-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-10
2024-04-23
Gdybym miała opisać ją trzeba słowami byłoby to: przerażająca, przytłaczająca, mroczna.
Choć książkę czytałam już lata temu, dopiero teraz zrobiła na mnie tak kolosalne wrażenie. Pełna napięcia atmosfera, nasycona poczuciem beznadziei i smutku. Poczucie, że rodzice, osoby które powinny o ciebie dbać, chronić cię, walczyć o ciebie w każdym momencie twojego życia… pozbywają się swoich dzieci jak niechcianego problemu.
Niesamowicie przerażająca okrutność świata, jaką po raz kolejny stworzył Neal Schusterman wwierca się w umysł i nawet długo po odłożeniu książki, zostaje w głowie. Już przy „Kosiarzach” byłam absolutnie zachwycona, ale to „Podzieleni” zrobili ze mnie miazgę.
Ale nie tylko oryginalność świata i jego wyjątkowo mroczna wizja zasługują na uznanie, ale również kreacje bohaterów. To ludzie, o których boimy się, kibicujemy i wraz z nimi czujemy napięcie i poczucie zagrożenia. Jeśli czytaliście inne książki autora, wiecie, jaki potrafi zrobić rollercoaster emocjonalny i niektóre historie osób, jakie poznajemy… są naprawdę trudne i przytłaczające.
Czy mogę polecić „Podzielonych”? Zdecydowanie tak, ale również muszę ostrzec… to nie będzie książka dla wszystkich.
Gdybym miała opisać ją trzeba słowami byłoby to: przerażająca, przytłaczająca, mroczna.
Choć książkę czytałam już lata temu, dopiero teraz zrobiła na mnie tak kolosalne wrażenie. Pełna napięcia atmosfera, nasycona poczuciem beznadziei i smutku. Poczucie, że rodzice, osoby które powinny o ciebie dbać, chronić cię, walczyć o ciebie w każdym momencie twojego życia… pozbywają...
2024-04-23
Dwie Królowe, które dzieli tysiąc lat.
Słońca, która miała nieść radość, nadzieję i odbudowę oraz Krwawa, niosąca tylko zniszczenie, oraz śmierć.
Opowiedzieć, o czym jest „Furyborn” nie leży do najprostszych zadań. Ponieważ mamy tutaj dwie linie czasowe i dwie zupełnie inne bohaterki.
Rielle, szlachciankę skrycie podkochującą się w księciu, skrywającą mroczną tajemnicę i surowo karaną za wszelkie nieposłuszeństwo. Jednak nawet groźba śmierci i strach nie powstrzymują jej, aby w trakcie zamachu na ukochanego wyjść z cienia, odkrywając swoje moce i ukazując się jako jedna z przepowiedzianych dwóch królowych. Próbując udowodnić, że jest Królową Słońca i nie doprowadzi do zagłady królestwa, zmuszona jest do wzięcia udziału w śmiertelnie niebezpiecznym Turnieju i przejście siedmiu prób magii żywiołów. Przegrana oznacza nie tylko stratę statusu, czy ukochanego, ale przede wszystkim śmierć.
Tysiąc lat później, historia Królowej Rielle jest już tylko legendą, a Eliana podejmuję się najbardziej nikczemnych i bezlitosnych zadań dla Nieśmiertelnego Imperatora, aby zapewnić opiekę swojej rodzinie. Gdy jednak pewnej nocy jej matka zostaje uprowadzona, dziewczyna podejmuję współpracę z kapitanem rebeliantów, zdradzając swojego władce, aby odnaleźć rodzicielkę.
Sam wstęp do świata „Furyborn” mówi nam: hej, mamy tu do czynienia z rozbudowaną fantastyką dla stałych wyjadaczy!” I tak właśnie jest. Przepięknie rozbudowane uniwersum, które zachwyci fanów high fantasy, zachwycające swoją różnorodnością, detalami, choć również zaskakujące. Brutalnymi realiami wojny, biedą, okrutnością. A na deser, niesztampowym systemem magiczny i władanie żywiołami w zupełnie innym wydaniu.
