-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać357
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
Jest cudownie i wzruszająco i po prostu oh! Normalnie nie sięgam po takie powieści ale chyba teraz nastąpił taki okres w moim życiu, że właśnie TAKIE książki trafiają do mnie najbardziej.
Uwielbiam i kocham, bo znalazłam polskiego Nicholasa Sparksa!
Jest cudownie i wzruszająco i po prostu oh! Normalnie nie sięgam po takie powieści ale chyba teraz nastąpił taki okres w moim życiu, że właśnie TAKIE książki trafiają do mnie najbardziej.
Uwielbiam i kocham, bo znalazłam polskiego Nicholasa Sparksa!
Wiecie, że kocham K.A. Linde. Pokochałam ją za Dziewczynę mojego brata a potem pokochałam ją za Drugą szansę, ale tak naprawdę nie spodziewałam się, że Spróbujmy jeszcze raz będzie moją ulubioną powieścią z jej cyklu, a tak właśnie się stało.
Czekałam na część o Austinie od momentu gdy spotkałam go w pierwszej części serii. Był tym bohaterem, którego uwielbiam w powieściach, czyli tym straconym i cierpiącym, tym który nie potrafi się pozbierać i który walczy ze sobą cały czas. Tym najbardziej wrażliwym. I wytatuowanym. Więc jak miałam go nie pokochać? Był bohaterem idealnym dla mnie. Destrukcyjnym. Jules natomiast musiała mnie do siebie przekonać, bo początkowo w ogóle nie czułam jej charakteru i nie czułam jej zachowania. Jednak w miarę rozwoju akcji zobaczyłam ile mamy wspólnego i jak obie nas ciągnie do tych destrukcyjnych gości. Więc miałybyśmy o czym pogadać.
Fabuła powieści niby nie zaskakuje jednak ujmuje za serce. Jest zabawnie, jak to K.A. Linde potrafi, jest też bardzo dramatycznie. Dramatyczniej niż w poprzednich częściach, być może w związku z tematem którego podejmuje się autorka i tego jak rozwiązuje po kolei dane zawiłości fabularne. Wszystko jest niesamowicie dobrze rozegrane i dograne, dopracowane i idealne. Jestem pod wrażeniem tego co autorka potrafi stworzyć i jak realistycznie kreuje swoje historie. Cudne.
K.A. Linde znów zaskakuje językiem, który jest oryginalny i po prostu świetny. Zabawne dialogi, barwne opisy i wciągające charaktery. Dodatkowo sceny erotyczne opisane z taką delikatnością, że aż brak słów. MEGA.
Przez tę część kocham K.A. Linde jeszcze bardziej, o ile się da, kocham to jak kreuje swoich bohaterów, to jakie tworzy historie, to w co wplata swoich bohaterów. Po prostu jest to jedna z tych MOICH autorek, które zasługują na Waszą uwagę i po które musicie sięgnąć!
Wiecie, że kocham K.A. Linde. Pokochałam ją za Dziewczynę mojego brata a potem pokochałam ją za Drugą szansę, ale tak naprawdę nie spodziewałam się, że Spróbujmy jeszcze raz będzie moją ulubioną powieścią z jej cyklu, a tak właśnie się stało.
Czekałam na część o Austinie od momentu gdy spotkałam go w pierwszej części serii. Był tym bohaterem, którego uwielbiam w...
Ogólnie to naprawdę byłam ciekawa tej pozycji. Byłam ciekawa bo z Meyer znamy się jeszcze za czasów gdy Egmont wydawał jej powieści i dzięki Bogu, że wydawca się zmienił, bo wyszło to autorce zdecydowanie na dobre.
Zacznijmy od tego, że pokochałam styl pisania autorki i to jak kreuje światy. Meyer ma talent do pisania baśniowym, uroczym językiem, tworząc niesamowite scenariusze pełne wyśnionych postaci i oryginalnych charakterów. Dodatkowym faktem jest jak sprawnie i bezbłędnie wplata w swoje historie znane nam z baśni na których się wzoruje postaci, które jeszcze bardziej nas wciągają w tę historię i powodują lekki zawrót głowy (ale w pozytywnym sensie). Jestem pod wrażeniem rozwoju akcji i oryginalności jej rozwoju, bo niektóre zagrania fabularne mogą zaskoczyć i zdziwić a dodatkowo – oczarować. Niesamowity talent.
