-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
,,Co właściwie stało się Sabinie? Nic. Porzuciła mężczyznę, ponieważ chciała go porzucić. Czy prześladował ją później? Czy mścił się na niej? Nie. Jej dramat nie był dramatem ciężaru, ale lekkości. To, co spadło na Sabinę, to nie był ciężar, ale nieznośna lekkość bytu.''
Ciekawe rozważania na temat ludzkiej egzystencji i splatania się losów ludzi, z pozoru nie mających ze sobą nic wspólnego. To lista dowodów na to, że nic tak na prawdę w życiu człowieka nie jest pomyłką, że żaden człowiek nie jest pomyłką, a nasze dzieciństwo determinuje to, jakie wybory będziemy podejmować jako dorośli ludzie. Czy pozwolimy sobą kierować? Czy zatracimy siebie w pogoni za ideami czy namiętnościami? Czy skażemy się na nieznośną lekkość bytu?
Zachęcam do refleksyjnej lektury :).
co-jest-za-okladka.blogspot.com
,,Co właściwie stało się Sabinie? Nic. Porzuciła mężczyznę, ponieważ chciała go porzucić. Czy prześladował ją później? Czy mścił się na niej? Nie. Jej dramat nie był dramatem ciężaru, ale lekkości. To, co spadło na Sabinę, to nie był ciężar, ale nieznośna lekkość bytu.''
Ciekawe rozważania na temat ludzkiej egzystencji i splatania się losów ludzi, z pozoru nie mających ze...
2017-08-31
[Pełna recenzja na blogu https://co-jest-za-okladka.blogspot.com/]
Gwendolyn to szesnastolatka, która dorasta w przedziwnym domu z nie do końca normalną rodziną, i do tego w cieniu swojej nadzwyczajnej kuzynki Charlotty. Krewni bowiem są przekonani, że kolejną osobą z żeńskiej linii ich rodu, która odziedziczy gen podróży w czasie jest Charlotta. Jednak wszystko zmienia się o 180 stopni i nagle role się odwracają: to Gwen jest w centrum zainteresowania Loży Strażników, poznaje tajniki i sekrety podróżowania w czasie, i w dodatku spotyka bardzo przystojnego młodzieńca... Czy Gwen sprosta wyzwaniu i dopełni swą misję? Czy jest w stanie odmienić swój los?
Gwen to jedna z tych postaci, które zupełnie nie pasują do przeznaczonego im losu, a nawet do świata przedstawionego w książce. Jest jak niepozorne, brzydkie kaczątko, dokładnie tak jak Tella z książki ,,Ogień i woda'' albo Lena z bestsellerowego ,,Delirium''. Na pewno znacie więcej takich bohaterów ;). Nie dla nich są przygody, mordercze wyprawy, potyczki czy podróże w czasie- one mają po prostu siedzieć cicho- a przynajmniej na początku. Jednak Gwendolyn (o mój Boże, dlaczego cały czas wymawiali w dialogach jej PEŁNE imię?!) jest dla mnie nazbyt karykaturalną bohaterką, a jej niektóre cechy są zbyt, jakby to ująć, uwypuklone. Dziewczyna W OGÓLE nie zna się na historii, co często podkreśla między podróżami w czasie- czy trudno o większą ironię? Dodatkowo nie zna się zupełnie na NICZYM co mogłoby przydać się w jej przeskokach- jak choćby na jeździe konnej, modzie czy graniu na jakimś instrumencie. Oczywiście biorę pod uwagę, że jest w młodym wieku- ma 16 lat, ale przecież mogłaby się czymś wyróżniać w tej historii? Jedynym elementem, który łączył Gwen z magicznym światem był dar widzenia duchów i uciążliwych gargulców.
Po książce spodziewałam się czegoś znacznie więcej- walk na szpady, krwawych pojedynków i przede wszystkim przygód w świecie XX wieku. Jednak ponad połowę powieści zajęło wdrażanie Gwen w świat podróżowania, potem długie dyskusje i dyplomatyczne rozmowy, w których czasem brali udział ludzie z przeszłości. Było zupełnie inaczej niż oczekiwałam- Gwenny była chroniona przed niekontrolowanymi podróżami w czasie, a nie rzucana na głęboką wodę. Oczywiście, kwestie bezpieczeństwa. Jednak to one sprawiały, że historia była dla mnie za mało spontaniczna i zaskakująca niż bym chciała. Dodatkowo podczas rozmów ciągle wychodziły na jaw nowe fakty, z udziałem nowych osób, o które wciąż dopytywała zupełnie niewtajemniczona Gwen i tak powstawało pomieszanie z poplątaniem. Po pewnym etapie po prostu przestałam zapamiętywać te wszystkie koligacje rodzinne...
