rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Czytało mi się naprawdę dobrze mimo wielu szczegółów, takich jak nazwy ulic albo elementów umeblowania kossakówki. Początek książki trochę trudniejszy w odbiorze. Przynajmniej dla mnie, która lubi czytać o zwierzętach. Książka się rozkręciła gdy Simona zamieszkała w Puszczy.
Ogólnie co do samej postaci mam mieszane uczucia, nie ujmując inteligencji i prozwierzecej działalności bohaterki. Tak jak lubię i szanuję ludzi, którzy kochają zwierzęta tak mocno mi się wydaje, że nie umiałabym się dogadać z Panią Simoną. Wydaje mi się wręcz antypatyczna.
Autorka bardzo mocno skupia się na Simonie. To w końcu jej życie opisuje, ale brakowało mi opowieści o zwierzętach, które tak bardzo były ważne dla Pani Kossak. Chciałam poznać więcej historii związanych z np. krukiem czy sową, które się z nią "przyjaźniły". One niestety stanowią tylko tło.
Poza tym uważam, że lektura jest ciekawa, a bohaterka warta poznania.
Mam duży szacunek do Pani Simony Kossak, ale ograniczoną sympatię 😉

Czytało mi się naprawdę dobrze mimo wielu szczegółów, takich jak nazwy ulic albo elementów umeblowania kossakówki. Początek książki trochę trudniejszy w odbiorze. Przynajmniej dla mnie, która lubi czytać o zwierzętach. Książka się rozkręciła gdy Simona zamieszkała w Puszczy.
Ogólnie co do samej postaci mam mieszane uczucia, nie ujmując inteligencji i prozwierzecej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Absolutny majstersztyk!
Uwielbiam i polecam wszystkim dookoła.
Mój numer jeden.
Główny bohater Ove jest zrzędliwy i czepialski, ale pokochałam go. Nie umiem być obiektywna 😋
Bardzo mnie ta książka bawiła i wzruszała jednocześnie (a przyznam szczerze nie jest mnie łatwo rozbawić książką).
Polecam wszystkim.

Absolutny majstersztyk!
Uwielbiam i polecam wszystkim dookoła.
Mój numer jeden.
Główny bohater Ove jest zrzędliwy i czepialski, ale pokochałam go. Nie umiem być obiektywna 😋
Bardzo mnie ta książka bawiła i wzruszała jednocześnie (a przyznam szczerze nie jest mnie łatwo rozbawić książką).
Polecam wszystkim.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobrze się czyta, zwłaszcza jak ktoś obserwuje autorkę na Instagramie. Wtedy czytając książkę można w głowie dokładnie widzieć Dodo oczyma wyobraźni jak przeżywa swoje przygody 😊 plus oczywiście pooglądać zdjęcia i filmiki z opisywanych wydarzeń 😊
Jest konkretnie, zabawnie, swojsko.
Jak najbardziej na tak 😊
Swoją drogą: serdecznie pozdrawiam ♥️

Bardzo dobrze się czyta, zwłaszcza jak ktoś obserwuje autorkę na Instagramie. Wtedy czytając książkę można w głowie dokładnie widzieć Dodo oczyma wyobraźni jak przeżywa swoje przygody 😊 plus oczywiście pooglądać zdjęcia i filmiki z opisywanych wydarzeń 😊
Jest konkretnie, zabawnie, swojsko.
Jak najbardziej na tak 😊
Swoją drogą: serdecznie pozdrawiam ♥️

Pokaż mimo to


Na półkach:

To było mocne. Nie miałam przyjemności podczas słuchania audiobooka, bo temat ciężki, ale uważam, że książka jest dobra i warto przeczytać. Zawsze kiedy słucham/czytam o krzywdzie dzieci ciężko mi się z tym pogodzić. Nawet jeżeli to fikcja... Dlatego też momentami odczuwałam wręcz fizyczny ból poznając losy dzieci z domu dziecka że Wschowy.

To było mocne. Nie miałam przyjemności podczas słuchania audiobooka, bo temat ciężki, ale uważam, że książka jest dobra i warto przeczytać. Zawsze kiedy słucham/czytam o krzywdzie dzieci ciężko mi się z tym pogodzić. Nawet jeżeli to fikcja... Dlatego też momentami odczuwałam wręcz fizyczny ból poznając losy dzieci z domu dziecka że Wschowy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakie to było dobre. Logiczne. Obiektywne. Przenikliwe.
Razprozak bardzo skrupulatnie podszedł do tematu i nie wiem czy można użyć innych słów, aby bardziej dosadnie ukazać to co teraz dzieje się na świecie.
Jak dla mnie - obowiązkowa lektura dla każdego.

