Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytelnicze nawyki: najpopularniejsze, najdziwniejsze, zakazaneAnna Sierant232
- ArtykułyCosy crime, czyli kryminał kocykowy: 7 książek o bezkrwawych zbrodniachAnna Sierant64
- ArtykułyCzytamy w weekend. 11 października 2024LubimyCzytać436
- ArtykułyNoc Bibliotek już dzisiaj! Sprawdź, jakie atrakcje czekają na odwiedzających!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Sherko Fatah
1
6,7/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzony: 28.11.1964
Niemiecki pisarz pochodzenia kurdyjskiego.
Przyszedł na świat w ówczesnej Niemieckiej Republice Demokratycznej (NRD) w rodzinie Niemki i irackiego Kurda.
W 1975 roku wraz z rodzicami przeniósł się do Berlina Zachodniego.
Studiował filozofię i historię sztuki.
Do 2014 r. napisał 5 powieści, z których największy rozgłos uzyskał "Czarny statek" ("Das dunkle Schiff"). Książka ta była nominowana do nagród: Preis der Leipziger Buchmesse i Deutscher Buchpreis.
Obecnie Sherko Fatah żyje i pracuje w Berlinie.
Książki pisarza: "Im Grenzland" (2001),"Donnie" (2002),"Onkelchen" (2004),"Das dunkle Schiff" (2008, polskie wydanie: "Czarny statek", Wydawnictwo Czarne, 2010),"Ein weißes Land" (2011).
Przyszedł na świat w ówczesnej Niemieckiej Republice Demokratycznej (NRD) w rodzinie Niemki i irackiego Kurda.
W 1975 roku wraz z rodzicami przeniósł się do Berlina Zachodniego.
Studiował filozofię i historię sztuki.
Do 2014 r. napisał 5 powieści, z których największy rozgłos uzyskał "Czarny statek" ("Das dunkle Schiff"). Książka ta była nominowana do nagród: Preis der Leipziger Buchmesse i Deutscher Buchpreis.
Obecnie Sherko Fatah żyje i pracuje w Berlinie.
Książki pisarza: "Im Grenzland" (2001),"Donnie" (2002),"Onkelchen" (2004),"Das dunkle Schiff" (2008, polskie wydanie: "Czarny statek", Wydawnictwo Czarne, 2010),"Ein weißes Land" (2011).
6,7/10średnia ocena książek autora
36 przeczytało książki autora
77 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Czarny statek Sherko Fatah
6,7
Kiedy dziecko traci rodzica - autorytet, najważniejszą i najbliższą osobę, oparcie, traci również dzieciństwo, jedyny w życiu okres niewinności, bezbronności. Jeżeli widzi na własne oczy śmierć ojca, jest jeszcze gorzej.
Irak. Mały Kerim jest świadkiem zabójstwa jego taty. Zabójstwa, za które nikogo nie ukarano, jedynie los ukarał bliskich ofiary. Ukarał.. ale za co? Za prowadzenie restauracji? Za wojnę i krzywdy całego świata? A może za sam byt? Tego nie wiemy. Kerim zmienia się z dnia na dzień - jednego jest dzieckiem, następnego błyskawicznie dojrzewa i staje się głową rodziny. A wszystko to przez jedną krótką chwilę, jeden moment decydujący o całym życiu.
Jako następca taty Kerim sprawuje się całkiem nieźle, jednakże przeznaczenie znów uprzykrza chłopcu życie. Ten jednak nie zamierza się poddać i to jest najważniejsze - wiara w siebie i lepsze jutro. Ale co, jeśli pojawia się chęć ucieczki?
