-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2015-03-25
Przez ostatni tydzień miałam mało czasu. Co chwilę coś do roboty. Zaczęłam czytać Podpalaczkę, męczyłam ją przez cztery dni i dotarłam do połowy. Stwierdziłam, że zrobię sobie przerwę i zacznę czytać coś ze współpracy z wydawnictwem MUZA. Padło na Zabójczy księżyc. Nie wiem dlaczego. Spodobała mi się okładka oraz opis i przede wszystkim tytuł. Więc czemu nie ? Zapowiadało się całkiem coś nowego, innego. I nie zawiodłam się.
Gujaareh to nie jest zwykłe miasto, to miasto snów. Króluje w nim bogini Hananji - córka Śniącej Luny i Słońca. Panuje tu spokój i harmonia, a to dzięki trzem ścieżkom - Dawcy, Nauczyciele, Wartownicy i Zbieracze. Ehiru - Zbieracz - dostaje zlecenia. Ma zebrać sny od pewnej kobiety. Zostaje wciągnięty w spisek, który może zaszkodzić nie tylko jemu. Wybiera się wraz ze swoim praktykantem Nijirim oraz Sunandi do Kisui szukać rozwiązania tegoż problemu.
Zabójczy księżyc to fantastyka jakiej jeszcze nie czytałam. Zawiera wiele elementów z mitologii nie tylko egipskiej. Świat jest przedstawiony niezwykle ciekawie, barwnie i szczegółowo. Mądrości i cytaty zaczynające każdy następny rozdział sprawiają, że nie możesz nie przeczytać. Książka napisana jest łatwym językiem, chodź na początku nazwy i imiona mogą się mylić (podziękujmy autorce za słowniczek). Myślę, że książka ta spodoba się nie tylko miłośnikowi fantastyki ale i każdemu innemu czytelnikowi. Jest to miła odskocznia od fabuł powtarzających się w większości książek - mam oczywiście na myśli wampiry, anioły itp. Szczerze polecam sięgnięcie po tą lekturę.
Przez ostatni tydzień miałam mało czasu. Co chwilę coś do roboty. Zaczęłam czytać Podpalaczkę, męczyłam ją przez cztery dni i dotarłam do połowy. Stwierdziłam, że zrobię sobie przerwę i zacznę czytać coś ze współpracy z wydawnictwem MUZA. Padło na Zabójczy księżyc. Nie wiem dlaczego. Spodobała mi się okładka oraz opis i przede wszystkim tytuł. Więc czemu nie ? Zapowiadało...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pierwszy raz spotkałam się z tego typu książką. Zakon, średniowiecze, dwory magnackie - to zdecydowanie nie mój klimat, i już teraz to wiem. Nudziła mnie, nie chciało mi się jej czytać. Pierwszy raz spotkałam się też z tą autorką i mimo tego, że książka nie wpadła mi do gustu to uważam, że wykonała dobrą robotę.
Luca Vero to młodzieniec, który od lat służy w klasztorze. Jest niezwykle inteligentny i dociekliwy, co przysparza mu wielu kłopotów. Pewnie prędzej czy później trafiłby na stos, ale pomógł mu Inkwizytor. Wysłał go na niezwykle odpowiedzialną misję - zbadać co jest powodem niepokoju i dziwnych sytuacji w kobiecym zakonie.W między czasie w zamku Lucretili umiera jego Pan, osierocając córkę Izoldę i syna Giorgio. Rozpacz dziewczyny potęguje fakt, że ojciec na łożu śmierci zmienił swoją ostatnią wolę przez co cały spadek odziedziczy Giorgio, a ona zaś ma do wyboru poślubić odrażającego księcia lub spędzić życie w klasztorze.
Szczerze to nie wiem co powiedzieć o tej książce. Nigdy podobnych nie czytałam i nawet nie mogę porównać. Autorka posługiwała się w marę prostym i zrozumiałym językiem. Idealnie stworzyła tło tej historii, dobrze wpasowała także bohaterów. Byli oni na tyle prawdopodobni, że mogli żyć na prawdę. Młody chłopak ze zdolnościami do nauki. Dziewczyna, której umiera ojciec a jego wolą jest ślub z wybranym księciem lub klasztor. Jak najbardziej normalne jak na wiek XV.