Nie ukrywam, że NIE ZNOSZĘ, kiedy fabuła skaczę między dwiema liniami czasowymi, a tutaj… Byłam zachwycona. Owszem, początkowo czułam lekko dezorientację i nie potrafiłam się łatwo wgryźć w historię, jednak bardzo szybko się okazało, że zarówno fabuła z perspektywy Rielle, jak i Eliany była tak fascynującą, że nie mogłam się oderwać. I skakałam między jednymi niesamowitymi wydarzeniami, do drugich, a moje gałki oczne latały jak u widowni, na meczu ping-ponga.
Tempo akcji było świetnie podtrzymywane i przez całą książkę czułam się jak naładowana adrenaliną. Mogłam tylko czytać, czytać, a gdy nie mogłam czytać cały czas w głowie analizowałam fabułę.
W środku znajdziemy nie tylko intrygujących męskich bohaterów, ale i delikatną spicy nutkę. Nie będą to obrazy mocno opisowe, jednak niepozostawiające złudzeń.
Zakończenie było chyba najlepszą częścią. Obserwowanie, do czego właściwie to zmierza, kto jest tym złym, jak mogą się połączyć historie tak różnych kobiet i czym jeszcze autorka zaskoczy na koniec. Wcześniej już miałam styczność z twórczością Claire Legrand i wiedziałam, na co ją stać. I tym razem również mnie oczarowała mocnym przytupem zwieńczającym całość.
Podsumowując: jest to zdecydowanie powieść dla stałych wyjadaczy fantastyki, którzy nie boją się unikatowych rozbudowanych światów, sieci zawiłych intryg, ciekawych rozwiązań magicznych. Znajdziemy tutaj również świetnie poprowadzone wątki romantyczne z delikatną pikanteria. Nie tylko linia fabularna została świetnie poprowadzona, lecz przede wszystkim jest to naprawdę fenomenalne dobrze napisana książka, która również została bardzo dobrze przetłumaczona i zredagowana. I choćbym nie wiem, jak chciała, nie potrafię do niczego się przyczepić.
Dwie Królowe, które dzieli tysiąc lat.
Słońca, która miała nieść radość, nadzieję i odbudowę oraz Krwawa, niosąca tylko zniszczenie, oraz śmierć.
Opowiedzieć, o czym jest „Furyborn” nie leży do najprostszych zadań. Ponieważ mamy tutaj dwie linie czasowe i dwie zupełnie inne bohaterki.
Rielle, szlachciankę skrycie podkochującą się w księciu, skrywającą mroczną tajemnicę i...
2014-11-09
Perwersyjna, cyniczna, zabawna. Taka jest powieść Jeanine Frost o tajemniczym tytule "W pół drogi do grobu". Uwaga! To zdecydowanie nie jest powieść dla grzecznych dziewczynek.
Catherine Cawfield żyje w świecie pozbawionym złudzeń. Przez sąsiadów wytykana jako bękart, przez rówieśników dziwadło, a przez własną matkę nazywana potworem. Zaledwie dwudziestodwuletnia półwampirzyca zmaga się ze świadomością swojej odmienności. Znienawidzona przez własnego rodzica poluje na wampiry, aby zadość uczynić krzywd wyrządzonych przed lat.
W mieście od miesięcy w niewyjaśnionych okolicznościach znikają młode dziewczyny. Schwytana przez niebezpiecznego wampira Cat zawiera ryzykowny układ i rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Śledztwo, które może kosztować ją o wiele więcej niż własne życie.
Sięgając po "W pół drogi do grobu" nie wiedziałam czego się spodziewać. Oprócz kilku wyjątków tematykę krwiopijców staram się omijać szerokim łukiem. Jednak ta powieść z niewyjaśnionych powód przyciągała mnie od samego początku. W życiu nie spodziewałabym się, że aż tak przypadnie mi do gustu.
"I pamiętaj: bądź grzeczna tylko wtedy, gdy jest to lepsze od bycia niegrzeczną."
