drodze. Życie na ziemi stało się niezwykle niebezpieczne. Istnieje milion sposób,...
2020-08-10
2014-05-30
2014-12-07
"Byliśmy szczęściarzami. Przeżyliśmy wstrząs elektromagnetyczny, zatopienie wybrzeży, zarazę, która zabiła wszystkich naszych bliskich i znajomych. Pokonaliśmy przeznaczenie. Spojrzeliśmy śmierci w twarz, a ona mrugnęła pierwsza. Wydawało się, że powinniśmy czuć się odważni i niezwyciężeni. Nic z tego."
Genialna! Świetna, inteligentna i wciągająca powieść o zagładzie ludzkości i inwazji obcych. Zaskakuje swoją brutalnością i realnością. Pozycja godna polecenia wszystkim fanom gatunku!
Pierwszy tom trylogii Ricka Yanceya oczarował mnie, zachwycił i wprawił w zdumienie. Przepełniona mrokiem i cierpieniem historia o inwazji była właśnie tym, czego w ostatnich latach brakowało mi w księgarniach, których półki uginały się od opowieści o wampirach, wilkołakach, demonach i innych paranormalnych romansach nie z tego świata. Niesamowity styl autora i podtrzymywana przez niego doza grozy i niepewności dostarczyła mi iście anielskich literackich doznań. Już dziś mogę stanowczo stwierdzić, że jest to jedna z najlepszych pozycji jakie ukazały się w tym roku.
Nie będę opisywać samej fabuły, ponieważ powyższy cytat mówi wszystko aż nad to dosadnie. Skupmy się zatem na sylwetkach głównych bohaterów. Zdarza się i tak, że w książkach pojawiają się postacie, które ani nie grzeją ani nie chłodzą. Tu czegoś takiego nie doznamy. Bohaterowie są wyraziści, barwni, momentami wzbudzają skrajne emocje od zakochania po złość czy pogardę. Ich kreacje zostały bardzo dokładnie przemyślane. Intrygują, ciekawią, wzbudzają sympatie. Mamy tutaj zwykłych ludzi, których cały świat został całkowicie zniszczony, a oni muszą - nawet nie tyle, że odbudować go od podstaw, o ile nauczyć się w nim żyć na nowo. Przeżyć. Tylko to się liczy.
„Ważne jest nie to, ile mamy czasu, ale to, co z nim zrobimy.”
„Piątą falę” pochłania się jednym tchem. Mimo, że jest to pozycja licząca lekko ponad 500 stron nawet nie zauważysz, kiedy dobrniesz do samego końca (i wierz mi, będziesz chciał więcej). Styl autora to po prostu bajka. Marzenie każdego czytelniczego maniaka.
Jednak największe wrażenie robi brutalność i realność przedstawionych sytuacji. Zazwyczaj w amerykańskich filmach Sc-fi o najazdach obcych na Ziemie przedstawiona jest brutalna i zażarta walka, wojsko, wojna umysłów prześcigająca się w pomysłach jak ich pokonać, a na koniec oczywiście w chwale i gloryfikacji zwycięstwo ludzkości. Rick Yancey pokazuje zupełnie inny scenariusz. Poddaje pod wątpliwość naszą wygraną. Nie z cywilizacją, która prześciga nas o lata świetlne nauki czy technologii. Nie z istotami prześcigającymi nas na każdym poziomie. Które zaplanowały wszystko kilkadziesiąt – kilkaset? – lat temu. Jego historia ukazuje nie naszą wygraną, lecz zagładę.
„Zanim Cię znalazłem, sądziłem, że jedynym sposobem na przetrwanie jest znalezienie czegoś, dlaczego warto żyć. To nieprawda. Żeby przetrwać, trzeba znaleźć coś, dla czego warto umrzeć.”
