Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGe9vYDek/

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

[współpraca z wydawnictwem Jaguar]

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGe9vYDek/

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

[współpraca z wydawnictwem Jaguar]

Pokaż mimo to


Na półkach:

4,5⭐

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://www.tiktok.com/@nerd_ksiazkowy/video/7359890465602211105

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

4,5⭐

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://www.tiktok.com/@nerd_ksiazkowy/video/7359890465602211105

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGeuXCJFs/

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGeuXCJFs/

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo ciężko jest mi w ogóle zacząć pisać tę recenzję, ponieważ wbrew temu co możecie myśleć, pisanie negatywnych opinii nie sprawia mi przyjemności. Zwłaszcza jeżeli miałam naprawdę duże oczekiwania co do tej książki. Miałam już okazję czytać "Kontakt alarmowy" od tej autorki i wówczas to naprawdę była przyjemność. Tego niestety nie mogę powiedzieć po lekturze "Żółtka".

Przede wszystkim ta historia zainteresowała mnie studium siostrzanej relacji, a raczej jej braku. Ja rodzeństwa nie posiadam, więc jako jedynaczka uwielbiam poznawać inną perspektywę bohaterów. Tutaj ta relacja była naprawdę okropna. I nie zrozumcie mnie źle, ja wiedziałam, że te siostry za sobą nie przepadają i nie przeszkadzałoby mi to, gdyby ich zła relacja i negatywne emocje, które do siebie czują, zostały opisane w dobry sposób. Niestety ich kłótnie były pełne cringowych tekstów, słabych obleg i prostackich wyzwisk jakie zupełnie nie przystoją dwóm młodym kobietom. Oczywiście nie mam nic do wulgaryzmów w książkach, w końcu sama jestem w podobnym wieku i czasem je stosuję. Jednak poziom ich konwersacji przypominał raczej dwie rozkapryszone nastolatki. Jako ich rówieśniczka, mogę powiedzieć, że ludzie tak ze sobą nie rozmawiają i naprawdę źle się to czytało. Nie rozumiem tego, bo w "Kontakcie alarmowym" nie miałam takich odczuć.

Nie wie czy te okropne wyzwiska oraz żarty naprawdę niskich lotów są winą tłumaczenia czy autorki, ale wysłałam fragmenty kilku osobom z mojego otoczenia i żadnej z nich nie zachęciły do lektury, więc problem chyba nie jest we mnie. Na uwagę zasługuje moment, kiedy jedna z sióstr dostała obfitej miesiączki i zakrwawiła łazienkę, na co jej siostra "bardzo zabawnie" skomentowała, że wygląda tutaj jakby robiła kimchi. Serio?! Czy dla kogoś z Was to brzmi zabawnie?

Ten niechlubny żart prowadzi nas właściwie chyba do jedynego plusa tej książki. Obie siostry są Koreankami urodzonymi w USA i w książce mamy naprawdę sporo odniesień do tej kultury. Ja nie jestem z nią szczególnie zaznajomiona, więc książka dała mi całkiem sporą wiedzę o ich kulturze. Na plus były również przemyślenia bohaterek, o tym jak to jest być Koreanką urodzoną w Stanach i z czym to się wiąże. Dynamika ich rodziny, która była napędzana koreańskim kodem kulturowym, również dała mi wiele do myślenia. Szczególnie lubię w literaturze relacje matka-córka, a ich matka była naprawdę specyficzna (z naszego europejskiego punktu widzenia).

Moim problemem (chociaż ja bym tak tego nie ujęła) jest to, że ja traktuję literaturę również jako rozrywkę i średnio się bawię podczas czytania o bohaterkach, których nie lubię. Nie powiem, że ich nienawidzę, bo chociaż na początku ich infantylność mnie denerwowała to ostatecznie miałam je zupełnie gdzieś. Nie kibicowałam im, nie wzruszyły mnie - kompletnie nic. Ja spodziewałam się wyciskacza łez, w końcu tematyka choroby jest rzeczą, która bardzo mnie dotyka. Tutaj, może zabrzmię okrutnie, ale miałam w nosie co się z nimi stanie. Chciałam po prostu, żeby ta historia dobiegła końca.

I faktycznie w końcu się zakończyła. Za to zakończenie przyznaję drugą i ostatnią gwiazdkę. Oczywiście nie śmiem Wam nic zaspoilerować, ale napiszę tylko tyle, że zakończenie było całkiem satysfakcjonujące. No i nie ukrywam, że byłam naprawdę szczęśliwa, że to już koniec. Naprawdę nie lubię robić dnf-ów, być może to błąd.