Jednak było w niej coś co mnie w ogóle nie przyciąga. Tak jak w książkach fantasy jest ten dreszczyk, ta nienormalność, ta akcja, to tu tego mi brakowało. Jak dla mnie zbyt normalne. Postacie też nie przypadły mi do gustu. Mimo iż były realne, to zbyt płytkie i proste. Autorka mogła bardziej rozwinąć ich przedstawienie czy charakter. Zraziłam się to tak bardzo wychwalanej autorki. Nie wiem czy tylko w tej książce jej fach opadł, czy po prostu jest przeceniana. Sięgnę w niedalekiej przyszłości po inną i wtedy zobaczymy na czym polega jej fenomen.
Jak już mówiłam książka nie jest zła, tylko zupełnie nie w moim stylu. Pisana jest prostym zrozumiałym językiem. Jeśli lubisz tego typu powieści sięgaj śmiało, będzie idealna dla Ciebie. Jednak jeśli nie przepadasz za nimi tak jak ja, to nawet nie myśl o sięgnięciu po nią, szkoda twoich nerwów. Nie wiem czy sięgnę po kolejne części serii Zakon Ciemności. Może kiedyś, gdy najdzie mnie ochota... może.
Pierwszy raz spotkałam się z tego typu książką. Zakon, średniowiecze, dwory magnackie - to zdecydowanie nie mój klimat, i już teraz to wiem. Nudziła mnie, nie chciało mi się jej czytać. Pierwszy raz spotkałam się też z tą autorką i mimo tego, że książka nie wpadła mi do gustu to uważam, że wykonała dobrą robotę.
Luca Vero to młodzieniec, który od lat służy w klasztorze....
2014-04-29
http://zaczytan-a.blogspot.com/2014/04/the-walking-dead-narodziny-gubernatora.html
Jest to moja pierwsza styczność z tą serią. Nie poznałam ani komiksu ani serialu. Ale tematy zombie nie są mi obce. Zawsze marzyłam żeby odcinać truposzom głowy siekierą. Może i jestem psychiczna ale w końcu każdy ma jakieś marzenia. Niektórzy wolą wyjechać za granicę, założyć szczęśliwą rodzinę a mnie wystarczy apokalipsa zombie i ostra broń ! ;)
Philip Blake wraz ze swoją córeczką - Penny, bratem - Brian'em i dwoma kumplami Nikciem oraz Bobbym, próbują znaleźć schronienie podczas apokalipsy żywych trupów. Lecz nie jest to łatwe. Na każdym kroku spotykają hordy zombie. Po pewnym czasie znajdują inną grupę ludzi i chodź teraz już w czwórkę, zmierzają się do nich dołączyć. Z czasem jednak się odłączyli co nie było ich wyborem.
Z początku książka wydawała się dość monotonna - walczyli, zabijali, uciekali. Tak w kółko. Z czasem akcja się rozkręciła a ja razem z nią. Mimo iż przekleństw było tam na kilogramy, dobrze się czytało. Lecz momentami trochę się męczyłam. Niezwykle barwnie została przedstawiona anatomia człowieka co może mi się przydać w liceum :) Postacie są dobrze wykreowane, każda z nich ma własny niepowtarzalny charakter. Do moich ulubieńców od początku należał Philip, lecz z czasem zaczął mnie irytować i jego miejsce zajął Brian. Zachwyciły mnie opisy miejsc. Opuszczone, wyniszczone, z pałętającymi się truposzami. To było przedstawione wręcz idealnie. Będę niezmiernie szczęśliwa jeśli w moje ręce trafią kolejne części z tej serii. Ciekawa jestem jak akcja potoczy sie dalej
Podsumowując! Książka ogólnie jest dobra i szybko się ją czyta, nie licząc niektórych momentów. Jeśli lubisz krwawe opisy, nie przeszkadzają ci przekleństwa i przede wszystkim lubisz temat żywych trupów zdecydowanie polecam sięgnięcie po tą książkę. Jeśli jednak nie przepadasz za taką tematyką omijaj ją szerokim łukiem.
http://zaczytan-a.blogspot.com/2014/04/the-walking-dead-narodziny-gubernatora.html
Jest to moja pierwsza styczność z tą serią. Nie poznałam ani komiksu ani serialu. Ale tematy zombie nie są mi obce. Zawsze marzyłam żeby odcinać truposzom głowy siekierą. Może i jestem psychiczna ale w końcu każdy ma jakieś marzenia. Niektórzy wolą wyjechać za granicę, założyć szczęśliwą...