Idąc dalej mamy bohaterów, którzy dodają do tej powieści jeszcze więcej magii. Catherine jest niesamowicie skrupulatnie zbudowaną postacią, taką, która pokazuje pazur w odpowiednich momentach i która jest niezmiernie realistyczna. Nie da się jej nie lubić! Towarzyszy jej w tym wszystkim Jest, który jest właśnie tym charakterem, który skradł moje serce – przebiegły a jednocześnie otwarty, cwany a jednocześnie inteligentny. Pokochałam go od pierwszej strony.
Autorka jak pisałam wyżej, tworzy niesamowite historie, które oprósza magią jak Cath swoje ciasta cukrem pudrem. Czary są w tej powieści wszędzie, wyskakują z każdej strony, tworząc niesamowitą powieść przypominają baśń a jednak nią nie będąc.
Jestem pod wielkim wrażeniem. Tłumaczenie jest o wiele lepsze niż Cinder, tworząc bardziej dorosłą formę baśni o Alicji w Krainie Czarów. Meyer po prostu potrafi. Widać, że książka jest przemyślana, że historia jest niesamowicie dopracowana a sama Meyer czuje się w swoim świecie baśni jak w domu i widać to na każdej stronie jej książki. Zakochałam się.
Ogólnie to naprawdę byłam ciekawa tej pozycji. Byłam ciekawa bo z Meyer znamy się jeszcze za czasów gdy Egmont wydawał jej powieści i dzięki Bogu, że wydawca się zmienił, bo wyszło to autorce zdecydowanie na dobre.
Zacznijmy od tego, że pokochałam styl pisania autorki i to jak kreuje światy. Meyer ma talent do pisania baśniowym, uroczym językiem, tworząc niesamowite...
Moją opinię na temat Dominica znacie. Dobra książka, jednak z paroma niewytłumaczalnymi błędami, które czasami psuły lekturę. Jednak zakończenie dodatku do Dominica, dawało nadzieję na kolejne niesamowicie dobre tomy no i wtedy wyszedł Alec. Czyli moja nowa miłość.
Zacznę do tego, że nie wiedziałam czego spodziewać się po L.A. Casey. Mogła tę postać poprowadzić albo bardzo dobrze w niesamowitym i oryginalnym kierunku lub wszystko spłaszczyć i zniszczyć. Na szczęście, poszła w tą lepszą stronę, z czego jestem niezmiernie zadowolona, bo naprawdę dzięki tej części pokochałam tę autorkę. Alec jest niesamowicie dobrze skonstruowaną postacią – niby twardziel, który niczego się nie boi a jednocześnie miękki misio, który rozumie twój ból i go ukoi. U jego boku stoi Keela, mocny charakter ale z tragiczną burzliwą przeszłością, którą Alec stara się złagodzić. Nie muszę chyba mówić, że uwielbiam ten duet i śmiałam się przy ich anegdotkach prawie cały czas? Naprawdę nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Idealnie dobrani i skonstruowani. Nie mówiąc już o pozostałych braciach i bohaterach pobocznych, których też uwielbiam.
Fabuła jak to w romansach nie powinna zaskakiwać, ale jednak nie sama historia ma przyciągać a to jak rozwinie się związek pomiędzy głównymi bohaterami i co się wydarzy na końcu. Dodatkowym smaczkiem są te zabawne, nieprawdopodobnie rozbrajające sytuacje, które naprawdę bawią. L.A. Casey doskonale wie jak mogą zachować się jej bohaterowie, co mogą zrobić ze swoją relacją i jak będą reagować na pewne zdarzenia, po prostu tworzy coś niesamowicie realistycznego i namacalnego, co czyta się jednym tchem. Jestem naprawdę zauroczona.
Dodatkowo naprawdę muszę pochwalić tłumaczenie tej powieści, jest niesamowicie dobre, adekwatne do charakterów i uwielbiam gdy zostawione są przekleństwa, a nie spłaszczane do zwykłego „kurczę”, bo to nie oddaje wtedy powieści. L.A. Casey, pisze zabawnym i współczesnym językiem, który tworzy świetne, barwne scenariusze i prześmieszne dialogi.
Jestem naprawdę pod wrażeniem, bo nie spodziewałam się, że tak wpadnę w związek Aleca i Keeli, nie wiedziałam, że autorka potrafi AŻ TAK DOBRZE PISAĆ w stylu Max Monroe, którą kocham. Powieść bawi do łez, doprowadza też do dramatu w sercu i po prostu wciąga w swój świat. Świetna powieść, odświeżająca i po prostu niesamowicie dobra. Polecam całym sercem ♥
Moją opinię na temat Dominica znacie. Dobra książka, jednak z paroma niewytłumaczalnymi błędami, które czasami psuły lekturę. Jednak zakończenie dodatku do Dominica, dawało nadzieję na kolejne niesamowicie dobre tomy no i wtedy wyszedł Alec. Czyli moja nowa miłość.