Od dawna czekałam na coś równie dobrego! Mocnego, z charakterem, przesączonego nutą realizmu i brutalności. To jedna z tych książek, które pokochamy od pierwszego wrażenia i które na długo zostają w pamięci. Z radością wyczekuje kolejnego tomu i liczę, że będzie jeszcze lepszy! Pojawiają się również informację o zekranizowaniu książki. Jednak pamiętajcie! Najpierw książka, potem film. Nigdy w odwrotnej kolejności!
"Byliśmy szczęściarzami. Przeżyliśmy wstrząs elektromagnetyczny, zatopienie wybrzeży, zarazę, która zabiła wszystkich naszych bliskich i znajomych. Pokonaliśmy przeznaczenie. Spojrzeliśmy śmierci w twarz, a ona mrugnęła pierwsza. Wydawało się, że powinniśmy czuć się odważni i niezwyciężeni. Nic z tego."
Genialna! Świetna, inteligentna i wciągająca powieść o zagładzie...
2014-08-23
Bestsellerowy tom powieści otwierający cykl "Mrocznych umysłów" postawił wysoką poprzeczkę dla kolejnych części, jak również dla moich oczekiwań. Czy niegasnące umysły temu sprostały?
Ruby w ochronie przyjaciół z własnej woli współpracuje z Ligą Dzieci - organizacją, która miała na celu wyzwolić wszystkie zniewolone w obozach dzieci, obdarzone niezwykłym darem. Jako Liderka ma za zadanie zapewnić bezpieczeństwo i powodzenie swojemu czteroosobowemu zespołowi. Jednak sprawy nabierają nieoczekiwanego obrotu akcji i Liaim, którego chciała chronić jest w niebezpieczeństwie. Ruby musi udać się na ryzykowną misję, aby ocalić tych, których kocha.
Finał akcji "Mrocznych umysłów" zostawił czytelnika nienasyconego i spragnionego więcej, dużo więcej. Jeśli ktoś oczekiwał nieoczekiwanego nie powinien być zaskoczony, jednak mnie wprawił w zdumienie. Pomijając pobyt w obozie Ruby od samego początku miała sporo szczęścia i można powiedzieć, że wszystko szło zgodnie z jej planem. Aż do niekomfortowej sytuacji z Liamem, która złamała moje serce. Wątek znany czytelnikom, ale cały czas również bolesny. Po pierwszym tomie wiedziałam czego mogę się spodziewać, jednak całkowicie się myliłam. "Nigdy nie gasną" w zupełności nie przypominają pierwszej części. Od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w gwałtowne zwroty akcji, których tempo nie zwalnia aż do ostatnich stron. Nie można zaprzeczyć, że jest to książka akcji, na której skupia się praktycznie wszystko. Odniosłam wrażenie, że emocje, uczucia i sami bohaterowie zostali zrzuceni na dalszy plan i w tym całym bałaganie sensacji gdzieś zostali zgubieni. Mocnym atutem "Mrocznych umysłów" byli świetnie wykreowani bohaterowie oraz rozterki, jakie nimi targały, a tutaj tego niestety zabrakło.
Sama Ruby nie jest już to samą osobą. Zniknęła barwna, charakterystyczna postać, która skradła moje serce, a pojawiła się zupełnie inna osoba, której nie znałam i której, w rzeczywistości nie chciałam poznać. Dowiadujemy się dlaczego taka się stała, ale samej przemiany nie widzimy, jedynie efekt końcowy, który nie zachwyca. Brakowało mi pozytywnych i zabawnych akcentów, którymi pierwszy tom był soczyście nasączony. Fabuła nabiera rumieńców wraz z pojawieniem się Pulpeta i Liama, na których czekałam od samego początku i których niesamowicie brakowało.
Styl autorki nie uległ zmianie, w dalszym ciągu jest prosty, przyjemny i nowoczesny, chociaż czasami niejasny i chaotyczny. Niejednokrotnie musiałam cofnąć się kilka akapitów czy stron do tyłu, ponieważ pogubiłam się całkowicie. Nie miałam pojęcia, o czym mowa i czułam się zagubiona. Nie wpłynęło to pozytywnie na odbiór całości.