Autorka oprócz opisywania toksycznej relacji sióstr pokusiła się również o opowiedzenie historii dziewczyny zmagającej się z zaburzeniami odżywiania. Sama coś o tym wiem, niestety poznałam jak to wygląda na własnej skórze. Co do opisów swojego ciała, objadania się i zwracania, nie mam zastrzeżeń. Zostało to ukazane w sposób brutalny, ale i szczery, więc za to ogromny plus. Niestety sama postawa bohaterki pozostawia wiele do życzenia. Dziewczyna lekceważy terapię i ja to rozumiem, bo ludzie chorzy mogą mieć różne podejścia i to jest jak najbardziej w porządku. Niestety sama terapia przez większość książki nie jest przedstawiona jako coś istotnego, faktycznie wpływającego na ludzkie życie i poprawiającego jego jakość. Faktyczna udzielona bohaterce pomoc pojawia się dopiero 20 stron przed końcem powieści, a jedno spotkanie grupy wsparcia to jednak dla mnie trochę za mało. Niemniej całe szczęście że ten element się w końcu pojawił, bo już straciłam nadzieję. Życzyłabym sobie, żeby to wychodzenie z choroby było bardziej szczegółowo opisane, wtedy faktycznie można by mówić o jakiś wartościach przekazanych przez autorkę. A tak mamy bardziej zarys choroby i trochę na ostatnią chwilę wrzuconą terapię, której efektów nie widzimy. Nie wiem, czy to zachęciłoby mnie do leczenia, gdybym wciąż była w tym strasznym stanie. A zakładam, że jednak o to chodziło w umiejscowieniu takich zaburzeń w tej historii. Chyba, że autorka po prostu chciała dołożyć kolejny "trudny temat" i bez większego pomysłu wpadła na bulimię. Tego już niestety się nie dowiem i chyba nawet nie chcę.

Podsumowując ja naprawdę rozumiem, że dziewczyny wycierpiały w życiu sporo, ale dalej nie rozumiem sedna ich konfliktu. Ogromnie boli mnie, że ich historia została tak spłycona, a one same zinfantylizowane. Wierzę, że książka miała potencjał, ale wiele bym w niej zmieniła. Tak dokładniej to w bohaterkach, ale też w sposobie opisania ich relacji.

Czy więc polecę Wam "Żółtko"? Raczej nie, chyba, że jesteście fanami kultury koreańskiej i chcecie ją trochę zgłębić, choć możliwe, że jeżeli znacie się na temacie to nic was tam już nie zaskoczy. Również jeżeli jesteście młodsi ode mnie (książka jest 14+) to możliwe, że Wam się spodoba, ponieważ bohaterki mimo bycia dorosłymi kobietami rozmawiają ze sobą jak gimnazjalistki. Ode mnie 2/5⭐️ i to tyle, bo już naprawdę nie mam ochoty myśleć o tej książce.

[recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem]

Bardzo ciężko jest mi w ogóle zacząć pisać tę recenzję, ponieważ wbrew temu co możecie myśleć, pisanie negatywnych opinii nie sprawia mi przyjemności. Zwłaszcza jeżeli miałam naprawdę duże oczekiwania co do tej książki. Miałam już okazję czytać "Kontakt alarmowy" od tej autorki i wówczas to naprawdę była przyjemność. Tego niestety nie mogę powiedzieć po lekturze "Żółtka"....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGememh2t/

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGememh2t/

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGe5pTCA2/

Zachęcam do wysłuchania :)

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGe5pTCA2/

Zachęcam do wysłuchania :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGeP9nKga/

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGeP9nKga/

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGeP9c6FC/

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

Recenzja jest dostępna na moim profilu na Tiktoku pod tym linkiem: https://vm.tiktok.com/ZGeP9c6FC/

Zachęcam do wysłuchania 💖💖

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzisiaj przygotowałam dla Was nieco inny post, ponieważ niekoniecznie dobrze czułabym się z nazwaniem tego co zaraz przeczytacie recenzją. "Księżyc w nowiu" jest to drugi tom sagi Zmierzch, którą czytałam wielokrotnie w czasach nastoletnich i w której byłam swego czasu naprawdę zakochana. Zresztą muszę się przyznać, że ta obsesja nie do końca mi minęła, a jedynie przeniosła się na filmy, do których wracam nawet kilka razy w roku. Z jednej strony, więc jestem dość mocno związana z bohaterami i tą historią, jednak z drugiej mam z nią też wiele problemów, które zauważyłam po latach. Zapraszam, więc na potok myśli o mojej najmniej ulubionej części tej sagi i mam szczerą nadzieję, że wyniesiecie z tego coś wartościowego.

Zapewne zarówno fabuły, jak i bohaterów tej serii nie muszę nikomu przedstawiać. Nie wiem czy w kwestii tak starej i jednocześnie szalenie popularnej sagi można mówić o spoilerach, ale jeżeli nie znacie tego tomu i nie wiecie nic o tym co się tu działo, to ostrzegam, że mogą pojawić się "spoilery".

Największym zgrzytem, który odczułam po powrocie do tej serii jest relacja Edwarda i Belli. Czy Bella i Edward są w toksycznej relacji? Tak! Czy romantyzowałam taki związek jako trzynastolatka? Owszem! To jest naprawdę przerażające jak dużo dziewczynek marzyło o takiej relacji. Idea jednego faceta na całe życie jest super i cieszę się, że mój pierwszy chłopak ma naprawdę duże szanse zostać moim mężem. Ale to, że chciałam wyjść za mąż zaraz po liceum i podporządkować swoje życie pod męża? Naprawdę nie wiem jakim cudem młoda ja nie widziała nic złego w tym, że Bella nie ma swojego zdania i jest nikim bez partnera. Najlepiej to widać w tej części kiedy Edward odchodzi. Wtedy strasznie nie lubiłam tej części, bo nie było mojego ukochanego bohatera, ale z perspektywy czasu uważam, że to było najlepsze co mogło się przydarzyć Belli.
Co nie znaczy, że zgadzam się z Jacobem który zarzucał Edwardowi, że ten za szybko wrócił, a przecież to on mógł dać jej szczęście. No moim zdaniem nie da się nikogo zmusić do miłości, ale okej.

