-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
Czasami zabawna, czasami irytująca - od razu na myśl przychodzi "silly little Bridget". Nie zawiodłam się.
Czasami zabawna, czasami irytująca - od razu na myśl przychodzi "silly little Bridget". Nie zawiodłam się.
Pokaż mimo to
Spodziewałam się, że dostanę - jak zapowiada podtytuł - love story, dlatego byłam miło zaskoczona, że ta książka mówi o czymś trochę innym. Są to subiektywne popularnonaukowe rozważania na temat małżeństwa. Ciekawe, bo odmitologizujące całą instytucję małżeństwa, w tym stanowisko Kościoła. Autorka bardzo rzeczowo pokazuje, jak zmieniało się małżeństwo, oczywiście wybiórczo, bo zawęża swoje poszukiwania do interesującego ją kręgu kulturowego.
Porusza też sprawy związków osób tej samej płci, logicznie prognozuje ich dalszą przyszłość (jak się okazało, skutecznie), porównując dzisiejsze ich starania o możliwość zawarcia małżeństwa do tego, co działo się w niedalekiej przecież przeszłości, czyli do walki o związki osób różnych ras. Działa tu też pragmatyka - państwo musi w jakiś sposób prawnie usystematyzować te związki, ponieważ jest ich coraz więcej (podobnie jest ze związkami partnerskimi).
Spodziewałam się, że dostanę - jak zapowiada podtytuł - love story, dlatego byłam miło zaskoczona, że ta książka mówi o czymś trochę innym. Są to subiektywne popularnonaukowe rozważania na temat małżeństwa. Ciekawe, bo odmitologizujące całą instytucję małżeństwa, w tym stanowisko Kościoła. Autorka bardzo rzeczowo pokazuje, jak zmieniało się małżeństwo, oczywiście wybiórczo,...
więcej mniej Pokaż mimo toWizja przyszłości, która mogłaby zagościć w niedługim czasie. Podobała mi się postać Moritza, choć można go poznać jedynie ze wspomnień Mii. Jak widać, zawsze znajdzie się buntownik występujący przeciw Metodzie.
Wizja przyszłości, która mogłaby zagościć w niedługim czasie. Podobała mi się postać Moritza, choć można go poznać jedynie ze wspomnień Mii. Jak widać, zawsze znajdzie się buntownik występujący przeciw Metodzie.
Pokaż mimo to
Wydawałoby się, że to wszystko takie proste, takie oczywiste. Ale jak przychodzi co do czego, to matka albo kwoka, albo suka, prezent dla dziecka, wiadomo - dla dziewczynki pluszowy pudelek, dla chłopca lornetka. Jako społeczeństwo wiele jeszcze musimy się nauczyć, wiele po prostu zaakceptować. Czy świat nie byłyby piękniejszy, gdybyśmy docenili rolę matki-opiekunki, praca rozkładałaby się pół na pół, a widok małego chłopca bawiącego się lalką nie przyprawił nikogo o dreszcze?
"Współczesna Matka Natura lubi równość płci na rynku pracy i partnerstwo w sferze domowej. Równość jest naturalna. To ona jest wartością rodzinną".
Wydawałoby się, że to wszystko takie proste, takie oczywiste. Ale jak przychodzi co do czego, to matka albo kwoka, albo suka, prezent dla dziecka, wiadomo - dla dziewczynki pluszowy pudelek, dla chłopca lornetka. Jako społeczeństwo wiele jeszcze musimy się nauczyć, wiele po prostu zaakceptować. Czy świat nie byłyby piękniejszy, gdybyśmy docenili rolę matki-opiekunki, praca...
więcej mniej Pokaż mimo toNiby to wszystko się wie, niby by się chciało, ale tak zawsze od jutra. A może lepiej od dziś - i to z listą!
Niby to wszystko się wie, niby by się chciało, ale tak zawsze od jutra. A może lepiej od dziś - i to z listą!
Pokaż mimo toNiewątpliwie Masłowska jest jedną z tych najnowszych pisarek, którą charakteryzuje bardzo indywidualny i nowatorski styl. Niemniej jednak znajduje się tu bardzo dużo smutku, szarości i braku nadziei na znalezienie wśród rzeszy Polaków inteligentnego człowieka.