"Nigdy nie gasną" bezwątpienia jest przyjemną lekturą, która umili niejeden wieczór. Nie jest to jednak godna kontynuacja cyklu. Zabrakło mi iskierki humoru, przekomarzania się Liama i Pulpleta, namiętności, pasji i słodkiej Zu. Dostałam za to nadmiar akcji, którą się zachłysnęłam oraz masę niepowodzeń, które czyhały na głównych bohaterów na każdym kroku. Drugi tom może budzić kontrowersje i mieszane opinie. To co, mi osobiście nie przypadło do gustu, dla innej osoby może mocnym autem. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję, chociażby po to, aby wyrobić sobie własną opinie.
Bestsellerowy tom powieści otwierający cykl "Mrocznych umysłów" postawił wysoką poprzeczkę dla kolejnych części, jak również dla moich oczekiwań. Czy niegasnące umysły temu sprostały?
Ruby w ochronie przyjaciół z własnej woli współpracuje z Ligą Dzieci - organizacją, która miała na celu wyzwolić wszystkie zniewolone w obozach dzieci, obdarzone niezwykłym darem. Jako...
2014-12-12
Wampiry w "brytyjskim humorze"
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o brytyjskiej odpowiedzi na amerykański "Zmierzch" Stephanie Meyer nie przyszło mi nawet do głowy, żeby połasić się na tą pozycję. Oprócz nielicznych wyjątków (jak "W pół drogi do grobu" czy "Ciemność przed świtem") tematykę wampirzo-podobną staram się omijać szerokim łukiem. Brakuję mi prawdziwych, bezlitosnych potworów, drapieżców z piekła rodem, którzy zostali zastąpieni ładnymi i grzecznymi chłopcami o cudownych, wrażliwych serduszkach. Jednak skuszona wciąż napływającymi pozytywnymi recenzjami postanowiłam dać szansę "Mrocznej bohaterce" i w zakupowym szale połasiłam się na oba tomy. Po przeczytaniu pierwszej części mogę się jedynie zastanawiać dlaczego nie zostawiono jej w sieci, tylko koniecznie przelano na papier?
Jak głosi okładka: "Niepokorna Violet, wampir z królewskiego rodu, zakazana namiętność i prastara przepowiednia". Osiemnastoletnia Violet Lee, niefortunnym zbiegiem okoliczności znalazła się w złym miejscu o złym czasie. Będąca świadkiem brutalnej rzezi trzydziestu mężczyzn zostaje uprowadzona przez Kaspara Varna, przyszłego następce tronu. Ląduje w wytwornej, bogato zdobionej rezydencji w otoczeniu istot, których istnienia nigdy nie podejrzewała.
Początki z "Kolacją z wampirem" nie były łatwe. Główna bohaterka, nastoletnia Violet była bezmyślną, irytującą, wywyższającą się swoim ciętym językiem i inteligentnymi ripostami w stylu "kutas", "pojeb", "skurwysyn" i innymi typu podobnymi epitetami. Najpierw działa, potem myśli, a następnie opłakuje konsekwencje swoich czynów (Np. zamiast uciekać z miejsca zbrodni wyzywa oprawcę, który przez to zwraca na nią uwagę i ją chwyta albo robi komuś złośliwy numer, potem za nim idzie i ucieka z krzykiem, kiedy ta osoba nagle się na nią rzuca. Rzeczywiście trudne do przewidzenia, prawda?). Violet ma problem z myśleniem perspektywicznym. Zdobywa szacunek nie dzięki swojej osobowości czy czynom, ale jedynie dzięki pozycji na dworze. Zachowuje się jak rozkapryszona dziewczynka i w taki właśnie sposób jest traktowana.
