-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2021-02-01
2019-01-06
Ponure zamczyska, tajemnicze wrzosowiska, klątwy sięgające pradawnych czasów i ciężkie grzechy, za które trzeba zapłacić a nade wszystko niesamowity klimat - dokładnie tym cechują się opowiadania Elizabeth Gaskell zawarte w tym tomiku. Klasyka literatury grozy, która potrafi wciągnąć także i dzisiaj, nawet jeśli nie straszy już tak samo, jak kiedyś. Nie, to nie o akcje i tonę krwi w nich chodzi, zawiedzie się więc ten, kto sięgnie po ową lekturę spragniony właśnie takich "mocnych" wrażeń. Opowieści niesamowite z rodzaju tych, które serwuje nam Gaskell, to nie żadne horrory ani tym bardziej thrillery. To raczej historie dotykające momentami bardziej mrocznych zakamarków ludzkiej duszy, ocierające się o nadprzyrodzone motywy, mające wzbudzić w czytelniku niepokój i niepewność. Pisane pięknym językiem aż proszą, by smakować je delikatnie i powoli, nie zaś spieszyć się li tylko po to, by poznać zakończenie. Czasem bywa ciężko - chociażby opowiadanie "Klątwa rodu Griffithsów" dość mnie zmęczyło i niezupełnie dałam się porwać jego klimatowi. Jednakże nie mogę rzec też, by było ono słabe, bo takich w tym zbiorze nie znajdziemy. Choć zatem wolę zdecydowanie dłuższe historie, lekturę "Niesamowitych historii" uważam za udaną.
Ponure zamczyska, tajemnicze wrzosowiska, klątwy sięgające pradawnych czasów i ciężkie grzechy, za które trzeba zapłacić a nade wszystko niesamowity klimat - dokładnie tym cechują się opowiadania Elizabeth Gaskell zawarte w tym tomiku. Klasyka literatury grozy, która potrafi wciągnąć także i dzisiaj, nawet jeśli nie straszy już tak samo, jak kiedyś. Nie, to nie o akcje i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-27
O ile oczywiście "Kolęda" (znana też po prostu jako "Opowieść wigilijna") była mi już wcześniej dobrze znana, tak "Świerszcza..." czytałam po raz pierwszy. Nie ma to jednak jak Dickens! Jego piękne pióro, ten wspaniały klimat, ta nutka magii - ach, idealne to lektura na święta. I nawet jeśli nie do końca zgadzam się z przesłaniem tych historii, to trudno byłoby zaprzeczyć, że są one przepiękne
O ile oczywiście "Kolęda" (znana też po prostu jako "Opowieść wigilijna") była mi już wcześniej dobrze znana, tak "Świerszcza..." czytałam po raz pierwszy. Nie ma to jednak jak Dickens! Jego piękne pióro, ten wspaniały klimat, ta nutka magii - ach, idealne to lektura na święta. I nawet jeśli nie do końca zgadzam się z przesłaniem tych historii, to trudno byłoby zaprzeczyć,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-24
Klasyka literatury angielskiej - nic dodać, nic ująć. Autor zgrabnie kreśli obraz epoki wiktoriańskiej, czy też konkretnie - obraz wyższych sfer z tamtych czasów. Obecne wydanie jest oczywiście mocno skrócone w porównaniu do pierwowzoru i przyznam szczerze, że gdybym miała możliwość chętnie przeczytałabym oryginalną wersję.
Klasyka literatury angielskiej - nic dodać, nic ująć. Autor zgrabnie kreśli obraz epoki wiktoriańskiej, czy też konkretnie - obraz wyższych sfer z tamtych czasów. Obecne wydanie jest oczywiście mocno skrócone w porównaniu do pierwowzoru i przyznam szczerze, że gdybym miała możliwość chętnie przeczytałabym oryginalną wersję.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-01-17
Pomyślałby kto, że tak dobrze może się czytać książkę poświęconą życiu codziennemu kilku starszych pań, aspirujących do miana "Towarzystwa" z Cranford. Gaskell z wyczuciem opisuje wiktoriańską społeczność małomiasteczkową, skupiając się zarówno na jej pozytywnych, jak i negatywnych cechach. W szczególności może na tych drugich nawet. A mimo wszystko przedstawione tu postaci z łatwością wzbudzają sympatię, choć nie są one przecież pozbawione wad. Towarzyszymy paniom przy ploteczkach, na herbatce, przy preferansie - słowem: podczas zwyczajnych, codziennych zajęć. I z tych z pozoru mało istotnych scen wyłania się niezwykle ciekawy obraz wiktoriańskiego społeczeństwa. Ach, jak bardzo chciałabym ponownie zatopić się w tym świecie!
