-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2014-08-10
2014-08-10
2014-06-22
Moje podejście do Cobena numer dwa i nieznośne wrażenie deja vu. Problem z tą książką polega na tym, że po moim zachwycie pisarskim kunsztem autora ,,Bez pożegnania'' entuzjazm związany z lekturą ,,Niewinnego'' nieco osłabł, gdy okazało sie , że znowu mam do czynienia z historią faceta po przejściach, którego szczęśliwe życie z kobietą o tajemniczej przeszłości burzy nieoczekiwany splot zdarzeń w wyniku których ktoś zostaje zamordowanym a główny bohater - choć niewinny- musi uciekać. Na dodatek znów okazuje się, że ukochana tegoż człeka nie jest tym za kogo się podawała,wielokrotnie miała styczność ze światem przestępczym, narkotyzowała się lub w inny sposób upodlała,a z pewnością prostytuowała, w wyniku czego jej światlany wizerunek w oczach bohatera poszedł w drzazgi. Oczywiście tę łzawą historię wieńczy ckliwy happy end podczas którego przekonuje my się, że w życiu głównych postaci, jakkolwiek sztucznym i udawanym, prawdziwa i niezwyciężona była łącząca ich miłość, która ostatecznie pokonuje wszystkie nie przeciwności i umożliwia im kontynuowanie tej słodkiej sielanki z zaginionym dzieckiem jego lub jej, które po drodze zaginęło i błyskawicznie się odnalazło. Nic mnie tak nie denerwuje w powieści jak dublowanie wątków. ,,Niewinny'' to czytadło do pociągu opcjonalnie autobusu, ale w żadnym wypadku nie zakrawa na poważne dzieło, w każdym razie nie w mojej opinii. Nie polecam, a wręcz odradzam.
Moje podejście do Cobena numer dwa i nieznośne wrażenie deja vu. Problem z tą książką polega na tym, że po moim zachwycie pisarskim kunsztem autora ,,Bez pożegnania'' entuzjazm związany z lekturą ,,Niewinnego'' nieco osłabł, gdy okazało sie , że znowu mam do czynienia z historią faceta po przejściach, którego szczęśliwe życie z kobietą o tajemniczej przeszłości burzy...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-05-22
Książka do której przeczytania popchnął mnie zwiastun w kinie okazała się czymś z rodzaju, jak to okreslam ,,ludzkiej lektury''. Niedawno natknęłam się na jej tytuł w wątku o szukaniu wiary i szczerze przyznam, że bałam się po nią sięgnąć w obawie przed dosłownym atakiem autora, oczywiście głęboko wierzącego, jaki miałam już przedtem okazję doświadczyć w zetknięciu z literaturą chrześcijańską. Bajka o której mowa toczy się w królestwie niewiernych i człek niezbyt uduchowiony ma powody do obaw, że kolejna próba pochłonięcia czegoś z całej palety książek o Bogu, znowu okaże się nieustannym pasmem przekonywania o jego słuszności. To jest to, czego w książkach fabularnych NIE cierpię i bałam się iż historia małego Coltona, jakkolwiek ciekawa, okaże się dnem:nastawioną na rodzaj ,,nawracania'' karykaturą literatury opiewającej fakty takie, jakimi są. Akcja powieści to rzeczywiście mająca oparcie w rzeczywistości historia wierzącej rodziny, której najmłodszy członek, mały Colton, ociera się o śmierć i wraca, jak twierdzi, z nieba. Początkowe niedowierzanie i zdziwienie rodziców dziecka zastępuje lęk, gdy chłopiec zaczyna podawać szczegóły z Biblii, której nie może znać, lub opisując dziadka, który zmarł przed laty. Zdarzenie z czasem odsłania luki w wierze i żale, jakie żywią do Boga członkowie religijnej rodziny. Malec jednak dzięki swojej prostocie i czystej, bezwarunkowej ufności w bożą miłość prowadzi swoich bliskich do Jego światła. Colton daje im iskierkę nadziei, która odnawia wiarę w domu państwa Burpo i sprawia, że dostrzegają oni sens życia z Nim oraz wspaniałość czekającej nagrody. ,,Niebo istnieje...naprawdę'' to nie jest książka napisana przez człowieka, który chce na siłę zbawić cały świat. Wręcz przeciwnie, to historia ludzi, którzy dostąpili łaski poznania w części natury Chrystusa, jako tego, który już zbawił ludzkość ,,by mogła zobaczyć jego ojca''. Bóg z powieści nie krzyczy przez usta autora o bluźniercach czy piekle. Ten Bóg bierze na kolana małe dziecko, by to jego ustami powiedzieć ludziom o blasku Jego chwały. Prostota języka powieści jest najbardziej dla mnie dojmująca - oto 180 stron słów dorosłych, którym czterolatek tłumaczy oczywistą rzecz,o której zapomnieli: że wiara jest prosta. Jest wręcz banalna w porównaniu z dobrocią. To dobroć jest ciężka, podobnie jak cierpienia, choroby i lęk. Ale z Nim wszystko jest proste. Trzeba mu tylko zaufać.
