Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

„Studnie przodków” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Joanny Chmielewskiej. Słyszało się o niej oczywiście często, choć tak naprawdę nic więcej ponad hasło „Królowa Polskiego Kryminału”. I tak oto właśnie, ja, z kołatającą się po głowie myślą o chwalebnym tytule monarszym, nastawiona całym sercem i duszą na wybitną powieść detektywistyczną, sięgnęłam po wymienioną wyżej książkę.

Zaczęłam spokojnie, z uśmiechem na ustach i pełną zrozumienia myślą: „Ach no rzeczywiście, to ten słynny, charakterystyczny styl pisania Chmielewskiej!”. Pogrążałam się w lektorze coraz głębiej i coraz mocniej, co rusz chichocząc pod nosem zachwycona, coś jednak powoli zaczęło mnie niepokoić. Byłam jednak cierpliwa i czytałam dalej. Pochłonąwszy mniej więcej jedną trzecią powieści, wreszcie dotarło do mnie z pełną jasnością, że kryminału to ja się tutaj nie doczekam…

Zbrodnia jest – a i owszem! Trupa również nie zabrakło. Ale prawda jest taka, że fabuła tej książki obroniłaby się świetnie i bez udziału jakichkolwiek nieboszczyków, a przynajmniej tych tragicznie zmarłych. Owszem, świadomość istnienia jakiegoś mordercy podkręca nieco akcję (choć pojawiającą się co jakiś czas atmosferę grozy, autorka szybko i sprawnie niweluje dowcipnymi dialogami), ale równie dobrze mógłby go zastąpić jakiś nieżyczliwy szwarccharakter bez morderczych skłonności.

Nie zrozumcie mnie źle. Książka jest naprawdę świetna, bardzo mi się podobała, świetnie się przy niej bawiłam, ale… no właśnie – czy przy lektorze kryminału czytelnik powinien się „świetnie bawić”?

Wniosek – powieść „Studnie przodków” gorąco polecam jako literaturę przede wszystkim humorystyczną, względnie przygodową, w ogóle niekryminalną.
Być może inne książki pani Chmielewskiej są nieco bardziej detektywistyczne? Na pewno z ogromną chęcią sprawdzę :)

„Studnie przodków” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Joanny Chmielewskiej. Słyszało się o niej oczywiście często, choć tak naprawdę nic więcej ponad hasło „Królowa Polskiego Kryminału”. I tak oto właśnie, ja, z kołatającą się po głowie myślą o chwalebnym tytule monarszym, nastawiona całym sercem i duszą na wybitną powieść detektywistyczną, sięgnęłam po wymienioną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka Woolricha Cornella to poruszająca opowieść o tym, jak dalece ślepa i destrukcyjna potrafi być miłość. Jest to fascynujące studium psychologiczne powolnego upadku duszy człowieka, który dla uczucia gotów jest poświęcić wszystko, każdą najmniejszą cząstkę siebie i swego jestestwa a nawet wartości, w które wierzył i które wcześniej były dla niego wyznacznikiem człowieczeństwa.

Książka Woolricha Cornella to poruszająca opowieść o tym, jak dalece ślepa i destrukcyjna potrafi być miłość. Jest to fascynujące studium psychologiczne powolnego upadku duszy człowieka, który dla uczucia gotów jest poświęcić wszystko, każdą najmniejszą cząstkę siebie i swego jestestwa a nawet wartości, w które wierzył i które wcześniej były dla niego wyznacznikiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Największym atutem tej powieści jest zdecydowanie wielowątkowość, którą zawsze w literaturze cenię, gdyż dzisiaj, niestety, nie jest już standardem. Sprawa kryminalna również jest całkiem interesująca, chociaż gubi się trochę w nadmiarze wątków obyczajowych.

Natomiast minusem, który przeważa po stokroć wszystkie plusy jest wątek romansowy, przedstawiony w sposób żenujący. Para głównych bohaterów zachowuje się jak dzieci! Gdyby wyciąć same ich wewnętrzne rozterki, można by pomyśleć, że oboje mają po 13 lat. Nie przedstawiają sobą wcale obrazu ludzi dojrzałych, z których każde dźwiga już na swym karku po trzy dekady wraz z nagromadzonym przez ten czas bagażem życiowych doświadczeń, również w sferze sercowej. Całe szczęście, że po wysłaniu bohaterów do łóżka, autorka postanowiła wreszcie trochę więcej uwagi poświęcić sprawie kryminalnej.

