rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Relacje w świecie wysoko wrażliwych Magdalena Kopenhagen, Joanna Kozłowska
Ocena 7,5
Relacje w świe... Magdalena Kopenhage...

Na półkach:

Moim zdaniem pozycja jest przereklamowana.
Część z rozmowa dwóch autorek mogłaby być lepiej zredagowana.
Część dot. relacji w związkach napisana jest już lepiej.
Nadal jednak uważam, że są na rynku lepsze pozycje na temat WWO.

Moim zdaniem pozycja jest przereklamowana.
Część z rozmowa dwóch autorek mogłaby być lepiej zredagowana.
Część dot. relacji w związkach napisana jest już lepiej.
Nadal jednak uważam, że są na rynku lepsze pozycje na temat WWO.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślę, że dla wielu osób może to być przełomowa książka. Dla kogoś, kto już się naczytał, będzie to solidny dobry poradnik.

Mam jednak zastrzeżenia do redakcji. Tekst roi się od rażących błędów - literówek, interpunkcyjnych. Na tyle wybijało mnie to z lektury, że w pewnym momencie zaczęłam liczyć:
strona 224 "możemy akceptowania"
241 "więzi RAZOWE"
275 "jest [...] mechanizmem opartym na obsesji i powtarzalność"
280 "mógłby z łatwością odwieść nam od podjęcia działań"
...
Dramat.

Myślę, że dla wielu osób może to być przełomowa książka. Dla kogoś, kto już się naczytał, będzie to solidny dobry poradnik.

Mam jednak zastrzeżenia do redakcji. Tekst roi się od rażących błędów - literówek, interpunkcyjnych. Na tyle wybijało mnie to z lektury, że w pewnym momencie zaczęłam liczyć:
strona 224 "możemy akceptowania"
241 "więzi RAZOWE"
275 "jest [...]...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem zawodowo blisko związana z biofizyką i nie cierpię, gdy ktoś używa mechaniki kwantowej w dowodzeniu słuszności "humanistycznych" tez (najgorsza w te klocki jest psychologia).
I tutaj nie było niestety zaskoczenia. Autor z lubością opisuje żałosną pogoń za seksualną rozkoszą jednego z braci. Drugi z bohaterów, o mocno autystycznym rysie, także nie wiedzie szczęśliwego życia, za to wymyśla przełomową teorię. Wszystko fajnie, podziwiam erudycję (jeśli chodzi o filozofię, to akurat orłem nie jestem), ale zbyt powierzchowne rozumienie biologii molekularnej i fizyki wywołuje zbyt duże zgrzyty, zwłaszcza w połączeniu z obfitością pornograficznych szczegółów poczynań jednego z bohaterów.

Jestem zawodowo blisko związana z biofizyką i nie cierpię, gdy ktoś używa mechaniki kwantowej w dowodzeniu słuszności "humanistycznych" tez (najgorsza w te klocki jest psychologia).
I tutaj nie było niestety zaskoczenia. Autor z lubością opisuje żałosną pogoń za seksualną rozkoszą jednego z braci. Drugi z bohaterów, o mocno autystycznym rysie, także nie wiedzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak książka jest porąbana jak filmy Quentina Tarantino. Jak jakiś chory sen. Byłam już blisko poddania się, serio. Nadmiar wulgarnej obrzydliwej przemocy już mi wychodził uszami, ale nagle coś kliknęło i dałam się bez reszty wciągnąć w losy Gruza.
Różne tu są opinie, również takie, że główny bohater to postać zbyt płaska, że te wszystkie obrazoburcze wydarzenia to za dużo i za płytko, że przemiana bohatera zbyt naciągana i wyszedł gniot.
Ale ja się z tym nie zgodzę. Ta jazda bez trzymanki jest jak takie małe pokręcone katharsis i powiedzmy to sobie: mimo bezlitosnego disu na narodowo-katolicką "polskość" tak naprawdę autor nie oszczędza nikogo. Ten dziwaczny nieco utwór zdecydowanie był wart mojego czasu.
Dodam tylko, że w pewnym momencie złapałam się na tym, że czytając śmieję się w głos.