2014-06-30
Nicco to zwyczajny chłopak. Pracuje w rodzinnym kiosku z gazetami, spotyka się z kumplami i randkuje z piękną Alessią. Lecz ma też swoje problemy. Niedawno zmarł jego ojciec, starsza siostra chce wrócić do miłości z liceum, młodsza zaś spotyka się z największym bandziorem w mieście a do tego wszystkiego odchodzi od niego dziewczyna. Mówi tylko "Przykro mi..." i zostawia go samego. Gruby to przyjaciel Nicco. Jest niezwykłym kanciarzem i wszędzie ma znajomości, dzięki filmom porno, które sprzedaje za niewielką cenę. Gruby spotyka się z dwiema... ba nawet trzema dziewczynami na raz. Nie wie, z którą spotykać się dalej, a które zostawić. Pewnego dnia w restauracji poznają dwie piękne polki - Anię i Paulinę ....
Razem wyruszają w podróż po najpiękniejszych miejscach Rzymu, Wenecji i Florencji. Robią wszystko by cudzoziemki były zachwycone. Kosztują najlepszych włoskich potraw, popijając to wyśmienitymi winami. Dania te były tak niesamowicie opisane, że za każdym razem gdy czytałam te opisy robiłam się głodna. Nie mogło też zabraknąć muzyki! Podróżowali i bawili się nie tylko przy włoskich hitach ale i światowych - Rihanna, Coldplay czy One Direction. Ale czy wykorzystają tą chwilę szczęścia ? Tego dowiecie się sami.
Nie przepadam za takimi powieściami, lecz z niektórymi mam dobre wspomnienia (np. Zapomniałam, że Cię kocham Gabrielle Zevin). Na tej strasznie się zawiodłam. Naprawdę. Autor tak niezwykle wychwalany, dużo osób polecało mi jego książki, a tu taka klapa. Może źle zrobiłam, że zaczęłam przygodę z Fererico Moccią własnie od tej książki? Może trzeba było zacząć od Trzy metry nad niebem jak prawie wszyscy? Przejdźmy do konkretów...
Sam pomysł na fabułę nie jest zły. Mam tylko wrażenie, że autor nie wiedział do końca co zrobić. No i wyszło coś bardzo płaskiego. Odczuwałam, że spotykają się z tymi Polkami tylko po to żeby zaciągnąć je do łóżka. Właściwie to większość rzeczy obracało się wokół seksu, szczególnie gdy miał do czynienia z nimi Gruby. Postać Nicco bardzo mi się podobała. Był uczuciowy, bronił sióstr, zawsze można było na niego liczy. Z jego przyjacielem było już gorzej. Kojarzył mi się trochę z Jordanem Belfortem z Wilka z Wall Street - dokładnie! Wszystko po znajomości, wszystkich omamić byleby nic nie zapłacić i wgl. Ania i Paulina były za mało przedstawione. Tak naprawdę dużo o nich nie wiemy. Autor mógł troszkę bardziej rozwinąć ich historię. Za to zauroczyły mnie opisy w tej książce. Nie tylko te jedzenia, ale całego Rzymu. Czułam się jakbym sama właśnie zwiedzała te miejsca. Były niesamowicie przedstawione.
Nie zrażajcie się moją oceną jeśli lubicie obyczajówki. Może tylko ja mam takie złe odczucia, bo to nie moje klimaty. Lubicie romanse? Śmiało sięgajcie po tą książkę, na pewno wam się spodoba. Ja sięgnę po jeszcze jedną książkę autorstwa Mocci i zobaczymy. Może zmienię zdanie, może nie.
Nicco to zwyczajny chłopak. Pracuje w rodzinnym kiosku z gazetami, spotyka się z kumplami i randkuje z piękną Alessią. Lecz ma też swoje problemy. Niedawno zmarł jego ojciec, starsza siostra chce wrócić do miłości z liceum, młodsza zaś spotyka się z największym bandziorem w mieście a do tego wszystkiego odchodzi od niego dziewczyna. Mówi tylko "Przykro mi..." i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Marvel. Słowo to działa na mnie niesamowicie, pobudza we mnie wiele niesamowitych emocji. Jednak znam tą wytwórnię tylko z filmów, więc gdy książka ta trafiła w moje ręce byłam wniebowzięta. Nareszcie mogłam poznać historię Marvela od podstaw, od tego na czym zaczynała, od komiksów.