Zacznę do tego, że nie wiedziałam czego spodziewać się po L.A. Casey. Mogła tę postać poprowadzić albo bardzo...
Jak możecie wiedzieć uwielbiam erotyki i uwielbiam jeśli opierają się na relacji love-hate, która dodaje jeszcze dodatkowego dreszczyku całej historii. Intryga była jedną z powieści, która przyciągnęła mnie do siebie główne okładką ale jak okazało się, że w sobie to wszystko co uwielbiam w erotykach to jak mogłam się oprzeć?
Mam jakoś tak, że jak autorka tworzy książki, których bohaterowie poboczni z pierwszych części stają się bohaterami kolejnej i tak cały czas to zaczynam wchodzić w ten świat głębiej i głębiej i zaczynam po prostu kochać bohaterów jescze mocniej, miałam tak z LA Casey, miałam tak z KA Linde i miałam tak z Max Monroe, a teraz mam tak z LJ Shen i być może jeszcze nie czytałam kolejnych części ale już czuję, że będę zakochana. Bo jest o bohaterach których pokochałam w Intrydze. No więc tak. Wciągnęłam się. I to bardzo. Fabuła być może nie jest jakaś mega MEGA oryginalna ale opisy scen erotycznych pozostawiają ciarki na plecach a samo napięcie pomiędzy bohaterami kreauje wszystko w tej powieści, dzięki czemu wyróżnia się ona spośród innych na rynku.
Dodatkowo dochodzą bohaterowie, których nie da sie nie lubić. Sama ekipa facetów w tej powieści rozbraja, bo nie dość, że przystojni, to jeszcze pociągający, to jeszcze w garniturach, to jeszcze bogaci i to jeszcze aroganccy i wredni, więc jak ich nie kochać? Jednak chyba Brutal skradnie serce każdej, bo to jest ten typ, który chwyci cię i weźmie przy ścianie i nie będzie czekał na zaproszenie. Towarzyszy mu w tym wszystkim Emilia, której nie mogłam nie pokochać ze względu na jej artystyczną duszę i bezczelny, nieugięty, cięty język; jako jedyna bohaterka tej powieści potrafiła odszczeknąć się Brutalowi, biorąc na siebie konsekwencje swojego działania. I w sumie ta dwójka kreuję tę powieść i to jest świetne.
Autorka pisze lekkim językiem, ale bardzo dojrzałym. Jej dialogi są przezabawne a sceny erotyczne niesamowicie barwnie oddane. Nie można się nie zakochać.
LJ Shen akutalnie należy do moich ulubionych autorek. Pisze świetne powieści, kreuje realistyczne i piękne historie a do tego tworzy naturalne i barwne charaktery, które wciągają w powieść głębiej i głębiej. Jestem pod wrażeniem i jestem po prostu zakochana po uszy. Więc oczywiście - POLECAM.
Jak możecie wiedzieć uwielbiam erotyki i uwielbiam jeśli opierają się na relacji love-hate, która dodaje jeszcze dodatkowego dreszczyku całej historii. Intryga była jedną z powieści, która przyciągnęła mnie do siebie główne okładką ale jak okazało się, że w sobie to wszystko co uwielbiam w erotykach to jak mogłam się oprzeć?
Mam jakoś tak, że jak autorka tworzy książki,...
Niesamowicie dobra kontynuacja :D Ta seria zasługiwała na kolejne tomy i cieszę się, że autorka poszła w tym kierunku! Czekam na więcej!
Niesamowicie dobra kontynuacja :D Ta seria zasługiwała na kolejne tomy i cieszę się, że autorka poszła w tym kierunku! Czekam na więcej!
Pokaż mimo to
Dziewczyna mojego brata była genialna. Miała w sobie humor, świetnych bohaterów i szczyptę pikanterii; czy druga część jest tak samo dobra? Czy spelniła moje oczekiwania? Moją jedyną odpowiedzią będzie: AH TEN LANDON!