We fragmentach recenzjii poprzedzających pierwszy rodział można przeczytać, że ,,wierzących wzruszy, a niewierzących przekona''. Cóż, mówiąc na moim przykładzie zadziałało połowicznie: nie zamierzam nagle postawić na dobro, zzrzucić z siebie ubrania i błagać na klęczkach o litość. Jego istnienie wciąż jest dla mnie oczywiste, jednak ,,Niebo'' ociepliło u mnie Jego wizerunek:) Kilka godzin czytania o rodzinie poszukującej nadziei, którą w końcu w Nim znalazło. Podobało mi się, bo to spoko rzecz - nadzieja. Pozwala się nie bać i marzyć. Kto wie może i mnie część tej nadziei przypadnie kiedyś w udziale...?
Książka do której przeczytania popchnął mnie zwiastun w kinie okazała się czymś z rodzaju, jak to okreslam ,,ludzkiej lektury''. Niedawno natknęłam się na jej tytuł w wątku o szukaniu wiary i szczerze przyznam, że bałam się po nią sięgnąć w obawie przed dosłownym atakiem autora, oczywiście głęboko wierzącego, jaki miałam już przedtem okazję doświadczyć w zetknięciu z...
więcej mniej Pokaż mimo toMasakra, najgorsza powieść sensacyjną, jaką czytałam. Pomijając fakt, że tzw. zagadkę fabuły rozwiązałam w połowie czytania, to wydarzenia w książce wloką się tak niewiarygodnie mozolnie, że dla mnie było to wprost nie do wytrzymania. Uff, obudziły się we mnie nieprzyjemne wspomnienia z ,,W pustyni i w puszczy'' kiedy to akcja, powiedzmy, powieści przygodowej rozkręcała się dopiero po 24 rozdziałach. Koszmar! Co jak co, ale ,,Ghostwriter'' to jedna z najgorszych inwestycji, jakich do tej pory dokonałam.
Masakra, najgorsza powieść sensacyjną, jaką czytałam. Pomijając fakt, że tzw. zagadkę fabuły rozwiązałam w połowie czytania, to wydarzenia w książce wloką się tak niewiarygodnie mozolnie, że dla mnie było to wprost nie do wytrzymania. Uff, obudziły się we mnie nieprzyjemne wspomnienia z ,,W pustyni i w puszczy'' kiedy to akcja, powiedzmy, powieści przygodowej rozkręcała się...
więcej mniej Pokaż mimo toGorzka lekcja historii... Nie ukrywam, że mnie osobiście najbardziej chwycił za serce styl i elokwencja autora, nie zmienia to jednak faktu, jak ważna jest tego typu literatura w dzisiejszych czasach. Szczególnie dla nas-dzieci szczęśliwych lat, które rzeczywistość tej powieści zobaczą jako surrealistyczny koszmar. Dla nas, którzy jesteśmy absolutnie pewni, że komunizm to coś dziwnego, nienaturalnego, złego. Żyjemy w przeświadczeniu, że przeszłość to gablota w muzeum oddzielona grubym murem od tego co teraz. Wiemy, że po prostu była, wierzymy, że nie wróci. Często nawet nie rozumiemy, jaką cenę płacili niegdyś ludzie za sen o takim jutrze. W chwili, kiedy nasze losy niebezpiecznie zbliżą się do historii, ktoś musi pamiętać, jak straszne były jej żniwa. ,,Dzieci Stalina'' to bardzo dobra powieść historyczna i moim zdaniem każdy powinnien ją poznać.