Pomyślałby kto, że tak dobrze może się czytać książkę poświęconą życiu codziennemu kilku starszych pań, aspirujących do miana "Towarzystwa" z Cranford. Gaskell z wyczuciem opisuje wiktoriańską społeczność małomiasteczkową, skupiając się zarówno na jej pozytywnych, jak i negatywnych cechach. W szczególności może na tych drugich nawet. A mimo wszystko przedstawione tu postaci...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-11
Niestety to nie moja bajka. Uwielbiam literaturę klasyczną, ale przy tej pozycji zgrzytałam zębami z irytacji. Zaczęło się nieźle, zwłaszcza że język, jakim napisana jest ta książka kupił mnie od pierwszych stronic. Od połowy zmuszałam się, żeby to dokończyć - po części z ciekawości, po części dlatego, że pragnęłam w końcu zobaczyć cierpiącego Heathcliffa.
Największym problemem tej pozycji jest to jak straszliwie odpychający są wykreowani tu bohaterowie. I wcale nie chciałabym dość kolejnych ideałów, jednak zachowanie niemal każdej postaci tutaj doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Katarzyna to histeryczka, Edgar - głupiec zaślepiony jej urodą, zaś Katy przez długi czas - naiwna i rozpieszczoną pannica. Ale najgorszy z nich wszystkich okazał się Heathcliff, którego nie potrafię nazwać inaczej, jak tylko kawałem chama. Koszmarnie działało mi na nerwy każde jego pojawienie się.
Możliwe, że nie potrafię po prostu dostrzec w tym tego geniuszu, który powszechnie przypisuje się tej powieści. Na pewno wszakże ciekawą wyobraźnię musiała mieć Emily, by spłodzić takie coś (zwłaszcza biorąc pod uwagę jej styl życia). Cóż, nie zwykłam oceniać dobrze czegoś tylko ze względu na renomę, jaką się to cieszy, więc i tym razem nie będę udawać, że mi się to podobało. Ot, naiwny, na siłę wyolbrzymiony dramat, w którym wszystko tłumaczyć ma niby miłość jaka targa bohaterami. Gdyby to chociaż kończyło się stosownie, może byłabym łaskawsza, lecz zakończenie rozczarowało mnie niemiłosiernie. Ja męczyłam tę powieść straszliwie i zdecydowanie nie polecam nikomu, może poza największymi romantykami, dla których zachowanie Heathcliffa pewnie będzie "pięknym pokazem miłości do grobowej deski"... czy czegoś tam.
Niestety to nie moja bajka. Uwielbiam literaturę klasyczną, ale przy tej pozycji zgrzytałam zębami z irytacji. Zaczęło się nieźle, zwłaszcza że język, jakim napisana jest ta książka kupił mnie od pierwszych stronic. Od połowy zmuszałam się, żeby to dokończyć - po części z ciekawości, po części dlatego, że pragnęłam w końcu zobaczyć cierpiącego Heathcliffa.
Największym...
2017-03-01
Lubę Dickensa, choć do tej pory nie przeczytałam jakoś szczególnie wiele z jego powieściowego dorobku. Cieszy mnie stopniowe odkrywanie każdej kolejnej pozycji, staram się więc nie dowiadywać wiele na ich temat, a i póki co biografia pisarza jeszcze czeka na swoją kolej. Dlatego nie wiedziałam zbyt wiele na temat "Opowieści o dwóch miastach" i wybrałam ją tak trochę na chybił trafił z półki. Niestety, nieszczególnie przypadła mi do gustu.