Tak książka jest porąbana jak filmy Quentina Tarantino. Jak jakiś chory sen. Byłam już blisko poddania się, serio. Nadmiar wulgarnej obrzydliwej przemocy już mi wychodził uszami, ale nagle coś kliknęło i dałam się bez reszty wciągnąć w losy Gruza.
Różne tu są opinie, również takie, że główny bohater to postać zbyt płaska, że te wszystkie obrazoburcze wydarzenia to za dużo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie podoba mi się rwana narracja. Bieżące wydarzenia na przemian z retrospekcjami ani nie mają wielkiego sensu, ani nie budują napięcia.
Nie podoba mi się też sama historia. I tytuł i zamysł autora obiecują coś więcej, ale został tylko potencjał. Czytasz, czytasz, szukasz w tym głębszego sensu, a potem łapiesz się na tym, że już nie czytasz tylko kartkujesz byle dojść do końca... To za mało żeby spędzać godziny na taką cegłą.

Nie podoba mi się rwana narracja. Bieżące wydarzenia na przemian z retrospekcjami ani nie mają wielkiego sensu, ani nie budują napięcia.
Nie podoba mi się też sama historia. I tytuł i zamysł autora obiecują coś więcej, ale został tylko potencjał. Czytasz, czytasz, szukasz w tym głębszego sensu, a potem łapiesz się na tym, że już nie czytasz tylko kartkujesz byle dojść do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poprzednia część bardzo mi się podobała, żeby nie powiedzieć: zmieniła moje życie. Byłam zatem bardzo ciekawa, jakie recepty na lepsze funkcjonowanie w świecie przygotowała autorka dla nadwydajnych.
Lektura zawiera trochę powtórzeń (cóż, regularne powtarzanie utrwala wiedzę) i chwilami mam wrażenie, że nieco zaprzeczeń. Podlewa to zbyt dużą ilością spekulacji z pogranicza nauki i szarlatanerii.
Dopóki autorka pisze o rzeczach, na których się zna, jest dobrze. Natomiast część "duchowa" zawiera zbyt wiele uproszczeń. Lecz gdy ktoś pisze, że fizyka kwantowa zaprzecza istnieniu materii, to znaczy, że absolutnie nie wie, o czym mówi. Cóż, jak widać po cytowanym nieraz serialu "Teoria Wielkiego Wybuchu", nadwydajni często znają się na fizyce kwantowej, co przytrafiło się i mnie... Ten fragment książki podkopał moją wiarę w to, że autorka rzeczywiście zna się na rzeczy. Jako naukowiec widzę też zbyt wiele spekulacji. Wystarczy poczytać o działaniu neuronów, żeby wiedzieć, że autorka chwilami odpływa.
Podsumowując: lektura jest nierówna. Autorka znacznie lepiej przedstawia psychologiczne aspekty problemu i ewentualne rozwiązania, z którymi sobie potrafi poradzić. Gdy jednak idzie w kierunku poszukiwania przyczyn, zaczyna być dziwnie.

Poprzednia część bardzo mi się podobała, żeby nie powiedzieć: zmieniła moje życie. Byłam zatem bardzo ciekawa, jakie recepty na lepsze funkcjonowanie w świecie przygotowała autorka dla nadwydajnych.
Lektura zawiera trochę powtórzeń (cóż, regularne powtarzanie utrwala wiedzę) i chwilami mam wrażenie, że nieco zaprzeczeń. Podlewa to zbyt dużą ilością spekulacji z pogranicza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podeszłam do książki sceptycznie, bo słyszałam, że nie jest to poradnik dla każdego, że nie daje gotowych rozwiązań, etc. Ot, pewnie jak niektórzy czytelnicy rozczarowana dałbym jedną lub dwie gwiazdki... gdyby nie fakt, że przez większość czasu czytałam o sobie! Cóż, mówi się wszak, by nie oceniać książki po okładce.
Język - bardzo prosty, aż nadto moim zdaniem. Okładka ładna, tytuł chwytliwy, ale rzeczywiście może być mylący. Trudno jednak komuś doradzić lub odradzić lekturę. Trzeba przebrnąć przez przedmowę choćby, by ocenić, czy ta książka to strzał w dziesiątkę lub totalna pomyłka.