Główna bohaterka, młodziutka Cat, została wykreowana na prawdziwą twardzielke. Dzielna, waleczna, nie bojąca się ryzyka, zaskakuje i zniewala swoim urokiem oraz ciętym językiem. Potrafi być perwersyjnie niebezpieczna, ale trzeba się przy niej pilnować, ponieważ jedno krzywe spojrzenie i kołek w sercu murowany. Nasz męski bohater... jest oszałamiający. Oczywiście, jak to w literaturze bywa, musi być zniewalająco przystojny, męski i doprowadzać czytelniczki o palpitacje serca. Książkowy przykład złego chłopca. A jak wiadomo, takich lubimy najbardziej.
Wbrew pozorom i nieco oklepanej tematyce Jeanine Frost udało się uniknąć schematyczności. Fabuła jest wciągająca, a akcja gwałtowna i porywająca. Doświadczymy metamorfozy głównych bohaterów, zaskakujących zwrotów akcji oraz momentów intymności, przyprawiających o rumieńce i szybsze bicie serca. "W pół drogi do grobu" ocieka pikanterią i seksem. Z uwagi na dwuznaczne insynuacje oraz wulgaryzmy, powieść zdecydowanie jest skierowana do starszych odbiorców. Nie ukrywam, że te gorące momenty okazały się moimi ulubionymi.
"Poczułam na brzuchu coś twardego. Objęłam to dłońmi i wyprostowałam się.
- Bones, to jest kołek czy po prostu ogarnęło cię szczęście na widok tej sukienki?"
Szukając lekkiej i przyjemnej lektury sięgnęłam po kolejną książkę, o kolejnej Buffy, zakochującym się w kolejnym krwiopijcy. Niespodziewanie otrzymałam o wiele więcej. Pierwszy tom otwierający cykl o Nocnej Łowczyni jest porywający, wciągający i pozostawia niedosyt. Główni bohaterowie są barwni, charakterystyczni i nieco nieokrzesani! Czytałam tę książkę z wypiekami na twarzy, i szczerze, mogłabym czytać ją bez końca.
Godna polecenia pozycja dla osób szukającej zabawnej, zwariowanej i nieco sprośnej powieści o tematyce paranormalnej.
Perwersyjna, cyniczna, zabawna. Taka jest powieść Jeanine Frost o tajemniczym tytule "W pół drogi do grobu". Uwaga! To zdecydowanie nie jest powieść dla grzecznych dziewczynek.
Catherine Cawfield żyje w świecie pozbawionym złudzeń. Przez sąsiadów wytykana jako bękart, przez rówieśników dziwadło, a przez własną matkę nazywana potworem. Zaledwie dwudziestodwuletnia...
2014-11-10
Genialna kontynuacja "W pół drogi do grobu"! Po raz drugi Jeanine Frost walczy ze schematami i stereotypami na nowo odkrywając temat krwiożerczych istot nocy. Waleczna Caty i nieokiełznany Bones ponownie nas zaskoczą, rozbawią i nie jeden raz zgorszą.
Wartka akcja, nowe zaskakujące postacie, sceny przyprawiające o szybsze bicie serca. To wszystko i jeszcze więcej znajdziecie w drugim, świetnym tomie cyklu Nocnej Łowczyni. Powieść taka jak jej główni bohaterowie: zabawna, szokująca, perwersyjna. Godna polecenia pozycja dla fanów urban fantasy.
Genialna kontynuacja "W pół drogi do grobu"! Po raz drugi Jeanine Frost walczy ze schematami i stereotypami na nowo odkrywając temat krwiożerczych istot nocy. Waleczna Caty i nieokiełznany Bones ponownie nas zaskoczą, rozbawią i nie jeden raz zgorszą.
Wartka akcja, nowe zaskakujące postacie, sceny przyprawiające o szybsze bicie serca. To wszystko i jeszcze więcej...
2023-07-28
Nie zapomnę, jak w 2016 sięgnęłam po „A z popiołów zrodzi się ogień”, wtedy wydany jako „Imperium ognia” i przepadłam. Zakochałam się w serii, jej mrocznym klimacie, nieidealnych i pełnych wątpliwości bohaterach, ich rozterkach, przez co długo nie mogłam przetrawić, że seria została porzucona. Dlatego, gdy w zeszłym roku We need YA ogłosiło wykupienie licencji i wznowienie piszczałam z radości. Był to mój trzeci rereading… i mam wrażenie, że za każdym kolejnym razem, powieść smakuje coraz lepiej.
