-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2020-05-30
2020-05-05
Bardzo bliska przyszłość – osłabiona Unia Europejska przeżywa kryzys, prezydent Stanów Zjednoczonych to nuworysz i biznesmen, z czym nie może pogodzić się wielu polityków, także w jego najbliższym kręgu. Jednym z największych zagrożeń są ataki terrorystyczne, można się ich spodziewać w każdym miejscu i o każdej porze.
Szkoleniowcy islamistycznych terrorystów werbują młodych polskich Tatarów, których celem jest "Ścięcie głowy Wielkiego Szatana" (zabić prezydenta USA). Wywiady takie jak rosyjski, amerykański, polski, niemiecki i izraelski prowadzą nie do końca uczciwą grę, wymieniają się pojedynczymi informacjami, które prowadzą do dezinformacji. Każdy z wywiadów myśli o sobie i liczy na osiągnięcie swoich celów. Do gry wkracza emerytowany agent wywiadu, który wraz z członkami antyterrorystycznej jednostki likwidującej Mossadu będzie próbował powstrzymać terrorystów przed atakiem, który ma spowodować śmierć prezydenta USA. Czy mu się uda?
Książka „Egzekucja. Odrąbać łeb Wielkiego Szatana” daje dający wiele spostrzeżeń i przemyśleń o aktualnym kryzysie Unii Europejskiej przeżywającej okres wielu wewnętrznych napięć i tendencji ośrodkowych, które powodują że to ugrupowanie polityczno-gospodarcze odgrywa w światowym układzie sił rolę znacznie mniejszą, niż mogłoby odgrywać.
Serdecznie polecam osobą, które interesują się daną tematyką :)
Bardzo bliska przyszłość – osłabiona Unia Europejska przeżywa kryzys, prezydent Stanów Zjednoczonych to nuworysz i biznesmen, z czym nie może pogodzić się wielu polityków, także w jego najbliższym kręgu. Jednym z największych zagrożeń są ataki terrorystyczne, można się ich spodziewać w każdym miejscu i o każdej porze.
Szkoleniowcy islamistycznych terrorystów werbują...
2019-09-28
Sylvia Rafael zmarła w wieku 68 lat 9 lutego 2005 r. Jej ciało pochowano w Izraelu, w grobie, którego płytę zdobi inskrypcja wykonana przez jej kolegów z Mosadu: „Kochałam swój kraj ze wszystkich sił. Teraz, gdy nadszedł mój czas niech przyjmie mnie jego ziemia…”
To krótkie epitafium stanowi kwintesencję treści książki Rama Orena i Moti Kfira. „Sylwia Agentka Mosadu” nie jest bowiem zwykłą książką o brawurowych wyczynach agentów sił specjalnych.
Kolejnych kart historii życia i służby Sylvii niewypełniają sceny rodem z kolejnej odsłony Jamesa Bonda – Agenta Jej Królewskiej Mości. Być może, każdy kto zasugeruje się nazwą jednej z najskuteczniejszych organizacji wywiadowczych świata będzie rozczarowany. Zamysł autorów - choć sugerowany od początku książki - uwidacznia się w pełni wraz z jej zakończeniem.
Odwaga, patriotyzm, odpowiedzialność, poczucie obowiązku i przede wszystkim samotność – tak właśnie ukazuje się czytelnikowi świat bojowników – izraelskich pracowników wywiadu. Agent, to po prostu „szpieg, który działa na szkodę własnego narodu, zazwyczaj dla pieniędzy. Kiedy zostaje złapany, nieuchronnie uznaje się go za zdrajcę”.
Bojownik zaś, wbrew powszechnemu mniemaniu, ma inny cel. Jak wskazuje Moti Kfir "główne zadanie Mossadu i innych służb wywiadowczych nie polega na prowadzeniu specjalnych operacji, na ściganiu i zabijaniu wrogów państwa. Takie misje należą do rzadkości, choć oczywiście są bardzo ważne. Jednak codzienna praca agentów, stanowiąca nie lada wyzwanie, polega przede wszystkim na żmudnym gromadzeniu informacji, zależnie od aktualnych priorytetów państwa.”
„Sylvia Agentka Mossadu”, prowadząc czytelnika przez kolejne dni życia agentki, opisuje codzienność związaną z wyczekiwaniem na umówione hasło do podjęcia działania. Przedstawia też czytelnikowi meandry samotnego umysłu człowieka, który nie może pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji. Wszystko podporządkowane jest służbie i powierzonym zadaniom, zaś w chwilach pomiędzy nimi nie ma miejsca na normalne życie, prozaiczną miłość, sympatię czy antypatię lub beztroskie spędzanie wolnego czasu.
Równolegle z „codziennością” Sylvii można poznać również świat terroryzmu z drugiej strony barykady. Świetnie poprowadzony wątek działacza i przywódcy „Czarnego września” Ali Hassaba Salameha, nadaje książce szczególnego kolorytu i zamyka świat bojowników i terrorystów w monochromatycznych barwach dobra i zła. Nie widać jednak wyraźniej linii, któa dzieli świat na dobry i zły. Dobro i zło ustępuje bowiem licznym odcieniom szarości - nawet najlepsi popełniają błędy i podejmują złe decyzje.
Służbę Sylvii Rafael w Mossadzie zakończyła afera w Lillehammer, która była również wielka plamą na nieskazitelnym obliczu agencji. Rozczarowanie, jakie przeżyła agentka - zwłaszcza wobec jej poczucia obowiązku obrony wszystkich Żydów - spycha ją dosłownie na margines życia. Długie dni spędzone najpierw w areszcie śledczym, a następnie w norweskim więzieniu dla kobiet, prowadzą do gruntownej przemiany bohaterki, wywołują poczucie zawodu względem swojej „firmy”.
Książka nie jest jednak bezkrytyczną pochwałą działań Mossadu. Stanowi raczej uzasadnienie drastycznych metod działania i bezpardonowej walki ze złem czyhającym na Żydów. Miarodajna relacja, która wyszła spod pióra naocznego świadka wydarzeń jest głosem pokoleń bojowników Mossadu, którzy stanowili o bezpieczeństwie nie tylko mieszkańców, ale i państwa Izrael.
Każdy, kto sięgnie po tę lekturę powinien zdobyć się na chwilę refleksji i zauważyć, że postrzeganie świata oczami Żyda nie jest takie samo, jak innych ludzi. Pamięć o Holocauście przetrwała w tym narodzie o wiele mocniej i głębiej wniknęła w świadomość wielu Żydów. Ta bolesna historia narodu popychała tak wielu ludzi na ścieżkę tajnych służb.
W świetle tej lektury inaczej jawią się tak częste w Polsce wydarzenia upamiętniające żydowską tragedię w trakcie II wojny światowej. Inaczej postrzegane są kolejne doniesienia o walkach w strefie Gazy, działaniach odwetowych wymierzonych w Palestynę, bombardowaniach, ostrzałach rakietowych i rajdach jednostek pancernych. Książka Rama Orena i Moti Kfira – „Sylwia Agentka Mossadu” – rzuca na powyższe kwestie więcej światła i pozwala poznać odmienny punkt widzenia.
Sylvia Rafael zmarła w wieku 68 lat 9 lutego 2005 r. Jej ciało pochowano w Izraelu, w grobie, którego płytę zdobi inskrypcja wykonana przez jej kolegów z Mosadu: „Kochałam swój kraj ze wszystkich sił. Teraz, gdy nadszedł mój czas niech przyjmie mnie jego ziemia…”
To krótkie epitafium stanowi kwintesencję treści książki Rama Orena i Moti Kfira. „Sylwia Agentka Mosadu” nie...
2019-09-18
Minął rok od premiery cyklu thrillerów political fiction, czyli powieści "Radykalni. Terror" autorstwa Przemysława Piotrowskiego. W pierwszej części mieliśmy możliwość spojrzeć na problem radykalnego islamu w wizji, którą stworzył nasz rodzimy pisarz. Trzeba przyznać, że była to jedna z mocniejszych wizji przyszłej Europy i świata, z jaką zetknął się niejeden czytelnik. Pamiętam swoje emocje towarzyszące lekturze pierwszego tomu nowej serii o przyszłości Europy, spośród których strach był chyba najmniej dokuczliwym uczuciem. Rzeczywistość przynosi nam kolejne scenariusze rozwoju współczesnej cywilizacji opartej na wartościach chrześcijańskich i demokratycznych. Jeszcze nie są tożsame z apokaliptyczną wizją autora, ale czy na pewno? Czy zauważamy pewne prawidłowości, które już wiele razy w historii świadczyły o zbliżających się zmianach? Przemysław Piotrowski postanowił przypomnieć nam, że europejskie filary pokoju zostały poważnie nadwątlone, niespodziewany konflikt może wymknąć się spod kontroli, tym bardziej że idea otwartych granic nie sprawdziła się, przyczyniając się do zradykalizowania nastrojów wśród mieszkańców wielu europejskich stolic.
Zamieszki, akty terroru, demonstracje stają się powoli dominującymi obrazkami w przekazach medialnych. Jeszcze nie przypominają tych z kart najnowszej powieści Przemysława Piotrowskiego, czyli "Radykalni. Rebelia", ale przecież są gdzieś tam obecne, może w większym oddaleniu, ale wiemy o nich, choć staramy się odrzucać je jako niemożliwe do spełnienia na "naszym podwórku". Autor powieści nie pozwala nam na taki krok, zmusza do zastanowienia się nad naszą przyszłością, która może przestać być tak bezpieczna, jak sobie wymarzyliśmy.
"Radykalni. Rebelia" to bezpośrednia kontynuacja pierwszego tomu serii Przemysława Piotrowskiego. Bez znajomości jego treści może być trudno zrozumieć wszystkie niuanse fabuły i motywacje, którymi kierują się bohaterowie nowej powieści. Odbiór będzie niepełny, w przypadku tej serii warto więc zapoznać się z całością wizji starego kontynentu jaką proponuje nam autor książek z gatunku politycznej fikcji, która bliska jest rzeczywistości. Warto jednak dodać, że temat poruszany w powieściach z serii "Radykalni" nie jest czymś wyjątkowym w literaturze współczesnej. Dość wspomnieć reportaż skandynawskiej autorki Åsne Seierstad "Dwie siostry" czy głośną "Uległość", którą napisał Michel Houellebecq. Gdy dodamy do tego reportaże, czy opracowania naukowe zyskamy w miarę pełny obraz problemów, z jakimi musi borykać się współczesny świat. Nie znaczy to jednak, że powieść Przemysława Piotrowskiego nie wnosi czegoś nowego do narracji dotyczącej problematyki zradykalizowanego islamu. Przede wszystkim pisze w sposób dosadny, nie obawiając się wprowadzenia kliku rys w wizji stworzonej przez polityków hołdujących idei poprawności politycznej. Jego powieść szokuje, zaskakuje, ale daje też wiele do myślenia.
