-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2014-03-24
2020-05-14
2020-02-16
2019-05-23
2018-01-26
2018-01-06
Jak wszyscy, to wszyscy. Chociaż nie byłam przekonana. Szczerze mówiąc dalej nie jestem pewna czy "Psiego najlepszego" bardziej mnie rozczarowało, czy pozytywnie zaskoczyło.
Zaczęłam tę książkę w nocy, zaraz po skończeniu poprzedniej. Miałam plan sprawdzić tylko pierwszych kilka stron, żeby wyczuć czy to w ogóle historia, która może mi się spodobać. Nagle się okazało, że jest już 4 nad ranem, a ja jestem prawie w połowie. To było zaskakujące, ale na plus - autorowi nie mogę odmówić lekkiego pióra. Nawet kiedy nie pisze o niczym szczegolnie ciekawym, to czyta się to bardzo szybko i lekko. Tutaj się pojawia problem - ta opowieść nie jest o niczym szczególnym. Owszem, główny bohater stanął w obliczu pewnego dylematu, jakim była opieka nad ciężarną suczką, a później również nad gromadką szczeniąt. I owszem - było to dla niego coś kompletnie nowego, w czym absolutnie nie potrafił się odnaleźć. Bardzo przydatna okazała się pomoc pracownicy schroniska, która (oczywiście) jest młoda, piękna i wolna, więc w pakiecie do uroczych psiaków dostalismy uroczy wątek romantyczny, z małymi zawirowaniami, ale też z bardzo oczywistym happy endem.
Nie jestem przyzwyczajona do takiej literatury, może to to, ale fabuła wydawała mi się do granic przesłodzona, banalna, wręcz naiwna. Ale to jest właśnie rzecz najbardziej zaskakująca - w ogóle mi to nie przeszkadzało. To z założenia miała być taka słodka i ciepła historyjka na święta i taka jest, do tego czyta się to bez bólu, a nawet ze swojego rodzaju wstydliwą przyjemnością. Oceniam ją pozytywnie, mogłabym ją nawet polecić komuś, kto chce odpocząć przy czymś lekkim albo oderwać się od smutków dnia codziennego. Ja sama będę miała do tej opowieści spory sentyment.
Jak wszyscy, to wszyscy. Chociaż nie byłam przekonana. Szczerze mówiąc dalej nie jestem pewna czy "Psiego najlepszego" bardziej mnie rozczarowało, czy pozytywnie zaskoczyło.
Zaczęłam tę książkę w nocy, zaraz po skończeniu poprzedniej. Miałam plan sprawdzić tylko pierwszych kilka stron, żeby wyczuć czy to w ogóle historia, która może mi się spodobać. Nagle się okazało, że...
2017-03-23
2016-11-12
2016-05-10
2013-03-24
Tak patetyczna, że aż zwykłe rzeczy - to, że bohaterka kupiła sobie lody czy fakt, że na ręce ma zegarek - wydają się tu dziwnie nie na miejscu. Z drugiej strony - to Coelho, mistrz aforyzmów dla nastolatek, które gotowe są pochłonąć najbardziej oczywiste "mądrości życiowe", byle w ładnej oprawce. Mogło być gorzej.
Tak patetyczna, że aż zwykłe rzeczy - to, że bohaterka kupiła sobie lody czy fakt, że na ręce ma zegarek - wydają się tu dziwnie nie na miejscu. Z drugiej strony - to Coelho, mistrz aforyzmów dla nastolatek, które gotowe są pochłonąć najbardziej oczywiste "mądrości życiowe", byle w ładnej oprawce. Mogło być gorzej.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-03-22
Może coś ze mną jest nie tak, nie wiem sama, może po prostu nie dla mnie literatura kobieca. Tutaj nie podoba mi się prawie wszystko, ale zdecydowanie najgorsi są bohaterowie. Już dawno nie spotkałam się z tak płytkimi i jednowymiarowymi postaciami. W świecie pani Michalak albo się jest dobrym i popełnia błędy, albo złym i podłym bez jednej zalety. Wszystko banalnie proste, prawda? Relacje damsko-męskie przedstawiają się podobnie: mężczyźni są źli, egoistyczni i nieodpowiedzialni i muszą się zmienić, a kobiety są biedne, pokrzywdzone i trzeba się nad nimi litować. Dorzućmy jeszcze kilka błędów logicznych, mnóstwo szczęśliwych zbiegów okoliczności i tyle samo teatralnych emocji wynikających z naiwnych sytuacji, "prawdziwe, życiowe problemy" i pozory poruszania ważnych tematów - mamy "W imię miłości". Ja dziękuję.