Na prawdę lubię historie o podróżach w czasie, zarówno w daleką przeszłość jak i w tą z kilku wcześniejszych dni, ale ,,Czerwień rubinu'' nie należy do tych historii. Nie zachwyciła mnie wystarczająco, bym sięgnęła po drugą część. Obiecujące płonne słowa ,,MIŁOŚĆ'', ,,TAJEMNICA'', ,,PODRÓŻE W CZASIE'', ,,PRZYGODA'' zdobiące okładkę nie są, moim zdaniem, prawdziwym odzwierciedleniem przeżyć nastoletniej Gwen.
Plusy:
+ pomysł podróżowania w czasie
+ relacja Gwen i Gideona
Minusy:
- przerysowane niektóre cechy Gwen
- za mało akcji, za mało podróżowania, za mało niebezpieczeństwa, za mało
niespodzianek- wszystkiego!
- większość historii oparta na dialogach, wyjaśnieniach, rozważaniu problemów
- za mało romansu, a za dużo monotonii
[Pełna recenzja na blogu https://co-jest-za-okladka.blogspot.com/]
Gwendolyn to szesnastolatka, która dorasta w przedziwnym domu z nie do końca normalną rodziną, i do tego w cieniu swojej nadzwyczajnej kuzynki Charlotty. Krewni bowiem są przekonani, że kolejną osobą z żeńskiej linii ich rodu, która odziedziczy gen podróży w czasie jest Charlotta. Jednak wszystko zmienia...
2017-07-27
[Pełna recenzja na blogu https://co-jest-za-okladka.blogspot.com/]
Alex to licealistka, cierpiąca na schizofrenię. Z powodu swojej choroby ciągle zmaga się ze szkolnymi problemami, które skutkują wyrzuceniem ze szkoły. Czerwonowłosa Alex, z aparatem pod ręką, stawia więc czoła nowej szkole: nowym nauczycielom, nowym kolegom i... nowym halucynacjom, które otaczają ją ze wszystkich stron. I gdy wszystko zaczyna iść po dobrej myśli, spotyka na swojej drodze chłopaka, który zupełnie miesza jej w głowie! Czy Miles i jego zagrania to tylko kolejne złudzenia, czy rzeczywistość? Jakie sekrety skrywa państwowe liceum? Co jest prawdą, a co nie?
,,Wymyśliłam Cię'' czytało mi się lekko i szybko- historia zaciekawiła mnie od pierwszych ,,homarowych'' stron i już od pierwszej opowieści z akwarium nie mogłam zostawić książki w spokoju. Jeszcze nigdy nie poznałam tak szalonej, szczerej i autentycznej bohaterki, w dodatku ciągle rzucającej zabawnymi tekstami i spisującymi masę zwariowanych przemyśleń. Alex to jedna z tych postaci, których nie da się nie polubić- otwarcie i szczerze przyznaje się nam do swojej choroby, dzięki czemu razem możemy śledzić jej poczynania i zastanawiać się, co jest a co nie jest wymysłem zaburzonej nastolatki. Przy okazji zamieniając wiele sytuacji i wpadek w żart, łatwo możemy się rozluźnić i z nich pośmiać.
Autorka bardzo zadbała nie tylko o prezentację głównej bohaterki, ale i pozostałych: skrytego, dziwacznego Milesa, przyjacielskiego Tuckera, zołzowatej Celii, członków Klubu i innych postaci. W historii ciągle coś się działo- w życiu rodzinnym, życiu miłosnym, a także w życiu szkolnym młodej Alex, owianym legendą tajemniczej Tablicy i groźnego dyrektora.
Historia pełna czerwonych homarów, z kulą-zgadulą, wężem boa, oszustwami, wiedźmami, teoriami spiskowymi... to tylko namiastka tego, co pochłonie was, czytając ,,Wymyśliłam Cię'' Francesci Zappi.
