-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Kiedy byłam nastolatką strasznie nie lubiłam zbiorów opowiadań, zwłaszcza tych pisanych przez różne autorki/autorów. Co mi po takim zbiorze? Każde opowiadanie pisane było w innym stylu, albo nawet w innym gatunku. Część opowiadań wcale mi się nie podobała.
Ale najgorsze były te opowiadania, które mnie pochłaniały! No bo jak to? Dopiero wciągnęłam się w tą narrację, zapoznałam się ze świtem, poznałam postacie, przeżyłam z nimi świetną przygodę, nabrałam ochoty na więcej i… koniec opowiadania🥲
Uważałam zbiory opowiadań za wersję demo książki, a jak wiadomo, demo bez pełnej wersji nie daje pełnej satysfakcji.
Teraz dużo bardziej doceniam opowiadania. Dlaczego? Bo dostaje demo twórczości, mogę sprawdzić czy podoba mi się styl pisania i chętniej sięgnę po inną książkę danej autorki/autora.
Kiedy w ręce wpadła mi „Silna”- zbiór 6ciu opowiadań napisanych przez 6 autorek, wiedziałam, że muszę go przeczytać.
Czego możecie spodziewać się po tej książce?
6ciu różnych historii młodych dziewczyn okraszonych dużą dawką emocji. Każde opowiadanie na swój sposób definiuje pojęcie siły. Każde daje poczucie sprawczości. Każde pozostawia płomień nadziei, który dosłownie rozgrzewa od środka.
Żałuję, że takich książek nie było kiedy ja byłam nastolatką. Może szybciej nauczyłabym się, że mam w sobie siłę żeby inaczej poprowadzić swoje życie, żeby podjąć inne decyzje. Żeby zawalczyć o siebie kiedy czułam się przygnieciona sprawami szkolnymi, miłosnymi, rodzinnymi, które wydawały mi się wtedy zbyt trudne żeby je rozwiązać. A może nie.
Tego się już nie dowiemy, ale możemy polecić tę książkę innym młodym dziewczynom, które być może potrzebują rozpalić w sobie wolę walki, silę i nadzieję.
🔥💪🏼
Bo jednego jestem pewna, ta książka zostawia ślad. Nawet jeśli nastoletnie lata masz już dawno za sobą 😉
Kiedy byłam nastolatką strasznie nie lubiłam zbiorów opowiadań, zwłaszcza tych pisanych przez różne autorki/autorów. Co mi po takim zbiorze? Każde opowiadanie pisane było w innym stylu, albo nawet w innym gatunku. Część opowiadań wcale mi się nie podobała.
Ale najgorsze były te opowiadania, które mnie pochłaniały! No bo jak to? Dopiero wciągnęłam się w tą narrację,...
Czytaliście kiedyś książkę, po której spodziewaliście się zupełnie czegoś innego?
W moim przypadku to było „Nieposłuszeństwo” Naomi Alderman. Już sam tytuł sugeruje, że będziemy czytać o rzeczach zakazanych. Patrząc na okładkę i opis z tyłu nabrałam przekonania, że będę czytać o dwóch kobietach pochodzących z ortodoksyjnej żydowskiej społeczności, które otwarcie będą gorszyć wiernych, zapoczątkują rewolucję i udowodnią, że z każdego opresyjnego środowiska można się wyrwać na wolności i zaznać spokoju. Na samą myśl o tym czułam wolę walki a w głowie brzmiało mi głośne „Pokażcie mi!”.
Oto przed Wami dowód, żeby nie oceniać książki po okładce.
Zaczynając tą niesamowitą podróż przez strony, poznacie Ronit, która porzuciła ortodoksyjną rodzinę i wyjechała z Anglii do Nowego Yorku, pozostawiając za sobą Esti, swoją pierwszą miłość. Esti zostaje żoną rabina.
Śmierć ojca Ronit ponownie krzyżuje drogi kobiet, a przeszłość subtelnie oplata ich serca i umysły.
Obie dziewczyny muszą zmierzyć się z prawdą o sobie i próbują odnaleźć miejsce dla siebie w społeczności rządzącej się bardzo restrykcyjnymi zasadami.
Czytając będziecie mogli zanurzyć się w religijnych obrzędach, przypowieściach interpretowanych na różne sposoby i próbami utrzymania statusu quo.
Cała historia trzyma w napięciu prześlizgując się po fragmentach wspomnień, nie dając od razu jasnych odpowiedzi.
Ta książka pozostawiła mnie w stanie wewnętrznego spokoju oraz z przekonaniem że nie ma jednej słusznej drogi. Dała mi też świeże spojrzenie na wiarę.
Polecam każdemu podejść do książki z otwartym sercem i poddać się refleksom, które, uwierzcie mi, przyjdą.
Czytaliście kiedyś książkę, po której spodziewaliście się zupełnie czegoś innego?
W moim przypadku to było „Nieposłuszeństwo” Naomi Alderman. Już sam tytuł sugeruje, że będziemy czytać o rzeczach zakazanych. Patrząc na okładkę i opis z tyłu nabrałam przekonania, że będę czytać o dwóch kobietach pochodzących z ortodoksyjnej żydowskiej społeczności, które otwarcie będą...
Wiedźmy, szeptuchy, czarodziejki, czarownice to jak najbardziej mój klimat, więc kiedy z okładki krzyknęła do mnie „Godzina Wiedźm” dałam się porwać obietnicy czterech wiedźm, czterech ostrzeżeń i czterech klątw.