Oczywiście tło obyczajowe odmalowane jest znakomicie, aczkolwiek nie interesowałam się nigdy wcześniej czasami Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Niestety problemem dla mnie byli bohaterowie, z których kreacjami jakoś nie mogłam się pogodzić i którzy stopniowo coraz bardziej mnie irytowali. Najgorzej niestety wypadli doktor Manette, jego córka oraz Karol. I o ile ten pierwszy z czasem został bardzo ciekawie rozbudowany, tak Karol i Lucie pozostali dla mnie mocno płaskimi postaciami, których los kompletnie mnie nie obchodził.
Mimo wszystko było warto, chociażby dla sceny pod gilotyną, z tą biedną młodą szwaczką. Jednakże nie było to moje najbardziej udane spotkanie z Dickensem... więc może to dobrze, że przede mną jeszcze tyle kolejnych spotkań.
Lubę Dickensa, choć do tej pory nie przeczytałam jakoś szczególnie wiele z jego powieściowego dorobku. Cieszy mnie stopniowe odkrywanie każdej kolejnej pozycji, staram się więc nie dowiadywać wiele na ich temat, a i póki co biografia pisarza jeszcze czeka na swoją kolej. Dlatego nie wiedziałam zbyt wiele na temat "Opowieści o dwóch miastach" i wybrałam ją tak trochę na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-02-07
Właściwie to książka idealnie wpisała się w moje gusta - klasyczna powieść obyczajowa w oprawie kryminalnej (bez sensacji). Wsiąkłam totalnie - początek szedł jeszcze tak sobie, ale od połowy nie mogłam się już oderwać, byle tylko jak najszybciej poznać zakończenie.
Właściwie to książka idealnie wpisała się w moje gusta - klasyczna powieść obyczajowa w oprawie kryminalnej (bez sensacji). Wsiąkłam totalnie - początek szedł jeszcze tak sobie, ale od połowy nie mogłam się już oderwać, byle tylko jak najszybciej poznać zakończenie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12-25
Ciekawe, napisane bogatym językiem, krótkie historyjki kryminalne, które można zaliczyć do klasyki literatury angielskiej. Nie jest to mój pierwszy kontakt z twórczością Chestertona, ale zdecydowanie ten zaliczam do najbardziej udanych. Opowiadania są niewielkie objętościowo i konkretne, ale niepozbawione swoistego klimatu, dzięki czemu każda historia potrafi faktycznie wciągnąć. Nie ma tu żadnych pościgów, strzelanin, czy innej podobnej akcji, co osobiście bardzo cenie w kryminałach - dobrym dziełom z tego gatunku nie potrzebne są takie sensacyjne ozdobniki, bo sama zagadka dostarcza wystarczająco wiele emocji czytelnikowi. I tak też wyglądało to tutaj. Intrygującą postacią jest również sam pan Pond - bohater bardzo wyjątkowy, choćby z tego względu, że pod fasadą skromnego, przeciętnego urzędnika skrywa się jeden z najtęższych umysłów swego kraju. W jego kreacji nie ma niby krzty fanaberii, ale to stanowi o sile tejże postaci.
Ciekawe, napisane bogatym językiem, krótkie historyjki kryminalne, które można zaliczyć do klasyki literatury angielskiej. Nie jest to mój pierwszy kontakt z twórczością Chestertona, ale zdecydowanie ten zaliczam do najbardziej udanych. Opowiadania są niewielkie objętościowo i konkretne, ale niepozbawione swoistego klimatu, dzięki czemu każda historia potrafi faktycznie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-10-09
Lubię sięgać po takie zapomniane klasyki - odkrywać to, co przedtem wznosiło je na szczyty, a obecnie sprawia, że pokrywają się one kurzem. W tym wypadku muszę przyznać, że książka do mnie nie trafiła fabularnie ani trochę. Główna bohaterka tej powieści, Hazel, miała być najlepiej wykreowaną postacią kobiecą tej autorki i jeśli tak faktycznie jest, to nie dziwię się, że nikt już o Mary Webb nie pamięta. Stworzyła ona bowiem postać zupełnie nielogiczną, nieautentyczną w swoim zachowaniu, której uległość wobec brutalności jednego z bohatera była okropnie irytująca. Nie cierpię postaci kobiecych, które dają się bić i ślepo podążają za swoim "panem", a w przypadku Hazel było to tym bardziej niezrozumiałe, że z natury miała stać przecież w totalnej opozycji do takich charakterów. Natomiast opisy przyrody, klimat angielskiej wsi wraz z całym jej folklorem pani Webb oddała w tej książce mistrzowsko i z pewnością gdyby sama historia była ambitniejsza, książka ta nie zostałaby tak łatwo zapomniana.
