Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Kto nie słyszał o Lottie Brooks, tytułowej postaci serii książkowej autorstwa Katie Kirby? Jeśli nie znacie jakimś trafem tej zwariowanej bohaterki, to musicie nadrobić zaległości. Wydawnictwo Znak Emotikon [Współpraca Reklamowa] wydało do tej pory pięć tomów z szalonymi przygodami Lottie. Najnowsza część to "Ekstremalnie pechowa wycieczka Lottie Brooks".

Lottie miewa szalone pomysły, które nie zawsze uda się zrealizować według jej zamierzeń. Jak chociażby opalenizna, która miała być wspaniałą pamiątką lata, a stała się czerwienią, której nie powstydziłby się najdorodniejszy pomidor. Mama ostrzegała, a tata i Tobi, młodszy brat, mają z trzynastolatki niezłą bekę. Co jeszcze ciekawego u Lottie? Rodzice częściej wychodzą niż ona. Ich życie towarzyskie jest o wiele bardziej atrakcyjniejsze, choć przecież są dorośli. Ona musi zostać w domu z bratem i nielubianą opiekunką...Brrr! Dziewczynka spiekła się na raka, więc wyjścia z domu są na razie niewskazane. Kiedy jednak udaje się zminimalizować zaczerwienienie, Lottie spotyka się ze swoimi najlepszymi koleżankami. Jej myśli (i serce) zajmuje dwóch chłopaków, a ona nie jest do końca zdecydowana, którego wybrać. Szykuje się również szkolna wycieczka. Lottie bardzo chce dzielić domek z Jess. Tam dopiero będzie się działo. Nie zdradzę Wam jednak szczegółów. Wszystkie przygody, zabawne perypetie i dramy, Brooks zapisze w swoim dzienniku.

Nie pożałujecie, jeśli sięgniecie po ten tytuł, jak i pozostałe tomy. To fantastyczne przygody, które poprawią humor każdemu i rozbawią nawet dorosłego czytelnika. Serio, nie ma opcji, żeby podczas lektury zachować powagę. Tekst ma formę dziennika prowadzonego przez Lotiie. Ma on zróżnicowaną czcionkę i formę (dymki dialogowe, wiadomości sms). W książce znajdziemy uproszczone rysunki, które mają zabawny charakter i pasują tu świetnie. Już nie mogę doczekać się kolejnych tomów.

To świetna seria, która łączy pokolenia! Serdecznie polecam ten, jaki pozostałe tytuły z serii. Nie pożałujecie.

Kto nie słyszał o Lottie Brooks, tytułowej postaci serii książkowej autorstwa Katie Kirby? Jeśli nie znacie jakimś trafem tej zwariowanej bohaterki, to musicie nadrobić zaległości. Wydawnictwo Znak Emotikon [Współpraca Reklamowa] wydało do tej pory pięć tomów z szalonymi przygodami Lottie. Najnowsza część to "Ekstremalnie pechowa wycieczka Lottie Brooks".

Lottie miewa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Evie Cormac jest nastolatką, która przebywa w ośrodku wychowawczym. Trafia tam młodzież z problemami.Dziewczyna sześć lat temu została znaleziona w pobliżu mieszkania człowieka, który został brutalnie zamordowany.Nikt nie wiedział kim jest, jak ma na imię, gdzie i kiedy się urodziła.Prssa nazwała ją Aniołkiem, a jej tożsamość została pilnie strzeżona przez władze. Nastolatka ma specyficzny dar- bezbłędnie potrafi odgadnąć, kiedy ktoś kłamie.

Cyrus Haven przeżył również ogromną tragedię. Jego starszy brat zamordował rodziców oraz młodsze siostrzyczki-bliźniaczki. Już jako dorosły mężczyzna, pracuje jako psycholog policyjny.
Wraz z Evie spróbuję rozwikłać zagadkę morderstwa piętnastoletniej mistrzyni łyżwiarstwa. Oboje są poranieni, mają za sobą bolesną przeszłość. Czy uda im się poznać prawdę? Kto stoi za zbrodnią nastolatki? Czy bohaterowie pomogą sobie nawzajem?

"Dobra dziewczyna zła dziewczyna" to powieść kryminalno-psychologiczna, w której nic nie jest oczywiste. Napisana świetnym piórem. Perfekcyjnie skonstruowana fabuła, mistrzowsko poprowadzone dialogi. Tu nic do końca nie jest oczywiste. Autor serwuje nam prawdziwy rollercoaster emocjonalny. Podoba mi się, że narracja poprowadzona jest z perspektywy dwóch głównych postaci: Evie i Cyrusa. Dzięki temu jeszcze lepiej poznajemy ich emocje, myśli, przesłanki, którymi się kierują. Powieść pokazuje mroczne oblicze człowieczeństwa, niepewność, skrywane tajemnice.

Jestem usatysfakcjonowana powieścią. Jeśli lubicie kryminały i thrillery psychologiczne, polecam tę powieść Waszej uwadze. Emocji i napięcia nie zabraknie. Ja nierzadko miałam ciarki i momentami miałam ochotę obgryźć wszystkie paznokcie!

Warta przeczytania.

Evie Cormac jest nastolatką, która przebywa w ośrodku wychowawczym. Trafia tam młodzież z problemami.Dziewczyna sześć lat temu została znaleziona w pobliżu mieszkania człowieka, który został brutalnie zamordowany.Nikt nie wiedział kim jest, jak ma na imię, gdzie i kiedy się urodziła.Prssa nazwała ją Aniołkiem, a jej tożsamość została pilnie strzeżona przez władze....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Życie zaczyna się każdego dnia. 366 refleksji, żeby być tu i teraz"
Anne Igartiburu

Już wiem, że jest to książka, do której będę wracała bardzo często. 💕 Nie trzeba jej czytać strona po stronie, od początku do końca. U mnie świetnie sprawdza się czytanie "na chybił trafił". Publikacja jest przepięknie wydana. Ma grubą oprawę w kolorze biskupim, ze złotymi zdobieniami. Znajdziemy tu piękne, przemyślane refleksje na każdy dzień. Inspirowane cytatami słynnych pisarzy, artystów i myślicieli, nutrami psychologicznymi, które wprawiają czytelnika w bardzo dobry nastrój, koją i uspokajają. Wywołują uśmiech na twarzy, przeganiają przykre myśli, dodają otuchy i nadziei. Warto mieć tę książkę przy łóżku i zacząć od niej dzień.

Każdy rozdział to drogowskaz do lepszego dobrostanu, podążaniu za marzeniami, . Książka skłania do refleksji. Po przeczytaniu tych refleksji, odczuwam spokój. Ma zupełnie inne spojrzenie na pewne sprawy, odczuwam radość, chce mi się chcieć. 😊 Inspiracje znajdziemy w takich rozdziałach, jak: "Uwolnij się od wrzawy", "Wybieraj swoje bitwy", "Potęga wdzięczności", "Miłość nie znaczy zależność", "Uwolnij przeszłość", "Celuj w siebie", "Wyrzuć balast", "Efekt Pigmaliona", itd.

Sięgając po książkę, warto przygotować sobie przestrzeń. Zapewnić spokój, zaparzyć herbatę, przykryć się kocykiem.Niech nic nas nie rozprasza. Ja uwielbiam taki sposób czytania. Wiele ciekawych refleksji zaznaczyłam karteczkami.

Jeśli szukacie książki - przyjaciela, która doradzi, objaśni, zmotywuje, otworzy oczy na wiele spraw, polecam tę książkę. ❤️ Myślę, że będzie też doskonałą formą prezentu.
#współpracareklamowa z Wydawnictwem Feeria

"Życie zaczyna się każdego dnia. 366 refleksji, żeby być tu i teraz"
Anne Igartiburu

Już wiem, że jest to książka, do której będę wracała bardzo często. 💕 Nie trzeba jej czytać strona po stronie, od początku do końca. U mnie świetnie sprawdza się czytanie "na chybił trafił". Publikacja jest przepięknie wydana. Ma grubą oprawę w kolorze biskupim, ze złotymi zdobieniami....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka liczy 179 stron, jest więc lekturą do pochłonięcia "na raz". Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa BookEdit [Współpraca reklamowa]. Czy była to lekka lektura? Tytuł jest mocny i zwraca uwagę. Jednak czy treść jest taka sama?