Zacznijmy od fabuły, która jak wiecie nie może być zbytnio oryginalna, bo to jest kolejny romans obyczajowy, jednak! nie umniejsza to świetności tej powieści. Po pierwsze, znów mamy tutaj humor, czy to w dialogach czy w sytuacjach; który przyciąga do książki. Po drugie, mamy świetne napięcie pomiędzy bohaterami i naprawdę nie da się przerwać lektury tak bardzo przyciąga nas ono do stron. Po trzecie, niektóre rozwiązania fabularne są zaskakujące; oczywiście nie będą to wielkie plottwisty, ale niektóre rzeczy mogą was mile zaskoczyć. Jednak moim zdaniem to nie sama historia kształtuje powieść a…
… bohaterowie. Czyli Heidi i Landon, których oboje pokochałam już w pierwszej części serii. Nasza heroina to zdolna, inteligentna i seksowna pani inżynier, która potrafi o siebie zadbać a swoim bystrym umysłem zatkać niejedne męskie usta. I pewnie dlatego tak dobrze się z nią dogadałam. Jest silna i niesamowicie ładnie skrojona, a do tego nie jest taką głupkowatą trzbiotką jak w tych wszystkich powieściach (Uwielbiam Cię za to K.A. Linde, bo wszystkie Twoje bohaterki są genialne). Za to Landon… Powiem tak. Podobał mi się bardziej niż Jensen, jednak całą stawkę wygrywa Austin o którym jest trzecia część serii; ale wracając do naszego profesjonalnego golfisty, to jest tak naprawdę zwykłym chłopakiem z sąsiedztwa, który swoim urokiem potrafi wywinąć się od każdej kary. I ten urok działa na czytelników.. oj działa…
Autorka znów popisała się świetnym językiem powieści i świetnymi bohaterami. Tworzy niesamowite historie pełne humoru a swoim zadziornym językiem sprawia, że nie możemy się oderwać.
Podobało mi się bardziej niż pierwsza część, która była naprawdę dobra, jednak chyba druga część wygrywa tym, że zmienia nam się trochę akcja a do tego – kocham Heidi i mogłabym o niej czytać cały czas, bo właśnie takich bohaterek potrzebują aktualnie romanse obyczajowe! Dołóżmy do tego przeuroczego Landona i Emery i Jensena w tle i już jesteśmy w domu. Zakochałam się po raz kolejny a K.A. Linde to według mnie mistrzyni romansu.
Dziewczyna mojego brata była genialna. Miała w sobie humor, świetnych bohaterów i szczyptę pikanterii; czy druga część jest tak samo dobra? Czy spelniła moje oczekiwania? Moją jedyną odpowiedzią będzie: AH TEN LANDON!
Zacznijmy od fabuły, która jak wiecie nie może być zbytnio oryginalna, bo to jest kolejny romans obyczajowy, jednak! nie umniejsza to świetności tej...
Spodziewałam się po tej powieści miłej, romantycznej historii, jednak dostałam coś niesamowicie odwrotnego, bo autorka zaserwowała mi seksowną, zabawną historię, która rozśmiesza na każdym kroku. I jak się tutaj nie zakochać?
Zacznę od bohaterów, z którymi po prostu się zżyłam i być może stało się tak dlatego, że wraz z moją przyjaciółką przypominamy główną bohaterkę i jej przyjaciółkę… A być może dlatego, że po prostu autorka stworzyła naprawdę niesamowicie barwne charaktery, które ujmują swoim urokiem? Tak naprawdę obie odpowiedzi są poprawne, bo to co robiły Em i Heidi to mogłabym idealnie przełożyć na moje życie i za bardzo bym się nie pomyliła. Plus – przy ich dialogach nie można się było nie zaśmiać. Idealne dogranie charakterów.
Jednak nie tylko one niesamowicie do siebie pasowały, bo też Jensen wraz z Em, tworzyli niesamowitą parę, która potrafiła sprawić, że ciarki przechodziły mi po ciele. Nie mówiąc już nic o tym jak romantyczni potrafili być i jak cudownie połączyła ich w całość autorka. No i jeszcze Jensen – wysportowany, zabawny milioner… Jak go nie pokochać?
Mówiąc o fabule, to oczywiście nie spodziewajcie się niesamowicie oryginalnej historii z którą nie mieliście nigdy do czynienia. Autorka powiela już wcześniej pojawiające się schematy, jednak jaka obyczajówka ich nie powiela? Tak naprawdę autorka wzięła znany nam wszystkim przepis ale niesamowicie go udekorowała i podała w naprawdę przezabawnym opakowaniu. Śmiałam się do łez.
Jeśli szukacie powieści, która Was wciągnie, rozśmieszy, zrelaksuje i oderwie od rzeczywistości z naprawdę świetnymi, barwnymi bohaterami to macie ją właśnie przed oczami. Powieść jest niepowtarzalna i w sumie, mam ochotę przeczytać ją jeszcze raz. Tak po prostu, bo była niesamowicie dobra i chciałabym wrócić do Emery i Jensena.