Podsumowując, powieść ,,Wymyśliłam Cię'' to zupełnie nietypowa, wyjątkowa, przez duże ,,W'' książka dla młodzieży. Jeszcze nigdy nie spotkałam i jestem przekonana, że nie spotkam drugiej takiej książki, jedynej w swoim rodzaju. Poza tym, jestem pod wrażeniem autorki, która tak umiejętnie powiązała ze sobą wszystkie wątki powieści, nie pozostawiając żadnego niedopracowanego. Gdy byłam już pewna, że udało się przezwyciężyć mi i Alex wszystkie iluzje, na koniec autorka zrzuciła na nas prawdziwą bombę, której żaden z czytelników na pewno się nie spodziewał... Poznając Alex, chorującą na schizofrenię, wyruszamy z nią w świat pełen gierek, złudzeń i halucynacji, w którym nic nie jest takie jakie się wydaje. Dlatego, pamiętajcie- miejcie oczy szeroko otwarte!- i nie dajcie się zwieść ani pięknym, ani koszmarnym fantazjom.
Książkę polecam wszystkim tym, którzy:
1. lubią bohaterki o czerwonych włosach,
2. często pogrążają się w swoim świecie.
Plusy:
+ interesująca, zabawna historia z wartką akcją
+ obłędne poczucie humoru :)
+ opowieść z punktu widzenia chorej na schizofrenię (opisane jej uczucia i doświadczenia z chorobą)
+ świetnie przedstawieni bohaterowie
+ tajemnice, miłosne i szkolne sekrety, świat przedstawiony budowany na domysłach
Minusy:
Brak
[Pełna recenzja na blogu https://co-jest-za-okladka.blogspot.com/]
Alex to licealistka, cierpiąca na schizofrenię. Z powodu swojej choroby ciągle zmaga się ze szkolnymi problemami, które skutkują wyrzuceniem ze szkoły. Czerwonowłosa Alex, z aparatem pod ręką, stawia więc czoła nowej szkole: nowym nauczycielom, nowym kolegom i... nowym halucynacjom, które otaczają ją ze...
2017-07-13
[Pełna recenzja na: http://co-jest-za-okladka.blogspot.com/]
Waverly od dziecka żyła w logicznym, poukładanym świecie, pełnym schematów i wyuczonych zachowań, zaakceptowanych przez normy społeczne. Jako jedyne dziecko marketingowca i pani psycholog, w dodatku nie do końca normalne dziecko, mocno odstaje od swoich rówieśników. Dlatego za dnia zakłada maskę, pod którą nikt jej nie zobaczy- maskę idealnej Waverly, najlepszej uczennicy, osiągającej świetne wyniki w sporcie, mających super przyjaciół.
Marshall, w oczach innych wygląda na zwykłego nieudacznika, imprezującego od rana do nocy, nie mającego żadnych ambicji ani planów na przyszłość. W rzeczywistości znosi ciężar, o którym inni nie wiedzą.
Marshall i Waverly spotykają się we śnie; tam gdzie mogą poznać swoje prawdziwe twarze. Czy ich sen może się spełnić i przeobrazić w rzeczywistość?
Książkę czytałam, nie ukrywam, z zainteresowaniem i pomimo wielu zastrzeżeń, chciałam poznać dalsze losy bohaterów. A cóż to były za zastrzeżenia?
Narratorami wydarzeń byli naprzemiennie zrzędliwa i irytująca introwertyczka Waverly i jeszcze bardziej irytujący, przewidywalny Marshall. Na moje (szczęście? nieszczęście?) więcej opowiadała Waverly, która operowała trudnym, rzeczowym językiem. Co rusz musiałam główkować, co też bohaterka miała na myśli i zwyczajnie trudniej przyswajałam to, co miała mi do przekazania autorka. Może innym to odpowiada, dla mnie jest to zbyt skomplikowany język :/
Kolejnymi rzeczami, które mnie irytowały, byli sami bohaterowie powieści. Między mną a Waverly znalazłam pewną nić porozumienia; rozumiałam jej obawy, bariery, bo tak jak ona, jestem introwertyczką. Wiem jak to jest, kiedy nie masz pojęcia o czym rozmawiać z rówieśnikami. Za to irytowało mnie zachowanie Waverly, która tak panicznie bała się pokazać światu prawdziwą siebie, do tego stopnia, że potrafiła zlewać chłopaka, na której podobno jej zależało. Stawała się zimna, okrutna, a potem cały czas użalała się nad sobą i swoim sztucznym życiem. Marshall- podobnie jak Waverly- żył w stagnacji, choć z innych powodów. Dodatkowo zupełnie nie podobało mi się to, jak przedstawiła go autorka- to, że był bierny prawie do samego końca. To Waverly stale odwiedzała Marshalla w jego domu. To Waverly ciągnęła go za język i dopytywała o osobiste sprawy. To Waverly towarzyszyła chłopakowi, kiedy pił, spał, chorował, był na zjeździe narkotykowym i kiedy całował się z inną dziewczyną- NIGDY na odwrót.