Karolina to młoda kobieta, która po raz kolejny wchodzi związek ze swoim byłym chłopakiem, Wojtkiem. Para wyjeżdża do Anglii za pracą, w poszukiwaniu lepszego życia i wspólnej przyszłości. Nie będzie to jednak dobra decyzja, szczególnie dla Karoliny. Dlaczego? To za granicą Wojtek pokazuje swoją prawdziwą twarz. Jest arogancki, bezczelny, stosuję przemoc słowną, psychiczną, emocjonalną oraz fizyczną wobec swojej partnerki. Karolina żałuję wyjazdu z kraju, jednak dalej trwa w związku. Mężczyzna nie poświęca jej czasu. Od wspólnych chwil, zdecydowanie woli grać w gry. Nie hamuje się nawet przy rodzicach kobiety, którzy przylatują do córki z wizytą. Zdziwiło mnie bardzo, że ani ojciec, ani matka bohaterki, nie stanęli w obronie córki, przemilczeli to, w jaki sposób się do niej odzywa, nie namówili jej na powrót do domu. W życiu zawodowym też bohaterce różnie się układa. W nowej pracy poznaje Aśkę, z którą się zaprzyjaźnia i która z nimi zamieszka. Ona również będzie świadkiem przemocy Wojtka wobec Karoliny. Czy przemówi jej do rozsądku? W książce pojawi się również inny mężczyzna, Pedro. Jaką rolę odegrał w życiu Karoliny? Czy bohaterką zrozumie, że jej dobro i szczęście jest najważniejsze? Czy zawalczy o siebie? Nie zdradzę Wam tego, musicie się sami o tym przekonać.
Wątek przemocy nie jest lekkim łatwym tematem, o którym można mówić, ot tak. Szczególnie dla osoby, która tkwiła w toksycznym związku i doświadczała jej na co dzień. Przyznam szczerze, że była to dla mnie trudna książka. Nie dlatego, że poruszała tak trudny, jednak wciąż istniejący problem. Postawa bohaterki, jej zachowanie, czasami strasznie mnie irytowały. Miałam ochotę porządnie ją potrząsnąć. Powiedzieć, żeby zawalczyła o siebie, kopnęła frajera w tyłek. Nie, nie oceniam jej. Osobiście nigdy nie doświadczyłam przemocy. Jednak w moim środowisku znam osoby. Są wśród nich kobiety, które mimo strachu, delikatnie mówiąc pokazały chłopu drzwi, pomimo wielkiego uczucia, wspólnych lat, strachu o jutro. Podziwiałam je za odwagę, mądrą decyzję. Są też takie, które mimo szansy na lepsze, mimo wsparciu i zapewnieniu bliskich, trwały przy tyranię, który powoli, dzień po dniu, niszczył je.
Dlaczego kobiety nie zawalczą o siebie? Dlaczego narażają się? Dlaczego pozwalają, aby ktoś taki gnębił je? Nie oceniam nikogo, trudno jest mi jednak zrozumieć. Wiem, że często uczucia górują nad zdrowym rozsądkiem, co nierzadko jest zgubne.
Warto sięgnąć po ten tytuł, aby sprawdzić, czy Karolina poradziła sobie w trudnych sytuacjach. To historia na faktach, więc myślę, że może stać się bardzo ważną lekcją dla wielu osób. Szczególnie tych, które tkwią w toksycznych związkach, niepoprawnych relacjach partnerskich.

Książka liczy 179 stron, jest więc lekturą do pochłonięcia "na raz". Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa BookEdit [Współpraca reklamowa]. Czy była to lekka lektura? Tytuł jest mocny i zwraca uwagę. Jednak czy treść jest taka sama?

Karolina to młoda kobieta, która po raz kolejny wchodzi związek ze swoim byłym chłopakiem, Wojtkiem. Para wyjeżdża do Anglii za pracą, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powieści historyczne z wątkiem II wojny światowej, mają dla mnie szczególną wartość. Tak, wiem, to trudną lekturą, ale uważam, że o historii nie wolno zapominać...
W powieści poznajemy historię Józefa od chwili jego narodzin. Chłopiec mieszka wraz z rodziną na ziemi wołyńskiej. We wsi, w której po sąsiedzku mieszkają że sobą Polacy i Ukraińcy. Rodzina Józka jest biedna, ale wszyscy są pracowici, kochają się i darzą szacunkiem. Autor ukazuje nam losy bohatera na przestrzeni lat 1920-1994r. Mimo, iż jest biednie, często brakuje na chleb, chłopiec jest pogodny, pełen pogody ducha i nadziei. Uczy się w szkole, otacza prawdziwymi przyjaciółmi.Przeżywa pierwsza miłość, ale też traci najlepszych przyjaciół.Wybuch wojny przerywa wszystko. Ginie jego ukochana Marusia. Pojawiają się Niemcy, który niosą śmierć. Bandy UPA również rozpoczynają krwawą rzeź. Józef rozdziela się z rodziną.

Ucieka, a w trakcie ucieczki doświadcza i widzi wiele okrucieństwa. Zakłada mundur, wyrusza w świat i walczy z wrogiem.Po wojnie na stałe osiedla się na dalekich Ziemiach Odzyskanych, zakłada rodzinę. Mijają lata. Pewnego dnia Kark, Niemiec, w towarzystwie żony, szuka rodzinnego domu, z którego został wypędzony, kiedy wybuchła wojna. On również musi stawić czoła bolesnej historii. Jak potoczą się lody bohaterów? Czy wybacza tym, którzy najbardziej ich skrzywdzili?

Książka porusza do głębi. Czytałam ją z zapartym tchem. Nie mogłam oderwać się od fabuły. Tragedia wojny nigdy nie jest prosta do przedstawienia. Opisy wydarzeń są niezwykle realistyczne. W połączeniu z pięknem przyrody mogą wydawać się niezrozumiałe, jednak, przecież świat wtedy nie przestał być piękny?

Wiosną kwitły kwiaty, dojrzewały jabłka na jabłoniach. Jesienią spadały złote liście.To człowiek zepsuł ten świat swoją brutalnością. Mimo, iż świat był tak piękny, człowiek zbrukał go swoimi czynami. Nie musiało tak być.W tamtej wojnie tracili wszyscy: Polacy, Niemcy, Ukraińcy, Żydzi. Niewinni. Nie wolno wszystkich stygmatyzować i autor wspaniale to ukazuje na przykładzie losów bohaterów.



Polecam książkę Waszej uwadze.

Powieści historyczne z wątkiem II wojny światowej, mają dla mnie szczególną wartość. Tak, wiem, to trudną lekturą, ale uważam, że o historii nie wolno zapominać...
W powieści poznajemy historię Józefa od chwili jego narodzin. Chłopiec mieszka wraz z rodziną na ziemi wołyńskiej. We wsi, w której po sąsiedzku mieszkają że sobą Polacy i Ukraińcy. Rodzina Józka jest biedna, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Otrzymałam do recenzji wyjątkową książkę od @annavonweber @pomelodycom [Współpraca] to już II tom #wychowanieprzezsztuke
#rokwychowaniaprzezsztukęczylijakżyćkreatywnie

I tom totalnie mnie zachwycił i nieziemsko zainspirował. Ten jest wspaniałym dopełnieniem. Ciekawym treściom towarzyszą piękne zdjęcia, dodatkowe wstawki wyjaśniające pojęcia, czy potrzebne materiały do wspólnych działań.

Jestem mamą i nauczycielką w przedszkolu, więc kreatywność to moje drugie imię. Chłonę wszystko, co z nią związane. Cieszę się nią, inspiruję, kreuję i dbam o własną. Cieszę się, że trafiła do mnie tak wspaniała publikacja, w której to wychowanie przez sztukę wiedzie prym. Anna pięknie o niej piszę. Czytając jej książkę, wiem, że sztuka jest częścią jej życia. Jest jej oddana, wierna,tworzy ją, docenia i pragnie, aby juz od najmłodszych lat, dzieci miały z nią kontakt.Siegnijcie po tę książkę, jeśli Wasze cele są podobna.

Książka składa się z 26 rozdziałów, poświęconych tematyce: Work-life balance, muzyce i matematyce, hałasu i przebodźcowaniu (każdy rodzic, nauczyciel powinien przeczytać ten rozdział), neuroplastyczności, poezji, improwizacji, dwujęzyczności, itd.

W książce przeczytamy o przemyśleniach autorki, jej działaniu na rzecz promowania sztuki w...czterech ścianach, bo sztuką to nie tylko kultowe dzieła, ale też to, co stworzymy wspólnie z dziećmi w domu, z rzeczy, które mamy pod ręką. Przeczytamy o twórczości plastycznej, muzycznej, tanecznej. O takiej, która wyzwala pozytywne emocje, zbliża, zacieśnia więzi i jest gwarantem doskonałej (a przede wszystkim) rozwojowej zabawy.

Lektura była ogromna przyjemnością i zachętą do dalszych twórczych działań z dzieciakami.

