Tajemnica domu Helclów

- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Profesorowa Szczupaczyńska Zofia (tom 1)
- Seria:
- Czarny kryminał
- Wydawnictwo:
- Znak Literanova
- Data wydania:
- 2015-07-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-01-01
- Liczba stron:
- 288
- Czas czytania
- 4 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324035052
- Tagi:
- literatura polska
- Inne
Książka nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Kryminał sensacja Thriller.
Literacka zagadka roku.
Profesorowa Szczupaczyńska ma tysiąc spraw na głowie. Musi pamiętać o pulardzie na obiad, nie zapomnieć kupić wina przeciwko cholerze, sprawdzić, czy nowa służąca dobrze wyczyściła srebra. I jednocześnie potwornie się nudzi. Kraków w 1893 roku nie obfituje w atrakcje.
Kiedy więc przypadkiem dowiaduje się, że w słynnym Domu Helclów zaginęła jedna z pensjonariuszek, zaczyna działać. Z wrodzoną dociekliwością – niektórzy mogliby ją nazwać wścibstwem – rozpoczyna śledztwo.
Kryminał „Tajemnica Domu Helclów” to zaskakujący pastisz literatury z epoki, który dowodzi, że w mieszczańskim świecie pani Dulskiej jest miejsce na sensacyjną aferę. Przekorna gra z konwencją, wyjątkowy styl, cięte dialogi i przewrotny portret Krakowa końca XIX wieku. Błyskotliwa powieść Szymiczkowej wdzięk klasycznego kryminału łączy z pyszną satyrą na dawno minioną epokę.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 1 924
- 1 494
- 390
- 47
- 41
- 35
- 34
- 31
- 30
- 24
OPINIE i DYSKUSJE
Maryla Szymiczkowa, Tajemnica Domu Helclów - to lekka powieść detektywistyczna osadzona w XIX-wiecznym Krakowie.
Krótko o fabule: Kraków, jesień 1893 roku, Profesorowa Szczupaczyńska, stateczna żona statecznego profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, pewnego dnia w słynnym domu spokojnej starości znajduje trupa. Sprawa wcale niecodzienna dla krakowskiej mieszczki, więc nic dziwnego, że bohaterka nie przyjmuje na wiarę nudnego oficjalnego raportu o naturalnym zgonie i rozpoczyna własne śledztwo. Jak pewnie wiecie, że jak już się znajdzie jednego trupa, to nie trzeba długo czekać na kolejnego, który dodatkowo skomplikuje całą zagmatwaną sprawę. Co oczywiście nie znaczy, że stateczna żona może zapomnieć o podaniu karpia na szaro na obiad, wystaraniu się o właściwie miejsca w loży na otwarcie nowego Teatru i sprawdzeniu, czy nowa służąca podniesie w odpowiednim momencie poduszkę z podłogi.
Przyznam, że mam problem z oceną tej historii. Sięgając po nią myślałam, że wiem, co dokładnie znajdę w środku – wciągającą zagadkę kryminalną umiejscowioną w historii, gdzie dzielny śledczy korzystając z najnowszych zdobyczy epoki będzie badał straszliwe zbrodnie. Tak, zagadka jest, nawet dość zagmatwana a jej wyjaśnienie satysfakcjonujące – jeśli już ktoś dotrwa do końca – ja przyznaję miałam chwilami problem. Jest tu też szczegółowo opisany XIX-wieczny Kraków i życie jego mieszkańców. Miłośnicy historii miasta z pewnością będą usatysfakcjonowani. Czy zagadka jest wciągająca? Umiarkowanie. Pierwszą połowę historii powinno się raczej zatytułować „Przypadki i perypetie mieszczki krakowskiej w drugiej połowie XIX wieku”. Tyle to ma wspólnego z kryminałem. Fabuła nieco rozkręca się drugiej połowie, ale jeśli ktoś chciałby śledzić z zapartym tchem jak bohater następuje na pięty zbrodniarzowi – to niech wybierze coś innego. Tu tego nie znajdziecie. Sama bohaterka jest dość wkurzającą, stereotypową wręcz, „Panią Dulską”, która całą intrygą zajmuje się właściwie z nudów. Nie obchodzi jej ani złapanie zbrodniarza ani los ofiar czy sprawiedliwość. Chodzi jej o wypełnienie czymś wolnego czasu i o dość egoistyczną satysfakcję z udowodnienia organom śledczym, że się pomyliły. Niestety nie przekonała mnie do siebie. Narracja jest przy tym znośna, choć chwilami opisy mieszczańskiej codzienności stają się trochę przyciężkie.