Największym atutem tej powieści jest zdecydowanie wielowątkowość, którą zawsze w literaturze cenię, gdyż dzisiaj, niestety, nie jest już standardem. Sprawa kryminalna również jest całkiem interesująca, chociaż gubi się trochę w nadmiarze wątków obyczajowych.

Natomiast minusem, który przeważa po stokroć wszystkie plusy jest wątek romansowy, przedstawiony w sposób żenujący....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Jedz, módl się, kochaj” jest książka bardzo nierówną i przez to trudną do ocenienia. Zaczyna się niedobrze, a wręcz bardzo źle – od rozwodu, depresji i ogromnej fali goryczy, której to człowiek zupełnie się nie spodziewa, sięgając po pozycję podróżniczo-obyczajową. Po niesamowicie przygnębiających wstępach, autorka wybiera się wreszcie do Włoch, gdzie (jestem tego pewna) poznaje fascynujących ludzi i przepiękne miejsca, którymi jednak nie raczy się z nami podzielić… Kilka bardziej interesujących fragmentów na temat mentalności Włochów łatwo gubi się w przytłaczającej ilości rozdziałów traktujących całkowicie o NICZYM. Właściwie przez całą pierwszą część autorka pisze tylko i wyłącznie o sobie – na zmianę depresja i jedzenie. O krajobrazach czy architekturze nie wspomina ani słowem. O ludziach pisze w zasadzie tylko z perspektywy tego, co dla niej zrobili lub co powiedzieli jej o niej samej, lub też przedstawienie danej osoby staje się tylko pretekstem do wygłoszenia własnej opinii pani Gilbert na jakiś temat.

Druga część – Indie, prezentuje się już nieco lepiej. Co prawda nadal widzimy egocentryczkę, krążącą wyłącznie wokół własnej osoby, jednak jest to dla mnie już trochę bardziej zrozumiałe – w końcu przyjechała tu by medytować, poznawać siebie i rozprawiać się ze swoimi wewnętrznymi demonami.

Ostatnia część, Bali, przynosi wreszcie to wszystko, czego wcześniej tak bardzo mi brakowało – trochę opisów krajoznawczych, sporo na temat mentalności, tradycji i religii mieszkańców, oraz kilka naprawdę fascynujących opowieści „z życia wziętych”. Nagle autorka zdaje się dostrzegła istnienie innych istot ludzkich na tej planecie (i samą planetę również, tak na marginesie), redukując swoją rolę niemal do minimum. Czyżby pani Gilbert rzeczywiście przeszła w ciągu tego roku jakąś wewnętrzną przemianę?

„Jedz, módl się, kochaj” jest książka bardzo nierówną i przez to trudną do ocenienia. Zaczyna się niedobrze, a wręcz bardzo źle – od rozwodu, depresji i ogromnej fali goryczy, której to człowiek zupełnie się nie spodziewa, sięgając po pozycję podróżniczo-obyczajową. Po niesamowicie przygnębiających wstępach, autorka wybiera się wreszcie do Włoch, gdzie (jestem tego pewna)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Kobieta z wydm” to książka dla cierpliwych i pokornych, początki tej literackiej znajomości bowiem nie należą do łatwych. Zniechęcić może zwłaszcza kilka fragmentów jakby żywcem przepisanych z encyklopedii, które to wydają się zamieszczone specjalnie, by przetestować naszą wytrwałość. Z czasem jednak uważny czytelnik o sercu i uchu wrażliwym na szept piasku, powoli zagłębi się w monotonny rytm tej powieści, wprawiający w trans niczym narkotyk. A gdy już raz otworzy te drzwi w swoim umyśle, gdy wejdzie wraz z bohaterem do wilgotnego, trzeszczącego domu Kobiety z wydm, z pewnością nie zapomni tej eterycznej wizyty przez bardzo długi czas.