Balansowanie Belli na krawędzi życia i śmierci również jest szalenie niepokojące. Rozumiem, że ona go tak bardzo kochała, że nie mogła bez niego żyć, ale czy to nie jest choć trochę szkodliwe, aby to pokazywać w książkach? Nie zrozumcie mnie źle, te tematy warto i trzeba poruszać, ale w sposób naprawdę wyważony i odpowiedni. Tutaj tego wyważenia nie znalazłam. W ogóle wiara autorki jest w tej serii ogromnie widoczna i nawet podprogowo (a często też zupełnie nie subtelnie) przekazuje ważne dla siebie wartości, które jednak większość społeczeństwa może uznać za szkodliwe. W tę dyskusję nie zamierzam wchodzić, wychodzę z założenia, że każdy może wierzyć w co chce i przekazywać swoje wartości, nie mniej jest to kolejna rzecz wzbudzająca dyskusje i liczne kontrowersje.

Ogólnie nie jest tak, że nagle zaczęłam nienawidzić tej sagi. Co prawda podtrzymuję moją opinię, że wolę filmy, pewnie ze względu na to, że są mniej obszerne i nie mamy naprawdę smutnych przemyśleń Belli o tym jaka jest beznadziejna i niekompletna bez Edwarda. Oczywiście nie uważam ich za coś dobrego i godnego polecenia, stąd też moja niechęć do nazywania tego wpisu recenzją. Po pierwsze mam wrażenie, że i tak każdy już to czytał lub oglądał, więc jaki sens miałaby moja polecajka? Której zresztą z czystym sumieniem nie potrafię wygłosić. Saga Zmierzch zajmuje ogrom miejsca w moim nastoletnim sercu i każdy powrót do tego świata przywołuje we mnie miłe wspomnienia. Filmy są moim guilty pleasure i ani ich nie polecam, ani nie odradzam. Ba, sama zmusiłam mojego chłopaka do obejrzenia wszystkich. Jednak teraz naszła mnie refleksja, że raczej to nie jest jedna z tych książek, które czytałam jako nastolatka, a które chciałabym podsunąć mojej przyszłej córce. Niestety wartości jakie autorka przekazuje kłócą się z moimi przekonaniami i ostatnie czego bym chciała, to to, żeby jakakolwiek młoda dziewczynka brała przykład z Belli i miała tak niskie poczucie własnej wartości.

Nie mam pojęcia, czy udało Wam się z tego wpisu wyciągnąć cokolwiek intersującego, czy już w ogóle wartościowego, ale mam nadzieję, że takie moje rozważania po latach o Zmierzchu przypadły Wam do gustu. Ten wpis nie powstał, aby kogokolwiek zniechęcać do tej serii, czy obrażać czyjś gust (w końcu sama kiedyś nazwałabym się fanką tej sagi). Miałam nadzieję po prostu zwrócić Waszą uwagę na pewne zachowania czy sytuacje przedstawione w tych książkach, których wcześniej nie byłam świadoma.

{za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Time4YA}

Dzisiaj przygotowałam dla Was nieco inny post, ponieważ niekoniecznie dobrze czułabym się z nazwaniem tego co zaraz przeczytacie recenzją. "Księżyc w nowiu" jest to drugi tom sagi Zmierzch, którą czytałam wielokrotnie w czasach nastoletnich i w której byłam swego czasu naprawdę zakochana. Zresztą muszę się przyznać, że ta obsesja nie do końca mi minęła, a jedynie przeniosła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

[Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Moondrive]

Kochani, w końcu doczekaliśmy się powrotu do Dunbridge Academy! Jest to jednak słodko-gorzki powrót, ponieważ książka "Na zawsze Twoja" jest niestety ostatnią częścią trylogii, a więc naszym ostatnim spotkaniem z bohaterami w murach akademii. Chociaż nie ukrywam, że mam ogromną nadzieję przeczytać jeszcze jakąś książkę z tego uniwersum.

Z pewnym smutkiem stwierdzam, że ta trylogia nie obiła się jakimś wielkim echem w Polsce i widziałam dość sporo negatywnych opinii o tych książkach. Ja również nie uważam ich za wybitne, ale naprawdę świetnie się przy nich bawię i oceniam je zawsze na 4 - 4,5/5⭐️. Plusem tej trylogii jest to, że każdy tom opowiada o innej parze bohaterów, można, więc czytać je w dowolnej kolejności (choć ja polecam czytać po kolei). Dlatego możecie czytać tę recenzje nie martwiąc się o spoilery do którejkolwiek książki z tej serii.