Może coś ze mną jest nie tak, nie wiem sama, może po prostu nie dla mnie literatura kobieca. Tutaj nie podoba mi się prawie wszystko, ale zdecydowanie najgorsi są bohaterowie. Już dawno nie spotkałam się z tak płytkimi i jednowymiarowymi postaciami. W świecie pani Michalak albo się jest dobrym i popełnia błędy, albo złym i podłym bez jednej zalety. Wszystko banalnie proste,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12-21
2013-09-04
Tej książki chyba nawet sama autorka nie traktowała poważnie, więc nie można tego wymagać ode mnie. Język, dialogi, postacie - tu wszystko jest banalne i puste. Ciągle odnosiłam wrażenie, że czytam skryte fantazje naiwnej małolaty, a nie powieść jednej z najpopularniejszych autorek romansów. Jak wiele razy normalny mężczyzna może powtórzyć "Kocham Cię" i pytać o wszystko z troską w głosie? Ile razy w ciągu kilku krótkich rozdziałów może uświadomić sobie, że "nigdy nie widział niczego piękniejszego niż ona"? No cóż, pani Steel widocznie za cel życiowy obrała sobie pobicie rekordu w tej dziedzinie. Jeśli zależałoby to ode mnie - podium już jest jej. Błędy logiczne (a było ich parę) dobrodusznie przemilczę.
Od momentu, w którym jako taki romans dobiega końca i zaczyna się wojna, treść minimalnie zyskuje. Styl dalej kuleje, fabuła nie wciąga, a postacie drażnią, ale w porównaniu z początkiem widać jakąś poprawę. Co dalej nie zmienia faktu, że to książka tragicznie zła. Nie wiem czy to zwykły styl tej autorki, ale chyba już boję się sprawdzać.
Tej książki chyba nawet sama autorka nie traktowała poważnie, więc nie można tego wymagać ode mnie. Język, dialogi, postacie - tu wszystko jest banalne i puste. Ciągle odnosiłam wrażenie, że czytam skryte fantazje naiwnej małolaty, a nie powieść jednej z najpopularniejszych autorek romansów. Jak wiele razy normalny mężczyzna może powtórzyć "Kocham Cię" i pytać o wszystko z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-19
Nie. Początek roku zapowiadał się pod znakiem literatury romantycznej, ale ten jeden romatyko-erotyk wybył mnie z nastroju całkowicie, to nie dla mnie takie eksperymenty.
Najgorsze, że to naprawdę mogła być całkiem niezła książka. Gdyby się trzymać wątku zaginionej przyjaciółki, niech by się nawet pojawił w tym wątek romantyczny albo erotyczny... ale nie taki. W tym momencie dostałam do wyrzygania ordynarny (w znaczeniu prostacki, nie przesadnie wulgarny czy wyuzdany) gniot, który nie jest szczególnie ciekawy ani pod kątem erotycznym, ani tym bardziej romantycznym. Tu nawet nie chodzi o zabawy w uległość i dominacje, takie rzeczy jeszcze potrafię zrozumieć. Być może autorce chodziło o przedstawienie syndromu sztokholmskiego i jeśli tak na to spojrzeć, to książka nawet zyskuje, ale i tak dalej nie jest to na moją cierpliwość. Zresztą nie sądzę, żeby taki był zamysł. Intencją autorki prawdopodobnie było właśnie to, co otrzymała - historia kobiety chorej (ta opinia nie wynika z mojej pruderyjności czy ograniczenia seksualnego, główna bohaterka sama wie, że ma problem i sama nazywa go chorobą), która pod pretekstem szukania przyjaciółki zaspokaja swoje potrzeby seksualne z życzliwą pomocą despotycznego miliardera.
Sceny seksu za bardzo szokujące nie są, próby podszycia tego wątkiem miłosnym pasują jak wół do karety i są wręcz żałosne, najlepsza strona tej książki, to ta podchodząca pod thriller, ale nawet główna bohaterka przez większość czasu zapomina o poszukiwaniach swojej przyjaciółki na rzecz uciech seksualnych, jakże więc czytelnik ma o tym pamiętać?
Zakończenie pierwszego tomu próbuje wymusić na czytelniku sięgnięcie od razu po tom drugi. Nice try, pani Paige.
Nie. Początek roku zapowiadał się pod znakiem literatury romantycznej, ale ten jeden romatyko-erotyk wybył mnie z nastroju całkowicie, to nie dla mnie takie eksperymenty.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNajgorsze, że to naprawdę mogła być całkiem niezła książka. Gdyby się trzymać wątku zaginionej przyjaciółki, niech by się nawet pojawił w tym wątek romantyczny albo erotyczny... ale nie taki. W tym...