Podsumowując, nie mogę polecić Tajemnicy Domu Helclów z czystym sumieniem, jako świetny kryminał z nietuzinkowymi bohaterami i porywającą fabułą. Rys historyczny będzie interesującym wątkiem dla rodowitych krakusów i trzeba oddać, że ostateczne rozwiązanie zagadki, choć nie zwala z nóg, to jest … poprawne i porządnie skonstruowane. Ale to by było tyle dobrego.
PS. Dla nie-krakowian- Dom Helclów oczywiście naprawdę istnieje.🙂
Maryla Szymiczkowa, Tajemnica Domu Helclów - to lekka powieść detektywistyczna osadzona w XIX-wiecznym Krakowie.
więcej Pokaż mimo toKrótko o fabule: Kraków, jesień 1893 roku, Profesorowa Szczupaczyńska, stateczna żona statecznego profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, pewnego dnia w słynnym domu spokojnej starości znajduje trupa. Sprawa wcale niecodzienna dla krakowskiej mieszczki, więc nic...
To inny gatunek powieści kryminalnej, nie tej rozpełzłej szumowiny kryminalnej, nie komercją szytych Mrozowskich trendów gdzie li tylko zmyślna i przejedzona fabuła i suspens, ale format gdzie historia i faktografia splatają się z fikcją w jeden substytut, a wszystko zapięte znakomitą literacką stylizacją, słowem pełnym sarkazmu i chytrości.
Rzecz dzieje się w 1893 roku w plenerach krakowskich, jakby czas wybrany z rozmysłem z uwagi na miejskie doniosłe wydarzenia: inauguracyjne przedstawienie w Nowym Teatrze imienia Słowackiego z przemową starosty Tarnowskiegio i Asnyka; pogrzeb Jana Matejki w Kościele Mariackim, konduktem z deputacjami wzdłuż kamienic Rynku zdobnych na ten moment w czarno-żółte flagi, przez Lubicz, z wymowną laudacją na Rakowicach włodarzy;
czy nawet chociażby blamażowy ślub w prywatnej kaplicy kardynała Dunajewskiego i wesele w Krakowskim Grand Hotel Henryka Sienkiewicza.
Nie tak znowuż dawno po nie mniej ważnych memorabiliach w 1890: pogrzeb narodowy Adama Mickiewicza i złożenie paradne jego szczątków w kryptach wawelskich; a i otwarcie Domu dla ubogich, Domu Helclów wyrosłego z koncepcji i filantropii mariażu Anny i Ludwika sukcesorów rodów Treuterów i Helclów.
Prowadzony za rękę przez tandem autorski czytelnik wodzi po historycznym Krakowie w jego niegdyś ekscentryczne miejsca: sklep kolonialny Antoniego Hawełki, apteka w Rynku pod Złotym Tygrysem fortunata Gralewskiego, po Floriańskiej w której w kamienicznych pieleszach wyrastał mistrz Jan Matejko i komediopisarz Michał Bałucki, którego matka padła ofiarą zbytniej dobroduszności, albo nietrafionej inwestycji miejskie Małe Łazienki i z tej nierentowności przekształcone częściowo w podrzędny Hotel Krakowski na rogu Podwale i Garncarskiej już nie istniejący, czy zachowany do dzisiaj pałacyk włoski inwestora tychże Łazienek bankiera Antoniego Marfiewicza, nawet agencje pracy Voglerowej, Wolskiej czy Mikulskiej, nawet firma pogrzebowa j Concordia Pękalskiego, która w kwestii pochówku oferowała najdrobniejszy niuans; draperie kirowe na murach kaplicy rakowickiej.