„Kobieta z wydm” to książka dla cierpliwych i pokornych, początki tej literackiej znajomości bowiem nie należą do łatwych. Zniechęcić może zwłaszcza kilka fragmentów jakby żywcem przepisanych z encyklopedii, które to wydają się zamieszczone specjalnie, by przetestować naszą wytrwałość. Z czasem jednak uważny czytelnik o sercu i uchu wrażliwym na szept piasku, powoli zagłębi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwszy tom zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po kolejne. Sympatyczni bohaterowie oraz lekka, ale wciągająca fabuła sprawiają, że połyka się tą pozycję praktycznie na jeden gryz. Jest to bardzo przyjemna przekąska pomiędzy bardziej zobowiązującymi literackimi posiłkami :)

Pierwszy tom zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po kolejne. Sympatyczni bohaterowie oraz lekka, ale wciągająca fabuła sprawiają, że połyka się tą pozycję praktycznie na jeden gryz. Jest to bardzo przyjemna przekąska pomiędzy bardziej zobowiązującymi literackimi posiłkami :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po raz kolejny przekonałam się, że wiktoriańskie romanse są dla mnie dużo przyjemniejsze w odbiorze w wersji filmowej, niż książkowej. Wynika to z faktu, że jakoś nie trafia do mnie styl pisarski, jakim posługują się autorki tego nurtu i okresu. Owszem, jest on bardzo poetycki, nie można bynajmniej zarzucić mu sztywności czy monotonności, jednak mimo niekwestionowanego talentu panny Bronte, nie porusza ona we mnie tej delikatnej struny zachwytu. Gust mój niestety jest, jaki jest. Ponadto, jako wyemancypowanej, współczesnej kobiecie, ciężko jest mi zrozumieć i przyjąć ten służalczy stosunek głównej bohaterki do mężczyzn, z którymi zetknął ją los. Zwłaszcza, że w każdej innej kwestii przejawia ona niezwykłą silę charakteru i duchową niezależność.

Pomijając jednak te drobne kwestię, książka ogólnie mi się podobała, gdyż, co tu dużo mówić, historia w niej przedstawiona była bardzo wciągająca, a osobowość Jane zarysowana została w sposób dalece przekonujący.

Po raz kolejny przekonałam się, że wiktoriańskie romanse są dla mnie dużo przyjemniejsze w odbiorze w wersji filmowej, niż książkowej. Wynika to z faktu, że jakoś nie trafia do mnie styl pisarski, jakim posługują się autorki tego nurtu i okresu. Owszem, jest on bardzo poetycki, nie można bynajmniej zarzucić mu sztywności czy monotonności, jednak mimo niekwestionowanego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Spora doza międzynarodowych spisków politycznych, szczypta dworskich intryg plus wątek kryminalny dla smaczku, a to wszystko przyprawione nutką spirytyzmu – tak w skrócie wyglądałby przepis na udany thriller historyczny, zastosowany przez autorkę „Przepowiedni”.

Wraz z bohaterem powieści kroczymy spowitymi mgłą uliczkami XVI-wiecznego Londynu, przemierzamy rozchybotaną łódką mroczne odmęty nocnej Tamizy, wreszcie zwiedzamy królewskie pałace, arystokratyczne posiadłości oraz ogromne, prywatne biblioteki wielkich myślicieli, pełne mistycznych dzieł o zakazanej treści. Prowadzimy długie debaty ze zwolennikami i przeciwnikami rządów Elżbiety I, po kryjomu uczestniczymy w alchemicznych eksperymentach, no i oczywiście prowadzimy śledztwo w sprawie morderstwa damy dworu z najbliższego otoczenia królowej.

Książkę tę bardzo miło się czytało, choć niekoniecznie jako klasyczny kryminał. Wątek zabójstwa skutecznie został przyćmiony przez elementy, które prawdopodobnie miały pierwotnie być tylko tłem wydarzeń, jednak ostatecznie zdecydowanie wysunęły się na pierwszy plan, czyniąc z kryminału thriller historyczno-polityczny. Bez względu jednak na przynależność gatunkową, warto sięgnąć po tę pozycję chociażby ze względu na wciągający, wiktoriański klimat, osnuwający wydarzenia niczym stara, dobra, londyńska mgła.

Spora doza międzynarodowych spisków politycznych, szczypta dworskich intryg plus wątek kryminalny dla smaczku, a to wszystko przyprawione nutką spirytyzmu – tak w skrócie wyglądałby przepis na udany thriller historyczny, zastosowany przez autorkę „Przepowiedni”.