80 lat historii, problemów, plagiatów, wzlotów i upadków wydawnictwa mieści się na tych stronach. Przez ten czas, przez siedzibę Marvela przeszło wielu wspaniałych rysowników, pisarzy i scenarzystów. Captain America, Spider-man, Wolverine czy Iron man. Świetnie opisane jest powstawanie tych wspaniałych superbohaterów w pocie czoła. I bezlitosny Stan Lee, a może właściwie Stanley Lieber.
Zaczynając tą książkę nie wiedziałam czego się spodziewać. Jakim językiem będzie napisane i jaką formę przyjmie. Byłam zaskoczona gdy po przeczytaniu kilkunastu stron, język autora okazał się niezwykle przyjemny. Nawet nie wiedziałam kiedy przebrnęłam przez te strony. Byłam pochłonięta nowymi wiadomościami i informacjami. Jedyne czego mi tu brakowało to ZDJĘCIA! Zdjęcia i fragmenty z komiksów! Byłoby wtedy idealnie.
Sean Howe ma niesamowity styl i talent. Talent do przekazywania tylu informacji w niesamowity sposób. I jeśli jesteście fanami Marvela to bez zastanowienia sięgnijcie po tą książkę. Jeśli jednak nie znacie tego uniwersum to polecam poznać ich historię - właśnie za pomocą tej książki. A na pewno wciągnie was tak jak mnie. Dla mnie Marvel to uzależnienie, niezwykle poważne, ale cóż... Zupełnie mi to nie przeszkadza.
Marvel. Słowo to działa na mnie niesamowicie, pobudza we mnie wiele niesamowitych emocji. Jednak znam tą wytwórnię tylko z filmów, więc gdy książka ta trafiła w moje ręce byłam wniebowzięta. Nareszcie mogłam poznać historię Marvela od podstaw, od tego na czym zaczynała, od komiksów.
80 lat historii, problemów, plagiatów, wzlotów i upadków wydawnictwa mieści się na tych...
Samantha Shannon to kolejna debiutantka na książkowym rynku. Młoda, a z niezwykłą wyobraźnią. Pierwsza książka i już bestseller, to świetny start. Podchodziłam do tej książki bardzo zaciekawiona, ale i z rezerwą - nie chciałam się zawieść. Na szczęście tak się nie stało, byłam zdziwiona, podekscytowana i niezwykle szczęśliwa, że sięgnęłam po tę lekturę. Opowiem nieco o fabule ....
Jest rok 2059, ludzie posiadają dziwne zdolności widzenia. Potrafią przepowiadać przyszłość, czytać w myślach i poznawać aurę innych. Pagie Mahoney jest jedną z nich. Wie o tym od niedawna i dowiedziała się także całkiem przypadkiem. Pagie ma jednak rzadko spotykaną jak i cenną moc. Pracuje u Jaxon'a Hall'a, gdzie włamuje się do ludzkich umysłów. Jej życiu zagraża niebezpieczeństwo. Zostaje porwana do tajemniczej kolonii Szeol I. Panuje tam grupa obcych zwanych Refaitami. Dziewczyna ma jedno marzenie - zyskać wolność.
Gdy zaczęłam czytać myślałam, ze będzie to katastrofa. Początek strasznie mnie rozczarował, lecz nie poddawałam się. Czytałam i czytałam, aż zaczęło coś się dziać. No i proszę - zaskoczenie. Widocznie autorka musiała się 'rozkręcić'. Akcja rozwinęła się dość szybko, co jest zdecydowanym plusem. O miejscu w którym przebywa Pagie jak i o Refaitach, nie wiemy za dużo. Informacje pozyskujemy stopniowo, delektując się tym jak ulubioną potrawą. Zaczynamy odkrywać wszystko, to nas jeszcze bardziej intryguje i wręcz każe czytać dalej. Co się stanie? Co się wydarzy? Jak dalej potoczą się losy głównej bohaterki? Prawie cały czas zadawałam sobie te pytania.
