Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Są książki, które wciągają od pierwszych stron. Pochłaniają niczym morskie fale w trakcie sztormu. Przywiązują nas do miejsca, bohaterów, wydarzeń i nie dają spokoju... A gdy skończymy czytać nadal tkwią w naszych umysłach pozostawiając po sobie chaos.

Rodzinny zjazd z okazji 80tych urodzin babci okazuje się okazją do odkrywania kolejnych mrocznych tajemnic skrywanych przez lata. Cztery pokolenia rodu Darkerów uwięzione na całą noc na wyspie w trakcie sztormowej burzy w Halloween. Jest klimat, jest przerażenie, jest niepokój, jest morderstwo. W domu dzieją się zdecydowanie dziwne rzeczy. I trudno stwierdzić, kto stoi za wydarzeniami tej strasznej nocy...

Uważam, że to jedna z lepszych książek tego roku. Skrupulatnie zaplanowana, dopracowana w najmniejszych szczegółach intryga nie pozwala czytelnikowi odłożyć książki przed poznaniem zakończenia historii. Pełna szczegółów, barwnych, charakterystycznych postaci ubranych w całą masę ludzkich niedoskonałości.

Więcej na blogu www.recenzowane.pl

Są książki, które wciągają od pierwszych stron. Pochłaniają niczym morskie fale w trakcie sztormu. Przywiązują nas do miejsca, bohaterów, wydarzeń i nie dają spokoju... A gdy skończymy czytać nadal tkwią w naszych umysłach pozostawiając po sobie chaos.

Rodzinny zjazd z okazji 80tych urodzin babci okazuje się okazją do odkrywania kolejnych mrocznych tajemnic skrywanych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pochodzę z trochę zaściankowej wsi. Z nieukrywaną przyjemnością sięgam więc po książki, które traktują o małych, wiejskich społecznościach, ogarniętych własnymi problemami i radzącymi sobie z nimi własnymi siłami. W książkach tych nie brakuje bowiem zazwyczaj wzajemności, wsparcia i sąsiedzkiej pomocy. Taka była również „Przyjaciółka” Iwony Mejzy, którą miałam przyjemność czytać już jakiś czas temu. Sielskość i sielankowość Miasteczka Anielin (nazwa również wydaje się nie być przypadkowa) wysuwa się w niej na pierwszy plan już przy pierwszych stronach. Bohaterowie zamknięci w małej społeczności borykają się z niemałymi problemami, ale jednocześnie odnajdują wsparcie w innych ludziach.

Główna bohaterka książki Marta dotarła tutaj ze swoimi rodzicami i czteroletnią Polą w poszukiwaniu oddechu, nowego startu. To miejsce miało stać się dla nich oazą życia w spokoju. Szansą na poukładanie swojego świata. Istotne jest to, że od samego początku nie jest jednak tutaj wszystko jasne i jednoznaczne. Wyczuwalna jest atmosfera tajemniczości, skrywanego sekretu i przede wszystkim niejasnej relacji Marty z Polą. Oczywiście z czasem wszystko staje się jasne, ale nie da się ukryć, że czytelnik zmuszany jest do snucia domysłów. Książka nabrała dla mnie innego wymiaru po tym, gdy Martę dotknęła ogromna tragedia. Spokój, który miał dać Anielin został zburzony. A Marta od nowa musiała zacząć szukać ukojenia.

Historia, która zaczyna się spokojnie i niepozornie nabiera rozpędu, tajemniczości, budzi niepewność i zainteresowanie czytelnika.

Autorka wykreowała tak wyrazistych bohaterów, że nie da się przy tym wszystkim nudzić, a już na pewno nie da się odłożyć tej książki przed zakończeniem lektury.

Sięgając po nią możecie być pewni ogromu emocji, który ona wywoła. Sympatii, którą poczujecie do bohaterów oraz ciekawości, która bardzo długo nie zostanie zaspokojona.

Iwonę Mejzę doceniam za lekkość pióra, kreację bohaterów i wielowarstwowość fabuły. Książka z przesłaniem, zmuszająca do przemyśleń, ale jednocześnie budząca nadzieję, ucząca cieszenia się małymi rzeczami. Zdecydowanie nie jest to pierwsza lepsza, zwykła obyczajówka.

Pochodzę z trochę zaściankowej wsi. Z nieukrywaną przyjemnością sięgam więc po książki, które traktują o małych, wiejskich społecznościach, ogarniętych własnymi problemami i radzącymi sobie z nimi własnymi siłami. W książkach tych nie brakuje bowiem zazwyczaj wzajemności, wsparcia i sąsiedzkiej pomocy. Taka była również „Przyjaciółka” Iwony Mejzy, którą miałam przyjemność...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Alina Szapocznikow to kobieta, którą poznałam dzięki Magdzie Knedler i żałuję, że stało się to dopiero teraz. Alina Szapocznikow to kobieta niezwykła, silna, waleczna, inteligentna, pełna pasji, ale też wiary w miłość i wolność.

Stawianie czoła własnym słabościom, ale przede wszystkim otaczającemu światu było codziennością dla jej artystycznej duszy, którą wyrażała na każdym kroku. Alina wymykała się wszelkim standardom, szablonom, konwencjom. Otwarcie wyrażała swój bunt i sprzeciw wobec trudnego świata, który niezaprzeczalnie ją otaczał.

Książka "Usta rzeźbiarki" przybliżyła czytelnikom nie tylko życie Aliny, ale również jej wyjątkową sztukę. Sztukę, która była wyrazem jej kobiecości, obrazem jaj niedoskonałej cielesności, drogą do poznania jej problemów, pragnień i marzeń.

Książka okazała się być bardzo emocjonalna, przepełniona ciepłem, miłością i nadzieją. Wyraźnie widać w niej, że każdy etap życia artystki odbijał ogromne piętno na jej twórczości i ukazywał, jak silnie przeżycia z okresu II Wojny Światowej i getta wyznaczały kierunek dla jej artystycznego wyrazu.


Książka Usta rzeźbiarki mimo swojego biograficznego źródła niesie za sobą przede wszystkim głębsze przesłania. Determinuje czytelniczy umysł do analizy, współodczuwania, poszukiwania i pochylenia się nad problemami mającymi głębsze podłoże.