Wraz z bohaterem powieści kroczymy spowitymi mgłą uliczkami XVI-wiecznego Londynu, przemierzamy rozchybotaną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Silver Spoon" - manga będąca nowym dziełem Hiromu Arakawy, autorki osławionego tytułu "Fullmetal Alchemist" to niezwykle przyjemna, zabawna i lekka opowieść, w którą z ogromną przyjemnością zagłębić się można w leniwy, wakacyjny poranek przy kawie i ciasteczku. Sympatyczni bohaterowie i (jak zawsze) miła dla oka kreska gwarantują fajnie spędzony czas. Jest to bardzo obiecujący początek kolejnej serii. Z pewnością sięgnę po następne tomy.

"Silver Spoon" - manga będąca nowym dziełem Hiromu Arakawy, autorki osławionego tytułu "Fullmetal Alchemist" to niezwykle przyjemna, zabawna i lekka opowieść, w którą z ogromną przyjemnością zagłębić się można w leniwy, wakacyjny poranek przy kawie i ciasteczku. Sympatyczni bohaterowie i (jak zawsze) miła dla oka kreska gwarantują fajnie spędzony czas. Jest to bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Muszę szczerze wyznać, że za gatunkiem romansu paranormalnego nie przepadam, ta książka jednak pozytywnie mnie zaskoczyła. Z pewnością ma ona w sobie coś więcej niż tylko westchnienia zakochanej nastolatki do nieziemsko przystojnego faceta z innej bajki. I chociaż przy tworzeniu bohaterów pani Taylor nie wykazuje więcej talentu od swych koleżanek po fachu, jednak w kwestii budowania świata przedstawionego sprawa ma się już o wiele lepiej. Fabuła książki, muszę to przyznać, jest dość wciągająca, a fantastyczna rzeczywistość, zrodzona w wyobraźni autorki, naprawdę przyciąga czytelnika swą bajkowością i kolorytem.

Muszę szczerze wyznać, że za gatunkiem romansu paranormalnego nie przepadam, ta książka jednak pozytywnie mnie zaskoczyła. Z pewnością ma ona w sobie coś więcej niż tylko westchnienia zakochanej nastolatki do nieziemsko przystojnego faceta z innej bajki. I chociaż przy tworzeniu bohaterów pani Taylor nie wykazuje więcej talentu od swych koleżanek po fachu, jednak w kwestii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Gatunek książki podróżniczej ma w sobie coś, co niesamowicie działa na wyobraźnię. Czytasz o miejscach, ludziach, zwyczajach, kulturach istniejących naprawdę, a jednak jakby w zupełnie innej bajce, w jakimś obcym świecie. I musisz cały czas powtarzać sobie, że to nie jest powieść fantasy, żadna fikcja literacka, ale „najprawdziwsza prawda”. I nie ważne, czy mamy do czynienia z opisem afrykańskiego safari, tybetańskich klasztorów czy miejskiej dżungli zwanej Tokio…

Książka Marcina Bruczkowskiego nie jest co prawda typowym przedstawicielem literatury podróżniczej, jednak w kategorii tej się mieści, niesie wiec na swych barkach całą tę cudowną niesamowitość, będącą wyróżnikiem gatunku. Opisuje ludzi w gruncie rzeczy przecież takich samych jak my, a jednak tak fascynująco odmiennych.

Spędzone w Japonii 10 lat swego życia autor przedstawia w sposób niezwykle barwny, energiczny, pełen niesamowitego, często nieco zgryźliwego, ale mimo wszystko czarującego poczucia humoru.

Gatunek książki podróżniczej ma w sobie coś, co niesamowicie działa na wyobraźnię. Czytasz o miejscach, ludziach, zwyczajach, kulturach istniejących naprawdę, a jednak jakby w zupełnie innej bajce, w jakimś obcym świecie. I musisz cały czas powtarzać sobie, że to nie jest powieść fantasy, żadna fikcja literacka, ale „najprawdziwsza prawda”. I nie ważne, czy mamy do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Krystyna Janda udowadnia, że potrafi pisać o absolutnie wszystkim. A nawet, co więcej - że absolutnie wszystko może okazać się dobrym tematem na felieton!

