-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać1
-
ArtykułyTom Bombadil wreszcie na ekranie, nowi „Bridgertonowie”, a „Sherlock Holmes 3” jednak powstanie?Konrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz4
-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński37
Biblioteczka
2019-02-07
2019-02-14
http://www.kulturatka.pl/2019/02/14/dylematy-moralne-i-trudne-wybory-w-imie-dziecka-recenzja/
________________________________________
Główną bohaterką książki jest sędzina Fiona, która dowiaduje się, że jej mąż marzy o namiętnej miłości z młodszą kobietą. Historia ich małżeństwa wysuwa się na pierwszy plan, podczas gdy w tle toczy się poważna sprawa jeszcze niepełnoletniego chłopca, który ze względu na swoją wiarę i przekonania nie chce się podjąć leczenia ratującego mu życie. Fiona musi orzec czy szpital może zignorować życzenie chłopca i wbrew jego decyzji przystąpić do hospitalizacji.
Wydawać by się mogło, że głównym motywem powieści będzie sprawa sądowa chłopca, która będzie mocno angażowała czytelnika i skłaniała go do głębszych przemyśleń i refleksji. Tymczasem autor skupił się przede wszystkim na życiu Fiony – jej małżeństwie oraz codziennych problemach, które mocno odciągały uwagę od tematu dotyczącego chłopca i jego wiary. „W imię dziecka” to zdecydowanie powieść psychologiczna i w głównej mierze opiera się na wewnętrznych przemyśleniach kobiety i jej codziennych wyborach. Życie Fiony jest mocno intrygujące i to właśnie na nim skupia się cała opowieść (autor chciał tylko pokazać z jakimi moralnymi dylematami kobieta musi się mierzyć każdego dnia w swojej pracy – dlatego sprawa sądowa jest wyłącznie wątkiem pobocznym powieści). Czytelnicy, którzy liczyli na ciekawy dramat sądowy mogą być nieco rozczarowani.
Książka jest niezwykle realistyczna i niesie za sobą głębokie przesłanie, a nieco wrażliwsi czytelnicy na pewno będą nią poruszeni. Znakomity język sprawia, że przez całą historię po prostu się płynie, a umiejętność czytania między wierszami będzie niezwykle pomocna w zrozumieniu jej ogólnego przekazu. Książka sprawia, że zaczynamy się zastanawiać nad słusznością niektórych wyborów i pokazuje jak ogromny wpływ mogą mieć one na innych. Pamiętać należy, że „W imię dziecka” nie jest powieścią dla wszystkich i nie należy oczekiwać od niej spektakularnych zwrotów akcji i grających na emocjach wydarzeń.
McEwan jest pisarzem, któremu nie do końca dobrze wychodzi pisanie o emocjach – robi to dość „chłodno” i najzwyczajniej w świecie prześlizguje się przez poważne problemy głównych bohaterów. Być może gdyby bardziej wnikliwie pogłębił ich portrety psychologiczne i mocniej zagłębił się w ich rozterki moralne dotarłby do większej liczby serc i zyskałby nowych czytelników. W końcu nie każda osoba posiada zdolność czytania między wierszami i trafnego interpretowania tego co autor miał na myśli. Pomimo tego książka jest naprawdę dobra, a jeśli ktoś lubi tego typu historie to zdecydowanie powinien sięgnąć po najnowszą powieść McEwana.
_________________________________________
*czytaj całość:http://www.kulturatka.pl/2019/02/14/dylematy-moralne-i-trudne-wybory-w-imie-dziecka-recenzja/
http://www.kulturatka.pl/2019/02/14/dylematy-moralne-i-trudne-wybory-w-imie-dziecka-recenzja/
________________________________________
Główną bohaterką książki jest sędzina Fiona, która dowiaduje się, że jej mąż marzy o namiętnej miłości z młodszą kobietą. Historia ich małżeństwa wysuwa się na pierwszy plan, podczas gdy w tle toczy się poważna sprawa jeszcze...
2018-01-10
http://www.kulturatka.pl/2018/01/10/kotka-lekiem-na-cale-zlo-siedem-prawd-recenzja/
________________________________
Tak było w przypadku głównej bohaterki książki „Siedem prawd”, która w wieku czterdziestu lat poczuła, że jej życie nie ma sensu, a dotychczas podejmowane wybory nie były do końca udane. W kluczowym momencie swojego życia Sara przeżywa największy, osobisty kryzys, z którego pomaga jej wyjść niezwykły przyjaciel. Za namową Sybilli – gadającego kota – odkrywa ona zupełnie nowe życie i postanawia odzyskać nad nim utraconą władzę oraz panowanie.
Mistrzem w sztuce życia okazuje się być, więc kot. Czworonożny przyjaciel, który oprócz mądrych rad pokazuje także, że życie może być zabawą, a nie tylko nudnym obowiązkiem. Czasami wystarczy otworzyć się na nowe rzeczy i uwierzyć, że zawsze może być lepiej. Sybilla wciela się w rolę nauczycielki – pokazuje, że każdy powinien robić to na co ma ochotę, uczy odwagi i wyostrza zmysły Sary na różne aspekty, które tak istotne w codziennym życiu, często zostawały przez nią niezauważane i pomijane. Historia powieści rozwija się powoli, ale w końcu kiedy Sybilla wychodzi na scenę wszystko zaczyna nabierać kolorów. Niezwykły kot, który oprócz umiejętności mowy, posiada charakterystyczne dla swojego gatunku cechy – piękno, niezależność i zdeterminowanie – zmusza główną bohaterkę do licznych rozważań nad własnym zachowaniem. Mówi rzeczy, o których Sara boi się nawet pomyśleć. Ta bowiem w obawie przed ukazaniem słabej strony swojej osobowości, wyrzuca ze swojej głowy myśli, których sama przed sobą się wstydzi. Sybilla pokazuje jej, że ludzie sami stwarzają sobie ograniczenia i nakładają na siebie absurdalne bariery, których boją się przekroczyć, bo przywykli już do jakiegoś życia, choć niekoniecznie ich satysfakcjonującego. Namawia, więc Sarę by odważyła się eksperymentować, próbować nowych rzeczy, bawić się, doceniać wszystko co dostaje codziennie od życia i dostrzegać, to czego do tej pory nie zauważała.
Cała historia ukazana w książce „Siedem prawd” jest nie tylko opowieścią o przyjaźni między czworonożną istotą, a jej właścicielem, ale również wielką kopalnią wiedzy o życiu. Książka jest bardzo pozytywna, pełna metafor i licznych mądrości, które mogą pomóc nam zmienić sposób postrzegania świata. Dzięki powieści zastanowimy się nad „poprawnością” naszego życia, a poprzez przykłady różnych sytuacji, które przecież tak często nas spotykają w codziennym życiu będziemy w stanie umieścić siebie w miejscu książkowych postaci. Autor dotyka takich aspektów otaczającej nas rzeczywistości, że bez problemu każdy odnajdzie w niej coś dla siebie i być może wcieli rady Sybilli do swojego życia.
http://www.kulturatka.pl/2018/01/10/kotka-lekiem-na-cale-zlo-siedem-prawd-recenzja/
________________________________
Tak było w przypadku głównej bohaterki książki „Siedem prawd”, która w wieku czterdziestu lat poczuła, że jej życie nie ma sensu, a dotychczas podejmowane wybory nie były do końca udane. W kluczowym momencie swojego życia Sara przeżywa największy, osobisty...
2018-07-04
Wciągający literacki thriller autorki dwudziestu jeden powieści, które znajdują się w czołówce bestsellerów „New York Timesa”. Już po przeczytaniu pierwszej strony będziesz chciał poznać jej zakończenie. Książka uzależnia i przenosi nas do świata, w którym wszystko może się wydarzyć.