Jest i prowincja poza krakowska tychże czasów, miasteczko Bochnia jego rynek z posadowionym na środku pomnikiem Kazimierza Wielkiego, i wokół siewna destrukcja, nędza, rozpad chałup i wszelkiej architektonicznej materii przytłoczonej kopalnianymi szybami i o dziwo zasłyszany optymizm, że miasteczko pędzi z progresem cywilizacji.
Socjeta krakowska ostatniej dekady XIX wieku, jest jak „gniazdo os”, kołtunerska, wrażliwa na lans, plotkę, hierarchie społeczną. Relikty arystokracji: hrabiostwa, baronostwa, mieszają się z profesorostwami, bankierami, ludźmi zrywnej i koneksyjnej przedsiębiorczości, luminarzami świata kultury, zwykłym plebsem i prowincjuszami. W przestrzeni inne wartości, pycha mieszczańska , zadawniona duma arystokratyczna, obie rangi nietykalności immunitetu, wyższość i prestiż z zajmowanych stanowisk, otaczanie się służbą, nimbem zazdrości, wrażenie jakby każdy przepychał się aby być przed kimś za wszelką cenę i w każdej sytuacji, nawet i w świecie pamięci, gdzie jeden grobowiec rakowicki zmyślniejszy od drugiego i tylko aby w głównej alei na wieczne spojrzenie żywych.
„ Targowisko próżności”; nawet wtedy gdy nie ma sensu z racji dystansu - zawsze podjazd fiakrem, zawsze pokaz służby ten ostentacyjny, niezapóźnienia w trendach mody głównie w sferze kreatywności modystek, frywolnych sukien z tiurniurami powłóczonych po brudnym nierzadko wilgotnym bruku.
A elita mieszczańska, aby tylko być w wydarzeniach tam gdzie niby ferment kultury, sensacja, tam gdzie jest się widocznym pośród publiki: kwesty, szumne fundacje, spotkania dobroczynności, zbiórki fantowe (np. na dzieci skrofuliczne)… A ta biedna społeczność niech zadowala się kiczowatością cyrku Sidolego, bestsellerem tandetnym „Anielska pomoc” lub jakimiś jarmarcznymi broszurami z pogańskimi receptami na wszystko, zdrowia szczególnie.
Akcja zaczepia o dom Helclów, trzechletniej bytności, i przy okazji spojrzenie w kadr, jak się żyło w tym domu, gdzie i biedni i bogaci pensjonariusze, i dormitoria dla prebendariuszy i apartamenty dla arystokracji lub bogaczy, w ascetycznych ścianach i w zbytku salonowym, ale dla wszystkich bez wyjątku nuda i powtarzalność a mury żyły plotką i codziennym lichym wydarzeniem.
Dom dla ubogich, ale jego struktura i zarządzanie przez szarytki gryzie się i nie uzasadnia jego preferencji, aby było zadość tej nazwie, przyjmowano tych z polecenia magistratu lub z nakazu szpitali wobec konieczności opieki bez opłat za pobyt, ale i tak ci biedni sprawniejsi własną pracą w domu Helclów częściowo spłacali koszty, a główny kapitał czerpano z pobytu ludzi majętnych, którzy nawet z własną służbą posiadali w tym domu komfort i wygody do których całe życie nawykli zgodnie z habitusem.
W tej edycji serii kryminalnej tandemu (pod ksywą Maryli Szymiczkowej) ci sami aktorzy w tle sceny innej intrygi kryminalnej : Zofia Szczupaczyńska z przemyskich Glodtów, jej mąż profesor anatomii pan Ignacy, ich służąca Franciszka w osobie młodej dziewczyny, naiwnej i sprytnej, zwolnionej ze służby u kuzynki pani domu Dutkiewiczowej i przejętej okazją.
