-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2023-10-12
Książka, która niepokoi i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Mimo początkowej sielanki młodych rozbitków na rajskiej wyspie, już od pierwszych akapitów odczuwa się napięcie i grozę. Skąd my to znamy? Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. Jak zawsze w całej historii ludzkości. I smutna konstatacja, że nawet dzieci noszą w sobie ten gen destrukcji i samozagłady, który uaktywnia się, gdy opadają więzy wypracowanych na przeciągu wieków norm społecznych i praw stanowionych.
Książka, która niepokoi i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Mimo początkowej sielanki młodych rozbitków na rajskiej wyspie, już od pierwszych akapitów odczuwa się napięcie i grozę. Skąd my to znamy? Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. Jak zawsze w całej historii ludzkości. I smutna konstatacja, że nawet dzieci noszą w sobie ten gen destrukcji i samozagłady, który...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-07
Mógłbym powiedzieć, że powieść Margaret Atwood przedstawia piekło, jakie mężczyźni zgotowali kobietom w utopijnym państwie Gilead. Na marginesie, wydaje mi się, że pojęcie to funkcjonuje w debacie publicznej i łączone jest z polityką aborcyjną państwa. Chciałbym jednak odczytywać "Opowieść podręcznej" raczej jako zarys anatomii totalitaryzmu dotykającego obu płci, każdej orientacji seksualnej i każdego światopoglądu. Poza systemem opresji i zakazów pozostają w tym świecie jednostki uprzywilejowane, które ofiarami restrykcji mogą paść jedynie w wyniku wewnątrzkastowych przepychanek. Gilead, jak każdy totalitaryzm, jest karykaturą wzniosłych idei, które na początku zwykle wywiesza się na sztandarach. Mam wystarczająco wiele lat, aby pamiętać fałsz i absurdalność systemu, który panował kiedyś również w naszym kraju. "Opowieść podręcznej" nie jest jedynie zapiskiem wydarzeń, jest pamiętnikiem, świadectwem ciągle poszerzanej wolności wewnętrznej jednostki, której nikt nie może odebrać wspomnień, marzeń, pragnień i nadziei.
Mógłbym powiedzieć, że powieść Margaret Atwood przedstawia piekło, jakie mężczyźni zgotowali kobietom w utopijnym państwie Gilead. Na marginesie, wydaje mi się, że pojęcie to funkcjonuje w debacie publicznej i łączone jest z polityką aborcyjną państwa. Chciałbym jednak odczytywać "Opowieść podręcznej" raczej jako zarys anatomii totalitaryzmu dotykającego obu płci, każdej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-25
Bardzo sprawnie napisany kryminał. Wszystko w miarę ze sobą się spina. Nie bije po oczach niechlujstwo pisanych na czas czytadeł, jak to bywa u niektórych polskich "płodnych" autorów. Warsztat pisarski, zagadka do rozwiązania, rys psychologiczny głównych postaci - jak w klasykach gatunku. Jedynie główna bohaterka, taka trochę jak z komiksu.
Bardzo sprawnie napisany kryminał. Wszystko w miarę ze sobą się spina. Nie bije po oczach niechlujstwo pisanych na czas czytadeł, jak to bywa u niektórych polskich "płodnych" autorów. Warsztat pisarski, zagadka do rozwiązania, rys psychologiczny głównych postaci - jak w klasykach gatunku. Jedynie główna bohaterka, taka trochę jak z komiksu.
Pokaż mimo toJak to jest być zwierzyną łowną? Jak to jest nosić w rozporku wyrok śmierci? Jak to jest traktować każdego napotkanego człowieka jako śmiertelne niebezpieczeństwo? Bez zbędnych figur stylistycznych, w sposób prosty i bezpośredni Uri Orlev opowiedział prawdziwą historię małego uciekiniera z warszawskiego getta. Oto pragnienie życia w swej kwintesencji.
