Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Pod podszewką. Prawdziwy wizerunek pisarza Zofia Karaszewska, Sylwia Stano
Ocena 7,0
Pod podszewką.... Zofia Karaszewska, ...

Na półkach:

Fascynująca lektura dla każdego, kto interesuje się modą i polskim rynkiem wydawniczym. To niesamowite jak autorkom udało się połączyć dwa pozornie odległe światy- ubrania i literaturę- sferę jak bardzo przyziemną z tą nieco bardziej "duchową" ;) "Pod podszewką" jest dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem, zarówno pod względem warsztatu autorek, wydania książki, jak i samego tematu. Najpopularniejsze polskie pisarki i pisarze chętnie dzielą się z nami tym co im w duszy i w szafie gra. I choć widać, że niektórzy z nich woleliby być oceniani przez pryzmat swojej twórczości, to ich dbałość o swój wizerunek i jego spójność jest fascynująca. Stare porzekadło mówi, że "jak cię widzą, tak cię piszą". Okazuje się, że Ci, którzy zawodowo zajmują się właśnie pisaniem, mają bardzo interesujące podejście do mody i swojego ubioru. Dwie dziennikarki i fanki literatury- Sylwia Stano i Zofia Karaszewska poprosiły o zaprojektowanie wybranej część garderoby. Dzięki zaangażowaniu Justyny Ołtarzewskiej, projekty od pomysłu przeszły do fizycznie istniejących ubrań. Są to wyjątkowe sztuki odzieży, które były pretekstem do rozmów nie tylko o modzie, ale i pracy autora jako takiej. Za piękną sesję zdjęciową, która przedstawia nam głównych bohaterów jak i ich projekty, odpowiada Michał Jaworski. Od autorek dostaniemy też rys historyczny niektórych części ubioru, a wszystko podszyte jest jeszcze szeroko pojętym feminizmem. Bardzo polecam!

Fascynująca lektura dla każdego, kto interesuje się modą i polskim rynkiem wydawniczym. To niesamowite jak autorkom udało się połączyć dwa pozornie odległe światy- ubrania i literaturę- sferę jak bardzo przyziemną z tą nieco bardziej "duchową" ;) "Pod podszewką" jest dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem, zarówno pod względem warsztatu autorek, wydania książki, jak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Można by pomyśleć, że "P.S. Wciąż Cię kocham" to zwyczajny romans dla młodzieży- ot, jakich wiele. Jednak jest w tej książce coś, co sprawia, że to nie tylko przyjemna lektura, ale i lekcja. Jenny Han pozwala swoim bohaterom popełniać błędy, miotać się w swoich wyborach, ale mimo wszystko wyjść z różnych perypetii obronną ręką. Każdy, kto chce naprawić swoje błędy i nauczyć się czegoś na ich bazie, będzie miał ku temu okazję. Lara Jean podobnie jak w pierwszej części tkwi w trójkącie miłosnym- może wybrać przystojnego zawadiakę Petera, w którym zakochała się w pierwszej części cyklu, ale na horyzoncie pojawia się również inteligentny, czarujący John Ambrose. W wyborze między dwoma chłopcami nie pomaga fakt, że jej relacje z Peterem są dość skomplikowane- wciąż jest on na każde skinienie swojej byłej dziewczyny. Na szczęście Larę Jean jak zawsze wspiera jej niezawodna, zwariowana rodzinka. A nawiązania do kultury koreańskiej nadają tej książce niemal prospołeczny charakter. W końcu dziewczynki o azjatyckich korzeniach mają kogoś, z kim choć trochę mogą się utożsamiać. Jenny Han jest nienachalnym przewodnikiem po kulturze koreańskiej- te wszystkie nawiązania nie dominują w książce, ale pozwalają poznać inną niż nasza kulturę, choć trochę. Co ciekawe książce udaje się uniknąć klątwy drugich części- nie jest książką na przeczekanie do finału, ale jest tu miejsce na wydoroślenie bohaterów. Każda z postaci, nawet tych pobocznych musi dojrzeć do pewnych rzeczy- w tym tomie jest na to miejsce. "P.S.Wciąż Cię kocham" jest nie mniej emocjonujące niż pierwsza część cyklu, a mi osobiście pozwoliła zżyć cię z bohaterami o wiele bardziej. Teraz z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnego tomu, a ten bardzo polecam :)

Link do pełnej recenzji: https://marcelkaczyta.blogspot.com/2019/03/koreanska-przygoda-marcelki-ps-wciaz.html