Kiedy kraj Uczonych, ludności zakochanej w nauce i sztuce, oczytanej i inteligentnej, został brutalnie podbity przez Imperium Marsyjskie, wyposażone w niezniszczalną broń, z którą żadne inne ostrze nie mogło się równać, niemal wymazano ich z kart historii. Zabroniono czytania, odebrano i spalono księgi, niektórych uczyniono niewolnikami, lecz nawet wolna ludność cierpiała na głód i biedę, a każdy, nawet najmniejszy przejaw buntu, bezlitośnie uciszano.
W ciągu zaledwie kilku minut, życie Laii, Uczonej, dotychczas już wystarczające trudne, zamienia się w koszmar. Wraz ze śmiercią dziadków oraz aresztowaniem brata musi podjąć drastyczne kroki, aby uratować ostatniego, żyjącego, krewnego i przywdziać niewolnicze kajdany i szpiegować najniebezpieczniejszą osobę w Imperium Marsyjskim. Jednocześnie to historia Eliasa, chłopaka siłą wyrwanego z rąk jedynych ludzi, którzy go pokochali i od dziecka uczony skutecznego zabijania i brutalnej dyscypliny. Żołnierza Imperium mogącego albo przywdziać maskę mordercy: Zamaskowanego i służyć wiernie ojczyźnie, mordując i torturując w imieniu Cesarza lub zaryzykować życie i zdezerterować.
Na wielkie brawa i ukłony zasługuję skrupulatna intrygująca i bardzo przemyślana konstrukcja świata. Każdy element, każdy szczegół został dokładnie zaplanowany. Świat stworzony był inspirowany starożytnym Rzymem oraz jego strukturą, ale autorka zawarła kilka paranormalnych smaczków, takich jak dżiny, ifryty czy ghule nadających całości niesamowity charakter.
Nie ma tutaj idealnych bohaterów. Narracja, podzielona między Eliasa oraz Laii, pokazuję dwoje zagubionych i przytłoczonych okrutnością świata, w którym żyją, nastolatków walczących z przeciwnościami losu oraz poszukujących wolności. Laia nie jest bohaterką, jaką łatwo można polubić. Początkowo poznajemy ją jako przerażoną i zagubioną dziewczynę niewidzącą co robić i zbyt naiwną jak na okrutną rzeczywistość, którą ją otacza. Dopiero z dłuższym czasem dojrzewa i czytelnik może dostrzec ogromną metamorfozę, jaką przechodzi. Elias, natomiast od początku, pomimo kilku błędów, jakie popełnia czy niezdecydowania, jest bohaterem, któremu chce się kibicować i za którego mocno trzyma się kciuki.
Powieść nie tylko jest świetnie napisana, lecz również rewelacyjnie dobrze przetłumaczona, co jest zasługą jedynego w swoim rodzaju Macieja Studenckiego. Tej książki nie czyta się. Przez nią się płynie. Od samego początku czułam się niezwykle wciągnięta i zainteresowana historia, dynamika została świetnie rozłożona, i chociaż tak, czytałam powieść po raz trzeci, to i tak nie mogłam się od niej oderwać, jak wtedy, gdy czytałam ją pierwszy raz.
„A z popiołów zrodzi się ogień” to pierwszy tom przecudownej serii, która chociaż jest fantastyką młodzieżową, zachwyci nie tylko młodzież. Dzięki rewelacyjnemu world building owi wciągającej fabule, intrygom, spiskom i nieidealnym bohaterom jest to powieść, która zostaje w pamięci na dłużej i od razu zachęca do sięgnięcia po kolejną część. A będzie ich, aż cztery!
