rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Jak na dosyć krótką książkę, sporo czasu zeszło mi na jej przeczytanie. Głównie dlatego, że nawet przez chwilę nie czułam się wciągnięta w opowieść.
Główny bohater, w moim odczuciu, jest mało interesujący. Ani nie czuję do niego sympatii ani antypatii, jest mi po prostu obojętny. Sama sprawa morderstwa też po pewnym czasie zaczyna być nudna. Mniej więcej w połowie opowieści przestało mnie obchodzić kto w końcu był tym mordercą, co będzie dalej, także nawet nie byłam zszokowana gdy wszystko wyszło na jaw. Chciałam po prostu dotrwać jakoś do końca, bo nie lubię mieć niedokończonych historii.

Nie zrażam się jednak całkowicie do tej serii, gdyż wiem, że pierwsza część nie jest najlepszą.

Jak na dosyć krótką książkę, sporo czasu zeszło mi na jej przeczytanie. Głównie dlatego, że nawet przez chwilę nie czułam się wciągnięta w opowieść.
Główny bohater, w moim odczuciu, jest mało interesujący. Ani nie czuję do niego sympatii ani antypatii, jest mi po prostu obojętny. Sama sprawa morderstwa też po pewnym czasie zaczyna być nudna. Mniej więcej w połowie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wyspa, dziesięć przypadkowych osób, tajemniczy gospodarz. Każde z nich zostało zaproszone w innym celu. Pytanie tylko, czy aby na pewno nic ich ze sobą nie łączy. Otóż każde z nich przyczyniło się do jakiegoś morderstwa, jednak nie zostało im to udowodnione. Oskarżenie zostało im puszczone z płyty gramofonowej pierwszego dnia ich pobytu, więc każde z nich miało świadomość tego iż przebywają wśród potencjalnych morderców.
Pierwszego wieczoru ginie jeden z nich, a potem nad ranem kolejna osoba zostaje znaleziona martwa. Reszta gości zaczyna się zastanawiać o co tu chodzi, jaki jest prawdziwy cel ich obecności. Niektórzy rozpoczynają mini śledztwa, dochodząc do wniosku, że mordercą jest jeden a nich, pytanie tylko kto. Zaczynają ginąć kolejne osoby. Każdy śmierć jest prawie taka sama jak w wierszyku o żołnierzykach (czy też murzyniątkach). Im więcej osób ginie, tym ci nadal żywi, są wobec siebie coraz bardziej podejrzliwi. Ostatecznie, zgodnie z wierszykiem, na wyspie nie ma już nikogo. Wszyscy nie żyją.
Obstawiałam dwie osoby, które mogłyby być mordercą. Jeden się sprawdził. Miałam wrażenie, że pani Christie zostawiła kilka poszlak.

Wyspa, dziesięć przypadkowych osób, tajemniczy gospodarz. Każde z nich zostało zaproszone w innym celu. Pytanie tylko, czy aby na pewno nic ich ze sobą nie łączy. Otóż każde z nich przyczyniło się do jakiegoś morderstwa, jednak nie zostało im to udowodnione. Oskarżenie zostało im puszczone z płyty gramofonowej pierwszego dnia ich pobytu, więc każde z nich miało świadomość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To, że Hercules Poirot jest niesamowitym detektywem wiedzą wszyscy, który chociaż raz zetknęli się z jego osobą. Tym razem mamy morderstwo w pociągu, które prawdopodobnie nastąpiło nocą. W dodatku pociąg ugrzązł z zaspie. Detektyw od razu bierze się do pracy.
Przez całą książkę śledzimy zeznania wszystkich osób. Hercules musi z tych zlepków historii ułożyć całą układankę. Pozostaje mu rozmowa z ludźmi oraz myślenie. Hercules zwraca uwagę na coś na co uwagi nie zwraca większość ludzi - szczegóły. Czasem niezauważalne detale, okazują się być bardzo istotne. Jego zmysł obserwacji, inteligencja, zdolność dedukcji nie zawodzą i tym razem. Zakończenie bowiem jest niespodziewane, sam Hercules był zaskoczony, że od razu nie wpadło mu to głowy!
Ułożyć tak perfekcyjne zaplanowane morderstwo, tak świetnie napisanie, bogate w szczegóły, to zdecydowanie umiała robić Agatha Christie.