Można by pomyśleć, że "P.S. Wciąż Cię kocham" to zwyczajny romans dla młodzieży- ot, jakich wiele. Jednak jest w tej książce coś, co sprawia, że to nie tylko przyjemna lektura, ale i lekcja. Jenny Han pozwala swoim bohaterom popełniać błędy, miotać się w swoich wyborach, ale mimo wszystko wyjść z różnych perypetii obronną ręką. Każdy, kto chce naprawić swoje błędy i nauczyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Drogi Evanie Hansenie" to powieść, która porusza bardzo wiele problemów, dotykających współczesną młodzież. Najlepszym elementem jest to, że autorzy potraktowali swoich bohaterów z szacunkiem i fair. Każda z postaci, nawet tych pobocznych odbierze jakąś lekcję i zyska sojuszników. Bohaterowie będą popełniać błędy, będą się mylić i postępować źle- spotka ich za kara, ale nie zostaną skreśleni na zawsze. Główny bohater- tytułowy Evan Hansen jest nastolatkiem z fobią społeczną- nie radzi sobie w kontaktach z rówieśnikami, ale również jego relacja z rodzicami jest skomplikowana. Jego terapeuta zaleca mu pisanie listów do samego siebie, aby codziennie mógł nastroić się pozytywnie do nadchodzącego dnia. Pewnego razu jeden z listów przechwytuje szkolny outsider Connor, który popełnia samobójstwo. List od Evana, to jedyne, co ma przy sobie. Rodzina Connora zaczyna zatem interesować się tajemniczym przyjacielem syna, a Evan zamiast przyznać się do nieporozumienia, brnie w kłamstwa na temat ich przyjaźni. Evan zostaje nagle postawiony w centrum wydarzeń, z czym nie bardzo umie sobie poradzić. Z drugiej strony zainteresowanie rodziców Connora i jego siostry, jest dla niego dużą pokusą. Przemówienie Evana na apelu poświęconym pamięci Connora porusza wiele osób, trafia też ono do internetu. W pewnym momencie życie Evana obraca się o 180 stopni i z nieznanego nikomu chłopaka, staje się gwiazdą szkoły. Książka oparta jest na bardzo popularnym musicalu pt. "Dear Evan Hansen", i jest jego świetnym dopełnieniem. Polecam więc zapoznać się i z książką, i musicalem. Książkę możecie znaleźć tu: http://bit.ly/2AXQ43q

"Drogi Evanie Hansenie" to powieść, która porusza bardzo wiele problemów, dotykających współczesną młodzież. Najlepszym elementem jest to, że autorzy potraktowali swoich bohaterów z szacunkiem i fair. Każda z postaci, nawet tych pobocznych odbierze jakąś lekcję i zyska sojuszników. Bohaterowie będą popełniać błędy, będą się mylić i postępować źle- spotka ich za kara, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę przyznać, że "Atlas szczęścia" bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Myślałam, że będzie to nachalny poradnik jak odnaleźć szczęście i inne takie bla bla bla. A tymczasem Helen Russell rzeczywiście skupia się na filozofii szczęścia w poszczególnych krajach, ale jest to raczej zbiór anegdotek i historyjek, które pokazują, jak nacje na całym świecie budują swoją tożsamość, wspólnotę i starają się żyć szczęśliwie i dobrze. Aż trudno się nie zastanawiać, co pozytywnego i radosnego autorka odnalazła by w Polakach ;) Niektóre państwa mnie zaskoczyły- rozdziały o Syrii czy Bhutanie otwierają oczy i nadają ich mieszkańcom bardziej ludzki wymiar, niż wiadomości, które oglądamy w telewizji. Mimo, że książka przesycona jest pozytywnym przekazem, autorka nie odgradza się od bardziej bolesnych i trudnych momentów historycznych, politycznych, czy obyczajowych. Udaje się jej się ukazać, że dzięki byciu razem i dbaniu o spokój, szczęście i godne warunki do życia, wiele państw przetrwało obronną ręką wszelkie kryzysy i wojny. A niektóre nadal na to czekają. Trudno nie zachwycić się różnorodnością świata i obyczajów podczas lektury, a tum samym nie dostrzec, jak wiele łączy nas ponad podziałami. Każdy z nas pragnie szczęścia, miłości, swojego miejsca na ziemi. Styl autorki to jednak, to, co w dużej mierze na pewno przyczynia się do zrobienia z "Atlasu szczęścia" bardzo fajnej lektury. Pisze prosto, zabawnie, wciągająco. Nawet jeśli przytacza statystyki ;) Zachwyca jej krąg znajomych z całego świata, którzy razem z nią opowiadają czytelnikom swoje historie. Zaskakująco dobra i pozytywna książka- polecam.

Muszę przyznać, że "Atlas szczęścia" bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Myślałam, że będzie to nachalny poradnik jak odnaleźć szczęście i inne takie bla bla bla. A tymczasem Helen Russell rzeczywiście skupia się na filozofii szczęścia w poszczególnych krajach, ale jest to raczej zbiór anegdotek i historyjek, które pokazują, jak nacje na całym świecie budują swoją tożsamość,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tym razem nie dałam się Jakubowi Małeckiemu kupić. W "Nikt nie idzie" czegoś mi zabrakło- może otwarte zakończenie nie było dla mnie satysfakcjonujące, może niedostatecznie poznałam bohaterów, a może po prostu tym razem nie jest to książka dla mnie? Ale gdyby ktoś mnie zapytał czy warto przeczytać, odpowiedź brzmi tak. Jest coś w prozie autora, co nie pozwala oderwać się od powieści, nawet jeśli ostatecznie nie jestem zachwycona. Jakub Małecki pochylił się nad losami zupełnie zwyczajnych ludzi, jakich możemy spotkać setki na ulicach. Ale przedstawił nam też Klemensa- ekscentrycznego wielkoluda, który nosi ze sobą plecak wypchany balonami z helem. Chłopak jest spoiwem całej opowieści. Jego inność nie jest nazwana wprost, jest bardziej zasugerowana, chociaż im dalej w powieść, tym więcej dowiadujemy się o jego niepełnosprawności. Podoba mi się, że Klemens ma swoje własne miejsce w tej opowieści i uczynienie go "innym" nie jest elementem dodającym powieści dramatyzmu. Nie lubię tanich chwytów opierających się na wywołaniu w czytelniku współczucia- tu na szczęście tego nie uświadczymy. Inny bohaterowie powieści- Olga, Igor i Marzenia zmagają się ze swoimi większymi i mniejszymi problemami. Nie zawsze są dla czytelnika ciekawi, nie zawsze ich lubimy czy rozumiemy, ale właśnie to czyni ich tak autentycznymi. Kawał dobrej, polskiej literatury, ale dla osób o określonej wrażliwości i może nie tak pragmatycznych jak ja ;)

