Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Jedna z nielicznych książek, która tak poruszyła moje serce...

Jedna z nielicznych książek, która tak poruszyła moje serce...

Pokaż mimo to

Okładka książki Zanim cię zapomnę Karolina Głogowska, Katarzyna Troszczyńska
Ocena 6,7
Zanim cię zapomnę Karolina Głogowska,...

Na półkach: , ,

Ocena z przymknięciem oka na pewne niuanse i głupotki, które się tu wydarzyły. Są niedociągnięcia oraz niektóre sytuacje nie są do końca przemyślane. Jednak patrzyłam też na to, jak się bawiłam przy czytaniu, więc dlatego trochę zaważyłam swoją opinię. Bo czysto rozrywkowo było okej!

Ocena z przymknięciem oka na pewne niuanse i głupotki, które się tu wydarzyły. Są niedociągnięcia oraz niektóre sytuacje nie są do końca przemyślane. Jednak patrzyłam też na to, jak się bawiłam przy czytaniu, więc dlatego trochę zaważyłam swoją opinię. Bo czysto rozrywkowo było okej!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo, bardzo przeciętna książka. Postanowiłam napisać opinię, bo przemęczyłam ją strasznie. Nie mogłam się doczekać aż dobrnę do końca. Generalnie jestem zawiedziona całą serią mrocznych baśni i żałuję, że zakupiłam ją całą od razu. Oficjalnie nie polecam tych książek. Niby nie wystawiam złej opinii, jeśli chodzi o gwiazdki, bo dało się to czytać, gdzieś tam fabuła była, pomysł też, ale całość jest po prostu bez szału.

Bardzo, bardzo przeciętna książka. Postanowiłam napisać opinię, bo przemęczyłam ją strasznie. Nie mogłam się doczekać aż dobrnę do końca. Generalnie jestem zawiedziona całą serią mrocznych baśni i żałuję, że zakupiłam ją całą od razu. Oficjalnie nie polecam tych książek. Niby nie wystawiam złej opinii, jeśli chodzi o gwiazdki, bo dało się to czytać, gdzieś tam fabuła była,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niewątpliwym plusem tej książki jest styl pisania autorki. Lekki i przyjemny. Ma się wrażenie, że płynie się przez treść. Pomysł na fabułę również jest ciekawy, aczkolwiek samo wykonanie posiada swoje mankamenty. Uważam, że nie wszystkie wątki zostały w pełni przedstawione, można było je trochę jeszcze rozwinąć. Dodatkowo sam Tryjon nie do końca spełnił moje oczekiwania. Pragnęłam trochę bardziej rozległego świata, a przynajmniej wyjaśnienia pewnych kwestii z nim związanych. Wątek Wyspiarzy potraktowano nieco po macoszemu. Spodziewałam się więcej akcji i rozwinięcia tej sytuacji. Warto też wspomnieć, że niektóre momenty były obrzydliwe i nie miałam ochoty ich czytać. Co do wątku romantycznego, to według mnie również pozostawia wiele do życzenia, ale jestem w stanie przymknąć na to oko. Według mnie jest w porządku, ale nie wykorzystano całego potencjału.

Niewątpliwym plusem tej książki jest styl pisania autorki. Lekki i przyjemny. Ma się wrażenie, że płynie się przez treść. Pomysł na fabułę również jest ciekawy, aczkolwiek samo wykonanie posiada swoje mankamenty. Uważam, że nie wszystkie wątki zostały w pełni przedstawione, można było je trochę jeszcze rozwinąć. Dodatkowo sam Tryjon nie do końca spełnił moje oczekiwania....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ostatnia godzina Anna Bartłomiejczyk, Marta Gajewska
Ocena 5,9
Ostatnia godzina Anna Bartłomiejczyk...