Jaka to wizja? Na pewno wciąż jeszcze daleka od naszej europejskiej rzeczywistości, w której, owszem, politycy i publicyści zauważają zagrożenie i ostrzegają nas przed daleko posuniętą otwartością wobec ludzi, których zamiary nie są w pełni jasne, ale zawierająca również swoiste ostrzeżenie przed tym, że historia naprawdę lubi się powtarzać.
Fabuła powieści nawiązuje do wypadków opisanych w poprzednim tomie cyklu. Bohaterowie znani z kart książki "Radykalni. Terror" umykają z Francji ogarniętej chaosem, poprzez Niemcy, by wrócić do Polski z bagażem złych wspomnień i groźbą zemsty ze strony zradykalizowanego i bezwzględnego bohatera powieści, którym jest Muhammad Chalil Abi Rabi’a.
Wydarzenia rozgrywają się nadal w nieodległej przyszłości, czyli w 2023 roku, kiedy układ sił w Europie uległ zdecydowanej zmianie. Na oczach społeczności przyzwyczajonych do bezpiecznego, ale złudnego spokoju, budowanego przez lata integracji europejskiej, Europa ulega destrukcji. W Niemczech dochodzi do zmiany władzy. Do głosu dochodzą siły islamskie, zamieniając państwo niemieckie w Niemiecką Republikę Islamską, poprzez sąsiedztwo bezpośrednio zagrażającą Polsce, z której wywodzi się grupa bohaterów, próbujących poradzić sobie z zemstą rodziny zhańbionego Araba. Wątek sensacyjny poprowadzony został zgodnie z regułami gatunku, akcja toczy się szybko, występują jej nagłe zwroty, które powodują przyśpieszony rytm serca i budzą strach. Przemysław Piotrowski nie bawi się w niedopowiedzenia. Opisy tortur są soczyście brutalne i dramatyczne, zwyrodniałe hordy muzułmańskich fundamentalistów uganiają się po ulicach europejskiej metropolii, siejąc zniszczenie i budząc niemoc wśród zwykłych obywateli. Wśród nich grupka bohaterów, mających w swoich szeregach dobrze przygotowanych żołnierzy GROM- u i Legii Cudzoziemskiej, próbująca odbić przyjaciela z rąk groźnych radykałów.
W tej nieludzko okrutnej rzeczywistości mamy też możliwość przyjrzeć się zwyczajom islamskiej rodziny, która hołduje tradycji i prawu, a zmuszona została do kontaktu z kafirem. Przemysław Piotrowski przygotował się rzetelnie do napisania obu swoich powieści, należących do cyklu "Radykalni". Dzięki temu, że miał okazję mieszkać i pracować z wyznawcami islamu w Anglii, Hiszpanii czy Francji, mógł toczyć z nimi rozmowy na temat religii, polityki i kultury. Autor zdobył nowe doświadczenia, pozwoliło mu to zrozumieć zachowania, nawyki i sposób myślenia zarówno bardzo religijnych, jak i mocno zradykalizowanych muzułmanów. Islamska rebelia, którą opisuje ma więc dobrą podbudowę, która nie jest wyssana z palca.
Podobnie jak poprzednio w powieści występują fragmenty zapisków wziętych z jeszcze dalszej przyszłości, z roku 2033, z których dowiadujemy się, że Europę spotkała zagłada. To swoista zapowiedź tego, czego możemy spodziewać się w kolejnych tomach serii, gdy Europa będzie funkcjonowała po wybuchach atomowych. Jaką jeszcze wizję zaserwuje nam autor powieści o Radykalnych? Z pewnością nie będzie to opowieść z oczekiwanym happy endem. "Radykalni. Rebelia" wskazują na to, że nie należy oczekiwać nadmiernych cudów, choć zdarzają się niewiarygodne ocalenia bohaterów. Z drugiej strony, nie mnie oceniać nadludzkie możliwości osób, które musiały walczyć o przetrwanie. Nie od dziś wiadomo, że pod wpływem stresu, strachu i adrenaliny, człowiek potrafi wznieść się na wyżyny swoich możliwości w walce o życie za wszelką cenę. Obym nigdy nie musiała przekonać się, jakie są moje możliwości w tej kwestii.
"Radykalni. Rebelia" to godna kontynuacja historii opisanej przez Przemysława Piotrowskiego w powieści "Radykalni. Terror". Emanuje klimatem grozy i strachu, który tworzą ludzie, nie wyimaginowane potwory. Odnosi się do współczesnych problemów, z jakimi musi zmagać się Europa i świat. Nadal pozostaje fikcją, ale potrafi wzbudzić zaniepokojenie i zmusić do myślenia.
W 1914 roku niemal nikt nie spodziewał się, że zamach na austriackiego arcyksięcia w Sarajewie przerodzi się w konflikt na skalę światową, który przyniesie śmierć wielu milionów ludzi. W okresie międzywojennym ludzie uwierzyli w zapewnienia polityków, że pokój jest bezpieczny. A jednak tak nie było. Nie wiemy, jakie jeszcze niespodzianki i czarne scenariusze czekają nas teraz i w kolejnych stuleciach, ale warto być przygotowanym na różne okoliczności. Powieść "Radykalni. Rebelia" może być takim przygotowaniem, choć lepiej by było, żebyśmy nie musieli korzystać z jej wskazówek.
Minął rok od premiery cyklu thrillerów political fiction, czyli powieści "Radykalni. Terror" autorstwa Przemysława Piotrowskiego. W pierwszej części mieliśmy możliwość spojrzeć na problem radykalnego islamu w wizji, którą stworzył nasz rodzimy pisarz. Trzeba przyznać, że była to jedna z mocniejszych wizji przyszłej Europy i świata, z jaką zetknął się niejeden czytelnik....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-05
Do niedawna mogliśmy powiedzieć, że żyjemy w spokojnych czasach, ostatnie wydarzenia w Europie i na Świecie trochę zmieniły nasze poglądy. Nadal staramy się żyć, jakby nic się nie działo, jednak rodzinom ofiar, które zginęły w zamachach organizowanych przez tak zwane Państwo Islamskie, raczej trudno udawać, że nic się nie stało. Nie zastanawiacie się czasami, do czego to wszystko może doprowadzić? Przemysław Piotrowski w książce „Radykalni. Terror” maluje własną wizję najbliższej przyszłości i niestety nie jest ona optymistyczna.
„Gruz, pył i zgnilizna. Zgnilizna na polach, na farmach, na ulicach miast. Zgnilizna, która wypełnia nasze serca i dusze. Wszyscy brodzimy w niej po pas, wyrwać się nie sposób. Jest wszędzie, otacza nas cuchnącym pierścieniem, żywi się resztkami naszej energii, wysysa ostatnie ludzkie odruchy.
To jest mój świat. Mroczny, plugawy i zły do szpiku kości. Ponury jak ściernisko przed burzą, surowy jak ostrze samurajskiego miecza, podły jak ojciec gwałcący swoje dzieci”.
Tak zaczyna się ta opowieść. Przedstawia wizję Europy w 2033 roku, czyli niezbyt nam odległą. Jednak fabuła książki zabiera nas do jeszcze bliższej nam rzeczywistości. Do roku 2023, gdy to wszystko się zaczęło.
Kuba jest uczestnikiem wymiany studenckiej. Przebywa w Hiszpanii, gdzie uczy się, pracuje i dobrze się bawi. Jest zakochany w piękne ciemnoskórej Nawal. Szaleje na jej punkcie i właśnie dowiedział się, że zostanie ojcem. Najpierw świętują to we dwójkę, by kolejnego dnia wyruszyć na miasto w towarzystwie przyjaciół – Moniki i Michała. Po świetnej zabawie wracają do domu i wtedy sielanka się kończy...
Obok nich zatrzymuje się furgonetka, z której wyskakuje kilku mężczyzn. Atakują dziewczyny. Kuba i Michał ruszają im z odsieczą, ale nie mają szans w starciu z uzbrojonymi zbirami. Zmasakrowana i nieprzytomna młodzież zostaje porwana. Budzą się obskurnym miejscu, związani i przerażani. Jednak to dopiero początek kłopotów. Okazuje się, że zostali porwani przez ojca Nawal, który jest radykalnym islamistą i fakt, że córka uciekła z jego domu, był plamą na jego honorze. Aby zmazać tę skazę, wylewa kwas na twarz młodej dziewczyny, a ta umiera w męczarniach. Los drugiej z dziewczyn nie przedstawia się dużo lepiej. Monika wcześniej została brutalnie pobita, wielokrotnie zgwałcona, a teraz oprawcy gdzieś ją zabierają. W oddali słychać syreny, więc zbiry próbują szybko rozprawić się z pozostałą dwójką. Młody chłopak podrzyna gardło Kubie...
„Radykalni. Terror” to jedna z najbardziej przerażających książek, jakie miałam okazję czytać. W tej powieści znajdziecie mnóstwo scen przemocy, nie oszczędza się tu nikogo. Nikt nie może czuć się bezpieczny. Jednak nie to jest w tym wszystkim najokropniejsze. Przeraża fakt, że opisana wizja przedstawia rzeczywistość niezbyt nam odległa i niestety nie możemy powiedzieć, żeby była wyssana od początku do końca z palca. Autor opowiada o współczesnych nam wydarzeniach, o tym co następuje później, jak Muzułmanie stają się coraz bardziej liczni w Europie, domagają się coraz większych praw, ich żądania są coraz bardziej śmiałe, a rdzenni Europejczycy albo nie dostrzegają problemu, albo mają związane ręce i niewiele mogą zrobić.
Jestem osobą tolerancyjną, nie lubię generalizować i daleko mi do radykalnych poglądów, jednak już kilka lat temu, gdy w moje ręce trafiło kilka książek Oriany Fallaci, uświadomiłam sobie, że nasza bierność w stosunku do arabskich imigrantów nie jest dobrą postawą. Pisarka twierdziła, że Muzułmanie chcą zdominować Europę. Przybywają tu tłumnie, żyją wśród nas, żenią się również z Europejkami, płodzą mnóstwo dzieci, stopniowo zwiększają swoje wpływy. Jest ich coraz więcej, a nas coraz mniej... Pewnie nie wszyscy mają złe zamiary, jednak bez wątpienia nie można Oriannie Fallaci odmówić racji. Wizja Przemysława Piotrowskiego idzie w podobnym kierunku jak przemyślenia Orianny.
Książkę czytałam z zapartym tchem, ogromnym przerażeniem i niepokojem. Trudno się oderwać od tej powieści, ale bywają momenty, że trzeba to zrobić, bo ogrom opisanego tu zła staje się nie do zniesienia. Myślę, że tej opowieści nie da się też łatwo zapomnieć. Ta lektura skłania do refleksji, do zastanowienia się nad otaczającą nas rzeczywistością i najbliższą przyszłością. To lektura ciężka i nie dla każdego.
