Nie sądziłem, że mnie tak wciągnie. Zaczyna się od jatki zatytułowanej "jutro", a później idziemy do "dzisiaj" i oczekujemy, kiedy spokój zamieni się w pole bitwy. Są też retrospekcje, które w finale przetykają się z akcją, nadając je większej głębi. Mnie to wciągnęło, dowiedziałem się czegoś o Supermanie i śledziłem akcję, jak z zeszytu o Doomsday'u.
Historia opowiedziana w tym komiksie jest naprawdę "mięsista", z wieloma smaczkami. Otrzymujemy Jokera, który bawiąc się swoimi ukochanymi chemikaliami, powołuje do życia jeszcze dwóch innych Jokerów. Batman z reguły miał problemy z jednym Księciem Zbrodni, więc nic dziwnego, że w tej sytuacji nawiązuje współpracę z Batgirl i Red Hoodem. Kolaboracja tej trójki jest siermiężna, niepozbawiona napięć między Brucem a Jasonem. Barbara jest w tym trójzębie osobą, która stara się tonować ciężkie charaktery swoich ziomków.
Wielkim atutem komiksu jest jego detektywistyczny klimat. Na kartach dzieła nie znajdziemy epickich starć na miarę superbohaterów. Zamiast tego widzimy "rozkminy" głównych bohaterów, próbujących zrozumieć, jak to się dzieje, że w Gotham grasuje trzech Jokerów. Wspomnianymi wcześniej smaczkami są dla mnie nawiązania do wielkiego "Zabójczego Żartu" Alana Moore'a oraz retrospekcje przedstawiające tragedię młodego Jasona Todda.
Bardzo ładne ilustracje podbijają ocenę komiksu, ale niestety plansze są za małe, podobnie jak chmurki dialogowe. Szkoda, że w wydaniu polskim brak jakiegoś posłowia i wprowadzenia. Dobrze znać kulisy powstawania danego dzieła oraz wiedzieć, jak komiks wpasowuje się w szerszy kontekst nietoperzowego uniwersum.