Z charakterystyczną sobie energicznością, ekstrawertyzmem, ale też ogromną empatią znana aktorka (a dla nas teraz – autorka) opisuje… no właśnie… czegóż ona tutaj NIE opisuje?! Od rozważań natury egzystencjalnej, przez zabawne anegdotki z życia artystycznego, wspominki z przeszłości, rozmowy z ludźmi całkowicie nieprzeciętnymi, ale też tymi zupełnie zwyczajnymi po opowieści o duchach a nawet dywagacje na temat tuszu do rzęs… W „Różowych tabletkach na uspokojenie” można naprawdę i bez cienia przesady znaleźć (wspomniane już przeze mnie na początku) absolutnie wszystko!

Krystyna Janda udowadnia, że potrafi pisać o absolutnie wszystkim. A nawet, co więcej - że absolutnie wszystko może okazać się dobrym tematem na felieton!

Z charakterystyczną sobie energicznością, ekstrawertyzmem, ale też ogromną empatią znana aktorka (a dla nas teraz – autorka) opisuje… no właśnie… czegóż ona tutaj NIE opisuje?! Od rozważań natury egzystencjalnej, przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak do tej pory niestety jest to (w moim skromnym odczuciu) najgorszy tom z serii. Brak wyrazistych charakterów oraz ciekawszych elementów fabularnych sprawił, że książka strasznie mi się dłużyła, mimo swej, wcale nie pokaźnej, objętości. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że był to jedynie chwilowy spadek formy, który zostanie z nawiązką nadrobiony w tomie kolejnym :)

Jak do tej pory niestety jest to (w moim skromnym odczuciu) najgorszy tom z serii. Brak wyrazistych charakterów oraz ciekawszych elementów fabularnych sprawił, że książka strasznie mi się dłużyła, mimo swej, wcale nie pokaźnej, objętości. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że był to jedynie chwilowy spadek formy, który zostanie z nawiązką nadrobiony w tomie kolejnym :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

"Pamiętnik z powstania warszawskiego" to książka niezwykła ponad miarę (o ile istnieje jakaś miara niezwykłości). Jej największym atutem jest oczywiście barwny, ociekający neologizmami język, tak charakterystyczny dla twórczości Białoszewskiego, ale przede wszystkim sam styl wypowiedzi. Zafascynował mnie do głębi pomysł utrwalenia na piśmie żywej mowy, wraz ze wszystkimi jej niedociągnięciami: te nie zawsze składne stylistycznie i gramatycznie zdania, urywane myśli, często z pozoru zbędne wtrącenia, czy ciągłe poprawianie samego siebie... To wszystko razem przydało dziełu jakiegoś surowego i niezwykle autentycznego charakteru. Bo jak sam Białoszewski zauważył w swojej książce, nie mogło być lepszego sposobu na opowiedzenie tej historii, jak tylko to właśnie "gadanie".

"Pamiętnik z powstania warszawskiego" to książka niezwykła ponad miarę (o ile istnieje jakaś miara niezwykłości). Jej największym atutem jest oczywiście barwny, ociekający neologizmami język, tak charakterystyczny dla twórczości Białoszewskiego, ale przede wszystkim sam styl wypowiedzi. Zafascynował mnie do głębi pomysł utrwalenia na piśmie żywej mowy, wraz ze wszystkimi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Cudowna książka. Olga Tokarczuk jak nikt inny potrafi muskać słowami opowieść, stojąc gdzieś z boku, nie wpływać w żaden sposób na nurt wydarzeń. Ona nie próbuje zagłębiać się w historię, nie wyjaśnia niczego na siłę. Przedstawia rzeczy takie, jakimi są, a przynajmniej jakimi Ona je widzi, jednocześnie pozostawiając nam patrzeć na wykreowany przez Nią świat własnymi oczami. Za to ją uwielbiam! I tą książkę też :)

Cudowna książka. Olga Tokarczuk jak nikt inny potrafi muskać słowami opowieść, stojąc gdzieś z boku, nie wpływać w żaden sposób na nurt wydarzeń. Ona nie próbuje zagłębiać się w historię, nie wyjaśnia niczego na siłę. Przedstawia rzeczy takie, jakimi są, a przynajmniej jakimi Ona je widzi, jednocześnie pozostawiając nam patrzeć na wykreowany przez Nią świat własnymi oczami....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Otchłań Roderick Gordon, Brian Williams
Ocena 7,5
Otchłań Roderick Gordon, Br...