I to ostatnia uwaga, jaką mam do autorki ,,Wyśnionych miejsc''- właśnie do wątków sennych. Pomysł na spotkania senne nie był fenomenalny, poza tym, mógł być on wykorzystany lepiej w powieści. Na przykład, gdyby nie tylko Waverly odwiedzała Marshalla, ale i na odwrót. Gdyby magia snów nie kończyła się tylko na jednej świeczce. Gdyby spotykali się też w innych miejscach, nie tylko w domu chłopaka.
Poza wadami, nie obyło się bez zalet- historia była interesująca, bohaterowie dobrze przedstawieni, senne podróże na tyle ciekawe, że pchały akcję do przodu. Z całej gamy protagonistów najbardziej polubiłam Autumn- szczerą, zabawną i do tego utalentowaną.
Powieść ,,Wyśnione miejsca'' poza piękną okładką oferuje mądrą i ciekawą historię o własnej, wewnętrznej odbudowie osobowościowej i moralnej. Pokazuje, jak cegiełka po cegiełce burzyć mur, który wokół siebie tworzymy, który nas ogranicza, tworzy fikcję na temat tego, jacy jesteśmy. Kiedy po przeczytaniu książki, porównuję głównych bohaterów sprzed i po przemianie, widzę dwie różne osoby. Dlatego każdemu, kto toczy walkę ze sobą, chce zburzyć swoje mury, polecam tą książkę! A jestem przekonana, że każdy z nas musi pewnego razu stanąć i z dystansu spojrzeć na siebie i swoje życie.
Książkę oceniam na dobrą- nie zachwyciła mnie, nie porwała, ale czytało mi się ją z przyjemnością. Warto przeczytać :)
Plusy:
+ ciekawa historia o wewnętrznych walkach z samym sobą
+ widoczne przemiany głównych bohaterów
Minusy:
- trudny język
- irytujący bohaterowie i ich zachowania
- motywy snu- mało zaskakujące, tajemnicze niż bym oczekiwała
[Pełna recenzja na: http://co-jest-za-okladka.blogspot.com/]
Waverly od dziecka żyła w logicznym, poukładanym świecie, pełnym schematów i wyuczonych zachowań, zaakceptowanych przez normy społeczne. Jako jedyne dziecko marketingowca i pani psycholog, w dodatku nie do końca normalne dziecko, mocno odstaje od swoich rówieśników. Dlatego za dnia zakłada maskę, pod którą nikt...
2017-06-27
[Pełna recenzja na: https://co-jest-za-okladka.blogspot.com/]
Charlie budzi się pewnego dnia na środku szkolnego korytarza, osłupiała i kompletnie wystraszona. Nie wie kim jest, nie wie jak wygląda, gdzie mieszka i co robi. Nie pamięta żadnych ludzi. Nie zna nawet imienia swojego chłopaka, z którym spędziła całe swoje życie. Wkrótce okazuje się, że nie tylko Charlie padła ofiarą nagłej amnezji. Charlie i Silas przeszukując zdjęcia, obrazy, stare listy i dokumenty, próbują wrócić wspomnieniami do chwil, kiedy byli jeszcze razem szczęśliwi. Silas rozpoczyna wyścig z czasem, by tę miłość odzyskać. Charlie- by ją zrujnować. By już nigdy, przenigdy nikt nie ucierpiał...
Muszę przyznać, że jest to moja pierwsza książka autorstwa pani Hoover i pani Fisher, po którą sięgnęłam. Chociaż czytałam już recenzje ich owoców literackich, żaden z nich nie wpadł mi w ręce. Po tej lekturze wiem, że muszę stanowczo nadrobić zaległości i zapoznać się z innymi książkami tych autorek. :)
W książce wielką rolę odegrała charakterystyka postaci- więc nie sposób o nich nie wspomnieć. Autorki doskonale wykreowały bohaterów pierwszego planu- sarkastyczną, buntowniczą Charlie, mieszkającą w zaniedbanej dzielnicy z siostrą i pijaną matką, a także czarującego, pełnego poczucia humoru Silasa, syna bogaczy i gracza znienawidzonego futbolu. Oboje tworzą ze sobą świetny duet, tak że nie można ich nie polubić. Z zaciekawieniem prowadziłam z nimi wspólnie śledztwo, czytałam listy, wyobrażałam sobie obrazy, poznawałam ludzi- by odkryć przyczynę amnezji niegdyś ukochanej pary...