Przyznaję, że to książka zainspirowała mnie zgłębienia wiedzy o twórczości rzeźbiarki. Analizowałam jej dzieła w kontekście tego kiedy powstawały i zdecydowanie doszłam do wniosku, że żadna jej rzeźba poznana przez mnie nie była dziełem przypadku.
Każda przemyślana, niezwykle intymna, pełna ujmującej wrażliwości.

Polecam książkę każdemu, a szczególnie osobom, które uważają, że sztuka nie jest potrzebna, jest bezwartościowa, lub przynajmniej twierdzą, że jej nie rozumieją. Przez tę biografię można obudzić w sobie pragnienie wiedzy o sztuce, formach artystycznego wyrazu i emocji, które towarzyszą procesowi tworzenia.

Niezwykła. Wielobarwna. Wielopłaszczyznowa.

Alina Szapocznikow to kobieta, którą poznałam dzięki Magdzie Knedler i żałuję, że stało się to dopiero teraz. Alina Szapocznikow to kobieta niezwykła, silna, waleczna, inteligentna, pełna pasji, ale też wiary w miłość i wolność.

Stawianie czoła własnym słabościom, ale przede wszystkim otaczającemu światu było codziennością dla jej artystycznej duszy, którą wyrażała na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Strach jest jak choroba. Nieleczona rozwija się, pogłębia, aż w końcu zajmuje cały umysł i serce, nie pozwalając normalnie funkcjonować. Podsuwa obrazy, podsyca emocje, doprowadza do szaleństwa..."

Każda książka to nowa historia. Każda zapisana kartka staje się nośnikiem wyjątkowych treści, które mniej lub bardziej zapadają w pamięć swoim czytelnikom. Są książki, które w sercach i umysłach odbiorców na zawsze zajmują ważne miejsce, a ich bohaterowie nigdy nie są zapomnieni. Stają się namacalni, jak sąsiedzi, przyjaciele, rodzina.
Jeśli trafimy na taką książkę możemy nazywać się szczęśliwcami. Każdemu z Was tego życzę....

"Nowe początki" Aleksandra Rak

Klaudia, Patrycja, Martyna. Na ich siostrzanej więzi powstaje skaza, która podważa ich i tak trudną dotychczas miłość oraz poczucie rodzinnej jedności. Dziewczyny zdecydowanie są temperamentne, ale przecież każda dostała od życia nauczkę. Ich głównym i paradoksalnie wspólnym problemem są mężczyźni. Dziewczyny potrafią doradzać sobie nawzajem, ale we własnym życiu się nie odnajdują.

Klaudia musi w końcu zmierzyć się z demonami przeszłości. Przepracować własne lęki, ponieważ staje się to warunkiem do walki o ukochanego. Musi też w końcu zdecydować, czy faktycznie kocha, czy jej zależy, ile jest skłonna poświęcić.

Patrycja szarpana emocjami musi stawić czoło nowej rzeczywistości i określić się, jak bardzo uległa chce i potrafi być w związku. Kolejne spotkania z Sewerynem są szansą na decyzję, czego tak naprawdę chce od swojej przyszłości. Bo przeszłość dyktowała jej matka i były mąż. Pytanie, czy umie i chce być niezależna?

Martyna. Zdecydowanie moja ulubiona postać tej książki. Postać, która początkowo bardzo mnie irytowała, ale z każdym tomem zyskiwała w moich oczach. Rozumiałam ją z każdą stroną lepiej. Czułam jej potrzeby, pragnienia i lęki. A było ich sporo. Zdecydowanie za dużo, jak na jedną, ciężarną bohaterkę.


"Nowe początki" to historia o pragnieniach, lękach, obawach, odkrywaniu przeszłości, strachu przed prawdą, przyszłością, a nawet przed szczęściem.
Ta trzecia część losów sióstr to zdecydowanie część odkrywająca wszystko, co do tej pory w owej rodzinie było przemilczane. Ale nade wszystko bohaterki mierzą się z demonami przeszłości, poznają prawdę o sobie, próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości i starają się być dla siebie oparciem.

Niestety ta książka to też straty. Bardzo bolesne i rozrywające serce. Nie udało mi się nie uronić łzy. Autorka mocno potraktowała moje kruche, czytelnicze serce 💔.

"Nowe początki" to książka, na której się nie zawiodłam. Postawiłam jej bardzo wysoko poprzeczkę, ale dała radę! Pióro Aleksandry Rak jest tak lekkie i przyjemne dla moich oczu, że przeczytam wszystko, co stworzy.
Każdemu polecałam, polecam i nie przestanę.
Ba! Czekam na więcej tak cudownych książek!

"Strach jest jak choroba. Nieleczona rozwija się, pogłębia, aż w końcu zajmuje cały umysł i serce, nie pozwalając normalnie funkcjonować. Podsuwa obrazy, podsyca emocje, doprowadza do szaleństwa..."

Każda książka to nowa historia. Każda zapisana kartka staje się nośnikiem wyjątkowych treści, które mniej lub bardziej zapadają w pamięć swoim czytelnikom. Są książki, które w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziś chciałabym polecić Wam książkę zdecydowanie wyjątkową. Była trudna, bardzo emocjonalna, ale też pełna ciepła i nadziei.

I już na wstępie nie zrażajcie się okladką bo to nie jest książka, która pasuje tylko na Święta! Ja czytałam ją na przełomie lustopada/grudnia żeby wczuć się w klimat świąt, a tu - rozczarowanie,bo to książka tylko na pozór Świąteczna.

"Gwiazdeczka" Aleksandry Rak, bo o niej mowa, to historia poruszająca tak bardzo, że święta (przynajmniej dla mnie) zeszły tu na dalszy/odległy plan. Czułam całą sobą problemy i emocje bohaterki. A umówmy się dostała mocno od życia "w kość". Ciągle pod górkę, problem za problemem. Każdy kolejny dzień jej życia to kolejna przeszkody i trudności. Wśród głównych chora mama, ojciec wychodzący z więzienia i ciągłe spory z mążem!

Ja bardzo Aśkę polubiłam. Wzbudziła we mnie ogromną sympatię. Gdyby o to możliwe weszłabym do jej świata, aby jej pomóc, albo chociaż poklepać pokrzepiająco po ramieniu.

Książka bardzo mi się podobała. Historia Aśki daje nadzieję. Dla kogoś, kto miałby akurat w życiu pod górkę mogłaby być drogowskazem. W sensie "Nie poddawaj się, po burzy wychodzi słońce".