Co z kolei jest drugą rzeczą, która nie dawała mi spokoju. Kasper pieszczotliwie zwraca się za każdym razem do Violet per "dziewczynka". Mało seksowne i uwodzicielskie określenie jak na mój gust. Kojarzy mi się raczej z programem dokumentalnym emitowanym w szkołach podstawowych w latach 90 na wychowaniu do życia w rodzinie. O podstarzałym mężczyźnie, który zaciągał małe dziewczynki do piwnic żeby pokazać im małe zwierzątka - "chodź dziewczynko, pokaże ci kotki". Kiedy notorycznie używał tego określenia odnosiłam wrażenie, że przystojny i boski Kasper ma ukryte zadatki na pedofila.
Nic nie wiemy o życiu bohaterki sprzed spotkania z wampirami. Nic o jej relacjach z rodziną, szczególnie ze zmarłym bratem, chorą siostrą czy ojcem politykiem, o którym jest całkiem sporo w książce. Wątki często są niedokończone lub pourywane i zapomniane. Czasami autorka w ramach olśnienia do czegoś wracała i powierzchownie na prędce coś wyjaśniała. Dziwne jest również to, że w czasie pojmania Violet zaledwie raz czy dwa martwiła się o losy swoich bliskich. Nie interesowali jej rodzice czy umierająca w szpitalu siostra. Oprócz jednego wyjątku nie próbowała nawet uciekać, chociaż przebywała w otoczeniu morderców, którym ciekła ślinka na widok jej pulsującej żyły.
Ludzie życie Violet zostało całkowicie pominięte, za to wiele dowiadujemy się o świecie wampirów. Abigail Gibbs rozbudowała sferę paranormalną, siląc się na kilka oryginalnych i fascynujących wątków. Kreacja wampirów była jedną z najciekawszych z jakimi spotkałam się w literaturze ostatnich lat.
Prosty i przystępny język ułatwia pokonywanie kolejnych stron w rekordowym tempie. Czasami zbyt ubogi, momentami nietrafnie wzbogacany przez określenia nie z tej epoki ("Twe dwie okrwawione gołębice smakują najsłodziej" dostarczyło mi sporo rozrywki). Niektórzy autorzy ćwiczą styl latami, inni mają wrodzony talent. Abigial Gibbs nie może pochwalić się ani jednym, ani drugim.
Fabuła nie jest zbyt oryginalna, nie jest również nazbyt wciągająca. Biorąc jednak pod uwagę obszerną objętość książki można stwierdzić, że sporo się dzieje. Cieszę się, że autorka nie zdecydowała się podzielić "Kolacji z wampirem" na dwa tomy, ponieważ gdyby chciała bez problemu mogłaby to zrobić, ale wtedy książka zdecydowanie straciłaby na jakości.
"Mroczna bohaterka" było pierwotnie opowiadaniem publikowanym w Internecie i moim zdaniem tam powinno zostać. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka. Jednak biorąc pod uwagę wymagania dzisiejszego czytelnika i zakres oferowanej przez księgarnie literatury, zasługujemy na o wiele więcej. W starciu Bella-Violet niestety prowadzi Meyer. Jak dotąd Vi jest zbyt bezmyślna, płaczliwa i irytująca, żeby zdobyć moje serce. W przypadku Kasper-Edward stawiam na tego pierwszego, ponieważ ma więcej charakteru i wigoru niż grzeczny, potulny Cullen. Na plus zasługuje jedna ze scen miłosnych z udziałem panicza Varna, na które nie odważyła się autorka "Zmierzchu".
"Kolacja z wampirem" ma ukryty potencjał i gdyby książka wyszła za kilka lat, gdy autorka do niej dojrzeje moglibyśmy otrzymać całkiem apetyczne danie. Zamiast tego otrzymaliśmy kolejną marną pozycję, która dla zabicia nudy można przeczytać. Jednak czy warto?