Przechodząc w końcu do recenzji, ten ostatni tom oceniłam na 4,5/5⭐️ i naprawdę miło spędziłam przy nim czas. Już od pierwszego tomu czułam nić porozumienia z Olive i nie mogłam doczekać się poznania jej historii. Naprawdę warto było czekać na nią i Collina. Kocham to jaką więź stworzyli, jak bardzo stali się sobie bliscy. Jak poradzili sobie z masą naprawdę ciężkich sytuacji. Książka porusza trudne tematy i przed lekturą zachęcam Was do zapoznania się z listą TW. Jeżeli jednak jesteście w stanie czytać o takich rzeczach, to mogę Wam polecić tę książkę. Nie zastąpi Wam terapii i nie pomoże w sensie fizycznym, ale może Wam pokazać, że nie jesteście sami ze swoimi problemami i zachęcić do szukania pomocy. Bardzo cieszę się z tego, że wątek terapii jest tutaj często przywoływany. Nie lubię kiedy w książkach wszystkie poważne problemy czy traumy są rozwiązywane jedynie za pomocą mitycznej "siły miłości". Oczywiście, że bohaterowie są dla siebie ogromnym oparciem i wspierają się jak mogą, ale nie jest to przedstawione jako jedyne rozwiązanie ich problemów.

Z przyjemnością wróciłam w mury Akademii i na całe szczęście po raz kolejny mam poczucie, że spędziłam w niej dobry czas. Oczywiście nie jest to wybitna seria (stąd zawsze coś mnie powstrzymuje, żeby dać jej te 5⭐️, chociaż muszę przyznać, że temu tomowi brakowało najmniej. Wierzę, że dla wielu osób to będą właśnie 5⭐️ książki, może po prostu ja wymagam odrobinę czegoś więcej. Wiecie, poruszanie trudnych tematów we właściwy sposób jest ważne, więzi między bohaterami, a czytelnikiem, które sprawiają, że po lekturze za nimi tęsknisz również są dużym plusem. Może chciałabym odrobinę mniej przewidywalności? Ale to mimo wszystko romanse, więc właściwie zakończenie jest z góry narzucone. Może więc w tym tomie zabrakło trochę enemies to lovers? Nie zrozumcie mnie, źle. Ten wątek tam jest, pojawia się nawet szantaż, ale ta książka jest dość krótka, więc ten czas bycia wrogami nie jest aż tak odczuwalny, a też sam poziom wrogości nie jest nie wiadomo jak wysoki. Ale to też domena romansów, więc może po prostu na siłę się czepiam? 😅

Mimo tych kilku uszczypliwości z mojej strony, nadal uważam, że jest to jedna z lepszy trylogii z motywem akademii jakie miałam okazję czytać. I powtórzę się po raz kolejny, naprawdę liczę, że to jednak nie jest "the final show" i autorka jeszcze uszczęśliwi nas jakąś historią z akademii. Bardzo na to liczę i zazdroszczę każdemu przed kim jest jeszcze ta przygoda z Dunbridge 💜💜

[Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Moondrive]

Kochani, w końcu doczekaliśmy się powrotu do Dunbridge Academy! Jest to jednak słodko-gorzki powrót, ponieważ książka "Na zawsze Twoja" jest niestety ostatnią częścią trylogii, a więc naszym ostatnim spotkaniem z bohaterami w murach akademii. Chociaż nie ukrywam, że mam ogromną nadzieję przeczytać jeszcze jakąś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

[Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem OdyseYa]

Dzisiejsza recenzja będzie jedną z tych ważniejszych na moim profilu, ponieważ dotyczy książki, którą pokochałam ponad 8 lat temu. Wczoraj swoją premierę miało wznowienie książki "Eleonora i Park", a dziś ja zapraszam Was do przeczytania co sądzę o tej historii wracając do niej po latach.

Z jednej strony byłam naprawdę podekscytowana powrotem do tej historii, ale nie ukrywam, że towarzyszyły mi również obawy - czy po 8 latach nadal ta książka będzie mi się podobać? Co prawda, lata temu nie przyznawałam jeszcze przeczytanym książkom gwiazdkowych ocen, ale myślę, że wtedy dałabym jej spokojnie 5/5⭐️. Po rereadzie zastanawiałam się długo czy w ogóle jest sens przyznawać ocenę, ale ostatecznie mogę Wam zdradzić, że przyznałam jej 4/5⭐️. Nie zrozumcie mnie źle, ja nadal bardzo kocham tę historię i darzę ją ogromnym sentymentem. Znaczy dla mnie dużo, kocham to, że porusza trudne tematy w sposób prawdziwy, mimo, że jest kierowana do młodzieży, nie boi się pokazywać trudnej, często brutalnej prawdy o życiu w toksycznej rodzinie.

Ponadto sam czas akcji jest wyjątkowy, książka dzieje się w 1986r. i pokazuje realnie życia w tamtych czasach. Ja sama urodziłam się w 2001 roku, więc nie mam prawa znać takiego życia, ale jednak "liznęłam" jeszcze tego życia bez internetu, muzyki z MP3 a nie Youtube. Myślę, że dla obecnych nastolatków to może być trochę abstrakcyjnie, więc fajnie, że mają okazję poznać inne realia życia rówieśników w sposób dostosowanych do nich, a nie z opowieści boomerów. Dlatego sądzę, że historia Eleonory i Parka jest ponadczasowa.