Pamiętam, że lektura książki zajęła mi zaledwie dwa wieczory. Czułam ciągłe napięcie i niepewność, jak potoczą się losy bohaterki. Mocno jej dopingowałam, ale obawiałam się też, że coś pójdzie nie tak i czarny scenariusz w jej życiu się spełni.

Jedyny zarzut do książki to znowu opis na okładce. Ten opis to spoiler prawie całej książki. Powinno się tego zakazać! Te kilka zdań może odebrać radość czytania...bo po co czytać książkę, gdy 3/4 jej historii zdradza opis?

A Wy czytacie takie książki cały rok czy tylko przez Świętami? I co myślicie o zdradzających tak dużo opisach?

Dziś chciałabym polecić Wam książkę zdecydowanie wyjątkową. Była trudna, bardzo emocjonalna, ale też pełna ciepła i nadziei.

I już na wstępie nie zrażajcie się okladką bo to nie jest książka, która pasuje tylko na Święta! Ja czytałam ją na przełomie lustopada/grudnia żeby wczuć się w klimat świąt, a tu - rozczarowanie,bo to książka tylko na pozór Świąteczna.

...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rzadko trafiają w moje ręce książki, które zostawiają w mojej pamięci i sercu trwały ślad. Książki poruszające, wzruszające, trudne, ale również podtrzymujące nadzieję do ostatniej strony. Szereg tak skrajnych i zdecydowanie  silnych emocji wywołała we mnie Anna Ziobro w swojej najnowszej książce 'Brakujący obrazek'.

Jej główna bohaterka - Ola - została tak bardzo doświadczona przez życie, że nie da się jej nie współczuć, a jednocześnie nie polubić. Każda strona tej historii pokazywała, że nawet jak jest bardzo źle, to może być jeszcze gorzej. Przez całą książkę zastanawiałam się, ile nieszczęść można zrzucić na barki jednej osoby. Z drugiej strony cały czas kiełkowała mi gdzieś z tyłu głowy myśl, nadzieja, że ta historia może jeszcze mieć szczęśliwe zakończenie.

Historia "Brakującego obrazka" to opowieść o błędach młodości, sile siostrzanej miłości, strachu, lęku, domowej przemocy, znęcaniu psychicznym i fizycznym. To też historia o młodzieńczej miłości dającej wierzyć, że marzenia można realizować, o rozczarowaniach, wybaczaniu. 

Trudno ubrać w słowa wszystko to, co czułam podczas lektury tej książki. Jednak mimo że nie była łatwa cieszę się, że miałam możliwość zatracić się w jej stronach. 

Z całego serca polecam Wam tę książkę. Musicie być tylko gotowi na falę silnych emocji i trudnych przeżyć. Bardzo emocjonalna, bardzo pobudzająca, wręcz wstrząsająca. Ale mimo wszystko pełna nadziei i miłości.

Lektura wyjątkowa. Lektura warta każdej czytelniczej minuty. Skradnie Wasze serca! 

5/5

Rzadko trafiają w moje ręce książki, które zostawiają w mojej pamięci i sercu trwały ślad. Książki poruszające, wzruszające, trudne, ale również podtrzymujące nadzieję do ostatniej strony. Szereg tak skrajnych i zdecydowanie  silnych emocji wywołała we mnie Anna Ziobro w swojej najnowszej książce 'Brakujący obrazek'.

Jej główna bohaterka - Ola - została tak bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Próbuję poukładać sobie w głowie historię stworzoną przez Iwonę Banach w "Królowa śniegu nie żyje". Niestety jest mi trudno. Nie lubię wystawiać negatywnych opinii ponieważ na swoim profilu chciałabym dzielić się z Wami tylko najlepszymi książkami. Książkami, przy których nie pojawiło się u mnie żadne 'ale'. Ale zdarzają się też pozycje, które zbierają szereg pozytywnych opinii, a mi, mimo wszystko czegoś zabrakło.
Tak właśnie jest w przypadku książki 'Królowa śniegu nie żyje'. Zostałam tutaj przytłoczona ilością wydarzeń, bohaterów, wątków i tematów pobocznych. Przytłoczył mnie też chyba humorystyczny ton książki. Książka jest z jednej strony dobra, taka...nazwijmy to 'poprawna', ale ja czułam się nieco zmęczona dowcipem wybrzmiewającym niemal z każdego zdania. Wiem, wiem. Powiecie komedia kryminalna więc to normalne, że jest trup i jest humor. Zgadza się. I dobrze, że te główne filary gatunku zachowano. Moja głowa jednak tego nie udźwignęła. Dla mnie było za dużo. Ja lubię umiar w każdym gatunku literackim.
Mam więc dylemat polecać czy nie?
Pozwólcie, że wstrzymam się od głosu.
Jeśli lubicie komedie kryminale przesycone dużą dawka humoru to sięgajcie śmiało i czekam na Wasze opinie i odczucia.
Może tylko ja nie potrafiłam przyswoić tyle dobra z jednej książki? Jednego jestem pewna. Pomysłowości autorce nie brakuje. Ma dystans do siebie i próbuje owy dystans zaszczepić w społeczeństwie, które jest tu nieco wyśmiewane.
Oj oberwalo się nie jednej osobie... Taka krytyka ubrana w literackie zdania.

Próbuję poukładać sobie w głowie historię stworzoną przez Iwonę Banach w "Królowa śniegu nie żyje". Niestety jest mi trudno. Nie lubię wystawiać negatywnych opinii ponieważ na swoim profilu chciałabym dzielić się z Wami tylko najlepszymi książkami. Książkami, przy których nie pojawiło się u mnie żadne 'ale'. Ale zdarzają się też pozycje, które zbierają szereg pozytywnych...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Niepokorna księżniczka Małgorzata Falkowska, Ewelina Nawara
Ocena 7,4
Niepokorna ksi... Małgorzata Falkowsk...

Na półkach:

Raz na jakiś czas w moje ręce wpadają książki z nutą pikanterii. Niegrzeczne, niesforne, wręcz niebezpieczne. Takie, przy których krew płynie szybciej i wywołuje rumieniec na policzkach.
Ale są też takie, które obok erotycznej pikanterii kryją w sobie "coś" więcej. Takie, w których bohaterowie posiadają własną historię napędzającą ich bieżące działania. Bohaterowie nie są w nich ukierunkowani jedynie na zaspokajanie swoich seksualnych potrzeb, ale borykają się też z problemami, trudnymi decyzjami, ciężkimi wyborami. Oczywiście erotyk erotykowi nie jest równy.
Ciężko o taki, w którym sceny zbliżeń nie są męczące dla czytelnika, a ich opisy nie są identyczne za każdym razem. Lubię erotyki, w których wszystko ma umiar, granice. Autor umie stopniować napięcie, kusić, zachęcać, uwodzić...