Czytam książki różnych autorów. Nawet tych, z którymi mi nie po drodze. Próbuję wyrobić sobie opinię poznając różne stanowiska. Jeżeli ktoś z lewicy sięgnie po tę książkę i faktycznie ja przeczyta myślę, że zmieni się jego patrzenie na świat. Jeśli się nie zmieni... to przynajmniej będzie mógł konstruktywnie skrytykować, co też z chęcią bym przeczytała.

Jakie to było dobre. Logiczne. Obiektywne. Przenikliwe.
Razprozak bardzo skrupulatnie podszedł do tematu i nie wiem czy można użyć innych słów, aby bardziej dosadnie ukazać to co teraz dzieje się na świecie.
Jak dla mnie - obowiązkowa lektura dla każdego.

Czytam książki różnych autorów. Nawet tych, z którymi mi nie po drodze. Próbuję wyrobić sobie opinię poznając różne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Takie książki jak "Odczarować adopcję" są potrzebne, ponieważ nawet w tych czasach adopcja nadal stanowi temat tabu.

Autorka bardzo rzetelnie przedstawia krok po kroku jak wygląda procedura adopcyjna i jednocześnie wykazuje się maksymalnym zrozumieniem dla wątpliwości i obaw osób starających się przebrnąć przez ten proces lub dopiero rozważających taki krok. Pani Magda w empatyczny sposób zwraca się do wszystkich rodziców, przyszłych i teraźniejszych. Sama jest matką dwóch adoptowanych córek i biologicznego syna.

Książka napisana jest w ciekawy sposób i mimo momentów typowo "administracyjnych" nie nuży. Czytelnik wręcz może poczuć się jak na kawie z przyjaciółką, która opowiada o swoim życiu i jednocześnie informuje go o wszystkich zagadnieniach i wyzwaniach, które wiążą się z adopcją dziecka. Interesującym tematem np. była choroba sieroca, o której osobiście prawie nic nie wiedziałam.

Polecam książkę Pani Magdy osobom, które zastanawiają się nad takim rozwiązaniem, już starającym się o dziecko, a nawet tym, którzy mają to już za sobą, ale również wszystkim, których po prostu interesuje adopcja jako proces lub jako szansa na zostanie rodzicem.

Takie książki jak "Odczarować adopcję" są potrzebne, ponieważ nawet w tych czasach adopcja nadal stanowi temat tabu.

Autorka bardzo rzetelnie przedstawia krok po kroku jak wygląda procedura adopcyjna i jednocześnie wykazuje się maksymalnym zrozumieniem dla wątpliwości i obaw osób starających się przebrnąć przez ten proces lub dopiero rozważających taki krok....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Oczami dos gringos. Kuba i Kolumbia Alicja Kubiak, Jan Kurzela
Ocena 5,3
Oczami dos gri... Alicja Kubiak, Jan ...

Na półkach: ,

Ta podróżnicza przygoda trochę mi się ciągnęła. Podobnie jak w przypadku poprzedniej książki "Oczami Dos Gringos" mam wrażenie, że autorzy nie bardzo mieli pomysł na poprowadzenie tej opowieści, na zainteresowanie czytelnika terenami, które zwiedzali. Skupili się głównie na swoich perypetiach, chociaż może o to chodziło. Przykładem tu może być wyprawa do Ciudad Perdida - Zaginionego Miasta. Niewiele się dowiedziałam o samym mieście, bo zostało opisane tak na szybko, a głównym tematem była choroba podróżników. I oczywiście to nic złego, że o tym pisali dobrze wiedzieć jakie zagrożenia czekają na chętnych podobnych wypraw. Moim zarzutem jest, że oprócz tej choroby same miasto zupełnie zginęło w tej historii. Ot doszliśmy. Spędziliśmy kilka godzin i wracaliśmy...

Mimo to książka może być istotnym źródłem wiedzy dla osób, które planują taką wycieczkę, ponieważ autorzy bardzo dokładnie przedstawiają problemy, z którymi musieli się zmierzyć po drodze, poprzez działanie urzędów i załatwienie potrzebnych pozwoleń, transport, kwestie finansowe po próby oszustwa i wyłudzenia, na które trzeba uważać.