Skoro już jesteśmy przy bohaterach to czas na krótki, acz treściwy roast głównej bohaterki. Po latach stwierdzam, że nie znoszę Eleonory. Staram się zrozumieć jej trudną sytuację rodzinną, wiem skąd wynikają jej kompleksy i naprawdę chciałabym ją lubić albo chociaż umieć w pełni usprawiedliwić, ale nie potrafię. Nie lubię jej, nie lubię tego jak traktuje Parka, tego że ciągle się o coś obraża. Chociaż nasze sytuacje rodzinne są totalnie różne i rozumiem, że może chcieć ukrywać pewne rzeczy to nadal nie jest to postać, z którą potrafię się utożsamiać ani też z którą chciałabym się przyjaźnić. Ale jest na pewno bohaterką inną niż wszystkie, jest wyjątkowa i wierzę, że ktoś będzie w stanie się z nią utożsamiam i ją polubić. Ja nie muszę i wcale nie wpływa to negatywnie na mój odbiór tej książki po latach.

Z kolei kocham to jak została wykreowana postać Parka. Ze wszystkich książek Rowell, które czytałam to jest mój ukochany bohater. Nie jest takim słodziakiem jak Levi z "Fangirl" i to w nim cenię (chociaż Levi również ma miejsce w moim serduszku). Park nie jest jednowymiarową postacią, sam przed sobą przyznaje się do oceniania innych, czy robienia rzeczy, które nie są fajne, tylko po to, żeby uniknąć dręczenia w szkole. Początkowo ocenia negatywnie Eleonorę, co oczywiście nie jest fajne, ale jest szczere i to cenię. Jestem przekonana, że niejedno z nas również pomyślałoby tak o Eleonorze. Z czasem kiedy lepiej ją poznał i pokochał (bo o ile nie wierzę za bardzo w miłość Eleonory do Parka, tak sądzę, że on ją szczerze kochał) stał się dla niej najbardziej komfortowym człowiekiem. Uważam, że każdy z nas zasługuje na takiego Parka w swoim życiu.

Otwarte zakończenie... co sądzicie o takim zabiegu? Ja ogólnie nie jestem fanką, bo później mnie to dręczy i nie potrafię myśleć o niczym innym. Tutaj jednak sentyment bierze górę, bo pamiętam ile godzin przepłakałam po przeczytaniu epilogu za pierwszym razem. Teraz pojawiło się tylko kilka łez, nie była to już wielka rozpacz, ale nadal jestem zdania, że nie potrafię wymyślić lepszego zakończenia niż to. Oczywiście nie chcę Wam nic spoilerować, więc mogę tylko zdradzić, że po 8 latach zmieniłam moją teorię na temat dalszych losów bohaterów... podchodzę do niego mniej optymistycznie (tylko tyle zdradzę, jeżeli ktoś jest ciekawy rozwinięcia to zapraszam na pv na instagramie - nerdksiazkowy).

Podsumowując, nie jestem w stanie Wam nie polecić tej książki, zwłaszcza jeżeli zaczęliście czytać młodzieżówki dopiero niedawno, to zdecydowanie polecam lekturę wznowionych książek Rainbow Rowell. Kilka lat temu ten gatunek pisało się trochę inaczej i moim zdaniem warto zapoznać się z też ze starszymi tytułami i trochę je sobie porównać do tego co obecnie ukazuje się na rynku. Dzięki temu możecie nabrać ciekawej perspektywy, do czego gorąco Was zachęcam 💖💖

[Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem OdyseYa]

Dzisiejsza recenzja będzie jedną z tych ważniejszych na moim profilu, ponieważ dotyczy książki, którą pokochałam ponad 8 lat temu. Wczoraj swoją premierę miało wznowienie książki "Eleonora i Park", a dziś ja zapraszam Was do przeczytania co sądzę o tej historii wracając do niej po latach.

Z jednej strony byłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

[Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Young]

Zapraszam Was na jedną z najtrudniejszych recenzji jakie przyszło mi pisać. Strasznie zależy mi, żebyście ją przeczytali, ponieważ mam do opisania moje uczucia względem książki "Droga Meduzo", która ma dzisiaj swoją premierę! Na wstępie zaznaczę, że bardzo trudno było mi ocenić tę książkę (wiem, że wiele osób w ogóle nie zdecydowało się przyznawać jej gwiazdek). Ja jednak nie wyobrażam sobie przyznać jej oceny innej niż 5/5⭐️. Jeżeli nie wiecie o czym jest książka, to standardowo zapraszam do przeczytania jej opisu (ostatnie zdjęcie w karuzeli).

Oprócz bardzo pozytywnej recenzji Karoliny (@come.book) to co również przyciągnęło mnie do tej historii, to sposób w jaki została napisana. Czytamy krótkie wiersze, dość chaotyczne, przypominające urywki z pamiętnika bohaterki. Dla kogoś to może być minus, ale ja kocham wiersze, a dawno nie miałam okazji czytać tak niezwykle poruszających zapisów czyichś myśli. Chociaż nie znam oryginalnego tekstu, to muszę przyznać, że tłumaczenie Natalii (@naturally.literally) wypada naprawdę rewelacyjnie.