Nie zapomnę, jak w 2016 sięgnęłam po „A z popiołów zrodzi się ogień”, wtedy wydany jako „Imperium ognia” i przepadłam. Zakochałam się w serii, jej mrocznym klimacie, nieidealnych i pełnych wątpliwości bohaterach, ich rozterkach, przez co długo nie mogłam przetrawić, że seria została porzucona. Dlatego, gdy w zeszłym roku We need YA ogłosiło wykupienie licencji i wznowienie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-12
2014-07-13
"Świat zginie bez nich. Oni zginą bez siebie"
Świat, który znaliśmy rozpada się. Trwające burze eterowe z każdym dniem nasilają się paląc wszystko na swojej drodze. Przed Arią i Perrym najważniejsze zadanie. Muszą za wszelką cenę uwolnić Cindera i odnaleźć legendarny Wielki Błękit, który jeśli rzeczywiście istnieje, może być ich jedyną szansą na przetrwanie. W ich rekach spoczywają losy setek ludzi, nie tylko plemienia Fal, ale i ocalonych Osadników. Czy po trzystu latach segregacji będą potrafili się zjednoczyć, aby stanąć razem do walki i odnaleźć drogę do nowego świata?
Często zdarza się tak, że trafiamy na cudowną książkę, która jednak z każdą kolejną częścią traci swój blask. Na szczęście w tym przypadku tak nie jest. Veronica Rossi cały czas trzyma bardzo wysoki poziom i nawet na chwile nie zwalnia tępa. Już od pierwszych stron wrzuca nas w gwałtowny wir wydarzeń, który nie ustępuje aż do ostatnich stron. "Wielki Błękit" jest jak rwąca rzeka - porywista, wciągająca i niezwykle niebezpieczna.
To, co najbardziej cenie sobie w serii "Przez burze ognia" to kreacje głównych bohaterów. Aria nie jest typową bohaterką, jaką spotykamy w literaturze młodzieżowej. Daleko jej od płaczliwej szarej myszki, użalającej się nad swoim strasznym losem. Inteligentna, rozważna, waleczna, nie czeka na ratunek księcia z bajki, ale sama bierze los w swoje ręce. Tak samo jak Perry, odbiega od standardów do których przyzwyczajają nas autorzy powieści dla nastolatków, które mają być proste i nieskomplikowane. Perry ma w sobie więcej ikry niż połowa męskich ideałów, z jakimi spotykam się od bardzo długiego czasu w tego rodzaju literaturze.
"Wielki Błękit" porwał mnie i zachwycił. Emocje bohaterów odbierałam, jak własne. Nie byłam tylko biernym obserwatorem, ale uczestnikiem wszystkich wydarzeń. Śmiałam się wraz z nimi i wraz z nimi płakałam. W Arii i Perrym zakochałam się już dawno, ale jeszcze dłużej nie będę mogła o nich zapomnieć. Istnieją takie książki, które zostają z nami na zawsze. To jest właśnie jedna z nich. Nie wątpię w to, że jeszcze nie raz do nich wrócę. Ba! Nie mogę się doczekać, aby odbyć tę podróż jeszcze raz.
Veronica Rossi w podziękowaniach napisała: "Wreszcie dziękuje Wam, Drodzy Czytelnicy - za to, że zechcieliście poznać historie dziewczyny i chłopaka, którzy dokonali czegoś niezwykłego. Kolej na Was. Obierzcie właściwy kurs i odnajdźcie swój Wielki Błękit. Wiem, że Wam się uda". Odnoszę wrażenie, że dzięki Arii, Perremu, Roarowi i Soanowi mi się udało. Teraz kolej na Ciebie.
"Świat zginie bez nich. Oni zginą bez siebie"
Świat, który znaliśmy rozpada się. Trwające burze eterowe z każdym dniem nasilają się paląc wszystko na swojej drodze. Przed Arią i Perrym najważniejsze zadanie. Muszą za wszelką cenę uwolnić Cindera i odnaleźć legendarny Wielki Błękit, który jeśli rzeczywiście istnieje, może być ich jedyną szansą na przetrwanie. W ich rekach...
2014-07-03
2014-06-30
Świat, jaki znaliśmy przestał istnieć.