Wampiry w "brytyjskim humorze"
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o brytyjskiej odpowiedzi na amerykański "Zmierzch" Stephanie Meyer nie przyszło mi nawet do głowy, żeby połasić się na tą pozycję. Oprócz nielicznych wyjątków (jak "W pół drogi do grobu" czy "Ciemność przed świtem") tematykę wampirzo-podobną staram się omijać szerokim łukiem. Brakuję mi prawdziwych,...
2014-10-30
Odważna czy głupia?
To pytanie zadaje sobie każdy kto poznaje Antilie, ostatnią przedstawicielkę rodu Mendelaview. Przed Niną, wiodącą dotychczas spokojne i normalne życie na Ziemi, czeka jedno z najtrudniejszych zadań. Musi opanować drzemiącą w sobie moc i stanąć przeciwko armii Alexusa, byłego chłopaka i kochanka, który oszukał ją i wykorzystał jej wrodzoną naiwność. Wraz ze Strażnikami Mandory Nina uda się w niebezpieczną podróż przez planety galaktyki, aby odszukać Maximusa, legendarnego maga, który jako jedyny może pomóc księżniczce opanować magie antilii.
Po świetnej i wciągającej pierwszej części cyklu Antilii, "Tatuażu z lilią", nie mogłam się doczekać kontynuacji. Autorka nie kazała nam długo czekać. Książka, która powstała w zaledwie dwa tygodnie, ukazała się w niezwykle ładnej oprawie graficznej, po raz kolejny ciekawiąc i fascynując czytelnika. Kiedy udało mi się wygrać "Cenę odwagi" na fan page'u Ewy Seno odrzuciłam cały stos czekających na mnie książek i nie czekając ani chwili zabrałam się do czytania.
Fanom pierwszej części dobrze jest znany lekki, humorystyczny i niezwykle prosty styl powieści. Spotkamy się tutaj z dowcipnymi, zaczepnymi uwagami, jak również sarkastycznymi docinkami. Nawet w obliczu czyhającego zła nigdy nie jest za poważnie. Fabuła zdecydowanie nabiera tępa i aż do ostatnich stron mamy do czynienia z nadmiarem akcji. "Cena odwagi" jest jak rwący potok rzeki, nie zatrzymuje się ani na chwilę. Wszystkiego jest za dużo, wszystko dzieję się za szybko. Brakuje skupienia się momentami na detalach, które w przypływie gwałtownej akcji zostają całkowicie zepchnięte na dalszy tor.
"Może gdy zapcham głowę niezbędnymi informacjami, zabraknie w niej miejsca na głupie myśli i nieodpowiedzialne pomysły."
Największym moim zarzutem wobec "Ceny odwagi" jest kreacja głównej bohaterki. W istocie Nina potrafi zirytować czytelnika do granic wytrzymałości i momentami daje nieźle popalić. Po przeczytaniu pierwszego tomu odniosłam wrażenie, że Ewa Seno na siłę idealizowała Ninę i ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu jest coraz gorzej. Bohaterka na każdym kroku zachowuje się lekkomyślnie, naiwnie i po prostu infantylnie, jednak wszyscy wokół wychwalają ją ponad miarę, przyklaskując jej irracjonalnym zachowaniom. Głupota Niny drażni i razi w oczy. Przeszłość niestety niczego jej nie nauczyła, ponieważ z każdym kolejnym dniem podejmuje coraz gorsze decyzję. Zachowuje się jak rasowa kapryśna księżniczka, a do tytułu godnej królowej jest jej jeszcze bardzo daleko. Oczekiwałam młodej, odważnej kobiety, a zamiast tego dostałam lekkomyślną i niezbyt inteligentną dziewczynkę, wypłakującą oczy na każdym kroku i użalającą się nad swoim, jakże ciężkim, losem.
"- Wszystko dobrze? - spytałam.
- Przed nami stoi armia czekająca na to, by nas rozszarpać! Jak sądzisz?"