Niewątpliwie Masłowska jest jedną z tych najnowszych pisarek, którą charakteryzuje bardzo indywidualny i nowatorski styl. Niemniej jednak znajduje się tu bardzo dużo smutku, szarości i braku nadziei na znalezienie wśród rzeszy Polaków inteligentnego człowieka.
Pokaż mimo toMiło jest wziąć do ręki książkę naukową, która ma w sobie sporą dawkę humoru, specyficzny język autora ironią demaskuje wiele stereotypów. Niestety wiele z nich jest też opisywanych jako te obowiązujące - czytając porady, jak kobieta może zerwać swoją kulturową smycz, z jednej strony wynudziłam się i lekko podburzyłam, myśląc w głowie: "Serio, któraś kobieta kieruje się w życiu takimi kategoriami?", z drugiej - może rzeczywiście tak jest i potrzeba jeszcze wielu lat, żeby kobiety racjonalnie podeszły do sprawy swoich praw i nie walczyły o nie jak niektóre szarlatanki-feministki (których zapewne jest w gronie tychże feministek 1%, jednak to one najwięcej krzyczą i afiszują się ze swoimi absurdalnymi pomysłami). Mimo to uważam, że warto sięgnąć po tę książkę, żeby uświadomić sobie, jakie zmiany kulturowe wymusza i wprowadza w życie konsumpcjonizm. Książka chwilami mocno przerysowana, ale według mnie właśnie takie było jej zamierzenie.
Miło jest wziąć do ręki książkę naukową, która ma w sobie sporą dawkę humoru, specyficzny język autora ironią demaskuje wiele stereotypów. Niestety wiele z nich jest też opisywanych jako te obowiązujące - czytając porady, jak kobieta może zerwać swoją kulturową smycz, z jednej strony wynudziłam się i lekko podburzyłam, myśląc w głowie: "Serio, któraś kobieta kieruje się w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ciekawa książka. Dla wszystkich, którzy chcą poznać początki polskiej animacji i zobaczyć, jak to było z wujkiem Waltem. Dla mnie bardzo interesującym wątkiem było to, co działo się z samymi bohaterami tych animacji, jak radzono sobie z prawami autorskimi do postaci Myszki Miki, oraz to, dlaczego Disney pozostał z filmami rysunkowymi i czemu nie podjął się adaptacji wielkich arcydzieł literackich.
Ponadto książka świetnie przygotowana pod względem typograficznym.
Ciekawa książka. Dla wszystkich, którzy chcą poznać początki polskiej animacji i zobaczyć, jak to było z wujkiem Waltem. Dla mnie bardzo interesującym wątkiem było to, co działo się z samymi bohaterami tych animacji, jak radzono sobie z prawami autorskimi do postaci Myszki Miki, oraz to, dlaczego Disney pozostał z filmami rysunkowymi i czemu nie podjął się adaptacji...
więcej mniej Pokaż mimo toMyślałam, że tego emigranckiego życia będzie trochę więcej, albo bardziej bogato - mniej więcej od połowy książki autorka opisuje swoje poszukiwania i dociekania związane z pisaniem pracy dyplomowej, co w pewien sposób też jest oczywiście ciekawe. Cóż, teraz wygląda to trochę inaczej, według mnie samodzielne zdobywanie wiedzy, odwiedzanie bibliotek i przekopywanie sterty książek - tak jak ma to miejsce tutaj - może być dużo bardziej owocne.