Podeszłam do książki sceptycznie, bo słyszałam, że nie jest to poradnik dla każdego, że nie daje gotowych rozwiązań, etc. Ot, pewnie jak niektórzy czytelnicy rozczarowana dałbym jedną lub dwie gwiazdki... gdyby nie fakt, że przez większość czasu czytałam o sobie! Cóż, mówi się wszak, by nie oceniać książki po okładce.
Język - bardzo prosty, aż nadto moim zdaniem. Okładka...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Prawdziwy gangster. Od żołnierza mafii do kokainowego kowboja i tajnego współpracownika władz Jon Roberts, Evan Wright
Ocena 8,0
Prawdziwy gang... Jon Roberts, Evan W...

Na półkach:

Niby napisania rzetelnie, bogata w wiele szczegółów. Jednak jest to coś w rodzaju litanii przechwałek (choć tytułowy prawdziwy gangster nie ucieka od tego, kim tak naprawdę jest), co powoduje, że książka nie stanowi dla mnie ani reportażu ani biografii lecz gangsterski bełkot.

Niby napisania rzetelnie, bogata w wiele szczegółów. Jednak jest to coś w rodzaju litanii przechwałek (choć tytułowy prawdziwy gangster nie ucieka od tego, kim tak naprawdę jest), co powoduje, że książka nie stanowi dla mnie ani reportażu ani biografii lecz gangsterski bełkot.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest trochę nierówna i muszę jej zarzucić kiepski poziom tłumaczenia. Oczywiście, jest wiele fachowym terminów, które dla laika mogą być ciężkostrawne. Autor zadbał jednak o ich klarowne wyjaśnienie. Nataomiast oftalmolog to po polsku okulista (prawda, że brzmi lepiej?), a widzenie binokularne to widzenie obuoczne. Tak samo, zamiast uparcie pisać o widzeniu stereoskopowym można użyć przyjemniejszego terminu jakim jest widzenie przestrzenne.
Jakość tłumaczenia, utrudniająca nieco odbiór to jedno. Rozdział, w którym autor opisuje swoje doświadczenia związane z nowotworem gałki ocznej i postępującą utratą wzroku jest wspaniały. Szczerze, szczegółowo i z pewną nutą humoru. Dokładnie tak opisują mi pewne doznania moi słabowidzący pacjenci.

Książka jest trochę nierówna i muszę jej zarzucić kiepski poziom tłumaczenia. Oczywiście, jest wiele fachowym terminów, które dla laika mogą być ciężkostrawne. Autor zadbał jednak o ich klarowne wyjaśnienie. Nataomiast oftalmolog to po polsku okulista (prawda, że brzmi lepiej?), a widzenie binokularne to widzenie obuoczne. Tak samo, zamiast uparcie pisać o widzeniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ładnie napisana, to prawda. Lecz dla mnie ta powieść to chaos.

Niestety, narrację odbieram jako rwaną. Skoki pomiędzy czasami szkolnymi, młodością i dojrzałością, do tego zmiany narratorów. Może się to sprawdzać, gdy ktoś codziennie czyta po rozdziale, jak lektura opowiadań w tramwaju. Jednak ja lubię zasiąść z książką, zatracić się w niej, pożreć od deski do deski. Z "Dziwną myślą..." tak się nie da i to wcale nie dlatego, żeby jakoś bardzo skłaniała do refleksji.