Serdecznie polecam I i II tom rodzicom i nie tylko. ❤️

Otrzymałam do recenzji wyjątkową książkę od @annavonweber @pomelodycom [Współpraca] to już II tom #wychowanieprzezsztuke
#rokwychowaniaprzezsztukęczylijakżyćkreatywnie

I tom totalnie mnie zachwycił i nieziemsko zainspirował. Ten jest wspaniałym dopełnieniem. Ciekawym treściom towarzyszą piękne zdjęcia, dodatkowe wstawki wyjaśniające pojęcia, czy potrzebne materiały do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Znacie serię książek pt. "Magiczne Drzewo"? A serial, który powstał na jej podstawie?

My posiadamy 3 tomy książek serii, ale już wiem, że musimy skompletować wszystkie, tak wciągnęły nas przygody bohaterów.

"Czerwone Krzesło"

Od tego wszystko się zaczęło. Jednak nawet, jeśli tak jak my, nie znacie wszystkich części, bez obaw. Książki można czytać oddzielnie. W 2000 r. nad Doliną Warty przeszła okropna burza. Zniszczyła ona ogromny dąb. Nikt nie wiedział, że było to magiczne drzewo. W tartaku pocięto go na deski i tak, zrobiono z niego wiele przedmiotów, a w każdym pozostała cząstka magii.

W pierwszym tomie poznajemy pewną rodzinę z trójką dzieci: Kukim, Filipem i Tosią.Rodzice są w trudnej sytuacji. Są muzykami, ale stracili pracę. O pomoc finansową chcą poprosić siostrę mamy, ciotkę Marylę. Dzieci jej nie lubią, bo jest skomlą i wieje od niej chłodem. Ciotka proponuję siostrze, aby z mężem zatrudniła się na luksusowym statku i wyruszyła na roczny rejs.Będą grać w orkiestrze dla pasażerów.Ta jednak odmawia, co dzieci przyjmują z ulgą. Przed przyjazdem ciotki,Kuku wyławia z rzeki czerwone krzesło i zabiera je do domu.Jak się okaże, to zaczarowane krzesło, które spełnia życzenia. Niestety, o mocach krzesła dowie się pewien nieuczciwy mężczyzna, który za wszelką cenę chce je zdobyć.Niestety, nielubiana ciotka również nieświadomie wypowie życzenie które się spełni. Jej siostra wraz z mężem wyruszy w rejs, a siostrzeńcy zostają pod opieką ciotki. Dzieci chcą odczarować rodziców i sprawić, by wrócili do domu. Czy im się to uda? Jakie przygody czekają na bohaterów i w jakie tarapaty wpadną? Będzie się działo.

Fantastyczna opowieść do czytania przez całą rodzinę. Wciąga od pierwszych stron, fabuła nabiera tempa.Przyjemna książka także na czas podróży, czy wakacji.Tekst wzbogacony jest o kadry z filmu.Książka bardzo nam się spodobała i z pewnością sięgniemy po dalsze części. ❤️

Znacie serię książek pt. "Magiczne Drzewo"? A serial, który powstał na jej podstawie?

My posiadamy 3 tomy książek serii, ale już wiem, że musimy skompletować wszystkie, tak wciągnęły nas przygody bohaterów.

"Czerwone Krzesło"

Od tego wszystko się zaczęło. Jednak nawet, jeśli tak jak my, nie znacie wszystkich części, bez obaw. Książki można czytać oddzielnie. W 2000 r....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytana w jeden wieczór. Książka, która poruszy serca niejednej czytelniczki. ❤️❤️❤️ To przepiękna książka, żadna cukierkowa opowieść. To opowieść o życiu, o świętach, które nie zawsze i nie dla każdego są wspaniałym czasem, pełnym magii. Dla niektórych, to kolejny dzień tkwienia w przemocowym związku.

Danuta to kobieta po przejściach.Ma dorosłego syna. Poznajemy ją w 1980 roku, jako młoda dziewczynę, zakochaną po uszy 20-latkę.Mariusz był jej wielką miłością.Kiedy się jej oświadczył, była szczęśliwa. Po ślubie, para zamieszkała w mieszkaniu jej matki.Szybko przestało być kolorowo.Mąż nadużywał alkoholu,.Pojawiła się też przemoc fizyczną i wyzwiska.Kiedy urodziła synka,ciosy przyjmowała na siebie, nie chciała prowokować męża.Sąsiedzi wiedzieli co się dzieje, ale kobieta udawała,że wszystko jest w porządku.Wszystkie ważne,ale i bolesne momenty, miały miejsce w Boże Narodzenie.W tajemnicy przed mężem Danusia sprzedaje na bazarze pierogi własnej roboty.Jedna z jej stałych klientek, proponuje jej pracę jako gosposia i opiekunka do dzieci.Na początku Danuta odmawia.Jednak sytuacja w domu staje się na tyle poważna, że kobieta ucieka z domu.Zabiera syna i zaczyna pracę u Barbary i Arkadiusza.Jednak majętne małżeństwo traktuje ją jak członka rodziny.Szczegolnie Barbara jest wrażliwa na krzywdę kobiety.Kazdy rozdział to kolejne święta Bożego Narodzenia.Od 1980 do 2023 roku, Przemek, jej syn, ma już swoją rodzinę. Jak ułożą się relacje między bohaterami?Czy Danuta stanie na nogi i uda jej się uwolnić od męża tyrana?
Powieść porusza temat przemocy domowej, kobiecej determinacji, siłę macierzyństwa, relacji międzyludzkich oraz o tym, że są wśród nas ludzie, które zawsze nas wesprą i nam pomogą. Przepiękna historia, pełna bólu, ale też nadziei na to, że może być lepiej.O tym, że mimo wielu złych rzeczy, spotykają nas te dobre. A każde święta mogą być czasem nadziei.Bardzo podobała mi się postać Danuty.Jej charakter i to, że wyciągała wnioski z wielu sytuacji.Tak, mogłabym ją krytykować za to, że zwleka, że pozwala na krzywdę, ale czy mam prawo? Absolutnie nie. Nigdy nikt z nas nie wie, co dzieje za za zamkniętymi drzwiami. To, co wydaje się idyllą, może okazać się prawdziwym koszmarem...

Powieść jest przepięknie napisana, zdecydowanie warta uwagi. Po skończonej lekturze, jeszcze przez dłuższą chwilę tuliłam do siebie książkę tak, jakbym przytulała glowną bohaterkę. Wiem, że muszę poznać poprzednie części z serii o mieszkańcach z ulicy Dąbrowskiego.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Skarpa Warszawska.

Przeczytana w jeden wieczór. Książka, która poruszy serca niejednej czytelniczki. ❤️❤️❤️ To przepiękna książka, żadna cukierkowa opowieść. To opowieść o życiu, o świętach, które nie zawsze i nie dla każdego są wspaniałym czasem, pełnym magii. Dla niektórych, to kolejny dzień tkwienia w przemocowym związku.

Danuta to kobieta po przejściach.Ma dorosłego syna. Poznajemy ją w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgacie już po świąteczne książki? Ja jestem właśnie po lekturze powieści pt. "Spadające gwiazdy" Ferm Michaela od Skarpawarszawska [Współpraca reklamowa].

 Sięgacie już po świąteczne książki? Ja jestem właśnie po lekturze powieści pt. "Spadające gwiazdy" Ferm Michaela od Skarpa Warszawska [Współpraca reklamowa].

Emily Ammerman do dzwudziestodziewięcioletnia instruktorka jazdy na nartach. Jedna z najlepszych. Jej rodzina od lat prowadzi Snowdrift Summit, czyli kurort narciarski. Kupili go dziadkowie, a teraz prowadzą rodzice. Emily pragnie spróbować swoich sił w innym miejscu i chce o tym poinformować rodziców na przyjęciu zorganizowanym z okazji ich odejścia na emeryturę. Podczas przyjęcia, przy wielu gościach ogłaszają, że oddają kurort swojej córce.Emily jest zaskoczona. Nie tego chciała.To oznacza, że będzie musiała zostać, a jej pragnienia zostaną odwleczone w czasie. Jakby tego było mało, do miasta przyjeżdża Zach Ryder, aktor filmów akcji, którego Emi uwielbia. Okazuje się, że ma go uczyć jazdy z trudnego stoku. Scenę zjazdu bez kaskadera ma zagrać w filmie Ryder. Między nimi od razu zaczyna iskrzyć.Ekspresowo...

Okładka mnie zachwyciła.Byłam przekonana, że zostanę obdarowana przepiękną, klimatyczną opowieścią.Niestety, trochę się zawiodłam. Początek zapowiadał się dobrze, choć mama bohaterki irytowała.W wielu sytuacjach stawiała ją pod ścianą.Przyjaciółka Kylie, wydała mi się chwiejna emocjonalnie. Podkochiwała się w Zachu i już to uznawała za swoje prawo do niego. Natomiast relacje Emily i Zacha, no cóż.Jak dla mnie wszystko działo się za szybko.Nie chcę zdradzić zbyt wiele, ponieważ chciałabym, abyście przeczytali tę powieść i sami wysunęli wnioski.Każdy szuka w 📚czegoś innego.