Na półkach: , ,

Jak do tej pory zdecydowanie najgorsza część serii. Fabuła mało wciągająca, styl pisarski (prawdopodobnie za sprawą tłumacza) na niewysokim poziomie, a głupota głównego bohatera aż boli... Poza tym pomysł ze Styksami spiskującymi przeciw całej ludzkości... i to w tak "nieprofesjonalny" sposób... Ale cóż... do banałów i niekonsekwencji przyzwyczaił mnie już drugi tom :) Zobaczymy z czego będzie można się pośmiać w kolejnym.

Jak do tej pory zdecydowanie najgorsza część serii. Fabuła mało wciągająca, styl pisarski (prawdopodobnie za sprawą tłumacza) na niewysokim poziomie, a głupota głównego bohatera aż boli... Poza tym pomysł ze Styksami spiskującymi przeciw całej ludzkości... i to w tak "nieprofesjonalny" sposób... Ale cóż... do banałów i niekonsekwencji przyzwyczaił mnie już drugi tom :)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak zawsze w przypadku Pratchetta - wciąga, zachwyca, rozśmiesza do łez. To książka, którą połyka się na jeden gryz i z pełnymi ustami prosi się o WIĘCEJ :)

Jak zawsze w przypadku Pratchetta - wciąga, zachwyca, rozśmiesza do łez. To książka, którą połyka się na jeden gryz i z pełnymi ustami prosi się o WIĘCEJ :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lektura obowiązkowa dla każdego rusycysty i religioznawcy. Warta polecenia, bo stosunkowo lekka i przystępna, zważywszy na jej charakter. Dobrze opisuje mentalność rosyjskiego prawosławia. Trzeba jednak pamiętać, by nie podchodzić do tej książki jak do powieści. Ma ona co prawda fabułę, jednak nie ona jest jej zasadniczą treścią i jeśli nastawimy się na choćby szczątkowe ślady rozrywki, możemy się gorzko rozczarować. Do tej lektury zasiadamy, by się czegoś dowiedzieć, a nie by miło spędzić czas.

Lektura obowiązkowa dla każdego rusycysty i religioznawcy. Warta polecenia, bo stosunkowo lekka i przystępna, zważywszy na jej charakter. Dobrze opisuje mentalność rosyjskiego prawosławia. Trzeba jednak pamiętać, by nie podchodzić do tej książki jak do powieści. Ma ona co prawda fabułę, jednak nie ona jest jej zasadniczą treścią i jeśli nastawimy się na choćby szczątkowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czyta się jak powieść obyczajową i szczerze powiedziawszy, przez większość książki zastanawiałam się, z której strony jest to kryminał. Dopiero pod koniec zaczyna się trochę rozkręcać.
Ogólnie książka napisana przyjemnym stylem, szybko wchodzi, ale niestety treścią nie spełnia wymogów gatunku. Plus za zakończenie - zaskakuje.

Czyta się jak powieść obyczajową i szczerze powiedziawszy, przez większość książki zastanawiałam się, z której strony jest to kryminał. Dopiero pod koniec zaczyna się trochę rozkręcać.
Ogólnie książka napisana przyjemnym stylem, szybko wchodzi, ale niestety treścią nie spełnia wymogów gatunku. Plus za zakończenie - zaskakuje.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W dzieciństwie nienawidziłam czytać. Po prostu nie dało się mnie zmusić chociażby do otworzenia jakiejkolwiek książki. "Spotkanie nad morzem" było pierwszą i jeszcze przez długi czas jedyną powieścią, którą przeczytałam w całości... od początku do końca... sama... bez niczyjego namawiania. Po prostu, stało się już :)

W dzieciństwie nienawidziłam czytać. Po prostu nie dało się mnie zmusić chociażby do otworzenia jakiejkolwiek książki. "Spotkanie nad morzem" było pierwszą i jeszcze przez długi czas jedyną powieścią, którą przeczytałam w całości... od początku do końca... sama... bez niczyjego namawiania. Po prostu, stało się już :)

Pokaż mimo to