Ładnie napisana, to prawda. Lecz dla mnie ta powieść to chaos.

Niestety, narrację odbieram jako rwaną. Skoki pomiędzy czasami szkolnymi, młodością i dojrzałością, do tego zmiany narratorów. Może się to sprawdzać, gdy ktoś codziennie czyta po rozdziale, jak lektura opowiadań w tramwaju. Jednak ja lubię zasiąść z książką, zatracić się w niej, pożreć od deski do deski. Z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałam wydane uprzednio (mimo, że to "Diabeł Urubu" jest debiutem tego pisarza) książki. Były trudne, napisane ciężkim (wulgarnym) językiem, ale miały w sobie jakiś magnetyzm. Były też bardziej epickie - w sensie opowiadanej historii jak i objętości.
"Diabeł" jest napisany z nieco mniejszym rozmachem, ale spośród dotychczas wydanych w Polsce książek Marlona Jamesa najbardziej przypadł mi do gustu. Aż się zaczęłam zastanawiać, jak to jest możliwe, że powieść była wielokrotnie odrzucana nim autorowi udało się znaleźć wydawcę? Lektura jest fascynująca i zaskakująca, choć temat walki dobra i zła jest tak często podejmowany, że bywa i trywialny. Polecam.

Czytałam wydane uprzednio (mimo, że to "Diabeł Urubu" jest debiutem tego pisarza) książki. Były trudne, napisane ciężkim (wulgarnym) językiem, ale miały w sobie jakiś magnetyzm. Były też bardziej epickie - w sensie opowiadanej historii jak i objętości.
"Diabeł" jest napisany z nieco mniejszym rozmachem, ale spośród dotychczas wydanych w Polsce książek Marlona Jamesa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna.
Historia raczej absurdalna, dosyć zabawna, trzymająca w napięciu i na pewno niebanalna. Akcja toczy się wartko, bohaterowie raczej niesamowici, ale całość ma ręce i nogi i nawet głowę. Opinie, że za dużo penisów są mocno na wyrost, nie powiedziałabym też, że lektura należy do wulgarnych. Przeciwnie, świetnie się bawiłam czytając tę książkę i polecam ją każdemu. Może zwyczajnie nie należy brać wszystkiego zbyt serio?

Świetna.
Historia raczej absurdalna, dosyć zabawna, trzymająca w napięciu i na pewno niebanalna. Akcja toczy się wartko, bohaterowie raczej niesamowici, ale całość ma ręce i nogi i nawet głowę. Opinie, że za dużo penisów są mocno na wyrost, nie powiedziałabym też, że lektura należy do wulgarnych. Przeciwnie, świetnie się bawiłam czytając tę książkę i polecam ją każdemu....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla laika - idealna. Dla kogoś, kto ma już pewne doświadczenie w dziedzinie hodowli roślinek domowych/balkonowych - wspaniały sposób na powrót do korzeni. Tak, tak, nawet ogrodnikowi zdarzają się wpadki.
Nie jest to literatura wysokich lotów, całość przypomina raczej teksty z bloga. Ale czyta się wartko i z uśmiechem na ustach. Plus za prawdziwe zdjęcia prawdziwych roślin, takich z defektami, a nie wyświeconych egzemplarzy modelowych ;)

Dla laika - idealna. Dla kogoś, kto ma już pewne doświadczenie w dziedzinie hodowli roślinek domowych/balkonowych - wspaniały sposób na powrót do korzeni. Tak, tak, nawet ogrodnikowi zdarzają się wpadki.
Nie jest to literatura wysokich lotów, całość przypomina raczej teksty z bloga. Ale czyta się wartko i z uśmiechem na ustach. Plus za prawdziwe zdjęcia prawdziwych roślin,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Please kill me. Punkowa historia punka. Gillian McCain, Legs McNeil
Ocena 8,0
Please kill me... Gillian McCain, Leg...

