Opinie użytkownika
Autor nie ukrywa, że przeprowadza badanie palpacyjne na czytelniku i faktycznie, nie tylko umysł reaguje, ale też ciało. Literatura to nie jest bezpieczne miejsce, dla obu stron.
Pokaż mimo to
Są takie książki, które uderzają w najgłębsze przekonania, a trafiają w ręce tylko po to, żeby życie nie wydawało się nam dookreślone i poznane. Na przykład ta. Prosto w moją wątłą wiarę.
W wiarę, że lektura i chęć szczera
zrobi literata z inżyniera.
A poza tym to sympatyczna relacja z podróży rodziców z niedużym dzieckiem do Portugalii. Kieszonkowy rozmiar i kolorowe...
Polecanie tej książki miłośnikom Süskinda jest tyleż wyrachowane, co nietrafione. Ale fragment o języku zwierząt poleciłabym również im. Całe pół strony rozmowy z lisem.
Pokaż mimo toSame wątki można byłoby złożyć w genialną powieść, a i postaci są całkiem udane. Mamy kresy wschodnie, zamieszkałe przez Polaków, Ukraińców i Żydów, a po nich wszystkich przetacza się historia, "pięć wojen światowych". Sąsiedzkie złości rozpoczęte za panowania dziedzica trwają mimo przypływów i odpływów bolszewizmu, nazizmu, nacjonalizmu, mimo zmian granic i repatriacji....
więcej Pokaż mimo toWszystko obecne: kompleks Edypa, kobiecy lęk przed kastracją, przeniesienia, sprzęgnięcie jedzenia z seksem, kobiety nieobciążone biologią dzięki pigułce i znieczuleniu zewnątrzoponowemu. Aż dziw bierze laika, że to nie pastisz i psychologia niemowląt pomieściła to kombo. Ale żeby było trudniej myśleć, książka nie jest zupełnie zła, nie tylko dlatego, że doceniam w...
więcej Pokaż mimo toGdyby tak odjąć Lenina, a dodać redakcję tekstu, to mogłaby być naprawdę dobra książka. O Finlandii wyrastającej z krajobrazu, historii, literatury i sztuki.
Pokaż mimo to
Tytuł brzmi, jakby zawartość dotyczyła gotowania w polowych warunkach. To wielka zmyła. W środku można znaleźć niedookreśloną formalnie publicystykę na tematy takie jak jonizacja powietrza, zanieczyszczenie środowiska, błogosławiona rola błonnika, cud diety odchudzające i bezpieczne opalanie.
Niby 25 stron autorka poświęciła opisowi "dzikich warzyw" i przydatnych roślin...
Poczucie winy spowodowane częstym jedzeniem w sieci McD. płynnie przechodzące do samozadowolenia przy kupowaniu warzyw, zaniepokojenia losem obcego człowieka i przerażenia swoim rzekomym wsparciem zbrodni nazistowskich. Prysznic jako narzędzie presji seksualnej. Albo mrożący krew w żyłach rozwój sytuacji na przyjęciu nie wprost urodzinowym.
Jako pretekst do przemyślenia...
Wiadomo, jak potrafi drażnić przesłodzony liryzm. Mówiąc oględnie, ta korespondencja nie należy do wytrawnych. Czysta symbioza i poetyczność nie przeszkadza na szczęście autorom interesować się sobą nawzajem. Ale taka intymność w sytuacji publicznej nie da się oddzielić od autokreacyjnej sztuczności. Załóżmy jednak, że sztuczność przystoi ludziom sceny.
Pomiędzy wątkami...
Skoro kilkunastu czechofilów chce przeczytać "Udręki wyobraźni", podpowiem im, co tam znajdą. Wymyśloną historię przemysłu tekstylnego Czechosłowacji w latach 50. Flirt z socrealizmem, wyjątkowo aseksualne w odbiorze wątki miłosne, pokręconą narrację z kilkunastu skierowanych do wewnątrz perspektyw, niestrawnego głównego bohatera, a później jego równie denerwujące...
więcej Pokaż mimo toKonwencja literacka aż nazbyt znajoma. Tropy i kody czasem klarowne, często nieczytelne w swoim przesunieciu na wschód. Mity, rozrachunki, w tle konglomerat polepionej z odłamków tożsamości narodowej. Sąsiadują ze sobą komizm, majaczenie, folklor, martyrologia, erotyzm itd. Aż do, symbolicznego rzecz jasna, zakończenia. I myśli się o nim wraz z upływem czasu coraz bardziej...
więcej Pokaż mimo to
Miłosz się do powstania tego dzieła przyczynił a i wstęp napisał, Barańczaka zafascynowało, gdy było już gotowe. A ja się zastanawiam, czemu Znak w ogóle to wydał.
Niby słowo pisane, jednak razi formą właściwą dla ustnych wypowiedzi. Starszy już człowiek, Amerykanin, opowiada o swoim życiu, budowanych przez lata związkach z Polską (a także Czechami i Węgrami),...
Na ostatniej stronie okładki pustosłowie podpisane nazwiskiem recenzenta. „Dotknąć istnienia to właśnie dotknąć formy, która w pustce zostaje po istnieniu...” Tak, właśnie tak, z trzykropkiem. Nie pomaga też dopisana poniżej wypowiedź autora: „No właśnie, bo to jest książka dla inteligentnych”. Dobra, panowie, zrobiliście wszystko, żeby mnie zniechęcić, ale się nie...
więcej Pokaż mimo to
Tak, tak, oniryczna, surrealistyczna, (może nawet) zabawna. Wydawca zechciał tymi trzema przymiotnikami ową powieść określić. Ten oniryzm, to najprostrzy wybieg, żeby nie musieć wziąć odpowiedzialności za fabułę. Niech będzie, bo i nie o nią w książce chodzi.
Warto po Różyckiego sięgnąć ze względu na język. Wytrenowany w formach krótszych i lirycznych zręcznie bada...
W zamyśle „tekst rzeczywiście linearny” na podstawie rysunkowego schematu i „dojście do tekstu całkowicie nieczytelnego”.
Jednak to zupełnie poczytalny kawałek literatury, choć raczej dla wielbicieli gatunku.
„Sto tysięcy miliardów wierszy” czyta się metodą: na pałę. Twardy grzbiet wymaga zaangażowania obu rąk, nierzadko do łokci, zestawu 'trzecia ręka', a latające wersy - przytrzymywania nosem.
Nieprzypadkowa liczba, wymagająca forma literacka sonetu i genialna dyspozycja twórcza.
Chcesz poczytać sobie o nas i o „tych drugich”? Porzuć nadzieję. Żaden z nas Zachód, stoimy okrakiem na dwóch ruchomych płytach. Zachodniej z jej logiką formalną oraz podejściem obiektowym i indywidualistycznym. I wschodniej opierającej się na dążeniu do harmonii, podejściu kontekstualnym i relacyjnym.
Ileż to może tworzyć napięć i nieadekwatnych oczekiwań, kiedy ktoś nie...
Podróżując z „Teorią trutnia” kilka razy odpowiadałam na pytanie co czytam i kto to napisał. Zwykle nazwiska autorek nic pytającemu nie mówiły, ich zdjęcie i biogramy na skrzydle okładki nic nie mówiły i pozostawało wyjaśnić: Agnieszki pewnie nie znasz, ale druga z nich ze swoim mężem (jego kojarzysz) napisała jeszcze książkę o Gruzji. Niezbyt satysfakcjonujące, w końcu...
więcej Pokaż mimo to