To, że Hercules Poirot jest niesamowitym detektywem wiedzą wszyscy, który chociaż raz zetknęli się z jego osobą. Tym razem mamy morderstwo w pociągu, które prawdopodobnie nastąpiło nocą. W dodatku pociąg ugrzązł z zaspie. Detektyw od razu bierze się do pracy.
Przez całą książkę śledzimy zeznania wszystkich osób. Hercules musi z tych zlepków historii ułożyć całą układankę....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przez pierwszą połowę książki było mi trudno przebrnąć. Trochę się gubiłam w fabule, postaciach.
Ciężko stwierdzić czy świat przedstawiony w książce jest całkowicie negatywny. Z jednej strony mamy wyzbycie się emocji, brak religii, z drugiej jednak strony mamy sklonowanych ludzi, dla których pojęcie "rodzina" nie istnieje. Nie znają uczucia miłości, bo od najmłodszych lat, na kolejnych etapach "wychowywania" wpajane są im konkretne przekazy. Ludzie bardziej przypominają robotów, tylko w ludzkim ciele. Nie czują, nie kochają. Nie są wolni, ale dla nich to pojęcie też nie istnieje.
Dla mnie osobiście taka wizja przyszłości jest pesymistyczna. Nie chciałabym żyć w świecie gdzie ludzie są klonowaniu, zaprogramowani do konkretnych celów i nigdy tak naprawdę nie zaznają uczucia wolności.

Przez pierwszą połowę książki było mi trudno przebrnąć. Trochę się gubiłam w fabule, postaciach.
Ciężko stwierdzić czy świat przedstawiony w książce jest całkowicie negatywny. Z jednej strony mamy wyzbycie się emocji, brak religii, z drugiej jednak strony mamy sklonowanych ludzi, dla których pojęcie "rodzina" nie istnieje. Nie znają uczucia miłości, bo od najmłodszych lat,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Postanowiłam zabrać się do "Świata Dysku" od pierwszej części. Nie powiem, żeby pierwszy tom mnie jakoś szczególnie porwał, ale też mnie nie zniechęcił, zwłaszcza, że od dawna nosiłam się z zamiarem przeczytania.
Sam świat, w kształcie dysku, spoczywa na na grzbietach czterech słoni, a te stoją na skorupie wielkiego żółwia A'Tuina, który przemierza wszechświat. Przez całą książkę próbowałam sobie wyobrazić jak też taki świat może wyglądać.
Rincewind i Dwukwiat to bohaterowie tego tomu. Rincewind to dosyć nieudolny mag, znający tylko jedno zaklęcie, i to jedno z Wielkich Zaklęć. Dwukwiat jest turystą z innego kraju, który przybywa zwiedzić Ankh-Morpork. Towarzyszy mu Bagaż, do którego można zmieścić wszystko i który wszędzie idzie (dosłownie) za swoim właścicielem. Rincewind zostaje jego przewodnikiem i razem przeżywają trochę ciekawych przygód. Trafiają między innymi do Zmokbergu, uciekają śmierci praktycznie za każdym razem. Dwukwiat, nawet w chwilach bardzo niebezpiecznych jest opanowany i podekscytowany wydarzeniami natomiast Rincewind za każdym razem jest zdenerwowany i zawsze dziwi go opanowana postawa towarzysza. Sama postać Śmierci jest ciekawie zarysowana.

Z tego co wiem, każdy tom nawiązuje do jakichś aspektów czy to kulturowych, politycznych, fantasy. Faktycznie w "Kolorze magii" można było znaleźć postaci występujące w książkach fantastycznych. Dwukwiat zajmował się ekonomią. Jego tłumaczenie czym jest polisa ubezpieczeniowa było całkiem zabawne. Właściwie cała książka jest pełna humoru, ciekawych odniesień do rzeczywistego świata. Pratchett stworzył ciekawy świat, jednocześnie wyśmiewając mechanizmy działające w naszej rzeczywistości.

Postanowiłam zabrać się do "Świata Dysku" od pierwszej części. Nie powiem, żeby pierwszy tom mnie jakoś szczególnie porwał, ale też mnie nie zniechęcił, zwłaszcza, że od dawna nosiłam się z zamiarem przeczytania.
Sam świat, w kształcie dysku, spoczywa na na grzbietach czterech słoni, a te stoją na skorupie wielkiego żółwia A'Tuina, który przemierza wszechświat. Przez całą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rzadko zdarza mi się nie przepadać za głównym bohaterem powieści. W tym przypadku postać Gedeona mi kompletnie nie przypadła do gustu. Większe wrażenie wywarły na mnie postaci drugoplanowe jak bracia Wolscy, Serafin Muraszko i cała reszta zgrai.
Wątek miłosny był trochę od czapy. W zasadzie to był przedstawiony w taki sposób jakby go właściwie nie było. Nie dało się poczuć tego w żaden sposób.
Na plus język i postaci drugoplanowe.
Książka raczej z tych, co mi nie zapadną w pamięć.