Razem z Immanuel Moore próbowałam rozwikłać zagadkę apokaliptycznych wręcz plag, dowiedzieć się co w Czarnolesie knuje Lilith i jej świta a do tego wywinąć się z oczyszczającego z grzechu spłonięcia na stosie. Sporo do udźwignięcia, zwłaszcza jeśli żyje się w ortodoksyjnej wiosce odciętej od świata i jest się córką oskarżonej o czary kobiety. Do tego prorok, który bacznie obserwuje wszystkie swoje owieczki i chętnie zadaje pokutę.
Na kogo i w jaki sposób wpłynie wpajany od lat strach przed ogniem piekielnym i gniewem Ojca? Kto okaże się przyjacielem, kto wrogiem? Co się stanie kiedy przeszłość pozwoli się odkryć? I czemu tym wszystkim interesuje się syn proroka?
A teraz najważniejsze czyli… co ja sądzę o tej książce?
A sądzę, że jestem zmęczona czytaniem o realiach, w których kobiety mają do powiedzenia mniej niż przysłowiowe dzieci i ryby za to świetnie sprawdzają się jako kozły ofiarne, archetypiczne matki, żony i szlachetne cierpiętnice. Autorka stworzyła świat który namacalnie pozwala poczuć samotność i wyobcowanie każdej kobiety, która wyściubiła paluszek poza status quo. Starałam się szybko dotrwać do momentu w którym główna bohaterka zacznie rozburzać podwaliny miasteczka Betel i doczekałam się, ale brakło mi w tym wszystkim …hmmmm… Polotu? Dynamiki? Spektakularności?
Myślę, że ta książka podobałaby mi się bardziej gdyby nie sprawiała wrażenia streszczenia. Pojawiło się w niej wiele wątków znikających za zakrętem, za który mnie nie było dane pójść. Wolałabym być bardziej zaangażowana zarówno w relacje między bohaterami jak i w zgłębianie mrocznej wiedzy.
Ostateczna walka też mnie porwała. Po tylu Biblijnych nawiązaniach spodziewałam się rozstąpienia ziemi jak u Hellboy’a, apokaliptycznego stanu z końcówki The Good Omen albo chociaż mrocznego vibe’a Supernatural.
Nie przejęłam się plagami, a czarownice w lesie wydały mi się zaledwie rozmytym tłem. Właśnie naszła mnie myśl, ze gdyby tych wiedźm nie było to książka mogłaby nawet się okazać ciekawsza. Wyobraźcie sobie tajemnicze runy, jakieś wiedźmie znaki, płonące stosy, zastraszone kobiety, czary, które okazują się być sfingowane a za wszystkim tak naprawdę stoi głowa kościoła i zastrasza ludność żeby utrzymać władze czy coś a prawdziwe wiedźmy w ogóle nie istnieją. No takiego zwrotu akcji bym się nie spodziewała.
Podsumowując, książka cały czas mnie intrygowała, cały czas kusiła kolejnym rozdziałem ale finalnie pozostawia bez uczucia spełnienia.
Wiedźmy, szeptuchy, czarodziejki, czarownice to jak najbardziej mój klimat, więc kiedy z okładki krzyknęła do mnie „Godzina Wiedźm” dałam się porwać obietnicy czterech wiedźm, czterech ostrzeżeń i czterech klątw.
Razem z Immanuel Moore próbowałam rozwikłać zagadkę apokaliptycznych wręcz plag, dowiedzieć się co w Czarnolesie knuje Lilith i jej świta a do tego wywinąć się z...
Kiedy zobaczyłam „Ludową historię kobiet” od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Jako że kobieca strona dziejów zawsze była zepchnięta w cień, z wielką radością przyjęłam pojawiające się na rynku pozycje odkrywające te pominięte karty historii.
Książka, w bardzo przejrzysty sposób pokazuje jak wyglądało życie kobiet z najniższych warstw społecznych. Z jakimi problemami musiały się mierzyć w świecie, w którym były całkowicie zależne od ojca, męża, brata, pracodawców. Patriarchalny porządek świata odciskał swoje piętno w każdym aspekcie życia od prac domowych przez finanse po dostęp do edukacji czy zawodu. W trakcie lektury dowiecie się między innymi jakie sposoby miały kobiety aby zmierzać się z trudami życia, co przyczyniło się do powolnych zmian w ich mentalności i dlaczego właściwie kobiety od zarania dziejów były niżej w hierarchii społecznej.
Każdy rozdział poświęcony jest osobnemu tematowi i każdy okraszony jest sporą liczbą przypisów, więc poszerzenie swojej wiedzy w interesującym aspekcie nie sprawi żadnego problemu!
Wiele wątków było mi już znanych, ale wiele też bardzo mnie zaintrygowało.
Pamietam opowieści babci, a nawet prababci, o ich młodzieńczych latach i część tych historii znajduje swoje potwierdzenie właśnie w tej książce.
Zdecydowanie polecam każdej osobie, która chciałaby poznać historię kobiet a nie wie od czego zacząć!
Przeczytajcie i sami sprawdzicie ile jeszcze w nas zostało, powielanych przez lata, schematów.
Kiedy zobaczyłam „Ludową historię kobiet” od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Jako że kobieca strona dziejów zawsze była zepchnięta w cień, z wielką radością przyjęłam pojawiające się na rynku pozycje odkrywające te pominięte karty historii.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka, w bardzo przejrzysty sposób pokazuje jak wyglądało życie kobiet z najniższych warstw społecznych. Z jakimi problemami...