Ta podróżnicza przygoda trochę mi się ciągnęła. Podobnie jak w przypadku poprzedniej książki "Oczami Dos Gringos" mam wrażenie, że autorzy nie bardzo mieli pomysł na poprowadzenie tej opowieści, na zainteresowanie czytelnika terenami, które zwiedzali. Skupili się głównie na swoich perypetiach, chociaż może o to chodziło. Przykładem tu może być wyprawa do Ciudad Perdida...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę przyznać, że mam naprawdę mieszane uczucia co do tej powieści. Z jednej strony słuchało mi się jej naprawdę dobrze i z zaciekawieniem, ale z drugiej czuję się mocno rozczarowana. Bardzo się do tego stanu przyczyniło zakończenie, którego zupełnie się nie spodziewałam, ale jak się okazuje zaskoczenie nie zawsze musi być na plus. Miałam wrażenie podczas słuchania, że cała historia do czegoś zmierza. Miałam do czynienia już z twórczością Pani Ałbeny Grabowskiej i to były raczej pozytywne spotkania, dlatego tym bardziej czuję się zawiedziona. Zakończenie książki sprawiło, że finalnie okazała się o niczym.

Bohaterowie, zwłaszcza mężczyźni, trochę tacy podobni do siebie. Tak jakby powstał jeden szablon i tylko zmieniano mu imię. Natomiast kobiety, może z wyjątkiem Amelii bardzo przerysowane przez co stawały się mało wiarygodne.

Mimo tych minusów słuchanie tej powieści nie sprawiło mi bólu. Nie czułam irytacji. Być może to właśnie wynikało z przeświadczenia, że ta historia ma głębsze dno, którego ostatecznie zabrakło. Akcja dzieje się podczas I wojny światowej, co również jest dla mnie ciekawym aspektem. Niestety nie odczułam specjalnie klimatu tych czasów mimo oczywistych starań autorki.

Na koniec chciałabym jednak wyrazić uznanie dla kreacji Ludwiżanki, którą szczerze polubiłam.

Muszę przyznać, że mam naprawdę mieszane uczucia co do tej powieści. Z jednej strony słuchało mi się jej naprawdę dobrze i z zaciekawieniem, ale z drugiej czuję się mocno rozczarowana. Bardzo się do tego stanu przyczyniło zakończenie, którego zupełnie się nie spodziewałam, ale jak się okazuje zaskoczenie nie zawsze musi być na plus. Miałam wrażenie podczas ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta część jest trochę słabsza niż pierwsza, ale mimo wszystko nadal jest ciekawie. To z jakimi interwencjami muszą się mierzyć policjanci nadal czasami wywołuje niedowierzanie, a warunki pracy są często absurdalne.

Myślę, że takie reportaże są potrzebne, aby ludzie zrozumieli czym jest praca niebieskich i jak to wygląda "z drugiej strony".

Ta część jest trochę słabsza niż pierwsza, ale mimo wszystko nadal jest ciekawie. To z jakimi interwencjami muszą się mierzyć policjanci nadal czasami wywołuje niedowierzanie, a warunki pracy są często absurdalne.

Myślę, że takie reportaże są potrzebne, aby ludzie zrozumieli czym jest praca niebieskich i jak to wygląda "z drugiej strony".

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Pies" jest zbiorem historii opowiadających o pracy policjanta, o interwencjach, o posterunkowych realiach oraz o "ciepłych" uczuciach jakie wzbudzają wśród ludzi, a także o absurdach jakie spadają na funkcjonariuszy "z góry". Niektóre opowieści są zabawne, niestety większość jednak jest smutna lub nawet przerażająca. Syf w jakim muszą się babrać policjanci jest niezwykle śmierdzący, ale ktoś to musi robić.

Mam wrażenie, że jest spore grono osób, które kompletnie nie zdają sobie sprawy z tego jak naprawdę wygląda ta praca. Jaką trzeba mieć psychikę, żeby udźwignąć taki ogrom tragedii, brutalności, nienawiści czy patologii. Czasami brodzić w ludzkiej krwi, a potem wrócić do domu, do dzieci i próbować wymazać wspomnienia z interwencji, żeby normalnie funkcjonować.

Czy są też kretyni w policji? Oczywiście. Jak wszędzie. Autor nie omija trudnych, niewygodnych tematów. Język użyty w książce jest mocny, uliczny, ale taką mamy rzeczywistość. Ja nie jestem tak wrażliwa na wulgaryzmy, ale na początku nawet mi trochę więdły uszy. Potem się przyzwyczaiłam.

Postanowiłam sprawdzić kto czyta tego audiobooka i zaskoczeniem dla mnie było, że to sam autor. Słucha się tego wyjątkowo dobrze, jak gdyby kumpel przy piwku opowiadał Ci jak wygląda jego praca. Czasami jesteś zniesmaczony, czasami przygnębiony, innym razem znowu zażenowany czy rozbawiony, ale chcesz więcej.
Zabieram się od razu za tom drugi.