Teoretycznie forma wiersza sprawia, że książkę czyta się szybko, natomiast podejmowana tematyka i chaotyczność kolejnych wpisów sprawia, że należy niezwykle skupić się na tej historii, ale nie jest to absolutnie żaden minus. Naprawdę warto poświęcić tej książce czas i spróbować wejść do głowy bohaterki, utożsamić się z jej bólem, samotnością i problemami z akceptacją własnego ciała.

To czego obawiam się po takich książkach to uczucie kompletnego zdołowania. Chodzi mi o moment, kiedy przeczytasz te 400 stron i po tej historii pozostaje jedynie smutek i rozpacz. Nie uważam, że dobra książka powinna w nas pozostawiać tylko to. Dlatego tak ogromnie doceniłam tę powieść. Nie brakuje tutaj brutalnej szczerości i ogromnego pesymizmu bohaterki, ale ostatecznie i ona odnajduje drogę do szczęścia, wartościowych ludzi gotowych zaakceptować ją taką jaka jest, bez ciągłego wytykania wad. To nie jest radosna książka i nie ma takiego jednoznacznie szczęśliwego zakończenia. Nazwałabym je raczej słodko-gorzkim, ale to już duży plus w porównaniu z wyłącznie gorzkimi pierwszymi 300 stronami.

Ta książka to poezja zarazem piękna jak i brutalnie szczera i okrutna w swojej prawdziwości. Jednocześnie była to jedna z (niestety!) nielicznych książek, przy których nie odrywałam się od lektury, żeby wejść na tiktoka. Nie wiem czy ta informacja ma dla Was jakąś wartość dodaną, ale tak było. Usiadłam do lektury wieczorem i około 4h później już zaznaczałam na Goodreads jej przeczytanie. Zużyłam (jak na mnie) sporo znaczników i są cytaty, które strasznie mnie poruszyły (znajdziecie je w najnowszej rolce na profilu).

Na pewno nie jest to książka dla każdego i przed jej lekturą zalecam zapoznać się z obszerną listą TW, ponieważ tematy, które są w niej poruszane mogą przywołać niemiłe wspomnienia, zszokować, a nawet zniesmaczyć. Sama momentami czułam się przytłoczona wspomnieniami głównej bohaterki. Nie raz łzy cisnęły mi się do oczu. Jednak absolutnie nie żałuję lektury i pomijając osoby wrażliwe, uważam, że wiele młodych kobiet powinno sięgnąć po tę książkę. Zdecydowanie, jeżeli miałabym wybrać jedną powieść, którą macie przeczytać z mojego polecenia, byłaby to właśnie ta historia!

[Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Young]

Zapraszam Was na jedną z najtrudniejszych recenzji jakie przyszło mi pisać. Strasznie zależy mi, żebyście ją przeczytali, ponieważ mam do opisania moje uczucia względem książki "Droga Meduzo", która ma dzisiaj swoją premierę! Na wstępie zaznaczę, że bardzo trudno było mi ocenić tę książkę (wiem, że wiele osób w ogóle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uważam, że ta książka jest idealnym kocykiem, który otuli Was na jeden / dwa wieczory, kiedy za oknem nie jest jeszcze najcieplej. Generalnie jak to bywa w książkach młodzieżowych, czy też po prostu romansach, nie mamy tutaj zaskakujących zwrotów akcji i niespodziewanego zakończenia. Nie jest to jednak moim zdaniem minus, bo myślę, że takich książek nie czytamy dla wartkiej akcji i plot twistów, więc przewidywalne zakończenie jest tutaj dozwolone.

Zdecydowanie ta książka ma dwa ogromne plusy, które często w tego typu książkach nie są zbyt dobrze wykreowane. Mam tutaj na myśli opisy studenckiego życia oraz bohaterów (do których przejdę za chwilę). Zazwyczaj studia czy też szkoła są tylko tłem historii, co jest dziwne, bo w prawdziwym życiu są to bardzo zajmujące czas rzeczy. Tutaj widać, że bohaterowie żyją studiami, mają pasje z nimi związane, angażują się w życie uniwersytetu i jest to dla nich priorytet. Jeżeli więc kochacie klimat amerykańskiego collegu, imprez i aktywności grupowych typowych dla studiów w USA to na pewno będziecie zachwyceni tym tytułem. Zwłaszcza, że nie mamy tutaj przedstawionych sztampowych imprez z czerwonymi kubeczkami i beer-ponga, które każdy z nas zna. Autorka opisała wiele fajnych aktywności, w których aż chce się wziąć udział!