Jeśli lubicie erotyki, jak te opisne powyżej, możecie śmiało sięgnąć po "Niepokorną księżniczkę". To trzecia część serii, którą teoretycznie można czytać bez znajomości wcześniejszych części, ale ja chcę je nadrobić i trochę żałuję bo zaspoilerowałam sobie fabułę.

Książka okazała się być bardzo wciągająca. Pochłonęłam ją w jeden wieczór. Rozbudzona ciekawość musiała być niezwłocznie zaspokojona.
Polubiłam bohaterów, chociaż początkowo wydawali mi się zbyt wulgarni. Jednak szybko okazało się, że nic nie działo się bez przyczyny.
Spędziłam miło czas i już nie mogę doczekać się chwil z pierwszym i drugim tomem serii 'Kingdom of Martagon". Szkoda, że książki te nie trafiły prędzej w moje ręce!
@recenzowane

Raz na jakiś czas w moje ręce wpadają książki z nutą pikanterii. Niegrzeczne, niesforne, wręcz niebezpieczne. Takie, przy których krew płynie szybciej i wywołuje rumieniec na policzkach.
Ale są też takie, które obok erotycznej pikanterii kryją w sobie "coś" więcej. Takie, w których bohaterowie posiadają własną historię napędzającą ich bieżące działania. Bohaterowie nie są w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rano przy kawie sięgnęłam po kolejną już część "Rozmów z seryjnymi mordercami..." autorstwa Ch. Berry - Dee. Możecie mi wierzyć lub nie, ale każda kolejna część tak samo mnie przeraża, tak samo rozbija na małe kawałki mój umysł i sieje spustoszenie.

Wydawałoby się, że z racji mojego zawodu jestem trochę "oswojona" z tematem, a mimo wszystko odbieram owe książki bardzo emocjonalnie. Każdy kolejny przykład pozbawionego ludzkich odruchów mordercy, wypranego z uczuć kata, perfidnego i pełnego pasji w swoim morderczym zaślepieniu człowieka - sprawia, że zaczynam się zastanawiać (podobnie jak autor), jak to możliwe, że ONI żyją obok nas. Niby zwykli, normalni, często nie wyróżniający się z tłumu. Pewnego dnia puszczają im hamulce i dochodzi do tragedii.

W najnowszej części mowa jest o STALKERACH. Tutaj mamy dodatkowo obserwację, śledzenie, plan. Ofiara jest wybierana i zaczyna się 'polowanie'.
Rzadko można mówić o przypadkowości, ale jednocześnie jasne jest, że psychika mordercy zaskoczy nas jeszcze wielokrotnie.

Koszmar.
Przerażenie.
Strach.
Szok.
Niedowierzanie.
...

Każdy powinien przeczytać książki Berry - Dee. Ku przestrodze, dla własnej świadomości potencjalnych zagrożeń.
Lektura obowiązkowa.
Zapraszam na moje IG @recenzowane

Rano przy kawie sięgnęłam po kolejną już część "Rozmów z seryjnymi mordercami..." autorstwa Ch. Berry - Dee. Możecie mi wierzyć lub nie, ale każda kolejna część tak samo mnie przeraża, tak samo rozbija na małe kawałki mój umysł i sieje spustoszenie.

Wydawałoby się, że z racji mojego zawodu jestem trochę "oswojona" z tematem, a mimo wszystko odbieram owe książki bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie oceniaj książki po okładce.
Mądre i uniwersalne słowa, która warto rozumieć i dosłownie i w przenośni.
Książka "Na śniadanie tort szpinakowy" to rozwinięcie owego hasła. To szereg dowodów na to, że otaczający nas świat i ludzie nie zawsze są tacy, jak się nam wydaje. A życie potrafi weryfikować nasze niesłuszne osądy.

Trudno w kilka słów ubrać to, co tu się wydarzyło.
A działo się, zapewniam! bardzo dużo. Punktem wyjścia są tutaj na pewno bohaterowie. Niezwykle barwni, każdy z własną historią, temperamentem, planami (lub ich brakiem) na przyszłość. Skrojeni na miarę, tak, aby albo do siebie pasować, albo działać sobie, i czytelnikowi, na nerwy.
Joanna to zdecydowanie kobieta, która musi odnaleźć się w nowej roli zdradzonej rozwódki wychowującej samotnie syna. Żeby było weselej pracuje w jednym biurze z kochanką, a tak naprawdę już narzeczoną swojego byłego męża.
Z szefem niej jest jej po drodze, a na dodatek musi pojawić się na zbliżającym się wielkimi krokami ślubie byłego męża w roli opiekunki ich wspólnego syna. Przyznacie, że sytuacja nie jest do pozazdroszczenia....

Wszystko w książce rozwija się szybko. Sporo się dzieje. Pojawiają się chwile trudne, ale zdecydowanie nie brakuje tu humoru i literackiego dystansu. Każda kolejna strona to dobra zabawa, ciekawe dialogi i szereg przemyśleń Asi.

Pod koniec wiemy już, że nie jest to pusta historia o miłosnych uniesieniach. To opowieść, która ma nas sporo nauczyć. Każda postać jest nośnikiem jakiejś nauki, każda uczy określonych postaw, czasem daje pstryczek w nos i upomina, że niektóre zachowania nie mają sensu.

Książka "Na śniadanie tort szpinakowy" to książka, która świetnie wpisauje się w jesienny, nawet lekko świąteczny klimat, więc jeśli jesteście na etapie książek o Bożym Narodzeniu to też się nie rozczarujecie.

W moim odczuciu to jedna z przyjemniejszych pozycji tej jesieni. Godna uwagi każdej romantyczki, a już na pewno każdej kobiety, która miała złamane serce.
W książce można znaleźć pocieszenie, nadzieje oraz dostrzec dla siebie szanse nawet wtedy, gdy wszystko wydaje się być już skończone i beznadziejne.

Sięgajcie śmiało!
Moja ocena to mocne 8/10!

Nie oceniaj książki po okładce.
Mądre i uniwersalne słowa, która warto rozumieć i dosłownie i w przenośni.
Książka "Na śniadanie tort szpinakowy" to rozwinięcie owego hasła. To szereg dowodów na to, że otaczający nas świat i ludzie nie zawsze są tacy, jak się nam wydaje. A życie potrafi weryfikować nasze niesłuszne osądy.