Tym razem nie dałam się Jakubowi Małeckiemu kupić. W "Nikt nie idzie" czegoś mi zabrakło- może otwarte zakończenie nie było dla mnie satysfakcjonujące, może niedostatecznie poznałam bohaterów, a może po prostu tym razem nie jest to książka dla mnie? Ale gdyby ktoś mnie zapytał czy warto przeczytać, odpowiedź brzmi tak. Jest coś w prozie autora, co nie pozwala oderwać się od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak poczuć ducha świąt w ekspresowym tempie? Wystarczy sięgnąć po opowiadania "Dynia i jemioła" Anety Jadowskiej. 11 halloweenowo- bożonarodzeniowych historii z ulubionymi bohaterami na pewno będą skutecznym orężem w walce z niepogodą i zimnem. Jeśli Wasze serca nie rozgrzeją się podczas lektury to są z kamienia ;) W opowiadaniach powracają starzy dobrzy znajomi z powieści autorki, ale także kilka mniej znanych postaci. Każde z opowiadać ma w sobie coś i potrafi wciągnąć. Klimat nie jest może zbyt mroczny i straszny, ale ciepły i dowcipny. Bawiłam się chyba równie świetnie podczaslektury, co autorka podczas pisania. Widać tu luz, dystans i dużo serca. Zaśmiewałam się do rozpuku, ale opowiadania potrafią też wzruszyć. Aneta Jadowska świetnie oddała to, co w świętach najważniejsze- poczucie wspólnoty, przyjaźń, miłość i oddanie kochanym osobom. Barbarzyństwem byłoby nie wspomnieć o ilustracjach Magdaleny Babińskiej, które świetnie oddają klimat opowiadań. Sama oprawa jest bardzo atrakcyjna- książką z pewnością jest ozdobą biblioteczki.

Jak poczuć ducha świąt w ekspresowym tempie? Wystarczy sięgnąć po opowiadania "Dynia i jemioła" Anety Jadowskiej. 11 halloweenowo- bożonarodzeniowych historii z ulubionymi bohaterami na pewno będą skutecznym orężem w walce z niepogodą i zimnem. Jeśli Wasze serca nie rozgrzeją się podczas lektury to są z kamienia ;) W opowiadaniach powracają starzy dobrzy znajomi z powieści...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Moja Jane Eyre Brodi Ashton, Cynthia Hand, Jodi Meadows
Ocena 6,8
Moja Jane Eyre Brodi Ashton, Cynth...

Na półkach:

Kiedy myślę o tej zwariowanej powieści, to na moją twarz od razu wskakuje uśmiech :) Nie jest to arcydzieło literatury światowej, do jakich możemy zaliczyć pierwowzór- "Dziwne losy Jane Eyre" Charlotte Bronte, ale "Moja Jane Eyre" ma w sobie tyle ciepła, magii i humoru, że trudno jej nie polubić. Trio autorek serwuje nam już kolejny retelling, tym razem skupiając się na innej ze sławnych kobiet o imieniu Jane. Muszę przyznać, że Jane Eyre nie jest moją ulubioną postacią literacką. Ale jej wersja spod pióra Hand, Ashton i Meadows jest zdecydowanie ciekawszą i bardziej barwną postacią. Nawet jej relacja z Rochesterem wydaje się bardziej autentyczna, niż w oryginale. Ale prawdę mówiąc Jane Eyre chowa się w cieniu innych postaci. Co jest absolutnie fantastyczne, Charlotte Bronte przestaje być tylko autorką dzieła, ale staje się bohaterką w tej powieści. I jest postacią absolutnie fenomenalną. Wątki biograficzne z życia autorki to ciekawy smaczek dla fanów literatury angielskiej, ale także skuteczne ożywienie akcji. Kolejna zaleta powieści, to moim zdaniem odsunięcie w cień Rochestera (za którym osobiście nie przepadam) i wprowadzenie zupełnie nowej męskiej postaci- zdolnego, inteligentnego, ale i sympatycznego Alexandra Blackwooda. Jakie to było miłe oderwanie się od postaci zdystansowanego, dzianego Rochestera! Akcja powieści jest na tyle wartka i bogata, że aby ją streścić, trzeba by chyba napisać kolejną książkę. Mnóstwo wątków, dygresji, wtrąceń autorek i nawiązań do innych dzieł literatury. Uwierzcie mi, kiedy mówię, że odniesienia do powieści Jane Austen czy "Harrego Pottera" to złoto. Do tego dorzućmy trochę wątków fantastycznych, czyli duchy! Czy to nie idealnie pasuje do mrocznych wrzosowisk i surowego angielskiego klimatu? Ta książka przepełniona jest dziurami logicznymi, a ciąg przyczynowo- skutkowy to czasami oksymoron. Ale szalona wizja autorek mimo wszystko jest czymś bardzo pociągającym. Prawdę mówiąc, dawno się tak dobrze nie bawiłam podczas lektury- to coś w sam raz na ponure, jesienne dni ;)