Myślałam, że tego emigranckiego życia będzie trochę więcej, albo bardziej bogato - mniej więcej od połowy książki autorka opisuje swoje poszukiwania i dociekania związane z pisaniem pracy dyplomowej, co w pewien sposób też jest oczywiście ciekawe. Cóż, teraz wygląda to trochę inaczej, według mnie samodzielne zdobywanie wiedzy, odwiedzanie bibliotek i przekopywanie sterty...
więcej mniej Pokaż mimo toRaczej nie przeskoczę wpajanej nam przez lata idei, że o rozmawia się o książkach, które się zna lub - tu skorzystam z jednej z wytycznych autora - o których słyszało się/czytało wystarczająco dużo, by móc swobodnie wymienić kilka uwag. Niestety bolesna prawda jest taka, że ogrom literatury jest przytłaczający, a sięgając po kolejne pozycje, tracimy z pamięci dokładny zarys tych wszystkich publikacji, które odłożyliśmy już na półkę. Autor pokazuje nam wiele odmian nie-czytania, które obejmuje także pozycje, które kiedyś czytaliśmy, a z których zostały jakieś nikłe wspomnienia. To jednak te wspomnienia są dla nas ważne, ponieważ wywarły na nas jakieś wrażenie, wniosły coś do naszego myślenia i wzbogaciły nas. Może nie zacznę od razu rozmawiać o książkach, których nie czytałam, ale będę się uważniej przyglądała ich "potencjalności", rozległości możliwych odczytań. Skorzystam jednak z rady, by mówiąc o książkach, mówić przede wszystkim o sobie (poprzez książki).
Raczej nie przeskoczę wpajanej nam przez lata idei, że o rozmawia się o książkach, które się zna lub - tu skorzystam z jednej z wytycznych autora - o których słyszało się/czytało wystarczająco dużo, by móc swobodnie wymienić kilka uwag. Niestety bolesna prawda jest taka, że ogrom literatury jest przytłaczający, a sięgając po kolejne pozycje, tracimy z pamięci dokładny...
więcej mniej Pokaż mimo toMam zbyt małe zaplecze wiedzy o czasach komuny, bezpieki, działań zarówno Sowietów, jak i Polaków w czasach tuż po drugiej wojnie światowej, więc czasem zdarzało mi się czuć zagubienie (albo zakłopotanie wynikające z braku dobrej orientacji), jednak nie wpłynęło to w znaczący sposób na odbiór książki, którą czytało mi się bardzo dobrze, nie wiem, czy można mówić "miło", gdy czyta się o zabójstwach, trupach i wszelkich knowaniach.
Mam zbyt małe zaplecze wiedzy o czasach komuny, bezpieki, działań zarówno Sowietów, jak i Polaków w czasach tuż po drugiej wojnie światowej, więc czasem zdarzało mi się czuć zagubienie (albo zakłopotanie wynikające z braku dobrej orientacji), jednak nie wpłynęło to w znaczący sposób na odbiór książki, którą czytało mi się bardzo dobrze, nie wiem, czy można mówić...
więcej mniej Pokaż mimo to
Lubię czytać takie dzienniki intymne, w których widać, że autor ma nam coś do powiedzenia. Gretkowska właśnie taka jest. Ma swoje zdanie.
Opisy życia rodzinnego przeplatają się z refleksjami na temat sztuki, jej odbioru (często z krytyką dla samej krytyki), sytuacji Polski i Polaków, naszej codzienności.
Lubię czytać takie dzienniki intymne, w których widać, że autor ma nam coś do powiedzenia. Gretkowska właśnie taka jest. Ma swoje zdanie.
Opisy życia rodzinnego przeplatają się z refleksjami na temat sztuki, jej odbioru (często z krytyką dla samej krytyki), sytuacji Polski i Polaków, naszej codzienności.
Czyta się jak dobry felieton. Warto sięgnąć, żeby zrozumieć, czemu tak trudno zejść z kanapy i zacząć wreszcie biegać czy uczyć się języków obcych. Książka pokazuje zarówno dobre strony nawyków, ale także ich ciemną stronę. Może poeksperymentuję w mojej pętli nawyku, żeby zamienić kilka z nich w ulepszoną wersję, wersję bez czekoladowego ciastka.
Czyta się jak dobry felieton. Warto sięgnąć, żeby zrozumieć, czemu tak trudno zejść z kanapy i zacząć wreszcie biegać czy uczyć się języków obcych. Książka pokazuje zarówno dobre strony nawyków, ale także ich ciemną stronę. Może poeksperymentuję w mojej pętli nawyku, żeby zamienić kilka z nich w ulepszoną wersję, wersję bez czekoladowego ciastka.
Pokaż mimo to