-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2019-08-14
2019-05-28
"Terra insecta. Planeta owadów" to pozycja, która może przyczynić się do rozwoju literatury przyrodniczej przekazywanej w przystępnej formie. Autorka Anne Sverdrop-Thygeson zaposiła nas w wyjątkową podróż po świecie dotychczas pomijanym, może nawet nieco lekceważonym. Owady mogą kojarzyć się jako coś nieistotnego, uprzykrzającego życie. Nie oszukujmy się – mało kto spodziewa się po książce o owadach czegoś ciekawego. Zakładam, że po lekturze tej książki większość zmieni zdanie na ich temat. Mało tego, ostrzegam – mnie te stworzenia zafascynowały na amen.
Opowieść o owadach została umiejętnie podzielona na 9 rozdziałów, co było zapewne niełatwym zadaniem ze względu na obszerność materiału - z książki dowiadujemy się bowiem, że na świecie żyje około milion gatunków owadów. Kolejne strony pozwalają czytelnikowi stopniowo zapoznawać się z budową ciała insektów, ich miejscem w łańcuchu pokarmowym, zachowaniami seksualnymi oraz rolą jaką pełnią nie tylko w życiu człowieka, a wszystkich innych gatunków obecnych na Ziemi. Sposób, w jaki profesor Sverdrup-Thygeson przybliża nam świat owadów, wynika z jej ogromnej pasji, wiedzy oraz wieloletniego doświadczenia. Ciekawostki, które nam serwuje, okrasza finezyjnymi i humorystycznymi porównaniami, co niejednokrotnie spowodowało u mnie uśmiech na twarzy. Można tylko domyślać się jak wspaniałą jest wykładowczynią.
„(...) pająki występujące na Ziemi byłyby w stanie zjeść w ciągu roku wszystkich ludzi, niezaspokajając całkiem głodu... Dobrze, że preferują dietę z owadami!”. To jeden z licznych przykładów podpartych wiedzą naukową, który uświadamia czytelnikom jak wiele otacza ich żyjątek i do czego są zdolne. Szczególnie ważne są ostatnie rozdziały, z których można dowiedzieć się o znaczeniu owadów dla całego ekosystemu. Po przeczytaniu tej książki zgadzam się ze zdaniem umieszczonym na okładce: „Mamy miliony powodów, żeby pokochać owady”. Może niekoniecznie je pokochamy, ale z pewnością spojrzymy na nie z zupełnie innej perspektywy. Pokora jakiej nabrałam po skończonej lekturze wynika z refleksji nad tym, że owady żyły na długo przed pojawieniem się dinozaurów i nie potrzebują nas do egzystencji. Z kolei my powinniśmy dbać o naszych skrzydlatych przyjaciół, ponieważ nasze istnienie jest zależne w istotnej mierze od nich.
Anne Sverdrup-Thygeson potrafi swoją pasją zarażać, intrygować i nienachalnie zachęcać do przemyśleń, co sprawia, że jej dzieło nie jest kolejnym zbiorem suchych faktów, a przygodą, z której wracamy mądrzejsi. O tej książce można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest nudna. Ja opisałabym ją jednym słowem – fascynująca.
"Terra insecta. Planeta owadów" to pozycja, która może przyczynić się do rozwoju literatury przyrodniczej przekazywanej w przystępnej formie. Autorka Anne Sverdrop-Thygeson zaposiła nas w wyjątkową podróż po świecie dotychczas pomijanym, może nawet nieco lekceważonym. Owady mogą kojarzyć się jako coś nieistotnego, uprzykrzającego życie. Nie oszukujmy się – mało kto...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Do książki „Wariat na wolności” zabierałam się jak pies do jeża. Autobiografie, które przeczytałam dotychczas rzadko mnie porywały, dlatego do tej również podchodziłam z pewną rezerwą. Całe szczęście niepotrzebnie, bo być może nie czyta się jej z wypiekami na policzkach, ale z całą pewnością kartki wertuje się szybko i z zaciekawieniem.
Wojciech Eichelberger to przede wszystkim znany psychoterapeuta, psycholog, coach. Po przeczytaniu autobiografii te określenia wydają się być niewystarczające z uwagi na jego wszechstronność i życiowe doświadczenie. To niełatwy wyczyn, aby na 345 stronach streścić własne 75-letnie życie, w dodatku w taki sposób, aby pomieścić kluczowe treści i nie zanudzić czytelnika. Otrzymaliśmy swoistą spowiedź z życia autora, który stara się być obiektywny i nie owija w bawełnę. Dostajemy historię mężczyzny pełną potknięć i błędów. To dodatkowo zacieśnia relację autor-czytelnik, ponieważ czytamy o człowieku takim samym jak każdy z nas, a nikt chyba nie lubi przekoloryzowanych postaci.
Opowieść Wojciecha Eichelbergera rozpoczyna się od nakreślenia rysu historycznego oraz przedstawienia bliższej i dalszej rodziny. Dowiadujemy się o utracie ojca, którego nie mógł nawet poznać. Wychowywanie się bez jednego z rodziców odcisnęło na nim swoje piętno i jest istotnym elementem rozważań także w dalszej części książki. Kolejne rozdziały przedstawiają relację z matką, „wariacką młodość”, przynależność do ruchu hipisowskiego, pierwsze zauroczenia i trudne początki kariery zawodowej. Droga do stania się jednym z najbardziej znanych i cenionych psychoterapeutów w Polsce była długa i wyboista. O dziwo zaintrygowała nawet osobę będącą laikiem w dziedzinie psychologii. Pan Wojciech na własnym przykładzie pokazuje, jak wiele rzeczy ma wpływ na psychikę ludzką. Opisuje pokrótce jak działają mechanizmy obronne, które doraźnie pomagają przetrwać, ale w późniejszym życiu dają o sobie znać i nie pozwalają na zbudowanie np. zdrowego związku. Ambicja pozwoliła psychologowi nie tylko poznać różne techniki psychoterapii, ale i zgłębić tajniki tzw. zen, co pomogło mu odkryć inny wymiar duchowości prowadzący do osiągnięcia wyzwolonego umysłu. Poświęca tej sferze sporą część w swojej książce, podkreślając szczególnie znaczenie mentorów u których się szkolił. Poruszenie kwestii wręcz metafizycznych stanowiło dla mnie największe zaskoczenie podczas czytania, bo nie sądziłam, że buddyzm może pomóc psychoterapeucie stać się lepszym w swoim zawodzie.
Kolejne rozdziały spod pióra autora przeplatane są rozmowami z Wojciechem Szczawińskim. Wywiad zgrabnie uzupełnia zagadnienia poruszane w autobiografii. Wojciech Eichelberger przekazał nam pełną pokory historię o poszukiwaniu własnego ja i o próbach bycia lepszą wersją samego siebie. Być może to sprawia, że cała książka utrzymana jest w nienadętym stylu. Polecam tę pozycję entuzjastom kwestii związanych z psychologią i nie tylko.
Do książki „Wariat na wolności” zabierałam się jak pies do jeża. Autobiografie, które przeczytałam dotychczas rzadko mnie porywały, dlatego do tej również podchodziłam z pewną rezerwą. Całe szczęście niepotrzebnie, bo być może nie czyta się jej z wypiekami na policzkach, ale z całą pewnością kartki wertuje się szybko i z zaciekawieniem.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWojciech Eichelberger to przede...