W intrygę wplątuje się jak zwykle Zofia Szczupaczyńska, scharakteryzowana bardzo konkretnie. Pasja detektywistyczna domyślnie wyszła z jej niespełnionych ambicji i mieszczańskiej próżności. Wprawdzie posiadła maniery i edukację kolejno na pensji u Sakramentarek we Lwowie, pod okiem pani Buinderowej, marzenia gdzieś tam optowały w sferę aktorstwa i pisania poezji, ale brakło szczęścia albo konkret aspiracji aby być zauważalną i cenioną. W kwiecie wieku dalej powabna, zgrabna. Zwiążek z Ignacym, zamiast w rozrost rodziny (bezdzietność mimo interwencji medycznych) poszedł w przesadną usłużność wobec męża, pchała jego karierę jak udatny reżyser, chociaż role były z grunty zadane, on zarabia ona prowadzi dom. Sporo wolnego czasu a więc ucieczka w towarzystwa, w akcje dobroczynne, w szlif koneksji, w wydarzenia które trzęsły Krakowem… i w swoją pasję bez wiedzy męża. T
Tylko wszystko ściśnięte tajemnicą w aspekcie znawstwa kryminalistyki: diagnostyki poszlak, zawodowej wnikliwości czy analizy czy też intuicji. A że natura nader przebiegła, aktorska, inteligentna, potrafiąca otworzyć dla informacji każde drzwi w Krakowie poprzez koneksje i spekulacje, widać wszystko szło jak z płatka.
Pan Ignacy po studiach w Krakowie i Getyndze już profesor nadzwyczajny UJ, typowo naukowy i wygodny profil, nic poza cenioną pracą naukową nie widział, tradycyjny obiad, ciepło domowe i relaks nad szpaltami Czasu. Nieco ślamazarny, oderwany, nie przedsiębiorczy stroniący od synekur, aczkolwiek zdolny i autorytatywny. Przekomarza się o gazeciarskie nowiny, uwielbia podjadać i spełniać zachcianki żony (telefon).
Na dobrą sprawę bardzo to dziwny związek, gdzie tematy tabu, nieeksponowany erotyzm, nakreślony autorską imaginacją, nieco nierealny i zbyt koturnowy… a gdzie ta miłosna incydentalność i flirt, gdzie gra słów i pozy naturalne, nie ma autentyzmu wynikającego z natur ludzkich.
Nie sposób wspomnieć o młodym Tadeuszu Żeleńskim pomykającym miedzy ścieżkami fabuły, wymuskany, manieryczny, dowcipny, w pokrewieństwie z hrabiną Żeleńską pełną dystynkcji i obytej światem, on jako student blisko asystentury w dziedzinie medycyny, schlebia profesorowi ( załatwia po protekcji wstępy, zaproszenia na celebracje np.: otwarcie teatru Słowackiego… ) aby wyforować swoją karierę lekarską w myśl jeszcze nie ukonstytuowanego priorytetu, potem odrzuconą w kąt w imię posługi pisarstwu.
I jest wspomnienie o mistrzu Janie Matejko który w obronie dziedzictwa, zrzeka się obywatelstwa miasta jako protest wobec likwidacji kościoła świętego Ducha (który chciał rewitalizować),dla przestrzeni budowy Teatru Słowackiego, potem jednakowoż sam był na jego inauguracji otwarcia.
I nieco jak na naparstek o doktorze Jordanie z racji ekscesu kradzieży jego nowego roweru "Spezial" ( jego imieniem do dzisiaj Park Jordana w Krakowie). Z profesji lekarz ginekolog, z działalności społecznej propagator wychowania w aktynowości fizycznej i aranżer obszarów zielonych w Krakowie.
Aby dać pozór realizmu tamtych lat jest i mimochodem o bronchicie kardynała Dunajewskiego, o chorobie rajcy Horowitza, wrzodach Matejki.
Nawet urealniony Alfons Fiskalski z komedii Michała Bałuckiego, za życia lowelas, wodzirej, teraz w wieku przemijania łowca posagów poprzez utrafione mariaże mimo skrytej poligamii.