"Pies" jest zbiorem historii opowiadających o pracy policjanta, o interwencjach, o posterunkowych realiach oraz o "ciepłych" uczuciach jakie wzbudzają wśród ludzi, a także o absurdach jakie spadają na funkcjonariuszy "z góry". Niektóre opowieści są zabawne, niestety większość jednak jest smutna lub nawet przerażająca. Syf w jakim muszą się babrać policjanci jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miłosny trójkąt - on, ona i jego przyjaciel. Banalne? Pewnie tak. Autor jednak serwuje nam to w inny, dość specyficzny sposób. Wysłuchujemy tu monologów bohaterów, którzy mówią do konkretnego mężczyzny, słuchacza, odbiorcy. Teoretycznie nie do nas. I właśnie przez to miałam uczucie, że trochę podsłuchuję, że nie mam prawa poznawać tej historii. To zbyt intymne. I smutne. Ale już tam byłam, słuchałam ich wypowiedzi i nie zawsze mi się podobało to co do mnie docierało. Prawdę mówiąc... nie podobało mi się prawie nic.
Gillian to wyniosła, przyziemna egocentryczka, która nie wie czego chce. Ratują tą postać wyrzuty sumienia, które gdzieś tam stają się jej częścią, choć moim zdaniem, zbyt małą.
Oliver jest zapatrzonym w siebie, chamskim, fałszywym typem. Generalnie można powiedzieć, że autor odwalił kawał dobrej roboty przy kreacji tego bohatera dlatego, że ciężko pozostać neutralnym w stosunku do niego. Przynajmniej mi było ciężko. Nie da się ukryć, że gość jest przystojny i błyskotliwy, ale poziom jego wyrahowania i manipulacji mnie rozłożył na łopatki.
No i Stuart... ciapowaty, miły, nieśmiały i lojalny Stuart. Wkurzał mnie tym użalaniem się nad sobą, ale jeszcze jako jedyny wzbudził we mnie jakieś cieplejsze uczucia.
Czy naprawdę zakochując się musimy tracić rozum? Ryzykować wszystkim co mamy, swoim życiem, bo tak nam się wydaje, że bez tego nie możemy żyć? Nieważne co przysięgaliśmy, ważne czego pragniemy...
Smutne to. I przerażające. Bo nic nie jest pewne.

Książka nie jest arcydziełem. Pewnie sporo osób oświadczyłoby, że raczej jest średnia, ale moim zdaniem wzbudza emocje i daje do myślenia.

Zakończenie mogłoby być lepsze. Spodziewałam się czegoś innego.

Miłosny trójkąt - on, ona i jego przyjaciel. Banalne? Pewnie tak. Autor jednak serwuje nam to w inny, dość specyficzny sposób. Wysłuchujemy tu monologów bohaterów, którzy mówią do konkretnego mężczyzny, słuchacza, odbiorcy. Teoretycznie nie do nas. I właśnie przez to miałam uczucie, że trochę podsłuchuję, że nie mam prawa poznawać tej historii. To zbyt intymne. I...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Dżozef" Jakuba Małeckiego jest inny niż pozostałe powieści autora, przynajmniej te, z którymi miałam styczność. Mamy tu do czynienia z elementami realizmu magicznego, a nawet horroru.

Grzegorz jest dobrze zbudowanym dresiarzem. Trafia do szpitala z połamanym nosem. Tam ląduje w sali z trójką mężczyzn, z którymi nawiązuje bliższe bądź dalsze relacje. Jeden z pacjentów, zaczytany w Josephie Conradzie, zaczyna opowiadać swoją historię, która wciąga nie tylko słuchaczy z sali, ale i nas czytelników. Poznajemy losy małego Stasia, którego prześladuje Kozioł Drewniak - wyjątkowo paskudne stworzenie. Jednocześnie w szpitalu zaczynają dziać się naprawdę dziwne rzeczy.

Poczułam się wciągnięta w tą opowieść, przeżywałam z bohaterami emocje, które nimi targały. Doświadczałam bezradności i samotności. Ciężko jest przejść obojętnie wobec Stasia, którego losy są momentami naprawdę tragiczne.

Człowiek jest sednem historii. Człowiek i to co się w nim dzieje. Wydarzenia, które mają miejsce, nawet jeśli są oszałamiające, są tylko tłem dla człowieka i uczuć, które w nim są nagromadzone. Mimo, że to jedna z wcześniejszych powieści Jakuba Małeckiego już tu namacalnie można odczuć tę wrażliwość, charakterystyczną dla autora.