Postacie są niezwykłe. Tajemnice, złożone, trudne do odgadnięcia. Strasznie polubiłam Naczelnika, i to od samego początku. Było w nim coś tak dziwnego, co przyciągało go do siebie. Byłam niezwykle ciekawa po czyjej stronie na prawdę stoi i dlaczego wybrał akurat Pagie. Gdy odkryłam już to przewracając kolejne kartki, byłam wniebowzięta. Nie myliłam się co do niego. Może coś o osoby wokół jest to całe zamieszanie... Mam do niej mieszane uczucia. Z jednej strony jest miła, dąży do spokoju, lecz z drugiej irytuje mnie swoim niezdecydowaniem. Zabić go, czy nie? Pomóc mu, czy ma wykrwawić się na śmierć? Wiedziała, że jeśli zdobędzie jego zaufanie będzie jej prościej. Ale po co? Lepiej się opierać i udawać zimną sukę.
Cała akcja końcowa rozwija się dość wolno. Ale dostajemy to co każdy chyba lubi - wisienkę na torcie. Koniec jest miażdżący. I do głowy przychodzi tylko MUSZĘ MIEĆ KOLEJNĄ CZĘŚĆ ! Lecz na to musimy jeszcze trochę poczekać. Już liczę dni do jej premiery, a później kiedy trafi do księgarni. Kupię ją bez zastanowienia i zanurzę się w niej od razu. Najpierw w jej zapachu, dotyku kartek a później w dalszych losach Pagie. Jeśli jesteś fanem mocnej fantastyki, sięgnij po nią od razu. Jeśli jednak nie i tak to zrób, prędzej czy później. Zniszczy waszą psychikę, ale nie bójcie się jej. JESTEM ZDECYDOWANIE NA TAK!
Samantha Shannon to kolejna debiutantka na książkowym rynku. Młoda, a z niezwykłą wyobraźnią. Pierwsza książka i już bestseller, to świetny start. Podchodziłam do tej książki bardzo zaciekawiona, ale i z rezerwą - nie chciałam się zawieść. Na szczęście tak się nie stało, byłam zdziwiona, podekscytowana i niezwykle szczęśliwa, że sięgnęłam po tę lekturę. Opowiem nieco o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jakoś nie mogłam zabrać się za napisanie tej recenzji. Książkę przeczytałam już prawie miesiąc temu i dziennie obiecywałam sobie, że zrobię ten post. Dzisiaj się w końcu zmusiłam.
Violet Lee to zwyczajna nastolatka, która w niewłaściwej chwili przebywa w niewłaściwym miejscu. Jest światkiem dość okropnego zdarzenia. Myśli, że uda jej się uciec z Trafalgar Square zaraz po rzezi jaką zgotowały wampiry. Niestety nie udało jej się to u została uprowadzona przez niezwykle przystojnego (nie ma brzydkich wampirów) krwiopijcę Kaspara. Ma do wyboru umrzeć lub zostać wampirem. Jednak los ma już wobec niej plany. Kim zostanie? Sami przekonacie się po przeczytaniu książki!
Jestem zachwycona tą książką. Myślałam, że będzie to słodka i naiwna opowiastka o wampirach (zawsze tak myślę po fenomenie Zmierzchu, którego nienawidzę). A tu proszę miłe zaskoczenie. Była dość poważna, jak na książkę tego typu. Autorka świetnie stworzyła świat i postacie. Widać było jak ze strony na stronę rozkręca się i pisze coraz lepiej a pod koniec można powiedzieć, że wyrobiła sobie własny styl. Ale brakowało mi trochę rozwinięcia postaci z dalszego planu. Miałam wrażenie, że skupiła się tylko na dwóch głównych bohaterach, a resztę olała, chodź niektórzy odgrywali ważniejsze role.
Wróćmy może do głównej bohaterki. Na początku trochę mnie irytowała swoim zachowaniem. Była jak bachor. Ale z czasem zdobyła moją sympatię. Niesamowicie podobały mi się jej relacje z Kasparem. Niby gryźli się jak pies z kotem, ale w tle było widać, że czują coś do siebie. Kaspar także był niezwykle interesującą postacią. Taki typowy "bad boy", pokochałam go od początku, od pierwszych stron. Jest taki stanowczy, silny, ale i potrafi być czuły i niezwykle miły.
