-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyLiliana Więcek: „Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu wsparcia drugiego człowieka”BarbaraDorosz1
-
ArtykułyOto najlepsze kryminały. Znamy finalistów Nagrody Wielkiego Kalibru 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel34
Biblioteczka
2017-08-13
2017-05-12
Ja bym podsumował tą książkę jednym stwierdzeniem - X-Men w wersji powieściowej. Jakkolwiek nie przepadam za komiksami i nie trawię superprodukcji o superbohaterach, tak w wersji Tidhara książka mnie zwyczajnie urzekła i wciągnęła. Wpływ na to miał z pewnością fakt rozwlekłości czasu w jakim osadzono powieść, sposób prowadzenia fabuła, która stopniowo i oszczędnie ujawnia kolejne fakty i informację oraz przede wszystkim styl autora - lakoniczny i prosty. W tej prostocie jest jednak niezwykła siła działająca na wyobraźnie. Mnie "Stulecie przemocy" ze wszech miar oczarowało i zaskoczyło - po wcześniejszej "Osamie" nie spodziewałem się fajerwerków ze strony Tidhara, ale wyszło, że się pomyliłem. Oby więcej takich pomyłek.
Ja bym podsumował tą książkę jednym stwierdzeniem - X-Men w wersji powieściowej. Jakkolwiek nie przepadam za komiksami i nie trawię superprodukcji o superbohaterach, tak w wersji Tidhara książka mnie zwyczajnie urzekła i wciągnęła. Wpływ na to miał z pewnością fakt rozwlekłości czasu w jakim osadzono powieść, sposób prowadzenia fabuła, która stopniowo i oszczędnie ujawnia...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-05
Nie widzę sensu opisywania fabuły tej książki czy jej interpretowania. Książka do własnego przemyślenia i oceny. Każdy reaguję na nią inaczej. Mnie wciągnęła niczym bagno i zachwyciła, ale ja lubię trudne wyzwania w literaturze i niesztampowość - tutaj dostałem to w pełnej krasie. Powieść z rodzaju tych, o których mysli się jeszcze długo po przeczytaniu.
Nie widzę sensu opisywania fabuły tej książki czy jej interpretowania. Książka do własnego przemyślenia i oceny. Każdy reaguję na nią inaczej. Mnie wciągnęła niczym bagno i zachwyciła, ale ja lubię trudne wyzwania w literaturze i niesztampowość - tutaj dostałem to w pełnej krasie. Powieść z rodzaju tych, o których mysli się jeszcze długo po przeczytaniu.
Pokaż mimo to
Z trzech pozycji Mitchella jakie miałem okazje przeczytać ( "Atlas chmur", "Czasomierze" oraz "Tysiąc jesieni.." ), ta ostatnia zdecydowanie jest najlepsza i najbardziej spójna. Nie licząc faktu, że mam wyjątkową słabość do feudalnej Japonii, to niezaprzeczalnymi atutami powieści jest klimat, nietuzinkowi bohaterowie i naprawdę świetna historia, w doskonały sposób podana i opowiedziana.
Lubię wielowątkowość u Mitchella, ale mimo wszystko jedna, spójna historia bardziej do mnie przemawia, tym bardziej, jesli jej akcja dzieje się na przełomie XVIII i XIX wieku w Japonii.
Trudno wskazać mi słabe strony - może to, że początkowo trudno wejść w nietypowy jeżyk powieści, przez co pierwsze strony czyta się nieco opornie. Ale jak już się złapie rytm, to trudno przerwać czytanie. Wciąga jak bagno i nie pozwala oderwać się do ostatniej strony. Majstersztyk.