Ta historia stoi bohaterami, zwłaszcza drugoplanowymi. Oczywiście Andie jako główna postać również ma swoje plusy (choćby bardzo rozwinięta empatia i chęć niesienia wszystkim pomocy). Jednak z nią nie potrafiłam się utożsamić i zwyczajnie nie została moją ulubienicą. Za to jej współlokatorka Shay - bookstagramerka, która nie wie co chce robić w życiu poza czytaniem i recenzowaniem książek, skradła moje serce. I nie, wcale nie dla tego, że jej opis brzmi totalnie jak ja 😅 No i oczywiście nie sposób nie wspomnieć o Milo, czyli moim nowym ulubieńcu, który zdeklasował nawet Millera z "7 procent Ro Devereux". Jeżeli kochacie sarkastycznych, niewierzących w miłość, golden retriever boys, to uzależniony od piekielnie mocnej kawy i robiący pyszne bajgle Milo zostanie Waszym książkowym zauroczeniem. A jeżeli zastanawiacie się co sądzę o Connorze, to powiem tyle, Connor do wora a wór d...aleko od Andy i każdej inne dziewczyny 😉

Jeżeli szukacie uroczego romansu, naprawdę komfortowej książki z cudownymi bohaterami, motywem collegu, ważnych życiowych decyzji i nie boicie się poruszania trudnych tematów relacji rodzinnych (które jednocześnie podnoszą na duchu, a nie zasmucają), to myślę, że warto, abyście zainteresowali się tym tytułem.

[Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Young]

Uważam, że ta książka jest idealnym kocykiem, który otuli Was na jeden / dwa wieczory, kiedy za oknem nie jest jeszcze najcieplej. Generalnie jak to bywa w książkach młodzieżowych, czy też po prostu romansach, nie mamy tutaj zaskakujących zwrotów akcji i niespodziewanego zakończenia. Nie jest to jednak moim zdaniem minus, bo myślę, że takich książek nie czytamy dla wartkiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa z wydawnictwem Young]

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem fanką nowych technologii, algorytmów oraz aplikacji, więc było oczywistym, że aplikacja randkowa Ro mnie zainteresuje i na pewno z przyjemnością bym ją pobrała, mimo, że miała ona sporo wad. Ale o tym co dokładnie było z nią nie tak i dlaczego tak wiele osób przez nią ucierpiało, dowiecie się czytając tę historię. Nie mniej sam pomysł wprowadzenia romansu typu fake dating w świat technologii i aplikacji okazał się naprawdę innowacyjny. Wreszcie jakaś młodzieżówka, która wykorzystuje utarte schematy, ale przedstawia je w sposób nieco odświeżony i naprawdę przyjemny w odbiorze.

A skoro już o przyjemnych rzeczach mowa, to w książce znajdziemy również jeden z moich ulubionych motywów, czyli druga szansa, albo ex friends to lovers. I jak to bywa w romansach, ten wątek jest oczywiście wiodącym, ale na szczęście aplikacja wciąż jest dla Ro, jak i całej historii miłosnej istotnym elementem fabuły. A to moim zdaniem bardzo dobrze, ponieważ tak jak już wcześniej pisałam, jest to element wyróżniający te młodzieżówkę nad innymi z tego gatunku.

Bohaterowie to zarówno najmocniejszy jak i najsłabszy element tej historii. Zaczynając od najsłabszego... Ro! Czy tylko ona tak mnie przez pół książki irytowała? Rozumiem, że wiele wycierpiała i ciągle czuła, że musi udowodnić swoją wartość. Ale w moim odczuciu, zanim Miller powrócił do jej serca, zachowywała się naprawdę okropnie. Była uparta, nie słuchała rad mądrzejszych osób, które chciały dla niej dobrze. Zaślepiał ją straszny egoizm, jakby świat nie istniał poza jej aplikacją. To zdecydowanie uniemożliwiło utożsamianie się z nią, czy nawet jej zrozumienie. Strasznie nie podobał mi się też sposób w jaki początkowo odnosiła się do Millera. Oczywiście mieli pewną nieprzepracowaną sprawę, ale to nie był powód, żeby traktować go jak wroga, skoro on zawsze tylko chciał dla nich dobrze.

I przechodząc do Millera, to jest największy plus tej historii. Uwielbiam golden retriever boys, a on jest z nich wszystkich najlepszy! Dosłownie, ledwo otwierał usta, a ja już się rozpływałam jak ciepłe masełko. To jak bardzo on kochał Ro przez te wszystkie lata, no coś cudownego. Jeżeli kochacie, gdy to TO ON ZAKOCHUJE SIĘ PIERWSZY to, to jest totalnie historia dla Was!

Naprawdę fenomenalnie bawiłam się przy tej książce, choć prawdopodobnie nie jest to historia, do której wracałabym po latach. Jeżeli poszukujecie dobrego i bardzo wciągającego romansu młodzieżowego, z bohaterem, którego nie da się nie pokochać, to myślę, że warto się zainteresować "7 procent Ro Devereux".
Ja oceniłam tę książkę na 4/5 gwiazdki.

[współpraca reklamowa z wydawnictwem Young]

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem fanką nowych technologii, algorytmów oraz aplikacji, więc było oczywistym, że aplikacja randkowa Ro mnie zainteresuje i na pewno z przyjemnością bym ją pobrała, mimo, że miała ona sporo wad. Ale o tym co dokładnie było z nią nie tak i dlaczego tak wiele osób przez nią ucierpiało, dowiecie się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem fanką rodziny królewskiej, słucham podcasty i czytam książki w tym temacie. Dotychczas jednak miałam okazję sięgać głównie po biografie i autobiografie Windsorów. Tutaj mamy zupełnie inny rodzaj książki. Nie jest to typowa biografia, raczej rozbudowany esej, napisany przez osobę spoza królewskiego świata, jednak ze sporą wiedzą dotyczącą poprzednich monarchów jak i samej historii monarchii.