Fabuła powieści rozpoczyna się od rozmowy kwalifikacyjnej. Chris Brennan, ubiega się o posadę nauczyciela wiedzy o społeczeństwie i jednocześnie trenera drużyny baseballowej w jednej ze szkół w Central Valley. To co od samego początku przykuwa uwagę, to bardzo wnikliwy i szczegółowy wywiad, podczas którego sprawdzone zostały kwalifikacje kandydata ubiegającego się o to stanowisko. Chris wypada bardzo dobrze i dlatego od razu zostaje zatrudniony do pracy w szkole. Kłamstwo, to jednak jego drugie imię, bo jak się okazuje wszystko co powiedział było zmyślone (łącznie z jego imieniem i nazwiskiem oraz kwalifikacjami). Zależało mu na tej posadzie tak bardzo, że posunął się do sfałszowania swoich danych. Coś tu nie gra, a w głowie czytelnika od razu pojawia się pytanie: co on kombinuje?
Wchodzimy, więc do szkolnego świata, gdzie dorastająca młodzież zmaga się z różnymi problemami. Chris zaprzyjaźnia się z nimi, poznaje resztę nauczycieli oraz niektórych rodziców swoich uczniów. Bacznie wszystkich obserwuje i w niezwykle dyskretny sposób szuka wśród nich najlepszego kandydata do wykonania pewnego planu, który zresztą bardzo długo pozostaje tajemnicą. Akcja z czasem nabiera tempa, a z każdą stroną pojawia się coraz więcej emocji. Nie da się ukryć, że Chris jest bardzo inteligentą osobą – stosuje różne psychologiczne triki, a jednocześnie w bardzo dyskretny sposób testuje swoich podopiecznych.
Cała historia opowiedziana jest z różnych punktów widzenia – mamy wiele bohaterów, jednak autorka płynnie przechodzi pomiędzy nimi i łączy różne wydarzenia. Każda opisywana osoba (a raczej rodzina, bo są to uczniowie Chrisa i ich rodzice) ma swoje problemy i tajemnice. Niektóre są bardziej niebezpieczne od innych, dlatego to co wydaje się oczywiste wcale nie może być przyjmowane za pewnik.
Kim, więc jest Chris Brennan i czego chce od licealistów z Central Valley? Będziesz na pewno zaskoczony, dlatego jeśli lubisz książki pełne intryg, zagadek, tajemnic i nieoczekiwanych zwrotów akcji, to koniecznie sięgnij po „Kłamstwo doskonałe”.
___________________________
http://www.kulturatka.pl/2018/07/04/lisa-scottoline-klamstwo-doskonale-recenzja/
Wciągający literacki thriller autorki dwudziestu jeden powieści, które znajdują się w czołówce bestsellerów „New York Timesa”. Już po przeczytaniu pierwszej strony będziesz chciał poznać jej zakończenie. Książka uzależnia i przenosi nas do świata, w którym wszystko może się wydarzyć.
Fabuła powieści rozpoczyna się od rozmowy kwalifikacyjnej. Chris Brennan, ubiega się o...
2018-09-07
Sezon na domowe przetwory trwa w pełni, dlatego książka z którą przychodzi Jolanta Naklicka-Kleser jest jak najbardziej na czasie. Pyszne, zdrowe i szybkie w przygotowaniu pomysły na soki, dżemy, konfitury, kiszonki, pikle, oliwy, sosy i różne inne przyprawiające o zawrót głowy przysmaki zaprezentowane zostały w książce „Zdrowe przetwory”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Zwierciadło.
Przygotowanie i zrobienie zimowych przetworów zawsze kojarzyło mi się z długą i mozolna pracą. Za każdym razem wyobrażałam sobie ogrom pracy, który trzeba włożyć, by zapełnić swoją spiżarnię zdrowymi i domowymi przetworami. Dzięki książce Jolanty Naklickiej-Kleser szybko rozwiałam swoje obawy i pełna energii zabrałam się za przygotowanie swojego pierwszego w życiu soku malinowego. Muszę przyznać, że dla kompletnego laika, jakim jestem w tej tematyce, zawekowanie pierwszego słoika było sporym wyzwaniem (później to już czysta przyjemność). Przepis na sok malinowy, który znajdziemy w książce jest bardzo prosty, szybki w przygotowaniu (pod warunkiem, że posiadamy wyciskarkę), zdrowy i smakuje naprawdę wyśmienicie. Czysta przyjemność, która nie wymaga dużego nakładu czasu i pracy.
Książka jest bardzo kolorowa, bogata w ilustracje, przejrzysta i podzielona na siedem rozdziałów. Autorka rozpoczyna od kilku istotnych wskazówek, dzięki którym przygotowanie przetworów staje się szybkie i przyjemne. Wyjaśnia czym jest sterylizacja, pasteryzacja, kiszenie oraz marynowanie, a w dalszej części swojego poradnika uczy jak przygotować się do wekowania. W pierwszym rozdziale znajdziemy klasykę, czyli sekretne przepisy na dobrze znane kiszone ogórki czy choćby kompot z wiśni przekazywany z pokolenia na pokolenie. Rozdział drugi został w całości poświęcony kiszonkom (sama byłam zaskoczona ile produktów tak naprawdę możemy zakisić), a trzeci wielu sposobom na marynowanie warzyw (z różnymi dodatkami zmieniającymi ich smaki). Kolejne rozdziały to różne przywiezione z podróży przepisy, którymi autorka postanowiła podzielić się z czytelnikami w swojej książce, oraz dania które przygotować możemy w 10 minut, a także dodatki do dań głównych (np. zielony sos chili).
Choć do książek z przepisami podchodzę raczej z dużą dawką ostrożności, tak „Zdrowe przetwory” mogę każdemu z czystym sumieniem polecić. Warto uzupełniać domową spiżarnię w samodzielnie przygotowane przetwory, które oprócz tego że dobrze smakują, to zawierają dużo cennych witamin, które są przecież niezbędne dla naszego organizmu – zwłaszcza w okresie zimowym. Naprawdę pomocna książka, którą warto mieć w swojej biblioteczce.
_______________________________
http://www.kulturatka.pl/2018/09/07/ciesz-sie-pysznymi-smakami-przez-caly-rok-zdrowe-przetwory-recenzja/
Sezon na domowe przetwory trwa w pełni, dlatego książka z którą przychodzi Jolanta Naklicka-Kleser jest jak najbardziej na czasie. Pyszne, zdrowe i szybkie w przygotowaniu pomysły na soki, dżemy, konfitury, kiszonki, pikle, oliwy, sosy i różne inne przyprawiające o zawrót głowy przysmaki zaprezentowane zostały w książce „Zdrowe przetwory”, która ukazała się nakładem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-19
"Zielone oczy wolności”, to historia o próbie uwolnienia się spod męskiej dominacji w społeczeństwie patriarchalnym oraz opowieść o walce z tureckim reżimem. Główną bohaterką powieści jest pochodząca z Kurystanu Avesta Harun, która walczyła o wolność swojego kraju. Partyzantka, która stanęła na czele walczących o niezależność i odzyskanie historycznych ziem Kurdystanu żołnierzy. Brała udział w niemal wszystkich ważnych bitwach, zginęła 12 września 2014 roku. Jej historię opisał Marco Rovelli, włoski dziennikarz, który starał się odtworzyć jej życie, a także historię wojny w Kurdystanie. Pisze on o walce Avesty w PPK (Kurdyjskiej Partii Pracy) oraz o jej wiodącej roli w dziejach narodu.