Nie spodziewałam się natomiast takiego oderwania od rzeczywistości, dość mrocznego i strasznego. Nie do końca chyba zrozumiałam zamysł autora dotyczący tych konkretnych scen szpitalnych. Jednak wszystko się ze sobą zgrabnie splotło i pozostawiło po przeczytaniu przyjemne uczucie subtelnej satysfakcji. Kolejna udana powieść w dorobku autora.

"Dżozef" Jakuba Małeckiego jest inny niż pozostałe powieści autora, przynajmniej te, z którymi miałam styczność. Mamy tu do czynienia z elementami realizmu magicznego, a nawet horroru.

Grzegorz jest dobrze zbudowanym dresiarzem. Trafia do szpitala z połamanym nosem. Tam ląduje w sali z trójką mężczyzn, z którymi nawiązuje bliższe bądź dalsze relacje. Jeden z pacjentów,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szukając określenia książki o państwie Gucwińskich przychodzi mi do głowy takie - szalenie ciekawa. Aż tak.

Za dzieciaka oglądałam program "Z kamerą wśród zwierząt". W moich oczach pani Hanna i Pan Antoni byli pierwszymi ludźmi, którzy tak otwarcie pokazywali jak można zwierzęta kochać. Zazdrościłam im tego dostępu do dzikich gatunków i bliskości z nimi.

W tej książce otrzymujemy inny wizerunek. Ciężko nie napisać - prawdziwy, bo uważam, że autor wykazał się dużą obiektywnością, co więcej pozwolił czytelnikowi, aby ten sam na podstawie otrzymanych informacji wyrobił sobie własną opinię.

A nie jest łatwo. Bohaterowie książki są kontrowersyjnymi postaciami. Zwłaszcza pani Hanna. Przez większość lektury moja sympatią do tych ludzi niestety malała. Natomiast też nie umiałabym ocenić ich jednoznacznie, bo nie da się ukryć, że posiadali coś, co ja w ludziach cenię sobie bardzo mocno - serce do zwierząt. Skandaliczne wydarzenie z więzieniem niedźwiedzia Magów też nie jest czarno-białe. Ale to już trzeba samemu przeczytać, żeby zrozumieć.

Autor napisał naprawdę świetną biografię. Otrzymujemy tu kawał historii, opisane losy wrocławskiego zoo i często ludzi, z nim związanych, przezabawne, wzruszające lub straszne historie z udziałem zwierząt, no i oczywiście życie państwa Gucwińskich, którzy opowiadają o sobie i swoich wspomnieniach, ale jednocześnie mamy tu opinie ludzi, którzy ich znali, z nimi żyli, pracowali, czasem w zgodzie, czasem wręcz przeciwnie.

To był kawał dobrej książki. Bardzo dobrej.

Szukając określenia książki o państwie Gucwińskich przychodzi mi do głowy takie - szalenie ciekawa. Aż tak.

Za dzieciaka oglądałam program "Z kamerą wśród zwierząt". W moich oczach pani Hanna i Pan Antoni byli pierwszymi ludźmi, którzy tak otwarcie pokazywali jak można zwierzęta kochać. Zazdrościłam im tego dostępu do dzikich gatunków i bliskości z nimi.

W tej ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka dostarczyła mi wielu emocji. Sentymentalna podróż po wspomnieniach mojego dzieciństwa. Kasety wideo i magnetofonowe, salony gier, komiksy, komputery i gry na kartach, które wgrywały się bardzo długo, a czasami mimo to się nie wgrały... Ach wspomnienia... Książka ta jest cenna ze względu na wartość wspomnień jakie wywołuje. Nie wiem czy będzie atrakcyjna dla osób młodszych, ale dla tych których dzieciństwo lub młodość przypada na lata 90te XX w powinna być czystą przyjemnością.

Książka dostarczyła mi wielu emocji. Sentymentalna podróż po wspomnieniach mojego dzieciństwa. Kasety wideo i magnetofonowe, salony gier, komiksy, komputery i gry na kartach, które wgrywały się bardzo długo, a czasami mimo to się nie wgrały... Ach wspomnienia... Książka ta jest cenna ze względu na wartość wspomnień jakie wywołuje. Nie wiem czy będzie atrakcyjna dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Swietłany Aleksijewicz jest bardzo dobrym, ciężkim i niezwykle poruszającym reportażem. Białoruska autorka oddaje głos ludziom, których najbardziej dotknęła katastrofa czarnobylska. Bliskim strażaków, likwidatorom, fizykom jądrowym, mieszkańcom ewakuowanych terenów, którzy zostali, lekarzom...