Z trzech pozycji Mitchella jakie miałem okazje przeczytać ( "Atlas chmur", "Czasomierze" oraz "Tysiąc jesieni.." ), ta ostatnia zdecydowanie jest najlepsza i najbardziej spójna. Nie licząc faktu, że mam wyjątkową słabość do feudalnej Japonii, to niezaprzeczalnymi atutami powieści jest klimat, nietuzinkowi bohaterowie i naprawdę świetna historia, w doskonały sposób podana i...
więcej mniej Pokaż mimo toStrasznie nierówna pozycja. Czasem świetna, a czasem człowiek ma ochotę rzucić ją w cholerę, bo tak zaczyna irytować. Może to efekt dwóch autorów. A może czegoś innego, trudno powiedzieć. Po przeczytaniu pozostaje pewien niedosyt. Pojawia się natarczywe pytanie - po co ta książka została napisana? Sądzę, że tylko po to, by przedstawić ciekawą koncepcję i świat, ale zabrakło historii, która sprawiłaby, by ten tak pieczołowicie wymyślony i skonstruowany świat nabrał życia i stał się interesujący. Niestety. Zmarnowany potencjał.
Strasznie nierówna pozycja. Czasem świetna, a czasem człowiek ma ochotę rzucić ją w cholerę, bo tak zaczyna irytować. Może to efekt dwóch autorów. A może czegoś innego, trudno powiedzieć. Po przeczytaniu pozostaje pewien niedosyt. Pojawia się natarczywe pytanie - po co ta książka została napisana? Sądzę, że tylko po to, by przedstawić ciekawą koncepcję i świat, ale zabrakło...
więcej mniej Pokaż mimo to2016
Kto lubi Sheparda i jego specyficzny styl i tematykę, ten będzie ukontentowany jak ja. Jest tu wszystko co u niego charakterystyczne. Magia, psychologia, wojna, kwieciste, złożone zdania, które niektórych moga męczyć, a mnie zachwycają. Szkoda, że już niczego więcej nie napiszę, bo to jeden z moich ulubionych autorów. Rest in peace, mr Shepard.
Kto lubi Sheparda i jego specyficzny styl i tematykę, ten będzie ukontentowany jak ja. Jest tu wszystko co u niego charakterystyczne. Magia, psychologia, wojna, kwieciste, złożone zdania, które niektórych moga męczyć, a mnie zachwycają. Szkoda, że już niczego więcej nie napiszę, bo to jeden z moich ulubionych autorów. Rest in peace, mr Shepard.
Pokaż mimo to2016-10-08
Cóż powiedzieć, McCarthy i tyle.Pod pozorem sensacyjnej opowieści dostajemy głębokie przemyślenie na temat życia i ludzi. Chłodno i lakonicznie, z pozoru prosto napisane. Tylko z pozoru, bo czasem jedno wplecione w tekst zdanie potrafi powalić na kolana. Opisy z punktu widzenia szeryfa Bella to prawdziwe mistrzostwo. Prosty człowiek, z prostymi przemyśleniami. Czytałem z wypiekami, mimo tego, że wcześniej widziałem film ( i żeby to raz ).
Cóż powiedzieć, McCarthy i tyle.Pod pozorem sensacyjnej opowieści dostajemy głębokie przemyślenie na temat życia i ludzi. Chłodno i lakonicznie, z pozoru prosto napisane. Tylko z pozoru, bo czasem jedno wplecione w tekst zdanie potrafi powalić na kolana. Opisy z punktu widzenia szeryfa Bella to prawdziwe mistrzostwo. Prosty człowiek, z prostymi przemyśleniami. Czytałem z...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-27
Zdecydowanie najlepsza pozycja w dorobku McDonalda. Po spadku przy Brasyl, która w moim odczuciu nadszarpnęła troche pozycję tego autora w moim prywatnym rankingu, Mcdonald powrócił z prawdziwym hukiem! W poprzednich jego pozycjach wszystko było niemal perfekcyjne, ale zawsze gdzieś mi brakowało trochę bardziej wyrazistych postaci i charakterów. Tutaj nie dość, że bohaterowie są żywi i wielowymiarowi, to jeszcze świat przedstawiony to prawdziwy majstersztyk. Szczytowe osiągnięcie tego autora - miałem wrażenie jakby wszystkie pozycje dotąd przez niego napisane zmierzały do tej jednej kluczowej w której osiągnął prawdziwe wyżyny. Znalazłbym tylko jeden minus - trzeba czekać na kolejny tom.