Rzadko zdarza mi się nie przepadać za głównym bohaterem powieści. W tym przypadku postać Gedeona mi kompletnie nie przypadła do gustu. Większe wrażenie wywarły na mnie postaci drugoplanowe jak bracia Wolscy, Serafin Muraszko i cała reszta zgrai.
Wątek miłosny był trochę od czapy. W zasadzie to był przedstawiony w taki sposób jakby go właściwie nie było. Nie dało się poczuć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Najbardziej emocjonalny i krwawy tom.
Katniss udało się przeżyć Ćwierćwiecze Poskromienia, ale Peeta jest w rękach Kapitolu. Dwunasty Dystrykt już nie istnieje a ci, którzy przeżyli znajdują się teraz w Dystrykcie Trzynastym, który jest pod panowaniem nieco apodyktycznej pani prezydent Almy Coin. Bunt staje się coraz większy, praktycznie wszystkie Dystrykty oprócz Dwójki są gotowe do walki z Kapitolem. Jednak rebelianci potrzebują kogoś kto ich poprowadzi. Katniss staje się Kosogłosem.
Katniss nie jest już tą samą dziewczyną, którą poznaliśmy w I tomie. Wszystko przez te straszne wydarzenia, które miały miejsce w ostatnim czasie. Udział w Igrzyskach, w Ćwierćwieczu Poskromienia, utrata Peety, sprawiły, że Katniss stała się trochę wyprana z emocji. Straciła całą swoją energię i zacięcie do walki. Jedyne co czuje to smutek, strach i cierpienie. Jest jednak symbolem rebelii, więc musi się wywiązać ze swojej umowy.
Wszystkie Dystrykty w końcu się zjednują, Kapitol zostaje bez wsparcia. Rebelianci robią co mogą aby przedrzeć się do ludzi w Kapitolu, by pokazać im zniszczenia we wszystkich Dystryktach. Wojna trwa.
Sama rebelia jest pokazana tylko z perspektywy Katniss, więc nie ma podglądu na resztę wydarzeń. Dzieje się dużo, niestety też dużo smutnego. Kilka postaci umarło co wywołało u mnie fontannę łez. Sama rebelia skończyła się dosyć satysfakcjonująco. Niektórych mogło zdziwić to co zrobiła Katniss, ale biorąc pod uwagę to co nastąpiło na sam koniec, jej decyzja wydaje się być całkiem sensowna.
Samo zakończenie było dla mnie w porządku, ale czuję lekki niedosyt. Czuję, że Collins mogła spokojnie napisać jeszcze jeden rozdział, w którym pokazałaby co się działo później, jak teraz wygląda Panem, jak radzą sobie inni. Nie jest to do końca chyba taki klasyczny happy end. Za dużo złego i smutnego się na koniec stało, żeby to nie odcisnęło swojego piętna.

Najbardziej emocjonalny i krwawy tom.
Katniss udało się przeżyć Ćwierćwiecze Poskromienia, ale Peeta jest w rękach Kapitolu. Dwunasty Dystrykt już nie istnieje a ci, którzy przeżyli znajdują się teraz w Dystrykcie Trzynastym, który jest pod panowaniem nieco apodyktycznej pani prezydent Almy Coin. Bunt staje się coraz większy, praktycznie wszystkie Dystrykty oprócz Dwójki są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Gdy trafisz na arenę pamiętaj kto jest twoim prawdziwym wrogiem."

Drugi tom zaczyna się pokazaniem życia Katniss po zwycięstwie. Mieszka z rodziną w Wiosce Zwycięzców, jej sąsiadami są Peeta i Haymitch. Zbliża się obowiązkowe Tournee Zwycięzców. Katniss dowiaduje się przypadkowo, że w niektórych dystryktach doszło do zamieszek oraz, że ludzie zmierzają do trzynastego dystryktu. Ale przecież 13-ty dystrykt nie istnieje. Czy aby na pewno?
Katniss i Peeta są świadkami owych zamieszek, a Katniss uświadamia sobie, że to ona nieświadomie to zaczęła, dała ludziom nadzieje. Kapitol oczywiście robi co może żeby nie dopuścić znowu do rebelii, wobec tego zbliżające się 75-te Igrzyska, które noszą także nazwę Ćwierćwiecza są wyjątkowe. Nastąpiła zmiana planów. Losowanie odbywa się wśród dotychczasowych zwycięzców. Katniss i Peeta wracają na arenę.
Te Igrzyska trwają zdecydowanie krócej niż ubiegłoroczne. Kapitol najwyraźniej jak najszybciej chce wyeliminować zagrożenie. Arena jest niebezpieczna, ale tym razem Katniss i Peeta nie są sami.
W tej części Katniss poświęca trochę więcej czasu na analizowanie swoich uczuć. Ale denerwuje mnie w niej to, że jest taka niezdecydowana. Gale jest jej przyjacielem, ale Peeta niejednokrotnie pokazał, że ją kocha i jest w stanie się poświęcić nawet mimo tego, że ona nie do końca to uczucie odwzajemnia. Jednak da się zauważyć lekką zmianę Katniss w stosunku do Peety, co daje jakaś nadzieję.
Akcja, zwłaszcza mniej więcej od połowy książki, jest bardziej dynamiczna, pojawia się dużo niebezpieczeństw. Kapitol już otwarcie pokazuje, że w tych Igrzyskach nie chodzi o to by ktoś zwyciężył.
Zakończenie tego tomu jest dające nadzieję na dalszy bieg wydarzeń w ostatnim tomie. Nie nazwałabym go jednak do końca szczęśliwym z wiadomych względów.

