Matka Frankensteina Almudena Grandes 7,3
ocenił(a) na 92 lata temu „Matka Frankensteina” Almudany Grandes to książka, od której trudno się oderwać. Nie jest to lekka, łatwa i przyjemna lektura, ale warto po nią sięgnąć, bo odwdzięcza się, dostarczając wyjątkowych czytelniczych doznań.
Akcja rozgrywa się w latach pięćdziesiątych minionego wieku w Hiszpanii za czasów frankistowskiej dyktatury, ale dzięki retrospekcjom poznajemy wcześniejsze losy postaci.
Głównym bohaterem jest psychiatra German Velazquez. Młody, zdolny, ambitny, ale też bardzo wrażliwy mężczyzna. Gdy decyduje się na pracę w szpitalu psychiatrycznym dla kobiet, nawet nie przypuszcza, że to będzie najważniejszy okres w jego życiu.
Tu niespodziewanie spotyka Aurorę Rodriguez Carballeira, dzieciobójczynię, którą pierwszy raz zobaczył przed laty w gabinecie swego ojca, również psychiatry.
Tutaj także poznaje młodą i piękną salową, Marię, która codziennie czyta Aurorze książki.
Obie kobiety łączy jednak coś znacznie więcej niż tylko krótkie spotkania przy lekturze.
Na odkrycie tej tajemnicy musimy jednak poczekać. Podobnie jak na poznanie innych sekretów wielu bohaterów. Każda postać, nawet epizodyczna, ma tu swoją historię i to na pewna jedna z najmocniejszych stron książki.
Kolejny plus to wyrafinowane połączenie literackiej fikcji z historią. Aurora naprawdę żyła i zabiła swoją córkę. Nie tylko ona jest postacią autentyczną i dlatego, żeby lepiej rozumieć powieść, warto zacząć lekturę od autorskiej noty zamieszczonej na końcu.
„Matka Frankensteina” z brutalną szczerością pokazuje, jak wyglądało życie w czasach dyktatury Franco, jak upodlano wówczas kobiety i ludzi homoseksualnych.
Jak pod płaszczykiem moralności i wartości religijnych gnojono, torturowano, niszczono i mordowano. Ale też jak nie potrafiono odebrać wewnętrznej wolności i jak z pozoru małe gesty mogą być prawdziwym bohaterstwem w zderzeniu z tyranią.
Przyznam, że dziwnie czytało mi się tę powieść. Jakoś wciąż nasuwały mi się skojarzenia z tym, co dzieje się w ostatnich latach w Polsce. I bardzo mnie to przygnębiało, a nawet dołowało.
Ale książki są nie tylko po to, by relaksować i bawić. Czasem muszą uderzyć, a nawet opluć.
Powieść Almudeny Grandes polecam także miłośnikom wysokiego stylu, wyrafinowanego języka i burzenia narracyjnych konwencji – tutaj świat poznajemy z perspektywy trojga bohaterów i jest to fascynujące.
Było to moje pierwsze spotkanie z prozą hiszpańskiej pisarki, ale jestem pewna, że nie ostatnie.