Fatah stworzył niesamowity świat, przepełniony lękiem, terrorem i wojną. Ukazuje nam przygnębiającą prawdę, ale w sposób niezwykle, jak na wybrany temat, lekki. Ciężko jest czytać i pisać o wojnie, bo mimo, iż w jej trakcie każdy marzy jedynie o zakończeniu, później wracamy do tych czasów - literacko, obrazowo, wspomnieniami (jeżeli ktoś jakąś przeżył). Nie myślcie jednak, że książka mówi tylko o jednym : zmienia pogląd na mnóstwo spraw, opisuje dojrzewanie dziecka i jego uczucia. No właśnie, jak się może czuć osoba, która na własne oczy widzi śmierć ukochanej osoby? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Domyślam się jednak, że odczuwa negatywne uczucia, smutek, złość, zaszokowanie, przerażenie.. Fatah nie rozpisuje się w tym wątku, śmierć ojca jest krótką chwilą, ale jakże znaczącą, mającą wpływ na dalsze zdarzenia. Bo gdyby... gdyby to, gdyby tamto - a co, jeśli...? Każdy z nas przynajmniej raz złapał się na tzw. "gdybaniu". Ale czy to ma sens? Starajmy się patrzeć na życie teraz i tutaj, nie zagłębiać się ani w przeszłość, ani w przyszłość. Po prostu teraźniejszość. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ główny bohater, Kerim, ciągle jest rozdarty między wspomnieniami, nawet bardzo odległymi, a czasami obecnymi. I właśnie to odgrywa istotną rolę w całej powieści - przeszłość.
"Czarny statek" to książka, którą powinien przeczytać każdy, nieważne, w jakim wieku. To świetna odskocznia od dnia codziennego, niekoniecznie relaksująca, dająca wiele do myślenia. Polecam.
Czarny statek Sherko Fatah
6,7
Irakijczycy nie mają twarzy, bo zabiera im ją telewizor. Nie mają osobowości, bo są albo ofiarami, albo napastnikami. Nie umieją mówić własnym głosem, więc wynajmują sobie lektora newsów, by mówił w ich imieniu. Żyją w pudełku wcale nie zwanym wyobraźnią. Jeden z nich ma na imię Kerim. Wyszedł z pudełka, ale właściwie dalej nie jest sobą. Bo co to właściwie znaczy „być sobą”?
Opowieśc Sherko Fataha nawiązuje do znanego motywu Guliwera, który wciąż jest w nie swoim świecie. W jednym za duży, w drugim za mały. Skalowanie odbywa się przy pomocy bolesnych operacji mentalnych, po których pozostaje niedosyt. Ciągły niedosyt. "Czarny statek" to książka o wiecznej tęsknocie, której jedynym ukojeniem jest śmierć. Świat, w jakim przyszło żyć bohaterowi nadaje tej tęsknocie nazwę i dokleja współczynnik dyskursywny, nie niweczy jednak struktury uniwersalnej powieści. Dlatego też można ją czytać jako osobny głos w utelewizyjnianej debacie o irakijskim stanie okupacji, zaszłościach kolonialnych, wzajemnie motywujących się polityce i religii na wschodzie, konfliktach i zbliżeniach wschodu i zachodu. Seria Proza świata wydawnictwa Czarne stawia sobie jednak zadania ambitniejsze niż głos w sprawie. Bo nazwę serii można czytać tak geograficznie i dyskursywnie właśnie, jak również jako kwantyfikator wielkości literatury, która broni się nawet jeśli wytrącić jej spomiędzy słów oręż zwany publicystyką.
Śmierć i nomadyczność, której sytuacja irakijskiego uchodźcy, wcześniej niereligijnego Araba natarczywie próbującego dorobić się islamskiej żarliwości, dodaje egzotycznej nieco urody są głównymi tematami książki. Kerim nosi w sobie zalążek śmierci, który nabiera formy, wychodzi „na jaw” za sprawą włączenia się bohatera w strukturę grupy ekstremistów, gdzie zostaje bojówkarzem Allaha i agitatorem pośmiertnego szczęścia. Jeśli rozdaje się śmierć, dużo łatwiej zapomnieć o tym, że samemu się jest poza obrębem ludzi, którzy ją otrzymują, lub też przynajmniej nie doskwiera wówczas tak mocno brak zakorzenienia, społeczne wykluczenie. Jednak i tej próby tożsamości Kerim nie przechodzi pozytywnie – w pewnym momencie ucieka od grupy, która nauczyła go wierzyć w ideały zbrojnego Islamu.