Trudno w kilka słów ubrać to, co tu się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękne gdańskie legendy oraz czasy II Wojny Światowej stały się tłem dla jakże wzruszającej i pełnej ciepła historii. Historii o miłości, przyjaźni, ludzkim wsparciu, wybaczaniu, dawaniu sobie i innym szansy na lepsze jutro, na lepsze życie.

O bohaterach książki można byłoby mówić dużo. Każdy z nich to barwna postać. Każdy charakterystyczny i odgrywający w książce ważną rolę, ale....
...Zosia skradła moje serce!
Mała, wygadana, pełna energii, radości życia, ufności. To ona nadaje fabule książki bieg i dynamizm. Mała Zosia w sobie wyjątkowy sposób łączy losy kolejnych lokatorów starej kamienicy sprawiając, że chce się im od nowa żyć. To za sprawą Zosi poznajemy kolejne gdańskie legendy oraz historie, które wypływają kolejno ze wspomnień Babci Krysi i Pana Weyna. Swoją drogą Zosia wielokrotnie rozbawiła mnie do łez. Cięte riposty, "długi język" i czasem brak zrozumienia całokształtu otaczającego ją świata stwarzały sytuacje zgoła komiczne.

Książka bardzo delikatnie wprowadza nas w atmosferę świąt Bożego Narodzenia. Jednak brak w tym nachalności. Zdecydowanie czytając ją bardziej można odczuć aurę mroźnej, szczypiącej za policzki zimy. Święta stają się tutaj pretekstem do wspomnień, do spotkań, do wybaczania. Rodzi się nadzieja, radość życia i chęć do walczenia o nowe, lepsze dni.

Jeśli jeszcze nie czytaliście nic "świątecznego" to zdecydowanie polecam. Książka ta to dobry wstęp do poczucia, że zbliżają się wyjątkowe święta, do obudzenia w sobie małego dziecka potrafiącego cieszyć się nawet z drobnych rzeczy.

Piękne gdańskie legendy oraz czasy II Wojny Światowej stały się tłem dla jakże wzruszającej i pełnej ciepła historii. Historii o miłości, przyjaźni, ludzkim wsparciu, wybaczaniu, dawaniu sobie i innym szansy na lepsze jutro, na lepsze życie.

O bohaterach książki można byłoby mówić dużo. Każdy z nich to barwna postać. Każdy charakterystyczny i odgrywający w książce ważną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejny raz Aleksandra Rak zostawiła mnie z rozdartym sercem, burzą myśli, huraganem emocji i ogromną ilością znaków zapytania.
Kolejny raz przeniosłam się w Bieszczady do rodzinnego domu trzech sióstr, które z każdym dniem zderzają się z nowymi problemami. Ich życie to czas, w którym muszą podjąć decyzje, które zaważą na ich przyszłości. To "Czas wyborów".

Pokochałam tę serię. Zatraciłam się w historii i ponownie (jak po pierwszej części) czuję niedosyt, niepewność oraz ogromną potrzebę poznania dalszych losów kobiet, które poznałam i polubiłam. Bohaterki kolejny raz były tak realistyczne, że odnosi się wrażenie, jakby znało się je naprawdę. Martyna tradycyjnie nieco irytuje, ale jednocześnie poznajemy jej drugą (lepszą?) twarz. Patrycja pewniej stawia kroki w relacji z przystojnym lekarzem, ale "schodów" też nie zabraknie. A u Klaudii dalsze perypetie z jej żonatym kochankiem. Krótko mówiąc - dzieje się!

Autorka pozostawiła jednak tyle pytań, tyle otwartych furtek dla fabuły, że trudno przewidzieć, w jakim kierunku wszystko się potoczy. I dlatego czuję ogromną niecierpliwość w oczekiwaniu na kolejną część serii "Pensjonat na wzgórzu".

"Czas wyborów" to zdecydowanie mój numer jeden w tym roku. Książkę przeczytałam w kilka godzin, w jedną noc. To jej przypisuję winę za poranne zmęczenie. Ale było warto...

A zarzut do książki mam tylko jeden. Mam po niej książkowego kaca. W nic nie mogę się teraz "wczytać". Trudno innym książkom tak mocno wkraść się w moje czytelnicze serce.

Kolejny raz Aleksandra Rak zostawiła mnie z rozdartym sercem, burzą myśli, huraganem emocji i ogromną ilością znaków zapytania.
Kolejny raz przeniosłam się w Bieszczady do rodzinnego domu trzech sióstr, które z każdym dniem zderzają się z nowymi problemami. Ich życie to czas, w którym muszą podjąć decyzje, które zaważą na ich przyszłości. To "Czas wyborów".

Pokochałam tę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Straciłam wszystko.
Stracilam miłość, wiarę, dom, nadzieję.
Stracilam szansę na życie, którego tak bardzo pragnęłam.
Nie mam nic.
W kieszeni kilkadziesiąt złotych, nad głową zapadający się dach, pod nogami uciekające w popłochu myszy...
~Ewa

Zawsze żyłem pod dyktando innych.
Rodzice ułożyli mi życie, ale dusiłem się.
Oddech wziąłem dopiero tutaj.
Żuławy.
Zakochałem się.
Teraz żyje swoim życiem, swoimi zasadami, swoimi marzeniami.
Mam cel. Zrealizuje go.
Mam wokoło siebie ludzi, z którymi mogę osiągnąć wszytko.
Tylko ta chata... I ten duch.
Duch?
~Kamil

"Krok do miłości" to książka, która porwała mnie w swój świat. Świat pełen zła, brutalności, bezwględności, bólu, cierpienia. Świat pełen nadziei, walki o jutro wbrew wszystkiemu i wszystkim, podnoszenia się z kolan i odbijania od dna.
Fabuła książki to historia Ewy i Kamila. Kolejne rozdziały naprzemiennie zapoznają nas z losami raz jednego raz drugiego bohatera. Nie trudno się domyśleć, że pewnego dnia drogi Ewy i Kamila się przecinają. Nie brakuje przy tym odkrywania starych historii i tajemnic skrytych w pamięci najstarszych mieszkańców Żuław.