Na półkach: , ,

Szczerze to nie wiedziałam do końca ile dać gwiazdek, ale zdecydowałam się na 5. Miałam różne odczucia podczas czytania Ostatniej godziny - raz lepsze, raz gorsze. Nie zmienia to jednak faktu, że książka mimo wszystko jednak trochę przegadana. Jakoś nie polubiłam bohaterów, nie zbliżyłam się do nich. Sam pomysł na fabułę może i fajny, ale nie do końca autorkom udało się go przedstawić. Nie wzbudziło to we mnie jakichś silnych emocji, raczej podchodzę do tego neutralnie. Ale warto zaznaczyć, że autorki operują fajnym językiem. Myślę, że gdy zdecydują się na napisanie jeszcze jednej historii, to wyjdzie to o niebo lepiej ;)

Szczerze to nie wiedziałam do końca ile dać gwiazdek, ale zdecydowałam się na 5. Miałam różne odczucia podczas czytania Ostatniej godziny - raz lepsze, raz gorsze. Nie zmienia to jednak faktu, że książka mimo wszystko jednak trochę przegadana. Jakoś nie polubiłam bohaterów, nie zbliżyłam się do nich. Sam pomysł na fabułę może i fajny, ale nie do końca autorkom udało się go...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trochę przegadana, niepotrzebne lanie wody. Generalnie pomysł jest fajny, gorzej z wykonaniem. Dodatkowo pojawia się zbyt dużo postaci, imion, które nie wnoszą nic do historii. Łapię się na tym, że nie ciekawi mnie finał tej historii. Po prostu zawsze wszystko doprowadzam do końca. A jestem już na ostatniej prostej.

Trochę przegadana, niepotrzebne lanie wody. Generalnie pomysł jest fajny, gorzej z wykonaniem. Dodatkowo pojawia się zbyt dużo postaci, imion, które nie wnoszą nic do historii. Łapię się na tym, że nie ciekawi mnie finał tej historii. Po prostu zawsze wszystko doprowadzam do końca. A jestem już na ostatniej prostej.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

https://recenzuje-od-ksiazki-strony.blogspot.com/

A co gdyby Śpiąca Królewna się nie obudziła?

Wszystkie tomy „Mrocznych baśni” mam już od jakiegoś czasu na półce, lecz udało mi się przeczytać na razie dwa. Pierwszym z nich był „Cierń klątwy”, czyli zmieniona historia Pięknej i Bestii. Moim następnym wyborem było „Dawno, dawno temu… we śnie”, a więc opowieść o Śpiącej Królewnie. Już na samym wstępie mogę z łatwością stwierdzić, że tym razem bawiłam się znacznie lepiej.

Nasłuchałam się mnóstwo komentarzy, że książka jest nudna, że nic się nie dzieje, ze Aurora tylko snuje się po zamku i nie wie co ma robić. I szczerze? Te osoby chyba tylko przeczytały początek, bo już na dziewięćdziesiątej stronie zostajemy rzuceni w taki wir akcji, że z wrażenia aż zapomniałam, jak nudne życie miała Królewna na zamku. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy faktycznie mogliby mieć takie odczucia, że w pierwszych rozdziałach nic się za bardzo nie dzieje, lecz moim zdaniem to tak nie do końca. Jakby taki zabieg ma swój sens, ale by go zrozumieć, trzeba zapoznać się z całością. Wszystkie „niedociągnięcia” lub nuda, która towarzyszy nam z początku historii, są napisane w jakimś celu. To tak miało wyglądać. Ale jeśli ktoś poddaje się przed setną stroną i już wtedy wydaje opinie, to chyba mija się to z czymkolwiek, prawda?

Przygody Aurory są naładowane zwrotami akcji, walkami z demonami, licznymi pułapkami, iluzją… To w końcu sen. Nie można być niczego pewnym. Były momenty, które pochłonęły mnie w całości, a były i takie, które ciekawiły mnie mniej. Ale od ostatniego czasu trafiam na same złe książki, więc „Dawno, dawno temu… we śnie” odrobinę przywróciło mi wiarę w twórczość autorów. To też nie tak, że to wspaniałe arcydzieło. Nie, nie. To lektura, do której raczej nie zamierzam już wracać, ale cieszę się, że miałam możliwość zapoznania się z nią. Próbuję ją nieco obronić, bo zdobywa niższe oceny od „Cierń klątwy”, a uważam, że ta część jest o poziom wyżej.