Jest to kawał bardzo tragicznej i naprawdę mocnej historii. Wybuch reaktora w elektrowni w Czarnobylu był katastrofą na skalę kontynentu. Do tej pory nie można oszacować liczby ofiar. Wielu winnych do tej pory nie zostało ukaranych. To były inne czasy, radziecka propaganda, zrzucanie odpowiedzialności.

26. kwietnia 1986r miałam trzy lata. Z opowiadań wiem jak mama biegła ze mną i bratem do przychodni po płyn Lugola. To miało być naszą ochroną. Niektórzy z ludzi mieszkających w okolicy Czarnobyla nie miało nawet takiego zabezpieczenia. Oferowali ludziom, których wysyłali do pracy w najbardziej napromieniowanych miejscach, dyplomy, pieniadze, zachowanie partyjnej legitymacji, nie mówiąc często o ryzyku, a właściwie nawet nie ryzyku, bo ci ludzie w konsekwencji ciężko chorowali lub umierali (w niewyobrażalnych cierpieniach), przenosząc jeszcze radioaktywne atomy na swoich bliskich.

Jeżeli chodzi o sam reportaż to były momenty ciekawsze i trochę odbiegające od tematu. Sporo też rzeczy się powtarzało, niektóre wspomnienia były zbieżne, bo wywołane w końcu tym samym wydarzeniem, jednak mimo wszystko można było to trochę okroić.

Słuchanie tej książki było wymagającym czasem, trudnym i przygnębiającym, a ostatni rozdział wyjątkowo rozbił mnie na kawałki. Bolało mnie każde słowo. I zostanie w pamięci.

Książka Swietłany Aleksijewicz jest bardzo dobrym, ciężkim i niezwykle poruszającym reportażem. Białoruska autorka oddaje głos ludziom, których najbardziej dotknęła katastrofa czarnobylska. Bliskim strażaków, likwidatorom, fizykom jądrowym, mieszkańcom ewakuowanych terenów, którzy zostali, lekarzom...

Jest to kawał bardzo tragicznej i naprawdę mocnej historii. Wybuch...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lliveya żyje na planecie Vanth. Gdy dowiaduje się, że imperatorem Vanth na zostać jej brat wpada we wściekłość i postanawia udowodnić ojcu, że dokonał złego wyboru swego następcy. Planuje podbić Ziemię, która jest umierającą planetą, ale jednocześnie coś ją do niej przyciąga. Na miejscu poznaje intrygującego mężczyznę Jade'a, który ratuje jej życie. Lliveya musi podjąć walkę z wojskiem jak i z vanthiańskimi siłami zesłanymi na Ziemię, aby sprowadzić ją do domu. Po tym czego dowiedziała się po przylocie na Ziemię nie ma zamiaru wracać. Nie chce też opuszczać Jade'a.

Trochę mam problem z oceną tej książki. Nie jest to rodzaj fantastyki, który lubię, ale staram się próbować różnych gatunków. Treść taka bajkowa, mało realna, a ja lubię nawet w powieściach science-fiction czy fantastycznych pewną dozę prawdopodobieństwa. Inaczej cały czas słyszę głos gdzieś z tyłu głowy: po co Ty czytasz takie głupoty? Tak, czasem zdarza mi się słyszeć głosy 😅

Muszę autorce oddać to, że pomysł na fabułę jest niezły , dzieje się dużo i szybko. Momentami za szybko. Mamy tu sporo akcji i uważam, że to ratuje tą książkę.

Patrząc na okładkę można odnieść mylne wrażenie, że mamy do czynienia z erotykiem w fantastycznym świecie. Tak nie jest i nie rozumiem skąd pomysł na rozebranego gościa patrzącego w niebo. Oczywiście ten gość jest całkiem sympatyczny dla oka, ale to tak jakby w książce o motoryzacji na okładkę dać np. Jasona Momoa bez koszulki jadącego na kucyku 🙄 Co ma piernik do wiatraka?

Vanth nie wzbudziło we mnie większych emocji, ale też nie uważam, żebym się wyjątkowo męczyła z tą książką. Czasami nawet dałam się wciągnąć w te wydarzenia i uważam, że niektóre rozwiązania autorka bardzo sprytnie wymyśliła.

Początek przydługi i nużący, relacja między głównymi bohaterami w moim odczuciu zdecydowanie na siłę, na zasadzie "tak wypada". Szkoda, to można było trochę bardziej rozbudować. W sensie stworzyć jakieś iskierki między Llyveyą a Jadem. Ja nic takiego nie wyczułam.

