Nie mam zbyt często do czynienia z literaturą węgierską, więc może dlatego nie umiem właściwie ocenić tej książki? Na pewno jest specyficzna, i to pod względem samej fabuły, jak u stylu, co chwilami mi odpowiadało, a chwilami nawet niesmaczyło. Warto się z nią zmierzyć, żeby zrobić "reset od mainstreamu", ale wg mnie nie jest to lektura, którą czyta się z przysłowiowymi wypiekami na policzkach.
Tytułowa księga ojców, to tradycyjny, ręcznie pisany dziennik, prowadzony od początków XVIII wieku, przez członków jednego z węgierskich rodów. W ostatniej części powieści, przybiera on już formę dziennika elektronicznego. Miklos Vamos w tej książce, funduje Czytelnikom przyspieszony kurs historii swojego kraju. W krótkim czasie, przeżywamy kilkaset lat i trzeba przyznać, że doznawanie tych odmiennych rzeczywistości w takim tempie, jest niesamowitym przeżyciem.