-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2024-02-14
2023-05-27
2023-11-05
2023-04-28
2016-07-29
2022-01-22
2017-05-09
Z powieściami Sary J. Mass mam zasadniczo jeden problem - powodują kaca książkowego, którego ciężko się pozbyć. Szczególnie upodobałam sobie tę serię; do tego stopnia, że znudzona oczekiwaniami na kolejny tom sprawiłam sobie kolejne części w oryginale, a ciężko mnie zachęcić do czytania po angielsku, bo choć znam ten język nieźle, to czytanie wymaga większego skupienia i nakładu czasu. "Dwór mgieł i furii" również przeczytałam niedługo po ukazaniu się tej części w Stanach i odliczałam kolejne dni żeby móc poznać ciąg dalszy historii. Odliczanie miesięcy do premiery "ACOWAR", preorder złożony 8 tygodni przez premierą i jedynie na ironię zakrawa fakt, że blisko siedmiusetstronnicową książkę połknęłam w zaledwie cztery dni. Czy było warto? Oczywiście, że było, ale nie oceniam tej części aż tak wysoko w porównaniu z "dwójką", która była tornadem i odwróciła wszystko o 180 stopni. Tutaj tego nie było; nie na taką skalę, ale i tak ta powieść dostarczała mocnych wrażeń. Główne wątki w fabule nie są tutaj żadnym zaskoczeniem jeśli czytało się wcześniejsze tomy, ale wątki poboczne - możliwość poznania bliżej innych dworów, zemsta Feyre i próby nawiązania nowych sojuszów - to chyba moje ulubione. Ale nie oszukujmy się, to nie są wybitne książki, ale umiliły mi wiele chwil i zmusiły do czytania po angielsku ;) Choćby z tego względu polecam, choć ja pochłonęłabym je dla samego Rhysanda.. Swoją drogą ciekawe co dalej, ta część mogłaby być spokojnie zwieńczeniem trylogii, ale.. ja chcę więcej; byle szybko!
Z powieściami Sary J. Mass mam zasadniczo jeden problem - powodują kaca książkowego, którego ciężko się pozbyć. Szczególnie upodobałam sobie tę serię; do tego stopnia, że znudzona oczekiwaniami na kolejny tom sprawiłam sobie kolejne części w oryginale, a ciężko mnie zachęcić do czytania po angielsku, bo choć znam ten język nieźle, to czytanie wymaga większego skupienia i...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-21
2019-02-02
2018-07-26
2017-01-27
2016-08-12
Przyznam, że chyba żałuję, że sięgałam po tę.. książkę? Scenariusz?
Seria o Harrym Potterze podbiła serca milionów czytelników i całkowicie rozumiem jej fenomen; w końcu sama dorastałam wraz z Harrym, wyczekiwałam kolejnych tomów i jak wielu z Was darzę tę historię pewnego rodzaju sentymentem.
Kiedy usłyszałam, że planowana jest sztuka teatralna przedstawiająca losy bohaterów kilkanaście lat po ostatniej części miałam bardzo mieszane odczucia. "Odgrzewany kotlet" - to tylko jedna z moich obaw przed sięgnięciem po "Cursed child". Ale finalnie dałam tej historii szansę i oceniłam książkę jako przeciętną. Nie zrozumcie źle - historia tu opowiedziana jest dość prosta, jest sporo nawiązań do "Czary ognia" i na pewno możliwość zobaczenia rekwizytów i scenografii MUSI być niesamowita i dodawać tej sztuce wrażeń, których pozbawia czytanie "suchego" scenariusza. Nie mogę powiedzieć, że ta historia jest cudowna, tylko ze względu na sentyment do bohaterów. Ciężko się zżyć z nowymi postaciami, skoro od samego początku doświadczamy dużych skoków w czasie. Dwie sceny - i minął rok (i tak kilka razy).
Rozumiem dlaczego Rowling chciała zrobić coś innego i tym samym wybrała formę sztuki teatralnej, ale zamiast wydawać scenariusz mogła albo zdecydować się na jego nagranie i sprzedaż na DVD albo lekkie dopracowanie i wydanie normalnej książki. Pomimo mojej wielkiej sympatii do serii nie potrafię dać lepszej oceny.
Przyznam, że chyba żałuję, że sięgałam po tę.. książkę? Scenariusz?
Seria o Harrym Potterze podbiła serca milionów czytelników i całkowicie rozumiem jej fenomen; w końcu sama dorastałam wraz z Harrym, wyczekiwałam kolejnych tomów i jak wielu z Was darzę tę historię pewnego rodzaju sentymentem.
Kiedy usłyszałam, że planowana jest sztuka teatralna przedstawiająca losy...
2014-07-11
"A Court of Mist and Fury" to zdecydowanie najlepsza książka jaka wyszła spod pióra Sary J Maas. Nie byłam początkowo przekonana do sensu rozciągania "Dworu cierni i róż" na trylogię, ale po lekturze drugiego tomu muszę przyznać, że się myliłam. Kontynuacja jest pod każdym względem niesamowita - nowe sojusze, bohaterowie i akcja, która z każdą przerzuconą stroną nabiera rozpędu. O wszystkim co wiedzieliśmy po pierwszym tomie możemy tak naprawdę zapomnieć i zacząć poznawać tę historię na nowo.
Szczególnie cieszy mnie fakt, że w tej części najwięcej zyskała moja ulubiona postać, czyli Rhysand. Odkąd tylko pamiętam mam słabość do czarnych charakterów; takich, które czają się tuż za rogiem, a nie kryją za swoją legendą (dlatego odnosząc się do uniwersum Harrego Pottera zawsze lubiłam fragmenty z Malfoyem, a Voldemort wydawał mi się bardzo odległy i przez to mniej groźny). A Rhys po tej części oficjalnie dołącza do grona moich ulubionych bohaterów literackich i nie mogę doczekać jak ta postać się dalej rozwinie.
No właśnie.. Niestety poznałam co w praktyce oznacza kac książkowy :( To uczucie kiedy masz przeogromną ochotę dowiedzieć się co się dalej wydarzy, a jedyne co możesz zrobić to czekać.. I czekać.. I czekać. Mam tylko nadzieję, że ACOTAR#3 pojawi się jeszcze w tym roku, bo niespodziewanie ta młodzieżówka jest chyba najlepszą jaką czytałam w ciągu paru ostatnich lat. Poza tym nie było chyba serii, która zmusiłaby mnie do sięgania po książki w oryginale, tym bardziej więc cieszę się, że bez większych problemów przebrnęłam przez ponad sześćset stron napisanych po angielsku.
Szczególnie polecam ten tom osobom, które miały mieszane uczucia po przeczytaniu pierwszej części, bo ta powieść wywraca wszystko do góry nogami. Jeśli miałabym wybrać, która z serii Sary J. Maas jest lepsza - olejcie "Szklany tron" i zanurzcie się w świecie książąt, siedmiu dworów i nieśmiertelnych Fae żyjących tuż obok ludzi.
"A Court of Mist and Fury" to zdecydowanie najlepsza książka jaka wyszła spod pióra Sary J Maas. Nie byłam początkowo przekonana do sensu rozciągania "Dworu cierni i róż" na trylogię, ale po lekturze drugiego tomu muszę przyznać, że się myliłam. Kontynuacja jest pod każdym względem niesamowita - nowe sojusze, bohaterowie i akcja, która z każdą przerzuconą stroną nabiera...
więcej Pokaż mimo to