No a poza tym Team Peeta! Od samego początku.

"Gdy trafisz na arenę pamiętaj kto jest twoim prawdziwym wrogiem."

Drugi tom zaczyna się pokazaniem życia Katniss po zwycięstwie. Mieszka z rodziną w Wiosce Zwycięzców, jej sąsiadami są Peeta i Haymitch. Zbliża się obowiązkowe Tournee Zwycięzców. Katniss dowiaduje się przypadkowo, że w niektórych dystryktach doszło do zamieszek oraz, że ludzie zmierzają do trzynastego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie zawsze przepadam za narracją pierwszoosobową, ale w tym przypadku jest to dobra taktyka. Ominęło mnie chyba to całe zwariowanie przy "Igrzyskach śmierci" gdy wyszła pierwsza ekranizacja. Ale postanowiłam nadrobić zaległości, w pierwszej kolejności w książkach.
Wizja przyszłości, Panem - czyli szczątki po Ameryce Północnej. Kraj dzieli się na 12 dystryktów. Dwunasty jest najbiedniejszy. Nasza bohaterka Katniss pochodzi właśnie z niego. Odkąd skończyła 11 lat musi sama wyżywić swoją rodzinę. Ojciec zginął w kopani, matka staje się czasami nieobecna, a jej młodsza siostra Prim była za mała, żeby jej pomóc, wobec tego cały ciężar spada na Katniss. Co roku głowa państwa, czyli Kapitol, organizuje Igrzyska Głodowe. Z każdego dystryktu losowana jest jedna dziewczyna i jeden chłopak. 24 trybutów. Ich celem jest się nawzajem pozabijać, zostaje tylko jeden zwycięzca. Katniss nie jest próżną dziewczyna. Jej najważniejszym priorytetem w życiu jest wyżywić swoją rodzinę. Umie polować, świetnie strzela z łuku, zna się na roślinkach.
W książce jest wiele drugoplanowych postaci, które niestety pojawiają się rzadko. Jest wątek miłosny, ale nie do końca taki jakby każdy chciał. Jest dużo emocji, akcji, czasem wszystko dzieje się tak nagle i szybko, że człowiek nie jest w stanie się oderwać choćby na sekundę.

Nie zawsze przepadam za narracją pierwszoosobową, ale w tym przypadku jest to dobra taktyka. Ominęło mnie chyba to całe zwariowanie przy "Igrzyskach śmierci" gdy wyszła pierwsza ekranizacja. Ale postanowiłam nadrobić zaległości, w pierwszej kolejności w książkach.
Wizja przyszłości, Panem - czyli szczątki po Ameryce Północnej. Kraj dzieli się na 12 dystryktów. Dwunasty jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Milczenie owiec" wywarło na mnie zdecydowanie lepsze wrażenie niż "Czerwony Smok". Tak jak w przypadku Willa Grahama sympatia do głównego bohatera była kwestią dyskusyjną, tak jeśli chodzi o Clarice Starling, kibicowałam jej od początku sprawy.
Clarice jest jeszcze póki co studentką Akademii. Jack Crawford prosi ją o pomoc w dotarciu do Hannibala Lectera. Okazuje się, że Starling jest jedyną osobą, z którą Lecter zaczął rozmawiać.
W tej części Hannibalowi zostaje poświęcone zdecydowanie więcej czasu. Calrice zaczyna pracować przy pracy nad schwytaniem Buffalo Billa, człowieka który skalpuje kobiety. Agentka Starling zaczyna współpracować z Lecterem, który w zasadzie mógłby jej dać nazwisko mordercy od razu, ale postanawia się trochę z nimi pobawić.Tak naprawdę doktor Lecter daje pierwszą wskazówkę, które nadaje tor dalszym wydarzeniom.
Sam Hannibal także później, gdy znajduje się w dogodnej sytuacji, wykorzystuje ją najlepiej jak potrafi.
Całe śledztwo było prowadzone dokładnie, sprawdzano każdą możliwą wskazówkę. Postać Calrice Starlig napisana ciekawie i Lecter, który mimo tego, że nie pojawiał się często stał się echem, którego obecność można było odczuć prawie na każdym kroku. Do tego nieprzekombinowane, proste zakończenie, które idealnie zwieńczyło całą sprawę.