Zdecydowanie najlepsza pozycja w dorobku McDonalda. Po spadku przy Brasyl, która w moim odczuciu nadszarpnęła troche pozycję tego autora w moim prywatnym rankingu, Mcdonald powrócił z prawdziwym hukiem! W poprzednich jego pozycjach wszystko było niemal perfekcyjne, ale zawsze gdzieś mi brakowało trochę bardziej wyrazistych postaci i charakterów. Tutaj nie dość, że...
więcej mniej Pokaż mimo toTo co lubię - brutalność, bezwzględność i czarny obraz świata. I do tego ten lakoniczny, telegraficzny styl pisania, który po prostu uwielbiam. To taka bardziej prymitywna i toporna wersja mojego ulubionego Cormaca McCarthego jesli chodzi o styl ( bo tematyka i kaliber to juz zupełnie inna para kaloszy ). Dla mnie taka górna półka kryminału/sensacji/thrillera.
To co lubię - brutalność, bezwzględność i czarny obraz świata. I do tego ten lakoniczny, telegraficzny styl pisania, który po prostu uwielbiam. To taka bardziej prymitywna i toporna wersja mojego ulubionego Cormaca McCarthego jesli chodzi o styl ( bo tematyka i kaliber to juz zupełnie inna para kaloszy ). Dla mnie taka górna półka kryminału/sensacji/thrillera.
Pokaż mimo to2015-11-25
Bardzo dobra pozycja. Masa historii i nietuzinkowa konstrukcja powieści czynią z niej naprawdę oryginalny miszmasz, po który warto sięgnąć. Nie tego bym się spodziewał czytając fantastykę, ale w tej "dziwności" kryje się siła powieści. Potrafi zaskoczyć, a konstrukcyjnie to wielkie literackie puzzle, które trzeba samemu ułożyć - auto z pewnością w tym nie pomaga ;).
Bardzo dobra pozycja. Masa historii i nietuzinkowa konstrukcja powieści czynią z niej naprawdę oryginalny miszmasz, po który warto sięgnąć. Nie tego bym się spodziewał czytając fantastykę, ale w tej "dziwności" kryje się siła powieści. Potrafi zaskoczyć, a konstrukcyjnie to wielkie literackie puzzle, które trzeba samemu ułożyć - auto z pewnością w tym nie pomaga ;).
Pokaż mimo to2015-07-01
Nie trzeba dużo pisać, wystarczy jedno sformułowanie - cudowna książka.Teraz czytam Przeprawę i też jest świetnie!
Nie trzeba dużo pisać, wystarczy jedno sformułowanie - cudowna książka.Teraz czytam Przeprawę i też jest świetnie!
Pokaż mimo to
Świat to nie jest dobre miejsce. Świat jest podły i straszny, a jego dzieje wypisane są krwią tych, którzy oglądali się do tyłu i tych, którzy chcieli ten porządek zmienić. Ci ostatni zawsze przegrywają, bo nie mają odpowiedniego przeglądu rzeczywistości. Żyją w złudnym przekonaniu, że ich czyny mogą mieć znacznie i wyprowadzić świat z jego brutalnego i destrukcyjnego toru. Ale to tylko złudzenie ofiar.
Taka prawda uderza nas niemal na każdej stronie nowego dzieła dla dorosłych autorstwa Paolo Bacigalupi. Po dwóch wycieczkach w rejony dla młodszych czytelników, Bacigalupi wraca do literatury dorosłej, takiej do jakiej przyzwyczaił nas przy okazji Nakręcanej dziewczyny - dosadnej i pełnej przemocy. Jego „Wodny nóż” to niemal historia przemocy. Podłości świata, który tak naprawdę zawsze jest taki sam, ludzie tylko różnie na niego patrzą. Bacigalupi nie bawi się z czytelnikiem, nie uwodzi poetyką, tylko krótko i bezpretensjonalnie wali w łeb czytelnika, zarzucając go kolejnymi opisami Ameryki w trakcie kryzysu wodnego.