Kiedy myślę o tej zwariowanej powieści, to na moją twarz od razu wskakuje uśmiech :) Nie jest to arcydzieło literatury światowej, do jakich możemy zaliczyć pierwowzór- "Dziwne losy Jane Eyre" Charlotte Bronte, ale "Moja Jane Eyre" ma w sobie tyle ciepła, magii i humoru, że trudno jej nie polubić. Trio autorek serwuje nam już kolejny retelling, tym razem skupiając się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Obserwuję Cię" Teresy Driskoll moim zdaniem sprawdza się lepiej jako dramat rodzinny, niż jako thriller. Chociaż śledztwo w sprawie zaginionej dziewczyny jest angażujące, to pierwsze skrzypce grają tu relacje między bohaterami i to, jak zaginięcie Anny wpłynęło na ich życie. Ciekawym zabiegiem jest pokazanie nam całej sprawy z perspektywy czasu- mija rok od tragedii- media z okazji rocznicy ponownie interesują się sprawą zaginięcia, a wszyscy liczą na to, że może pojawią się jakieś nowe tropy. Wielu bohaterów liczy na to, że ich tajemnice nie wyjdą na jaw, bo wiedzą znacznie więcej o okolicznościach zaginięcia, niż chcą przyznać przed policją. Głowna bohaterka Ella targana wyrzutami sumienia stara się żyć normalnie, ale jest całkowicie pochłonięta tą sprawą- na tyle, że nie zauważa, co dzieje się z jej synem. Ponadto zaczyna otrzymywać anonimowe listy. Ma też wrażenie, że jest obserwowana. Troszkę zabrakło mi budowania napięcia- chociaż autorka dawkuje nam fakty, to nie ma w tym takiej chemii- nie czyta się powieści gorączkowo w oczekiwaniu na rozwiązanie sprawy. Ale mimo wszystko zakończenie jest satysfakcjonujące ( i tylko troszkę naciągane). Bardzo spodobał mi się wątek ojcostwa i różne jego wymiary- mamy tu świeżo upieczonego tatusia, ojca pogrążonego w żalu i strachu, ojca skrywającego podłe sekrety, a także młodego ojca, który jest jeszcze nastolatkiem. To niecodzienny motyw- to zwykle w ogół bycia matką kręcą się takie opowieści- duży plus za ten wątek. Książkę polecam, bo jest po prostu dobra- nie jest genialna, ale nie jest też gniotem.

"Obserwuję Cię" Teresy Driskoll moim zdaniem sprawdza się lepiej jako dramat rodzinny, niż jako thriller. Chociaż śledztwo w sprawie zaginionej dziewczyny jest angażujące, to pierwsze skrzypce grają tu relacje między bohaterami i to, jak zaginięcie Anny wpłynęło na ich życie. Ciekawym zabiegiem jest pokazanie nam całej sprawy z perspektywy czasu- mija rok od tragedii- media...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy będąc grubą nie można być super laską? Po lekturze książki Anny Gruszczyńskiej, można niestety dojść do takiego wniosku. Jako dietetyczka mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej książki. Z jednej strony zgadzam się z wiedzą, jaką przekazuje autorka swoim czytelnikom. Jej psychologiczne podejście, poświęceniu uwagi nie tylko jedzeniu, ale także motywacji, wzorcach odżywiania, częstych problemach osób będących na diecie, to bardzo cenne źródło informacji i porad. Widać, że i autorka ma długą drogę za sobą i bardzo czerpie ze swojego doświadczenia. Poświęca nawet trochę miejsca w swojej książce zaburzeniom odżywiania. Pokazuje więc, że można mieć zdrowy stosunek do jedzenia, nawet jeśli nie zawsze się go miało. Problem w tym, że niektóre jej rady, czy sposoby na osiągniecie wymarzonej sylwetki są dosyć przykre dla osób otyłych. Podczas lektury miałam wrażenie, że dla autorki osoba mająca nieco zbyt dużo kilogramów, nie ma prawa czuć się atrakcyjna czy seksowna, bo te określenie są zarezerwowane dla osób szczupłych. To nie wrażenia estetyczne powinny być problemem jeśli idzie o nadwagę i otyłość, ale możliwe konsekwencje zdrowotne. Każdy ma prawo wyglądać tak jak chce i czuć się dobrze w swoim ciele- nie jest to zarezerwowane tylko dla chudych osób! Zdrowe odżywianie nie powinno być ważne tylko dla osób otyłych, ale dla nas wszystkich. To że ktoś jest szczupły, nie oznacza od razu, że odżywia się prawidłowo, czy odpowiednio dużo ćwiczy. Jeśli wiec chcecie sięgnąć po tę książkę, to zachowajcie zdrowy rozsądek i dajcie sobie wmówić, że należy odżywiać się zdrowo, aby nie być grubym. Dla mnie ta książka jest taka 50:50- część jest świetna, część mnie zirytowała.