Idealizowania - ciąg dalszy. Nina to postać, która nie musi nic od siebie dać - dostaje wszystko na tacy. Nie musi się czytać nudnych ksiąg, nie musi się uczyć magicznych sztuczek. Jej moc zrobi wszystko za nią. Wystarczy, że dotknie księgi i proszę, już zna jej zawartość. A jeśli nie, nie martwcie sie, dostanie jakiś odjechany gadżet, który uchroni ją przed nauką nieznanych języków. Nawet przy spotkaniu z przedstawicielami królewskich ras Nina nie ma żadnych trudności w nawiązaniu sojuszu. Wystarczy, że ładnie się uśmiechnie a królowie i królewny są gotowi ryzykować życie swoich poddanych za sprawę, która nawet ich nie dotyczy. Jakże miło z ich strony!
Cykl Antilia to z założenia powieść młodzieżowa, która ma trafiać do młodych dziewcząt, jednak Nina nie jest najlepszym autorytetem. Nie potrafię określić czym się kieruje rozkładając nogi przed każdym napotkanym facetem, ale jej życie seksualne, trzeba przyznać, jest niezwykle bogate. To co, w pierwszym tomie nazwałam lekką pikanterią, teraz mogę nazwać wyuzdaniem. Nina nie myśli o konsekwencjach swoich poczynań, lecz chętnie korzysta ze swojego ciała i wdzięków, rozdając je na lewo i prawo.
Po pierwszym fantastycznym tomie Antilii, oczekiwałam o wiele więcej. Krótki czas napisania powieści przełożył się na jakość i wykonanie. Czytając "Cenę odwagi" odniosłam wrażenie, że autorka bardzo się śpieszyła chcąc jak najszybciej mieć to za sobą. Pomysłów, wątków i wydarzeń było zbyt wiele, a sami bohaterowie gdzieś się w nich zagubili. Biorąc pod uwagę możliwości książki, efekt końcowy mnie rozczarował. Gdyby poświecić więcej czasu na dopracowanie detali i kreacje bohaterów, książka mogłaby zrobić furorę na polskim rynku. Zakończenie nie zaskoczyło mnie, ale pozostawiło niemiłe uczucie deja vu. Trzeba jednak przyznać, że pomimo swoich wszystkich wad, "Cena odwagi" jest wciągającą i interesująca. Czyta się ją błyskawicznie szybko i chcąc, nie chcąc, chętnie sięgnę po kolejną część.
Za książkę gorąco pragnę podziękować autorce. Dziękuję Pani Ewo, z utęsknieniem czekam na finał!
Odważna czy głupia?
To pytanie zadaje sobie każdy kto poznaje Antilie, ostatnią przedstawicielkę rodu Mendelaview. Przed Niną, wiodącą dotychczas spokojne i normalne życie na Ziemi, czeka jedno z najtrudniejszych zadań. Musi opanować drzemiącą w sobie moc i stanąć przeciwko armii Alexusa, byłego chłopaka i kochanka, który oszukał ją i wykorzystał jej wrodzoną naiwność....
2014-12-28
2014-12-22
Kiera Cass serią "Rywalki" zdobyła moje serce. Pochłonęłam ją jednym tchem i kiedy tylko dowiedziałam się o dodatku do cyklu, od razu wiedziałam, że będzie to obowiązkowa pozycja w mojej biblioteczce. Ba! Obiecałam sobie sięgnąć po wszystko co tylko wypłynie spod pióra autorki, chociażby była to lista zakupów świątecznych czy postanowień noworocznych. Niestety... im większe oczekiwania, tym boleśniejsze rozczarowania.
"Książę i gwardzista" to opowieść równoległa do wydarzeń "Rywalek" i "Elity" widzianej z perspektywy Maxona i Aspena, a nie jak wskazuje na to opis, wydarzeń sprzed Eliminacji. Początek księcia rzeczywiście rozpoczyna się na tydzień przed przyjazdem kandydatek, ale jest to jedynie formą wstępu. Historię Aspena otwiera epizod z balem halloweenowym.