Gorzka lekcja historii... Nie ukrywam, że mnie osobiście najbardziej chwycił za serce styl i elokwencja autora, nie zmienia to jednak faktu, jak ważna jest tego typu literatura w dzisiejszych czasach. Szczególnie dla nas-dzieci szczęśliwych lat, które rzeczywistość tej powieści zobaczą jako surrealistyczny koszmar. Dla nas, którzy jesteśmy absolutnie pewni, że komunizm to...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-02
,,Ręka mistrza'' czyli zachwycająco dobra książka z przeraźliwie źle przetłumaczonym tytułem(w oryginale ,,Duma Key'' - sami przyznacie, że z ręką, nawet mistrza, niewiele ma wspólnego). Powieść, która mnie po prostu urzekła, łącząc w sobie elementy czystego koszmaru i świetnej historii obyczajowej tak zgrabnie, że nie sposób się jej oprzeć. Nie wierzcie opisowi z okładki, bowiem w sposób perfidny kłamie! To nie jest opis wydarzeń z życia człowieka, który po utracie ręki odkrywa w sobie talent malarski, o nie. To jest historia Edgara, faceta, który straciwszy w wypadku dłoń i częściowo pamięć, traci do kompletu ukochaną żonę. Wyprowadzając się na wyspę znaną jako Duma Key, Edgar ma nadzieje zapomnieć o tym co utracił, nie udaje mu się jednak uciec przed dużo poważniejszą stratą - stratą rozumu. Powoli wpadający w obłęd mężczyzna nie wie jednak, że tym razem to przerażające i stare demony czające się w każdym zakamarku sprawiają, że pogłębia się on w szaleństwie...Nie chcę zdardzać nic więcej, by nie popsuć efektu, nigdy bowiem nie miałam do czynienia z tak nieprzewidywalną opowieścią. Dodam tylko, że według mnie warta była każdego grosza i serdecznie ją polecam wszystkim narzekającym na brak adrenaliny czytelnikom.
,,Ręka mistrza'' czyli zachwycająco dobra książka z przeraźliwie źle przetłumaczonym tytułem(w oryginale ,,Duma Key'' - sami przyznacie, że z ręką, nawet mistrza, niewiele ma wspólnego). Powieść, która mnie po prostu urzekła, łącząc w sobie elementy czystego koszmaru i świetnej historii obyczajowej tak zgrabnie, że nie sposób się jej oprzeć. Nie wierzcie opisowi z okładki,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-08
2014-01-03
Bajka - tak, powieść obyczajowa - owszem, czasami nawet thriller - jak najbardziej, ale z pewnością nie jest to horror jakiego oczekiwałam. Rzucony przez dziewczynę chłopiec zatrudnia się w parku z nawiedzonym strasznym dworem. W tej obiecującej historii o duchu zamordowanej w tunelu strachu dziewczyny nie byłoby się do czego przyczepić, gdyby nie fakt, że o ironio! wyszła spod pióra największego autora powieści grozy, jakiego znam, a z horrorem ma tyle wspólnego co nic. Cała złowieszcza atmosfera jest tylko otoczką dla najzwyklejszego w świecie złamanego serca głównego bohatera, który wzmianki o tym jak cierpi umieszcza niemal na każdej stronie opowieści. Nie przeczę, że jego losy wciągają, a przyjazny charakter i empatia wzbudzają u czytelnika pewniem sentyment w miarę zagłębiania się w historię jego życia, lecz każde tego typu stwierdzenie musi zawierać jakieś ,,ale''. ALE drogi miłośniku króla horroru na próżno będziesz szukać u siebie gęsiej skórki po lekturze ,,Joylandu'' bo jest przerażający w równym stopniu co lodówka. Sama czytając go bałam się jedynie że zasnę. Książka ta niestety mnie rozczarowała, nie polecam jej żadnemu fanowi strasznych historii. Joyland wywołuje raczej płacz niż koszmary, operując swoimi tragicznymi postaciami, z których każda zmaga się z poważnym życiowym problemem. Kompletnie nie moje klimaty, są jednak na pewno osoby gustujące w tego typu literaturze, w ich więc ręce powinna trafić ta bezsprzecznie obyczajowa książka.