Jak to jest być zwierzyną łowną? Jak to jest nosić w rozporku wyrok śmierci? Jak to jest traktować każdego napotkanego człowieka jako śmiertelne niebezpieczeństwo? Bez zbędnych figur stylistycznych, w sposób prosty i bezpośredni Uri Orlev opowiedział prawdziwą historię małego uciekiniera z warszawskiego getta. Oto pragnienie życia w swej kwintesencji.
Pokaż mimo to
Dawno temu, gdy moje życie dzieliłem pomiędzy uganianiem się za ptakami, a byciem pośród cywilizacji, wiele spraw wydawało mi się prostszych. Być może to zwykła próba idealizowania przeszłości, a może coś w tym jest.
O tym, że coś w tym jest, przekonuje nas autor książki "Ptakoterapia" o podtytule "Jak przyroda uratowała mi życie". Na własnym przykładzie oraz doświadczeniach rzeszy ankietowanych internautów, dowodzi terapeutycznego oddziaływania przyrody, a zwłaszcza ptaków, na psychikę człowieka. Sam autor, człowiek po przejściach, z obserwacji ptaków uczynił swoistą autopsychoterapię, która z czasem zastąpiła tą klasyczną oraz wyłączyła konieczność przyjmowania leków. Autor w sposób ciepły, prosty i zajmujący dzieli się swymi doświadczeniami, przestrzega przed pułapkami, daje gotowe przepisy na wdrożenie terapii, która z biegiem czasu może przerodzić się w pasję życia. Książka-przewodnik, dla wszystkich zestresowanych istot ludzkich, poszukujących ukojenia swych skołatanych nerwów.
Dawno temu, gdy moje życie dzieliłem pomiędzy uganianiem się za ptakami, a byciem pośród cywilizacji, wiele spraw wydawało mi się prostszych. Być może to zwykła próba idealizowania przeszłości, a może coś w tym jest.
O tym, że coś w tym jest, przekonuje nas autor książki "Ptakoterapia" o podtytule "Jak przyroda uratowała mi życie". Na własnym przykładzie oraz...
Świetny pomysł na powieść, moim zdaniem, trochę gorsze wykonanie. Obok postaci barwnych, zbyt wiele tych jednowymiarowych lub wręcz wprowadzonych niepotrzebnie. Obok świetnych dialogów, nic niewnoszące dłużyzny. Obok dobrze skrojonych epizodów, infantylne pomysły na rozwój akcji. Wiele wybaczyłbym tej książce, gdyby była adresowana do młodszego czytelnika, ale po sposobie w jakim opowiada o stosunkach damsko-męskich wnioskuję, że jest raczej celowana do przedziału 16+.
Świetny pomysł na powieść, moim zdaniem, trochę gorsze wykonanie. Obok postaci barwnych, zbyt wiele tych jednowymiarowych lub wręcz wprowadzonych niepotrzebnie. Obok świetnych dialogów, nic niewnoszące dłużyzny. Obok dobrze skrojonych epizodów, infantylne pomysły na rozwój akcji. Wiele wybaczyłbym tej książce, gdyby była adresowana do młodszego czytelnika, ale po sposobie w...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-30
Opowieść z wątkami biograficznymi, o wrażliwym wkraczającym w dorosłość chłopcu pochodzenia żydowskiego, który przez wiry drugiej wojny światowej został rzucony na środkowoazjatyckie stepy sowieckiej Rosji. Chłopcu, który był zbyt żydowski, by zostać przyjęty do armii Andersa, zbyt obcy, by polskim dzieciom w polskiej szkole recytować z pamięci polskich klasyków literatury. Niepotrzebny dla Ojczyzny, pogubiony z rodziną – stąd w tytule gorzkie mickiewiczowskie "Nikt nie woła".
Opowieść z wątkami biograficznymi, o wrażliwym wkraczającym w dorosłość chłopcu pochodzenia żydowskiego, który przez wiry drugiej wojny światowej został rzucony na środkowoazjatyckie stepy sowieckiej Rosji. Chłopcu, który był zbyt żydowski, by zostać przyjęty do armii Andersa, zbyt obcy, by polskim dzieciom w polskiej szkole recytować z pamięci polskich klasyków literatury....