Oczekiwałam, że dodatek okaże się smakowitą wisienką na torcie i zwieńczeniem pracy autorki nad trylogią. Jednak "Książę i gwardzista" w rzeczywistości nie wnoszą nic nowego. Może i jest kilka wydarzeń, o których mogliśmy nie wiedzieć, ale zachowania i emocje głównych bohaterów nie są niczym obcym. Wiemy czemu zachowują się tak, a nie inaczej, wiemy jakie pobudki nimi kierują. Fabuła w momencie, w którym nabiera tempa i rozkręca się zostaje natychmiastowo urywana. Więcej chciałabym się dowiedzieć o relacji Maxona z rodzicami i innymi kandydatkami lub o historii Aspena i Anne.
Po dwóch skromnych i okrojonych nowelkach wydawnictwo przygotowało również wywiad z autorką, spis kandydatek Eliminacji, listę klas, drzewa genologiczne oraz playlistę z cytatami i inspiracjami. Niezbyt udany i nieciekawy pomysł, który w rzeczywistości do całości serii nie wnosi nic.
Po Kierze Cass spodziewałam się więcej. Liczyłam na zapierającą dech w piersi historie skrzywdzonego, ignorowanego i maltretowanego następcy tronu oraz zranionego Aspena, który próbuję odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Zamiast tego otrzymaliśmy znaną już opowieść przedstawioną na nowo w bardzo skromnej wersji liczącej zaledwie 224 strony. Zamiast zaspokoić czytelniczy głód, jedynie go roznieca.
Kiera Cass serią "Rywalki" zdobyła moje serce. Pochłonęłam ją jednym tchem i kiedy tylko dowiedziałam się o dodatku do cyklu, od razu wiedziałam, że będzie to obowiązkowa pozycja w mojej biblioteczce. Ba! Obiecałam sobie sięgnąć po wszystko co tylko wypłynie spod pióra autorki, chociażby była to lista zakupów świątecznych czy postanowień noworocznych. Niestety... im większe...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-12-20
"Zabrana o zmierzchu", czyli jak pisać o jednym i tym samym po raz trzeci.
C.C. Hunter lubi trzymać się utartych ścieżek. W trzecim tomie nie jeden raz można doświadczyć uczucia déjà vu. Po raz kolejny mamy zagadkę ducha, rozterki trójkąta miłosnego oraz poszukiwanie odpowiedzi na najważniejsze pytanie: kim jest Kyle Galen. To, co mogło wydawać się ciekawe i intrygujące w pierwszym tomie, w drugim było nużące, natomiast w trzecim piekielnie irytujące.
Żeby nie było zbyt cukierkowo Kyle będzie zalewać się łzami przy każdej możliwej okazji, a wszyscy będą przybierać zbroję rycerza w lśniącej zbroi, aby przybiec jej na ratunek i ukoić jej skołatane nerwy.
Z każdym kolejnym tomem seria Wodospadów Cienia staję się coraz bardziej monotematyczna i banalna. Brakuje powiewu świeżości, nowych, ciekawych wątków, wciągającej fabuły i wartkiej akcji. I, o ile, w poprzednich tomach finał był wart wyczekiwania, o tyle w tej części zakończenie było nijakie. Całą serie ratuje lekki i przyjemny styl autorki, ale jeśli spodziewacie się fajerwerków możecie się sowicie rozczarować.
"Zabrana o zmierzchu", czyli jak pisać o jednym i tym samym po raz trzeci.
C.C. Hunter lubi trzymać się utartych ścieżek. W trzecim tomie nie jeden raz można doświadczyć uczucia déjà vu. Po raz kolejny mamy zagadkę ducha, rozterki trójkąta miłosnego oraz poszukiwanie odpowiedzi na najważniejsze pytanie: kim jest Kyle Galen. To, co mogło wydawać się ciekawe i intrygujące w...
Perwersyjna, cyniczna, zabawna. Taka jest powieść Jeanine Frost o tajemniczym tytule "W pół drogi do grobu". Uwaga! To zdecydowanie nie jest powieść dla grzecznych dziewczynek.