Natomiast wydaje mi się, że można by było zrobić z tego niezły film 😉 I niech Jade'a zagra wspomniany Momoa 😅

Lliveya żyje na planecie Vanth. Gdy dowiaduje się, że imperatorem Vanth na zostać jej brat wpada we wściekłość i postanawia udowodnić ojcu, że dokonał złego wyboru swego następcy. Planuje podbić Ziemię, która jest umierającą planetą, ale jednocześnie coś ją do niej przyciąga. Na miejscu poznaje intrygującego mężczyznę Jade'a, który ratuje jej życie. Lliveya musi ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Billy Milligan to człowiek, który popełnił rabunki i gwałty. Podczas aresztowania wydaje się być zagubiony. Nie rozumie o co jest oskarżony. Niczego takiego nie pamięta, ciężko się z nim porozumieć. Podczas śledztwa ujawniają się kolejne odsłony Billego i ku ogromnemu zaskoczeniu wszystkich pojawia się pierwsza słuszna diagnoza - osobowość wieloraka. Osobowości różnią się między sobą wiekiem, płcią, narodowością, umiejętnościami.

Czytając tę książkę nie czytałam paradoksalnie tylko o Billym, ale był też Ragen, Arthur, Tommy, Christine i wiele więcej bohaterów. Znajdujących się w jednym ciele.

To co przeczytałam było fascynujące. Pochłonęło mnie kompletnie. Na początku ciężko mi było uwierzyć, że to w ogóle jest możliwe, ale uwierzyłam. Ta książka ma w sobie wszystko - kryminał, horror, reportaż, sensację, powieść przygodową, obyczajową, a także fantastykę. To była moja pierwsza myśl, że to niesamowita, intrygująca fantastyka, która okazała się być historią prawdziwą.

Jak bardzo musiał zostać zraniony chłopiec, aby stworzyć w sobie różne osobowości, ujawniające się w odpowiednich dla poszczególnych postaci warunkach? Przez co przeszedł i jak nauczył sobie z tym radzić? A może się nie nauczył?

Ciekawym i jednocześnie przerażającym aspektem, który możemy tu zaobserwować jest również to jak człowiek jest bezbronny wobec systemu, wielkiej machiny, która poprzez jedną decyzję potrafi Ciebie upodlić i zniszczyć.

Jestem pod wielkim wrażeniem całej historii. Wzbudziła ogrom emocji. Polecam każdemu.

Billy Milligan to człowiek, który popełnił rabunki i gwałty. Podczas aresztowania wydaje się być zagubiony. Nie rozumie o co jest oskarżony. Niczego takiego nie pamięta, ciężko się z nim porozumieć. Podczas śledztwa ujawniają się kolejne odsłony Billego i ku ogromnemu zaskoczeniu wszystkich pojawia się pierwsza słuszna diagnoza - osobowość wieloraka....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Raj" to lekki i przyjemny kryminał. Nie do końca wpasował się w mój gust, bo mamy tu do czynienia z jako taką komedią omyłek, co nie do końca jest dla mnie słusznym zagraniem. Ale powtarzam - dla mnie.

Nie dostaniemy tu skomplikowanej i rozbudowanej intrygi, ot taką historyjkę, która mimo to potrafi umilić spędzony z nią czas.

Historia dzieje się w nowo otwartej galerii handlowej. Bohaterowie są raczej przerysowani, ale ciężko zaprzeczyć, że przedstawione przez autorkę cechy poszczególnych postaci nie występują. Właściwie stają się coraz bardziej popularne, zwłaszcza dwóch nastolatek występujących w tej powieści. Parcie na szkło, zbieranie lajków, stwarzanie pozorów bycia idealną.

Jeżeli ktoś lubi niezbyt wymagające czytadła lub po prostu potrzebuje odpoczynku od ciężkich tematów myślę, że się odnajdzie się w "Raju".

"Raj" to lekki i przyjemny kryminał. Nie do końca wpasował się w mój gust, bo mamy tu do czynienia z jako taką komedią omyłek, co nie do końca jest dla mnie słusznym zagraniem. Ale powtarzam - dla mnie.

Nie dostaniemy tu skomplikowanej i rozbudowanej intrygi, ot taką historyjkę, która mimo to potrafi umilić spędzony z nią czas.

Historia dzieje się w nowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"/.../ że my, społeczeństwo, mamy moralny obowiązek walczyć o każde gwałcone dziecko i każdą gwałconą kobietę. Niezależnie od tego czy oprawcą jest polityk, celebryta, policjant, biznesmen, ksiądz, sędzia czy wpływowy gangus."