Czy będąc grubą nie można być super laską? Po lekturze książki Anny Gruszczyńskiej, można niestety dojść do takiego wniosku. Jako dietetyczka mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej książki. Z jednej strony zgadzam się z wiedzą, jaką przekazuje autorka swoim czytelnikom. Jej psychologiczne podejście, poświęceniu uwagi nie tylko jedzeniu, ale także motywacji, wzorcach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Dziewczyna z dzielnicy cudów" bardzo mi się podobała. Jednak w drugim tomie Anecie Jadowskiej udało się napisać coś lepszego. Pierwszy tom był dla mnie zbyt zagmatwany i nie bardzo było wiadomo, co jest tak naprawdę główną osią narracji. "Akuszer Bogów" koncentruje się na określonych wydarzeniach i nie ma tu miejsca na skakanie z wątku na wątek. Drugi tom pozwala nam lepiej poznać Nikitę, jej rodzinę, a także z nią poszukiwać odpowiedzi na temat jej dzieciństwa. Robin jest absolutnie cudowną postacią męską- silny, z charakterem, ale nie toksyczny czy dominujący. Relacja Nikity i Robina opiera się na wzajemnym szacunku, zaufaniu, ale także na zabawnych przekomarzaniach. Cieszę się, że autorka darowała sobie romans między bohaterami- to naprawdę odświeżające, że możemy obserwować rozwój przyjaźni bohaterów przeciwnej płci. W tle przewija się cała galeria postaci- jeśli Waszego serca nie podbije urocza rodzina wilkołaków, to macie serca z kamienia ;) Wyprawa Nikity i Robina do Norwegii i wprowadzenie elementów mitologii nordyckiej było świetnym posunięciem- wszyscy przecież wiemy, że norweskie fiordy przepełnia starodawna magia ;). Fajnie że autorka darowała sobie nachalną ekspozycję jeśli chodzi o bóstwa- właściwie czytelnik musi zaakceptować fakt, że są to realne postaci w świecie Nikity. Czy widzę jakieś wady? Monolog wewnętrzny bohaterki czasem nuży, szczególnie, że w kółko wałkuje ona temat swoich rodziców z piekła rodem.

"Dziewczyna z dzielnicy cudów" bardzo mi się podobała. Jednak w drugim tomie Anecie Jadowskiej udało się napisać coś lepszego. Pierwszy tom był dla mnie zbyt zagmatwany i nie bardzo było wiadomo, co jest tak naprawdę główną osią narracji. "Akuszer Bogów" koncentruje się na określonych wydarzeniach i nie ma tu miejsca na skakanie z wątku na wątek. Drugi tom pozwala nam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem absolutnie oczarowana "Pasażerką" Alexandry Bracken. Dawno nie czytałam powieści przygodowej, która zupełnie zawróciłaby mi w głowie. Choć jest przeznaczona dla młodzieży, to myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Choć początkowe rozdziały nie są zbyt porywające, to gdy już przez nie przebrniemy, czeka na nas nagroda w postaci świetnej i wciągającej historii. Główną bohaterką powieści jest Etta- dobrze zapowiadająca się skrzypaczka, która jak się okazuje, ma również umiejętność podróży w czasie. Nie jest jednak jedyna, a aby odzyskać swoje spokojne i wróżące karierę muzyczną życie, będzie musiała się najpierw zmierzyć z okrutnym Cyrusem Ironwoodem, który chce władać światem podróżników. Ettcie będzie towarzyszył Nicholas- odważny marynarz, któremu nie straszna przygoda, a który jest ściśle związany z rodziną Ironwoodów. Same podróże w czasie i przestrzeni to fascynujący temat, a jeśli dorzucimy do tego skomplikowane relacje rodzinne, romans, walkę z uprzedzeniami i wartką akcję, to warto zaopatrzyć się w kilka wolnych godzin, bo od powieści ciężko będzie się oderwać. Ja jestem szczerze zachwycona, bardzo polubiłam bohaterów, ale i samą autorkę. Nie mogę się doczekać kolejnej części ;)

Jestem absolutnie oczarowana "Pasażerką" Alexandry Bracken. Dawno nie czytałam powieści przygodowej, która zupełnie zawróciłaby mi w głowie. Choć jest przeznaczona dla młodzieży, to myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Choć początkowe rozdziały nie są zbyt porywające, to gdy już przez nie przebrniemy, czeka na nas nagroda w postaci świetnej i wciągającej historii....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Dżozef" to moje pierwsze spotkanie z Jakubem Małeckim, ale na pewno nie ostatnie. Styl autora jest tak lekki i humorystyczny, nawet kiedy opowiada o rzeczach trudnych i skłaniających do refleksji. Przekaz powieści można odbierać na dwóch płaszczyznach- bardzo dosłownie i cieszyć się nietuzinkową akcją i tajemniczymi wydarzeniami, lub na tej bardziej metaforycznej, głębokiej. I żaden z tych elementów właściwie nie zawodzi. Jest ciekawie, zabawnie, ale także ponuro, a miejscami wręcz duszno. Główny bohater- Grzegorz, chyba nigdy nie spodziewał się, że zwykły pobyt w szpitalu stanie się podróżą w głąb siebie. Jeden z jego towarzyszy szpitalnej niedoli- Czwarty- zacznie snuć opowieść o swoim życiu, która okaże się czymś więcej, niż zwykłym wspominaniem przeszłości. Mimo dość zawiłej fabuły i ciekawej formy, nie jest to książka trudna czy przeintelektualizowana- jest dobrze wyważona, a także napisana, tak, żeby każdy z lektury mógł wynieść coś dla siebie. Ja jestem pod dużym wrażeniem tej powieści- nie była to tylko lektura, ale przeżycie.