Bajka - tak, powieść obyczajowa - owszem, czasami nawet thriller - jak najbardziej, ale z pewnością nie jest to horror jakiego oczekiwałam. Rzucony przez dziewczynę chłopiec zatrudnia się w parku z nawiedzonym strasznym dworem. W tej obiecującej historii o duchu zamordowanej w tunelu strachu dziewczyny nie byłoby się do czego przyczepić, gdyby nie fakt, że o ironio! wyszła...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-02-05
King to artysta w swoim fachu. Potrafił przyprawić mnie o gęsią skórkę nawet bez zawiłych opisów i mrocznych plenerów czy wyskakujących jak królik z kapelusza potworów na każdej stronie książki. Sztorm stulecia w całej swej prostej formie scenariusza zachwyca nieprzerwanie wartką akcją i mrożącymi krew w żyłach wydarzeniami. Sama już nie wiem, które to moje podejście do twórczości mistrza, ale jak zwylke nie zawiodłam się w żadnym wypadku i pulsujący wskaźnik przerażenia poszybował w górę. Tym razem monsieur King zabiera nas na wycieczkę do małej przytulnej mieściny Little Tal położonego na wyspie, miejsca, gdzie wszyscy się dobrze znają, a życie płynie w wolnym jednostajnym tempie. Jak to zwylke bywa zrządzeniem losu sielanka wyspiarzy zostaje zmącona przez nadejście na wyspę największego od przeszło stu lat sztormu, w wyniku którego Little Tal zostaje odcięte od świata. Nie byłoby to tak tragiczne, gdyby nie fakt, że razem ze sztormem na wyspę przybywa nieznany nikomu jegomość i ni z gruszki ni z pietruszki tłucze na śmierć starszą panią recytując przy tym jej grzechy, niczym upiorny spowiednik. Okazuje się że dziwny gość ma równie dziwny wpływ na mieszkańców - potrafi przewidzieć ich zachowania, zna ich zbrodnie i przewinienia nierzadko lepiej niż oni sami. Miejscowi są zgodni by w tej sytuacji pozbyć się tego człowieka - jako, że podejrzewają go o morderstwo policja próbuje jak najszybciej przekazać przestępcę do więzienia by tam poczekał na proces. Ale Little Tal zawsząd otoczyły już dawno śniegi i roszalałe morskie fale. Nie ma innego wyjścia niż zamknąć go w prowizorycznej celi i czekać na poprawę pogody. Ta jednak wcale nie ma nastąpić a niezwykły przybysz napawa małą społeczność coraz większym lękiem, działając i mówiąc w taki sposób, jakby nawet zza krat miał władzę nad każdym z wyspiarzy. Kim jest i po co przyszedł? Dlaczego jego obecność w miejscowym areszcie zbiegła się w czasie z kilkoma brutalnymi morderstwami? Odpowiedzi autora zaskoczą i przestraszą nawet najtwardszego czytelnika. Polecam tę książkę wszystim fanom horroru bo jest naprawdę godna uwagi. Zachwyciła mnie od pierwszej do ostatniej strony i nie wątpię, źe nie mnie ostatnią!
King to artysta w swoim fachu. Potrafił przyprawić mnie o gęsią skórkę nawet bez zawiłych opisów i mrocznych plenerów czy wyskakujących jak królik z kapelusza potworów na każdej stronie książki. Sztorm stulecia w całej swej prostej formie scenariusza zachwyca nieprzerwanie wartką akcją i mrożącymi krew w żyłach wydarzeniami. Sama już nie wiem, które to moje podejście do...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-09-15
Uchhh... aż strach pomyśleć o tym że ma się za domem cmentarz zwieżąt... Chociaż gdyby tylko chodziło o to co się czuje o tym myśląc, ale ta książka zawiera w sobie prawdę o tym, co jest najstraszniejsze w powieści. Prosta myśl : że nic nie wiesz. Wszystko co widzisz choć być może dla ciebie jest bez sensu, jest też częścią wielkiej układanki, której rozwiązania przenigdy nie poznasz. Możesz myśleć że masz nad wszystkim kontrolę i że wszystko rozumiesz, ale tak naprawdę zawsze coś silniejszego tobą kieruje i coraz to bardziej ściąga cię w dół... I choćbyś nie wiem jak chciał dobrze jeśli raz zgrzeszyłeś już nigdy nie opanujesz zła które wywołałeś. Louis - mąż, ojciec, lekarz, obywatel, ogółem dobry człowiek. Nie chce niczyjej krzywdy, przeprowadza się by zacząć nowe życie. Nie raz już oberwał, ale nie skarży się, bo wierzy, że w ten sposób wysyła w kosmos dobro, że postępuje słusznie. Ale Louis nic nie wie, tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy w jak przerażająco złe miejsce trafił i jakie będą tego konsekwencje. Nie ma pojęcia że te same krwawe i tragiczne wydarzenia niedługo staną się jego udziałem tak jak to się zdarzało w tym przeklętym miejscu od tysięcy lat najróżniejszym ludziom. Ale pętla już zaczęła się zaciskać i Louis choć o tym nie wie nie może już zatrzymać potężnych mocy drzemiących w tej ziemi które wkrótce go zmanipulują i zniszczą łącznie z wszystkim co kocha. Cmentarz zwieżąt to jedna ze straszniejszych książek jakie czytałam, właśnie dzięki tej przerażającej bezsilności z jaką wszystko zmierza do mrocznego finału...