Mówienie, czy pisanie o takich historiach, jak Avesty Harun, nie jest wcale takie proste. Autor książki, z pewnością nie miał łatwego zadania. Jego powieść jest trochę chaotyczna (momentami szokująca, innym razem po prostu ciekawa), na pewno za mało w niej informacji o samej bohaterce. Choć cała historia miała skupiać się głownie na losach Avesty, to brak w niej pewnego uporządkowania (czytelnik czuje się zdezorientowany, gdy raz czyta o zielonookiej bohaterce, innym razem przedstawiana jest mu jakaś zupełnie inna historia). Brak w książce Rovelliego pewnej logiki narracyjnej przez co staje się ona trudna w zrozumieniu i wpływa ujemnie na jej końcowy odbiór. Autor zamiast stworzyć powieść historyczną opartą na wydarzeniach związanych z Avestą Harun, skupił się bardziej na odtworzeniu dziejów Kurdystanu (nie jestem pewna czy był to zabieg celowy). Niemniej jednak, historia tego narodu jest bardzo ciekawa i warto ją poznać, bo przecież każdy z nas powinien wiedzieć, co dzieje się w otaczającym go świecie.
Kurdowie, to wewnętrznie podzielony naród na temat, którego niewielu ludzi posiada jakąkolwiek wiedzę. Warto, więc przeczytać książkę „Zielone oczy wolności”, by poznać historię tego narodu i dowiedzieć się czegoś więcej na temat walki Kurdów o niepodległość, a przy okazji poznać zasłużoną i szczególną postać jaką była Avesta Harun – bojowniczka o niezwykłym sercu. „Zielone oczy wolności”, to opowieść o wielkim poczuciu obowiązku wobec swojego narodu, pełna magicznych miejsc, dzięki której poznasz kurdyjską historię i kulturę. Rzeczywistość, tak różna od tej do której jesteśmy przyzwyczajeni – pełna bólu, cierpienia i przemocy.
____________________
http://www.kulturatka.pl/2018/04/20/historia-partyzantki-ktora-zginela-za-wolnosc-swojego-narodu-recenzja/
"Zielone oczy wolności”, to historia o próbie uwolnienia się spod męskiej dominacji w społeczeństwie patriarchalnym oraz opowieść o walce z tureckim reżimem. Główną bohaterką powieści jest pochodząca z Kurystanu Avesta Harun, która walczyła o wolność swojego kraju. Partyzantka, która stanęła na czele walczących o niezależność i odzyskanie historycznych ziem Kurdystanu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05-11
http://www.kulturatka.pl/2018/05/11/przepisy-na-zupy-z-prawdziwego-zdarzenia-recenzja/
_________________________
Wszyscy miłośnicy kremów i zup na pewno słyszeli o najnowszej książce Moniki Mrozowskiej „Zupy moc”, której to premiera odbyła się 25 kwietnia. Autorka książki przygotowała dla nas, aż 70 oryginalnych przepisów na zupy. Zaczęła od podstaw, czyli receptury na wywar warzywny, na podstawie którego większość z nich powstaje. Umiejętnie przygotowany nadaje całej potrawie właściwego smaku (w końcu jest główną bazą naszych zup). Sięgnęła ona po receptury, których raczej nie znajdziemy w starym zeszycie z przepisami swojej babci lub mamy.
Kreatywność w kuchni to podstawa, dlatego Monika Mrozowska wykorzystała oryginalne przepisy na zupy z różnych kultur – jednocześnie trochę je zmieniając, urozmaicając, dodając do nich swoje trzy grosze. Znajdziemy w jej książce zupy rozgrzewające, oczyszczające, uodparniające, odchudzające, odżywiające, wpływające na przyrost masy mięśniowej, niwelujące objawy kaca, wychładzające, wzmacniające, działające przeciwzapalnie, poprawiające samopoczucie i pamięć, antybakteryjne, antywirusowe i grzybobójcze. Ich moc działania znajdziemy, nad każdym przepisem zawartym w książce. Od czasu do czasu, pojawiają się w niej również różne ciekawostki związane z potrawami, a także produktami i ich cennymi właściwościami. Ze względu na to, że są to przepisy na zupy z różnych zakątków świata, do ich przygotowania wykorzystywane są często mało znane w Polsce produkty (takie jak makaron udon, lub galangal). Połączenie niektórych składników często też zaskakuje, a o większości zup, które proponuje autorka nawet nie słyszałam (jest, to więc dobra okazja na wypróbowanie nowych smaków i urozmaicenie swojej codziennej kuchni). Niektóre z nich są naprawdę ciekawe, inne niekoniecznie zachęcają mnie do ich wypróbowania. Bez wątpienia jednak przepisy na zupy, który znajdziemy w książce Moniki Mrozowskiej są zdrowe, pożywne i sycące.
Zupy, to bardzo popularna forma posiłku, a Polacy jedzą ich najwięcej na całym świecie. Dla jednych zupa stanowi wstęp do głównego dania, dla innych jest po prostu sycącym obiadem lub lekką kolacją. Smaki polskich, tradycyjnych kremów i zup są na pewno dobrze wszystkim znane, dlatego warto od czasu do czasu pozwolić sobie w kuchni na odrobinę szaleństwa i sięgnąć po te mniej popularne w naszej kulturze przepisy.
______________________________
http://www.kulturatka.pl/2018/05/11/przepisy-na-zupy-z-prawdziwego-zdarzenia-recenzja/
http://www.kulturatka.pl/2018/05/11/przepisy-na-zupy-z-prawdziwego-zdarzenia-recenzja/
_________________________
Wszyscy miłośnicy kremów i zup na pewno słyszeli o najnowszej książce Moniki Mrozowskiej „Zupy moc”, której to premiera odbyła się 25 kwietnia. Autorka książki przygotowała dla nas, aż 70 oryginalnych przepisów na zupy. Zaczęła od podstaw, czyli receptury na...
2018-05-30
http://www.kulturatka.pl/2018/05/30/projekt-rosliny-czyli-wszystko-o-ich-uprawie-recenzja/
__________________________
Wszystkie kwiaty wymagają pielęgnacji (jedne potrzebują jej mniej, a inne więcej). Odpowiednie nawożenie, nawodnienie, nasłonecznienie, rodzaj podłoża, temperatura – wszystko ma znaczenie i wpływa na prawidłowy wzrost rośliny. Każdy kwiat jest inny, jeden potrzebuje większej troski, a inny samodzielnie rośnie i nie wymaga specjalnych warunków do jego uprawy.
Wiele osób twierdzi, że nie ma tak zwanej ręki do kwiatów, a wszystkie ich rośliny samoistnie usychają, gniją i chorują. Jak to jednak zwykle w życiu bywa wszystkiego trzeba się nauczyć – również pielęgnacji swoich kwiatów, dlatego przed ich zakupem warto dowiedzieć się czegoś na ich temat. Wspaniale byłoby, gdyby raz kupiony kwiat zawsze tak samo wyglądał, nigdy nie chorował i generalnie pięknie ozdabiał nasze mieszkanie, bez wielkiego nakładu pracy. I oczywiście są różne gatunki roślin, takie o które nie trzeba się specjalnie troszczyć, jak i te bardziej delikatne i wrażliwe, które źle reagują na ekstremalne warunki i nieodpowiednie sposoby uprawy. Należy przede wszystkim pamiętać, że każda roślina jest organizmem żywym, dlatego potrzebuje odpowiedniego nawodnienia, nasłonecznienia, cyrkulacji powietrza czy choćby miejsca, w którym jest przechowywana, a bez tego wszystkiego nie będzie mogła przetrwać.