Poznajemy tu wydarzenia z kilku perspektyw. Czytamy o Europie z 2023 roku widzianej oczami Kuby, Krzyśka, Mondragona, Michała, Lecu, a także pamiętnik Moniki oraz przemyślenia Niewiernego, jednak zabierające nas do innej rzeczywistości. Dziesięć lat później świat wygląda zupełnie inaczej, spokój zostaje zburzony i wszędzie panuje chaos. Autorowi udało się oddać realia, ale też odczucia bohaterów, to jak twardnieją ich charaktery pod wpływem kolejnych dramatów. Nie brakuje tu emocji, widzimy jak szerzy się nienawiść i do czego ona doprowadza.
Bez wątpienie warto sięgnąć po „Radykalni. Terror”. To naprawdę świetna książka, wstrząsająca i bardzo ciekawa. Być może nie każdy odnajdzie się w tej okrutnej rzeczywistości, więc też nie każdemu ją polecam. Szczególnie, że chyba nie da się przejść obojętnie obok opisanych tu wydarzeń. Z niecierpliwością czekam na kolejną część tej opowieści, jednocześnie mam nadzieję, że opisane tu zdarzenia pozostaną tylko na kartach powieści i nigdy nie wydarzą się naprawdę.
Do niedawna mogliśmy powiedzieć, że żyjemy w spokojnych czasach, ostatnie wydarzenia w Europie i na Świecie trochę zmieniły nasze poglądy. Nadal staramy się żyć, jakby nic się nie działo, jednak rodzinom ofiar, które zginęły w zamachach organizowanych przez tak zwane Państwo Islamskie, raczej trudno udawać, że nic się nie stało. Nie zastanawiacie się czasami, do czego to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-01
Zbrodnia i terror to tematy napawające strachem. Człowiek nie jest w stanie sam się obronić, tym bardziej interesuje go to, kto go broni. I jak. Oczywiście na pierwszym miejscu są jednostki specjalne typu Grom. Każdy kraj ma swoje, ale we wszystkich służą - więc troszczą się o bezpieczeństwo obywateli - mężczyźni i kobiety, świetnie wyszkoleni i wyposażeni, wysportowani przy tym... o nienagannych manierach (to należy do fachu).
Zajmują się prewencją, zapobieganiem nieszczęściom; zabezpieczaniem wizyt państwowych, uwalnianiem zakładników, konwojowaniem niebezpiecznych zbrodniarzy, ich aresztowaniem. Spora część sukcesu opiera się właśnie na tajności, na całkowitym zaskoczeniu przeciwnika. Grohmann opisuje jednak znacznie więcej niż można wyczytać gdzie indziej. Opisuje szkolenie kształtujące także psychikę tej elity wśród mundurowych. Pisze, jak przy każdej akcji dochodzą do granicy swoich fizycznych i psychicznych możliwości, jak długo utrzymuje się w nich stres i jak sobie z nim radzą.
Okazuje się, że coraz więcej kobiet wstępuje do jednostek specjalnych. I to nie dla pieniędzy, bo one są porównywalne z innymi służbami. Mają trudniej, choćby ze względów fizycznych. Napędza je entuzjazm i pasja.
Książka w moim odczuciu średnia, ponieważ przede wszystkim bazuje na przykładach akcji ratunkowych wybranych jednostek specjalnych, które są powszechnie dostępne w internecie. Co ciekawe autorka przedstwia jak ważną rolę odgrywa w każdej akcji negocjator, od którego zależy jak zostanie przeprowadzona akcja ratunkowa.
Zbrodnia i terror to tematy napawające strachem. Człowiek nie jest w stanie sam się obronić, tym bardziej interesuje go to, kto go broni. I jak. Oczywiście na pierwszym miejscu są jednostki specjalne typu Grom. Każdy kraj ma swoje, ale we wszystkich służą - więc troszczą się o bezpieczeństwo obywateli - mężczyźni i kobiety, świetnie wyszkoleni i wyposażeni, wysportowani...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-18
Niezwykle ciekawy reportaż opowiadający o życiu chrześcijan w zagrożonej przez Boko Haram północnej Nigerii, najludniejszym kraju afrykańskim. Autorka publikacji ukazuje czytelnikowi zarówno piekło codzienności na zagrożonych terenach, jak również radość życia chrześcijan tam mieszkających.
Marhjon van Dalen jest holenderską dziennikarką, która spędziła wraz ze swoją rodziną 7 lat w Azji. W celu napisania tejże książki wyjechała jesienią 2014 r. do Nigerii. Swoją relację poświęciła panującej tam, zwłaszcza w północnych częściach państwa, sytuacji. W reportażu postanowiła opisać prześladowanie chrześcijan przez islamską organizację Boko Haram, której nazwa dosłownie oznacza: „zachodnia edukacja to świętokradztwo”. Celem członków tej organizacji jest wprowadzenie szariatu na terenie całej Nigerii.
Dziennikarka rozpoczyna narrację od wywiadu z rodziną, która przeżyła atak bojowników islamskich. Do spotkania z Habilem i jego bliskimi dochodzi w miejscowości Jos. Mężczyzna opowiada o koszmarze codziennego życia na zagrożonych przez terroryzm terenach. Autorka książki w celu uwiarygodnienia swojej relacji postanowiła również spotkać się z byłymi członkami Boko Haram, którzy żałując swoich uczynków, zdecydowali się przyjąć religię chrześcijańską.
Reportaż ten został napisany w przystępny dla czytelnika sposób. Zastrzeżeń nie budzi polskie tłumaczenie tekstu. Autorka starała się potencjalnemu odbiorcy nakreślić portret psychologiczny zarówno ofiary, jak i oprawcy. Znakomicie opisała ich emocje takie jak strach czy niepewność. Czasami można odnieść wrażenie, że zamiast zwykłego wywiadu mamy do czynienia z powieścią kryminalną, znakomicie oddającą atmosferę napięcia. Bardzo dobrym zabiegiem są również osobiste przemyślenia dziennikarki, które nadają całej kompozycji pewnego dynamizmu oraz realizmu. Niniejsza publikacja dostarcza także informacji na temat życia codziennego Nigeryjczyków, zwłaszcza tych z zagrożonych terroryzmem terenów. Porusza ważne z punktu widzenia kwestie społeczne takie jak obojętność władz Nigerii na tragedie chrześcijan z północy kraju czy też przepych i bierność Kościoła z południa.
Samo wydanie również jest bardzo estetyczne. W środku książki znajdziemy liczne fotografie wspominanych przez autorkę osób. Mapka Nigerii umieszczona na samym początku publikacji pozwoli potencjalnemu odbiorcy umiejscowić odwiedzane przez dziennikarkę miejscowości. Każdy z rozdziałów jest zatytułowany i opisuje osobną relację spotkań Marhjon van Dalen z bohaterami reportażu. Na samym końcu wydania znajduje się aneks, w którym zostają przybliżone czytelnikowi najgłośniejsze akcje terrorystyczne przeprowadzone w Nigerii przez Boko Haram w ciągu ostatnich lat. Poważnym minusem jest brak odwołań historycznych dotyczących zarówno historii Nigerii, jak i wspomnianej organizacji terrorystycznej. Mniej zaznajomiony z tematyką czytelnik może nie rozumieć wszystkich niuansów wynikających z podziału religijnego kraju na północ i południe.
Podsumowując, pozycja ta jest przeznaczona dla każdego, kto interesuje się tym obszarem świata i jego sytuacją polityczną. Czytelnik niezapoznany z tematem, mimo prostego przekazu i wydania, będzie musiał sięgnąć do literatury naukowej, aby dowiedzieć się więcej na temat politycznych i historycznych uwarunkowań omawianego obszaru.
Niezwykle ciekawy reportaż opowiadający o życiu chrześcijan w zagrożonej przez Boko Haram północnej Nigerii, najludniejszym kraju afrykańskim. Autorka publikacji ukazuje czytelnikowi zarówno piekło codzienności na zagrożonych terenach, jak również radość życia chrześcijan tam mieszkających.
Marhjon van Dalen jest holenderską dziennikarką, która spędziła wraz ze swoją...
2018-09-07
Nikt tak dobrze nie pokazuje ducha społeczeństwa izraelskiego jak Amos Oz. Nikt tak jak on nie pisze o sprawach fundamentalnych w prosty, stonowany i dogłębny sposób. Pokazuje, ale nie ocenia. Przekonuje, ale nie poucza.
Ten umiar, dystans i prostotę odnajdziemy również w esejach „Do fanatyków”. I to największa siła tej książki, która mierzy się z najgorętszymi i najtrudniejszymi problemami współczesnego świata. Jednak to, co najmocniej, najdobitniej przemawia w tej książce to proste refleksje na temat istoty fanatyzmu. Nie tyle jednak w kontekście politycznym czy religijnym, ale zwykłym, ludzkim. Fanatyzm zaczyna się w domu – pisze Amos Oz. I właśnie w domu można go powstrzymać. „Niekiedy ta choroba zaczyna się dość niewinnie: nie od ucinania głów, wysadzania samochodów pułapek, czy palenia domów wraz z mieszkańcami, lecz w kręgu rodziny – fanatyzm zaczyna się w domu” – pisze Oz. Czy nad takimi słowami można przejść bez chwili autorefleksji? Czy można je zlekceważyć? To jest właśnie siła prozy Amosa Oza – pisarz sięga do takich pokładów ludzkiej wrażliwości, empatii, by bez zbędnego moralizowania przekazać ważną, wręcz fundamentalną myśl.
Ta myśl może być jak objawienie: przecież fanatyzm jest częścią naszego życia, powstaje i dzieje się tu i teraz. My jesteśmy jego częścią, my go kreujemy. „Łagodne objawy, dobrze nam wszystkim znane, polegają na powszechnej skłonności do tego, by odrobinę zmienić swoich najbliższych, własne dzieci, brata i siostrę, , partnerkę i partnera, sąsiadów – zmienić dla ich własnego dobra. Czasami nawet się dla nich poświęcić, zwłaszcza kiedy są zupełnie ślepi (…)”.
Co może być antidotum na fanatyzm? Ciekawość, wyobraźnia i humor – przekonuje pisarz. „Nigdy nie spotkałem fanatyków z poczuciem humoru – pisze Oz. - Owszem, fanatycy bywają zdolni do uszczypliwości, do sarkazmu, miewają cięty język, ale nigdy poczucie humoru, a już na pewno nie wobec samych siebie.”
Amos Oz nie nakazuje nam walczyć z fanatyzmem, nie wskazuje, jak się mu przeciwstawić. Fanatyków nazywa chodzącymi wykrzyknikami, ale odradza bycie wykrzyknikiem po drugiej stronie barykady. I podpowiada, by pożartować trochę ze swoich własnych wykrzykników. „A także zaciekawić się i zajrzeć od czasu do czasu nie tylko w okno sąsiada, ale przede wszystkim zobaczyć, jak przedstawia się rzeczywistość widziana z jego okna, bo z konieczności jest ona inna niż ta, którą można zobaczyć z własnego.”
Mądra, dogłębna i wybitna literacko lekcja tolerancji. Dla nas wszystkich.