To co wyróżnia tę pozycję jest ogrom historycznych faktów i przytoczonych zdarzeń. Znajdziemy tutaj wiele odniesień do poprzednich dynastii, które zasiadały na najpopularniejszym europejskim tronie. Faktów i przypisów jest dużo i na pewno trzeba się skupić podczas lektury, ponieważ autorka skacze pomiędzy monarchami i epokami.

O Windsorach dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy, na plus jest również rozdział poświęcony koronacji, który fajnie przygotowuje do uroczystości objęcia tronu przez Karola III. Jeżeli nie czytaliście jeszcze, żadnej biografii Windsora, to na pewno wyciągniecie z tej książki dużo więcej.
Jako, że w tej książce mamy przekrój każdej dynastii, to miałam okazję dowiedzieć się dużo o tym co działo się na tronie brytyjskim na przestrzeni wieków. Zachęciło mnie to do zagłębienia się w mniej współczesną historię, ponieważ przyznaję, że do tej pory moje zainteresowanie sięgało najdalej do królowej Wiktorii.

Styl autorki nie jest tak wymagający jak mogłoby się wydawać i moim zdaniem jest to dobra książka na początek przygody z brytyjską monarchią. Autorce udało się stworzyć obszerne kompendium wiedzy o historii monarchii, które nie przytłacza. Zarówno laik jak i znawca tematu może stąd coś dla siebie wyciągnąć. Temat został poruszony zwięźle, a autorka na pewno ma nam jeszcze coś do zaoferowania. Mimo mnogości informacji mam poczucie, że jeszcze nie przelała na karty książki całej swoje wiedzy i z chęcią będę obserwować jej poczynania oraz oczekiwać na kolejne książki dotyczące brytyjskiej monarchii.

Jestem fanką rodziny królewskiej, słucham podcasty i czytam książki w tym temacie. Dotychczas jednak miałam okazję sięgać głównie po biografie i autobiografie Windsorów. Tutaj mamy zupełnie inny rodzaj książki. Nie jest to typowa biografia, raczej rozbudowany esej, napisany przez osobę spoza królewskiego świata, jednak ze sporą wiedzą dotyczącą poprzednich monarchów jak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja: https://www.youtube.com/watch?v=bTbNOkiH3-c

Recenzja: https://www.youtube.com/watch?v=bTbNOkiH3-c

Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja: https://www.youtube.com/watch?v=bTbNOkiH3-c

Recenzja: https://www.youtube.com/watch?v=bTbNOkiH3-c

Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja: https://www.youtube.com/watch?v=tf5JAWdUd_8&t=18s

Recenzja: https://www.youtube.com/watch?v=tf5JAWdUd_8&t=18s

Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja: https://www.youtube.com/watch?v=LTVTxomNl7U&t=10s

Recenzja: https://www.youtube.com/watch?v=LTVTxomNl7U&t=10s

Pokaż mimo to


Na półkach:

Znacie to uczucie, gdy kończycie jakąś naprawdę rewelacyjną książkę i macie ochotę polecać ją każdemu, bo jest taka super? A jednocześnie boli Was fakt, że bardzo mało się o niej mówi?
Dokładnie tak miałam z "Pięknem, które pozostanie", dlatego nie mogłam się oprzeć, żeby o niej nie napisać. Mam nadzieję, że moja recenzja zachęci Was do lektury ;)

Bohaterowie i ich historie są napisane w sposób bardzo przemyślany. Zachowania odzwierciedlają ich cechy i bardzo do nich pasują, a to ważne, zwłaszcza gdy rozmawiamy o debiucie, bo często u początkujących twórców motywacje i kreacje bohaterów bywają płaskie. Tutaj absolutnie tego nie ma. Ja jestem tą książką oczarowana i strasznie boli mnie, że jest o niej tak cicho. Niby dostało ją dużo osób, ale na rynku przeszła zupełnie bez echa. Zmieńmy to! Naprawdę proszę Was, przeczytajcie tę książkę. Ona jest jedną z najlepszych młodzieżówek jakie ostatnio czytałam.

Moją pełną recenzję książki znajdziecie na blogu: Nerd Książkowy
https://nerdprostozksiazki.blogspot.com/2019/03/piekna-niedoceniona-modziezowka-o-sile.html

Znacie to uczucie, gdy kończycie jakąś naprawdę rewelacyjną książkę i macie ochotę polecać ją każdemu, bo jest taka super? A jednocześnie boli Was fakt, że bardzo mało się o niej mówi?
Dokładnie tak miałam z "Pięknem, które pozostanie", dlatego nie mogłam się oprzeć, żeby o niej nie napisać. Mam nadzieję, że moja recenzja zachęci Was do lektury ;)

Bohaterowie i ich...

więcej Pokaż mimo to