Wszystkim miłośnikom roślin (i nie tylko) naprzeciw wyszły Weronika Muszkieta i Ola Sieńko, które wydały książkę na temat uprawy i pielęgnacji kwiatów. Rozpoczynają od krótkiej anegdoty o początkach swojej pasji do roślinności, zapoznając czytelnika z ogólną tematyką książki. Krok po kroku wyjaśniają jak pielęgnować kwiaty doniczkowe, a także zwracają uwagę na to co najważniejsze do prawidłowego ich rozwoju. Sposób ich nawożenia, sadzenia, rozmiar doniczki, obecność dużego lub niewielkiego światła słonecznego, odpowiednia temperatura – wszystko to ma znaczenie, dlatego podczas pielęgnacji kwiatów należy kierować się ich naturalnymi potrzebami. Każda roślina może zachorować, dlatego bacznie należy ją obserwować i w miarę możliwości szybko reagować jeśli dzieje się z nią coś złego (usychające czy zmieniające kolor liście, gnijące korzenie, wszelkie plamki, odbarwienia, czy choćby pojawiające się na niej owady). Właśnie dlatego do kwiatów należy mieć serce i z myślą o nich urządzać wnętrze swojego domu.
„Projekt rośliny”, to w zasadzie krótki poradnik na temat podstawowych zasad ich uprawy. Znajdziemy w nim niezbędne wskazówki pielęgnacji różnych gatunków kwiatów, a także mnóstwo zdjęć z dokładnym opisem poszczególnych roślin (o tym czego potrzebują, oraz jak o nie dbać). Jest to bardzo przydatne, dlatego że każdy może w tej książce znaleźć odpowiedni dla siebie i swojego mieszkania kwiat, a także szybko nauczyć się odpowiedniej jego pielęgnacji. „Projekt rośliny”, można potraktować trochę jak ściągę i szybko znaleźć w niej wskazówki co robić, kiedy z naszą rośliną dzieje się coś złego. Książkę warto mieć na swojej półce, szukać w niej różnych kwiatowych inspiracji i sięgać do niej tak często jak tylko jest to możliwe.
___________________________
http://www.kulturatka.pl/2018/05/30/projekt-rosliny-czyli-wszystko-o-ich-uprawie-recenzja/
http://www.kulturatka.pl/2018/05/30/projekt-rosliny-czyli-wszystko-o-ich-uprawie-recenzja/
__________________________
Wszystkie kwiaty wymagają pielęgnacji (jedne potrzebują jej mniej, a inne więcej). Odpowiednie nawożenie, nawodnienie, nasłonecznienie, rodzaj podłoża, temperatura – wszystko ma znaczenie i wpływa na prawidłowy wzrost rośliny. Każdy kwiat jest inny, jeden...
2018-06-05
Po międzynarodowym bestselerze „Księgi dźwięków” przyszedł czas na „Księgę ryków”, która nakładem Wydawnictwa Dwie Siostry pojawiła się na polskim rynku. Przeznaczona dla najmłodszych czytelników książeczka, uczy, bawi, rozwija kreatywność i zachęca dzieci do poznawania świata.
Wydana w twardej oprawie, obszerna, kolorowa, różnorodna, bogata w ilustracje – choć bardzo uproszczone – książka, która skupia się na różnych dźwiękach wydawanych przez zwierzęta. Ilustratorką „Księgi ryków” jest Soledad Bravi, która w prosty sposób stara się pokazać dzieciom, że każdy gatunek jest indywidualny, każde zwierzę inaczej wygląda i wydawać może zupełnie inne dźwięki, które w łatwy sposób może powtórzyć i naśladować już najmłodszy czytelnik. „Księga ryków” na pewno wpływa na wyobraźnie dziecka, rozwija jego naukę mowy, poszerza horyzonty, uczy, a jednocześnie jest dla niego doskonałą formą zabawy i rozrywki. Bardzo proste, acz humorystyczne rysunki zwierząt nie do końca przypadły mi do gustu i często potrzebowałam chwili zastanowienia, by odgadnąć co one przedstawiają (nie każda ilustracja odwzorowywała realnie wyglądającego zwierzaka, a ponieważ jest to książka dla małych dzieci, to nie wiem czy kreska ilustratorki nie jest jednak zbyt uproszczona). „Księga ryków”, może być ciekawa pod warunkiem, że umiejętnie będziemy umieli ją dziecku opowiedzieć, dlatego wyobraźnia i kreatywność rodzica również będzie niezbędna.
Książeczka jest dość obszerna, a jej twarda i solidna oprawa umożliwia jej wielokrotne użytkowanie. Plusem „Księgi ryków” jest to, że można do niej wiele razy wracać, a wraz z rozwojem dziecka odkrywać nowe rzeczy, opowiadać i uczyć go zróżnicowanego świata zwierzęcego. Naśladowanie innych odgłosów może być ciekawą zabawą, dzięki czemu nasze dziecko ma możliwość nie tylko poznać nowe gatunki zwierząt, ale również nauczyć się odpowiednich nazw dla samic czy samców. Różnorodność przedstawionych w książeczce zwierząt (od tych domowych, po bardziej egzotyczne) niewątpliwie czyni ją bardziej atrakcyjniejszą co sprawia, że dzieci chętniej będą do niej wracały. Prócz bardzo uproszczonych ilustracji, książka jest naprawdę atrakcyjna i warta dziecięcej uwagi, dlatego zachęcam do zapoznania się z tą pozycją i wspólnie z maluchem odkrywania zwierzęcego świata.
____________________________
http://www.kulturatka.pl/2018/06/05/jakie-odglosy-wydaja-zwierzeta-ksiega-rykow-recenzja/
Po międzynarodowym bestselerze „Księgi dźwięków” przyszedł czas na „Księgę ryków”, która nakładem Wydawnictwa Dwie Siostry pojawiła się na polskim rynku. Przeznaczona dla najmłodszych czytelników książeczka, uczy, bawi, rozwija kreatywność i zachęca dzieci do poznawania świata.
Wydana w twardej oprawie, obszerna, kolorowa, różnorodna, bogata w ilustracje – choć bardzo...
2018-06-08
http://www.kulturatka.pl/2018/06/08/przed-moim-domem-recenzja/
_________________________________
Wyobraź sobie małą górkę, na której w oddali widać ogrodzony brązowym płotem dom, przed domem jest krzak róży, a na krzaku róży jest… Brzmi ciekawie? Tak właśnie zaczyna się historia, bogata w proste lecz przykuwające uwagę ilustracje, pełna zaskakujących słów, obrazów i sytuacji.
Książka „Przed moim domem”, to doskonała pozycja dla najmłodszych czytelników, która zmusza dzieci do uruchomienia swojej – już i tak kolorowej – wyobraźni. Znajdziemy w niej wiele elementów fikcyjnych, magicznych, wielobarwnych, trudnych do przewidzenia, często też zaskakujących, zadziwiających, rozśmieszających i rozweselających. Smok, księżniczka, czerwony kapturek, 3 małe świnki, dom, płot, łóżko, kosmos, a to tylko niektóre elementy napotkane w tej ekscytującej podróży przez dziecięcą krainę wyobraźni. Delikatne i ujmujące swoją prostotą ilustracje od razu wprowadzają malucha w bajkowy świat, który rozbudza jego ciekawość, prowokuje do myślenia, wciąga, zachwyca, przykuwa uwagę, inspiruje i zachęca do poznania całej opowieści. Historia kończy się tak samo jak się zaczyna – ponownie wracamy do naszego domu, za murami którego kryje się tak wielki i warty poznania świat. Książka pokazuje dzieciom jak wielobarwny i ciekawy jest wszechświat, uczy je obserwacji, rozbudza ciekawość i zachęca do odkrywania tego co nowe i nieznane.