"Dżozef" to moje pierwsze spotkanie z Jakubem Małeckim, ale na pewno nie ostatnie. Styl autora jest tak lekki i humorystyczny, nawet kiedy opowiada o rzeczach trudnych i skłaniających do refleksji. Przekaz powieści można odbierać na dwóch płaszczyznach- bardzo dosłownie i cieszyć się nietuzinkową akcją i tajemniczymi wydarzeniami, lub na tej bardziej metaforycznej,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Gliny z innej gliny Ryszard Ćwirlej, Robert Ostaszewski, Andrzej Pilipiuk, Marcin Wroński
Ocena 7,2
Gliny z innej ... Ryszard Ćwirlej, Ro...

Na półkach:

Zbiór opowiadań Marcina Wrońskiego i jego kolegów po piórze zdecydowanie zaskakuje spójnością świata i bohatera. Choć w rękach 4 autorów- Zyga Maciejewski to postać doskonale skonstruowana. Śledztwa, choć może nieszczególnie skomplikowane angażują i trzymają przy książce. Szczególnie podobała mi się relacja Zygi z synem- Aleksandrem, najpierw małym chłopcem, potem dorosłym policjantem przychodzącym do ojca po radę. Przekrój przez kilka dekad ma wręcz wymiar edukacyjny- każde opowiadanie sprawnie wprowadza nas w realia epoki. Spośród autorów chciałabym wyróżnić Roberta Ostaszewskiego, który losy śledztwa powierzył partnerce życiowej bohatera- Róży i pokazał, że nawet w tym brutalnym, męskim świecie jest miejsce dla dobrze napisanej, odważnej i inteligentnej postaci kobiecej. Bo głównym zarzutem względem tej książki jest dla mnie brak szacunku do kobiet i wręcz obelżywe ich opisywanie. Razi w oczy również homofobia i antysemityzm. Choć rozumiem, że niektóre z tych elementów po prostu oddają realia epoki, to niektóre z nich autorzy mogli sobie darować. I tak, choć same zagadki kryminalne, bohaterowie i świat przedstawiony bardzo mnie zainteresowały, to uprzedmiotowianie kobiet i szykanowanie Żydów czy osób homoseksualnych jest dla mnie niedopuszczalne. Zostaliście więc ostrzeżeni.

Zbiór opowiadań Marcina Wrońskiego i jego kolegów po piórze zdecydowanie zaskakuje spójnością świata i bohatera. Choć w rękach 4 autorów- Zyga Maciejewski to postać doskonale skonstruowana. Śledztwa, choć może nieszczególnie skomplikowane angażują i trzymają przy książce. Szczególnie podobała mi się relacja Zygi z synem- Aleksandrem, najpierw małym chłopcem, potem dorosłym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka jest młodziutką osobą, ale bardzo zdolną, a takie osoby na pewno trzeba chwalić i motywować do dalszej pracy :) "Banda niematerialnych szaleńców" to bardzo dowcipna i wciągająca powieść młodzieżowa. Ja będąc nieco starszą czytelniczką, bawiłam się przednio, chociaż mojej uwadze nie umknęło kilka problemów. Autorka ze swojego bohatera- Danny'ego Moona zrobiła małego seksistę, który ma duży problem z "tymi rozhisteryzowanymi i zajętymi zakupami babami". Podział ról w powieści jest na wskroś tradycyjny- ciocia do kuchni, wujek do oglądania meczu. Na szczęście mamy w powieści silne, niezależne i odważne dziewczyny lub damy. Gdyby nie to, to moja ocena nie byłaby tak pozytywna- autorka dyskredytuje własną płeć, ciekawa jestem czy jest tego świadoma. Inna sprawa to dzieciaki biegające z bronią i strzelające do ludzi. Rozumiem, że to fantastyka- w końcu mamy tu do czynienia z powieścią koncentrującą się na duchach i ich perypetiach, ale dla mnie to było nie do pojęcia. Dzieci rozwiązujące swoje kłopoty bronią? Brzmi to niepokojąco. Kolejna rzecz to fakt, że Danny i Aneta nieustannie kłamią i oszukują opiekunów, aby przeżywać przygodę życia. Nie jest to zbyt dobry wzorzec dla dzieciaków. Nie piszę tego wszystkiego żeby zjechać autorkę, czy zniechęcić Was do lektury, ale aby wskazać kilka problemów bardzo fajnej książki. Autorka wykonała kawał dobrej roboty- jej postaci są "żywe", dialogi naturalne, akcja pędzi na łeb na szyję i nie sposób się nudzić. Świat duchów jest bardzo dobrze przemyślany i autorka rzetelnie się tych zasad trzyma. Bohaterów naprawdę nie sposób nie polubić, szczególnie Milady kradnie dla mnie całe show. Mam nadzieję, że Marysia Krasowska jeszcze nie raz zaserwuje nam lekturę na miłe popołudnie ;)