Dla mnie to było zbyt cukierkowe. O ile na początku bohaterką zachowywała się racjonalnie, to przy Zachu traciła głowę.Lubiłam, kiedy zaczynała się wściekać, a tu kilka tekstów przystojnego aktora, jej odpowiedź "Naprawdę?" i już była kupiona. Lubię silne postacie kobiece. Takie z charakterem, pewne siebie. Tu niestety tego nie odczułam. 

Bohaterowie zachowywali się jak para nastolatków, liczyłam na pięknie rozwijające się uczucie. Szkoda. Brakowało mi również rozszerzenia wątku narciarstwa. No i przede wszystkim zapachu świąt, skrzypu śniegu pod butem, które z powieści świątecznych powinny być wyczuwalne. Książkę czyta się szybko i za to otrzymuje ode mnie duży plus. Spodziewałam się po lekturze, że dostarczy mi więcej emocji, oczaruje świątecznym klimatem. Nie chodzi o to, że potrzebuję wtedy grubej warstwy lukru, tylko przyjemnej lektury, która rozgrzeje serce, skłoni do refleksji. 

Przeczytajcie, jeśli lubicie szybkie historię miłosne. Ja lubię, kiedy miłość rodzi się powoli, nie jest łatwa i szybka. Książki autorki uznawane są za bestsellery. Niewykluczone więc, że nie sięgnę po inne jej powieści. Może już w innym klimacie?

Sięgacie już po świąteczne książki? Ja jestem właśnie po lekturze powieści pt. "Spadające gwiazdy" Ferm Michaela od Skarpawarszawska [Współpraca reklamowa].

 Sięgacie już po świąteczne książki? Ja jestem właśnie po lekturze powieści pt. "Spadające gwiazdy" Ferm Michaela od Skarpa Warszawska [Współpraca reklamowa].

Emily Ammerman do dzwudziestodziewięcioletnia instruktorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem mamą i nauczycielką przedszkola. Zawsze byłam osobą kreatywną. Uważam, że jest to cecha, która bardzo ułatwia mi macierzyństwo i która pomaga mi w pracy. ☺️ W domu z moimi chłopcami, lubimy spędzać czas aktywnie, ciekawie. Lubimy coś robić. Nie tylko bawić się, ale też słuchać muzyki, audiobooków, działać plastycznie. To spaja nasze więzi, zbliża nas ze sobą, a chłopców rozwija. 
Mamy wiele inspirujących książek, ale dziś chcę pokazać Wam inną, wyjątkowa. Kiedy otworzyłam paczkę od pomelody.com [Współpraca reklamowa], byłam zaskoczona. Ja - sroka okładkowa, widzę książkę w sztywnej tekturowej, brunatnej oprawie, z taśmowym granatowym grzbietem. Książkę przypominającą zeszyt z czasów PRL-u. Serio. 
Jedyne, co widnieje na okładce, to napis #wychowanieprzezsztuke Poczułam się bardzo zaintrygowana, tym, co książka może kryć w środku i wiecie co? Kiedy ją otworzyłam, przepadłam z kretesem. Strona po stronie czytałam ją, jak najpiękniejszą powieść, uśmiechałam się i już przebierałam nogami, planując nasz kreatywny czas z chłopcami. Anna Weber pisze w sposób wyjątkowy o wychowaniu dzieci przez sztukę. Czy jest ona dzieciom potrzebna? Po co? A no właśnie po to, aby rozwijać swój potencjał, dbać o sferę emocjonalną, dostrzegać to, co ważne, piękne, wartościowe. 
Sztuka pomaga dostrzec to, co dzieje się wokół nas. Być wrażliwym i uważnym na piękno, ale i na drugiego człowieka. Czy poczucia estetyki można nauczyć dziecko w domu? Może to wydawać się trudne, ale nie niemożliwe. 
Ania piszę pięknym, lekkim językiem. Czytając książkę zrozumiemy, że sztuką, to nie jest coś nudnego, jak flaki z olejem, że tego wytłumaczyć się dziecku po prostu nie da. Da się i Ania podpowie, jak to zrobić. Nie znajdziemy tu gotowców typu "Droga Matko, masz zrobić tak i tak. Drogi Ojcze, nie zapominaj o tym". Nie. Książka ma nas zainspirować, abyśmy sami doszli do wielu kreatywnych działań, które dadzą porządnego kopniaka naszej wspólnej twórczości, wzbogacić nasze życie, dostrzec w świecie to, co piękne. Będziemy obcować ze sztuką, ale też będziemy ją tworzyć.
Szukać ciekawych dźwięków w domu (no bo przecież nie tylko na instrumentach można grać, prawda?), wykonywać ciekawe prace plastyczne, instrumenty, zainspirujemy się słynnymi dziełami sztuki. Wspólnie z dziećmi odkryjemy moc przyborów plastycznych. Z bibuły na przykład nie tylko zrobimy kuleczki do wyklejania, ale też możemy zabarwić nimi kartkę, aby powstał wyjątkowy obrazek. Z ułożonych papierków w kompozycji takiej, jak dziecko tylko chce. 
Na stronach znajdziemy również kody QR, które po zeskanowaniu przeniosą nas do wideo z darmowej aplikacji.

Oprócz tego, na marginesie znajdziemy krótkie notatki o artystach, muzykach pojęcia i ciekawostki dotyczące sztuki. Pomysłów jest naprawdę dużo. Dla mnie są one fascynujące i takie nietypowe, oryginalne. Mega twórcze. Jestem przeszczęśliwa, że mamy w swoich zbiorach ten tom. Dużo wartościowej treści, którą czyta się z lekkością. Wiele zdjęć, na które patrzy się z przyjemnością. Praca z tą książką będzie wspaniałą frajdą. W weekend działamy i pokażę Wam, co udało nam się stworzyć. 

Polecam Wam tę publikację jako mama oraz nauczycielką wychowania przedszkolnego. 💗

Jestem mamą i nauczycielką przedszkola. Zawsze byłam osobą kreatywną. Uważam, że jest to cecha, która bardzo ułatwia mi macierzyństwo i która pomaga mi w pracy. ☺️ W domu z moimi chłopcami, lubimy spędzać czas aktywnie, ciekawie. Lubimy coś robić. Nie tylko bawić się, ale też słuchać muzyki, audiobooków, działać plastycznie. To spaja nasze więzi, zbliża nas ze sobą, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem humanistką bez dwóch zdań. Matematyka zawsze przychodziła mi z trudem, ciężko było mi zapamiętać kolejność działań. Czasami bywało, że na lekcji rozumiałam temat, jednak kiedy przyszło do odrabiania lekcji, nie pamiętałam już nic a nic.

Jak podchodzili do tego moi rodzice? Mama była wyrozumiała, natomiast tata dość hmm...wymagający. Jednak nie o sobie chcę dziś pisać. Dziś w wieku wczesnoszkolnym jest mój starszy syn. Radzi sobie dobrze, choć widzę już, że i jemu matematyka sprawiać problemy, szczególnie tabliczka mnożenia. Rozumiem go, ponieważ mnie samej było się jej ciężko nauczyć. Jestem dla niego, staram się mu tłumaczyć wiele zagadnień najlepiej jak potrafię. Najczęściej poprzez przykłady z życia codziennego, co daje najlepsze rezultaty.
W moje ręce trafiła bardzo ciekawa publikacja Petera Hollinsa pt. "Jak uczyć dzieci by wykorzystywały w pełni swój potencjał". Książka bardzo niepozorna (128 stron), jednak bardzo ciekawa i wartościowa. Proponuję ją jako inspirującą lekturę nie tylko dla rodziców, ale też (a może przede wszystkim) nauczycielom. Co prawda nie uczę w szkole, jestem nauczycielką wychowania przedszkolnego, jednak pracuję nad tym, aby prowadzone przeze mnie zajęcia, były dla dzieci interesujące i aby w przystępny sposób przekazać im wiedzę o otaczającym je świecie.