„Przed moim domem”, to książka przeznaczona dla najmłodszych czytelników. Może okazać się jedną z tych pozycji, która zaszczepi w nim wspaniałą pasję do czytania i dzięki której będzie chciał odkrywać i poznawać świat.
_______________________________________________
http://www.kulturatka.pl/2018/06/08/przed-moim-domem-recenzja/
http://www.kulturatka.pl/2018/06/08/przed-moim-domem-recenzja/
_________________________________
Wyobraź sobie małą górkę, na której w oddali widać ogrodzony brązowym płotem dom, przed domem jest krzak róży, a na krzaku róży jest… Brzmi ciekawie? Tak właśnie zaczyna się historia, bogata w proste lecz przykuwające uwagę ilustracje, pełna zaskakujących słów, obrazów i...
2018-07-02
Witold Szabłowski, zaprasza nas w podróż po mało popularnych zakątkach Turcji – kraju chętnie odwiedzanego przez turystów, jednak wciąż znanego im (w większości wyłącznie) z najmodniejszych nadmorskich kurortów. „Merhaba. Reportaże z tomu Zabójca z miasta moreli i osobisty słownik turecko-polski”, to opowieść o rożnych zakątkach tego kraju, bogata w piękne i poruszające historie ukazujące nam prawdziwe jego oblicze.
O Turcji, przesiąkniętej konserwatyzmem i ponowoczesnością, pełnej wielu kontrastów i sprzeczności pisze dziennikarz Witold Szabłowski. Stworzył on zbiór reportaży, dzięki którym poznajemy prawdziwą Turcję – współczesną, interesującą i równie mocno zaskakującą. Zgłębiamy mało znane fakty z codziennego życia jego mieszkańców, oraz ich ciekawą kulturę i tradycję. Z bliska możemy przyjrzeć się problemom, z którymi boryka się dzisiejsza Turcja, bowiem autor książki w bardzo przystępny i zrozumiały sposób przybliża nam nie tylko dzieje tego kraju, ale również jego aktualne bolączki. Opowieść o sercu Turcji stanowi w głównej mierze pierwsza część książki, natomiast kolejna jej połowa to głównie zbiór różnych anegdot i ciekawostek ukazujących prawdziwe piękno tego kraju. Witold Szabłowski stworzył alfabetyczny słownik tematyczny ukazujący kolorowe oblicze Turcji.
„Merhaba”, to nie tylko osobiste przeżycia i doświadczenia autora z pobytu w Turcji, ale również historie zwykłych mieszkańców, którzy przecież są najbliżej serca tego kraju. Dowiadujemy się jakimi ludźmi są Turcy, jakie mają zwyczaje i obyczaje – o tym jak wielką wagę przywiązują oni do herbaty, albo jaki jest ich ulubiony, narodowy trunek. Kraj wielu kontrastów, który przemawia różnymi głosami jest zdaniem Witolda Szabłowskiego tak bardzo fascynujący, że próbuje zarazić miłością do niego również innych ludzi. Zachęca, by odwiedzając Turcję wyjść spoza basenu hotelowego i odkryć inne – przepiękne, tajemnicze i kolorowe jego zakątki.
Szabłowski pisze w sposób bardzo przystępny, a jego książkę pochłania się błyskawicznie. Zwraca on uwagę na najistotniejsze fakty z życia Turków, oraz wnikliwie wgłębia się w każdy poruszany w książce temat. Wszechstronnie opowiada o Turcji, porusza bardzo wiele wątków, ukazuje wiele problemów i jednocześnie w bardzo prosty sposób tworzy pewnego rodzaju przewodnik po tym fascynującym kraju.
___________________________________________________
http://www.kulturatka.pl/2018/07/07/merhaba-reportaze-z-tomu-zabojca-z-miasta-moreli-i-osobisty-slownik-turecko-polski-recenzja/
Witold Szabłowski, zaprasza nas w podróż po mało popularnych zakątkach Turcji – kraju chętnie odwiedzanego przez turystów, jednak wciąż znanego im (w większości wyłącznie) z najmodniejszych nadmorskich kurortów. „Merhaba. Reportaże z tomu Zabójca z miasta moreli i osobisty słownik turecko-polski”, to opowieść o rożnych zakątkach tego kraju, bogata w piękne i poruszające...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-21
Dorastające i ciekawe świata dziecko potrzebuje sporo troski, uwagi i zainteresowania. Kiedy tylko nasz maluch opanuje naukę chodzenia możemy być pewni, że jeszcze długo nie spuścimy go z oka, a wszystko co napotka na swojej drodze będzie go zachęcało do odkrywania świata. Dzieci ciągle chcą robić coś nowego, szybko się nudzą, a im są starsze tym więcej zadają pytań i trudniej zaspokoić ich ciekawość. Wymyślenie nowej, interesującej, a jeszcze do tego kreatywnej zabawy, to dla każdego rodzica nie lada wyzwanie.
„365 dni kreatywnej zabawy”, to książka która została napisana z myślą o wszystkich maluchach i ich opiekunach – z pozoru powinna ułatwiać i podsuwać im pomysły na efektywne wykorzystanie czasu (rozwój przez zabawę). Ellison Sheila oraz Gray Judith, w tej właśnie jednej książce zebrały 365 pomysłów na rodzinne gry i zabawy. Dziecięca aktywność nie zna granic, a ich pomysły na spędzenie wolnego czasu często wydają się być nieocenione. Pomysł na książkę, którą możemy otworzyć na zupełnie przypadkowej stronie i w ciągu zaledwie kilku sekund znaleźć tam nową zabawę dla naszego malucha wydaje się być nieoceniony. I choć książka „365 dni kreatywnej zabawy” sama w sobie jest fantastycznym pomysłem, tak zawarte w niej sposoby na spędzanie czasu z dzieckiem już niekoniecznie tak bardzo mnie zachwycają.
Większość zabaw, które proponują w swojej książce autorki wymagają, albo mnóstwa czasu i wcześniejszego do nich przygotowania, albo są po prostu nudne i mało kreatywne (choć na pewno twórcze okazują się być dla rodziców, którzy wykazać się muszą sporą błyskotliwością i pomysłowością, by zainteresować nimi dziecko i zachęcić do wspólnej rozrywki). W książce brakuje podziału na zabawy odpowiednie do wieku dziecka (niekoniecznie przecież ośmiolatka zainteresuje, to samo co przedszkolaka). Pomysł na wspólne podróżowanie różnymi środkami lokomocji, albo odwiedzenie gospodarstwa wiejskiego, gdzie nasz maluch może zobaczyć zwierzęta wydaje mi się być mało odkrywczą formą rozrywki i na pewno nie tego oczekiwałam od książki „365 dni kreatywnej zabawy”. Z kolei pomysł, w którym nakładamy na dziecko prześcieradło i obserwujemy jego różne śmieszne ruchy, albo polewamy wodą domową ceratę tworząc w ten sposób dla malucha tor po którym może się ślizgać, nie do końca wydają się być bezpieczną formą rozrywki. Ciekawych zabaw w książce jest naprawdę niewiele i choć są one różnorodne, to trudno zachwycić nimi dziecko. Śmiem twierdzić, że większość rodziców byłaby w stanie napisać taką książkę i z wszystkich ciekawych pomysłów swoich dzieci stworzyć jeden wielki poradnik ze zbiorem takich lub podobnych „zabaw”.
„365 dni kreatywnej zabawy”, to książka napisana z wielką wyobraźnią. Być może dla osób poszukujących inspiracji do wspólnego spędzania ze swoją pociechą czasu, podręcznik ten okaże się wybawieniem. Czasami niewiele trzeba, aby pobudzić wyobraźnię i znaleźć sposób na ciekawą formę rozrywki. Mnie jednak książka nie zachwyciła.