Książkę polecam wszystkim miłośnikom literatury faktu i zagranicznych reportaży.
Nikt tak dobrze nie pokazuje ducha społeczeństwa izraelskiego jak Amos Oz. Nikt tak jak on nie pisze o sprawach fundamentalnych w prosty, stonowany i dogłębny sposób. Pokazuje, ale nie ocenia. Przekonuje, ale nie poucza.
Ten umiar, dystans i prostotę odnajdziemy również w esejach „Do fanatyków”. I to największa siła tej książki, która mierzy się z najgorętszymi i...
2018-08-10
Publikacja poświęcona jest podstawowym zagadnieniom terroryzmu międzynarodowego i sposobom jego zwalczania. Autor przedstawia fenomen terroryzmu jako zjawiska interdyscyplinarnego, wymagającego zaangażowania wiedzy z zakresu psychologii i socjologii, prawa karnego, kryminologii, prawa międzynarodowego, nauk politycznych i stosunków międzynarodowych.
Od poprzedniego wydania zaszły we współczesnym świecie istotne zmiany; dotyczyły one także zagrożeń ze strony terroryzmu międzynarodowego. Niniejsze wydanie wymagało zatem aktualizacji, zarówno od strony faktograficznej, jak i uwzględnienia zmian prawnych.
W nowym wydaniu rozbudowano część poświęconą najnowszej historii terroryzmu, dodano kwestie dotyczące interpretacji współczesnego terroryzmu w kategoriach walki informacyjnej, uzupełniono także część poświęconą omówieniu prawa Unii Europejskiej – było to konieczne wobec wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego.
Terroryzm nie ma żadnego usprawiedliwienia... Nie ma dobrego, ani usprawiedliwionego terroryzmu. Może być tylko słuszna sprawa, która hańbi niewinnie przelaną krew.
Problematyka terroryzmu jest stale aktualna. Jak podkreśla dr hab. Tomasz Aleksandrowicz.
Monografia została napisana zrozumiałym, przejrzystym językiem. Analiza zjawiska jest logiczna i spełnia wszystkie kryteria pracy naukowo - badawczej. Ponadto została poparta bardzo dobrymi źródłami z kraju i ze świata. Metodologicznie, praca zawiera wiele treści poznawczych, które spełniają cele uniwersalne oraz utylitarne. Postawione pytania badawcze oraz tezy zawarte w pracy, słusznie ukazują złożoność zjawiska terroryzmu, co autor doskonale pokazuje na podstawie przedstawionej definicji operacyjnej "terroryzmu".
Książka dr hab. Tomasza Aleksandrowicza, ukazuje cenną wiedzą z obszaru nauk o bezpieczeństwie, której atutem jest interdyscyplinarny charakter wydanej monografii.
Zasadnym jest stwierdzenie, iż przez pryzmat terroryzmu, dostrzegamy istotę zagrożeń asymetrycznych i hybrydowych. Dogłębna analiza umożliwia zrozumienie mechanizmów, które służą zapewnieniu bezpieczeństwa państwa oraz pokoju międzynarodowego. Autor przedstawia potrzebę połączenia nauk o bezpieczeństwie z socjologia, psychologią, kryminalistyką, prawem oraz stosunkami międzynarodowymi. Wskazuje podstawowe źródła i kierunki zagrożeń oraz sposoby ich przeciwdziałania.<br> Książka adresowana jest nie tylko do tych, którzy zawodowo zajmują się badaniami nad terroryzmem, ale i tym, którzy jemu przeciwdziałają. Poprzez obszerne omówienie zjawiska terroryzmu, monografia stanowi również podręcznik akademicki dla studentów oraz słuchaczy wyższych szkół policyjnych, a także pracowników urzędów publicznych i służb specjalnych.
Publikacja poświęcona jest podstawowym zagadnieniom terroryzmu międzynarodowego i sposobom jego zwalczania. Autor przedstawia fenomen terroryzmu jako zjawiska interdyscyplinarnego, wymagającego zaangażowania wiedzy z zakresu psychologii i socjologii, prawa karnego, kryminologii, prawa międzynarodowego, nauk politycznych i stosunków międzynarodowych.
Od poprzedniego wydania...
2017-11
„Nie jest odpowiednie dla Proroka, aby brał jeńców, dopóki ON nie dokona całkowitego podboju ziemi” – te słowa Koranu, które stały się usprawiedliwieniem dla obcięcia głowy Jamesowi Foleyowi, Stevenowi Sotloffowi czy francuskiemu zakładnikowi Hervému Gourdelowi w Algierii, stanowią przerażającą zapowiedź tego, co będzie się działo, kiedy Państwo Islamskie zapanuje nad całym globem. Jesteś przekonany, że taki rozwój wypadków jest niemożliwy? Że wojska poszczególnych krajów poradzą sobie z okutymi w kufije i galabije mężczyznami? Że armia amerykańska ze swoim wywiadem i nalotami z powierza jest w stanie rozgromić wojska Państwa Islamskiego? Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, to tym większym wstrząsem będzie lektura publikacji Samuela Laurenta, dziennikarza śledczego, publicysty i specjalisty do spraw terroryzmu.
„Kalifat terroru. Kulisy działania państwa islamskiego” to publikacja autora, który zajmuje się zagadnieniami islamskiego ekstremizmu, a także podróżuje po krajach kontrolowanych przez dżihady stów, pozyskując wiedzę na temat specyfiki działania Państwa Islamskiego u źródeł. Jak sam Laurent pisze, przy zbieraniu materiałów korzystał między innymi z pomocy kilku emirów z Al-Ka`idy w Syrii, którzy nie tylko dostarczyli mu cenne dane, ale nawet umożliwili spotkanie z Abu Mustafą, w przeszłości znanym wszystkim wysokiej rangi żołnierzem Państwa Islamskiego, który przeszedł na stronę Al-Ka`idy. I choć autor pomija kwestię tego, w jaki sposób udało mu się przeżyć ten proces zbierania materiałów, to nie ulega wątpliwości – szczególnie po opisach działania Państwa Islamskiego, że niejednokrotnie jego bezpieczeństwo musiało być zagrożone. Dzięki temu jednak powstała książka odsłaniająca przed nami kulisy organizacji Państwa Islamskiego, zasady jego nad wyraz sprawnego działania (w tym finansowania), a także plany ekspansji. Lektura pomaga lepiej rozumieć, a co za tym idzie – sprawniej reagować i lepiej się chronić, przed propagandą PI, przed indoktrynacją i wszechobecną inwigilacją.
Autor podkreśla, że coraz więcej Europejczyków decyduje się na hidżrę, czyli powrót na ziemię islamu, powiązany z baja, aktem poddania, dodając że: „Składając akt poddania, muzułmanie za granicą stają się prawdziwymi ambasadorami kalifatu, gotowymi wypełniać rozkazy swojego przywódcy”. Choć stosunkowo mało jest informacji dotyczących struktur kalifatu, Laurent dzieli się z nami pozyskanymi informacjami, wskazującymi na zdecentralizowany system, oparty na dwóch „premierach” i dwóch „rządach” realizujących wytyczne Abu Bakra al-Baghdadiego w Iraku i Syrii. Opisuje również funkcjonujące ministerstwa (z ministerstwem wojny na czele) i ich budżety, struktury regionalne oraz działanie armii, będącej „fundamentem Państwa Islamskiego, źródłem jego potęgi i przedmiotem fascynacji sympatyków kalifatu na całym świecie”. Dowiadujemy się, w jaki sposób wygląda szkolenia kandydatów na dżihadystów, poznajemy sylwetki dowódców, w tym wybitnego stratega Tarkana Batiraszwili, który wsławił się między innymi podczas bitwy o Aleppo, a następnie zdobył bazę rakietową syryjskiej armii w tamtym rejonie, czy też następną - w Szajch Sulejman.
W kolejnych rozdziałach poznajemy zasady funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, ze szczególnym uwzględnieniem ministerstwa sprawiedliwości, które nie tylko pomaga kalifatowi utrzymywać porządek na podbitym terytorium, ale też pilnuje, by nie kwestionowano jego władzy. Niezwykle interesujący, ale też przerażający w swej wymowie jest fragment poświęcony wywiadowi, bowiem to właśnie służby specjalne (zwane również służbami bezpieczeństwa) kierują wszystkimi działaniami mającymi na celu zastraszenie i zniechęcenie. Jak pisze autor: „Żyć w Państwie Islamskim to milczeć i liczyć na to, że nic złego się nie stanie. To przyklaskiwać fanatyzmowi, w nadziei, że policja zapuka raczej do drzwi sąsiada niż do naszych”.
Książka „Kalifat terroru” jest lekturą trudną, mimo sprawności, z jaką autor opisuje fakty i płynności tej opowieści o kulisach Państwa Islamskiego. Jednak świadomość potęgi PI, bezwzględności jego członków, którzy w męczeńskiej śmierci widzą drogę do Raju oraz braku przeciwnika godnego zmierzenia się z tą armią fanatyków sprawia, że publikacja jest bardzo emocjonalna w swym odbiorze, pokazuje bowiem wszystkie słabości dotychczas podejmowanych ze strony Europy czy Stanów Zjednoczonych działań. Doskonałym podsumowaniem lektury, a także przestrogą przed lekceważeniem Państwa Islamskiego, niech będą słowa Anjema Choudary`ego, ważnej postaci brytyjskiej społeczności salafickiej: „Zagrożenie jest o wiele bardziej realne, niż sądzicie. Tym razem Zachód zadarł z wyjątkowo nieustępliwym przeciwnikiem”!
„Nie jest odpowiednie dla Proroka, aby brał jeńców, dopóki ON nie dokona całkowitego podboju ziemi” – te słowa Koranu, które stały się usprawiedliwieniem dla obcięcia głowy Jamesowi Foleyowi, Stevenowi Sotloffowi czy francuskiemu zakładnikowi Hervému Gourdelowi w Algierii, stanowią przerażającą zapowiedź tego, co będzie się działo, kiedy Państwo Islamskie zapanuje nad całym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11
Kalifat – brutalne dziecko arabskiej wiosny – to realne zagrożenie. Zagrożenie, o którym w imię poprawności politycznej, wciąż niewiele się mówi. Do Polaków często nie docierają najważniejsze i najbardziej brutalne informacje. Wielu z nas wciąż żyje w nieświadomości… a tymczasem islamiści niemalże stoją na naszym progu i pukają do drzwi. Możemy otworzyć im w ciemno, nie wiedząc kogo wpuszczamy do domu… Rozsądek jednak nakazuje, aby spojrzeć w wizjer i zobaczyć, kto stoi po drugiej stronie, zanim zdecydujemy się go wpuścić. Takim właśnie wizjerem może być książka „Mój sąsiad islamista”.