Spodziewałam się po tej powieści miłej, romantycznej historii, jednak dostałam coś niesamowicie odwrotnego, bo autorka zaserwowała mi seksowną, zabawną historię, która rozśmiesza na każdym kroku. I jak się tutaj nie zakochać?
Zacznę od bohaterów, z którymi po prostu się zżyłam i być może stało się tak dlatego, że wraz z moją przyjaciółką przypominamy główną bohaterkę i jej...
kulturalnaszafa.wordpress.com
Ogólnie to wiecie, że bardzo lubię powieści historyczne, jednak muszą mieć one jakąś fabułę z dodatkową narracją ze strony bohaterów, jak w przypadku powieści o Sisi. W Mojej Lady Jane, nie dość, że mam świetne postaci i wartką akcję, to jeszcze dawkę naprawdę niepowtarzalnego humoru.
Zacznę od bohaterów, którzy po prostu powalili mnie swoją barwnością i kreatywnością. Edward jest królem, jednak jest on tak uroczym i po prostu zabawnym charakterem, że nie da się go nie lubić. Obok niego pojawia się Jane, która ma swoje książki i swoją wiedzę, a do tego nie zamierza w najbliższym czasie wychodzić za mąż, bo tak naprawdę – po co jej facet jeśli ma swoje powieści? Nie mówiąc już o G, która rozbroił mnie swoją bezczelnością i urokiem osobistym. Jestem naprawdę pod wrażeniem tego z jaką łatwością autorki potrafi skakać od współczesności do naszej ery, czy to językowo czy to poglądowo.
Jeśli mówimy o fabule, to być może nie jest ona zbyt wyszukana, jednak sytuacje, które się w niej pojawiają są mega oryginalne i odchodzą od schematów. Nie potrafię zliczyć ile razy wybuchałam śmiechem przy niektórych rozwiązaniach autorek, albo ile razy musiałam przerywać lekturę z powodu wzruszenia danymi sytuacjami. Jestem pod wrażeniem tego, jak zgrabnie żonglują one emocjami, jak łatwo, ale jednak kreatywnie, przedstawiają niektóre sceny i po prostu – z jaką delikatnością wrzucają swoje idee, które dotyczą naszych czasów w totalnie inne realia. Naprawdę warte uwagi.
Styl autorek jest genialny. Nie mówię tutaj tylko o tej humorystycznej części, a też o tym, że naprawdę potrafiły slang ze współczesności umieścić w świecie panowania Tudorów, co naprawdę nie jest łatwym zadaniem
Ja jestem powieścią zachwycona. Jestem naprawdę pod wrażeniem tego jak autorki podeszły do tematu, jestem pod wrażeniem tego jak całość się prezentuje, bo prezentuje się świetnie, oraz w jakie konwencje weszły. Zakochałam się w tym świecie i uśmiałam jak nigdy. Świetna powieść
kulturalnaszafa.wordpress.com
Ogólnie to wiecie, że bardzo lubię powieści historyczne, jednak muszą mieć one jakąś fabułę z dodatkową narracją ze strony bohaterów, jak w przypadku powieści o Sisi. W Mojej Lady Jane, nie dość, że mam świetne postaci i wartką akcję, to jeszcze dawkę naprawdę niepowtarzalnego humoru.
Zacznę od bohaterów, którzy po prostu powalili mnie swoją...
https://kulturalnaszafa.wordpress.com/
Znacie to uczucie, gdy oceniacie książkę po okładce? A potem okazuje się, że ta powieść, jest tak dobra, że aż brak słów? I jest ci przykro, że oprawa, nie równa się treść? Właśnie tak jest w tym przypadku.
Zacznę od tego, że naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać. Wiedziałam, że to nie będzie łatwa powieść, taka co nie będzie miała impaktu na moje życie, ale nie spodziewałam się bomby, która rozwali mój świat na kawałki. Powieść jest przez to podobna do Ponad wszystko czy Wszystkich jasnych miejsc i ja nie mam tak naprawdę słów by opisać moje uczucia. Jestem po niej dość mocno sponiewierana i po prostu łaknąca więcej. Więcej tej niesamowitej realności i zaprezentowania człowieka skrzywdzonego i zniszczonego wewnętrznie, który musi od początku odbudować swoje życie. Coś niesamowitego!
Główna bohaterka jest zniszczoną psychicznie dziewczyną, która musi się odnaleźć w przytłaczającej ją realności. Do tego wcale nie pomaga jej, jej naiwność wobec innych ludzi oraz łatwość w manipulacji nią. Jednak od razu powiem, że początkowo jej nie lubiłam, dopiero z czasem, potrafiłam zobaczyć w niej kogoś ludzkiego, szukającego pomocy i zagubionego. Towarzyszy jej przy tym postać męska, która nie powinna mnie interesować, bo była jeszcze bardziej zniszczona od głównej bohaterki, jednak była równocześnie przyciągająca i hipnotyzująca, nie dało się od niego oderwać.