Książka jest piękna mimo pojawiających się w niej trudnych wątków. Historia Ewy to dowód na to, że warto walczyć o siebie, mimo rzucanych pod nogi kłód podnosić się i z determinacją stawiać czoło życiu. Zawsze jest jakiś wybór, jakaś lepsza droga, nawet jeśli wydaje się trudniejsza.
Historia Kamila to dla mnie przed wszystkim przesłanie, aby żyć w zgodzie ze sobą, własnymi przekonaniami, marzeniami, celami. Być sobą i nie oglądać na innych.

Krok do miłości to książka, która zawładnęła mną tak mocno, że przez kilka dni miałam problem, by czytać coś innego. Nie mogłam otrząsnąć się i 'iść dalej'.
Dlatego jeśli lubicie zatracić się w literackim świecie sięgajcie po nią śmiało.

Straciłam wszystko.
Stracilam miłość, wiarę, dom, nadzieję.
Stracilam szansę na życie, którego tak bardzo pragnęłam.
Nie mam nic.
W kieszeni kilkadziesiąt złotych, nad głową zapadający się dach, pod nogami uciekające w popłochu myszy...
~Ewa

Zawsze żyłem pod dyktando innych.
Rodzice ułożyli mi życie, ale dusiłem się.
Oddech wziąłem dopiero tutaj.
Żuławy.
Zakochałem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miłość, przyjaźń, a nade wszystko rodzina to główne hasła, które można przypisać książce "Doskonały dzień" Evansa.

Ta książka to kolejna historia pełna niepowtarzalnej magii i prawdy o ludzkim życiu. O zatraceniu się w pogoni za marzeniami i karierą. O stracie najwyższych wartości i rodzinnego ciepła. O trudach odbudowania uczuć po wcześniejszch zaniedbaniach. O trudnych wyborach mających kluczowe znaczenie dla całego życia.

Richard Paul Evans ma szczególne pióro. Ubiera świat w słowa pełne emocji i wrażliwości. Od zawsze kojarzy mi się z niepowtarzalnymi i nieco magicznymi historiami, ale w gruncie rzeczy na wskroś realistycznymi. Dotykającymi ludzkich słabości, rozterek, pragnień, zmagań z codziennością. Sięgam po jego książki w ciemno i nigdy się nie zawiodłam. Za każdym razem otrzymuję ogromną dawkę świetnej, dopracowanej w każdym calu literatury.


"Doskonały dzień" to kolejne potwierdzenie moich odczuć do jego twórczości. Jeśli tylko dacie tej książce szansę, to pod powierzchnią historii o losach głównego bohatera  znajdziecie szereg nauk, refleksji, prawd o ludzkim życiu, miłości, stracie, potrzebach i nadziei.

Po przeczytaniu tego książki czuję jakiś wewnętrzny spokój. Czuję go, mimo że co chwilę nasuwają mi się kolejne refleksje i raz za razem poddaję analizie poszczególne wydarzenia i decyzje podejmowane przez głównego bohatera. Trudno po tej książce sięgnąć po następną, bo głowa pelna jest emocji, a serce wzruszeń.

...
Robert Harlan postawiony na życiowym, zawodowym zakręcie postanawia za namową żony postawić wszystko a jedną kartę i zrealizować kłębące się w nim marzenie o zostaniu pisarzem.
Gdy jego powieść "Doskonały dzień" zdobywa popularność Harlan zatraca się powoli w nowej rzeczywistości. Oddala się od żony i córki zapominając o wartościach, które kiedyś były fundamentem jego życia.
Pewnego dnia spotyka jednak człowieka, który niejako przepowiada jego przyszłość. Harlan rozpoczyna walkę o odzyskanie rodziny, miłości, życia....

Miłość, przyjaźń, a nade wszystko rodzina to główne hasła, które można przypisać książce "Doskonały dzień" Evansa.

Ta książka to kolejna historia pełna niepowtarzalnej magii i prawdy o ludzkim życiu. O zatraceniu się w pogoni za marzeniami i karierą. O stracie najwyższych wartości i rodzinnego ciepła. O trudach odbudowania uczuć po wcześniejszch zaniedbaniach. O trudnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znacie książki po których nie można pozbierać myśli? Takie, po których nie można skupić się na niczym innym poza analizowaniem tego, co wydarzyło się na kartach książki?  I wreszcie takie, po których zastanawiacie się, czy to nie zbyt wiele autor zrzucił na barki jednego bohatera?

Zbyt wiele to...
Emocje. Uczucia.
Strata. Ból. Cierpienie.
Bezsilność.
Ucieczka.
Miłość. Nadzieja. Wiara.
Przebaczenie.
Wczoraj. Dziś. Jutro.
Przeszłość, o której nie da się zapomnieć.
Dziś, które doświadcza.
Jutro, które daje szanse.

Bartku napisałeś książkę, która mocno wdarła się w moje czytelnicze serce. Ciężko będzie innej przebić się przez ten mur emocji, jaki stworzyłeś.
Wiesz, chwilami byłam na Ciebie zła, wręcz wściekła! Zastanawiałam się, jak możesz tak więcej i więcej odbierać Aleksowi... Doświadczać go na każdym kroku. Dawaleś i odbierałeś nadzieję. Ba! Jestem pewna, że gdyby powstała kolejna część, dałbyś radę jeszcze sporo namieszać...
Ale muszę Ci też Bartku podziękować. Każdy cios zadawany Twojemu bohaterowi to szansa na to, aby się podnosił. A dla nas czytelników dowód, że można, że się da, że niezależnie od trudów naszego życia możemy podnieść się i żyć dalej...

"Zbyt wiele" to książka, którą powinien przeczytać każdy.
Sięgajcie po nią bez wahania. Tylko pamiętajcie! Musicie przygotować się  na ogromną falę emocji. To nie jest książka lekka i przyjemna - to książka o prawdziwym życiu...

Polecam

Znacie książki po których nie można pozbierać myśli? Takie, po których nie można skupić się na niczym innym poza analizowaniem tego, co wydarzyło się na kartach książki?  I wreszcie takie, po których zastanawiacie się, czy to nie zbyt wiele autor zrzucił na barki jednego bohatera?