Lubię sięgać po takie zapomniane klasyki - odkrywać to, co przedtem wznosiło je na szczyty, a obecnie sprawia, że pokrywają się one kurzem. W tym wypadku muszę przyznać, że książka do mnie nie trafiła fabularnie ani trochę. Główna bohaterka tej powieści, Hazel, miała być najlepiej wykreowaną postacią kobiecą tej autorki i jeśli tak faktycznie jest, to nie dziwię się, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-07-07
Taaa... to jest dokładnie to, co lubię najbardziej - soczysty brytyjski humor w najlepszym wydaniu. Śmiałam się jak szalona przy każdej stronie. Czyż trzeba dodawać coś więcej?
Taaa... to jest dokładnie to, co lubię najbardziej - soczysty brytyjski humor w najlepszym wydaniu. Śmiałam się jak szalona przy każdej stronie. Czyż trzeba dodawać coś więcej?
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-04-06
Jako wielka miłośniczka angielskiego humoru nie mogłabym sobie darować tej pozycji. I zdecydowanie spełniła ona moje oczekiwania względem niej, bowiem uśmiałam się setnie, zwłaszcza, że wiele z przedstawionych przez autora sytuacji wciąż ma swoje odbicie w naszej codzienności.
Interesujące było również słowo wstępu, z którego dowiedziałam się, że książka ta w zamyśle miała być czymś poważniejszym, w dodatku w swoim pierwszym wydaniu została z owych poważniejszych wstawek doszczętnie ogołocona. W obecnej wersji jest jakby kompromisem pomiędzy faktycznym zamysłem autora, a tym co wyszło po pierwszej korekcie. I muszę przyznać, że faktycznie niektóre fragmenty nieco gryzą się z resztą - są jakby zbyt "natchnione", na siłę przefilozofowane, a przez to zwyczajnie nudne i nijakie. Nie jest ich wiele (na szczęście), ale od czasu do czasu czytelnik na takowy ustęp się natyka. Ja czułam się wtedy trochę jakbym sięgnęła po drugą książkę w trakcie czytania pierwszej.
Jako wielka miłośniczka angielskiego humoru nie mogłabym sobie darować tej pozycji. I zdecydowanie spełniła ona moje oczekiwania względem niej, bowiem uśmiałam się setnie, zwłaszcza, że wiele z przedstawionych przez autora sytuacji wciąż ma swoje odbicie w naszej codzienności.
Interesujące było również słowo wstępu, z którego dowiedziałam się, że książka ta w zamyśle miała...
2014-05-16
Cudo - angielski humor w najlepszym wydaniu. Zawsze poszukuję książek przesiąkniętych takim stylem - pełnych ironii i niebanalnych, a te opowiadania dostarczyły mi tego w bród. Nie raz zdarzyło mi się głośno zaśmiać przy lekturze, chociaż przecież puenta większości utworów była bardzo przewidywalna. I nawet wiedząc co czego wszystko zmierza, po prostu nie byłam w stanie się powstrzymać od śmiania.