Marek Orzechowski, autor książki, jest dziennikarzem i publicystą, był też korespondentem telewizyjnym z Brukseli i Bonn. Na swoim koncie ma kilka książek, do których zalicza się między innymi Belgijska melancholia, ukazująca życie w Brukseli, czy też bestsellerowa Holandia, opowiadająca o tym właśnie kraju. Jego najnowsza publikacja Mój sąsiad islamista dotyka coraz mocniej podnoszonego w Europie tematu agresywnej ekspansji islamu. Z tematem tym wiąże się duży problem – jest to zagrożenie, o którym mało kto zdaje sobie sprawę, a każdy dziennikarz czy polityk podnoszący tę kwestię od razy jest obwoływany „islamofobem” i piętnowany.
Czy słusznie? Po lekturze książki Orzechowskiego można mieć co do tego wątpliwości. Autor szczerze i bez krycia prawdy opisuje to, czego był świadkiem – małe, codzienne wydarzenia, na które nikt nie zwraca uwagi, a które są dowodem na to, że islamiści krok po kroku odbierają nam naszą europejskość. Tu nie chodzi tylko o wielkie, krwawe zamachy, w których ginie wielu ludzi. Chociaż są one straszne, to jednak – jak ukazuje Orzechowski – nie do nich ogranicza się walka islamu o dominację. Przejawia się ona właśnie w drobiazgach – zasłanianiu części basenu, by muzułmanka mogła się wykąpać bez obrazy uczuć religijnych, zakazu jedzenia wieprzowiny w szkołach, by nie obrażać muzułmańskich dzieci, rezygnacja z podawania dłoni, by islamski rozmówca się nie obrażał, tolerowanie w dzielnicach muzułmańskich własnej policji „szariatowej” i szariatowych sądów… Przykładów jest wiele i o nich wszystkich traktuje książka Mój sąsiad islamista. Już sam tytuł niepokoi i zastanawia. Po lekturze można stwierdzić, że istotnie jest prawdziwy – islamiści żyją bardzo blisko nas. Są w największych europejskich miastach – Paryżu, Amsterdamie, Brukseli, Berlinie… Każdy z dziesięciu rozdziałów książki dotyczy któregoś z nich, ale tylko po to, by ująć problem szerzej – w skali europejskiej.
Problem trudny, bolesny, który najchętniej zamiotłoby się pod dywan. Częściowo niestety tak właśnie się dzieje… bo ile wiemy na temat tego, jak radzą sobie muzułmanie w Europie? Jak żyją? Jak działają? Jaki mają wpływ na kulturę krajów, w których mieszkają? Niewiele. Nasz ogląd ogranicza się tylko wielkich, bolesnych zamachów, jak na przykład ten dokonany w redakcji Charlie Hebdo. Orzechowski o tym pisze, ale dotyka też setek drobnych a ważnych kwestii, o których wciąż milczą polskie media. Dlatego właśnie sądzę, że każdy, kto chociaż trochę interesuje się kulturą europejską (w której przecież żyjemy), powinien przeczytać Mojego sąsiada islamistę. Ostrzegam jednak – to nie jest „lekturka na plażę”. Czytając, trzeba się skupić.
Książka Marka Orzechowskiego nie jest łatwa, lekka i przyjemna. Nie ma taka być. To pozycja wymagająca myślenia, ciężka, trudna. Drażni sumienie i wywołuje niepokój, który nie opuszcza czytelnika, nawet kiedy już zakończy lekturę. Co jest jego źródłem? Wydaje mi się, że świadomość, iż Orzechowski nie opisuje fikcji, ale brutalną rzeczywistość w krajach tuż za naszymi granicami. I chociaż autor wyraźnie mówi, że w opisywany przez niego problem na razie nie występuje w Polsce, to w domyśle pozostawia natrętnie, wciąż powracające pytanie: jak długo jeszcze jesteśmy bezpieczni?
Kalifat – brutalne dziecko arabskiej wiosny – to realne zagrożenie. Zagrożenie, o którym w imię poprawności politycznej, wciąż niewiele się mówi. Do Polaków często nie docierają najważniejsze i najbardziej brutalne informacje. Wielu z nas wciąż żyje w nieświadomości… a tymczasem islamiści niemalże stoją na naszym progu i pukają do drzwi. Możemy otworzyć im w ciemno, nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11
„Moja książka zabierze czytelnika do wnętrza tak zwanego państwa islamskiego, do kontrolowanych przez terrorystów miast, do ich obozów szkoleniowych i więzień. Opowiem historię bitew, które utorowały ISIS drogę do zwycięstwa. Opiszę proces rekrutacji nowych bojowników, propagandę władz tego quasi-państwowego tworu, jego finanse i politykę. Krótko mówiąc, pokażę czytelnikowi, jak wygląda ten świat od środka”.
Recenzję rozpoczęłam od słów samego autora książki, w których szkicuje nam zarys tego czym właściwie jest jego publikacja i w jakim celu powstała. Ten krótki wstęp autora odnaleziony w Internecie w zupełności wystarczył, aby zachęcić mnie do podjęcia wyzwania jakim od początku było dla mnie ukończenie tej książki. Decydując się na przeczytanie tej publikacji wiedziałam, że nie będzie to łatwa i przyjemna lektura. Chciałam jednak znaleźć odpowiedź na dręczące mnie pytania dotyczące jednej z najgroźniejszych organizacji terrorystycznych, która stworzyła „pseudo państwo” dla realizacji swoich celów. Uważam, że zawsze lepiej znać nawet najgorszą prawdę, niż żyć w nieświadomości. Podjęty trud owocuje i myślę, że będzie nadal owocował konkretną wiedzą i głębszym zrozumieniem współczesnej historii.
Książka „ISIS. Państwo islamskie” dotyka jednego z najpoważniejszych dramatów dzisiejszego świata. Trudno pojąć jak straszne zbrodnie popełniane są obecnie każdego dnia na terytorium Syrii i sąsiadujących z nią krajów. Relacje z mediów są wstrząsające. Jak to możliwe, aby powstało tak silna organizacja terrorystyczna w tak krótkim czasie? Kim są „dzihadyści” i jaki jest naprawdę ich cel? Dlaczego z każdym dniem Państwo Islamskie rośnie w siłę? Na te pytania i wiele innych znalazłam odpowiedź w publikacji Beniamina Halla.
Autorem książki jest młody dziennikarz, który przede wszystkim w ostatnich latach zajmuje się problematyką Bliskiego Wschodu. W swojej relacji jest bardzo wiarygodny, wiele wydarzeń opisuje bezpośrednio z linii frontu. Będąc często dosłownie „pod obstrzałem” realizuje swoje dziennikarskie powołanie relacjonując prosto z serca wydarzeń.
Autor dokonuje gruntownej analizy powstania, przyczyn i skutków obecnej działalności Państwa Islamskiego. Stara się odpowiedzieć na pytanie dlaczego siła ISIS wciąż rośnie pomimo ogólnego protestu całej reszty świata. Demaskuje prawdziwe intencje przywódcom innych krajów i nie obawia się wytykać im błędów. Dokładnie opisuje strukturę państwa, sposoby rekrutacji nowych bojowników i źródła finansowania organizacji. Informacje czerpie z licznych wywiadów przeprowadzonych zarówno z byłymi członkami ISIS, jak i ich ofiarami – często uchodźcami, którzy musieli uciekać z rodzinnych domów, aby ocalić życie. Opisy licznych tortur, morderstw, masowych zbrodni i gwałtów na kobietach, a nawet dzieciach (!) to ta część książki przez którą trudno przebrnąć, ale myślę, że ważne jest, aby być świadomym jak bardzo daleko są w stanie posunąć się pseudo islamiści. Pomiędzy poszczególnymi rozdziałami wplecione zostały historie kilku osób, głównie dziennikarzy i pracowników organizacji charytatywnych, którzy ponieśli śmierć z rąk bojowników ISIS. O ich egzekucjach najczęściej dowiadywaliśmy się z telewizji, bądź z Internetu.
Tematyka opisywanej przeze mnie książki bardzo blisko dotyka problemu wolności religijnej. Tym bardziej, że duży procent osób cierpiących w wyniku działalności ISIS to chrześcijanie. Autor uświadamia czytelnika, że wyznawcy ISIS to fanatycy, którzy wypaczyli wszelkie zasady wyznawanej przez nich religii – islamu i przekształcili je na własny użytek. Ich działania bardzo trafnie określa jako „pokrętną ideologię”. Pokazuje, że religia jest dla terrorystów jedynie przykrywką dla określonych przez nich działań, a wszystkie zasady są dla nich bardzo płynne, w zależności od tego co jest im aktualnie na rękę. Na podstawie przytoczonych w książce przykładów łatwo wywnioskować, że dla „dżihadystów”, najważniejsze nie są przekonania religijne, w które pozornie ślepo wierzą, ale po prostu pieniądze i władze. Ideologia, którą głoszą jest jedynie „usprawiedliwieniem dla ich czynów” i sposobem na rekrutację nowych bojowników. Z relacji naocznych świadków, często mieszkańców objętych wojną wynika, że terrorystów z ISIS bardzo niewiele łączy z rdzennym islamem.
„Muzułmanie to dobrzy ludzie, byli naszymi sąsiadami. Nie mamy pojęcia kim są ludzie z ISIS, nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie co oni myślą. Chcemy tylko żyć. Chcemy spokoju i bezpieczeństwa.”
Śledząc relacje z telewizji, prasy czy z Internetu można odnieść wrażenie, że problem Syrii i krajów Bliskiego Wschodu jest na tyle odległy, że nie dotyczy bezpośrednio nas, mieszkających w centrum bezpiecznej Europy. Tymczasem lektura pozwala spojrzeć szerzej na zaistniały problem. Powstanie i ciągły wzrost Państwa Islamskiego na Bliskim Wschodzie dotyka każdego z nas. Nie można oddzielić się od tych wydarzeń. Nieustannie, każdego dnia ginie tam przecież ogromna liczba niewinnych ludzi. Kolejnym ogromnym problemem obok śmierci wielu tysięcy mieszkańców ziem objętych walkami jest wielki „exodus” uchodźców przybywających do Europy, który tak znacznie nasilił się w ciągu ostatnich miesięcy.
„Opisując skalę tragedii, naprawdę trudno jest przesadzić. Wszystkie obrazy, które znamy z mediów nie są w stanie oddać grozy sytuacji. Mamy do czynienia z największym exodusem ludności od czasów II wojny światowej, a liczba uchodźców wciąż rośnie.”
Książka Beniamina Halla to pozycja, którą z pewnością warto przeczytać. Autor nazywa w niej rzeczy po imieniu i pomaga zrozumieć problem istnienia państwa ISIS, stanowiącego obecnie zdecydowanie jedno z największych zagrożeń dla całego świata. Warto po nią sięgnąć, aby uświadomić sobie, że walkę z nim trzeba podjąć już TERAZ, z całych sił, o czym wielokrotnie przypomina autor książki, tak aby nie było za późno. Pierwszym krokiem do włączenia się w naszą osobistą walkę może być głębsze zrozumienie, dążenie do poznania prawdy, a później jej rozgłaśnianie.