W niniejszej publikacji czytelnik znajdzie i formacje o tym, czym jest nauczanie, przyjrzymy się proponowanym technikom i modelom nauczania, które będą dla uczniów wsparciem i pomogą w nauczaniu. Książka zapozna czytelnika z m.in. z pięcioma modelami pedagogicznymi (podejście konstruktywistyczne, kooperatywne, podejście uczenia przez dociekanie, podejście integratywne, refleksyjne), jak je wykorzystać w procesie nauczania. Przeczytamy również o istocie nastawienia nauczyciela do ucznia, poznamy sześć cech dobrego nauczyciela, zasady nauczania i edukacji, nastawienie ucznia, itp. Książka,choć skromna w swej objętości, jest niezwykle ciekawa. Jest w niej sporo teorii, aczkolwiek nie jest ona nudna. Podpowie, w jaki sposób wspierać swoich uczniów, jak do nich dotrzeć z wiedzą, którą nauczyciel chce im przekazać. Nauczyciel lepiej zrozumie swój zawód oraz jak ważne w procesie nauczania i uczenia się jest nastawienie ucznia.

Warto zapoznać się z lekturą. Myślę, że dzięki niej można wiele zrozumieć, poprawić swoje sposoby nauczania, ale też zrozumieć swoich uczniów.

Jestem humanistką bez dwóch zdań. Matematyka zawsze przychodziła mi z trudem, ciężko było mi zapamiętać kolejność działań. Czasami bywało, że na lekcji rozumiałam temat, jednak kiedy przyszło do odrabiania lekcji, nie pamiętałam już nic a nic.

Jak podchodzili do tego moi rodzice? Mama była wyrozumiała, natomiast tata dość hmm...wymagający. Jednak nie o sobie chcę dziś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy złość jest zła? Nie. Wszystkie emocje są nam potrzebne. Wszystkie są dla nas ważnym sygnałem. Każdy z nas się złości. Jedni częściej, inni rzadziej, jednak każdy odczuwa tę emocję. Zarówno dorośli, jak i dzieci. I o ile dorośli wiedzą, jak nad nią zapanować, czy poradzić sobie, aby nie doprowadzała do silniejszych emocji takich jak gniew, który może wywołać lawinę niefortunnych zdarzeń, to dzieci mają już z tym kłopot. W moje ręce trafiła bardzo ciekawa publikacja pt. "Twoje spokojne dziecko. 50 ćwiczeń, które pomogą dzieciom opanować złość". 
Coraz więcej pojawia się tego typu książek, jednak ta zwróciła moją uwagę zawartością. Oprócz cennych porad, jest w niej wiele praktycznych ćwiczeń, dzięki którym dzieci jeszcze lepiej zrozumieją emocję, jaką jest złość, jak wpływa ona na dziecko oraz inne osoby w jego otoczeniu. Pomoże to w dokonywaniu wyboru, w jaki sposób postąpić. W pierwszym rozdziale autorka w przystępnych słowach, opierając się na przykładach, czym jest złość. Nie przystraja nazwy w kolorowe piórka. Przyznaje, że jest to trudna emocja. Przedstawi, jak reaguje ciało i mózg człowieka na emocję złości, jakie towarzyszą jej doznania (np. szybkie bicie serca, drżenie, pustka), co w chwili złości mamy ochotę zrobić. Przeczytamy o tym, jakie mogą być konsekwencje naszego zachowania, gdzie i kiedy najczęściej ją odczuwamy, w jaki sposób ją okazujemy, jak złość przejmuje nad człowiekiem kontrolę, czego potrzebujemy, aby się uspokoić, itd.
Książka jest niezwykle inspirująca i pomocna. Polecam ją serdecznie dla dzieci, rodziców, opiekunów i nauczycieli. Jest to bardzo pomocna lektura w poznaniu i radzeniu sobie ze złością, ale też lepszym poznaniu siebie i swoich potrzeb. Na uwagę  z pewnością zasługują proponowane przez autorkę ćwiczenia, których jest aż 50. Oto kilka z nich: List do złości; Rysunek złości, Napisz, w jakim miejscu poczułeś złość; Co czujesz w głowie, na twarzy i karku?; Podaj przykład sytuacji, w której ogarnia cię złość, itp.Dzięki tej publikacji nie tylko dzieci, ale także dorośli lepiej poznają emocję, jaką złość. Zawarte w książce ćwiczenia, techniki oddechowe są przemyślane, nie sprawiają dziecku trudności. Pomogą je jednak wyciszyć, skupić jego uwagę na zagadnieniu. Myślę, że książka okaże się pomocna zarówno w domu, kiedy moi chłopcy będą się złościć, jak również w pracy zawodowej. 

Czy złość jest zła? Nie. Wszystkie emocje są nam potrzebne. Wszystkie są dla nas ważnym sygnałem. Każdy z nas się złości. Jedni częściej, inni rzadziej, jednak każdy odczuwa tę emocję. Zarówno dorośli, jak i dzieci. I o ile dorośli wiedzą, jak nad nią zapanować, czy poradzić sobie, aby nie doprowadzała do silniejszych emocji takich jak gniew, który może wywołać lawinę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy lubicie swoje zmarszczki? Pytanie kieruję to tych, które takowe posiadają. Ja co prawda mam ich niewiele (z czego się bardzo cieszę). Są to tzw. zmarszczki mimiczne. Ma je ten, który się dużo śmieje, a ja do tych osób należę. Być może mam to zapisane w genach, bo kobiety ze strony mojej mamy, dość późno się starzeją (jupi!). Dlaczego o zmarszczkach wspominam? Nie, nie będę prezentować Wam magicznego kosmetyku, od którego zmarszczki znikną w pare chwil. Pokażę Wam cudowną książkę, która ostatnio trafiła w moje ręce i cieszyła moje oczy. Uśmiechałam się tak bardzo, iż chcąc niechcąc kreseczki wokół ust zaznaczyły podwójny bumerang. 😁 Simona Ciraolo napisała i zilustrowała wyjątkową książkę dla dzieci, jednak i dorośli mogą z niej czerpać. Publikacja nosi tytuł "Linie na twarzy babuni". Już sama okładka wprawiła mnie w zachwyt. Patrząc na ilustrację przedstawiającą babcię i wnuczkę na różowym tle, przed oczami stanęła mi moją ukochana babcia. Książka ma twardą oprawę, przez co prezentuje się naprawdę elegancko. Tekstu w książce nie ma dużo, natomiast cały urok tkwi w pastelowych ilustracjach.

Opowieść zaczynamy w dniu urodzin babci małej bohaterki. Dziewczynka kocha swoją babunię, jednak zauważa, że jej twarz rysują różne linie. Jest ich bardzo ciekawa, dlatego pyta ją, czym są. Kiedy babcia odpowiada wnuczce, że w liniach tych zapisane są wszystkie jej wspomnienia, ciekawość dziewczynki narasta. Wnuczka wskazuje babci linie na twarzy, a starsza pani opowiada, jakie emocje i ważne wydarzenia z jej życia są tam zapisane. Czego się dowiemy? Przepiękna, pełna ciepłem książka o miłości, wspomnieniach oraz wyjątkowej relacji wnuczki z babcią. Publikacja przywołała moje piękne wspomnienia, które mam z moją babunią, aż łezka zakręciła mi się w oku. Jestem nią oczarowana. Idealna publikacja do domowej biblioteczki, ale też ciekawy prezent dla ukochanej babci. ❤️

Serdecznie polecam tę pozycję książkową.

Czy lubicie swoje zmarszczki? Pytanie kieruję to tych, które takowe posiadają. Ja co prawda mam ich niewiele (z czego się bardzo cieszę). Są to tzw. zmarszczki mimiczne. Ma je ten, który się dużo śmieje, a ja do tych osób należę. Być może mam to zapisane w genach, bo kobiety ze strony mojej mamy, dość późno się starzeją (jupi!). Dlaczego o zmarszczkach wspominam? Nie, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Brakowało mi kryminału. Ostatnio czytałam lżejsze gatunki. Kiedy więc otrzymałam propozycję recenzji powieści Katarzyny Gacek zatytułowanej "Gra pozorów" od Wydawnictwa Znak, postanowiłam się z nią zapoznać. Czy to była dobra decyzja? Zdecydowanie tak! No, ale po kolei. Gra pozorów to już drugi tom z serii kryminalno-obyczajowej Agencji Detektywistycznej Czajka. Niestety, pierwszego tomu pt. "Pies ogrodnika" nie miałam okazji przeczytać, jednak mam nadzieję, że nadrobię czytelnicze zaległości.

Trzy kobiety, Gaja, Klara i Matylda, prowadzą z powodzeniem Agencję Detektywistyczną Czajka. Tym razem, detektywki spróbują rozwikłać zagadkę tajemniczego zaginięcia autorki bestsellerowej serii kryminałów, Moniki Banach. W Milanówku, tuż przed zaginięciem kobiety i premierą jej najnowszej książki, pojawił się tajemniczy mężczyzna. Ewelina, agentka pisarki, prosi o pomoc Gaję Sadowską z agencji detektywistycznej. Kobiety sprawdzają wszystkie poszlaki, każdy ślad, który może doprowadzić je do zaginionej. Co się stało z kobietą? Została porwana, a może zamordowana? Kto za tym stoi? Czy słynna pisarka miała jakichś wrogów? A może to zamierzone posunięcie tuż przed premierą nowej książki? Detektywki spróbują rozwikłać tę zagadkę. Im bliżej prawdy, tym większe emocje i więcej niewiadomych. Oprócz ważnego śledztwa, każda z kobiet mierzy się z prywatnymi demonami...