Na półkach:

Nie podoba mi się. Książka jest zredagowana w taki sposób, że sprawdziłaby się w formie filmowego reportażu z wypowiadającymi swoje kwestie artystami. Ale pod każdym nazwiskiem poproszę notkę kto jest kim, bo przykro mi bardzo, ale wszystkich to ja nie znam. Rozumiem założenie, miał być punkowy bałagan. Dla kogoś, kto nie jest w temacie jest to jednak trudne do zniesienia. Jestem rozczarowana.

Nie podoba mi się. Książka jest zredagowana w taki sposób, że sprawdziłaby się w formie filmowego reportażu z wypowiadającymi swoje kwestie artystami. Ale pod każdym nazwiskiem poproszę notkę kto jest kim, bo przykro mi bardzo, ale wszystkich to ja nie znam. Rozumiem założenie, miał być punkowy bałagan. Dla kogoś, kto nie jest w temacie jest to jednak trudne do zniesienia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem blokersem. Na blokowisku mieszkałam do 28 roku życia, od kilku lat jestem świadkiem tworzenia się wspólnoty na nowo zbudowanym mini osiedlu. I dopiero czytając "Betonię" zaczęłam zauważać pewne niuanse planowania - rozmieszczenie pawilonów handlowych, alejka będąca osią osiedla, obecność (lub brak) miejsc do wypoczynku. Na "moje" osiedle ciągle wracam - do rodziców, do przyjaciółki, wypić piwo z (dorosłymi już) chłopakami nadal łupiącymi co tydzień w piłkę nożną na boisku szkolnym. Rozpad więzi? Rozboje? Narkomania? Państwo chyba żartują.
Jestem też fanką betonu. Tego ładnego, dobrze zaprojektowanego. Spoglądając na uzupełniające książkę zdjęcia wciąż łapałam się na tym, że "ja to już widziałam", "ja znam ten blok", czy to były Katowice, Wrocław czy Berlin. Googlowałam Paryskie osiedla. Wow, dla mnie to jest chyba lepsze od Luwru.
Nadal uważam, że wokół bloków narosło wiele uprzedzeń. Ale to chyba już tak jest - nie pokochasz, dopóki nie zamieszkasz. Liczę jednak, że autorka choć trochę odczaruje ten negatywny obraz. Bloki są fajne, a "Betonia" to świetna książka.

Jestem blokersem. Na blokowisku mieszkałam do 28 roku życia, od kilku lat jestem świadkiem tworzenia się wspólnoty na nowo zbudowanym mini osiedlu. I dopiero czytając "Betonię" zaczęłam zauważać pewne niuanse planowania - rozmieszczenie pawilonów handlowych, alejka będąca osią osiedla, obecność (lub brak) miejsc do wypoczynku. Na "moje" osiedle ciągle wracam - do rodziców,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak książka to jakaś petarda z opóźnionym zapłonem. Wielkie ŁAŁ! Przyznaję uczciwie, że na początku lektury czułam, jakbym brnęła w g... po pachy. Toporna, wulgarna, irytująca w swym prostactwie.
Ale...
Narratorów jest kilku, nie wszyscy kaleczą język, więc nie róbmy z tego takiego wielkiego halo. Owszem, na początku źle mi się to czytało. Lecz nagle poczułam, jak wciąga mnie wir wydarzeń, gdy główni bohaterowie coraz szybciej i szybciej poruszają się w jakimś absurdalnym tańcu śmierci. Jest brutalnie, jest brudno i po bandzie. Cóż, Jamajka to nie tylko słoneczne plaże i chill przy słodkim reggae, także dziś.
Majstersztykiem są linijki z piosenek Boba Marley'a wplecione w tekst, rarytas dla fanów reggae. Kto się nasłuchał tej muzyki, ten bezbłędnie wychwyci.
Nie mogłam się oderwać. Polecam.