________________________________________________________
http://www.kulturatka.pl/2018/07/24/365-pomyslow-na-rodzinne-gry-i-zabawy-recenzja/
Dorastające i ciekawe świata dziecko potrzebuje sporo troski, uwagi i zainteresowania. Kiedy tylko nasz maluch opanuje naukę chodzenia możemy być pewni, że jeszcze długo nie spuścimy go z oka, a wszystko co napotka na swojej drodze będzie go zachęcało do odkrywania świata. Dzieci ciągle chcą robić coś nowego, szybko się nudzą, a im są starsze tym więcej zadają pytań i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-03
http://www.kulturatka.pl/2018/04/04/clean-beauty-przepisy-na-kosmetyki-z-lodowki-recenzja/
_____________________________
W pogoni za pięknym wyglądem, coraz więcej ludzi wpisuje do swojego kalendarza regularną wizytę w profesjonalnym salonie SPA. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni są w stanie zapłacić olbrzymią cenę za chwilę relaksu i utrzymanie atrakcyjnego wyglądu. Maseczki, peelingi, oleje, kremy, balsamy, odżywki – a wszystko to, by jak najdłużej cieszyć się swą witalnością i wciąż młodą oraz promienną cerą. Naprzeciw wszystkim tym osobom wyszły Elsie Rutterford oraz Dominika Minarovic, które stworzyły księgę zawierającą kilkadziesiąt łatwych i szybkich przepisów na kosmetyki z naszej lodówki.
Okazuje się, że nie trzeba wydawać majątku i spędzać wielu godzin u kosmetyczki, by pięknie wyglądać. Domowe SPA urządzić może sobie absolutnie, każda osoba (wystarczy odrobina chęci). Naturalne kosmetyki, proste w przygotowaniu, bez sztucznych składników, a dodatkowo samodzielnie skomponowane śmiało dorównują tym z najwyższej półki.
„Clean Beauty. Przepisy na kosmetyki z lodówki” to książka, dzięki której przejmiesz kontrolę nad swoim wyglądem, a swojej skórze i włosom dostarczysz drogocennych witamin i minerałów. Znajdziesz tam przepisy na odżywienie swojej skóry, z podziałem na poszczególne partie ciała (odpowiednie dla rodzaju cery i jej problemów). Preparaty do oczyszczania twarzy, nawilżania, również te stymulujące produkcję kolagenu, wyrównujące koloryt, matujące, antybakteryjne, ochronne, łagodzące podrażnienia, rozjaśniające – każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie.
Do przygotowania wszystkich kosmetyków potrzebne są naturalne składniki, które choć nie zawsze znajdziesz w swojej lodówce, to jednak możesz je z łatwością nabyć w okolicznych sklepach czy na bazarach. Autorki zadbały o absolutnie każdą partię naszego ciała i stworzyły przepisy na różne kremy do twarzy, balsamy i peelingi do ciała, odżywki do paznokci i włosów, szampony, balsamy do ust a nawet naturalne produkty barwiące skórę (błyszczyki, bronzery i róże do policzków). Znajdziemy w książce recepty na kosmetyki wybielające zęby, eliminujące blizny, rozstępy, a także cellulit. Autorki uczą jak dobierać składniki, jak wydobyć z nich jak najwięcej wartości oraz w jaki sposób przechowywać powstałe w ten sposób kosmetyki.
Książka jest bardzo czytelna – szybko można w niej znaleźć konkretny przepis, a dodatkowo poznać sposoby przygotowania poszczególnych kosmetyków. Pomocny jest podany na samym końcu książki indeks składników i kuracji, dzięki któremu można wyszukać interesujący nas produkt, z którego przygotujemy przepis na kosmetyk ze swojej lodówki. Autorki dodatkowo wyjaśniają kilka istotnych pojęć, oraz udzielają wielu przydatnych lekcji o skórze i włosach.
__________________________________________
http://www.kulturatka.pl/2018/04/04/clean-beauty-przepisy-na-kosmetyki-z-lodowki-recenzja/
http://www.kulturatka.pl/2018/04/04/clean-beauty-przepisy-na-kosmetyki-z-lodowki-recenzja/
_____________________________
W pogoni za pięknym wyglądem, coraz więcej ludzi wpisuje do swojego kalendarza regularną wizytę w profesjonalnym salonie SPA. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni są w stanie zapłacić olbrzymią cenę za chwilę relaksu i utrzymanie atrakcyjnego wyglądu....
2018-04-24
http://www.kulturatka.pl/2018/04/26/paw-co-ogon-mial-z-przyjazni-recenzja/
____________________
Bajki opowiadać można na wiele sposobów. Pięknie przedstawione zostają w pamięci na całe życie i wszechstronnie wpływają na rozwój każdego malucha. Warto, więc wybierać takie bajki, które oprócz dobrej zabawy rozbudują pamięć naszego dziecka, zakres jego słownictwa, a także pobudzą go do kreatywności i nauczą radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Świetnie w tej roli sprawdzają się książki Pana Poety, który jak na prawdziwego bajkopisarza przystało tworzy niezwykłe historie, ujmując pięknem języka.
Umiejętność odróżniania dobra od zła, oraz odruch prawdziwej ludzkiej życzliwości, to cechy które bez wątpienia powinien posiadać, każdy człowiek. „Paw co ogon miał z przyjaźni”, to opowieść pełna empatii i zrozumienia, która pokazuje i uczy jak ważna w codziennym życiu jest obecność i pomoc drugiej osoby. Pan Poeta naprawdę wspaniale opowiedział historię pawia, który otrzymał olbrzymią pomoc od swoich ptasich przyjaciół. Każdy z nich oddał mu swoje piórko, które ten wpiął w miejsce swojego utraconego z powodu zbliżającej się jesieni ogona. Smutek i zawstydzenie zniknęły, a paw znowu mógł cieszyć się ze swojego największego atutu, jakim jest wspaniały i kolorowy ogon. Cała historia potwierdza prawdziwość przysłowia, że „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”.
Pan Poeta pisze wierszem, co czyni jego opowieść znacznie bardziej atrakcyjną. Ciekawa, pełna pouczających treści, na długo zapadająca w pamięci historia, która doskonale nadaje się dla dzieci już od trzeciego roku życia. W prosty, acz niebanalny sposób autor pokazuje, że wsparcie to rzecz bezcenna. Cała książka oprócz bardzo kolorowych rysunków (co wizualnie naprawdę dobrze wygląda) została wzbogacona w wycinanki, dzięki którym nasza pociecha może samodzielnie ozdobić ogon pawia. W książce, w specjalnie do tego wyznaczonym miejscu, można dokleić wycięte, bądź samodzielnie narysowane i pokolorowane pióra. Niezwykle ciekawa forma zabawy, która pobudza kreatywność dziecka, tym samym sprawiając, że zawarta w książce historia staje się jeszcze bardziej ciekawsza dla naszej pociechy.
„Paw co ogon miał z przyjaźni”, to lektura obowiązkowa, którą z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim dzieciom i ich rodzicom.
___________________________
*czytaj całość: http://www.kulturatka.pl/2018/04/26/paw-co-ogon-mial-z-przyjazni-recenzja/
http://www.kulturatka.pl/2018/04/26/paw-co-ogon-mial-z-przyjazni-recenzja/
____________________
Bajki opowiadać można na wiele sposobów. Pięknie przedstawione zostają w pamięci na całe życie i wszechstronnie wpływają na rozwój każdego malucha. Warto, więc wybierać takie bajki, które oprócz dobrej zabawy rozbudują pamięć naszego dziecka, zakres jego słownictwa, a także...