Oczywiście jak w każdym zbiorze opowiadań, tak i tu mam swoich wyraźnych faworytów. Czego jednak nie mogę powiedzieć, to że były tu jakieś pozycje wyraźnie słabsze, bo takowych nie odnotowałam^^
Cudo - angielski humor w najlepszym wydaniu. Zawsze poszukuję książek przesiąkniętych takim stylem - pełnych ironii i niebanalnych, a te opowiadania dostarczyły mi tego w bród. Nie raz zdarzyło mi się głośno zaśmiać przy lekturze, chociaż przecież puenta większości utworów była bardzo przewidywalna. I nawet wiedząc co czego wszystko zmierza, po prostu nie byłam w stanie się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-10-07
Była to ostatnia książka Jane Austen jaka mi pozostała do przeczytania. Zwlekałam z tym z dwóch powodów - z jednej strony, będąc fanką twórczości tej autorki, chciałam sobie zostawić coś na "gorsze czasy", z drugiej - troszkę się obawiałam tej pozycji z powodu wielu negatywnych komentarzy. I niestety, jestem zawiedziona.
Owszem, tło społeczne jest odmalowane jak zwykle cudownie. Na liczne portrety przywar ówczesnego społeczeństwa nie można narzekać. Nie ma się co czarować, że jednak większość osób sięga po twórczość pani Austen także po ów wątek romansowy, który teoretycznie zawsze stanowi główną oś fabuły. I w tej właśnie pozycji to wszystko zgrzyta.
Z pewnością winę za to ponosi niezwykle mdła główna bohaterka. Wśród kobiecych postaci wykreowanych na kartach powieści Jane Austen, wyróżnia się ona znacząco - niestety na minus. Miała być ona niejako opozycją dla zdegenerowanej młodzieży, postacią, która miała pokazać, że rozsądek, słodycz i żelazne zasady moralne, są zdecydowanie więcej warte od pozycji, urody, pieniędzy i... indywidualizmu? Bo niestety ale koniec końców takie właśnie odniosłam wrażenie. Fanny przez wszystkie strony nie prezentuje sobą za wiele poza nieśmiałością i czystością. Więcej, w finale właściwie trudno rzec, by była "nagrodą", bo z której strony by nie patrzeć wygląda całkowicie jak zwykła "nagroda pocieszenia" i to nawet pomimo usilnych starań autorki, by ją w takim świetle nie przedstawić.
Jeśli chodzi o pozostałe postaci, to wspomniałabym tu jeszcze o pani Norris, która była najbardziej denerwującą osobą ze wszystkich książek Austen. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, by aż tak prostacka, chamska i źle wychowana osoba (i to bez pozycji), była w stanie utrzymać się w tamtym towarzystwie...
Ogólnie bardzo mnie ta lektura wynudziła i długo się z nią męczyłam, a przecież poprzednie powieści Austen pochłaniałam nieraz w 2 dni!
Była to ostatnia książka Jane Austen jaka mi pozostała do przeczytania. Zwlekałam z tym z dwóch powodów - z jednej strony, będąc fanką twórczości tej autorki, chciałam sobie zostawić coś na "gorsze czasy", z drugiej - troszkę się obawiałam tej pozycji z powodu wielu negatywnych komentarzy. I niestety, jestem zawiedziona.
Owszem, tło społeczne jest odmalowane jak zwykle...
2014-05-07
Bez bicia przyznaję, że mnie ta pozycja zawiodła i długo się z nią męczyłam. Nie chodzi tutaj o styl, bo przecież uwielbiam Dickensa, uwielbiam klasykę i wcale nie przeszkadza mi rozwlekanie opisu prostej czynności na pół strony. Wręcz przeciwnie zresztą - dla mnie bogactwo języka to zawsze zaleta, zatem gdy mam do czynienia z grubą książką, napisaną barwnym językiem, rozpływam się wprost ze szczęścia.
A zatem co poszło nie tak? Szczerzę muszę rzec: nie wiem. Z jednej strony przecież zainteresowała mnie historia i byłam ciekawa jej zakończenia, z drugiej - były momenty, w których niemiłosiernie się wręcz nudziłam przy lekturze "Wielkich nadziei". Gdybym miała jednak wybrać powód, dla którego tak źle mi się to czytało, postawiłabym mimo wszystko na fabułę.