"Milczenie owiec" wywarło na mnie zdecydowanie lepsze wrażenie niż "Czerwony Smok". Tak jak w przypadku Willa Grahama sympatia do głównego bohatera była kwestią dyskusyjną, tak jeśli chodzi o Clarice Starling, kibicowałam jej od początku sprawy.
Clarice jest jeszcze póki co studentką Akademii. Jack Crawford prosi ją o pomoc w dotarciu do Hannibala Lectera. Okazuje się, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka zaczyna się kilka lat po schwytaniu Hannibala Lectera. Will Graham porzucił swoją pracę w FBI na skutek urazu psychicznego, który został mu przy sprawie Lectera. Mieszka z żoną, jej synem i swoimi psami daleko, nie myśląc już o przeszłości.
Zjawia się Jack Crawford, prosząc go o pomoc w schwytaniu kolejnego mordercy. Will godzi się, ale jednocześnie trochę się boi, że ta sprawa znowu go przytłoczy psychicznie.
Mordercę, czyli Francisa Dolarhyde'a aka Szczerbatą Lalę aka Czerwonego Smoka mamy okazję poznać od początku. Wiemy kim jest, czym się zajmuje, pojawia się wspomnienie jego przeszłości, więc można się domyślić co nim kieruje. Czemu jest tym kim jest.Francis prowadzi wewnętrzną walkę pomiędzy sobą a Smokiem, który chce się wydostać na zewnątrz.

Książka zaczyna się kilka lat po schwytaniu Hannibala Lectera. Will Graham porzucił swoją pracę w FBI na skutek urazu psychicznego, który został mu przy sprawie Lectera. Mieszka z żoną, jej synem i swoimi psami daleko, nie myśląc już o przeszłości.
Zjawia się Jack Crawford, prosząc go o pomoc w schwytaniu kolejnego mordercy. Will godzi się, ale jednocześnie trochę się boi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak jak poprzedni tom skupiał się głównie na Geralcie, tak tutaj mamy praktycznie wszystko po trochu. Ciri opowiadająca swoją historię, wraca Rience, Yennefer, Puszczyk, Bonhart i cała masa innych postaci. Ciekawe jest to, że narracja jest prowadzona z perspektywy wielu osób. Fajny zabieg, który pozwala spojrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy. Jest także pomieszana chronologia, ale raczej nie ma problemu, żeby wiedzieć, które wydarzenia były pierwsze.
Historia w tej chwili jest naprawdę intensywna, bo jesteśmy już na półmetku.
Nie pozostaje nic innego jak sięgnąć po kolejny tom i dowiedzieć się jak kończy się ta przygoda.

Tak jak poprzedni tom skupiał się głównie na Geralcie, tak tutaj mamy praktycznie wszystko po trochu. Ciri opowiadająca swoją historię, wraca Rience, Yennefer, Puszczyk, Bonhart i cała masa innych postaci. Ciekawe jest to, że narracja jest prowadzona z perspektywy wielu osób. Fajny zabieg, który pozwala spojrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy. Jest także pomieszana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trzeci tom sagi i jak do tej pory jedyny, w którym Geraltowi jest poświęcone tyle uwagi. Reszta jest zepchnięta na dalszy plan.
Poprzedni tom skończył się masakrą na Wyspie Thanedd. Ciri uciekła, Yennefer zniknęła, Geralt został ranny. W tym tomie dowiadujemy się, że Geralt leczył się u driad w Brokilonie. Jest zdesperowany by dowiedzieć się co się stało z Ciri i ruszyć jej na ratunek. Poznaje Milvę - łuczniczkę, która przyłącza się do jego podróży. Kompania Geralta składa się później z samych ciekawych osobników, jak sam zresztą to podsumował. Jaskier, Milva, krasnolud Zoltan i jego towarzysze, Nilfgaardczyk Cahir, który twierdzi, że nie jest Nilfgaardczykiem (ten sam, który miał porwać Ciri), wampir Regis, no i Geralt na czele. Gdzieś w tle jest opisane co się stało z Yennefer oraz co porabia Ciri. Wszyscy myślą, że jest w Nilfgaardzie a ona jest zupełnie gdzie indziej.
Przygody Geralta i jego wesołej kompanii przyjemnie się śledzi. Każda postać jest charakterystyczna i wnosi coś ciekawego. Dialogi jak zwykle są świetne. Od razu chce się sięgnąć po kolejny tom i odczuwa się pewien smutek, że saga właściwie niedługo się skończy.

Trzeci tom sagi i jak do tej pory jedyny, w którym Geraltowi jest poświęcone tyle uwagi. Reszta jest zepchnięta na dalszy plan.
Poprzedni tom skończył się masakrą na Wyspie Thanedd. Ciri uciekła, Yennefer zniknęła, Geralt został ranny. W tym tomie dowiadujemy się, że Geralt leczył się u driad w Brokilonie. Jest zdesperowany by dowiedzieć się co się stało z Ciri i ruszyć jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka ma niesamowicie fajny klimat. Gdy King opisujac przełom lat 50/60, przywiązuje dużą wagę do szczegółów. Człowiek ma wrażenie jakby sam żył w tamtych czasach, jakby był uczestnikiem tamtych wydarzeń.