Książka niezwykle przypadła mi do gustu. Nie mogę się już doczekać kiedy pojawi się kolejny tom. Wtedy pędzę do księgarni i biorę bez zastanowienia. Historia ta powinna spodobać się każdemu fanowi paranormal romance, no i oczywiście wampirów. Ma niezwykły klimat, który pochłania czytelnika i nie chce wypuścić aż do skończenia ostatniej strony.
Jakoś nie mogłam zabrać się za napisanie tej recenzji. Książkę przeczytałam już prawie miesiąc temu i dziennie obiecywałam sobie, że zrobię ten post. Dzisiaj się w końcu zmusiłam.
Violet Lee to zwyczajna nastolatka, która w niewłaściwej chwili przebywa w niewłaściwym miejscu. Jest światkiem dość okropnego zdarzenia. Myśli, że uda jej się uciec z Trafalgar Square zaraz po...
O Zoelli nie słyszałam do czasu gdy znalazłam przypadkowo tą książkę w internecie. Książkę dokładnie obczaiłam i strasznie się na nią podjarałam. Niestety okazało się, że jeszcze nie została wydana w Polsce. Kilka tygodni później zaczęłam widywać recenzje w polskiej blogosferze, na długo przed jej premierą. Napisałam więc do wydawnictwa z prośbą o egzemplarz recenzencki, jednak nie liczyłam na to, że odpiszą. Następnego dnia w szkole dostałam maila z zapytaniem o adres. Ucieszyłam się strasznie i wiedziałam, że gdy tylko przyjdzie zaraz się za nią zabiorę. I tak trafił do mnie mój pierwszy oficjalny egzemplarz recenzencki. Mój pierwszy egzemplarz przedpremierowy.
Penny jest życiową ofiara. Ciągle się potyka, wywraca, oblewa a jej rozmowy z chłopakami kończą się fiaskiem gdyż zawsze powie coś głupiego. Pewnego dnia miała wypadek. Na szczęście wszyscy przeżyli, ale w Pen coś się zmieniło. Od tamtego czasu miewa ataki paniki. Założyła anonimowego bloga, o którym wie tylko jej najlepszy przyjaciel Elliot. Dzieli się na nim swoimi przeżyciami i wpiera czytelników. W ciągu ostatnich dni zaliczyła kilka wpadek i myślała, że już gorzej być nie może. W wyniku jej niezdarności całą szkoła zobaczyła jej bieliznę. Po tych zdarzeniach rodzice zabierają ją do Nowego Jorku gdzie poznaje chłopaka, który zawróci jej w głowie.
Zaczynając czytać tą powieść nie liczyłam na coś ambitnego. Nie liczyłam na lekturę, która zmieni moje patrzenie na świat lub życie. Liczyłam raczej na coś swobodnego, luźnego,na coś przy czym spędzę miło czas. I wiecie co? Tak właśnie było. Spędziłam przy niej dwa ciekawe wieczory, i żałuję, że tylko dwa.
Jest to książka typowo dla nastolatek. Szczególnie dla tych, które szukają romansu z dobrym zakończeniem. Mimo tego, że w życiu Penny nie zawsze jest kolorowo, książka wydaje się tętnić szczęściem. Idealne życie, nieidealnej dziewczyny. Noah chłopak, którego poznaje w Nowym Jorku jest wcieleniem ideału. Przystojny, z wystającymi kościami policzkowymi, w stylu rockmena. Nie kojarzy się wam to z filmami Hollywood? Cała ta książka jest jak wyciągnięta z obrazka. Ale właśnie to mnie w niej zauroczyło. Potrzebowałam takiego odmóżdżacza.
Szczerze polecam ją właśnie każdej nastolatce. Szczególnie wtedy gdy coś was przytłacza. Siądź wtedy w swoim ulubionym miejscu, weź coś ciepłego do picia i sięgnij po tą książkę. Po lekturze na pewno poczujesz się lepiej. Może i nawet inaczej spojrzysz na swoje problemy. Więc gdy będziecie w księgarni, sięgnijcie po tą książkę a na pewno nie pożałujecie.
O Zoelli nie słyszałam do czasu gdy znalazłam przypadkowo tą książkę w internecie. Książkę dokładnie obczaiłam i strasznie się na nią podjarałam. Niestety okazało się, że jeszcze nie została wydana w Polsce. Kilka tygodni później zaczęłam widywać recenzje w polskiej blogosferze, na długo przed jej premierą. Napisałam więc do wydawnictwa z prośbą o egzemplarz recenzencki,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to