"Gra pozorów" to skrojony na miarę kryminał, który przeczytałam w ekspresowym tempie. Autorką umiejętnie zarysowała fabułę i poprowadziła akcję, która toczy się wartko. Nic tu nie jest oczywiste. Kiedy myślałam, że już rozwiązałam zagadkę i wiem, jak skoczy się dany wątek, nastąpił przewrót w sprawie. Podobało mi się, że autorka nie podaje wszystkiego na tacy. Wyciągnęłam się w biegu wydarzeń bardzo szybko. Im więcej stron przeczytałam, im bliżej końca powieści byłam, tym moje zaskoczenie było większe. Jestem usatysfakcjonowana z lektury.

"Gra pozorów" to świetny kryminał obyczajowy. Jak sam tytuł mówi, nic tu nie jest oczywiste, nic nie jest takie, jakie mogłoby wydawać się na pierwszy rzut oka. Bohaterowie, ich wybory, pobudki jakie nimi kierowały w danej chwili. Powieść kończy się tajemniczo. Autorka po raz kolejny zaskoczyła czytelnika, ponieważ mimo, iż jedna zagadka się rozwiązała, kolejna spędza sen z powiek jednej z postaci. Czy będzie ona tematem kolejnej części? Liczę, że tak.

"Gra pozorów" to książka, którą naprawdę warto przeczytać. Koniecznie sięgnijcie po ten tytuł.

Brakowało mi kryminału. Ostatnio czytałam lżejsze gatunki. Kiedy więc otrzymałam propozycję recenzji powieści Katarzyny Gacek zatytułowanej "Gra pozorów" od Wydawnictwa Znak, postanowiłam się z nią zapoznać. Czy to była dobra decyzja? Zdecydowanie tak! No, ale po kolei. Gra pozorów to już drugi tom z serii kryminalno-obyczajowej Agencji Detektywistycznej Czajka. Niestety,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jesień to idealna pora, aby sięgać po takie gatunki, jak thrillery, czy kryminały. Bardzo je lubię, dlatego zaczynam szukać intrygujących tytułów. Niestety, obecnie nie mam zbyt wiele czasu na czytanie, pozostają mi weekendy. Praca, obowiązki domowe, rozumiecie. Jednak, jeśli już znajdę chwilę na książkę, chcę, aby była warta mojego cennego czasu.

"Szklany dom" Eve Chase zamówiłam w Taniej Książce. Oczywiście, pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to tajemnicza, trochę mroczna okładka. Byłam bardzo ciekawa tej pozycji, ponieważ nazwisko autorki nic mi nie mówiło.

Już od pierwszych stron robiło się tajemniczo i nieprzyjemnie. Zagłębiając się w fabule, czułam się nieswojo. Akcja ma idealne tempo. Zaczyna się intrygująco, bo odnalezieniem trupa na terenie posesji w Forest of Dean.

Jest rok 1971. Do starej posiadłości Foxcote Manor, przybywa kobieta z dwójką dzieci oraz niania. Matka dzieci rok wcześniej straciła podczas porodu nowonarodzone dziecko, jest pogrążona w depresji. Wyjazd ma pomóc dojść jej do siebie. Rita, opiekunka dzieci państwa Harringtonów, w tajemnicy przed przed panią Jeannie, donosi jej mężowi, co się dzieje, jak zachowuje się jego żona. Las od początku wygląda niebezpiecznie i przerażająco.

Pewnego dnia, Hera, córka Jeannie, znajduje w lesie...niemowlę. Zabiera go do posiadłości i pokazuje matce. Kobieta postanawia zatrzymać dziecko. Wierzy, że maleńka dziewczynka zrekompensuje jej utratę jej dzieciątka. Rita nie jest przekonana do tego pomysłu. Opiekunkę, która mimo, iż myśli o tym, aby o niemowlęciu poinformować odpowiednie służby, zaczyna łączyć z dziewczynką silna więź. Panią Harrington w posiadłości odwiedza jej kochanek. Para nie kryje się przed nianią, jawnie okazują namiętność, jaka ich łączy. Kłamstwa, intrygi, zdrady, strzeżone tajemnice. Kim był denat, którego ciało odnaleziono? Kto porzucił maleństwo w lesie? Czy mąż odkryje zdradę małżonki? Jak potoczą się losy bohaterów?

Autorka posłużyła się zabiegiem retrospekcji. Mieszają się więc wątki przeszłości z teraźniejszością. Współcześnie, Rita jest starszą kobietą, która po wypadku leży w śpiączce. Jej bliskich spotyka wiele nieszczęść. Sposoby narracji również są zróżnicowane. Raz mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, po czym przechodzimy do narracji trzecioosobowej. Podoba mi się to. Powieść jest niezwykle intrygująca, a autorka doskonale buduje napięcie. Do samego końca nie wiemy, co się wydarzy i jakie będą konsekwencje dokonanych przez bohaterów wyborów. Cała otoczka, posiadłości, las, są niezwykle mroczne, powodują pewien dyskomfort i działa na wyobraźnię. Żadna siła nie zmusiłaby mnie, aby spędzić wakacje w takim miejscu, a co dopiero zabrać tam małe dzieci! Niemniej uważam, że powieść jest naprawdę świetna i warto ją przeczytać.

Jesień to idealna pora, aby sięgać po takie gatunki, jak thrillery, czy kryminały. Bardzo je lubię, dlatego zaczynam szukać intrygujących tytułów. Niestety, obecnie nie mam zbyt wiele czasu na czytanie, pozostają mi weekendy. Praca, obowiązki domowe, rozumiecie. Jednak, jeśli już znajdę chwilę na książkę, chcę, aby była warta mojego cennego czasu.

"Szklany dom" Eve Chase...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z twórczością pani Agaty Czykierdy-Grabowskiej spotykam się po raz pierwszy, jednak myślę, że dzięki jej najnowszej powieści obyczajowej pt. "Za każdym razem" wydanej przez Novae Res, pokuszę się o inne, napisane jej piórem tytuły.

Na tyle okładki widnieje informacja, iż jest to powieść obyczajowa, jednak myślę, że można ją nazwać romansem. Kamila i Marcin to para młodych, szaleńczo zakochanych w sobie ludzi. Spędzają ze sobą każdą wolną chwilę, a mimo to nie są sobą znoszenia. Potrafią się ze sobą świetnie dogadywać. W ich związku nie ma cichych dni. Inny zazdroszczą im tej dojrzałej relacji, ale też mocno kibicują. Zakochani nie zamykają się jednak tylko dla siebie. Mają wspaniałą paczkę przyjaciół, z którymi się spotykają i na których zawsze mogą liczyć.

Od pewnego czasu, młoda kobieta chodzi zamyślona, zamartwia się czymś. Marcin, jej partner dostrzega to, jednak myśli, że to przez stres związany z pracą zawodową. Kamila myśli o badaniach, jednak Sara, jej najlepszą przyjaciółką i przyszła szwagierka proponuje, aby wykonała test ciążowy. Rzeczywiście, okazuje się, że Mila jest w ciąży. Dzięki się tą informacją z ukochanym. Pierwszy szok przechodzi w ogromną radość.

Para myśli o wspólnej przyszłości, rodzinie. Niestety, kobieta traci dziecko. Poronienie jest dla niej ciężkim ciosem. Nie może się pozbierać, nie dogaduje się z Marcinem. Unika go, pragnie sama trwać w żałobie. Coraz częściej się kłócą, ich rozmowy skracają się do minimum. Marcin nadal darzy Kamilę silnym uczuciem i nie chce jej stracić. Mimo, iż kobieta odsuwa go od siebie. W tym czasie, koleżanka z pracy Marcina, okazuje mu jawne zainteresowanie. Wysyła śmiałe sygnały. Dochodzi do wielu dwuznacznych sytuacji, niewyjaśnionych spraw, niefortunnych zbiegów okoliczności. Kamila i Marcin oddalają się od siebie. Czy mimo straty i nieporozumień para będzie potrafiła zacząć wszystko od nowa?