„Jeśli nie odczuwasz strachu, to nie można mówić od odwadze, prawda? Jeśli się nie boisz, nie musisz przezwyciężać samego siebie, żeby dokonać czegoś dzielnego.”

Zauważyłam też błąd w druku, bo raz nagle miałam po prostu kompletni inny rodzaj czcionki. I nie, to nie było wspomnienie, zmienienie perspektywy, nic z tych rzeczy. A nawet jeśli, to w poprzednich przypadkach tak nie było. Wszystko było pisane tym samym stylem, dlatego też zdziwiłam się, gdy zobaczyłam ni stąd, ni zowąd coś aż tak wyróżniające tekst. Być może omyłka, być może celowy zabieg, choć wątpię.

Reasumując, nic wybitnego, ale dość dobrze się bawiłam. Nie ma tam niesamowitych postaci, do których pałam sympatią, lecz sama historia jest ciekawa i uważam, że warto się z nią zapoznać.

https://recenzuje-od-ksiazki-strony.blogspot.com/

A co gdyby Śpiąca Królewna się nie obudziła?

Wszystkie tomy „Mrocznych baśni” mam już od jakiegoś czasu na półce, lecz udało mi się przeczytać na razie dwa. Pierwszym z nich był „Cierń klątwy”, czyli zmieniona historia Pięknej i Bestii. Moim następnym wyborem było „Dawno, dawno temu… we śnie”, a więc opowieść o Śpiącej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

https://recenzuje-od-ksiazki-strony.blogspot.com/

Hmm… Tę recenzję piszę z dość wielkim bólem serca. Naprawdę bardzo chciałam żeby to była dobra książka, żeby mnie oczarowała, pochłonęła, rozwaliła moją wrażliwość na kawałeczki i zagotowała emocjonalny rollercoaster. Niestety, to kolejna historia, która mnie zawiodła, która okazała się czymś zupełnie innym niż się spodziewałam. Pozytywnych opinii było setki. Zarówno odnośnie książki, jak i filmu. Miałam poczuć te narastające pożądanie między bohaterami, zachłysnąć się ich miłością, z niecierpliwością czekać na to, co miało się wydarzyć. Ale tak nie było. Po prostu tak nie było i jest mi z tego powodu niezwykle smutno.

Przede wszystkim warto zaznaczyć, że gdyby nie opis z tyłu książki, to nie dowiedziałabym się zbyt szybko o tym, jak ma na imię główny bohater. Nie jestem pewna czy nawet zostało wspomniane w pierwszej części powieści. Nawiązując już do ów części, myślę, że ważną informacją jest podział książki. Mianowicie została ona rozdzielona na cztery części, z czego ta druga jest praktycznie połową całości. I to ten moment, w którym zaznaczam swoje niezadowolenie. Te części nie mają żadnych przerywników. To po prostu zwykły, długi tekst, który nie jest podzielony na rozdziały. Przez co po prostu lecimy z czytaniem bez żadnego przystanku. Wydarzenia zmieniają się, sytuacje następują jedna po drugiej, a my nie dostajemy żadnego wyróżnika, który mógłby dać nam znać, że to na tym zdaniu skończyliśmy ostatnio czytać. Jestem osobą, która czyta od rozdziału do rozdziału. Nigdy nie przerywam w trakcie, więc robienie tego tutaj było dla mnie po prostu irytujące. Tym bardziej, że wcześniej wspomniana część ma prawie dwieście stron. Wyobraźcie sobie jaka musiała być to dla mnie katorga.

Do „Tamte dni, tamte noce” miałam dwa podejścia, bo za pierwszym nie potrafiłam przez to przebrnąć. Autor ma dość specyficzny język i można też uznać, że stosowana przez niego narracja jest nieco niespotykana. To znaczy, pierwszoosobowa, czyli mogłoby się wydawać, że nic nadzwyczajnego, ale poprowadzona inaczej niż zwykle. Przyznam, że uznaję to za minus. Czułam wkurzenie. Nie podobało mi się zlanie wszystkiego w całość, przeskakiwanie z wątku na wątek, tak niespodziewanie. Do tego Elio, jako inteligentny nastolatek, bywał niekiedy dla mnie zbyt filozoficzny. Połączenie tego wszystkiego w całość dawało mi solidną dawkę irytacji.