Dialogi krwiste, dialektyczne jakby spisane z tej dekady Belle Epoque. I intryga kryminalna bardzo sensowna i rzeczowa, wrażenie snucia jakby wszystko dopinał jednakże ten jeden od początku sugerowany kierunek hipotezy całej helclowskiej afery, aż ostatecznie wszystko pryska w inny aspekt.
To inny gatunek powieści kryminalnej, nie tej rozpełzłej szumowiny kryminalnej, nie komercją szytych Mrozowskich trendów gdzie li tylko zmyślna i przejedzona fabuła i suspens, ale format gdzie historia i faktografia splatają się z fikcją w jeden substytut, a wszystko zapięte znakomitą literacką stylizacją, słowem pełnym sarkazmu i chytrości.
więcej Pokaż mimo toRzecz dzieje się w 1893 roku...
Historia detektywistyczna w stylu retro, niezbyt dynamiczna akcja, ale ileż tu smakowitych szczegółów z życia Krakowa przełomu XIX i XX wieku! Czuje się zresztą, że autorzy dobrze się bawili przy pisaniu. Bardzo przyjemna lektura.
Historia detektywistyczna w stylu retro, niezbyt dynamiczna akcja, ale ileż tu smakowitych szczegółów z życia Krakowa przełomu XIX i XX wieku! Czuje się zresztą, że autorzy dobrze się bawili przy pisaniu. Bardzo przyjemna lektura.
Pokaż mimo toWszystkie 4 tomy doskonałe.
Wszystkie 4 tomy doskonałe.
Pokaż mimo toJak się J.Dehnel (nawet w duecie) za coś weźmie, to musí być "pyszne", powtarzając za M.Rusinkiem. Super lektura pisana lekko, z humorem, nutką ironii. Bohaterkę narrator darzy prawdziwą sympatią mimo jej mieszczańskiej natury ocierającej się o śmieszność. Intryga oplata czytelnika trzymając go w napięciu do ostatniej strony. Polecam jako dobrą rozrywkę.
Jak się J.Dehnel (nawet w duecie) za coś weźmie, to musí być "pyszne", powtarzając za M.Rusinkiem. Super lektura pisana lekko, z humorem, nutką ironii. Bohaterkę narrator darzy prawdziwą sympatią mimo jej mieszczańskiej natury ocierającej się o śmieszność. Intryga oplata czytelnika trzymając go w napięciu do ostatniej strony. Polecam jako dobrą rozrywkę.
Pokaż mimo toBardzo przyjemna, krakowskie klimaty w stylu retro.
Świetnie oddaje realia epoki i odnosi się do faktycznych wydarzeń i postaci.
Zaraz sięgam po kolejną część.
Bardzo przyjemna, krakowskie klimaty w stylu retro.
Pokaż mimo toŚwietnie oddaje realia epoki i odnosi się do faktycznych wydarzeń i postaci.
Zaraz sięgam po kolejną część.
Książka po prostu pyszna. Historycznie wciągająca - wspaniale zbudowany klimat Krakowa tamtych lat. Warsztat literacki obu panów zachwyca. Sama Zofia Szczupaczyńska jest konstrukcją idealną. Coś pomiędzy Hiacyntą Bukiet a Panna Marple - z obu wyciska to co najlepsze. Jedyne co mam do zarzucenia to fakt, że nie czuć tu grozy. Mroku jest za mało. Maszynka do sztucznej mgły się popsuła chyba. Mogło być ciut niebezpieczniej. Mimo tego (a może właśnie dzięki temu?) klasa.