"Za każdym razem" to powieść, która totalnie mnie zaskoczyła. Na początku główni bohaterowie, trochę mnie drażnili. Jednak, kiedy okazało się, że Kamila spodziewa się dziecka, jej postawa i zachowanie zmieniły się. Jakby wydoroślała, nawet w jej wypowiedziach dostrzegłam różnice. Wcześniej wydawała mi się dziecinna.

Nie mogłam oderwać się od tej książki. Fabuła niezwykle mnie wciągnęła, wywołała wiele emocji. Wyciągnęłam się na tyle, że chciałabym poznać dalsze losy bohaterów. Cieszyłabym się, gdyby powstała kontynuacja tej historii. To piękna opowieść, choć nie przeczę, że było kilka sytuacji, które mnie irytowały, jak chociażby pojawiający się miejscami wulgarny język. Jednak jakoś to przełknęłam i skupiłam się na fabule.

Podobała mi się ta miłość łącząca Kamilę i Marcina. To ich szczere, gorące uczucie. Czytając powieść, przypomniał mi się początek mojego związku z mężem, wtedy jeszcze chłopakiem, później narzeczonym. Połączyło nas wyjątkowe uczucie. Byliśmy tak samo mocno w sobie zakochani i mam nadzieję, że mimo wielu przeciwności i życiowych zakrętów, ta miłość będzie trwała nadal. "Za każdym razem" nie jest cukierkowym romansem. Takich unikam z daleka. To życie pracy, które nie jest idealne. Może ktoś w tej historii odnajdzie cząstkę siebie, a być może powieść ta skłoni do refleksji?


Polecam serdecznie! 💖

Z twórczością pani Agaty Czykierdy-Grabowskiej spotykam się po raz pierwszy, jednak myślę, że dzięki jej najnowszej powieści obyczajowej pt. "Za każdym razem" wydanej przez Novae Res, pokuszę się o inne, napisane jej piórem tytuły.

Na tyle okładki widnieje informacja, iż jest to powieść obyczajowa, jednak myślę, że można ją nazwać romansem. Kamila i Marcin to para...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Druga wojna światowa, to taki obszar historii, który interesuje mnie od zawsze. Wielu chce zapomnieć o tym tragicznym czasie i do niego nie wracać, co jak najbardziej jest zrozumiałe. Jestem zdania, że o historii należy pamiętać, to przecież część naszego narodu. Nie każdemu odpowiadają książki o tematyce wojennej czy obozowej. Ja jednak je czytam, by w ten sposób oddać hołd tym, którzy za wolność walczyli, oddali życie. Tych, którzy przeżyli drugą wojnę jest coraz mniej. To również pokłon dla nich, dla ich przeżyć, ale też odwagi, determinacji. ie potrafię nawet sobie wyobrazić, co wtedy musieli czuć nie tylko ci, którzy walczyli o wolność naszej Ojczyzny, ale też cywile, którzy żyli w strachu i walczyli o każdy dzień życia dla siebie i swoich bliskich. Na moim regale z książkami opowiadającymi o tych czasach, pojawiły się dwie nowości. Dziś chciałabym podzielić się moimi wrażeniami po lekturze Johna Carra zatytułowanej "Uciekłem z getta. Opowieść o chłopcu, który przechytrzył nazistów".

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. Jest to historia ojca autora, któremu udało się przeżyć wojnę. Światkiem wydarzeń był kuzyn ojca, Heniek, który również opowiedział o swoich wydarzeniach i o tym, jak udało mu się uciec z żydowskiego getta w Łodzi.

Książkę czyta się bardzo szybko, ponieważ wciąga czytelnika od pierwszych stron. W chwili, kiedy rodzina bohatera (ojciec autora) trafia do getta, chłopiec ma trzynaście lat. Na początku poznamy relacje kuzyna ojca, czyli Heńka. Beztroskie dzieciństwo Heńka oraz jego kuzynów (Chaima i Israela, czyli Srulka Herszmanów), zastąpił strach i silna wola przetrwania. Na pierwszy rzut oka, nikt nie podejrzewałby chłopców o żydowskie pochodzenie: jasne włosy i oczy mocno temu przeczą. Dzięki czemu łatwiej było im wtopić się w tłum po ucieczce.

Z getta udało się wymykać Chaimowi na drugą stronę. Ryzykując życiem, przedzierał się przez siatki getta, aby zdobyć jedzenie i medykamenty dla rodziny. Podczas kolejnej, niebezpiecznej eskapady, jego młodszy brat, Israel, który upiera się, by mu towarzyszyć, wpada w panikę. Wszystko zauważa strażnik, natomiast Chaim działa szybko. Nie ma innego wyjścia, musi go zabić, aby życia nie stracił jego nieostrożny brat. Aby nie narazić swojej rodziny, starszy z braci ucieka i ukrywa się przed nazistami. Wielka tułaczka, ciągły strach o najbliższych, których zostawił w getcie, towarzyszą mu nieustannie. Z wielu opresji ratuje go "aryjski" wygląd oraz umiejętność posługiwania się językami obcymi. Jednak na jego drodze staje wielu ludzi chętnych do pomocy, także Niemców. Warto wspomnieć w tym miejscu, że nie wszyscy Niemcy popierali Hitlera, jego szaleńczą ideologię i nienawiść do narodu żydowskiego. Byli też tacy, który pomagali Żydom i ratowali ich od śmierci.

Chaimowi udaje się uciec za granicę. Jednak i tam, zachowując wszelkie środki ostrożności, próbuje ukryć swoją tożsamość. Niezwykła podróż, jaką przeżył, towarzyszące mu emocje, powodują, iż wobec tej historii nie da się przejść obojętnie. Jest to opowieść, którą spisał syn Chaima, aczkolwiek spory jej kawałek opowiedział kuzyn Chaima.

Nie potrafię sobie wyobrazić, co musiały czuć dzieci i młodzież w czasie wojny. Ich dzieciństwo, młodość, nierzadko i życie, zostały brutalnie przerwane. Zamiast realizacji swoich marzeń, pasji, musiały szybko dorosnąć. Towarzyszył im ciągły strach o ich życie oraz życie i byt ich bliskich. Kiedy czytałam wspomnienia, już dorosłych ludzi, czułam ogromny smutek. Przyznam, że strach udzielał się również i mnie, jednak nie był on w najmniejszym stopni równy temu, który czuli bohaterowie niniejszej publikacji. Nigdy nie chciałabym przeżyć takich emocji i mam nadzieję, że ani ja, ani moi bliscy nie będą musieli się o tym przekonać.

Książkę warto przeczytać, ponieważ wzbudza do refleksji, jest niezwykle emocjonująca. Zawiera też wiele zdjęć z rodzinnych, ale nie tylko archiwów. Druga wojna się skończyła, jednak wybuchła inna, która zbiera śmiertelne żniwa za naszą wschodnią granicą. Po lekturze "Uciekłem z getta", nie mogłam przestać myśleć o pogrążonej w wojnie Ukrainie. Modlę się o to, aby zapanował tam pokój i skończył się strach...

Druga wojna światowa, to taki obszar historii, który interesuje mnie od zawsze. Wielu chce zapomnieć o tym tragicznym czasie i do niego nie wracać, co jak najbardziej jest zrozumiałe. Jestem zdania, że o historii należy pamiętać, to przecież część naszego narodu. Nie każdemu odpowiadają książki o tematyce wojennej czy obozowej. Ja jednak je czytam, by w ten sposób oddać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku października, swoją premierę miał film pt. "Johnny", który miałam przyjemność obejrzeć. Jest to film opowiadający o księdzu Janie Kaczkowskim oraz człowieku, który dzięki niemu zmienił swoje życie. Film wywarł na mnie ogromne wrażenie. A samą postać księdza Jana znałam z jego wystąpień, jak również książek jego autorstwa.

Kiedy w księgarni Tania Książka zobaczyłam tytuł "Johnny. Opowieść o księdzu Janie Kaczkowskim", bez namysłu zamówiłam tę pozycję.

Narrację prowadzi Patryk Galewski, recydywista, który dzięki charyzmatycznemu księdzu zmienił swoje życie. Mężczyzna już jako nastolatek poznał świat przestępczy. Wielokrotnie karany na przestepstwa. Po kolejnej odsiadce, wyrokiem sądu trafia do prac społecznych do puckiego hospicjum. To tam poznaje księdza Jana Kaczkowskiego, który odmieni jego życie i spojrzenie na świat. Sam ksiądz również nie miał lekko. Urodził się jako wcześniak, z poważną wadą wzroku. Już jako kapłan, na początku nie wzbudzał zaufania nowych parafian. Przez ważne eminencje był lekceważony, a jego pomysł z budową hospicjum, spotkał się z odrzuceniem. Jednak miał podejście do młodzieży oraz ludzi, którzy z prawem mieli na bakier. Angażował ich do pomocy chorym, a pomóc ta totalnie zmieniała ich spojrzenie na świat. Jego niekonwencjonalne działania, które nierzadko "gryzły się" z tym, co przystoi księdzem, zyskały popularność i ogromny szacunek.