„Moja książka zabierze czytelnika do wnętrza tak zwanego państwa islamskiego, do kontrolowanych przez terrorystów miast, do ich obozów szkoleniowych i więzień. Opowiem historię bitew, które utorowały ISIS drogę do zwycięstwa. Opiszę proces rekrutacji nowych bojowników, propagandę władz tego quasi-państwowego tworu, jego finanse i politykę. Krótko mówiąc, pokażę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03-20
Książka o ISIS.
Książka tematycznie na tyle aktualna, że chyba trudno byłoby sobie wyobrazić, jaki wątek mógłby wywołać większe reakcje we wszystkich miejscach świata. Michael Weiss i Hassan Hassan starają się w przystępny (i bardzo poruszający) sposób przybliżyć nam tę groźną rzeczywistość, która do niedawna wydawała się tylko odległym snem, a tymczasem już nawet nie puka do bram Europy, tylko niestety - zatacza w niej coraz szersze kręgi.
Autorzy wykonali kawał dobrej roboty. Dzięki oryginalnym materiałom pochodzącym z wywiadów z byłymi wysokimi urzędnikami Stanów Zjednoczonych oraz dzisiejszymi bojownikami ISIS stworzyli czytelną analizę tej aktualnie najbardziej niebezpiecznej i w zastraszającym tempie rozrastającej się grupy terrorystycznej świata. Jej członkowie atakują już nie tylko tych nielicznych obywateli świata, którzy z sobie wyłącznie znanych powodów pojawiają się na terenie objętym bezpośrednim zwierzchnictwem tej grupy terrorystycznej, ale też – niestety - w spektakularny - i bardzo krwawy sposób starają się destabilizować nasz świat, co – należy przyznać – coraz lepiej im wychodzi. Nie tylko giną setki, tysiące niewinnych ludzi, ale też Europa, którą znamy, która od dłuższego czasu wydawała nam się stosunkowo bezpieczna, zaczyna trząść się w posadach. Jak długo da radę utrzymać swoją jedność? Jak bardzo ISIS nam zagraża? Czy mamy szansę skutecznie się bronić? Autorzy nie pozostawiają złudzeń - sytuacja jest coraz trudniejsza...
Po przeczytaniu książki zaczynamy rozumieć, co stało u podstaw dzisiejszej ekspansji ISIS, dlaczego jej szeregi coraz częściej zasilają ludzie, którzy jeszcze niedawno byli naszymi sąsiadami czy znajomymi, wreszcie też, dlaczego ISIS publikuje regularnie profesjonalne nagrania dokumentujące brutalne mordy zakładników. Zaczynamy się też zwyczajnie bać, bo jeśli w krótkim czasie ekstremiści przeobrazili się z praktycznie rozbitej grupy irackich powstańców w prężnie działające quasi-państwo dżihadystów, to co będzie dalej?
Zaskakujące, że cały świat, wtórując Stanom Zjednoczonym, uważał do niedawna ISIS za tzw. „trzecią ligę” grup terrorystycznych. Nie minęło wiele czasu, a życie zweryfikowało te poglądy, czyniąc z tych brutalnych terrorystów groźną siłę, zmierzającą do odnowienia w świecie kalifatu muzułmańskiego, który rządziłby się wyłącznie prawem szariatu.
Dzięki książce dowiadujemy się, kim był Abu Musaba al-Zarakawi, prekursor Państwa Islamskiego, śledzimy losy nieuchwytnego bossa Abu Bakra al-Baghdadiego i wielu innych, którzy zdobywali i zdobywają wciąż ogromne wsparcie finansowe i osobowe dla realizacji celów, którym tak bardzo chcielibyśmy zapobiec.
Wychodzi na to, że amerykańska działalność na Bliskim Wschodzie stała się podwaliną tego, co tak groźnie atakuje nas dzisiaj na naszym własnym terenie... Kiedy słyszymy o tym, jak kolejne dziesięć tysięcy uchodźców przez Turcję płynie na pontonach do Grecji, zaczynamy się bać, ilu tak naprawdę jest wśród nich ludzi, którzy chcą nam zrobić krzywdę? Zaczyna się paranoja, choć nie pozbawiona logiki... Jak temu zaradzić? Książka nam nie pomoże akurat w tej kwestii. Czy zatem jesteśmy bezradni? Czy zbliża się koniec naszego świata?
Książka o ISIS.
Książka tematycznie na tyle aktualna, że chyba trudno byłoby sobie wyobrazić, jaki wątek mógłby wywołać większe reakcje we wszystkich miejscach świata. Michael Weiss i Hassan Hassan starają się w przystępny (i bardzo poruszający) sposób przybliżyć nam tę groźną rzeczywistość, która do niedawna wydawała się tylko odległym snem, a tymczasem już nawet nie puka...
2018-03-27
"Pokolenie dżihadu" to kolejna interesująca pozycja na rynku wydawniczym, dotycząca Państwa Islamskiego. Petra Ramsauer swoją analizę tej grupy terrorystycznej oparła na własnych podróżach do Syrii, Iraku, Libii oraz do głównych baz dżihadystów w Europie. Wspiera się również licznymi odwołaniami do źródeł pogłębiających poszczególną tematykę, przytacza relacje byłych bojowników oraz członków milicji Państwa Islamskiego. Demaskuje ich, ujawnia horror, jaki za sobą niosą, a ich zwolenników pokazuje takimi, jakimi są: kreaturami wyrzuconymi poza nawias społeczeństwa. Podąża śladem fenomenu, jakim stało się Państwo Islamskie. Wyjaśnia w jaki sposób rozumują jego członkowie, jak przybiega rekrutacja i pranie mózgu kandydatów. Wyraźnie pisze o tym, że przyłączenie się do ISIS jest dla młodych ludzi nie tylko kwestią wiary, ale stanowi możliwość dania upustu swojej seksualności oraz agresji.
Zjawisko konwersji wśród młodych ludzi z Europy Zachodniej jest niestety siłą napędową terrorystów. Dużym problemem jest fakt, iż ludzie zwerbowani szybko stają się werbującymi. Najbardziej wstrząsający w całej analizie jest zdecydowanie temat kobiet. ISIS wyrywa z kontekstu pojedyncze fragmenty tekstów religijnych islamu i komplikuje z nich prostacką ideologię, opartą na barbarzyńskiej przemocy. Mimo tego, wiele kobiet godzi się na to jak terroryści "mają prawo" (!!!) je traktować, mało tego, w imię ideologii, robią niewolnice z innych kobiet. Jak to możliwe? Źródła podają, że kobiety przyłączające się do ISIS nie są oszukiwane, żadna z zachodnich kobiet mająca dostęp do internetu, nie może przecież twierdzić, że nie wiedziała, co się tam dzieje. Mimo to, kobiet w Państwie Islamskim przybywa, gotowe są rodzić nowych bojowników.
Autorka przedstawia także sposoby, które mogą pomóc w walce oraz ograniczeniu fascynacji Państwem Islamskim.
Wstrząsająca lektura ukazująca siłę i bezwzględność państwa terroru, którego światopogląd zbudowany jest na wizji apokaliptycznej bitwy, z żołnierzami zdolnymi do wszystkiego oraz organizacją potrafiącą samą się finansować i nie być kontrolowana przez nikogo.
"Pokolenie dżihadu" to kolejna interesująca pozycja na rynku wydawniczym, dotycząca Państwa Islamskiego. Petra Ramsauer swoją analizę tej grupy terrorystycznej oparła na własnych podróżach do Syrii, Iraku, Libii oraz do głównych baz dżihadystów w Europie. Wspiera się również licznymi odwołaniami do źródeł pogłębiających poszczególną tematykę, przytacza relacje byłych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-09
Jak słusznie zauważył nieżyjący już amerykański socjolog James Blaut żyjemy w epoce rasizmu bez rasistów. Wprawdzie nie do pomyślenia jest jawne głoszenie rasistowskiej ideologii w tradycyjnej formie, ale elementy rasowych uprzedzeń przenikają wszystkie poziomy życia publicznego w społeczeństwach zachodnich. Związek poprawnego politycznie języka debat politycznych i medialnych dyskursów z ukrytą obecnością treści odwołujących się do najbardziej brunatnych tradycji stanowi jeden ze znaków szczególnych naszej postmodernistycznej kultury. Efektowną wielokulturową formę wypełnia europocentryczna zawartość. Ostatnie wydarzenia dramatycznie potwierdzają prawdziwość koncepcji Blauta. Wśród mnóstwa stereotypów i uprzedzeń, którymi wbrew wszystkim zdobyczom politycznej poprawności nasiąknięty jest język publiczny nie tylko w naszym kraju prym wiodą te odnoszące się do religii muzułmańskiej i jej arabskich wyznawców. Szczególnie łatwo przyswoiliśmy sobie sugestię istnienia jakichś organicznych związków religii muzułmańskiej i terroryzmu. Kontekst jaki od początku lat 90. ubiegłego stulecia tworzą wydarzenia takie jak wojna w Zatoce, załamanie prób rozwiązania kwestii palestyńskiej, oraz narastająca ingerencja mocarstw w regionie Bliskiego Wschodu sprawił, iż kojarzenie islamu z terroryzmem stało się ulubionym zajęciem nie tylko różnych frustratów dziennikarskich w rodzaju Oriany Fallaci czy zawodowych rasistów w stylu Le Pena, ale całkiem uprawnionym, poglądem wygłaszanym bez żenady na intelektualno-politycznych salonach świata zachodniego. Dyskurs o rzekomym zagrożeniu islamską przemocą wciąż dobrze sprzedaje się w mediach i prawie nikt nie zwraca uwagi na fakt, że samo wiązanie przemocy politycznej z jakąś tradycją religijną zasługuje na miano intelektualnego skandalu. Na ponury paradoks zakrawa natomiast fakt, że histeryczna islamofobia rozwija się w chwili gdy amerykańskie wojska zbrojnie najechały i wciąż okupują jeden z niegdyś najbogatszych i najbardziej postępowych krajów Bliskiego Wschodu, zaś protegowane przez Zachód lokalne mocarstwo oficjalnie przyznaje się do stosowania państwowego terroryzmu na okupowanych przez siebie od czterech dziesięcioleci terenach. Właśnie owa sprzeczność zdaje się stanowić punkt wyjścia książki zatytułowanej „Islam a terroryzm”. Wśród mnóstwa pozycji o podobnie brzmiących tytułach, które zapełniły półki księgarń po zamachach na WTC i Pentagon trzy lata temu ta wyróżnia się zdecydowanie pozytywnie. Książka pod redakcją prof. Anny Parzymies nie jest bowiem sensacyjną historyjką o międzynarodowym spisku muzułmańskim dążącym do władzy nad światem, ale antologią tekstów autorstwa specjalistów z Wydziału Orientalistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Całość nie jest niestety zbyt równa, albowiem obok poważnych analiz aktualnej sytuacji społeczno politycznej na bliskim Wschodzie i jej genezy oraz przyczynków roztrząsających różne