2018-05-06
http://www.kulturatka.pl/2018/05/08/jedno-z-nas-klamie-recenzja/
________________________________________
Piątka zupełnie różnych nastolatków – Bronwyn (idealna uczennica i córka), Cooper (gwiazda baseballu), Addy (chodząca piękność), Naty (buntownik, pochodzi z biednego domu), oraz Simon (samotnik, twórca szkolnej aplikacji plotkarskiej). Co ich łączy? Z biegiem czasu okazuje się, że bardzo wiele….
Podczas odbywania szkolnej kary dochodzi do tragicznego wydarzenia w takcie, której ginie Simon. Cała szkoła jest wstrząśnięta i nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, jak doszło do śmierci chłopca. Niedługo potem śledczy odkrywają, że Simon miał w planach opublikować pewne informacje o pozostałej czwórce bohaterów, które mogły zniszczyć ich reputację. Stają się oni podejrzani o morderstwo. Nagle cztery zupełnie sobie obce osoby, w obliczu tragicznego wydarzenia, stają się najbliższymi sobie osobami i wspólnie próbują rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci Simona. Każdy z nich uważa, że jest niewinny, jednak okazuje się, że zarówno Bronwyn, Addy, Cooper, jak i Naty mają jakieś tajemnice, którymi niekoniecznie chcieliby się dzielić z całą szkołą. Kto z nich kłamie? A może celowo ktoś nimi manipuluje? Czy będą potrafili sobie z tym poradzić?
Strona po stronie poznajemy dalsze losy bohaterów, odrywamy ich tajemnice, motywy postępowania, oraz bliżej przyglądamy się ich przeszłości. Okazuje się, że każdy z nich – jak to zwykle w życiu bywa – pod grubą zewnętrzną skorupą, ukrywa swoją prawdziwą osobowość i codzienne problemy. Autorka nadała swoim bohaterom niesamowitej głębi, każdy z nich jest inny i na swój sposób wyjątkowy.
„Jedno z nas kłamie”, to książka, która naprawdę uzależnia. Autorka umiejętnie prowadzi czytelnika przez całą powieść, stopniowo odkrywając przed nim tajemnicę, wokół której budowane są kolejne wątki. Czytelnik cały czas musi się domyślać i zgadywać, jaki będzie finał tej historii. Podane wskazówki niejednokrotnie wprowadzają w błąd, na jaw wychodzą kolejne sekrety, a nieoczekiwane zwroty akcji, oraz – z każdą stroną – rosnące emocje tworzą niepowtarzalny klimat całej powieści. Książka ma jednak o wiele więcej do zaoferowania. Na pewno na wielkie brawa zasługują stworzeni przez autorkę bohaterowie, którzy daleko odbiegają od stereotypowych zachowań licealistów pojawiających się we współczesnych powieściach. Zakończenie jednak jest kwintesencją całej książki – bardzo prawdziwe, zaskakujące i na długo zapadające w pamięci. Autorka posiada wielki spryt w opowiadaniu historii i robi to naprawdę doskonale. Wszystkie wątki (nawet te poboczne) zostały opisane w tak ciekawy sposób, że całość pochłania się jednym tchem. Książkę skończyłam czytać z wielkim uśmiechem na twarzy i z natłokiem różnych myśli, bowiem jest w niej tyle emocji, że nie sposób się przy niej nudzić.
____________________________________
*czytaj całość: http://www.kulturatka.pl/2018/05/08/jedno-z-nas-klamie-recenzja/
http://www.kulturatka.pl/2018/05/08/jedno-z-nas-klamie-recenzja/
________________________________________
Piątka zupełnie różnych nastolatków – Bronwyn (idealna uczennica i córka), Cooper (gwiazda baseballu), Addy (chodząca piękność), Naty (buntownik, pochodzi z biednego domu), oraz Simon (samotnik, twórca szkolnej aplikacji plotkarskiej). Co ich łączy? Z biegiem czasu...
2018-08-02
http://www.kulturatka.pl/2018/08/03/drugi-tom-z-serii-o-salomonie-creedzie-chlopiec-ktory-widzial-recenzja/
_____________________________
Do obszernych i wielostronicowych książek zwykle podchodzę z pewną dozą ostrożności – zastanawiając się czy zawarta w nich historia będzie w stanie mnie w całości pochłonąć (od pierwszej do ostatniej strony). Ciężko bowiem nie odbiegając od głównego tematu stworzyć pełną akcji powieść, która nie zanudzi czytelnika w połowie pierwszego rozdziału. Moje obawy szybko jednak zostały rozwiane, gdy zapoznałam się z twórczością Simona Toyne i jego absolutnie wciągającym, pełnym tajemniczości i delikatności stylem pisania. Jego książka „Chłopiec, który widział” całkowicie mnie pochłonęła i nawet na ułamek sekundy nie spowodowała uczucia znużenia.
Salomon Creed jako główny bohater (lub antybohater) rusza w podróż, w której próbuje odnaleźć siebie. Nikt z nas nie zna jego historii, dlatego podążając śladami bohatera, krok po kroku poznajemy prawdziwą jego tożsamość. Zabieg ten podkręca mroczną atmosferę, a to co się dalej wydarzy jest trudne do przewidzenia. Salomon Creed poszukując jakiegoś punktu zaczepienia postanawia odnaleźć krawca, który uszył jego marynarkę. Przemierza daleką drogę licząc, że uzyska od mężczyzny jakieś istotne informacje na swój temat. Ku nieszczęściu, poszukiwany przez niego Josef Engel zostaje zamordowany, a głównym podejrzanym tego zdarzenia staje się właśnie Salomon Creed. Bohater zaprzyjaźnia się z rodziną zamordowanego krawca, za pomocą której próbuje złożyć w jedną całość swoją historię. W ten sposób dowiadujemy się bardzo wiele o pochodzeniu Salomona Creeda – cofamy się razem z nim do przeszłości i krok po kroku poznajemy jego losy, które wcale nie były kolorowe.
Simon Toyne serwuje nam powieść o tajemniczym mężczyźnie, która jest kontynuacją pierwszego tomu o Salomonie Creedzie. Osobom, które nie czytały poprzedniej części może być trudno połączyć pewne fakty i zrozumieć ogólną fabułę (choć wraz z rozwojem akcji książka bez wątpienia wciągnie wszystkich na długie godziny). Postaci przedstawione w tej lekturze są bardzo kolorowe, intrygujące, a ich ciekawe osobowości (zwłaszcza głównego bohatera) stwarzają szeroki wachlarz do dalszych analiz i przemyśleń. Autor porusza wiele wątków pobocznych – pisze o nazistowskim traktowaniu więźniów, sięga do czasów II Wojny Światowej, opowiada historie ludzi, którzy cudem uratowali się z obozu koncentracyjnego, a w to wszystko wplata chorobę psychiczną oraz kryminalne zagadki, które dodają całej lekturze zagadkowości. Historia Salomona Creeda przeplatana jest prawdziwymi wydarzeniami, dlatego łatwo można się pogubić, a osoby które nie lubią tego typu powieści mogą się nieco rozczarować. Warto jednak przeczytać „Chłopca, który widział”, by przekonać się jak oryginalny może być thriller, który na pewno nie wpisuje się do szablonowych książek z tego gatunku.
Książkę polecam osobom, które lubią zaskakujące i nietuzinkowe historie, w których fabułę poznajemy wraz z rozwojem wydarzeń. Wiele zwrotów akcji trzyma w napięciu, choć autor po drodze często odbiega od głównego tematu, to jednak z każdą stroną coraz więcej się dowiadujemy o losach głównego bohatera. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.