„Kilka dni temu jego stopa była na mojej. Teraz nie miał dla mnie choćby jednego spojrzenia.”

Szczerze? Oczekiwałam fajerwerków. Ale ta historia mnie znudziła. Nuda krzyczała i plątała się pod nogami. Miałam ochotę rzucić tę książkę w kąt i do niej nie wracać, lecz chyba mam jakieś zapędy masochistyczne. Albo jestem bardzo wytrwała! Naprawdę, sytuacje opisywane przez głównego bohatera były dla mnie kiepskie, nie robiły na mnie większego wrażenia. Dodatkowo w niektórych momentach przechodziło mi przez myśl, że to trochę ordynarne. To, co miało wzbudzać pożądanie, zagęszczać atmosferę, dodawać dreszczyku podniecenia, było trochę odrażające. Dla tych, którzy czytali – sytuacja z brzoskwinią. Mówię temu stanowczo nie. Jakby to uściślić, wyobrażam sobie coś dorosłego, coś życiowego, a raczej określiłabym to jako dziecinne, młodzieńcze, szczenięce…

Ostatnia część książki jednak przypadła mi do gustu. Jakoś tak mnie ruszyło, ale nie na tyle, abym zmieniła całkowicie zdanie. Domyślam się, że „Tamte dni, tamte noce” mają wiele zwolenników, lecz ja do tej grupy nie należę. Jakoś nie przypadło mi do gustu. Nie wiem już czy to przez zbyt filozoficzny, może trochę zmetaforyzowany język autora, czy te nieszczęsne długie części bez przerywników, czy na dobrą sprawę bohaterowie, do których nie pałałam większą sympatią. Skumulowało się trochę tego wszystkiego. Może było tak tylko w moim przypadku, ale męczyłam się niemiłosiernie. Wręcz przymuszałam się, aby to przeczytać. Mózg mi wysiadał, jak widziałam te kolejne, niekończące się opisy. Ileż można!

https://recenzuje-od-ksiazki-strony.blogspot.com/

Hmm… Tę recenzję piszę z dość wielkim bólem serca. Naprawdę bardzo chciałam żeby to była dobra książka, żeby mnie oczarowała, pochłonęła, rozwaliła moją wrażliwość na kawałeczki i zagotowała emocjonalny rollercoaster. Niestety, to kolejna historia, która mnie zawiodła, która okazała się czymś zupełnie innym niż się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

https://recenzuje-od-ksiazki-strony.blogspot.com/
Od przeczytania poprzedniej części („Żniwiarz: Czerwone Słońce”), minęło dość sporo czasu. Początkowo miałam niemały problem z poprzypominaniem sobie kto kim jest. Nie da się ukryć, że imion pojawia się tutaj naprawdę wiele, a niewnoszące nic do fabuły postacie wciąż przeplatają się ze sobą. Jednak nie to jest tutaj najważniejsze. Przy pierwszym tomie Ż n i w i a r z a byłam naprawdę zainteresowana i zadowolona, przy drugim nieco się zawiodłam, a przy tym nic się nie zmieniło. Nadal klapa. To znaczy, jestem mniej zawiedziona niż ostatnio, gdyż po prostu nie miałam żadnych oczekiwań, tak jak w przypadku Czerwonego Słońca. Ale i tym razem dostałam mnóstwo zapychaczy, nieciekawych wątków, opisów walk, które były aż do bólu przewidywalne. Naprawdę tak poprowadzona historia sprawia, że mam ochotę porzucić tę serię i do niej nie wracać. Powoli szkoda mi pieniędzy na coś, czego czytanie mnie męczy. I oczywiście po gwiazdkach nie można zauważyć mojego wielkiego rozczarowania, bo nie twierdzę, że ta książka jest zła. Nie. Czytałam o wiele gorsze pozycje. Paulina Hendel ma naprawdę dobry styl pisania, czyta się to lekko, ale mam wrażenie, że potencjał na tę opowieść jest o wiele większy, a dostajemy tylko ledwo muśnięte wątki. Nie czuję więzi z żadnym bohaterem. Nie byłoby mi przykro, gdyby któremuś coś się stało. No dobra, może oprócz Aleksa. Ten dzieciak jest naprawdę świetny i jego wątek był chyba jednym, który mnie chociaż na chwilę wciągnął. Końcówka też była dobra, ale jeśli przez 350 stron umieram z nudów, aby poczuć tylko dreszczyk emocji na ostatnich 100, to chyba jednak jest coś mocno nie tak. Żeby była jasność – rozumiem jeśli komuś się to podoba, ale naprawdę czuję się zawiedziona, bo po pierwszym tomie miałam większe oczekiwania. Zresztą, jestem na takim etapie w swoim życiu, że czytając książki dostrzegam sporo błędów logicznych lub po prostu niespójnych momentów. I w Trzynastym Księżycu również znalazłam kilka takich potknięć. Przyznaję, były to głupotki, których przeciętny czytelnik mógłby nie dostrzec. Po prostu wszystkie te niespójności razem wzięte, sprawiają, że moja ocena leci automatycznie w dół. Końcówka była na tyle interesująca, że nie porzucę tej serii, ale jeśli nic się nie poprawi, to niestety, ale kolejna ocena będzie już znacznie niższa.