Catherine Cawfield żyje w świecie pozbawionym złudzeń. Przez sąsiadów wytykana jako bękart, przez rówieśników dziwadło, a przez własną matkę nazywana potworem. Zaledwie dwudziestodwuletnia półwampirzyca zmaga się ze świadomością swojej odmienności. Znienawidzona przez własnego rodzica poluje na wampiry, aby zadość uczynić krzywd wyrządzonych przed lat.
W mieście od miesięcy w niewyjaśnionych okolicznościach znikają młode dziewczyny. Schwytana przez niebezpiecznego wampira Cat zawiera ryzykowny układ i rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Śledztwo, które może kosztować ją o wiele więcej niż własne życie.
Sięgając po "W pół drogi do grobu" nie wiedziałam czego się spodziewać. Oprócz kilku wyjątków tematykę krwiopijców staram się omijać szerokim łukiem. Jednak ta powieść z niewyjaśnionych powód przyciągała mnie od samego początku. W życiu nie spodziewałabym się, że aż tak przypadnie mi do gustu.
"I pamiętaj: bądź grzeczna tylko wtedy, gdy jest to lepsze od bycia niegrzeczną."
Główna bohaterka, młodziutka Cat, została wykreowana na prawdziwą twardzielke. Dzielna, waleczna, nie bojąca się ryzyka, zaskakuje i zniewala swoim urokiem oraz ciętym językiem. Potrafi być perwersyjnie niebezpieczna, ale trzeba się przy niej pilnować, ponieważ jedno krzywe spojrzenie i kołek w sercu murowany. Nasz męski bohater... jest oszałamiający. Oczywiście, jak to w literaturze bywa, musi być zniewalająco przystojny, męski i doprowadzać czytelniczki o palpitacje serca. Książkowy przykład złego chłopca. A jak wiadomo, takich lubimy najbardziej.
Wbrew pozorom i nieco oklepanej tematyce Jeanine Frost udało się uniknąć schematyczności. Fabuła jest wciągająca, a akcja gwałtowna i porywająca. Doświadczymy metamorfozy głównych bohaterów, zaskakujących zwrotów akcji oraz momentów intymności, przyprawiających o rumieńce i szybsze bicie serca. "W pół drogi do grobu" ocieka pikanterią i seksem. Z uwagi na dwuznaczne insynuacje oraz wulgaryzmy, powieść zdecydowanie jest skierowana do starszych odbiorców. Nie ukrywam, że te gorące momenty okazały się moimi ulubionymi.
"Poczułam na brzuchu coś twardego. Objęłam to dłońmi i wyprostowałam się.
- Bones, to jest kołek czy po prostu ogarnęło cię szczęście na widok tej sukienki?"
Szukając lekkiej i przyjemnej lektury sięgnęłam po kolejną książkę, o kolejnej Buffy, zakochującym się w kolejnym krwiopijcy. Niespodziewanie otrzymałam o wiele więcej. Pierwszy tom otwierający cykl o Nocnej Łowczyni jest porywający, wciągający i pozostawia niedosyt. Główni bohaterowie są barwni, charakterystyczni i nieco nieokrzesani! Czytałam tę książkę z wypiekami na twarzy, i szczerze, mogłabym czytać ją bez końca.
Godna polecenia pozycja dla osób szukającej zabawnej, zwariowanej i nieco sprośnej powieści o tematyce paranormalnej.
Perwersyjna, cyniczna, zabawna. Taka jest powieść Jeanine Frost o tajemniczym tytule "W pół drogi do grobu". Uwaga! To zdecydowanie nie jest powieść dla grzecznych dziewczynek.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCatherine Cawfield żyje w świecie pozbawionym złudzeń. Przez sąsiadów wytykana jako bękart, przez rówieśników dziwadło, a przez własną matkę nazywana potworem. Zaledwie dwudziestodwuletnia...