Nie mam zbyt często do czynienia z literaturą węgierską, więc może dlatego nie umiem właściwie ocenić tej książki? Na pewno jest specyficzna, i to pod względem samej fabuły, jak u stylu, co chwilami mi odpowiadało, a chwilami nawet niesmaczyło. Warto się z nią zmierzyć, żeby zrobić "reset od mainstreamu", ale wg mnie nie jest to lektura, którą czyta się z przysłowiowymi wypiekami na policzkach.
Narracja tej sagi rodzinnej przypomina mi trochę powieści Marqueza, ale w "Księdze ojców" tekst jest mniej zagęszczony, jest bardziej płynny i czyta się go łatwiej ;) pojawia się też atmosfera tzw. "realizmu magicznego", dla mnie najciekawsze jest tło wydarzeń - 300 lat interesująco ukazanej historii Węgier, nie ujmując niczego oczywiście kreacjom bohaterów tej powieści.