Trzysta lat temu ogromne rozbłyski słoneczne uszkodziły strefę Ziemi, otwierając ją na burze kosmiczne. Spowodowały niewyobrażalne zniszczenia i pojawienie się eteru - niezwykle groźnych ognistych lejów spadających z nieba, palących wszystko na swojej drodze. Życie na ziemi stało się niezwykle niebezpieczne. Istnieje milion sposób, aby umrzeć. Cześć ocalałych skryła się pod ochronnymi kapsułami Podu, gdzie funkcjonują w Strefach - wirtualnej rzeczywistości, w które wszystko jest możliwe. Jednak nie wszyscy mieli tyle szczęścia.
Aria, Osadniczka z Reverie zostaje wyrzucona z kapsuł Podu na pewną śmiercią za zbrodnie, których nie popełniła. W Umieralni poznaje Perrego, człowieka żyjącego w świecie na zewnątrz. Dzikusa. Pomimo wszelkich różnic, jakie ich dzielą zawierają sojusz i wyruszają w podróż, aby odzyskać to co zostało im brutalnie odebrane.
"Przez burze ognia" zaskakuje świetnie wykreowanym i przedstawionym światem. Barwne opisy ukazują świat dobrodziejstw, gdzie nie ma rzeczy niemożliwych - wszystko można mieć dzięki jednej myśli oraz zupełnie inny brutalny świat, w którym walka o przetrwanie toczona jest każdego dnia. I chociaż początkowe opisy książki mogą sugerować podobieństwo to trylogii Suzanne Collins, szybko o tym zapomnimy. Nie rażące na pierwszy rzut oka zbieżności zanikają dzięki genialnie kreacji świata, wartkiej akcji i niebanalnych postaciach.
Zarówno Aria, jak i Perry nie pasują do standardów literatury młodzieżowej do jakich przywykłam. Nie działają w sposób nieprzemyślany, starannie planują każde działanie, nie obrażają się na siebie i nie marnują czasu na niepotrzebne kłótnie i spory, nie targa nimi burza hormonów. Nie płaczą po nocach. Oboje są urodzonymi wojownikami. Starannie wykreowane i przemyślane postacie zaskakują pomysłowością, inteligencją i urzekającym poczuciem humoru. Należą do tej kategorii bohaterów, których uwielbiamy, kochamy i z którymi nie możemy się rozstać. Każda ukazana postać ma swoją specyfikę, dynamikę i barwę.
"Przez burze ognia" od czasów "Igrzysk Śmierci" jest moim zdaniem jedną z najlepszych trylogii osadzonych w świecie fantasty, since-fiction na przestrzeni ostatnich lat. Nie ważne ile razy ją się czyta, w dalszym stopniu porusza, zaskakuje i wzrusza, tak samo jak za pierwszym razem. Nie wiem, jak można nie zwariować na punkcie Arii i Perrego, ponieważ dla mnie są doskonali w swojej niedoskonałości. Wciągająca akcja, która nie pozwala oderwać się nawet na chwile, zachwycająca i niebanalna fabuła, świetnie kreowana dramaturgia, fascynujące i barwne postacie. To wszystko oprawione w piękne wnętrze. Książka do której z rozkoszą wrócę nie jeden raz i z przyjemnością przeczytam każdą pozycje, jaka ukaże się spod pióra Veronici Rossi.
Świat, jaki znaliśmy przestał istnieć.
Trzysta lat temu ogromne rozbłyski słoneczne uszkodziły strefę Ziemi, otwierając ją na burze kosmiczne. Spowodowały niewyobrażalne zniszczenia i pojawienie się eteru - niezwykle groźnych ognistych lejów spadających z nieba, palących wszystko na swojej drodze. Życie na ziemi stało się niezwykle niebezpieczne. Istnieje milion sposób,...
Nie często zdarza mi się wracać do książek po latach. Jednak kiedy już się w końcu udaję, jest to zawsze ciekawe doświadczenie: jak odbiorę ją teraz, po tak długim okresie?
Trylogię „Nevermore” czytałam po raz pierwszy osiem lat temu. Wtedy niesamowicie przypadła mi do gustu, a każdy kolejny tom był coraz, coraz lepszy.