Jake Epping dowiaduje się, że na zapleczu baru Ala, u którego się stołuje jest portal do 1958 roku. Al go wprowadza i prosi by uratował Kennedy'ego, bo jemu czas się już skończył. Okazuje się, że każde przejście przez "króliczą norę" to reset poprzedniej wizyty, także za każdy razem jest 9.09.1958 r. Jake wkracza do przeszłości pod imieniem George Amberson. Ma konkretny cel: powstrzymać Oswalda przed zastrzeleniem Kennedy'ego. Pomóc ma mu w tym dziennik prowadzony przez Ala podczas jego pobytu w przeszłości. W międzyczasie Jake zmienia kilka innych wydarzeń w przeszłości, mogących mieć mniejszy bądź większy wpływ na przyszłość. Na pewien czas osiada w Jodie, zaczyna pracować jako nauczyciel angielskiego, poznaje miłość swojego życia - Sadie. W międzyczasie prowadzi drugie życie w Dallas, obserwując Oswalda. Dochodzi do rożnych wydarzeń. Poza tym przeszłość nie chce żeby ją zmieniać. Więc każda ingerencja jest utrudniania przez jej echo.

Cały czas się zastanawiałam jakie w końcu będzie zakończenie. Czy Jake spełni swoją misję ale przyszłość okaże się być jeszcze gorsza, czy zabierze Sadie ze sobą do 2011 czy może jednak wycofa się z planu i zostanie w przeszłości. Było wiele możliwości, a King wybrał najlepszą.
Książka ta to niesamowita przygoda, która chwilo faktycznie nas przenosi w czasie w naszej wyobraźni. Efekt motyla jest przedstawiony w ciekawy sposób. Można się zastanowić ile tak naprawdę może zmienić mała zmiana w przeszłości i jak to wpłynie na naszą przyszłość oraz to, że nie każda zmiana jest zmianą na dobre.

Książka ma niesamowicie fajny klimat. Gdy King opisujac przełom lat 50/60, przywiązuje dużą wagę do szczegółów. Człowiek ma wrażenie jakby sam żył w tamtych czasach, jakby był uczestnikiem tamtych wydarzeń.

Jake Epping dowiaduje się, że na zapleczu baru Ala, u którego się stołuje jest portal do 1958 roku. Al go wprowadza i prosi by uratował Kennedy'ego, bo jemu czas się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Post-apokaliptyczna Moskwa, świat uległ zagładzie po bombie biologicznej. Ostatni ludzie, którzy zdążyli się uratować uciekli do metra. Na powierzchni zostały jedynie ruiny miasta, zmutowane stworzenia i skażone powietrze.
Główną postacią jest Artem, młody, 20-letni chłopak. Żyje na stacji WOGN, która jest najbardziej wysuniętą na północ, m. in. razem z przybranym ojczymem, mężczyzną, który uratował go w czasie zagłady, przygarnął i wychował jak syna.
"Czarni" coraz częściej atakują, giną osoby. Okazuje się, że z czasem może to być zagrożenie dla całego metra. Nagle na WOGNie pojawia się Hunter. Tajemnicza postać, jest przyjacielem Suchego, czyli ojczyma Artema. Próbuje dowiedzieć się co to za zagrożenie i jak je zwalczyć, powierza Artemowi misję w przypadku gdyby jemu się nie udało. Artem podejmuje się misji udania się do Polis, w celu powiadomienia dowódców o skali zagrożenia.
Podróż nie jest łatwa, bowiem każda stacja jest inna, istnieje wiele ugrupowań, sekt, potrzebne są przepustki. Artem podczas podróży poznaje wiele osób. Niektórzy z nich stają się jego kompanami. Jednak nie na długo, bowiem prawie każdy albo ginie albo znika. Napotyka także na wiele niebezpieczeństw, kilka razy ociera się niemal o śmierć. Spotyka m. in. satanistów, którzy wierzą iż jeśli będą kopać dostatecznie głęboko dokopią się do piekła, wyznawców Jehowa oraz wyznawców Wielkiego Czerwia, którzy są kanibalami.
Artem wychodzi także na powierzchnię, bowiem ma pewną misję do spełnienia.
Nie ma się co rozdrabiać i pisać całej fabuły. Książka jest napisana, moim zdaniem, językiem dosyć prostym i zrozumiałym. Mnie wciągnęła praktycznie od samego początku, środek był nieco mniej wciągający po czym ostatnie rozdziały były na takim samym poziomie jak początek. W książce miałam dołączoną mapę metra, więc za każdym razem mogłam sobie zobrazować gdzie w tej chwili jest Artem, jaką drogę musi przebyć by dojść do celu, jak daleko jest od domu.
Wizja takiego świata jest nieco przygnębiająca. Z tak dużej liczby ludności ostaje się tak naprawdę garstka "szczęściarzy", nie wiem czy to szczęście mieszkać w takim świecie. Często jest powtarzane, że to ludzie sami sobie zgotowali ten los, że to oni zniszczyli swój dom, pojawia się też nienawiść do maszyn ze strony wyznawców Czerwia. Taki stan utrzymuje się już tyle czasu, powietrze jest skażone już tyle lat. Marzenia o tym, że kiedyś ludzie powrócą na górę są coraz bardziej złudne.
Uważam, że to książka warta przeczytania, zwłaszcza dla osób, które dobrze się czują w podobnej tematyce.