Potem jest już tylko ucieczka. Europa znajduje się po drugiej stronie wielkiej wody, nie jest jednak ziemią obiecaną, a miejscem docelowym tułacza, któremu ciąży przydomek „wieczny”. Kerima dręczą koszmary po przygodzie wojownika – jako żołnierz boga, kompletnie nie radzi sobie z ludzkim poczuciem winy. Co więcej, wspomnienia dokonanych czynów i ich motywacja, jeszcze bardziej wykluczają go ze społeczności, do której nigdy nie pasował jak ulał. Każdy ruch na szachownicy życia okazuje się nietrafiony. Być może Kerim liczy, że w światłej Europie uda mu się zacząć od nowa, dokonać psychoanalitycznego rozgrzeszenia, choć z pewnością nigdy nie słyszał o Freudzie.
Europa jest jednak daleko, a Guliwer nie ma własnego statku. Podróż na gapę obfituje w groteskową wizję znanych z europejskiej literatury motywów marynistycznych. Miast przygody, jest koszmar, nawet Odyseusz w porównaniu z Kerimem miał łatwiejszy żywot morskiego włóczęgi. Tak, z uporem będę podkreślał zbieżność bohatera Czarnego statku i czołowych, topicznych bohaterów europejskiej powieści.
Życie na uchodźstwie wcale nie okazuje się nowe. Znów rozczarowanie wobec wyroków przeznaczenia, które ciąży. W Berlinie Kerim jest po trosze europejskim kochankiem i poszukiwaczem osobliwości udającym turystę, po trosze zaś człowiekiem wciąż kurczowo trzymającym się dotychczasowej tożsamości, choć już dawno doń nie pasuje. Jak bumerang wracają wspomnienia z czasów rozsiewanej zarazy – czytelnik wreszcie może je rekonstruować.
Na końcu Kerim zamknął oczy. Wyczerpał limit wcieleń. Zmarnował wszystkie życia. Pozostał mit Guliwera, rozgrywający się w nieprzychylnej historycznej i politycznej scenerii współczesności.
Sherko Fatah napisał powieść, która w skrótowy sposób, wykorzystując kalki z literatury europejskiej, domaga się uwagi dla pojedynczego człowieka. Nie jest to jednak głos obrońcy uciśnionych, choć pochodzenie autora – syna irackiego Kurda mieszkającego w Berlinie – mogłoby w zbyt łatwy sposób wiele postawionych w powieści kwestii wyjaśnić, ale raczej traktat o konieczności czytania każdego życia w perspektywie zastanych wielkich mitów ludzkości. To apoteoza odrębności i pojedynczości – na mapie i w statystykach. "Czarny statek" przy tym to rzecz niezwykłej językowej precyzji, gdzie wyważona narracja rozświetla dodatkowe wymiary ludzkiego istnienia.
Opowieśc Sherko Fataha nawiązuje do znanego motywu Guliwera, który wciąż jest w nie swoim świecie. W jednym za duży, w drugim za mały. Skalowanie odbywa się przy pomocy bolesnych operacji mentalnych, po których pozostaje niedosyt. Ciągły niedosyt. "Czarny statek" to książka o wiecznej tęsknocie, której jedynym ukojeniem jest śmierć. Świat, w jakim przyszło żyć bohaterowi nadaje tej tęsknocie nazwę i dokleja współczynnik dyskursywny, nie niweczy jednak struktury uniwersalnej powieści. Dlatego też można ją czytać jako osobny głos w utelewizyjnianej debacie o irakijskim stanie okupacji, zaszłościach kolonialnych, wzajemnie motywujących się polityce i religii na wschodzie, konfliktach i zbliżeniach wschodu i zachodu. Seria Proza świata wydawnictwa Czarne stawia sobie jednak zadania ambitniejsze niż głos w sprawie. Bo nazwę serii można czytać tak geograficznie i dyskursywnie właśnie, jak również jako kwantyfikator wielkości literatury, która broni się nawet jeśli wytrącić jej spomiędzy słów oręż zwany publicystyką.