Autorka posługuje się świetnym językiem, nie tyle co młodzieżowym co dojrzałym i po prostu idealnie dobranym. Jednak ostrzegam, w tej książce pojawia się duża dawka brutalności oraz przekleństw, dla osób ze słabymi nerwami zdecydowanie jej nie polecam.
Ja jestem z lekka sponiewierana, bo tak jak autorka zniszczyła moją duszę, odbudowała ją a potem zniszczyła i jeszcze raz odbudowała, to tylko zdarzyło mi się przy okazji Wszystkich jasnych miejsc. Prawdą jest, że ta książka daje dużo nadziei, daje pewną myśl, że nie wszystko jest stracone i to jest w niej piękne.
https://kulturalnaszafa.wordpress.com/
Znacie to uczucie, gdy oceniacie książkę po okładce? A potem okazuje się, że ta powieść, jest tak dobra, że aż brak słów? I jest ci przykro, że oprawa, nie równa się treść? Właśnie tak jest w tym przypadku.
Zacznę od tego, że naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać. Wiedziałam, że to nie będzie łatwa powieść, taka co nie będzie...
http://kulturalnaszafa.wordpress.com/
Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia budzicie się w społeczeństwie, które nie ma sądów. Waszą niewinność udowodnić mogą tylko sms'y wysyłane przez widzów programu, którego Wy, jako oskarżeni jesteście główną atrakcją. Brzmi dość realistycznie, nie?
Rozwoju historii możemy domyślić od samego początku, dlatego nie będę Wam wmawiać, że jest ona w jakiś sposób oryginalna. Jednak bardzo dużą robotę robi tutaj świat, który oplata wokół siebie historię tworząc z niej coś naprawdę niespotykanego. Dodajmy do tego też napięcie i akcje, które towarzyszą nam od pierwszej strony i spotykamy na swojej drodze świetnie zaprezentowany i niebanalny thriller dla młodzieży. Czyli coś czego jak igły w stogu siana szukać. Świetny jest też wątek romantyczny, który być może powiecie, że przewidywalny, jednak dla mnie był świetnie wkrojony w całą historię i w całą powieść.
Jeśli mówimy o bohaterach to oczywiście, że nie mogę nie wspomnieć o naszej głównej bohaterce, czyli Marthcie, której nie mogłam nie polubić ze względu na to jak bardzo przypomina w tym wszystkim mnie. Jej myśli pokrywały się z moimi i wyobrażając sobie siebie na jej miejscu, miałam takie same wizje i wyobrażenia. Rozdziały pisane z jej perspektywy były świetnie dopracowane i roziskrzone emocjami, czyli takie jakie lubię najbardziej. Nie muszę chyba dodawać, że jest silną i naprawdę bezczelną bohaterką. W tym wszystkim towarzyszy jej pewien nieznajomy, który swoim nastawieniem do świata potrafił naprawdę do siebie przyciągnąć i oczarować. Reszta bohaterów i ich historie, są świetnie i realistycznie zaprezentowane.
Autorka posługuje się młodzieżowym językiem, jednak to jak konstruuje dialogi potrafi czytelnika przyciągnąć do kartek, dzięki nim tworzy charaktery postaci i po prostu ze świetną precyzją ukazuje rzeczywistość w jakiej istnieją.
Jestem oczarowana i zafascynowana a do tego przerażona. Przerażona tym jak realistyczny okazał się świat stworzony przez autorkę i że to naprawdę może się kiedyś wydarzyć. Przerażona tym jak bardzo wciągnęłam się w tę historię i jak bardzo mi się ona podobała. Przerażona tym, że z taką łatwością pokochałam bohaterów i nie chciałam ich opuszczać. Ta historia jest niepowtarzalna i świetna, nic więcej nie mam do dodania.
http://kulturalnaszafa.wordpress.com/
Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia budzicie się w społeczeństwie, które nie ma sądów. Waszą niewinność udowodnić mogą tylko sms'y wysyłane przez widzów programu, którego Wy, jako oskarżeni jesteście główną atrakcją. Brzmi dość realistycznie, nie?
Rozwoju historii możemy domyślić od samego początku, dlatego nie będę Wam wmawiać, że jest...
https://kulturalnaszafa.wordpress.com/
Wiecie równie dobrze jak ja, że uwielbiam powieści sci-fi. Jednak nie takie proste i łatwe podróże galaktyczne a bardziej coś w stylu międzygwiezdnej wojny, konfliktów i brutalności, czyli coś w klimacie Star wars albo właśnie Naznaczonych śmiercią.