„Cudnie – pomyślał Waldemar. Alkoholik, schizofrenik i kibol na tropie demona... Brzmi jak początek kiepskiego dowcipu.”

Nie mogłabym nie wspomnieć o poczuciu humoru bohaterów. Cóż, dla mnie balansuje na granicy zażenowania i cringu. Może to ze mną jest coś nie tak, ale żarty lub sceny komediowe napisane przez panią Hendel to jakaś abstrakcja. Kompletnie do mnie nie trafiają, nie śmieszą, nie odpowiadają. Ach, znowu odzywa się we mnie ta krytyczna strona, ale niestety nic na to nie poradzę.

https://recenzuje-od-ksiazki-strony.blogspot.com/
Od przeczytania poprzedniej części („Żniwiarz: Czerwone Słońce”), minęło dość sporo czasu. Początkowo miałam niemały problem z poprzypominaniem sobie kto kim jest. Nie da się ukryć, że imion pojawia się tutaj naprawdę wiele, a niewnoszące nic do fabuły postacie wciąż przeplatają się ze sobą. Jednak nie to jest tutaj...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Druga część serii zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Czytałam książkę z radością i zaciekawieniem. Z chęcią wezmę się za ostatnią część tej historii.

Druga część serii zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Czytałam książkę z radością i zaciekawieniem. Z chęcią wezmę się za ostatnią część tej historii.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Szczerze, bardzo wynudziła mnie ta książka. Niepotrzebne opisy, miliony niewnoszących nic do fabuły nazwisk, wszystko się ciągnęło i ciągnęło, a ja męczyłam się i męczyłam. Zakończenie dosyć smutne, ale polepszające moją ocenę. To moje drugie spotkanie z Cobenem. Dam mu jeszcze jedną szansę, a potem zdecyduję czy jest wart mojego czasu.

Szczerze, bardzo wynudziła mnie ta książka. Niepotrzebne opisy, miliony niewnoszących nic do fabuły nazwisk, wszystko się ciągnęło i ciągnęło, a ja męczyłam się i męczyłam. Zakończenie dosyć smutne, ale polepszające moją ocenę. To moje drugie spotkanie z Cobenem. Dam mu jeszcze jedną szansę, a potem zdecyduję czy jest wart mojego czasu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku nie potrafiłam się wkręcić, lecz potem pochłonęłam całą książkę od razu. Przygody Jagi bardzo mnie zaciekawiły, a moja sympatia do niej wzrosła. Podobało mi się wspomnienie kilku postaci z poprzednich części, np. Pana Dareczka, Mieszka z Nixem czy mamy Gosławy. Naprawdę świetnie się bawiłam przy tej historii!