Świetny reportaż śledczy. Autor włożył mnóstwo wysiłku w to, aby rzetelnie opisać to co działo się w Sopocie, Wejherowie, Gdańsku i okolicach. Seksafera z udziałem Krystiana W. i wpływowych ludzi nadal jest na tapecie i nadal osoby odpowiedzialne za to co działo się przez wiele lat nie ponieśli odpowiedniej kary. Ktoś trzyma na tym łapę i ma w tym swój interes.

"Zatoka Sztuki" przez wiele lat była siedliskiem zła, narkotyków, pedofilii i ciemnych interesów . Wielu celebrytów pomimo wybuchu afery w 2015r nadal jej broniło i fotografowało się tam, żeby ją wspierać. Mimo nieletnich dziewcząt tam przebywających, bujających się huśtawkach i często wskazujących stan mocnego upojenia, jak wykazało śledztwo w kilku przypadkach nierzadko pod wpływem pigułek gwałtu. Jak można nie reagować? Jak można jeszcze bronić tego miejsca? I jak można później publicznie potępiać pedofilię w kościele, bo to się dzieje w kościele?

Ja potępiam pedofilię w każdym wydaniu. Nie ma znaczenia kto jej dokonuje. Każdemu takiemu zwyrodnialcowi życzę odpowiedniej kary.

"/.../ że my, społeczeństwo, mamy moralny obowiązek walczyć o każde gwałcone dziecko i każdą gwałconą kobietę. Niezależnie od tego czy oprawcą jest polityk, celebryta, policjant, biznesmen, ksiądz, sędzia czy wpływowy gangus."

Świetny reportaż śledczy. Autor włożył mnóstwo wysiłku w to, aby rzetelnie opisać to co działo się w Sopocie, Wejherowie, Gdańsku i okolicach....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kya Clark od zawsze mieszkała na bagnach. Gdy była małą dziewczynką opuściła ją matka, rodzeństwo, a potem ojciec. Zostawiona sama sobie uczyła się przetrwania w trudnych warunkach. Mierzyła się z wszechogarniającą samotnością i tęsknotą za posiadaniem rodziny.

"Gdzie śpiewają raki" jest książką wielowymiarową. Doświadczamy tu wielu dość rozbudowanych opisów przyrody, która nęci swoim surowym pięknem, ale jednocześnie odrzuca tych, którzy nie potrafią jej docenić. Obserwujemy tu dorastanie dziewczynki, która walczy o przetrwanie i przeżywa liczne rozczarowania i upokorzenia, ale mimo trudności, żalu i tęsknoty nie poddaje się. Kocha swój świat, mokradła, wszystkie stworzenia je zamieszkujące i każde źdźbło trawy. Dziewczynka charakteryzuje się prostotą i naiwnością, ale jednocześnie imponuje ogromnym sercem, pracowitością i dobrocią. Bardzo mnie ta postać ujęła. Kibicowalam jej przez całą powieść z nadzieją, że w końcu jej los się odmieni, że na jej drodze zostaną sami porządni ludzie. Ale dobrze wiemy, że nie tak wygląda życie. Żyjemy w świecie, gdzie ogromnym ryzykiem jest komuś zaufać i jeśli się nie sparzymy to jest to sporym osiągnięciem, wręcz powiedziałabym rzadkim, a jeśli zaufamy i będzie tak jak często bywa... rozczarowanie i blizny po nim pozostają z nami na zawsze.

Mamy tu też wątek kryminalny, który jest najsłabszym ogniwem całej powieści. Jest dość prosty i przewidywalny. Domyślam się, że zamysł był taki, żeby to nie on grał w tej książce główną rolę, ale mimo wszystko mógł zostać skonstruowany trochę ciekawiej.

Czas spędzony na słuchaniu tego audiobooka był bardzo przyjemny. Polubiłam Kyę, ponieważ potrafiła poruszyć pewne już okurzone struny w moim serduchu, a coś co wywołuje w człowieku takie emocje nie może być czymś słabym, dlatego polecam.

Kya Clark od zawsze mieszkała na bagnach. Gdy była małą dziewczynką opuściła ją matka, rodzeństwo, a potem ojciec. Zostawiona sama sobie uczyła się przetrwania w trudnych warunkach. Mierzyła się z wszechogarniającą samotnością i tęsknotą za posiadaniem rodziny.

"Gdzie śpiewają raki" jest książką wielowymiarową. Doświadczamy tu wielu dość rozbudowanych opisów...

więcej Pokaż mimo to