_____________________________________
http://www.kulturatka.pl/2018/08/03/drugi-tom-z-serii-o-salomonie-creedzie-chlopiec-ktory-widzial-recenzja/
http://www.kulturatka.pl/2018/08/03/drugi-tom-z-serii-o-salomonie-creedzie-chlopiec-ktory-widzial-recenzja/
_____________________________
Do obszernych i wielostronicowych książek zwykle podchodzę z pewną dozą ostrożności – zastanawiając się czy zawarta w nich historia będzie w stanie mnie w całości pochłonąć (od pierwszej do ostatniej strony). Ciężko bowiem nie odbiegając...
2018-08-19
http://www.kulturatka.pl/2018/08/31/niezapomniana-noc-poslubna-na-plazy-chesil-recenzja/
___________________________________________
Początek książki to dość długa i rozwlekła opowieść o przeżyciach i pierwszych chwilach świeżo upieczonego małżeństwa Florence i Edwarda. Ich próbę skonsumowania związku oraz cały miesiąc miodowy bohaterów, czytelnik może śledzić przez co najmniej kilkadziesiąt stron. Młodzi, zawstydzeni, niedoświadczeni i zakompleksieni ludzie, którzy pełni obaw próbują odnaleźć się w zupełnie nowej dla siebie sytuacji. Noc poślubną spędzają w hotelu z widokiem na plażę Chesil, gdzie przełamując wstyd Florence przed fizycznym zbliżeniem oraz wielką tremę Edwarda, w końcu pieczętują swoje małżeństwo. To co miało być początkiem ich pięknego i wspólnego życia szybko okazuje się porażką – odmienne oczekiwania oraz różnice między nimi występujące okazują się mieć kluczowe znaczenie dla dalszego, wspólnego planowania przyszłości. Nie potrafią znaleźć wspólnego języka i szybko pojawiają się między nimi niszczące ich związek niedopowiedzenia.
„Na plaży Chesil”, to książka która rozkwita powoli i stopniowo. Autor w naturalny i subiektywny sposób przedstawia czytelnikowi fabułę swojej powieści. Nigdy nie pisze wprost, a całą historię będziemy w stanie zrozumieć, dopiero kiedy całkowicie się w nią zagłębimy. Ta zwodniczo lekka opowieść osnuta jest wieloma psychologicznymi rozterkami dwójki młodych ludzi, których noc poślubna przeplatana jest szczegółami z okresu ich dorastania oraz zalotów, mających wpływ na to co wydarzyło się w 1962 roku.
Florence i Edward są bardzo różni – ona pochodzi z dużego miasta i z wykształcenia jest muzykiem, on natomiast jest absolwentem historii, jednak wychował się na wsi. Każdy z nich boryka się z jakimiś trudnościami i problemami, które wpłynęły na dorosłe ich życie. Florence jest bardzo skryta i nie potrafi mówić o uczuciach, a jej brak pewności siebie w życiu prywatnym wpływa na dalsze relacje z drugim człowiekiem. Oboje wychowywali się w zupełnie dwóch różnych domach. Kiedy wgłębimy się w sposób w jaki się poznali oraz odkryjemy ich temperamenty zrozumiemy ideę, którą autor starał się nam przekazać.
Tematem przewodnim powieści jest przeznaczenie. McEwan ukazał w książce „Na plaży Chesil” losy dwojga ludzi, które zmieniły się dosłownie w jednej chwili. Stworzył naprawdę piękną i mądrą historię, a swoim stylem pisania zachęcił mnie do zapoznania się również z innymi swoimi książkami.
__________________________________________________
*czytaj całość: http://www.kulturatka.pl/2018/08/31/niezapomniana-noc-poslubna-na-plazy-chesil-recenzja/
http://www.kulturatka.pl/2018/08/31/niezapomniana-noc-poslubna-na-plazy-chesil-recenzja/
___________________________________________
Początek książki to dość długa i rozwlekła opowieść o przeżyciach i pierwszych chwilach świeżo upieczonego małżeństwa Florence i Edwarda. Ich próbę skonsumowania związku oraz cały miesiąc miodowy bohaterów, czytelnik może śledzić przez co...
http://www.kulturatka.pl/2019/02/07/walka-z-niekontrolowanymi-tikami-wybuchami-i-przeklenstwami-kiedy-pan-piecho-gryzie-recenzja/
_____________________________
Głównym bohaterem powieści jest Dylan Mint, 16-letni chłopiec, który choruje na zespół Tourette’a. Na co dzień uczy się on w szkole specjalnej, w której wszyscy go już znają i są przyzwyczajeni do jego niekontrolowanych tików. Chłopiec stara się żyć normalnie, a kiedy pewnego dnia podsłuchuje rozmowy swojej matki z lekarzem i dowiaduje się, że być może niedługo umrze tworzy listę rzeczy, które musi zdążyć zrobić przed śmiercią. Dylan jest naprawdę wyjątkowy, a jego historia ujmuje i porywa serca – życie z Tourretem jest trudne, a chłopiec każdego dnia walczy o normalność i akceptację wśród społeczeństwa.
Ogólnie książka jest niezwykle pouczająca, jednak można mieć odczucie, że w pewnym momencie cała historia się rozjeżdża. Pierwsza połowa powieści, jej fabuła i kierunek w jakim zmierza wzbudzają spore zainteresowanie, jednak z czasem akcja przestaje się rozwijać a czytelnik odnosi wrażenie jakby stał w miejscu i w kółko czytał to samo. Książka napisana jest w nieco dziwacznym stylu – bardzo dużo w niej wulgaryzmów (choć są one następstwem choroby momentami wydają się wymuszone i mogą odstraszyć niektórych czytelników), a całość utrzymana jest w komicznej i dowcipnej konwencji. Całą książkę jednak zdecydowanie ratuje osobowość Dylana. Chłopiec jest niezwykle pozytywną postacią i wzbudza sympatię już od pierwszej strony. Autor sporo uwagi poświęcił jego relacji z rodzicami, a zwłaszcza z ojcem, co nie jest niczym zaskakującym i łatwo przewidzieć oraz domyślić się niektórych faktów.
Czytanie o prawdziwych problemach zdecydowanie bardziej porusza serca, dlatego nawet jeśli coś tam po drodze nie do końca nam się podoba, to szybko o tych niedoskonałościach zapominamy. „Kiedy Pan Piecho gryzie” to książka bardzo pouczająca, a dzięki niej możemy sporo dowiedzieć się o zespole Touretta. Ogólnie była to wzruszająca opowieść, momentami zabawna i poruszająca wiele tematów – przyjaźni, rodziny, miłości i choroby. Na pewno nie można jej nazwać arcydziełem, jednak jeśli nie będziemy zbytnio powieści analizować to na pewno miło spędzimy czas. Nie do końca udaną fabułę ratuje jednak osobowość Dylana, który był naprawdę świetną postacią. Autor skupił się na codziennych problemach chłopca, który zmaga się z chorobą i pomimo, że rozgrywające się wokół niego wydarzenia są momentami nudne i przewidywalne, to jednak cała historia jest warta uwagi.
http://www.kulturatka.pl/2019/02/07/walka-z-niekontrolowanymi-tikami-wybuchami-i-przeklenstwami-kiedy-pan-piecho-gryzie-recenzja/
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to_____________________________
Głównym bohaterem powieści jest Dylan Mint, 16-letni chłopiec, który choruje na zespół Tourette’a. Na co dzień uczy się on w szkole specjalnej, w której wszyscy go już znają i są przyzwyczajeni do jego...