Trafiamy w sam środek wojen o ten życiodajny płyn, gdzie każdy może być wrogiem, a śmierć to coś normalnego, do czego się przywyka albo umiera. Pacany Perrego, Teksańczycy, Kalifornijcy, Wodne Noże, Psy Pustyni, a nawet korporację – wszyscy walczą o wodę. Jest ona jak złoto w czasie słynnej gorączki z XIX wieku, tylko cenniejsza, bo wody potrzebuję każdy. Woda jest początkiem i końcem, środkiem i centrum wszechświata, wyznacza sens życia czy raczej przetrwania, bo ludzie w zasadzie przestali żyć, a starają się przetrwać.
Ten brutalny, rysowany kolejnymi przejawami przemocy świat obserwujemy z trzech różnych perspektyw. Dziennikarki Lucy, która przebywa w Phoenix z własnego wyboru, którego tak naprawdę sama nie potrafi zrozumieć. Goni za tematem, za historią, choć już dawno przestała to robić dla sławy i pieniędzy. Młodej dziewczyny Marii, która jako znienawidzona i pogardzana przez wszystkich Teksanka próbuję utrzymać się na powierzchni, przeżyć i uciec z tego piekła na ziemi. Oraz tytułowego wodnego noża – Angela Velasqueza, na pierwszy rzut oka bezwzględnego mordercy, który jest prawą ręką potężnej Catherine Case – kobiety próbującej utrzymać kontrolę nad wodą i nie pozwolić uschną Las Vegas i Nevadzie.
Wodny nóż przybywa do Phoenix by przejąć kontrolę nad wymykającym się z rąk Catherin Case terenem, gdzie budują swoje siatki agentów, w celu przejmowania kolejnych prawa do wody. Tam spotyka Lucy, natrafia na Marię, ich losy zaczynając się splatać i wiązać. I paradokslanie, to ten właśnie wodny nóż wydaję się być najbardziej pozytywnym bohaterem. W pewnym momencie nasuwa się nawet wniosek, że Angel jest naiwnym dzieciakiem, co jest oczywistym zaprzeczeniem profesji jaką się zajmuję, ale okazuję się mieć sens i znacznie w obliczu całości tej niezwykłej powieści.
Bacigalupiemu udało się coś niezwykłego. Połączył historię w iście hollywoodzkim stylu z treścią, która daleka jest od kalek i schematów właściwych dla tej fabryki snów. Dzieje się bardzo dużo, akcja pędzi i się zazębia jak w najlepszym thrillerze czy filmie akcji. W pewnym momencie można się złapać na tym, że człowiek zachodzi w głowę dokąd to zmierza i czym jest. Książką rozrywkową czy tytułową historią przemocy. Jak wodny nóż może tak być naiwny, dlaczego postępuję tak jak postępuję. Zdarzają się fragmenty, że trudno dojść z tym wszystkim do ładu.
Bo jak zestawić tą całą intrygę ze sceną w kostnicy, gdzie lądują kolejne wykopywane na pustyi ciała a patolog gubi się i nie wie co robić, bo ciał nie ubywa, a trzymać ich gdzie nie ma. Jak porównać to ze sceną, gdy Maria udaje się do Weterynarza ( gangstera ), gdzie ma okazję oglądać stado dzikich hien trzymanych w zamknięciu – przejawem natury, jej potęgi, ale także pokazem bezwzględności świata i jego zasad. Gdzie silniejszy zawsze wygrywa i zjada słabszego. Hieny widzą jasno stwierdza wówczas Maria i w tym jest klucz do całej powieści. Nie kalkulują, nie oceniają, nie pragną zmieniać świata, lecz żyją według jego zasad.
Jak się potem okazuję – można. A nawet trzeba. Wszystkie bowiem elementy powieści składają się w całość. Każdy skrawek i ułamek ma swój sens i swoje uzasadnienie. Bacigalupi stworzył świat przerażający, ale zarazem niezwykły. On żyje, pulsuję i wydaję się tak namacalny, że tylko czekać, aż wody zacznie ubywać, a Ameryka znowu podzieli się na poszczególne stany, które zamkną swoje granice dla tych którzy wody już nie mają. W tym aspekcie Bacigalupi bardzo przypomina naszego Jacka Dukaja – kreatora światów, gdzie każdy szczegół jest świetnie przemyślany i pasuję do reszty. Od Dukaja odróżnia go jednak to, że ten świat, który stworzył wydaję się bardzo bliski, a nie jest tylko abstrakcyjnym konstruktem w celu naświetlenia jakiejś myśli czy idei.