Historia niczym z amerykańskiego serialu: piękna, popularna czirliderka zostaje zmuszona, aby przygotować projekt z najbardziej wycofanym chłopakiem z grupy. Cichym, samotnym Gotem, odzianym w czerń i łańcuchy skrywającym się za zasłoną czarnej grzywki. Jednak pewna rzecz przełamuję ten schemat: projekt, który muszą razem przygotować wymyka się spod kontroli, wydobywając na światło dziennie mroczne istoty.
Podeszłam do tej powieści niezwykle sentymentalnie, przypominając sobie własne nastoletnie lata oraz czasy, gdy emo i goci opanowali popkulturę, gdy mało kto miał telefon, a do przyjaciół dzwoniło się z telefonów stacjonarnych. Z uśmiechem na ustach przerzucałam kolejne strony, przypominając sobie jak po raz pierwszy sięgnęłam poń evermore, z uczuciem, że teraz towarzyszą mi bardzo podobne emocje.
Chociaż w relacji głównym bohaterów, Isobel i Varena, widać pewien znany mocno schemat, to i tak są to bohaterowie, których wprost uwielbiam. Zabawni, inteligentni, rozważni, a przy tym czuć między nimi fajną chemię oraz przekomarzanie. Akcja rozkręca się stosunkowo powoli, by w pewnym momencie wystrzelić z procy i zmusić czytelnika, aby pochłonął ją za jednym razem, a wszystkiego smaku dodaje nieco mroczny klimat podsycany twórczością tajemniczego Edgar Allan Poe.
„Nevermore” przypadnie go gustu wszystkim tym, którzy lubują się w dobrze napisanych młodzieżówkach, gdzie relacje rozwijają się powoli, a fabuła i mroczny klimat są intrygującym tłem dla całej historii. Choć sam wątek romantyczny jest odrobinę sztampowy, a niektórzy bohaterowie bez kawy potrafią podnieść ciśnienie, to jest to świetna książka i lekka niewymagająca rozrywka, która na deser może Was mocno zaskoczyć.
Nie często zdarza mi się wracać do książek po latach. Jednak kiedy już się w końcu udaję, jest to zawsze ciekawe doświadczenie: jak odbiorę ją teraz, po tak długim okresie?
Trylogię „Nevermore” czytałam po raz pierwszy osiem lat temu. Wtedy niesamowicie przypadła mi do gustu, a każdy kolejny tom był coraz, coraz lepszy.
Historia niczym z amerykańskiego serialu: piękna,...
„Nigdy nie gasną” w zupełności nie przypominają pierwszej części. Od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w gwałtowne zwroty akcji, których tempo nie zwalnia, aż do ostatnich stron. Nie można zaprzeczyć, że jest to książka akcji, na której skupia się praktycznie wszystko. Odniosłam wrażenie wręcz, że emocje, uczucia i sami bohaterowie zostali zrzuceni na dalszy plan i w tym całym nagromadzeniu sensacji gdzieś zostali zgubieni. Mocnym atutem „Mrocznych” byli świetnie wykreowani bohaterowie oraz rozterki, jakie nimi targały, a tutaj tego niestety zabrakło.
Poznajemy zupełnie nowe oblicze Ruby, która chroniąc przyjaciół musiała przywdziać nową maskę. Fabuła nabiera rumieńców wraz z pojawieniem się Pulpeta i Liama, na których czekałam od samego początku i których niesamowicie brakowało. Możliwe, że dlatego, iż nie do końca jestem fanką nowej-Ruby, zmuszonej do stania się bezlitosną jednostką wykonującą ślepo rozkazy i często sama nie wiedziała do końca co robić, jak się zachować i w swoich działań była bardzo zagubiona.
Styl autorki nie uległ zmianie, w dalszym ciągu jest prosty, przyjemny i nowoczesny, powieść czyta się szybko, chociaż czasami były momenty niejasne i chaotyczne wynikające niestety z błędów logicznych. I, mimo że nie było ich wiele, wybijały mnie z rytmu.