Śmierć i nomadyczność, której sytuacja irakijskiego uchodźcy, wcześniej niereligijnego Araba natarczywie próbującego dorobić się islamskiej żarliwości, dodaje egzotycznej nieco urody są głównymi tematami książki. Kerim nosi w sobie zalążek śmierci, który nabiera formy, wychodzi „na jaw” za sprawą włączenia się bohatera w strukturę grupy ekstremistów, gdzie zostaje bojówkarzem Allaha i agitatorem pośmiertnego szczęścia. Jeśli rozdaje się śmierć, dużo łatwiej zapomnieć o tym, że samemu się jest poza obrębem ludzi, którzy ją otrzymują, lub też przynajmniej nie doskwiera wówczas tak mocno brak zakorzenienia, społeczne wykluczenie. Jednak i tej próby tożsamości Kerim nie przechodzi pozytywnie – w pewnym momencie ucieka od grupy, która nauczyła go wierzyć w ideały zbrojnego Islamu.
Potem jest już tylko ucieczka. Europa znajduje się po drugiej stronie wielkiej wody, nie jest jednak ziemią obiecaną, a miejscem docelowym tułacza, któremu ciąży przydomek „wieczny”. Kerima dręczą koszmary po przygodzie wojownika – jako żołnierz boga, kompletnie nie radzi sobie z ludzkim poczuciem winy. Co więcej, wspomnienia dokonanych czynów i ich motywacja, jeszcze bardziej wykluczają go ze społeczności, do której nigdy nie pasował jak ulał. Każdy ruch na szachownicy życia okazuje się nietrafiony. Być może Kerim liczy, że w światłej Europie uda mu się zacząć od nowa, dokonać psychoanalitycznego rozgrzeszenia, choć z pewnością nigdy nie słyszał o Freudzie.
Europa jest jednak daleko, a Guliwer nie ma własnego statku. Podróż na gapę obfituje w groteskową wizję znanych z europejskiej literatury motywów marynistycznych. Miast przygody, jest koszmar, nawet Odyseusz w porównaniu z Kerimem miał łatwiejszy żywot morskiego włóczęgi. Tak, z uporem będę podkreślał zbieżność bohatera Czarnego statku i czołowych, topicznych bohaterów europejskiej powieści.
Życie na uchodźstwie wcale nie okazuje się nowe. Znów rozczarowanie wobec wyroków przeznaczenia, które ciąży. W Berlinie Kerim jest po trosze europejskim kochankiem i poszukiwaczem osobliwości udającym turystę, po trosze zaś człowiekiem wciąż kurczowo trzymającym się dotychczasowej tożsamości, choć już dawno doń nie pasuje. Jak bumerang wracają wspomnienia z czasów rozsiewanej zarazy – czytelnik wreszcie może je rekonstruować.
Na końcu Kerim zamknął oczy. Wyczerpał limit wcieleń. Zmarnował wszystkie życia. Pozostał mit Guliwera, rozgrywający się w nieprzychylnej historycznej i politycznej scenerii współczesności.
Sherko Fatah napisał powieść, która w skrótowy sposób, wykorzystując kalki z literatury europejskiej, domaga się uwagi dla pojedynczego człowieka. Nie jest to jednak głos obrońcy uciśnionych, choć pochodzenie autora – syna irackiego Kurda mieszkającego w Berlinie – mogłoby w zbyt łatwy sposób wiele postawionych w powieści kwestii wyjaśnić, ale raczej traktat o konieczności czytania każdego życia w perspektywie zastanych wielkich mitów ludzkości. To apoteoza odrębności i pojedynczości – na mapie i w statystykach. "Czarny statek" przy tym to rzecz niezwykłej językowej precyzji, gdzie wyważona narracja rozświetla dodatkowe wymiary ludzkiego istnienia.