Autorka jest młodziutką osobą, ale bardzo zdolną, a takie osoby na pewno trzeba chwalić i motywować do dalszej pracy :) "Banda niematerialnych szaleńców" to bardzo dowcipna i wciągająca powieść młodzieżowa. Ja będąc nieco starszą czytelniczką, bawiłam się przednio, chociaż mojej uwadze nie umknęło kilka problemów. Autorka ze swojego bohatera- Danny'ego Moona zrobiła małego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Bogini niewiary" to moje pierwsze spotkanie z autorką. Ale myślę, że nie ostatnie :) Powieść spodobała mi się, chociaż mam kilka małych zastrzeżeń. Podoba mi się skoncentrowanie akcji na dwójce głównych bohaterów- Davidzie i Yarze oraz przedstawienie ich relacji z dwóch perspektyw. Bohaterowie są złożeni, a nie tylko nakreśleni kilkoma zdaniami. Ich uczucia i przemyślenia, a także obawy stoją tu na pierwszym miejscu. Ich romans zaczyna się od seksualnego zafascynowania i później przeradza się w prawdziwą więź. Yara skrywa wiele tajemnic, David jest artystą. Początkowo wydaje się, że do siebie nie pasują lub że ich związek nie wyjdzie poza ramy przelotnego romansu. Jednak okazuje się inaczej. Ich relacje są skomplikowane, ale mimo wszystko kibicujemy im, aby zdołali wytrwać w tym związku. Co mi się nie podobało, to duże generalizowanie autorki i wrzucanie wszystkich ludzi do jednego worka. Autorka operuje wieloma szkodliwymi stereotypami, które bardzo mnie irytowały. Krzywdzący jest pogląd, że faceci kierują się w życiu tylko popędem seksualnym, tak samo jak pogląd, że kobiety tylko czekają na okazję, żeby odbić koleżance faceta. Ponadto książka jest dość wulgarna, więc polecałabym ją nieco starszym czytelnikom, a niekoniecznie młodzieży. Jednak ostatecznie czas na lekturze spędziłam miło i nie żałuję :)

"Bogini niewiary" to moje pierwsze spotkanie z autorką. Ale myślę, że nie ostatnie :) Powieść spodobała mi się, chociaż mam kilka małych zastrzeżeń. Podoba mi się skoncentrowanie akcji na dwójce głównych bohaterów- Davidzie i Yarze oraz przedstawienie ich relacji z dwóch perspektyw. Bohaterowie są złożeni, a nie tylko nakreśleni kilkoma zdaniami. Ich uczucia i przemyślenia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako dietetyczka bardzo często sięgam po książki poświęcone dietom i ćwiczeniom. I wierzcie mi, że bardzo rzadko zdarza się, że te książki są czegoś warte. "To nie jest dieta" Anny "Wilczo głodnej" Gruszczyńskiej bardzo mnie zaskoczyła. Fachowa, sprawdzona wiedza przekazana w sposób dowcipny, bardzo prosty i zrozumiały dla każdego. Jest to idealna propozycja dla osób młodych, które chciałyby ulepszyć swój sposób odżywiania i zmotywować się do ćwiczeń. Autorka nie zapomina nawet o jak ważnej sferze- umyśle. Przedstawia techniki jak nie tylko zmieniać, to co ląduje na talerzu, ale także myślenie i samopoczucie. Bardzo kompleksowe podejście do problemu zdrowego stylu życia, ale w jakże atrakcyjnej formie. Nie ma tu miejsca na nudne regułki, ale jest miejsce na kreatywne planowanie i tworzenie swoich nawyków żywieniowych od nowa. Autorka zachęca do stawiania przed sobą nowych wyzwań, ale takich, które będą rozsądne i realne. Poucza, że "diety cud" nie są w stanie pomóc nam na dłużej, a mogą wręcz zaszkodzić. Adekwatnie do tytułu- to nie jest dieta, a nowy- zdrowszy styl życia, do wprowadzenia na długie, długie lata. Bardzo polecam.