Post-apokaliptyczna Moskwa, świat uległ zagładzie po bombie biologicznej. Ostatni ludzie, którzy zdążyli się uratować uciekli do metra. Na powierzchni zostały jedynie ruiny miasta, zmutowane stworzenia i skażone powietrze.
Główną postacią jest Artem, młody, 20-letni chłopak. Żyje na stacji WOGN, która jest najbardziej wysuniętą na północ, m. in. razem z przybranym ojczymem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Oto ciastko, możesz zjeść połowę, a oto topór, który zetnie ci głowę!"

Mamy rok 1984, Londyn, nieistniejące państwo Ocenia, w której rządzi Partia. Na jej czele stoi Wielki Brat. Nikt go nie widział a jednak wierzy się w jego istnienie. Ludzie dzielą się na proli i na tych "lepiej ustawionych", przy czym prole stanowią zdecydowaną większość. Panuje system totalitarny, jest ciągła inwigilacja, w domu każdej osoby znajdują się ekrany, które widzą i słyszą. Nie ma mowy o jakieś konspiracjach. Każda próba walki z systemem jest zbrodnią, już sama myśl o tym jest "myślozbrodnią". Gdy Policja Myśli, która stroi na straży "poprawnego myślenia", ma jakiekolwiek podejrzenia o owej zbrodni, po jakimś czasie przestajesz istnieć. Twoje imię zostaje wymazane kompletnie, jakby cię nie było. Każdy zapomina. Przeszłość jest tworzona na nowo. Gdy coś się nie zgadza z ideą Partii nanoszone są kolejne poprawki. Ludzie, zdarzenia, słowa są po prostu wymazywani. Ludzie zapominają o starej przeszłości, nie kwestionują prawdziwości bo zostali nauczeni "dwójmyślenia". Każdy jest kupiony przez system bo w ten sposób są bezpieczni. Jeśli wierzysz we wszystko co sprzedaje ci Partia, jesteś bezpieczny. Jeśli kwestionujesz i próbujesz się buntować, twoje dni są praktycznie policzone. Kwestia tego kiedy nastanie dzień, w którym cię zabiorą byś został "wyleczony".
Ludzie praktycznie nie mają swobody myśli, nie ma kreatywności, szczęścia, miłości. Jest jedynie jednomyślność, miłość do Wielkiego Brata i iluzja szczęśliwego życia. Jedynymi, którzy żyją są prole. To oni są nadzieją w obaleniu systemu, zmienieniu przyszłości. Mimo, że jest ich dużo i razem mogliby dużo zdziałać, nie ma wśród nich odwagi by zmieni cokolwiek.
Główny bohater - Winston Smith - chce się zbuntować przeciwko systemowi. Wie, że to trudne i popełnia myślozbrodnię. Jednak po pewnym czasie i on pada ofiarą systemu. Zakończenie jest w zasadzie w porządku. Jedyna możliwa opcja. Nie da się systemu obalić pojedynczo.

"Oto ciastko, możesz zjeść połowę, a oto topór, który zetnie ci głowę!"

Mamy rok 1984, Londyn, nieistniejące państwo Ocenia, w której rządzi Partia. Na jej czele stoi Wielki Brat. Nikt go nie widział a jednak wierzy się w jego istnienie. Ludzie dzielą się na proli i na tych "lepiej ustawionych", przy czym prole stanowią zdecydowaną większość. Panuje system totalitarny,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Druga część "Uczy dla wron" utrzymana w podobnym tonie do części poprzedniej. Trochę mi brakowało wydarzeń z Muru i Tyriona, ale Martin pod koniec uspokoił, że reszta postaci dostaje swój czas w "Tańcu ze smokami".
Wojna pomiędzy Cersei i Margaery zaczyna się nasilać. Ta druga powoli wychodzi z ukrycia. Nie jestem fanką Cersei, więc w zasadzie ucieszyło mnie to, że pod koniec zaczęła trochę dostawać po dupie. W końcu zaczyna trochę powoli tracić panowanie. Może rada Tommena w końcu będzie składała się z odpowiednich osób.
Ciekawi mnie jak zakończy się spotkanie Brienne z Lady Stoneheart.
Arya całkiem nieźle sobie radzi w Braavos, aczkolwiek ostatnie zdanie w jej rozdziale było dosyć niepokojące.
Jedynie wątek Sama wydaje mi się ostatnio coraz mniej ciekawy. Jego postać nigdy mnie jakoś szczególnie nie zachwycała, ale w tym tomie wydawał się jeszcze bardziej nijaki niż zwykle.