Na początku nie potrafiłam się wkręcić, lecz potem pochłonęłam całą książkę od razu. Przygody Jagi bardzo mnie zaciekawiły, a moja sympatia do niej wzrosła. Podobało mi się wspomnienie kilku postaci z poprzednich części, np. Pana Dareczka, Mieszka z Nixem czy mamy Gosławy. Naprawdę świetnie się bawiłam przy tej historii!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przede wszystkim chcialabym zaznaczyć, że myślałam, iż raczej nie sięgnę po tę książkę. Jednak gdy nadarzyła się ku temu okazja, postanowiłam zapoznać się z debiutem Aleksandry Polak. Generalnie sam pomysł jest świetny, ale gorzej już z przedstawieniem tej historii. Czegoś mi tu zabrakło. Może powinno być więcej magii, może więcej cyrku... Dużo o szkole, o dramach, o nastoletnich problemach. I mam wrażenie, że autorka zachłysnęła się za bardzo amerykańskimi filmami, bo no niestety, polska szkoła tak nie funkcjonuje. Plus zaskoczył mnie fakt, ze trzynastoletnich kuzynów zaprezentowała jak dzieci. Przecież oni nie powinni płakać, bo zatrzasnęli się w pokoju. Coś mi tu nie gra. Być może sięgnę po drugą część. Zobaczymy. Jak na razie średniawo, ale zjadliwie.

Przede wszystkim chcialabym zaznaczyć, że myślałam, iż raczej nie sięgnę po tę książkę. Jednak gdy nadarzyła się ku temu okazja, postanowiłam zapoznać się z debiutem Aleksandry Polak. Generalnie sam pomysł jest świetny, ale gorzej już z przedstawieniem tej historii. Czegoś mi tu zabrakło. Może powinno być więcej magii, może więcej cyrku... Dużo o szkole, o dramach, o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to moja pierwsza przygoda z Harlanem Cobenem i nie mogę powiedzieć, że jestem zawiedziona, ale też nie na tyle usatysfakcjonowana, na ile myślałam, że będę. Jednak na pewno jeszcze sięgnę po tego autora, a ta ocena jest trochę na zachętę. Wiem, że pisze dobrze i ciekawie, ale w tej historii czegoś mi brakowało. Z pewnością lepszych bohaterów, gdyż nie pałałam sympatią do żadnego z nich, niestety. Generalnie książka zdała egzamin, nie zamierzam wytykać jej tych drobnych błędów.

Jest to moja pierwsza przygoda z Harlanem Cobenem i nie mogę powiedzieć, że jestem zawiedziona, ale też nie na tyle usatysfakcjonowana, na ile myślałam, że będę. Jednak na pewno jeszcze sięgnę po tego autora, a ta ocena jest trochę na zachętę. Wiem, że pisze dobrze i ciekawie, ale w tej historii czegoś mi brakowało. Z pewnością lepszych bohaterów, gdyż nie pałałam sympatią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trochę zbędna część. Myślę, że kontynuowanie tego byłoby złym pomysłem. Książka nie jest kiepska, ale nie wyróżnia się na tle innych. Trochę monotonii się już tutaj wkradło. Generalnie jest okej, ale nie ma sensu się szerzej wypowiadać.

Trochę zbędna część. Myślę, że kontynuowanie tego byłoby złym pomysłem. Książka nie jest kiepska, ale nie wyróżnia się na tle innych. Trochę monotonii się już tutaj wkradło. Generalnie jest okej, ale nie ma sensu się szerzej wypowiadać.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyznaję, że w porównaniu z poprzednimi tomami, ta część wypada znacznie lepiej. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal mam wiele zastrzeżeń. Julii nie polubię chyba nigdy, nie jestem do niej przekonana. Zmieniłam zdanie co do Warnera i zaczęłam darzyć go sympatią, aczkolwiek do tego, co zdarzyło się między tą dwójką, nadal nie potrafię się przyzwyczaić. Długo trzymałam stronę Adama, ale autorka postanowiła zrobić z niego gnojka nad gnojkami. Trochę słabo. Jakby na siłę próbowała nas zmusić do tego, żeby zaakceptować nowy związek Julii i użalać się nad nią, mimo że to Adam jest tak naprawdę poszkodowany. Czytało mi się nie tak źle tę historię, ale zakończenie... hm, no spodziewałam się zdecydowanie dłuższej akcji z Andersonem, epickich walk itd., a to wszystko tak jakoś szybko poszło. Rachu ciachu, główny wróg padł martwy. Dłużej im planowanie tego wszystkiego zajęło. Sonia i Sara też jakoś odbite zbyt łatwo... Ale za to Kenji super! Najlepsza postać! Wygrał wszystko. I tyle, nie wrócę już do tego nigdy.