“Nigdy nie gasną" bez wątpienia jest przyjemną lekturą, która umili niejeden wieczór. Nie jest to jednak godna kontynuacja cyklu. Zabrakło mi iskierki humoru, przekomarzania się Liama i Pulpeta, namiętności, pasji i słodkiej Zu. Dostałam za to nadmiar akcji, którą się zachłysnęłam oraz masę niepowodzeń, które czyhały na głównych bohaterów na każdym kroku. Drugi tom może budzić kontrowersje i mieszane opinie. To co, mi osobiście nie przypadło do gustu, dla innej osoby może mocnym autem. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję, chociażby po to, aby wyrobić sobie własną opinię.
Dla mnie jest to wciąż ciekawa, wciągająca seria, jednak drugi tom nie dorównał pierwszemu.
„Nigdy nie gasną” w zupełności nie przypominają pierwszej części. Od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w gwałtowne zwroty akcji, których tempo nie zwalnia, aż do ostatnich stron. Nie można zaprzeczyć, że jest to książka akcji, na której skupia się praktycznie wszystko. Odniosłam wrażenie wręcz, że emocje, uczucia i sami bohaterowie zostali zrzuceni na dalszy plan i w tym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-10-13
2022-10-18
2022-09-22
Po pierwszym tomie, myślałam, że wiem czego się spodziewać, ale zakończenie… powiedziało mi, że zupełnie nie miałam pojęcia na co się pisze.
Chociaż serię czytałam już przed laty, byłam równie zaskoczona jak wtedy.
Mocna kontynuacja szalonej, podkręconej historii, która absolutnie wciąga w swoje macki. Niepewność co jest prawdziwe, a co jestem wytworem chorego umysłu oraz niepokój towarzyszyły mi przez całą lekturę książki. Jak również delikatny i słodki romans, gdzie bohaterowie naprawdę poznają swoje wnętrza, a nie tylko cielesność.
Początek był dość nużący, niektóre wątki z pierwszego tomu zostały za bardzo rozciągnięte, ale gdy w pewnym momencie akcja się rozkręciła, z rozpędu skończyłam powieść w jeden wieczór. Tej części jeszcze bardziej towarzyszył nostalgiczny nastrój oraz dojmujący smutek przenikający na czytelnika, zwłaszcza w sytuacjach gdy bohaterka jest zmuszona ukrywać prawdę, brakuje jej wsparcia najbliższych. Nie może otwarcie zwierzyć się osobom którym powinna móc zawierzyć wszystko. Nigdy nie pomyślałabym, że w trakcie czytania serii uronie jakąś łzę, a tutaj zdarzyło się to zarówno przy pierwszym, jak i drugim tomie.
Emocje bijące od tej powieści, mogłam doskonale poczuć na własnej skórze.
Pojawiło się również, jak w pierwszym tomie, demonizowanie terapii, bardzo niezdrowe podejście do niej, co wielokrotnie podnosiło mi cisnienie, ale… okazuję się, że wszystko miało większy sens, które początkowo nie potrafiłam dostrzec. Dlatego, chociażby dla tego jednego aspektu, warto przeczytać drugi tom, ponieważ wszystkie tajemnice niczym brakujące puzzle wskoczyły na swoje miejsce.
Zakończenie było… niesamowite. Ekscytujące, przerażające, zachwycające. Wszystko na raz. Gdybym miała pod ręką trzeci tom, od razu sięgnęłabym po niego.
To zdecydowanie powieść dla osób, które lubują się w mrocznym i niepokojącym klimacie thrillerów, ale jednak pragną delikatnej nutki fantastyki.
Po pierwszym tomie, myślałam, że wiem czego się spodziewać, ale zakończenie… powiedziało mi, że zupełnie nie miałam pojęcia na co się pisze.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toChociaż serię czytałam już przed laty, byłam równie zaskoczona jak wtedy.
Mocna kontynuacja szalonej, podkręconej historii, która absolutnie wciąga w swoje macki. Niepewność co jest prawdziwe, a co jestem wytworem chorego umysłu oraz...