Uchhh... aż strach pomyśleć o tym że ma się za domem cmentarz zwieżąt... Chociaż gdyby tylko chodziło o to co się czuje o tym myśląc, ale ta książka zawiera w sobie prawdę o tym, co jest najstraszniejsze w powieści. Prosta myśl : że nic nie wiesz. Wszystko co widzisz choć być może dla ciebie jest bez sensu, jest też częścią wielkiej układanki, której rozwiązania przenigdy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wspaniała rzecz, przeczytać taką książkę. Naprawdę, jestem tym debiutem zachwycona.Pióro pana Ayada Akhtara jest tak lekkie, że czyta się z niebywałą przyjemnością, a złożone charaktery, wielowymiarowe wątki i przemyślane porównania przywodzą na myśl wieloletnie doświadczenie, jakim niewielu rozpoznawanych pisarzy może się poszczycić. ,,Amerykański derwisz'' to swoista perełka wśród historii obyczajowych, jakie do tej pory dane mi było poznać. Głównym bohaterem powieści jest Hayat, Pakistańczyk urodzony w USA, którego poznajemy w chwili, gdy dowiaduje się on o śmierci ukochanej ciotki, Aminy. Przekonany, że w dużej mierze jest odpowiedzialny za chorobę, która ją zabrała, postanawia opowiedzieć od początku do końca historię ich niezwykłej znajomości. Jest to poruszająca opowieść o islamie, problemach w relacjach rodzinnych, dorastaniu, ale przede wszystkim o przyjaźni, która, gdy tylko jest szczera, potrafi podtrzymywać w ludziach nadzieję i radość, lecz wystarczy kropla jadu, by zmieniła się w samolubną, chorą fascynację, która w ostatecznym rozrachunku niszczy życie. Muszę przyznać, że na wielu książkach zdarzało mi się płakać, i ta nie jest żadnym wyjątkiem. Jednak fakt ten nie umniejsza jej wyjątkowości. Oprócz niesamowitego klimatu i chwytającej za serce historii, atutem ,,Derwisza'' jest to, jak delikatnie i autentycznie wprowadza czytelnika w świat muzułmanów, pozwalając im wczuć się w ich położenie i ocenić dokonywane przez nich wybory. W tej książce autor zawarł bardzo dużo informacji o islamie, które przeciętnemu czytelnikowi pozwalają zrozumieć w pełni sens opisywanych wydarzeń i przeciwności z jakimi zmagają się postacie. Dla mnie osobiście, były to również fakty szalenie ciekawe, bo jakże inne od utartych prawd, jakie znamy my, katolicy, jednak do mych własnych opinii przekonywać nikogo nie zamierzam. Podobała mi się również konstrukcja powieści - wydarzenia nie w całości są przedstawione chronologicznie, jednak umiejętna narracja i podział na części nadaje całości przejrzystą formę. Cóż mogę więcej rzec... układam ,,Amerykańskiego derwisza'' wśród ulubionych i zachęcam każdego do poznania historii małego Hayata i mądrej Aminy, którzy razem stawiają czoła nie zawsze wspaniałemu życiu.
Wspaniała rzecz, przeczytać taką książkę. Naprawdę, jestem tym debiutem zachwycona.Pióro pana Ayada Akhtara jest tak lekkie, że czyta się z niebywałą przyjemnością, a złożone charaktery, wielowymiarowe wątki i przemyślane porównania przywodzą na myśl wieloletnie doświadczenie, jakim niewielu rozpoznawanych pisarzy może się poszczycić. ,,Amerykański derwisz'' to swoista...
więcej Pokaż mimo to