Najbliżej jednak Bacigalupiemu do Cormaca McCarthy,ego. Czytając Wodny nóż nie mogłem się opędzić od myśli, że obu panów dzieli naprawdę niewiele. Tak samo jak autor Drogi nie bawi się Bacigalupi w pół środki. Nie upiększa, nie idealizuję niczego i nikogo, mówi wprost o tym co brzydkie i brutalne. Nie ocenia. Podobnie też jak u McCarthy’ego, w tej brutalności i podłości świata i jego twardych zasad znajduję jakąś poetykę i piękno. Świat się nie zmieni, trzeba nauczyć się z nim żyć, ale trzeba też iść na przekór i pod prąd. Ofiarami są ci, którzy się na to godzą. Świat daje nam role. Możemy być mordercami lub ofiarami. Znamienne są słowa Angela, który w pewnym momencie przywołuję eksperyment stanfordzki, gdzie studentów podzielono na strażników i więźniów i gdzie zadziwiająco łatwo przyjęli swoje role i zaczęli traktować je poważnie. Człowiek jest zdolny do wszystkiego – każdy może być mordercą i każdy może być ofiarą.
Wniosek jest jeden - trzeba mieć zasady i iść na przekór świata, jeśli jest to wbrew naszym własnym zasadom. Nawet jeśli na końcu może być tylko śmierć a nasza wędrówka z góry skazana jest na porażkę. Jak John Grady Cole z „Rączych koni”, który samemu diabłu by nie przepuścił, jeśli ten stanąłby mu na drodze. Świat jest bezwzględny, narzuca nam zasady, które musimy przyjąć, ale w tym wszystkim jest też miejsce dla naszych wewnętrznych wartości. To one są najważniejsze i czynią nas ludźmi. Istotami ze świadomością daną nam od Boga, demiurga czy inną siłę sprawczą.
O tym jest ta książka. Nie tylko ujawnia podłość, ale daje również nadzieję. Bacigalupi zawarł to wszystko na kartach swojej powieści, którą trzeba polecić. Nakręcana dziewczyna była książką rewelacyjną, ale Wodny nóż bije ją na głowe w każdym aspekcie i każdym calu. Oby więcej takich perełek
Świat to nie jest dobre miejsce. Świat jest podły i straszny, a jego dzieje wypisane są krwią tych, którzy oglądali się do tyłu i tych, którzy chcieli ten porządek zmienić. Ci ostatni zawsze przegrywają, bo nie mają odpowiedniego przeglądu rzeczywistości. Żyją w złudnym przekonaniu, że ich czyny mogą mieć znacznie i wyprowadzić świat z jego brutalnego i destrukcyjnego toru....
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka niełatwa i z pewnością nie taka jakiej się spodziewałem. Nie sądziłem, że zamiast rasowego sci-fi dostane do rąk obyczajową historie o kobiecie rodartej pomiędzy tym co było a tym co ma nadejść. Ale sądzę, że literatura powinna zaskakiwać i być nieoczywista. A jako że lubię wyzwania, przeczytałem mimo początkowej niechęci. Dobrze się stało, bo powieść wynagradza trud i wysiłek weń włożony. Ale nie dla każdego.
Książka niełatwa i z pewnością nie taka jakiej się spodziewałem. Nie sądziłem, że zamiast rasowego sci-fi dostane do rąk obyczajową historie o kobiecie rodartej pomiędzy tym co było a tym co ma nadejść. Ale sądzę, że literatura powinna zaskakiwać i być nieoczywista. A jako że lubię wyzwania, przeczytałem mimo początkowej niechęci. Dobrze się stało, bo powieść wynagradza...
więcej Pokaż mimo to