-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2020-06-05
2020-01-27
2011-01-01
2015-12-26
2013-02
2013-05-22
2020-04-17
2013-01
2015-08-11
2012-01-01
2012-04-01
2015-05-24
2020-08-05
2011-04-01
2010-01-01
2012-07-01
2013-02-01
Za każdym razem, gdy chcę napisać coś produktywnego o „Gwiazd naszych wina” to mam w głowię pustkę. Całkowity brak słów oddających genialność tej książki. Może dlatego, że to, co czułam po przeczytaniu i to, co nadal czuję gdy o niej myślę, nie da się opisać w słowach. Czuję się rozbita na milion kawałków, których nie da się ze sobą scalić z powrotem- tak właśnie historia Hazel i Gusa mną zawładnęła. Czy polecam? Oczywiście, ze tak. W moim mniemaniu ta pozycja jest odpowiednia dla każdego, kto szuka czegoś głębokiego, czegoś ambitnego, czegoś, co niesie w sobie jakieś przesłanie i każe się zastanowić nad własnym życiem. Bo „Gwiazd naszych wina” właśnie takie jest- otwiera człowiekowi oczy na piękność tego świata i na jego prawdziwość. Piękna historia, do której jeszcze nieraz wrócę, i przy której zapewne za każdym razem będę płakać, tak jak płakałam za pierwszym.
Za każdym razem, gdy chcę napisać coś produktywnego o „Gwiazd naszych wina” to mam w głowię pustkę. Całkowity brak słów oddających genialność tej książki. Może dlatego, że to, co czułam po przeczytaniu i to, co nadal czuję gdy o niej myślę, nie da się opisać w słowach. Czuję się rozbita na milion kawałków, których nie da się ze sobą scalić z powrotem- tak właśnie historia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-12-01
2014-03-15
2013-12-22
Zaskoczona jestem faktem, jak dużo „Buszujący w zbożu” ma negatywnych opinii i fatalnych ocen. Ja miałam przyjemność czytać tę książkę dwa razy- pierwszy ponad rok temu, sama dla siebie, a niedawno jako lekturę szkolną- tak, dla odświeżenia faktów. Za każdym razem książka tak samo mi się podobała i wywołała na mnie takie samo, bardzo pozytywne wrażenie.
Dużo ludzi narzeka na Holdena, na to jaki to on jest denerwujący swoim, nieraz olewającym podejściem do życia, nauki i jak ciężko czyta się powieść z jego punktu widzenia. Ja znów myślę, że Holden jest naprawdę inteligentny, nie mądry- inteligentny; inny i dojrzały pośród wszystkich, którzy go otaczają. Ta cała historia zawarta w książce nie miałaby najmniejszego sensu, gdyby główną postać był ktokolwiek inny niż młody Caulfield, którego swoją drogą niezmiernie lubię. Szczerze- nie wiem nawet dlaczego. Może dlatego, że nie jest obłudny, tylko prawdziwy i bardzo dobrze zna samego siebie, nie boi się mówić o swoich wadach i to w nim cenię- w końcu każdy z nas jakieś ma. A to, że Holdenowi w darze trafiły się jedne z najgorszych to już przykre zrządzenie losu. Może czytało mi się o nim tak dobrze, dlatego, ze jestem mniej więcej w tym samym wieku co on? Na pewno dość łatwo było mi się postawić na jego miejscu i z nim utożsamić, a ponadto posiadam pewne jego cechy charakteru, dlatego bez trudu mogłam zrozumieć jego nieraz szczeniackie i bezmyślne zachowanie. W końcu Holden, jak każdy z nas jest tylko człowiekiem, w dodatku nastolatkiem z burzą hormonów i buntem zapisanym w kościach.
Co do reszty bohaterów- nie mam się czego przyczepić. Przekonujący, żywi, do polubienia, lub i nie. Podobał mi się sposób, w jaki Holden ich przedstawiał- subiektywny, ale jednak pozostawiał miejsce na własną ocenę czytelnika. Tak samo było z wydarzeniami.
Co do akcji- nie trzyma w napięciu, nie powala na kolana szybkością zdarzeń. Momentami nawet nudnawa, szczególnie gdy Holden zabiera się za opowiadanie niektórych zdarzeń z przeszłości. Ale to nie jest książka akcji, w której chodzi o prędkość wydarzeń- tu chodzi o ich drugie dno, naukę jaką możemy z nich wyciągnąć i to jak rozumiemy tok myślenia Holdena oraz jakie wyciągamy z niego wnioski i jak je możemy wykorzystać w naszym życiu.
Tak więc, „Buszujący w zbożu” to- moim skromnym zdaniem- świetna książka, na pewno warta uwagi. Jest wartościowa i posiada pewna naukę, pewne przesłanie, którego człowiek nie znajdzie w pierwszej lepszej pozycji; w końcu każdy z nas od czasu do czasu buszuje w zbożu.
Zaskoczona jestem faktem, jak dużo „Buszujący w zbożu” ma negatywnych opinii i fatalnych ocen. Ja miałam przyjemność czytać tę książkę dwa razy- pierwszy ponad rok temu, sama dla siebie, a niedawno jako lekturę szkolną- tak, dla odświeżenia faktów. Za każdym razem książka tak samo mi się podobała i wywołała na mnie takie samo, bardzo pozytywne wrażenie.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDużo ludzi narzeka...