Jednak na początku nie za bardzo wciągały mnie wydarzenia z powieści- powiedziałabym, że była ona poprawna, co najwyżej dobra. Prawdziwa jazda zaczęła się od drugiej części książki. Połykałam ją garściami, chłonęłam jak gąbka. Wyścig z czasem? Zamknięta w pułapce dziewczyna? Plecak pełen starych listów miłosnych i jeden jedyny sojusznik w walce ze światem? No to, to ja rozumiem! Silas i jego wiecznie zwariowane pomysły nie dawały mi od siebie odpocząć. Właściwie, jeśli miałabym powiedzieć, którego z dwojga bohaterów bardziej polubiłam, byłby to właśnie Silas. Pewnie dlatego, że był bardziej pozytywną postacią; poza tym, imponował mi swoim poczuciem humoru i niezwykłą miłością, jaką żywił do Charlie. Za takiego chłopaka jak Silas, można zabić!
Książka zniewala swoją zadziwiającą historią, urokiem i tajemnicą, skrywaną do ostatnich stron, do samego końca. Narkotyzuje, uzależnia. Pruje do przodu, miażdżąc wszystkie emocje; rozbawienie, smutek, zdziwienie, żal, które pojawiają się i znikają z każdą kolejną stroną. Co do zakończenia-czytałam w Internecie, że nie podobało się ono wielu czytelnikom. Nie uważam, żeby było ono totalną klapą. (spoiler!) Pomysł na ,,zadarcie z przeznaczeniem'', był moim zdaniem trafiony- niespodziewany, wbrew wszelkim teoriom i ideom stawianym podczas całego czasu trwania powieści. Szkoda, że pod koniec akcja zamiast jeszcze nabrać tempa, zwalniała, pozostawiając mnie z niezadowoleniem i niedosytem.
Jednak, biorąc pod uwagę całość powieści, z całą pewnością mogę powiedzieć, że ,,Never Never'' to jedna z najlepszych książek, które w życiu czytałam. Jest absolutnie niezbędna dla każdego fana literatury młodzieżowej i thrillerów psychologicznych. Ma intrygującą fabułę, świetnych bohaterów, łatwy w odbiorze język i nieprzewidywalne zakończenie- wszystko to, czego potrzebuje super-książka. Czego chcieć więcej?
Pamiętaj: nigdy, przenigdy nie pożałujesz lektury tej książki ;)
Plusy:
+ intrygująca historia, pełna niespodzianek
+ opowieść z punktu widzenia Charlie i Silasa
+ świetnie wykreowane postacie- pierwszo-, drugo-, trzecioplanowe
+ 3 części- a więc trzy etapy życia bohaterów, które możemy prześledzić!
+opisy, dialogi napisane przystępnie i ciekawie
Minusy:
- zakończenie :(
[Pełna recenzja na: https://co-jest-za-okladka.blogspot.com/]
Charlie budzi się pewnego dnia na środku szkolnego korytarza, osłupiała i kompletnie wystraszona. Nie wie kim jest, nie wie jak wygląda, gdzie mieszka i co robi. Nie pamięta żadnych ludzi. Nie zna nawet imienia swojego chłopaka, z którym spędziła całe swoje życie. Wkrótce okazuje się, że nie tylko Charlie padła...
2017-06-22
[Pełna recenzja na blogu: http://co-jest-za-okladka.blogspot.com]
Lis i jego chłopiec; Pax i Peter- od zawsze stanowili jedno. Odkąd sześcioletni Peter znalazł samotnego, bezbronnego szczeniaka w opuszczonej norze i zabrał go do domu, stali się nierozłączni. Nic nie mogło przerwać ich przyjaźni. Aż do momentu, kiedy ojciec Petera wyjeżdża na wojnę, a chłopiec musi przeprowadzić się do dziadka i wypuścić lisa do lasu. Oboje są wściekli, smutni i przerażeni nową sytuacją i to w nowym otoczeniu. Oboje próbują przetrwać, by znaleźć siebie na wzajem; dom, bezpieczeństwo i upragniony spokój.
Czy dwunastolatek wróci sam do domu? I czy odnajdzie tam Paxa?