Przyznaję, że w porównaniu z poprzednimi tomami, ta część wypada znacznie lepiej. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal mam wiele zastrzeżeń. Julii nie polubię chyba nigdy, nie jestem do niej przekonana. Zmieniłam zdanie co do Warnera i zaczęłam darzyć go sympatią, aczkolwiek do tego, co zdarzyło się między tą dwójką, nadal nie potrafię się przyzwyczaić. Długo trzymałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zdecydowanie najgorsza książka tej autorki spośród tych, które udało mi się przeczytać. Zdaję sobie sprawę, iż jest to lektura dla dorosłych, aczkolwiek przesadnie wulgarny język oraz wydarzenia przedstawione w tej powieści niesamowicie mnie odrzuciły. Męczyłam się czytając tę książkę. Nie pałałam sympatią do żadnego z bohaterów, a ich dialogi są wręcz niedorzeczne. Tak prawdziwi ludzie nie rozmawiają... Nie mogę określić, że to totalne dno, bo gdzieniegdzie już mnie ta pokręcona historia wciągała, a poza tym zdarzyło mi sie czytać większe bełkoty. Co nie zmienia faktu, że jestem odrobinę zawiedziona.

Zdecydowanie najgorsza książka tej autorki spośród tych, które udało mi się przeczytać. Zdaję sobie sprawę, iż jest to lektura dla dorosłych, aczkolwiek przesadnie wulgarny język oraz wydarzenia przedstawione w tej powieści niesamowicie mnie odrzuciły. Męczyłam się czytając tę książkę. Nie pałałam sympatią do żadnego z bohaterów, a ich dialogi są wręcz niedorzeczne. Tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nadal nie potrafię przekonać się do tej serii i nadal czytam ją tylko dlatego, że zawsze kończę to, co zaczynam. Julia nadal jest irytująca, niewdzięczna, użala się nad sobą, działa mi na nerwy. Opisy są nużące, nie wnoszące często niczego do historii. I to co się tam dzieje... Nie, nie, nie! Tylko Kenji ratuje tę książkę.

Nadal nie potrafię przekonać się do tej serii i nadal czytam ją tylko dlatego, że zawsze kończę to, co zaczynam. Julia nadal jest irytująca, niewdzięczna, użala się nad sobą, działa mi na nerwy. Opisy są nużące, nie wnoszące często niczego do historii. I to co się tam dzieje... Nie, nie, nie! Tylko Kenji ratuje tę książkę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Troszkę się zawiodłam, troszkę wymęczyłam się, żeby dokończyć tę książkę. Średniawo. Pomysł dobry, gorzej z wykonaniem. Poprzednie dzieło tej autorki podobało mi się znacznie bardziej.

Troszkę się zawiodłam, troszkę wymęczyłam się, żeby dokończyć tę książkę. Średniawo. Pomysł dobry, gorzej z wykonaniem. Poprzednie dzieło tej autorki podobało mi się znacznie bardziej.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Uważam, że gdybym była odrobinę młodsza, ta książką wciągnęłaby mnie nieco bardziej. Nie jest to fenomenalne dzieło, nie wkręcę się do fanów Clare, ale myślę, że dokończę tę serię. Liczę na to, że im dalej, tym lepiej. Oczywiście, to też nie tak, że się nudziłam (choć były takie momenty), po prostu zasługuje to na mocną 6 = jest okej! Nic poza tym.

Uważam, że gdybym była odrobinę młodsza, ta książką wciągnęłaby mnie nieco bardziej. Nie jest to fenomenalne dzieło, nie wkręcę się do fanów Clare, ale myślę, że dokończę tę serię. Liczę na to, że im dalej, tym lepiej. Oczywiście, to też nie tak, że się nudziłam (choć były takie momenty), po prostu zasługuje to na mocną 6 = jest okej! Nic poza tym.

Pokaż mimo to