Druga część "Uczy dla wron" utrzymana w podobnym tonie do części poprzedniej. Trochę mi brakowało wydarzeń z Muru i Tyriona, ale Martin pod koniec uspokoił, że reszta postaci dostaje swój czas w "Tańcu ze smokami".
Wojna pomiędzy Cersei i Margaery zaczyna się nasilać. Ta druga powoli wychodzi z ukrycia. Nie jestem fanką Cersei, więc w zasadzie ucieszyło mnie to, że pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony jest to książka uważana za arcydzieło, wybitna, a z drugiej strony mnie osobiście jakoś strasznie nie porwało. Dużo czasu mi zeszło na jej przeczytanie.
Język jest zrozumiały, bogaty, jest dużo groteski. No i postacie. Zwłaszcza cała szajka Szatana. Niekwestionowanym faworytem dla mnie jest kot Behemot. Chyba najlepsza postać w całej książce. W ogóle cała ta historia Wolanda, morderstwa, śledztwo jest przedstawione w tak humorystyczny sposób, że ciężko sobie zdać sprawę, że właściwie wydarzyło się wiele dziwnych rzeczy.
Być może kiedyś do niej wrócę i może wtedy bardziej ją zrozumiem.

Mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony jest to książka uważana za arcydzieło, wybitna, a z drugiej strony mnie osobiście jakoś strasznie nie porwało. Dużo czasu mi zeszło na jej przeczytanie.
Język jest zrozumiały, bogaty, jest dużo groteski. No i postacie. Zwłaszcza cała szajka Szatana. Niekwestionowanym faworytem dla mnie jest kot Behemot. Chyba najlepsza postać w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety nie porwała mnie zbytnio. Sam King zaznaczył na początku, że nie jest to powieść najwyższych lotów.
Postać Claya mnie strasznie męczyła, jak na głównego bohatera. Aczkolwiek dialogi, które prowadził sam ze sobą i sam o tym wiedział były całkiem w porządku. Nie jest to książka, która zapadnie mi w pamięci.

Niestety nie porwała mnie zbytnio. Sam King zaznaczył na początku, że nie jest to powieść najwyższych lotów.
Postać Claya mnie strasznie męczyła, jak na głównego bohatera. Aczkolwiek dialogi, które prowadził sam ze sobą i sam o tym wiedział były całkiem w porządku. Nie jest to książka, która zapadnie mi w pamięci.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Strasznie mroczna alegoryczna wizja, zaserwowana nam przez Kinga, w której ludzie pozwalają na zabijanie osób, które po prostu nie dały rady.
Setka chłopaków bierze udział w marszu, który kończy się w momencie gdy żywy zostaje tylko jeden z nich. Gdy zwolnią dostają upomnienie, 3 upomnienia a potem czerwona kartka - czyli śmierć. Żaden z nich nie chce jej dostać, ale każdy wie, że przeżyje tylko jeden z nich. Główną postacią jest Ray Garraty. W trakcie tych pięciu dni marszu zaprzyjaźnia się z kilkoma chłopakami i tak sobie idą razem. Grupa każdego dnia jest coraz mniejsza.
Marsz trwał pięć dni, ale podczas czytania miałam wrażenie, że idą ok. miesiąca. Te relacje, które się utworzyły między chłopakami, przyjaźnie a nawet nienawiść sprawiały wrażenie jakby znali się od lat. A to tylko kilka dni. W momencie gdy została ich garstka, u niektórych zaczęły się pojawiać początki szaleństwa, prawdziwego wycieńczenia organizmu. Obraz tego, jak człowiek zachowuje się w krytycznym momencie swojego życia. Z jednej strony wie, że zaraz umrze ale z drugiej jeszcze jakoś walczy pomimo tego, że walka jest i tak przegrana. Każdy robi to na swój sposób, jedni godzą się z losem i czekają na koniec, inni popadają w szaleństwo.Pomimo tego, że tylko idą, dużo się dzieje.
Przez cały czas zastanawiało mnie tylko to, czemu w tym marszu biorą udział w ci, którzy nie chcą umrzeć.

Strasznie mroczna alegoryczna wizja, zaserwowana nam przez Kinga, w której ludzie pozwalają na zabijanie osób, które po prostu nie dały rady.
Setka chłopaków bierze udział w marszu, który kończy się w momencie gdy żywy zostaje tylko jeden z nich. Gdy zwolnią dostają upomnienie, 3 upomnienia a potem czerwona kartka - czyli śmierć. Żaden z nich nie chce jej dostać, ale każdy...

więcej Pokaż mimo to