Jako dietetyczka bardzo często sięgam po książki poświęcone dietom i ćwiczeniom. I wierzcie mi, że bardzo rzadko zdarza się, że te książki są czegoś warte. "To nie jest dieta" Anny "Wilczo głodnej" Gruszczyńskiej bardzo mnie zaskoczyła. Fachowa, sprawdzona wiedza przekazana w sposób dowcipny, bardzo prosty i zrozumiały dla każdego. Jest to idealna propozycja dla osób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Tryjon" Melissy Darwood to z pewnością jedna z bardziej nietuzinkowych książek, jaką miałam okazję czytać. Oparta na zupełnie nowym i ciekawym pomyśle, jest powiewem świeżego powietrza na rynku wydawniczym książek młodzieżowych. Autorka nie tylko zabiera nas w podróż niezwykłej krainy, ale także poświęca dużo uwagi nakreśleniu ciekawych bohaterów oraz ich rozwojowi. Bohaterka- Mila boryka się z problemem osobowości mnogiej, przez co często traci świadomość swoich czynów. Jej ciało przejmuje jedna z jej osobowości, a wtedy wydarzyć może się wszystko. Milę poznajemy w momencie, kiedy budzi się w tajemniczej krainie "Tryjonie"- uwięziona i kilka lat starsza niż pamięta. Zagadka co tak naprawdę się jej przydarzyło, będzie przed nami odrywana powoli. Bardzo fajny jest styl pisania autorki- mimo, że pisze bardzo zwięźle, nie poświęca wiele czasu na bezsensowne opisy, to w kilku zdaniach udaje jej się dobrze nakreślić sytuacje, miejsca czy bohaterów. Akcja cały czas posuwa się do przodu- nie ma tu dłużyzn, czy fragmentów, które najchętniej by się pominęło. A przy tym wszystkim książka ma bardzo refleksyjny i nieco filozoficzny charakter. Jeśli ktoś ma ochotę poczytać coś zupełnie innego, ale bardzo przyjemnego, to bardzo polecam.

"Tryjon" Melissy Darwood to z pewnością jedna z bardziej nietuzinkowych książek, jaką miałam okazję czytać. Oparta na zupełnie nowym i ciekawym pomyśle, jest powiewem świeżego powietrza na rynku wydawniczym książek młodzieżowych. Autorka nie tylko zabiera nas w podróż niezwykłej krainy, ale także poświęca dużo uwagi nakreśleniu ciekawych bohaterów oraz ich rozwojowi....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Marzyciel" Laini Taylor, to książka, która bardzo mi się podobała. Ale mimo wszystko było w niej kilka rzeczy, które nie pozwalają mi się nią zachwycić bezgranicznie. Po pierwsze nadmiar środków stylistycznych sprawia, że czyta się ją początkowo bardzo trudno. Żeby opisać jeden mały szczegół dotyczący bohaterów czy akcji, autorka potrzebuje kilku stron. Po drugie nikt nie uznał za stosowne wspomnieć, że Lazlo Strange nie jest jedynym głównym bohaterem tej książki. Druga bohaterka, Sarai, została więc potraktowana po macoszemu, mimo, że połowa powieści jest poświęcona właśnie jej losom. Dużym plusem jest na pewno świat przedstawiony- bardzo interesujący, nowatorski, autorka nie wałkuje po raz kolejny tych samych elementów, które pojawiają się w innych tego typu książkach- wymyśliła coś swojego i bardzo dobrze to zrobiła. Bohaterowie są sympatyczni, łatwo ich polubić i im kibicować. "Marzyciel" bez wątpienia jest książką, po którą warto sięgnąć- można polecić ją i młodszemu i starszemu czytelnikowi- każdy znajdzie coś dla siebie :)

"Marzyciel" Laini Taylor, to książka, która bardzo mi się podobała. Ale mimo wszystko było w niej kilka rzeczy, które nie pozwalają mi się nią zachwycić bezgranicznie. Po pierwsze nadmiar środków stylistycznych sprawia, że czyta się ją początkowo bardzo trudno. Żeby opisać jeden mały szczegół dotyczący bohaterów czy akcji, autorka potrzebuje kilku stron. Po drugie nikt nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Anety Jadowskiej czyta się jak marzenie- są tu tajemnice, ale również humor i optymizm. Idealna książka na lato, szczególnie jeśli ktoś spędza je nad morzem ;) Najbardziej urzekającym elementem książki jest główna bohaterka, Madzia Garstka, która po powrocie do rodzinnej Ustki po studiach, od razu napotyka trupa. A że pochodzi z policyjnej rodziny, od razu rozpoczyna "karierę" jako samozwańczy detektyw :) A my jako czytelnicy gorąco jej kibicujemy. Jednak tajemniczy nieboszczyk na plaży, to nie koniec tajemnic- te dotyczące rodziny głównej bohaterki mogą jeszcze bardziej zaskakiwać i wywoływać wypieki n twarzy.

Książka Anety Jadowskiej czyta się jak marzenie- są tu tajemnice, ale również humor i optymizm. Idealna książka na lato, szczególnie jeśli ktoś spędza je nad morzem ;) Najbardziej urzekającym elementem książki jest główna bohaterka, Madzia Garstka, która po powrocie do rodzinnej Ustki po studiach, od razu napotyka trupa. A że pochodzi z policyjnej rodziny, od razu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka mrozi krew w żyłach. Człowiek człowiekowi potrafi jednak zagotować gorsze piekło niż nam się wydaje to możliwe. Książka tylko dla ludzi o mocnych nerwach- jeśli jesteście wrażliwi na ludzką krzywdę, to po prostu Was ta książka przytłoczy

Ta książka mrozi krew w żyłach. Człowiek człowiekowi potrafi jednak zagotować gorsze piekło niż nam się wydaje to możliwe. Książka tylko dla ludzi o mocnych nerwach- jeśli jesteście wrażliwi na ludzką krzywdę, to po prostu Was ta książka przytłoczy

Pokaż mimo to