Tak książka to jakaś petarda z opóźnionym zapłonem. Wielkie ŁAŁ! Przyznaję uczciwie, że na początku lektury czułam, jakbym brnęła w g... po pachy. Toporna, wulgarna, irytująca w swym prostactwie.
Ale...
Narratorów jest kilku, nie wszyscy kaleczą język, więc nie róbmy z tego takiego wielkiego halo. Owszem, na początku źle mi się to czytało. Lecz nagle poczułam, jak wciąga...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nierówna. W sensie - chwilami niemal dech zapiera, jednak od czasu do czasu pojawia się coś, co pasuje jak pięść do nosa. Niestety, przewidywalna. A może za dużo takich historii już przerabiałam? Tak czy siak, Karpowicz w lepszej formie bywał.

Nierówna. W sensie - chwilami niemal dech zapiera, jednak od czasu do czasu pojawia się coś, co pasuje jak pięść do nosa. Niestety, przewidywalna. A może za dużo takich historii już przerabiałam? Tak czy siak, Karpowicz w lepszej formie bywał.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomyłka, moim zdaniem to nawet awangardowe nie jest. Język piękny, rzeczywiście liryczny, ale całość jest jak wydmuszka. W potoku metafor wciąż gubiłam wątek.. Czytając miałam wrażenie, że ta niemalże poetycka mowa ma zasłonić fakt, że autorka nie ma nic do powiedzenia.

Pomyłka, moim zdaniem to nawet awangardowe nie jest. Język piękny, rzeczywiście liryczny, ale całość jest jak wydmuszka. W potoku metafor wciąż gubiłam wątek.. Czytając miałam wrażenie, że ta niemalże poetycka mowa ma zasłonić fakt, że autorka nie ma nic do powiedzenia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będę oceniać książki po okładce, a w tym wypadku - po Isakowicz-Zalewskim. Przyznaję, że trochę mnie otrząsnęło, jak zajrzałam w (nie)zachęcający opis, ale powiedziałam sobie: zobacz, co ten Twardoch tam napsocił. O dawnym flirtowaniu pisarza z prawicą wie chyba prawie każdy...

Ale do sedna. Książka jest w porządku. Żadne tam dzieło, do "Dracha" to się nie umywa zupełnie. Ale akcja jest wartka, intryga niezła. Może to wszystko średnio realistyczne, ale trzyma się kupy i czyta się wartko. Zakończenie, jak to u Twardocha, trochę nazbyt spektakularne. Uważam jednak, że nie ma się co czepiać, nie było wszak ambicją autora napisanie reportażu. Potraktujmy "Przemienienie" jako zwykłą powieść sensacyjną, w tej kategorii wypada całkiem dobrze.

Nie będę oceniać książki po okładce, a w tym wypadku - po Isakowicz-Zalewskim. Przyznaję, że trochę mnie otrząsnęło, jak zajrzałam w (nie)zachęcający opis, ale powiedziałam sobie: zobacz, co ten Twardoch tam napsocił. O dawnym flirtowaniu pisarza z prawicą wie chyba prawie każdy...

Ale do sedna. Książka jest w porządku. Żadne tam dzieło, do "Dracha" to się nie umywa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Troszeczkę nie rozumiem tak niskich ocen wystawianych tej lekturze. Owszem, może się wydawać nieco naiwna albo powierzchowna, ale miłośnicy "złotych myśli" znajdą tu nieco głębszy przekaz niż to, co serwuje przysłowiowy Paulo Coelho. Warto też zauważyć, że sam autor "bywał" w więzieniu kilka razy, oskarżany o wywrotową działalność wśród robotników.

Troszeczkę nie rozumiem tak niskich ocen wystawianych tej lekturze. Owszem, może się wydawać nieco naiwna albo powierzchowna, ale miłośnicy "złotych myśli" znajdą tu nieco głębszy przekaz niż to, co serwuje przysłowiowy Paulo Coelho. Warto też zauważyć, że sam autor "bywał" w więzieniu kilka razy, oskarżany o wywrotową działalność wśród robotników.

Pokaż mimo to