Jednak jest to opowieść nie tylko o niezwykłym kapłanie, ale też człowieku, który dzięki niemu zmienił swoje życie, zachowanie. To prawdziwa historia, która wywołuje wiele emocji. Płakałam ze wzruszenia, ale i śmiałam się do łez. Postać księdza Kaczkowskiego jest wyjątkowa, godna szacunku i naśladowania. To był wyjątkowy człowiek, niezwykły kapłan.

Nie można przejść obojętnie wobec tej książki. Jest niesamowita. Warto przeczytać bez względu na przekonania religijne.

Na początku października, swoją premierę miał film pt. "Johnny", który miałam przyjemność obejrzeć. Jest to film opowiadający o księdzu Janie Kaczkowskim oraz człowieku, który dzięki niemu zmienił swoje życie. Film wywarł na mnie ogromne wrażenie. A samą postać księdza Jana znałam z jego wystąpień, jak również książek jego autorstwa.

Kiedy w księgarni Tania Książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W powieści Wiktorii Gische poznajemy historię pani Marty Widemann, rodowitej Ślązaczki, córki krawca. Kobiety w sędziwym wieku, która przebywa w domu spokojnej starości. Ulubionej pielęgniarce, Monice, opowiada o swoich latach młodości, rodzinie, aż wreszcie wielkiej miłości, która była piękna, ale trudna i niebezpieczna, zważywszy na czasy, w których się pojawiła. Pani Marta wraca wspomnieniami do pewnej sylwestrowej nocy, w której poznała przystojnego Niemca, Romana. Mężczyzna wywarł na niej ogromne wrażenie i wkrótce, między nimi narodziła się miłość. Jorg, brat Marty, nie krył niechęci do absztyfikants siostry. Przyznał, że popiera nazistowską ideologię, zapisał się do NSDAP. Kiedy Roman wyjechał, para pisała do siebie listy wypełnione miłością i tesknotą. Ojciec Marty chciał ją wydać za innego, ponieważ nie podobała mu się ta znajomość. Nic jednak z tego świata ja nie wyszło, ponieważ młoda dziewczyna nie potrafiła zapomnieć o swojej sympatii. Kiedy jednak ojciec przekonał się do przyszłego zięcia, okazało się, że rodzice Romana, nie potrafili zaakceptować przyszłej synowej. Jednak Widemann nie pozwolił rodzicom zniszczyć tego związku i ostro zaznaczył, że jeśli sprobują im zaszkodzić, zerwie z nimi wszelkie kontakty. Rodzina więc odpuściła. Para pobiera się, przeprowadza do willi, interesy Romana rozwijają się. Niestety, nadchodzi wrzesień 1939 roku, wybucha druga wojna światowa. Widemann musi wracać do Niemiec, Marta zostaje sama. Jej brat Jorg zaciąga się do Niemieckiej armii. Czasy są niebezpieczne, a inni ludzie, sąsiedzi, nie ufają ani Marcie, ani jej rodzinie. Przecież wyszła za Niemca, a jej brat okazał się zdrajcą. Jak potoczą się losy bohaterów? Czy Romanowi i Marcie będzie dane pokonać wszelkie trudności i znów być razem? A może wojna rozdzieli ich raz na zawsze? Cóż to była za piękną historia! Ostatnie strony sprawiły, że z moich oczu popłynęła niejedna łza. To pięknie skonstruowana opowieść z elementami retrospekcji, na bazie wspomnień głównej postaci, czyli Marty, która poznajemy jako dziewiećdziesieciotrzyletnią kobietę. Mieszka ona w pensjonacie spokojnej starości. Opiekuje się nią Monika, której opowiada historię swojej rodziny, a jej miłości do mężczyzny swojego życia. Ich miłość na tamte czasy była zakazana, nieakceptowana w czasie wojny. Przecież Polacy były dla Niemców wrogami i odwrotnie.

"Siostra nazisty" to powieść, którą z całego serca polecam. Jest to historia pięknej miłości, ale też strachu o bliskich, nadziei, odwadze. Autorka ma wyjątkowe pióro, pisze pięknym językiem. W książce nie brakuje emocji, radosnych uczuć, ale pojawiają się też te negatywne, jak strach, czy gniew. Bohaterka wspomina wydarzenia oraz brutalność okupantów. Stara się jednak nie skupiać na tych strasznych rzeczach, choć nie może ich nie wspomnieć. Przecież trwała wojna...

Książkę czytało mi się tak dobrze, iż przeczytałam ją w jeden dzień. Bardzo spodobał mi się styl pani Gische. Z pewnością sięgnę po inne tytuły, które wyszły spod jej pióra. Z całego serca polecam tę pozycję książkową.

W powieści Wiktorii Gische poznajemy historię pani Marty Widemann, rodowitej Ślązaczki, córki krawca. Kobiety w sędziwym wieku, która przebywa w domu spokojnej starości. Ulubionej pielęgniarce, Monice, opowiada o swoich latach młodości, rodzinie, aż wreszcie wielkiej miłości, która była piękna, ale trudna i niebezpieczna, zważywszy na czasy, w których się pojawiła. Pani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy na rynku pojawi się książka o tematyce medycznej, wiem, że muszę się jej bliżej przyjrzeć. Najnowsza publikacja od Wydawnictwa Znak pt. "Neurochirurdzy. Sekrety polskich wrzechmogacych", od razu zwróciła moją uwagę. Autorką tej pozycji książkowej jest Marianna Fijewska. Nazwisko to może być Wam znane z takich tytułów, jak: "Tajemnice pielęgniarek", "Trudny przypadek", czy "Policjantki".

Uważa się, że neurochirurg jest jednym z najtrudniejszych zawodów na świecie. Neurochirurgów brakuje, a ci, którzy pracują w zawodzie, nierzadko muszą wypełniać braki (pracować więcej, dłużej). W swojej książce Marianna Fijewska podczas przeprowadzonych rozmów, przybliża postać kilku wybitnych neurochirurgów. Opowiadają jej o sobie oraz trudach swojej pracy, o swoich pacjentach.

Oprócz wywiadów z neurochirurga mi, pojawią się również rozmowy ze znanymi osobistościami, który doświadczyli ciężkich chorób, byli poddani trudnym operacjom. Oni zwierzą się ze swoich obaw i lęków, sposobów walki o swoje zdrowie dla samych siebie i swoich bliskich. Opowiedzą objawom, które im towarzyszyły oraz sposobom leczenia, także tego niekonwencjonalnego (wszywania cieciorki pod skórą).

Na stronach tej publikacji pojawią się m.in.: aktor, Marcin Bosak, muzyk, Karol "Pjus" Nowakowski. Będą również historię "zwykłych-niezwykłych" ludzi, cichych bohaterów, ktorzy mierzyli się z chorobą, będącą dla nich wielkim szokiem, ale też powodem do zmiany swojego życia na lepsze. Przypadek jednej pacjentki był intrygujący, bowiem kobieta stanowiła zagrożenie dla samej siebie. Po operacji neurochirurgicznej, przestała robić sobie krzywdę i się okaleczać.

"Neurochirurdzy. Sekrety polskich wrzechmogacych" to wyjątkowa książka, którą warto przeczytać. Wywiady są niezwykle ciekawe. Bohaterowie opowiadają o symptomach, których nie warto lekceważyć. Jeśli odczuwacie podobne objawy, koniecznie skonsultujcie je z lekarzem. Nie zawsze ból jest pierwszym symptomem choroby. One najczęściej rozwijają się po cichu...

Z lekturą tej publikacji uporałam się naprawdę szybko, bo też i tak się ją czyta, strona po stronie. Autorka zadaje trafne, ale nienachalne pytania. Bohaterowie udzielają szczerych odpowiedzi, odsłaniają przed czytelnikiem swoje obawy i emocje, które towarzyszyły im, kiedy dowiedzieli się o chorobie, gdy podjęli leczenie i kiedy wracali do zdrowia. To niesamowita publikacja. Uważam, że każdy powinien ją przeczytać.

Kiedy na rynku pojawi się książka o tematyce medycznej, wiem, że muszę się jej bliżej przyjrzeć. Najnowsza publikacja od Wydawnictwa Znak pt. "Neurochirurdzy. Sekrety polskich wrzechmogacych", od razu zwróciła moją uwagę. Autorką tej pozycji książkowej jest Marianna Fijewska. Nazwisko to może być Wam znane z takich tytułów, jak: "Tajemnice pielęgniarek", "Trudny...

więcej Pokaż mimo to