O co chodzi?
Na jednej z planet w odległej galaktyce żyją dwa nienawidzące się wzajemnie i walczące o władzę ludy. Losy Cyry splatają się brutalnie. Początkowa wrogość przeradza się we wzajemne ukojenie. Kiełkujące uczucie wymaga zaprzeczenia dawnym relacjom, obsesjom, wyobrażeniom. Naznaczeni śmiercią, naznaczeni stratą. Wyzwoleni przez miłość. /bookgeek.pl
Dużo słyszałam o bohaterach tej powieści. Dużo osób pisało, że są nudni, przewidywalni i po prostu – bez wyrazu. Jednak muszę się nie zgodzić, bo tak jak Niezgodnej od Roth nie potrafiłam zdzierżyć i nie potrafiłam przetrwać przy lekturze trylogii, tak tutaj się zakochałam. Autorka pokazała, że jednak potrafi pisać i potrafi tworzyć barwnych i charakterystycznych bohaterów. Jednak zacznijmy od początku. Na swojej drodze, na pierwszych kilku stronach, napotykamy dwójkę naszych głównych postaci – Cyrę i Akosa. Są swoimi śmiertelnymi wrogami, stoją na przeciwnych biegunach i nie tylko jeśli chodzi o pochodzenie ale też o ich charaktery. Cyra jest bezwzględna, inteligentna i silna, nie chodzi mi tylko o siłę psychiczną ale też fizyczną, bo potrafi świetnie walczyć, poznając rozmaite techniki walki i ucząc się ich. Akos natomiast, jest dość wrażliwy, jednak – co jest niespotykane – tak samo zabójczy jak Cyra, do tego kieruje się w swoich wyborach głównie emocjami. Zakochałam się w tej dwójce, nie tylko razem ale też osobno. Ich charaktery przedstawione są naprawdę barwnie i po prostu – oryginalnie. O bohaterach pobocznych nie będę pisać, bo musiałabym napisać o tym esej, więc powiem tylko, że są równie dobrze zaprezentowani jak nasze główne charaktery.
Fabuła nie jest być może jakaś bardzo oryginalna, jednak to w jakim świecie została osadzona dodaje jej, naprawdę unikalnego charakteru. Przez całą książkę Roth trzyma nas w niepewności co wydarzy się dalej i dużo osób pewnie się teraz zbuntuje i napisze, że właśnie akcja toczyła się powoli a cała reszta była nudna, jednak ja – wpadłam. Wpadłam w ten świat, w historię w bohaterów. Pokochałam wszystko co związane jest z tą opowieścią. Autorka, jak już pisałam, używa znanych schematów, jednak dla mnie były one naprawdę marginesem, bo wszystko przyćmiewa świat przedstawiony. Roth stworzyła nową galaktykę, nowe osady, nowe miejsca na mapie kosmosu, które są tak realistyczne i namacalne, że czuję się jakbym mogła zaraz wsiąść w prom kosmiczny i tam polecieć. Jeśli mówimy o romansie głównych bohaterów, to jest wprowadzony bardzo dobrze, bardzo delikatnie i nie za szybko. Naprawdę dobra robota. Jestem oczarowana i zafascynowana.
Tak jak czepiałam się dużo przy języku Niezgodnej tak tutaj nie mam czego się przyczepić. Autorka pisze lekko, dojrzale, co na powieść młodzieżową jest naprawdę niespotykane i co najważniejsze – barwnie. Dialogi, przemyślenia bohaterów i opisy są świetnie skrojone i po prostu cudowne.
Co mam dużo pisać, jestem pod wrażeniem. Powieść przeczytałam w bardzo szybkim tempie, akcja przeciekała mi przez palce i po prostu wciągała w coraz to nowe międzygalaktyczne przygody. Klimat i bohaterowie przypominali mi twórczość Aveyard od Czerwonej Królowej i być może to bardzo mocno podziałało na moją wyobraźnię i dodało trochę tej powieści, jednak i tak – jestem zachwycona.
https://kulturalnaszafa.wordpress.com/
Wiecie równie dobrze jak ja, że uwielbiam powieści sci-fi. Jednak nie takie proste i łatwe podróże galaktyczne a bardziej coś w stylu międzygwiezdnej wojny, konfliktów i brutalności, czyli coś w klimacie Star wars albo właśnie Naznaczonych śmiercią.
O co chodzi?