Od samego początku, odkąd poznałam zarys fabuły powieści, byłam równie zaciekawiona opisem co okładką. Już sama okładka zapowiada, że książka ta będzie pełna uroku, tajemnicy i... czegoś jeszcze. Teraz już wiem co to takiego. Spokój. To on wydziera się z okładki i z każdej kolejnej strony, pochłaniając czytelnika bez reszty i jednocześnie pozostawiając go z niedosytem. Z pytaniem ,,co będzie dalej?''.
Więź Petera i Paxa została wystawiona na ciężką próbę, mimo to, oboje mieli okazję się wiele nauczyć. Ja także, wraz z nimi poznawałam coraz więcej ciekawostek, złotych myśli i faktów, którymi była wypełniona cała książka. Autorka nie od razu przedstawia nam całą historię bohaterów. Karmi nas po kawałeczku, każdym nowym wydarzeniem, abyśmy poznawali ich coraz lepiej. Najbardziej z całej lektury intrygowała mnie przeszłość Petera i Voli. Petera cenię za niezłomność, lojalność i odwagę, która ukazała się w osobie dwunastoletniego, niepełnosprawnego chłopca. Volę polubiłam za mądrość, rozwagę i te wszystkie cechy i wydarzenia, które uczyniły z niej pewną siebie, samotną dziwaczkę. Za jej drewnianą nogę, zabawny sposób mówienia, filozoficzne karteczki i wreszcie fantastyczne kukiełki. Nie mniej jednak, później przekonałam się do małych, rudych towarzyszów Paxa, którzy wbrew pozorom, też mieli wiele do powiedzenia...
Muszę przyznać, że książka przerosła moje oczekiwania. Z początku nie mogłam ,,oswoić się'' z dwoma perspektywami- Petera i Paxa; nie podobał mi się sposób w jaki autorka prowadziła dialogi w świecie lisów, a potem przedstawiała kolejny rozdział z punktu widzenia ludzi. Jednak później dostrzegłam w tym urok- i nieszablonowość. Autorka bardzo się postarała by pokazać różnice i podobieństwa obu światów. Pokazała nam zupełnie inny obraz zwierząt; prawdziwych, żywych istot, które też mają problemy, cierpią i przeżywają. Komunikują się za pomocą gestów i zapachów, i potrafią rozumieć znacznie więcej niż my. I widzą znacznie więcej niż my.
Podsumowując, ,,Pax'' Sary Pennypacker to zdecydowanie książka godna polecenia! Po przeczytaniu powieści zrozumiałam, dlaczego w opisie książka porównywana jest do ,,Małego Księcia''. Utwory nie są do siebie podobne co do formy i problematyki, jak co do prostoty opowieści, która wręcz urzeka. Cała historia, prosta (ale niebanalna), tajemnicza i zarazem niezwykle szczera, trafiła w czuły punkt mojego serca, całkiem mnie wzruszając.
Dlatego mówię wam, nie zastanawiajcie się! Bierzcie ,,Paxa'' w ciemno! Zanim się zorientujecie, książka skończy się, zanim się zaczęła. Nie pożałujecie lektury :*.
Plusy:
+piękna, pełna uroku i ciepła historia
+dużo filozoficznych myśli i rozważań, jak w ,,Małym Księciu'' ;)
+historia przedstawiona z dwóch perspektyw- Petera i Paxa, dzięki czemu jest ona nietypowa
+ilustracje, będące pięknym dopełnieniem książki
Minusy:
brak
[Recenzja na blogu. Prawa zastrzeżone]
[Pełna recenzja na blogu: http://co-jest-za-okladka.blogspot.com]
Lis i jego chłopiec; Pax i Peter- od zawsze stanowili jedno. Odkąd sześcioletni Peter znalazł samotnego, bezbronnego szczeniaka w opuszczonej norze i zabrał go do domu, stali się nierozłączni. Nic nie mogło przerwać ich przyjaźni. Aż do momentu, kiedy ojciec Petera wyjeżdża na wojnę, a chłopiec musi...
Destrukcyjny.
Indukcyjny.
Krytyczny.
Aerodynamiczny.
Komiczny. (z pewnością nie liryczny)
A czasem i praktyczny.
Przekonajcie się sami.
Destrukcyjny.
Pokaż mimo toIndukcyjny.
Krytyczny.
Aerodynamiczny.
Komiczny. (z pewnością nie liryczny)
A czasem i praktyczny.
Przekonajcie się sami.