aspekty arabsko-muzułmańskich tradycji prawnopolitycznych, znalazły się tu teksty publicystyczne i niemal dziennikarskie relacje o wojskowych aspektach wojny z terroryzmem rozpętanej przez aktualnego prezydenta USA. Nie to jednak wydaje się największym mankamentem tej skądinąd bardzo potrzebnej książki. Problem w tym, że wśród artykułów przeciwstawiających się stereotypowemu i kulturalistycznemu wytłumaczeniu przemocy politycznej na Bliskim Wschodzie, pojawiają się wypowiedzi, w których pobrzmiewają właśnie najbardziej typowe kulturalistyczne stereotypy. To zderzenie stanowisk dobrze zresztą oddaje zamieszanie panujące wśród autorów zajmujących się arabsko-muzułmańską materią. Wszystkie te zastrzeżenia nie zmieniają jednak podstawowej zalety „Islamu i terroryzmu” sprowadzającej się do, pierwszego na gruncie akademickim, tak wyrazistego podjęcia tematyki tak negatywnie obciążonej, w tak newralgicznym dla jej społecznego odbioru punkcie. Jednym z takich newralgicznych punktów jest pojęcie Dżihadu, które, jak zauważa Janusz Danecki, dopiero pod okiem europejskich uczonych zrównane zostało z popularną w chrześcijaństwie od czasu krucjat ideą świętej wojny. Korzenie stereotypów terrorystycznych sięgają zatem daleko w przeszłość. Swoje trzy grosze do ich rozwoju dołożył Kolonializm inspirując ukształtowanie się pseudonauki na temat Orientu, która wykreowała wizerunek mieszkańców Bliskiego Wschodu skrojony tak by europejski podbój jawił się jako misja cywilizacyjna uwalniająca ich od złych skłonności zaszczepionych przez islam. Tak naprawdę jednak utożsamienie islamu ze skłonnościami do terroryzmu narodziło się w latach 70. XX wieku jako konsekwencja walki narodowowyzwoleńczej Palestyńczyków, rewolucji irańskiej oraz boomu naftowego, w którym kulminację osiągnęły podejmowane od lat 50. próby uniezależnienia się rządów arabskich od ekonomicznej i politycznej hegemonii Zachodu. Wykreowanie wizerunku arabskiego terrorysty było więc nie tyle efektem opisu realiów, co propagandowym odwetem Zachodu tracącego wpływy w regionie. Ważny tekst Anny Parzymies zatytułowany „U źródeł islamskiego antyamerykanizmu” ukazuje rzeczywiste, a więc polityczne i ekonomiczne przesłanki rozwoju terroryzmu na Bliskim Wschodzie. Dowodzi też czysto przypadkowego związku zbrojnej przemocy z religią wyznawaną przez ludzi w ową przemoc uwikłanych. Dotyczy to nie tylko np. lewicy palestyńskiej czy irackich nacjonalistów, ale także ugrupowań i ruchów opatrywanych mianem fundamentalizmu islamskiego. Wbrew pozorom organizacje takie jak islamski Dżihad, Hezbollah czy Hamas sięgają po broń za sprawą czynników politycznych. To nie sury Koranu, ale peryferyjny status regionu, podtrzymywany z zewnątrz autorytaryzm lokalnych reżimów oraz postępująca pod naporem neoliberalnej restrukturyzacji gospodarczej pauperyzacja i polityczna marginalizacja coraz większych odłamów społeczeństw arabskich stanowią podłoże, na którym wzrastają integrystyczne formacje zbrojne. Nawet wypowiedzi Osamy Ben Ladena po zamachach z 11 września 2001 roku trudno uznać za rojenia jakiegoś religijnego fanatyka. W rzeczywistości saudyjski milioner używa racjonalnych argumentów i przedstawia takąż analizę bliskowschodnich uwarunkowań. Sprawa palestyńska i interwencja amerykańska w Iraku, tak jak wcześniej w Libanie oraz Iranie, którymi założyciel Al-Kaidy usprawiedliwia swe działania pozostają kwestiami jak najbardziej z tego świata. Wszystko to sprawia, że dzisiejszy fundamentalizm ma się nijak do religijnych tradycji muzułmanów i jako zjawisko może być wyjaśniony jedynie w kategoriach analizy społeczno-politycznej. Ta zaś zmusiłaby Zachód do uderzenia się w piersi. I nie chodzi tylko o to, że w latach 60., 70. i 80. USA szczodrze wspierały fundamentalistów islamskich upatrując w nich siły zdolnej zahamować postępy arabskiej lewicy. Problem w tym, że uznanie społecznych przesłanek islamu politycznego stawia na porządku problem przyczyn zablokowania rozwoju gospodarczego Bliskiego Wschodu. To zaś musiałoby prowadzić do rewizji regionalnych strategii instytucji takich jak Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Niestety wszystko wskazuje na to, że sugestie w rodzaju proponowanych przez autorów „Islamu i terroryzmu” nieprędko znajdą posłuch wśród światowych elit. W każdym razie nie stanie się to dopóki beneficjantami polityki w regionie będą Bechtel i Halliburton.
Jak słusznie zauważył nieżyjący już amerykański socjolog James Blaut żyjemy w epoce rasizmu bez rasistów. Wprawdzie nie do pomyślenia jest jawne głoszenie rasistowskiej ideologii w tradycyjnej formie, ale elementy rasowych uprzedzeń przenikają wszystkie poziomy życia publicznego w społeczeństwach zachodnich. Związek poprawnego politycznie języka debat politycznych i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-17
Chociaż korzenie terroryzmu sięgają jeszcze czasów starożytnych, to właśnie w XXI wieku stał się on jednym z największych problemów wielu krajów. Od zamachów, które miały miejsce 11 września 2001 r. w Stanach Zjednoczonych, poprzez ataki w Londynie czy Madrycie, aż po stworzenie terrorystycznego Państwa Islamskiego. Ogromna część świata żyje w ciągłym zagrożeniu. Wywoływanie strachu i poczucia nieustannej destabilizacji - to fundament wszelkich aktów terroru.
Polska nie stanowiła do tej pory jednego z pierwszych celów terrorystów. Jednak ciągłe zawirowania polityczne na arenie międzynarodowej oraz fakt coraz śmielszego wkraczania terrorystów w kolejne rejony Europy mogą nagle wpłynąć na zmianę tej sytuacji.
Terroryzm ma to do siebie, że jest fantomem. Nie można określić go geograficznie ani po prostu zamknąć w określonej grupie, zlokalizować. To jest w dużej mierze wirtualne zjawisko, które raz na jakiś czas przyjmuje bardzo realny kształt w postaci zamachów. Co więcej, rozwijający się terroryzm - jak wskazują rozmówcy - będzie dążył do wykorzystania zdobyczy najnowszych technologii, dających możliwość szybkiego i trudniejszego do wykrycia działania zamachowców.
O tym, czy jesteśmy rzeczywiście bezpieczni, jak będzie ewoluował światowy terroryzm i jak z nim walczyć, rozmawia z ekspertami ds. terroryzmu oraz spraw międzynarodowych Artur Dmochowski.
Ta książka nie jest podręcznikiem, lecz raczej próbą dotarcia do tego, co w zjawisku terroryzmu jest najważniejsze. Jest więc raczej przewodnikiem, który ma pomóc najpierw je zrozumieć, a następnie dawać sobie z nim radę - unikać go lub zwalczać.
Chociaż korzenie terroryzmu sięgają jeszcze czasów starożytnych, to właśnie w XXI wieku stał się on jednym z największych problemów wielu krajów. Od zamachów, które miały miejsce 11 września 2001 r. w Stanach Zjednoczonych, poprzez ataki w Londynie czy Madrycie, aż po stworzenie terrorystycznego Państwa Islamskiego. Ogromna część świata żyje w ciągłym zagrożeniu....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-29
Co siedzi w głowie terrorysty?
Serwisy informacyjne regularnie donoszą o wybuchach bomb, zamachach
samobójczych i ciężarówkach taranujących przechodniów na ulicach. Prezenterzy wyjaśniają, kto stoi za kolejnymi atakami, podając niewiele mówiące nazwy: Al-Kaida, Hamas, Boko Haram, ISIS... Kim są terroryści dokonujący kolejnych aktów barbarzyństwa? Czym się kierują? Skąd bierze się islamski ekstremizm?
Tass Saada wie z własnego doświadczenia, co prowadzi człowieka do tak drastycznych działań. Urodził się w Strefie Gazy, dorastał w Arabii Saudyjskiej i w Katarze. Już jako nastolatek został bojownikiem organizacji Fatah, a następnie snajperem - zamachowcem na usługach Jasera Arafata.
Od pewnego momentu jego życie potoczyło się jednak w zupełnie innym kierunku. Po radykalnym zrewidowaniu poglądów założył organizację charytatywną Hope for Ishmael, zabiegającą o pojednanie między Arabami i Żydami. Prowadzi też fundację Seeds of Hope, której celem jest wychowanie palestyńskich i żydowskich dzieci w atmosferze pokoju i pojednania.
W swojej najnowszej książce Tass Saada dociera do korzeni islamskiego ekstremizmu i odsłania sposób myślenia terrorystów. A jednocześnie pokazuje, jak przeciwdziałać terroryzmowi, aby z jednej strony przemienić Bliski Wschód, a z drugiej - chronić nasze własne, coraz bardziej zróżnicowane etnicznie, otoczenie. Przesłanie tej książki doskonale ilustruje biblijne wezwanie do tego, by kochać nieprzyjaciół i nie dać się zwyciężyć złu, lecz zło zwyciężać dobrem. W obliczu najgroźniejszego konfliktu kulturowego i cywilizacyjnego naszych czasów przynosi nadzieję na pojednanie przez kształtowanie alternatywnego sposobu myślenia - "umysłu człowieka pokoju".
W tej książce Tass, rzeczowo tłumaczy jakie są przyczyny stawania się terrorystą. Ale co dużo ważniejsze, pokazuje że jedynym rozwiązaniem dla pokoju jest zmiana serc, która może wydarzyć w Jezusie Chrystusie. Ani polityczne negocjacje ani przemoc nie przyniesie tak wytęsknionego ukojenia.
Czymś co dla mnie było niezwykle cenne, to rady jak rozmawiać z muzułmanami i jak im okazywać miłość. Tass przeżył fakt, że jego rodzina chciała go zabić za porzucenie Islamu i teraz stara się dotrzeć z Dobrą Nowiną do muzułmanów!
Polecam!
Co siedzi w głowie terrorysty?
Serwisy informacyjne regularnie donoszą o wybuchach bomb, zamachach
samobójczych i ciężarówkach taranujących przechodniów na ulicach. Prezenterzy wyjaśniają, kto stoi za kolejnymi atakami, podając niewiele mówiące nazwy: Al-Kaida, Hamas, Boko Haram, ISIS... Kim są terroryści dokonujący kolejnych aktów barbarzyństwa? Czym się kierują? Skąd...