Zbyt wiele to...
Emocje. Uczucia.
Strata. Ból. Cierpienie.
Bezsilność.
Ucieczka.
Miłość....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałam "Sekret Marii". Powoli zamykam książkę i spoconą z emocji dłonią wodzę po okładce...
Zamykam oczy i w tej samej chwili jeszcze raz staje przede mną kobieta, która podjęła się nierównej walki w męskim świecie.
Maria Montessori.
Czuję jej odwagę, pasję, nieugiętość, zapał i determinację.
Jak inaczej określić bowiem postawę młodej dziewczyny, która zafascynowana medycyną podejmuje studia w tym kierunku, mimo że jest jedyną kobietą na uczelni?
Wyłamuje się utartym kanonom i dąży do celu wbrew opinii otoczenia.
Maria Montessori stoi przed mną z wysoko uniesioną głową. Pewna i dumna. Dokładnie taki obraz podsuwa mi moja pobudzona wyobraźnia.
Uśmiecham się do niej.
Tak. Zdecydowanie zasługuje na uśmiech pełen szacunku i podziwu.
Maria wyciągnęła bowiem dłoń do tych najsłabszych, wykluczonych, skazanych na zapomnienie.
Prekursorka metody, która do dziś w psychiatrii zajmuje ważne miejsce, skupiła się na leczeniu dzieci. Obserwacja i indywidualne podejście owocowały zaskakującymi efektami. Maria pragnęła stwarzać małym pacjentom nowe możliwości. Dawała im szansę na rozwój i poznawanie świata. Dzieci miały odkrywać, poznawać świat, odnajdywać się w społeczeństwie, aby w ostatnim kroku brać czynny udział w tworzeniu świata...
Metoda Montessori dla mnie, jako świeżo upieczonej matki, okazuje się niezwykle fascynująca. Być może to właśnie moje obecne odkrywanie macierzyństwa sprawiło, że w książce skupiałam się przede wszystkim na teoriach wychowawczych stosowanych przez Marię.
Walka o brak dyskryminacji kobiet, trudy w przebiciu się w świecie mężczyzn, a nawet wątek romansowy, były dla mnie jedynie barwnym tłem podkreślającym, jak odważną i wyjątkową kobietą była Maria Montessori.

Ta książka to coś więcej niż historia. To historia kobiety ubrana w powieść. Historia, którą powinien przeczytać każdy, aby uświadomić sobie, jak zmieniał się świat, ludzie, medycyna, światopogląd.

Czułam, że książka ta zajmie szczególne miejsce w mojej biblioteczce i się nie zawiodłam...

Jeszcze raz uśmiecham się do Marii. Otwieram oczy i gdy tylko Maria znika  idę do mojej córeczki, bawić się z nią, pokazywać jej świat i otwierać ją na nowe możliwości...

Przeczytałam "Sekret Marii". Powoli zamykam książkę i spoconą z emocji dłonią wodzę po okładce...
Zamykam oczy i w tej samej chwili jeszcze raz staje przede mną kobieta, która podjęła się nierównej walki w męskim świecie.
Maria Montessori.
Czuję jej odwagę, pasję, nieugiętość, zapał i determinację.
Jak inaczej określić bowiem postawę młodej dziewczyny, która zafascynowana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jesteś UWAŻNY w tym, co robisz?
Skupiasz swoje myśli w 100 procentach na wykonywanej w danej chwili czynności?
A może rozprasza Cię wszystko dookoła?
Może gonitwa myśli w Twojej głowie zaburza prawidłowy obraz rzeczywistości?
Może za dużo jest owego 'może?'... Analizy, rozkładania na czynniki pierwsze, a za mało spokoju, wyciszenia, skupienia?

Zastanów się. Albo nie! Stój!
Weź głęboki oddech. Jeszcze jeden. I jeszcze.
Skup się na tym, że oddychasz.
Dzięki oddechowi żyjesz.
Lepiej?

Teraz sięgnij po książkę
"Zabijaj uważnie" i sprawdź do czego można wykorzystać zdolność bycia UWAŻNYM.

Główny bohater, adwokat, mąż, ojciec kierowany pragnieniem ratowania małżeństwa, a nade wszystko bycia najlepszym ojcem na świecie, idzie na terapię.
Owa terapia w bardzo szybki sposób przewartościowuje jego życie. Trzeba przyznać, że Bjorn to niebywale pilny uczeń potrafiący każdy, nawet najdrobniejszy element terapii, dopasować do własnych problemów prywatnych i zawodych. Wyciąga szybkie lekcje. Wprowadza teorię w życie i...no właśnie, czy stanie się szczęśliwy, czy osiągnie zamierzony cel, czy poukłada swoje sypiące się życie?

Książka zapewnia ogromną dawkę emocji. Trzyma w napięciu, ale też bawi. Komedia kryminalna napisana ze smakiem to gwarancja emocji do ostatniej strony.
Ta książka jest bardzo inteligentna, przemyślana, spójna. Uszyta na miarę!
Przecież połączenie psychologii i kilku trupów, gangsterkich porachunków to nie takie proste zadanie!

Jedna z lepszych książek, jakie czytałam w tym roku. Zdecydowanie nie da się jej zapomnieć. Mój egzemplarz powędrował już w ręce kolejnego czytelnika, by uczyć i bawić. Chociaż mam nadzieję, że ten kolejny czytelnik nie będzie aż tak pilnym uczeniem jak Bjorn ☺️

Czytajcie bo takich perełek gatunku jest mało.
❤️

Jesteś UWAŻNY w tym, co robisz?
Skupiasz swoje myśli w 100 procentach na wykonywanej w danej chwili czynności?
A może rozprasza Cię wszystko dookoła?
Może gonitwa myśli w Twojej głowie zaburza prawidłowy obraz rzeczywistości?
Może za dużo jest owego 'może?'... Analizy, rozkładania na czynniki pierwsze, a za mało spokoju, wyciszenia, skupienia?

Zastanów się. Albo nie!...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Każdego dnia walczę o to, by żyć normalnie.
Normalnie?
Codziennie towarzyszy mi ból, smutek, tęsknota.
Staram się być silna.
Staram się zapomnieć i pamiętać jednocześnie.
Staram się nie zbić, nie rozsypać na drobne kawałki,
bo jestem "dziewczyną ze szkła".
Walczę o moją rodzinę, a może o to, co z niej został?
Jest też On.
Czuły, kochany, troskliwy.
Nie chcę stracić również jego, ale...
...on nie zna mojej tajemnicy.
Nikt jej nie zna.
Nie pozna.
A gdy pozna, czy jeszcze mnie zechce?
...

"Dziewczyna ze szkła". Stadium cierpienia, bólu i tęsknoty za osobą zmarłą. Bliskim, który odszedł w tragiczny sposób.
To książka o próbie ratowania życia, które pozostało.
To wola życia w normalności....
Książka o ogromnych pokładach wiary, miłości i łaski.