Na jednej z planet w odległej galaktyce żyją dwa nienawidzące się...
https://kulturalnaszafa.wordpress.com/
Spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego i cudownego, niepowtarzalnego i po prostu niespotykanego. I dostałam być może coś oryginalnego ale jednak wciąż w jakimś sensie … schematycznego.
O co chodzi?
W krainie rządzonej przez młodego, żądnego krwi władcę, każdy poranek przynosi cierpienie kolejnej rodzinie. Khalid, osiemnastoletni kalif Khorsanu, jest potworem. Co noc bierze sobie nową małżonkę, by o poranku owinąć jedwabny sznur wokół jej szyi. Kiedy ofiarą Khalida pada szesnastoletnia przyjaciółka Shahrzad, dziewczyna poprzysięga mu zemstę i zgłasza się na jego kolejną oblubienicę. Shahrzad zamierza nie tylko ujść z życiem, ale też raz na zawsze zakończyć okrutne panowanie kalifa.
Noc za nocą, Shahrzad mami Khalida, snując zachwycające historie i odwleka swój koniec, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że kolejny świt może okazać się jej ostatnim.
Z czasem dziewczyna zaczyna rozumieć, że w pałacu z marmuru i kamienia nie wszystko jest takie, jakim się wydaje. Shahrzad zamierza odkryć prawdę. Jest gotowa odebrać życie Khalida i tym samym odpłacić mu za tak wiele skradzionych istnień. /wydawnictwofilia.pl
Nasza główna bohaterka czyli Szazi, początkowo mnie zauroczyła. Była silna, odważna i naprawdę inteligentna, potrafiąca wyjść z każdej sytuacji. Jej historia, jej charakter i wszystko dookoła niej, przykuwało do kartek i nie dawało się oderwać. Przypomina mi w tym wszystkim Kestrel od Marie Rutkoski. Ale niestety, później fabuła Gniewu i świtu, zniszczyła jej postać… zostawiając dość niepewną i schematyczną bohaterkę. Być może ma tutaj dużo do powiedzenia trójkąt, który później przeistacza się w czworokąt. Jej nowy obiekt westchnień był naprawdę świetny, mroczny i tajemniczy, czyli tak naprawdę idealna postać męska z młodzieżówek. Jednak przyjaciel z dzieciństwa Szazi był naprawdę irytującą i po prostu schematyczną postacią, która biegała sobie w tle i denerwując swoimi myślami i celami.
Jednak przechodząc do fabuły, oczywiście ma ona swój schemat, który niknie gdzieś pod wpływem klimatu, który otula nas od pierwsza zdania powieści. Autorka stworzyła świetny pustynny świat, cudownie zaprezentowany i po prostu wciągający nas coraz głębiej w historię. Fabuła sama w sobie jest często naciągana i często denerwująca, bo pojawiają się czasami błędy, jednak jak mam zwracać na to uwagę jeśli wciągnęłam się bez reszty w świat Szazi? Jestem pod wrażeniem jak taki jeden, niby nie znaczący element potrafił zmienić moje pojęcie o tej powieści i moje zdanie na jej temat. Nie mówiąc już o romansie który napawał naprawdę niespotykaną ekscytacją.
Oczywiście, Renne Ahdieh popisała się tutaj pieknymi pejzażami i opisami, cudownymi dialogiami i po prostu wyśmeinitym odwzrowoaniem pustynnej suszy i królewskich pałacy. Jestem pod wrażeniem i po prostu nie potrafię przestać o powieści myśleć.
To nie jest tak, że nie dostrzegam błędów, bo dostrzegam, jednak klimat tej powieści, klimat dalekiego wschodu z wpadającym do oczu piaskiem mnie oczarował. Bohaterom mam trochę do zarzucenia, tak samo fabule, ale jednak romans i ta namacalność świata autorki, mnie uwiodły i po prostu nie pozwoliły oderwać się od kartek. Cudownie zaprezentowana i po prostu niesamowita przygoda.
https://kulturalnaszafa.wordpress.com/
Spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego i cudownego, niepowtarzalnego i po prostu niespotykanego. I dostałam być może coś oryginalnego ale jednak wciąż w jakimś sensie … schematycznego.
O co chodzi?
W krainie rządzonej przez młodego, żądnego krwi władcę, każdy poranek przynosi cierpienie kolejnej rodzinie. Khalid, osiemnastoletni...
Wzruszająca i ciepła. Urocza i przyciągająca.
Naprawdę cudowna lektura!
Wzruszająca i ciepła. Urocza i przyciągająca.
Pokaż mimo toNaprawdę cudowna lektura!