2018-07-24
Książka wzbudza duże kontrowersje. Autor przedstawia w niej problemy z imigrantami, tożsamością i Islamem.
Douglas Murray to komentator polityczny i dziennikarz znany ze swojej bezkompromisowości. Napisał najgłośniejszą książkę na kontynencie w ostatnich latach - szokujący bestseller, na popularność którego wpłynęła rzetelna argumentacja i błyskotliwy styl autora. Tematyka związana jest ze współczesnymi problemami politycznymi, społecznymi i kulturowymi.
Temat, który dzieli ludzi jest bardzo delikatny. Fakty, o których wiadomo w Europie już od dawna są bardzo niewygodne. Politycy i komentatorzy boją się o posądzenie ich o brak poprawności politycznej i o rasizm. Problem zalewającej Europę fali nielegalnych islamskich imigrantów jest wyzwaniem dla wszystkich państw i osób sprawujących władzę. Murray swoje stwierdzenia, teorie i przewidywania popiera rzetelnymi argumentami. W książce znaleźć można wyniki badań, udokumentowane opisy konkretnych zdarzeń, relacje bezpośrednich świadków oraz fakty z przeszłości. Takie tło wyróżnia wypowiedzi autora od politycznych sloganów i głoszonych przez nich populistycznych haseł. Należy podkreślić, że od samego początku Murray oddziela politycznych uchodźców od imigrantów zarobkowych i tych, którzy mają plan znaleźć w Europie bardziej opłacalne życie dzięki pomocy socjalnej. Aby nie dać się ponieść emocjom warto zaznaczyć, że każdy uchodźca jest imigrantem, lecz nie każdy imigrant jest uchodźcą.
Autor książki bez ogródek mówi o tym, że Europie w najbliższych latach grozi islamizacja. Już teraz co dziesiąty mieszkaniec Francji jest muzułmaninem. Bardzo duży przyrost naturalny i ciągły napływ nowych imigrantów powodują, że w latach pięćdziesiątych naszego wieku w wielu zachodnich krajach wyznawcy islamu będą stanowić połowę a nawet większość. Nie każdy muzułmanin jest terrorystą, ale większość ostatnich zamachów spowodowali islamscy imigranci lub ich potomkowie. Nie identyfikują się z Europą pomimo tego, że wychowali się w niej.
W książce „Przedziwna śmierć Europy” autor przedstawia wiele problemów. Trudno wspomnieć o wszystkich najważniejszych zagadnieniach. Najlepiej przeczytać książkę, która napisana została z ogromną znajomością tematu. Jest bardzo przekonująca. Największą jej zaletą jest niebywała odwaga i bezpośredniość autora. Nie boi się on poruszać trudnych tematów. Pisze o nich z klasą. Nie obraża nikogo. Stawia wiele logicznych argumentów. Książka zmusza do myślenia i nie pozwala przejść obok siebie obojętnie.
„Przedziwnej śmierci Europy” nasuwa refleksje: Jak za kilkanaście lat wyglądać będzie Europa w wyniku wydarzeń opisanych przez D. Murraya? Czy pewnego dnia, jako Europejczycy zorientujemy się, że łódź, którą płyniemy, nie jest już tą samą, na którą wsiadaliśmy?
Książka wzbudza duże kontrowersje. Autor przedstawia w niej problemy z imigrantami, tożsamością i Islamem.
Douglas Murray to komentator polityczny i dziennikarz znany ze swojej bezkompromisowości. Napisał najgłośniejszą książkę na kontynencie w ostatnich latach - szokujący bestseller, na popularność którego wpłynęła rzetelna argumentacja i błyskotliwy styl autora....
2018-03-14
Jedni mówią, że islam jest religią pokoju, a barbarzyńcy, którzy się na niego powołują, w oczywisty sposób przekręcają jego sens. Inni, z równą pewnością siebie, twierdzą, że islam jest religią okrutną, w której przemoc nie jest tylko jakimś historycznym zaburzeniem czy wynikiem obłędu niektórych jego zwolenników, lecz koniecznością wynikającą z lektury jego świętych tekstów. Kto ma rację? Dlaczego, otwierając Koran, nie można raz na zawsze tego rozstrzygnąć? Dlaczego na temat islamu można wypowiedzieć tyle sprzecznych ze sobą i zarazem pozornie spójnych twierdzeń?
"Widzę, jak wszechobecny jest islam w debacie publicznej, dostrzegam też pewien paradoks: im bardziej wyjaśnia się islam, tym mniej się go rozumie. [...] Aby spróbować rozumieć, trzeba zacząć od zbadania, dlaczego tak trudno wyrobić sobie prosty pogląd na temat islamu: trzeba zacząć od zrozumienia, dlaczego nic z islamu nie rozumiemy. To bez wątpienia pod tym właśnie warunkiem będziemy mogli wyrobić sobie nieco wyraźniejszy pogląd".
Książeczka nie ma ambicji, by na paru stronicach
wyjaśnić wszystko na temat religii wyznawanej przez
miliard ludzi. Ta religia liczy sobie czternaście stuleci, a tych
kilka lat, jakie poświęcił Adrien Candriard OP na jej studiowanie, w najmniejszym stopniu nie pozwala ukazać jej całościowego obrazu.
Autor jednak nie zamierzał w książeczce wyczerpać zagadnienia, co jednak
nie znaczy, miałby rezygnować z jego wyjaśniania. Przekonany, że istnieje pośrednia droga między ujęciem tak schematycznym i upraszczającym, że nie jest w stanie niczego wyjaśnić, a okopaniem się wśród nieskończonych niuansów
złożonej rzeczywistości. Aby spróbować rozumieć, trzeba zacząć
od zbadania, dlaczego tak trudno wyrobić sobie prosty pogląd na temat islamu: trzeba zacząć od zrozumienia, dlaczego nic z islamu nie rozumiemy.
POLECAM! Bez wątpienia po przeczytaniu "Zrozumieć Islam?" będziemy mogli wyrobić sobie nieco wyraźniejszy pogląd ma temat Islamu.
Jedni mówią, że islam jest religią pokoju, a barbarzyńcy, którzy się na niego powołują, w oczywisty sposób przekręcają jego sens. Inni, z równą pewnością siebie, twierdzą, że islam jest religią okrutną, w której przemoc nie jest tylko jakimś historycznym zaburzeniem czy wynikiem obłędu niektórych jego zwolenników, lecz koniecznością wynikającą z lektury jego świętych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Lech Grabowski podjął się tematu aktualnego i często poruszanego w literaturze oraz mediach. Poruszany jest m. in. terroryzm i więzienie CIA na terenie Polski.
Autor zaczyna od przedstawienia nam teraźniejszości, następnie cofa się do momentu, w którym znaleźli się bohaterowie. Nie od razu wszystko nam wyjawia, stopniowo wprowadza nas w historię, a kończy w momencie, od którego rozpoczęliśmy lekturę.
Redaktora jednego z warszawskich wydawnictw Andrzej Więckowski, który postanowił na własną rękę poprowadzić śledztwo. Po drugiej stronie barykady jest młody terrorysta Abdul Alim, który ma misę samobójczą (atak na lotnisku w Atlancie, w którym mają zginąć wszyscy, którzy się tam znajdą). Niezwykle ciekawą postacią okazał się również Jan Kowalski, który jest informatorem Andrzeja - (niegdyś był zamieszany w liczne spiski, natomiast teraz się nawrócił i postanawia ujawnić światu teorie spiskowe). Kowalski z Więckowskim pakują się w niebezpieczeństwo. Ale jak to dla nich się skończy? Czy coś ich powstrzyma? Czy rzekome teorie spiskowe okażą się słuszne?
Bohaterowie zostali ciekawie wykreowani. Momentami nie mogłam zrozumieć tego, że niekiedy nie było w nich empatii, zwykłych ludzkich odruchów. Kiedy wyznaczyli sobie cel, uparcie do niego dążyli. Ale dzięki tym wadom, słabościom, wydają się bardziej ludzcy. W pewnym momencie stają przed koniecznością dokonania wielu wyborów. Ale czy wszystkie będą słuszne?
"Obecnie świat znajduje się w stanie rozkładu i funduje nam podwójne przekleństwo.(...) Być może wybiera najpierw tych wrażliwych, podatnych na ludzką niegodziwość i tych, którzy mają z nim bezpośrednią styczność. Natomiast pozostałych oszczędza, choć tylko na pewien czas. Dlatego nie wpadajmy w euforię, jeżeli jesteśmy chwilowo szczęśliwi i pewni, że wszeteczeństwa i łajdactwa tego świata są od nas odległe, gdyż z czasem będą się do nas zbliżać (...)"
Autor co chwila podrzuca nam informacje na temat islamskich terrorystów, polityki rządzących czy struktury państwa, jednakże robi to w sposób, który nie nudzi. Nie lubię przydługich opisów, a tu jest wszystko w sam raz. Bardzo interesujące było to, jak autor ośmiesza wszelkie "wymiary sprawiedliwości" w tym np. Trybunał Stanu, o którym ostatnio w naszym kraju tak głośno. Ale najbardziej zaskoczył mnie tym, iż uważa, że najlepszą formą rządów jest dyktatura, ale taka, w której sprawujący władzę służy państwu w jego interesie. Dialogi zaś czasami trąciły lekkim patosem, ale nie na tyle, żeby odebrały mi przyjemność z czytania.
Dużym atutem powieści jest bogactwo słowne, co przekłada się na ciekawe dialogi, a i reszta fabuły nie zostaje w tyle. Pełno tu interesujących spostrzeżeń, sentencji, przysłów czy nawiązania do rzeczywistych autorów i źródeł. Widać, że autor dobrze przygotował się do strony informacyjnej podejmowanych tematów, zwłaszcza tych dotyczących Islamu, dzięki czemu wszystko wydaje się być prawdziwe, nie naciągane.
Terroryści, Państwo Islamskie, więzienia CIA, migracja uchodźców z krajów arabskich, tortury, zagadki, intryga, wartka akcja, napięcie - to wszystko znajduje się w tej książce. Nie zabrakło także wątku romansowego, co było sporym zaskoczeniem, bo nie spodziewałam w takiego wątku w takiej literaturze. Poszczególne wątki świetnie łączą się w całość.
W moim odczuciu książka Lecha Grabowskiego to kawał dobrej i mocnej sensacji, która już od pierwszych stron mnie urzekła. Uważam, że powieść spodoba się nie tylko mężczyznom, ale i kobietom. A przede wszystkim zachęcam osoby, które interesują się tą tematyką.
Lech Grabowski podjął się tematu aktualnego i często poruszanego w literaturze oraz mediach. Poruszany jest m. in. terroryzm i więzienie CIA na terenie Polski.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAutor zaczyna od przedstawienia nam teraźniejszości, następnie cofa się do momentu, w którym znaleźli się bohaterowie. Nie od razu wszystko nam wyjawia, stopniowo wprowadza nas w historię, a kończy w momencie, od...