Meg to główna bohaterka, którą powinniście poznać. Za jej sprawą poznajemy losy doświadczonej stratą rodziny. Mamy też możliwość obserwowania rodzącej się nastoletniej miłości. Budowania zaufania, wsparcia i wiary. Wiary w Boga, w lepsze jutro, w sens wszystkiego, co dotyka człowieka.

Książka porusza najgłębsze struny ludzkiej wrażliwości.
To nie jest łatwa lektura. Ale warta uwagi każdego czytelnika.

Polecam ❤️

Każdego dnia walczę o to, by żyć normalnie.
Normalnie?
Codziennie towarzyszy mi ból, smutek, tęsknota.
Staram się być silna.
Staram się zapomnieć i pamiętać jednocześnie.
Staram się nie zbić, nie rozsypać na drobne kawałki,
bo jestem "dziewczyną ze szkła".
Walczę o moją rodzinę, a może o to, co z niej został?
Jest też On.
Czuły, kochany, troskliwy.
Nie chcę stracić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dawno nie miałam już tak, że nie wiedziałam jak ubrać w słowa gonitwę myśli wywołaną przez przeczytaną książkę. "Niełatwe powroty" Aleksandry Rak doprowadziły mnie jednak do stanu, w którym ciężko myśleć, a już napewno zacząć czytać kolejną książkę.

Poznając historię sióstr Klaudii, Patrycji i Martyny miałam wrażenie, że nie stykam się z fikcją literacką, ale z prawdziwą historią kobiet, które stały mi się bardzo bliskie. Pojawiało się we mnie współczucie, ale i złość, gdy poznawałam je bliżej. Każda była inna, a jednak każda na swój sposób wrażliwa, samotna, zagubiona.

Siostry spotykają się po latach w pensjonacie w bieszczadzkiej Równi. Pensjonat prowadzi najmłodsza z sióstr wraz z ojcem, który właśnie miał zawał i trafił do szpitala. Klaudia zostaje ze wszystkimi obowiązkami sama. Zawiadamia jednak siostry o chorobie ojca. Patrycja niezwłocznie przyjeżdża z Irlandii, a Martyna dołącza do sióstr dopiero po wielu dniach i to z pomysłem sprzedaży pensjonatu.
Pojawiają się konflikty, kłótnie, masa tajemnic, próby budowania utraconego zaufania i siostrzanych relacji.

Czytałam z zapartym tchem, a namalowany przez autorkę obraz posiadłości w Bieszczadach jest tak piękny, że aż ma się ochotę przenieść w tamte strony i sprawdzić, czy aby napewno takie miejsce nie istnieje naprawdę.

Przepiękna, poruszająca historia, w której ja odnalazłam trochę siebie, swoich własnych trudnych doświadczeń. Może przez to bardziej rozumiałam, jakie emocje targają sercami bohaterek książki?

Cieszę się, że historia będzie miała swój dalszy ciąg. Już nie mogę się doczekać. Pozycja obowiązkowa dla miłośników literatury obyczajowej.

Polecam!

Dawno nie miałam już tak, że nie wiedziałam jak ubrać w słowa gonitwę myśli wywołaną przez przeczytaną książkę. "Niełatwe powroty" Aleksandry Rak doprowadziły mnie jednak do stanu, w którym ciężko myśleć, a już napewno zacząć czytać kolejną książkę.

Poznając historię sióstr Klaudii, Patrycji i Martyny miałam wrażenie, że nie stykam się z fikcją literacką, ale z prawdziwą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Należę do grona osób, które zdecydowanie wątpią w to, że przyjaźń damsko męska jest możliwa.
Sięgając po książkę "Przyjacielski układ" byłam wręcz przekonana, że owa teoria znajdzie potwierdzenie...

Eric i Tori. On i ona. Przyjaciele od wielu lat znający się jak łyse konie. Znają się na wylot, ufają sobie bezgranicznie i...
pewnego dnia Eric prosi przyjaciółkę o przysługę. Tori ma udawać przed rodzicami Erica, że jest jego narzeczoną! Oczywiście zadanie tylko pozornie jest proste. Tori od dawna darzy Erica głębszym uczuciem. Nie potrafi mu jednak odmówić. Jak rozwinie się ta relacja?


Książka należy do grupy tych, które czyta się zdecydowanie szybko i ze zdecydowaną przyjemnością. Dodatkowo, gdy wydaje Ci się, że już wiesz, jak potoczą się losy bohaterów, dzieje się coś, co wywraca wszystko do góry nogami. Księżka zawiera kilka takich zwrotów akcji i zdecydowanie świetnie się ją przez to czytało.

"Przyjacielski układ" to historia pełna humoru, ale też emocji. Znajomość, która trwała od lat, wkracza w nowe obszary i to, co wydarzy się teraz przyniesie dla obojga przyjaciół nieodwracalne skutki. Oboje z każdym dniem są bardziej świadomi, że nic nie będzie już takie samo, jak kiedyś.

Muszę przyznać, że bardzo polubiłam bohaterów. Tori mocno kibicowałam, czasem cieszyłam się razem z nią, ale były chwile, gdy naprawdę jej współczułam.
Eric natomiast w moich oczach wydoroślał, dojrzał, przeszedł zmianę i to zmianę bardzo pozytywną.
Niestety popełnił wiele błędów, które miały decydujący wpływ na relację z Tori. Ale kto błędów nie popełnia?

Podsumowując. Cieszę się, że książka trafiła w moje ręce. Zwłaszcza, że czytałam ją w czasie, gdy w moim życiu pojawiło trochę problemów. Wieczór spędzony z kubkiem gorącej herbaty i "Przyjacielskim układem" pozwolił mi na oderwanie się chociaż na chwilę od problemów dnia codziennego i pełen relaks.

Lubię takie historie. Historie pełne dobrej energii, ciepła, lekkości.
Polecam!

Należę do grona osób, które zdecydowanie wątpią w to, że przyjaźń damsko męska jest możliwa.
Sięgając po książkę "Przyjacielski układ" byłam wręcz przekonana, że owa teoria znajdzie potwierdzenie...

Eric i Tori. On i ona. Przyjaciele od wielu lat znający się jak łyse konie. Znają się na wylot, ufają sobie bezgranicznie i...
pewnego dnia Eric prosi przyjaciółkę o przysługę....

więcej Pokaż mimo to