Spotkałam się już ze stwierdzeniami, wedle których "Wielkie nadzieje" to najlepsza powieść w dorobku Dickensa. Nie jestem specjalistką w tej dziedzinie i nie potrafię profesjonalnie ocenić jej walorów literackich, ale wiem jedno - mnie ona się nie podobała.
Bez bicia przyznaję, że mnie ta pozycja zawiodła i długo się z nią męczyłam. Nie chodzi tutaj o styl, bo przecież uwielbiam Dickensa, uwielbiam klasykę i wcale nie przeszkadza mi rozwlekanie opisu prostej czynności na pół strony. Wręcz przeciwnie zresztą - dla mnie bogactwo języka to zawsze zaleta, zatem gdy mam do czynienia z grubą książką, napisaną barwnym językiem,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-07-17
Długo leżała ona u mnie, zanim się wreszcie przemogłam, by po nią sięgnąć. Przeczytałam, ale gdybym wiedziała, że tak mnie będzie nużyć, to pewnie drugi raz bym po nią nie sięgnęła.
Pod względem opisu życia wiejskiego jest dobra, nawet bardzo. Ciekawie mi się czytało opisy życia i pracy ludzi tamtych czasów (jasne, pewnie niewiele to miało wspólnego z rzeczywistością faktycznie, ale jako ogólny zarys sprawdziło się znakomicie).
Niestety jednak o ile tło zostało zarysowane naprawdę świetnie, to główny wątek po prostu nużył. I nawet nie mam tu nic do zarzucenia Tessie, bo co prawda widzę, że wielu krytykuje jej naiwność w sposobie postępowania, ale tak właściwie to ona nie miała zbyt wiele do powiedzenia w całej tej sprawie. Mimo, iż ciężko ją nazwać tylko prostą, niedouczoną chłopką, to przecież tylko na karb jej sytuacji społecznej i wychowania możemy zrzucić dramatyzm całej tej historii. Nie, ona sama bynajmniej nie jest największą przeszkodą w rozwiązaniu problemu. Już więcej zarzuciłabym Angelowi, który przecież wpierw oparł się konwenansom, by potem w nich utopić szczęście swoje i swojej żony.
Zakończenie było chyba najgorszą częścią całości. Ja nie wiem jak można przez pół książki wlec tak "akcję", by potem zrobić coś takiego... jakby "dla zasady".
Mimo wszystko nie jest to zła książka, ale do uznania jej za arcydzieło to mi bardzo daleko.
Długo leżała ona u mnie, zanim się wreszcie przemogłam, by po nią sięgnąć. Przeczytałam, ale gdybym wiedziała, że tak mnie będzie nużyć, to pewnie drugi raz bym po nią nie sięgnęła.
Pod względem opisu życia wiejskiego jest dobra, nawet bardzo. Ciekawie mi się czytało opisy życia i pracy ludzi tamtych czasów (jasne, pewnie niewiele to miało wspólnego z rzeczywistością...
Niezwykle wciągająca i klimatyczna powieść, której zakończenie odrobinę mnie rozczarowało. Nie to, by było złe, po prostu spodziewałam się czegoś... nie wiem - innego? Mocniejszego? Trudno mi określić, jednakże pewien niedosyt pozostał. Za to budowanie napięcia autorce udało się osiągnąć perfekcyjnie. Choć przecież niewiele się tu działo, a może właśnie dlatego. Daphne du Maurier świetnie odmalowała bowiem leniwie płynące dnie w Manderley, z ich nudą ale też i oczekiwaniem na coś, co powinno się wkrótce wydarzyć mimo iż wraz z kolejnymi stronami jednak nic się nie działo. I być może w tym wszystkim takie a nie inne zakończenie to najlepszym, co można było czytelnikowi zaserwować.
Niezwykle wciągająca i klimatyczna powieść, której zakończenie odrobinę mnie rozczarowało. Nie to, by było złe, po prostu spodziewałam się czegoś... nie wiem - innego? Mocniejszego? Trudno mi określić, jednakże pewien niedosyt pozostał. Za to budowanie napięcia autorce udało się osiągnąć perfekcyjnie. Choć przecież niewiele się tu działo, a może właśnie dlatego. Daphne du...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to