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-16
Po lekturze "Białej gorączki" nieco uprzedziłem się do Jacka Hugo-Badera i nie ciągnęło mnie do jego książek. Uznałem jednak, że na letnie upały "Dzienniki kołymskie" mogą być dobrym wyborem. Rzeczywiście jest to doskonały reportaż pisany w drodze w formie codziennych zapisków. Wyprawa imponująca, może bez spektakularnych przygód , ale dla europejczyka pełna egzotyki. I spotkania z ludźmi, a każdy to inna historia. A Hugo-Bader w roli paputczika - idealnego słuchacza. Bez oceniania, z pokorą do interlokutora. To lubię.
Po lekturze "Białej gorączki" nieco uprzedziłem się do Jacka Hugo-Badera i nie ciągnęło mnie do jego książek. Uznałem jednak, że na letnie upały "Dzienniki kołymskie" mogą być dobrym wyborem. Rzeczywiście jest to doskonały reportaż pisany w drodze w formie codziennych zapisków. Wyprawa imponująca, może bez spektakularnych przygód , ale dla europejczyka pełna egzotyki. I...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-06-12
Reportaże Mariusza Szczygła są subtelne, nienarzucające się. Traktują wszak o tak delikatnym stanie, jakim jest NIE MA.
"Wszystko musi mieć swą formę, swój rytm [...]. Zwłaszcza nieobecność."
Dlaczego powstał taki właśnie cykl reportaży? Zapewne z poczucia straty. Może z poczucia braku nieśmiertelności? Może ...
Spodobała mi się taka złota myśl, których Pan Mariusz miał unikać: "Reportaż to nieumiejętność przeżycia własnego doświadczenia egzystencjalnego za pomocą fikcji."
Reportaże Mariusza Szczygła są subtelne, nienarzucające się. Traktują wszak o tak delikatnym stanie, jakim jest NIE MA.
"Wszystko musi mieć swą formę, swój rytm [...]. Zwłaszcza nieobecność."
Dlaczego powstał taki właśnie cykl reportaży? Zapewne z poczucia straty. Może z poczucia braku nieśmiertelności? Może ...
Spodobała mi się taka złota myśl, których Pan Mariusz miał...
"Dżentelmen w Moskwie" to wspaniała lektura. Amor Towles w sposób doskonały wykreował nietuzinkowego bohatera powieści i umieścił go w dość wąskiej scenografii, za to w szerokiej perspektywie czasowej. Koncept karkołomny, jak na ponad 500-stronicową opowieść.
Tytułowy dżentelmen – hrabia Aleksander Rostow przez ponad trzydzieści lat porusza się w ograniczonej przestrzeni modnego moskiewskiego hotelu. Dotykają go głównie rzeczy błahe, a mimo to nie sposób oprzeć się czarowi jego osoby oraz magii miejsca odosobnienia, na które został skazany, przez które przewijają się ludzie wrażliwi, mądrzy i uczciwi. Odrzuciwszy ową magię można kręcić nosem, że sowieccy aparatczycy ukazani przez autora to tacy poczciwi, może trochę upierdliwi wujkowie, ale czy Towlesowi chodziło o pokazanie prawdy czasu? Czyż sednem jego powieści nie są relacje międzyludzkie, umiłowanie piękna, rozkosz smaków, pielęgnowanie wewnętrznej wolność, miłość braterska i ojcowska, przyjaźń? I mądrość, której oznaką jest nieustająca pogoda ducha.
"Dżentelmen w Moskwie" to wspaniała lektura. Amor Towles w sposób doskonały wykreował nietuzinkowego bohatera powieści i umieścił go w dość wąskiej scenografii, za to w szerokiej perspektywie czasowej. Koncept karkołomny, jak na ponad 500-stronicową opowieść.
więcej Pokaż mimo toTytułowy dżentelmen – hrabia Aleksander Rostow przez ponad trzydzieści lat porusza się w ograniczonej przestrzeni...