Książka po prostu pyszna. Historycznie wciągająca - wspaniale zbudowany klimat Krakowa tamtych lat. Warsztat literacki obu panów zachwyca. Sama Zofia Szczupaczyńska jest konstrukcją idealną. Coś pomiędzy Hiacyntą Bukiet a Panna Marple - z obu wyciska to co najlepsze. Jedyne co mam do zarzucenia to fakt, że nie czuć tu grozy. Mroku jest za mało. Maszynka do sztucznej mgły...
więcej Pokaż mimo toObawiam się, że moja opinia odnośnie tej książki będzie bardzo kontrowersyjna, ale dla mnie treść przez 12 rozdziałów ( a jest ich dodać dwa więcej) jest nudna jak przysłowiowe flaki z olejem, a ja w dodatku nie znoszę flaków. Czarę goryczy przelewa fakt, że główna „detektyw w spódnicy” w ogóle nie wzbudza mojej sympatii. Kupiłam wszystkie 4 ebooki, bo wydawnictwo Znak nie działa na Legimi, i cóż nie wiem jak to przeboleję, chociaż czytałam, że „Rozdarta zasłona” już ciut lepsza, zatem może po pewnym czasie znowu zaryzykuję. Plusy za otoczkę, czyli XIX-wieczny Kraków i archaizmy, zawsze to fajnie wzbogacić wiedzę o nowe słowa.
Obawiam się, że moja opinia odnośnie tej książki będzie bardzo kontrowersyjna, ale dla mnie treść przez 12 rozdziałów ( a jest ich dodać dwa więcej) jest nudna jak przysłowiowe flaki z olejem, a ja w dodatku nie znoszę flaków. Czarę goryczy przelewa fakt, że główna „detektyw w spódnicy” w ogóle nie wzbudza mojej sympatii. Kupiłam wszystkie 4 ebooki, bo wydawnictwo Znak nie...
więcej Pokaż mimo toJeśli ktoś lubi kryminały, które "dobrze i lekko" się czyta, to jest to taka właśnie książka.
Jedyne zastrzeżenie, które mam, to sam "finał", według mnie nieco "spłaszczony".
Jeśli ktoś lubi kryminały, które "dobrze i lekko" się czyta, to jest to taka właśnie książka.
Pokaż mimo toJedyne zastrzeżenie, które mam, to sam "finał", według mnie nieco "spłaszczony".
Nie wiem, co mnie bardziej wciągnęło: zagadka kryminalna czy opis XIX w. Krakowa(?)
Intryga, owszem, jest ciekawa, ale mnie chyba jednak bardziej zaabsorbowało miasto, jego architektura, tradycja, cechy charkaterystyczne ludzi tam mieszkających- pomimo tego, że jestem raczej przeciwniczką szufladkowania.
Z przyjemnością poczytałam o krakowskich elitach, ich służących, o tym co wypało, ale też nie uchodziło.
Tak trochę styrycznie, prześmiewczo, ale też i ciekawie.
Jakim to wielkim wydarzeniem był pogrzeb Matejki, chociaż nie tak wspaniałym jak pogrzeb Mickiewicza.
Profesorowa Zofia Szczupaczyńska przypomina trochę panią Dulską, a wątek kryminalny Sherlocka Holmesa.
Jest panią domu, której głównym zajęciem jest dopilnowanie służby, posiłków i robienie zakupów.
Więc nie dziwne, że się nudzi, a zaginięcie pensjonarki z tytułowego Domu Helclów (domu opieki) traktuje jako nadarzającą się okazję do wykorzystania nagromadzonej energii do rozwiązania zagadki.
Błyskotliwe dialogi, kąśliwe uwagi sprawiają niesamowitą frajdę.
A opisany Kraków sprawił, że kolejny raz niebawem odwiedzimy to miasto.
Bardzo jestem ciekawa jak wyglada Dom Helclow, o którym do tej pory nawet nie słyszałam.
Nie wiem, co mnie bardziej wciągnęło: zagadka kryminalna czy opis XIX w. Krakowa(?)
więcej Pokaż mimo toIntryga, owszem, jest ciekawa, ale mnie chyba jednak bardziej zaabsorbowało miasto, jego architektura, tradycja, cechy charkaterystyczne ludzi tam mieszkających- pomimo tego, że jestem raczej przeciwniczką szufladkowania.
Z przyjemnością poczytałam o krakowskich elitach, ich służących, o tym...